Leży tutaj dosłownie wszystko
Transkrypt
Leży tutaj dosłownie wszystko
Leży tutaj dosłownie wszystko Co robimy trzymając w ręku papierek, a na horyzoncie nie mając żadnego kosza? Śmieć ląduje na ziemi. Co robimy widząc taki papierek? Ktoś inny go podniesie – myślimy. I tak rośnie lokalne wysypisko śmieci. Borzęcin – mała wieś na Dolnym Śląsku, żyjąca swoim życiem jak tysiące jej podobnych. Ludzie mili, życzliwi. Miejscowość spokojna, otwarta na innych i… brudna. Zanieczyszczenia środowiska to problem globalny, jak jednak licząca kilkaset mieszkańców wieś, bez fabryk czy dużych gospodarstw, może być tak namacalnym przykładem na to, czego z przyrodą robić nie można? Aby poznać tego przyczyny, ruszam w teren. Sprawka dzieciaków? Zatrzymuję się już przy drodze wjazdowej, naprzeciw przystanku autobusowego. Przede mną rozpościera się widok tyle zaskakujący, co oburzający – ogromna sterta odpadów. Leży tutaj dosłownie wszystko. Podchodzi do mnie pani Barbara, mieszkająca nieopodal. - No tak, to wszystko sprawka dzieciaków. Niedawno zebrałam stąd śmieci, a tutaj znowu kolejne. Ja już nie wiem, jak nauczyć tę dzisiejszą młodzież porządku – kręci głową z niesmakiem i odchodzi. Oszczędzanie kosztem przyrody Przemierzam wieś otoczoną ze wszystkich stron papierkami po żywności i butelkami. Obok sklepu spożywczego spotykam Pawła, licealistę. Postanawiam pociągnąć go za język. - To na pewno nie ja i moi koledzy! My tylko przesiadujemy w tej budce na przystanku, w której zresztą jest kosz. Nie musimy fatygować się na drugą stronę ulicy – ucina i zamierza pójść dalej, ja jednak tak łatwo nie zamierzam odpuścić. Kogo Paweł podejrzewa? - Nie chcę snuć domysłów, ale może ktoś wyrzuca tutaj swoje odpady z domu... Sprawa wciąż pozostaje niewyjaśniona. Czyżby ktoś chciał zaoszczędzić pieniądze za wywóz śmieci, szkodząc przy tym własnemu otoczeniu? Czy półśrodki wystarczą? Przytłoczona sprzecznymi informacjami, postanawiam wydobyć prawdę z neutralnego źródła. Radna naszej wsi, Anna Rosińska, chętnie decyduje się na rozmowę. - To prawda, zanieczyszczenia są poważnym problemem Borzęcina, nie możemy tego tak zostawić. Dlatego organizuję akcję sprzątania wsi, w którą, mam nadzieję, zaangażuje się wielu mieszkańców. Czy nie jest to krótkotrwałe rozwiązanie? Przecież problem nie zniknie, co pokazuje przykład pani Barbary. - Taka inicjatywa na większą skalę może uświadomić społeczeństwu to, że musimy dbać o nasze środowisko. Każdy, często nieświadomie, wyrzuca butelkę czy paczkę po chipsach, idąc drogą. Gmina może również sfinansować kosze na śmieci. Dziękuję rozmówczyni, wciąż jestem jednak sceptycznie nastawiona do pomysłu. Życie pokazuje, że nie raz happeningi czy różne akcje wywołują tylko chwilowe poruszenie, po czym świat wraca do normy. Problem nie istnieje Żadnego problemu nie ma – uważa natomiast pani Sylwia. - Wszędzie są śmieci, były i będą. Nie jesteśmy wyjątkiem i nie ma o co robić szumu. Tak myślących osób jest wiele. Inni problem widzą, jednak nie zamierzają zrobić niczego, co miałoby poprawić warunki. Nie każdy zauważa to, że składowiska są nielegalne i prowadzą do rozkładu naturalnego krajobrazu. Kiedyś może być za późno na naprawę szkód wynikających z naszej ignorancji. Odpowiedzialność zbiorowa Ktoś wyrzuci puszkę, nikt jej nie podniesie, myśląc, że zrobi to inny – naturalny tok myślenia. Niezależnie od tego, kim jest sprawca zanieczyszczania Borzęcina, mieszkańcy muszą wspólnie chronić swój kawałek ziemi i przeciwdziałać szkodzeniu naturze. - Tutaj nie ma co szukać winnych, odpowiedzialność ponosi każdy, przecież wieś jest nasza – uśmiecha się sympatyczny starszy pan. Natalia Chodorowska