Polna Droga - HP Lovecraft

Transkrypt

Polna Droga - HP Lovecraft
Polna Droga
Mgieł lodowatych kipiel toczy jesień sroga,
Przefruwa wrona z drżeniem przez mleczne opary;
Wśród samotnych pastwisk biegnie Polna Droga,
A przy niej wiązów nagie majaczą konary.
Koleiny w dal wiodą, iść broniąc z powrotem:
Ich piaski przejdą mile nim w dali zagasną;
I budzą myśli skryte — niechcianą tęsknotę —
Póki Jaźń się nie wzdrygnie nad wizją niejasną.
Na świat ciemność opada gęstniejącą chmurą,
Na trakt stary, ubity przez tak liczne koła;
Świerszcze pieśnią kpią ze mnie boleśnie ponurą —
Boję się tych kolein… znać ich nie chcę zgoła.
Wszak każdy kmiotek lichy na wozie co siedzi
Pędzi woły po trasie, którą zna dokładnie;
Czy mnie, wszak sprytniejszego od wiejskiej gawiedzi,
Na tych bocznych ścieżynach świt jeszcze opadnie?
Wzrokiem omiatam w mroku niknące moczary;
Może za tym pagórkiem szczęście się pozmienia;
Jednakże Polnej Drogi wciąż urok prastary
Zmusza mnie do zdążania Ścieżką Przeznaczenia.
Tak tedy zmierzać muszę pośród drzew posępnych:
Ich szereg noc przede mną mistyczną roztoczył;
Zmierzam ślepo przed siebie przez uschłe ostępy…
Jednak cóż za zakrętem spostrzegą me oczy?
Czy lżejsza stopom ziemia nadzieję zapali?
Czy Los darów hojnością ulży w strasznej biedzie?
Co spotka moja dusza, co czeka w oddali?
Czemuż jest tak, że nie chcę wcale tego wiedzieć?
Przełożył: Mateusz Kopacz
© 2010

Podobne dokumenty