W cieniu lodowców

Transkrypt

W cieniu lodowców
z archiwum Ewy Skut
Seweryn czarnocki
Nad nami i wokół jachtu szybują majestatycznie petrele i albatrosy. Ich lot jest fascynujący, dostojny. Albatrosy to najbardziej
oceaniczne ze wszystkich ptaków morskich,
które podczas swoich wędrówek przebywają
ogromne odległości dochodzące do 8000 km.
Dla ludzi morza mają one znaczenie wręcz
mistyczne, wierzymy bowiem, że w ciele albatrosów zamknięte są dusze żeglarzy.
Korzystny, północny, wiatr pomaga nam
zbliżyć się do Szetlandów Południowych.
Wpływamy do Bransfield Strait, a przed
nami wulkaniczna Deception Island.
Szkoda, że nagły silny szkwał uniemożliwia nam wejście do krateru, a byliśmy już tak
blisko, widzieliśmy szczyty i samo wejście.
Najwyraźniej zbyt szybko zamarzyła nam się
kąpiel w ciepłych źródłach bijących na tej
wyspie. Odpływamy od wyspy w kierunku
południowym. Po kilku godzinach wiatr
słabnie, mamy piękny, słoneczny wieczór,
wspomagamy się silnikiem.
W cieniu lodowców
Rano cumujemy na Enterprise Islands przy
zatopionej barce obok jachtu „Spirit of Syd-
ney”. Wycieczki pontonem po okolicznych
wysepkach, oglądanie gór lodowych i starych
łodzi wielorybniczych wprowadzają nas w klimat zapomnianego świata wielorybników.
Spotykamy również pingwiny i trafiamy
na gniazdo skuł, które, atakując z powierza,
nie pozwalają się nam swobodnie poruszać
po tej małej wysepce. Wracamy na jacht, tu
pozujemy dla turystów przypływających na
pontonach z wielkiego wycieczkowca, który
właśnie dotarł na ten koniec świata.
Po południu wyposażeni w ekwipunek
górski idziemy na pobliski lodowiec. Dla niektórych jest to pierwsza w życiu wycieczka
po lodowcu. Dareczek zabiera nawet narty.
Wieczorny powrót na jacht i gorąca kąpiel
umila nam wieczór. W nocy 16 stycznia odpływamy z pięknego archipelagu Enterprise.
Jest wspaniały poranek, niesamowite widoki
z grą świateł, wieloryby, góry, śnieg na pokładzie – robimy dużo zdjęć.
W południe dopływamy do Melchior Islands. Wysepki w tym archipelagu mają ciekawe nazwy: Eta, Omega, Lambda, Kappa,
Gamma, Sigma, Theta, Omicron. Kotwiczymy w uroczej zatoczce przy wyspie Omega
i pontonem płyniemy najpierw do stacji argentyńskiej (Melchior Base), a następnie na
zwiedzanie pobliskiego lodowca. Stacja argentyńska jest nieczynna, a wokół niej widzimy wylegujące się foki, a także podziwiamy
kormorany antarktyczne, pingwiny. Szczególnie pięknie prezentują się kormorany
antarktyczne, które są w okresie godowym.
Paradują więc w jaskrawym ubarwieniu, wokół oczu mają błękitne pierścienie, a u nasady
dzioba żółtopomarańczowe narośla.
W sobotę nad ranem wypływamy z Melchior Islands. Płynąc w pełnym słońcu przez
Neumayer Channel, jednym z piękniejszych
kanałów, podziwiamy niesamowite widoki:
lodowce spływają do oceanu, chłoniemy atmosferę i piękno Białego Lądu. W Porcie
Lockroy kotwiczymy o 1330. Tą cichą zatoczkę odkrył w 1904 roku Jean-Baptiste Charcot. Na jednej z wysepek oglądamy dobrze
zachowany szkielet wielorybi oraz podpatrujemy pingwiny siedzące na gniazdach
i opiekujące się młodym pokoleniem. Odwiedzamy też stację muzeum. Stację prowadzi Rick z trzema dziewczynami. W drodze
powrotnej na jacht płyniemy w paku lodowym, który powstał z cielącego się lodowca.
Pak staje się tak gęsty, że wyłączamy silnik
i chwytamy pagaje. Zachwyceni pięknymi
widokami zachodzącego za góry słońca
i odbiciem w wodzie jachtów kotwiczących
w zatoce powoli suniemy do burty naszego jachtu. W zatoce stoi też znany w Polsce żaglowiec „Europa” oraz trzy jachty:
61