Pobierz plik

Transkrypt

Pobierz plik
wszystkich kobiet. Tego typu emancypacja
likwiduje zarówno negatywny wymiar modelu dyskryminacyjnego – po emancypacji
kobiety mogą realizować się, wybierając
jedną z wielu pozycji społecznych – jak
i jego pozytywny aspekt – łatwość osiągania prestiżu. Część kobiet, osiągając
wysoką pozycję, uzyska większy prestiż,
władzę i zasoby, niż mogłyby to uczynić,
zajmując pozycje na drabinie „kobiecej”.
Jednakże sytuacja innych, posiadających
mniej szczęścia lub zdolności, może ulec
pogorszeniu. Liczba ról o wysokim prestiżu,
władzy i zasobach na drabinie „męskiej”
jest ograniczona, a o zdobyciu wyższej pozycji nie decyduje zgodność sposobu wy-
pełniania roli z ustalonymi standardami,
lecz powodzenie w konkurowaniu z innymi
jednostkami o pozycje z wyższych części
drabiny. Część kobiet zmuszona będzie do
zajmowania stanowisk o niskim prestiżu
(np. wykonując mało poważany zawód,
co na drabinie „męskiej” wiąże się także
z małą władzą i dostępem do zasobów) –
będą one wciąż dyskryminowane, choć już
wedle innych kryteriów. Wydaje się jednak,
że w aktualnie dominującym paradygmacie
myślenia, ukształtowanym w dużej mierze
przez gospodarkę kapitalistyczną, opartą
o ideę wolnej konkurencji, taki rodzaj dyskryminacji wydaje się wielu osobom dużo sprawiedliwszy niż ten oparty na różnicach płci.
BIĆ ALBO NIE BIĆ
– OTO JEST PYTANIE,
CZYLI PROBLEM
SAMOISTNOŚCI OBRONY
KONIECZNEJ NA TLE STANU
WYŻSZEJ KONIECZNOŚCI
To m a s z Ta b a s z e w s k i
Błażej Skrzypulec (ur. 1986):
58
student Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na UJ,
członek Collegium Invisibile.
Samson: Niech oni zaczną, prawo będzie po naszej stronie.
Grzegorz: Wykrzywię się do nich, mijając. Zobaczymy, co zrobią.
Samson: Zobaczymy, na co się zdobędą. Ja im pokażę język. Przecież tego nie zniosą.
Abraham: Jeśli się nie mylę, pokazałeś mi pan
język.
Samson: Wyciągnąłem tylko język przed wargami.
Abraham: Czy wyciągnąłeś pan język w naszą
stronę?
Samson (na stronie do Grzegorza): Czy prawo będzie z nami, gdy powiem, że tak?
Grzegorz: Nie.
Samson: Nie, panie, wyciągnąłem język, ale nie
w stronę panów.1
To nie będzie – niestety – literacka
analiza problemu samoistności obrony
koniecznej. Zagadnienie granic sprawiedliwej reakcji obronnej na agresję od lat jest
przedmiotem batalii sądowych, zakończonych często intuicyjnie niesłusznymi wyrokami skazującymi. Medialne doniesienia
o takich kontrowersyjnych orzeczeniach
co jakiś czas dają impuls do publicznej debaty o prawie do obrony.
Komicznie poważne rozterki legalistycznych bohaterów Shakespeare’a posłużą jako ilustracja dla instytucji „początku” – ówczesnego poprzednika dzisiejszej
obrony koniecznej. Historyczne porównanie rozwoju tytułowych kontratypów
pozwoli na pokazanie nie tylko różnic, ale
także etycznych racji, dla których usprawiedliwiano te pozornie przestępcze zachowania. Dopiero po wyciągnięciu tych
wniosków będzie możliwe zdefiniowanie
„istoty” wyżej wymienionych instytucji
Impressje
59
w oparciu o europejską tradycję prawną
bez odwoływania się do aktualnej regulacji
kodeksowej. Określenie „istoty” prawa do
obrony koniecznej ma decydujące znaczenie
dla interpretacji obowiązującego prawa – zarówno karnego, jak i konstytucyjnego. Doktrynalny spór o interpretację 25 art. kk uzasadnia poszukiwanie pozaprawnych argumentów dla możliwych rozwiązań. Zwłaszcza że nasze prawo często odwołuje się do
ocen moralnych. Praktyczna doniosłość rozwiązania problemu jest olbrzymia – można ją
sprowadzić do odpowiedzi na pytanie: czy
napadnięty ma moralny obowiązek szukania
innego niż siłowe rozwiązania?
Stan wyższej konieczności
60
Obecnie w polskim prawie karnym stan
wyższej konieczności występuje jako okoliczność wyłączająca bezprawność (art. 26
§ 1 kk) oraz jako okoliczność wyłączająca
winę (art. 26 § 2 kk). Jedynym kryterium podziału na te dwie różne odmiany tej samej
konstrukcji prawnej jest proporcja wartości
dobra zagrożonego i dobra poświęconego w celu ratowania tego pierwszego. Nie
jest to odpowiednie miejsce na rozważanie wszystkich (niebudzących większych
wątpliwości) znamion stanu wyższej konieczności, ale trzeba zwrócić uwagę na
najistotniejsze jej cechy. Jedną z nich jest
wspomniana proporcja dóbr odmierzana
z niemal aptekarską dokładnością. Drugą
– najbardziej istotną z interesującego nas
punktu widzenia – jest subsydiarność stanu
Od okoliczności wyłączających przestępność
zachowania należy odróżnić wypadki, gdzie ze
względów szczególnych prawo rezygnowało
z wymierzania kary, mimo że było popełnione
przestępstwo. Zwolnienie od kary znało prawo
miejskie, które uwalniało od kary w przypadku
stanu wyższej konieczności. Za taki uważano
w szczególności kradzież niewielkiej ilości żywności czy odzieży przez osoby będące w nędzy. Stanem wyższej konieczności uzasadniała też nieraz
praktyka miejska uwolnienie od kary za przestępstwo cudzołóstwa w wypadku długotrwałej nieobecności drugiego małżonka1.
Człowiek w sytuacji, która spełnia wszystkie znamiona stanu
wyższej konieczności z wyjątkiem warunku subsydiarności,
ma obowiązek szukać „trzeciej
drogi”, tj. innego rozwiązania
problemu niż narażenie któregoś z dóbr chronionych prawem.
Przykładowy żebrak, który kradnie z głodu, ma obowiązek wyczerpać wszystkie obiektywnie
możliwe w jego sytuacji legalne
sposoby zdobycia pożywienia.
Warto zauważyć, że opisana wyżej
konstrukcja prawna pojawia się dopiero
w epoce nowożytnej i nie jest powszechnie uznawana przez prawo pozytywne.
wyższej konieczności. Jest ona cechą wspólną dla obu odmian tej instytucji. Dopiero
gdy „niebezpieczeństwa nie można inaczej
uniknąć” niż przez poświęcenie dobra chro-
Zacznijmy nasz historyczny pejzaż od
tła porównawczego. Ta rola przypadła instytucji stanu wyższej konieczności. Wypada oddać głos Juliuszowi Bardachowi:
nionego prawem – możliwa jest realizacja
znamion stanu wyższej konieczności.
Innymi słowy – jak długo istnieje obiektywna możliwość uniknięcia zagrożenia dla
dobra A bez zniszczenia dobra B, tak długo
poświęcenie tego dobra B w celu ratowania dobra A będzie nielegalne (tj. będzie
zwykłym przestępstwem, a nie działaniem
w warunkach stanu wyższej konieczności).
Człowiek w sytuacji, która spełnia wszystkie znamiona stanu wyższej konieczności
z wyjątkiem warunku subsydiarności, ma
obowiązek szukać „trzeciej drogi”, tj. innego rozwiązania problemu niż narażenie
któregoś z dóbr chronionych prawem.
Przykładowy żebrak, który kradnie z głodu, ma obowiązek wyczerpać wszystkie
obiektywnie możliwe w jego sytuacji legalne sposoby zdobycia pożywienia.
Początek
Najstarszym i najbardziej „humanistycznym” kontratypem jest instytucja
„początku”. Jej humanizm przejawiał się
niespotykaną w czasach późniejszych
ochroną prawną godności i honoru człowieka zaczepionego bez słusznego powodu. Sporym problemem praktycznym
bywało ustalenie „in concreto” co jest,
a co nie jest nieusprawiedliwioną zaczepką. Ówczesne prawo – na ogół – szczegółowo i kazuistycznie definiowało takie
przypadki, co jednak nie usuwało wątpliwości interpretacyjnych czułych na własny
honor adwersarzy. Rozważania bohaterów
Shakespeare’a na ten temat należą raczej
do kategorii „zwierciadło rzeczywistości”
niż do czystej licentia poetica. Historyczno-naukową definicję tej konstrukcji prawnej
podaje Stanisław Płaza:
Początek. Była to zaczepka słowna lub czynna,
skierowana przeciw zaczepionemu, jego bliskim lub
poddanym. Pierwotnie wyłączała odpowiedzialność karną zaczepionego, który ją odparowywał
w sposób nawet przesadny. […] Nie musiała zatem zachodzić równowaga między zagrożeniem
a środkami podjętymi dla jego odparcia; odpór musiał jednak nastąpić bezpośrednio po ataku. […]
W czasach nowożytnych bezkarność z początku utrzymała się wprawdzie, ale ograniczona już
tylko do pobicia lub zranienia napastnika. Pozostała bezkarność z początku także w razie tzw. „zasięścia drogi”, co pozwalało na bezkarne otwarcie
jej siłą, znane także w prawach miejskim i wiejskim.
W drodze ograniczania początek przekształcał się
w instytucję obrony koniecznej, co miało zapobiegać przekraczaniu zakresu samoobrony w sporach
i zwadach szlacheckich3.
Warty podkreślenia jest naturalny,
powszechny, jednolity i samoistny charakter tej instytucji. Przesadna nawet reakcja obronna była uważana za naturalny i uzasadniony odruch napadniętego,
a prawo państwowe tylko deklaratywnie
potwierdzało słuszność takiego zachowania. Mimo iż konstrukcja ta kojarzona jest
z rycerstwem, faktycznie była instytucją
ponadstanową, uznawaną powszechnie,
także przez prawo miejskie i wiejskie.
Wreszcie „początek” jest czystym kontratypem, tj. stanowi okoliczność wyłączającą bezprawność działania zaczepionego,
a nie tylko zwalniającą go od winy. Oznacza to, że czynna „obrona honoru” jest
zachowaniem legalnym pierwotnie, a nie
bezprawiem wtórnie usprawiedliwianym
Impressje
61
przez wyjątkowe okoliczności – jak w przypadku stanu wyższej konieczności. Konsekwencją jest brak uprawnień do legalnej
„odpowiedzi” zaczepiającego na aktywną „obronę” zaczepionego. W razie bójki
ciosy zadawane przez zaczepiającego są
przestępstwem, natomiast ciosy zadawane przez zaczepionego to legalna i słuszna
62
realizacja uprawnienia podmiotowego.
Reakcja obronna była w istocie indywidualnym i naturalnym wymierzaniem sprawiedliwości przez jednostkę uprawnioną
do tego przez niesłuszną zaczepkę. Skoro
bowiem państwo nie uchroniło jej przed
niesprawiedliwym atakiem, to znaczy, że
jego władza nie obejmuje tej konkretnej
sytuacji faktycznej i jednostka może skorzystać ze swoich naturalnych uprawnień
obronnych właściwych dla Hobbesowskiego, przedpaństwowego stanu wojny
wszystkich ze wszystkimi. Agresor zaczepką wypowiada wojnę zaatakowanemu,
który staje się suwerenem w dochodzeniu
swoich praw podmiotowych.
Obrona konieczna
Prawo początku przekształciło się
w dzisiejsze prawo do obrony koniecznej,
zachowując obronną istotę „początku”
obwarowaną dodatkowymi warunkami ograniczającymi zakres zastosowania
tej instytucji i rozmiar reakcji obronnej.
Obecnie tę instytucję reguluje art. 25 kk,
którego wykładnia zmaga się z problemami interpretacyjnymi, dotyczącymi zasad określających dopuszczalną reakcję
obronną.
Tematem głównym dalszych rozważań
będzie problem samoistności obrony. Isto-
Reakcja obronna była w istocie
indywidualnym i naturalnym
wymierzaniem sprawiedliwości
przez jednostkę uprawnioną do
tego przez niesłuszną zaczepkę. Skoro bowiem państwo nie
uchroniło jej przed niesprawiedliwym atakiem, to znaczy, że jego
władza nie obejmuje tej konkretnej sytuacji faktycznej i jednostka
może skorzystać ze swoich naturalnych uprawnień obronnych
właściwych dla Hobbesowskiego,
przedpaństwowego stanu wojny
wszystkich ze wszystkimi.
tą sporu jest dopuszczalność samej decyzji
o podjęciu aktywnej obrony w sytuacji zagrożenia.
Stanowisko „subsydiarne” nakłada na
zaatakowanego obowiązek szukania innego niż siłowe rozwiązania – tj. ucieczki,
wezwania na pomoc policji itp. Dopiero
w razie niemożliwości takiego sposobu
ocalenia można się bronić siłowo. Krótko
mówiąc, jeśli istnieje jakikolwiek inny niż
użycie siły sposób uniknięcia zamachu, to
napadnięty ma obowiązek wybrać tę niesiłową metodę działania. Umiarkowana
wersja tego stanowiska, nazywana „subsydiarnością względną”, łagodzi obowiązek
ucieczki tylko do sytuacji, w której ucieczka lub inne „pacyfistyczne” zachowanie
jest wyborem racjonalnym. Trudno jednak
wskazać kryteria tej racjonalności. Na pewno ta racjonalność ma być „obiektywna”,
skoro narzucamy napadniętemu prawny
obowiązek wyboru określonego zachowania w sytuacji zagrożenia, być może innego,
niż on sam uznałby za racjonalny.
Andrzej Zoll, wskazując na kryterium
społecznej opłacalności, ukazuje również
etyczną podstawę tego stanowiska:
prawo do obrony koniecznej wynika z kolizji
wartości i ze społecznej opłacalności poświęcenia
dobra napastnika w celu ratowania zaatakowanego przez niego dobra i dla ochrony porządku
prawnego [...]. Niszczenie dobra napastnika, kiedy
można było uniknąć w ogóle społecznych strat,
oznacza, że nie zachodziła kolizja interesów, zakładająca zawsze konieczność poświęcenia jednego dobra dla utrzymania dobra drugiego [...].
Przyjęte tu stanowisko nie oznacza, że np. zaatakowany ma zawsze obowiązek ucieczki, jeśli jest
ona możliwa. Zamach na jego dobro, np. w postaci
zdrowia, nietykalności cielesnej, łączyć się będzie
przeważnie z zamachem na wolność niezakłóconego przebywania w danym miejscu, której to
wolności zaatakowany ma także prawo bronić4.
Nietrudno zauważyć, że etyczne uzasadnienie dla obrony Autor zacytowanego
wyżej poglądu opiera na utylitarnym bilansie korzyści i strat społecznych. Takie ujęcie sprawy w sposób nieuzasadniony – europejską i polską tradycją prawną – zbliża
obronę konieczną i stan wyższej konieczności. Wydaje się, że wyżej wymieniona
interpretacja art. 25 kk narusza konstytucyjny zakaz interpretacji per analogiam
(z podobieństwa do art. 26 kk) na niekorzyść sprawcy.
Ponadto Autor przyjmuje – pośrednio
– obowiązek ucieczki (skoro „nie zawsze”,
to znaczy, że przynajmniej „w niektórych
przypadkach”; niestety, Autor nie precyzuje, w jakich). Wydaje się, że zawsze, kiedy
ucieczka jest możliwa, nie zachodzi „konieczność poświęcenia jednego dobra dla
utrzymania dobra drugiego”. Sprawę komplikuje prawo do swobodnego przebywania w danym miejscu, które to prawo przysługuje zawsze bezprawnie zaatakowanemu. Skoro więc można bronić tego prawa,
to oznacza, że nie ma nigdy obowiązku
ucieczki, usuwania się itp. A zatem zawsze
można podjąć decyzję o obronie prawa do
„niezakłóconego przebywania w danym
miejscu”. Prowadzi to nieuchronnie do
wniosku, iż obrona konieczna jest samoistna. Tym samym należy uznać omawiane
stanowisko za wewnętrznie sprzeczne.
Tradycyjna teza o samoistności obrony
nie ma takich problemów z wewnętrzną
spójnością. Według niej zawsze można
podjąć decyzję o obronie i nigdy nie ma
obowiązku ucieczki. Wystarczającym uzasadnieniem obrony jest bezprawny atak.
Etyczną podstawą takiego poglądu jest
uznanie obrony koniecznej za podmiotowe
prawo człowieka o pochodzeniu prawnonaturalnym. Warto zauważyć, że Konstytucja RP uznaje prawnonaturalne pochodzenie praw podmiotowych człowieka5.
Prawo do obrony jest elementem każdego z praw podmiotowych np. prawa
do życia, prawa do wolności, prawa do
własności. Do istoty prawa do życia należy uprawnienie do realizacji tego prawa
także przez użycie siły. Natomiast z każdym prawem podmiotowym jest związany
obowiązek do poszanowania tego prawa
przez innych ludzi. Częścią tego obowiązku
Impressje
63
jest przyjęcie reakcji obronnej zaatakowanego jako realizacji jego uprawnienia.
Innymi słowy: każdy człowiek ma prawo
do życia i obowiązek poszanowania życia
innych. W sytuacji bezprawnego zamachu
obrońca ma prawo użyć siły, a nawet do
zabicia napastnika, czyli do realizacji prawa
do życia. Natomiast agresor ma, wynikający również z prawa do życia, obowiązek
przyjąć działanie obronne napadniętego
i raczej dać się zabić, niż stać się mordercą. Życie napastnika, w sytuacji agresji,
nie podlega etyczno-prawnej ochronie
i może zostać mu odebrane w trakcie obrony, bez naruszenia prawa do życia tegoż
64
W sytuacji bezprawnego zamachu obrońca ma prawo do użycia siły, a nawet do zabicia napastnika, czyli do realizacji prawa do życia. Natomiast agresor
ma, wynikający również z prawa do życia, obowiązek przyjąć
działanie obronne napadniętego i raczej dać się zabić, niż stać
się mordercą. Życie napastnika,
w sytuacji agresji, nie podlega etyczno-prawnej ochronie
i może zostać mu odebrane
w trakcie obrony, bez naruszenia prawa do życia tegoż napastnika.
napastnika. Podsumowując, każde prawo
do życia jest stale i uprzednio wyłączone
w sytuacji naruszenia obowiązku poszanowania prawa do życia innego człowieka6.
Kończąc rozważania o samoistności
obrony koniecznej, wypada zauważyć, że
ten problem prawny jest wynikiem odmiennych ocen moralnych związanych
z dopuszczalnym użyciem siły. Spór o samoistność obrony jest szczególną częścią
konfliktu między etyką zasad a etyką skutków.
Zarówno etyka zasad, jak i etyka skutków kreuje pewien standard zachowań
człowieka wobec bezprawia. W przypadku
braku jednolitych ocen moralnych, znaczenia mogą nabrać oceny estetyczne. Najbardziej wyrazistym obiektem tych ocen jest
efekt wychowawczy skrajnych zastosowań wyżej omówionych, przeciwstawnych
reguł zachowania. W jednym przypadku
będzie to świat indywidualistycznych, wojowniczych pieniaczy egoistycznie broniących swoich praw do guzika za cenę nieporównywalnie większych strat społecznych.
W drugim zaś przypadku będzie to świat
maszynek do obliczania rachunku korzyści,
których każda reakcja jest wynikiem matematycznego równania; świat kompletnie
uporządkowany i optymalnie funkcjonalny
– podobny do mrowiska.
Znawca natury ludzkiej i esteta ze
Stratfordu nie miał wątpliwości, która wizja Człowieczeństwa jest piękniejsza. Kończąc, znów oddaję Mu głos:
Przypisy:
1. W. Shakespeare, Romeo i Julia, a. I , sc. 1, przeł. J. Iwaszkiewicz [w:] Szekspir, Dwanaście
dramatów, Warszawa 1999, ss. 304–305.
2. J. Bardach, Historia ustroju i prawa polskiego, Warszawa 2001, s. 264.
3. S. Płaza, Historia prawa w Polsce na tle porównawczym, cz.1: X–XVIII w., Kraków 2002,
ss. 369–370.
4. A. Zoll (red.), Kodeks karny. Część ogólna. Komentarz, Kraków 2004, ss. 481–482.
5. Por. W. Skrzydło, Polskie prawo konstytucyjne, Lublin 2003, ss. 154, 166; L. Garlicki, Polskie prawo konstytucyjne. Zarys wykładu, Warszawa 2002, s. 93; S. Sagan, Prawo konstytucyjne RP, Warszawa 2001, s. 77.
6. Por. T. Ślipko, Zarys etyki szczegółowej, t. I: Etyka osobowa, Kraków 2005, s. 235.
7. W. Shakespeare, Hamlet, a. IV, sc. 4, przeł. S. Barańczak, Poznań 1994, s. 143.
Tomasz Tabaszewski (ur. 1980):
absolwent prawa na UJ, w 2007 roku asystent w Biurze Ministra MS, doktorant
w Katedrze Teorii Prawa UJ.
Czymże jest człowiek, jeśli w jego życiu
Główną wartością i treścią jest tylko
Sen i trawienie? Zwyczajnym bydlęciem. [...]
Prawdziwie wielki jest nie ten, kto czeka
Na wielki powód do boju, lecz ten,
Dla kogo słomka to powód dość wielki,
Kiedy w grę wchodzi honor7.
Impressje
65