Pobierz w pdf - CzytajZaFree
Transkrypt
Pobierz w pdf - CzytajZaFree
Dziecie ksiezycow-Prolog Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: Behrehte Przyszła na świat w letni dzień, w czasie jednej z tych potężnych śnieżyc nawiedzających północne góry o każdej porze roku. W chwili, gdy jej drobne ciałko wydostało się z ciepłego łona matki wszystkie cztery księżyce ustawiły się w prostej linii całkowicie przesłaniając słońce. To zjawisko, zwane przez uczonych astronomów z południa koniunkcją, można było zaobserwować raz na dwa tysiące lat. Nic więc dziwnego, że narodziny dziecka podczas pierwszej fazy zaćmienia uznano za dar od bogów. Choć jego płeć rozczarowała wielu z możnych klanu Pędzących z wiatrem, nikt nie mógł odmówić mu boskości. Tseu’euu nazywali ją Dziecięciem Księżyców, choć matka nadała jej inne imię; brzmiało ono AheriiSrebrzysta. Już po trzech latach od narodzin było wiadomo, że nie jest zwykłym dzieckiem. Jej włosy nie miały typowego dla Tseu’euu siwego koloru, lecz raziły oczy swą śnieżną bielą, a srebrzyste runy zdobiące jej ciało, ledwo widoczne przy narodzinach nabrały wyrazistości i blasku. Dziewczynka posiadła także dar nazywany przez Księżycowy Lud Mową przodków; rozumiała mowę zwierząt. Nie była to jednak jedynie zwykła intuicja typowa dla każdego wojownika tego ludu, lecz prawdziwe i głębokie zrozumienie wszelkich zwierzęcych języków, na które składają się emocje, gesty, pomruki, warknięcia i wszystkie temu podobne odgłosy i zachowania. Dziewczynka była w stanie sięgnąć do umysłu zwierzęcia, scalić się z nim i kierować jego krokami. Mogła widzieć oczami sokoła, słyszeć uszami śnieżnego wilka lub wyczuwać zapachy otaczające zwierzę, które wybrała do swych obserwacji. Wódz klanu Pędzących z wiatrem, wielki wojownik Ner’su zadecydował o jej losie. Wychowaniem Aherii zajęli się łowcy klanu, najprzedniejsi i najmądrzejsi wojownicy. Podczas gdy jej rówieśniczki bawiły się i krzątały przy swych matkach ona uczyła się walki i tropienia. A gdy podrosła na tyle by zrozumieć zjawisko śmierci nauczono ją zabijać i oprawiać zwierzynę. Podczas gdy jedenastoletnie dziewczynki uczyły się szyć i wyrabiać piękną biżuterię, z zwierzęcych kości i drewna, ją posłano do klanu Płonących ogni po naukę i wykuty specjalnie dla niej oręż. Miała asystować przy procesie tworzenia broni, jak każdy młodzian ludu Tseu‘euu, musiała nauczyć się także jak dbać o swój oręż i ostrzyć go. Trzeba przyznać, że była to ciężka praca. I dość niezwykła. Tseu’euu, bowiem nie wykuwają broni z czystej stali. Do roztopionej rudy tego metalu dosypują proszek ze skruszonych kości śnieżnych kozic, który nadaje ostrzom nie tylko perłowy kolor, ale także twardość i elastyczność, jakiej nie posiada żadna broń. Aherii była wśród Płonących ogni zaledwie przez rok, to jednak wystarczyłoby jej mięśnie rozwinęły się, a ciało nabrało krzepy i siły. Z początku Płonące ognie wyznaczyły jej miejsce przy swoich kobietach nie wiedząc dlaczego przysłano ją do nich. Szybko zorientowali się jednak, że popełnili błąd. Przekonała ich o tym zwinność dziewczynki i sposób w jaki zwracała się do chłopców z ich plemienia. Choć miała zwinne palce nie potrafiła wyrabiać kościanej biżuterii, a strzelając z łuku nigdy nie chybiała. W głębi góry, w której wykuwano broń Tseu’euu było naprawdę gorąco i choć skwar dawał się jej okropnie we znaki w niczym nie ustępowała swym rówieśnikom. Wbrew tradycji sama wykuła swój miecz. Pracowała nad nim przez cztery długie dni i noce aż w końcu był gotowy. Na ten czas z kuźni odesłano wszelkich uczniów i terminatorów; wewnątrz góry został tylko Mistrz nadzorujący jej pracę, szaman i ona. Miecz, Strona: 1/3 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl który wykuła był bronią dziwaczną i nietypową nikt jednak nie wątpił w jej skuteczność i przydatność. Choć miecze wykuwane przez Mistrzów z klanu Płonących ogni były bronią wspaniałą i niezawodną wielu z młodych Łowców grymasiło odbierając od nich swój własny oręż. Ich nie dopuszczono bowiem do paleniska; nie wykuli swej broni, jedynie pomagali przy jej tworzeniu; najczęściej pilnując odpowiedniej temperatury ognia. Co nie było zresztą trudne; kowalskie piece zasilała podziemna rzeka gęstej wulkanicznej lawy. Nie skarżyli się jednak głośno; Aherii była przecież boskim dzieckiem, miała swoje przywileje. Ojciec Dziecięcia Księżyców, szaman klanu, zwany przez wszystkich Dziki Wiatr nie przeciwstawiał się woli wodza, wręcz przeciwnie. Wielokrotnie mówił, iż jej przyszłość naznaczona jest krwią, a któżby inny mógł pozostawić za sobą krwawy ślad, jeśli nie wojownik i Łowca? Aherii była bardzo pracowitym dzieckiem i bardzo zdolną uczennicą. W wieku trzynastu lat była gotowa do Atsu’e, rytuału Wielkiego Polowania. Niestety wielki wódz Ner’su uznał, że nie jest jeszcze gotowa i musi poczekać… przynajmniej rok. Wielu wojowników, którzy szkolili Dziecię Księżyców wzburzyła ta decyzja. Wiedzieli, że jest gotowa, choć ma zaledwie trzynaście lat, a Atsu’e przechodzili dopiero chłopcy siedemnastoletni. Wódz pozostał niewzruszony nadal nie wierząc w jej umiejętności. Zmienił zdanie jakieś cztery miesiące później, gdy Aherii uratowała Pędzących z wiatrem od ataku Lazii- śnieżnych, mitycznych stworów. Każdy Tseu’euu wie, że Lazii istnieją, nikt jednak nigdy ich nie widział. Aż do dnia, w którym sfora śnieżnych potworów postanowiła zapolować na ludzi z klanu Dziecięcia Księżyców. Aherii wracała do osady po dwutygodniowym odosobnieniu, tak zwanym rytuale Oczyszczenia, które co jakiś czas przechodził każdy młody chłopiec będący już po zakończeniu nauki jednak przed Wielkim polowaniem. Będąc w pobliżu miejsca, w którym akurat obozowali natknęła się na wyraźnie odciśnięte w śniegu ślady Lazii. Sfora wynosiła, co najmniej piętnaście osobników. Badając trop natknęła się na jeszcze ciepłe odchody. Zwierzęta przechodziły tędy niedawno; nie miały nad nią zbyt wiele przewagi. Nie namyślając się długo zrzuciła swój tobołek na ziemie i ruszyła biegiem w stronę osady. Była świetnym biegaczem. Dopadła zwierzęta, gdy te rozdzielały się by otoczyć polanę, na której znajdowała się wioska. Teraz mogła je policzyć. Było ich dwadzieścia. W oka mgnieniu wypatrzyła przewodniczkę stada; była zadziwiająco wielka, największa z całej gromady. Aherii jeszcze w biegu napięła cięciwę łuku nakładając na nią jedną ze swych najlepszych strzał. Zwolniła cięciwę i wypuściła strzałę; chybiła celu. Jednak zwróciła na siebie uwagę stada. Dziewiętnaście potężnych zwierząt wyglądem przypominających skrzyżowanie śnieżnego kota z wilkiem otoczyło ją ciasnym kręgiem. Aherii nie zdawała sobie sprawy z tego, że Lazii są tak wysokie; wielkością przewyższały konie, na których poruszały się klany z dolin. Przewodniczka stada stanęła przed nią warcząc przeraźliwie. Dziewczyna znała wszelkie zwierzęce języki, nawet mowę Lazii, zaryczała więc coś w odpowiedzi. Lazii zupełnie się tego nie spodziewały; siadły na zadach oszołomione potęgą jej ryku. Przewodniczka jednak stała na swym miejscu niewzruszona. Poczuła się zagrożona. Jej pozycja w stadzie była silna jednak nie na tyle by mogła utrzymać przywództwo przy sobie, gdy zjawi się jakaś silniejsza samica. Od wielu lat stała na czele sfory i nagle teraz pojawia się jakieś wątłe dwunożne stworzenie znające ich mowę, które chce przejąć władze nad jej stadem. Lazii rzuciła się na dziewczynę. Impet z jakim uderzyła o ciało Dziecięcia Księżyców zwaliła ją z nóg. Siła potężnych mięsni wielkich, podobnych do wilczych łap wystarczyła, by oszołomić ją na krótką chwilę. Samica przeorała jej twarz swymi ostrymi jak brzytwa pazurami. Krew ciekła do oczu Aherii obfitym strumieniem; nie mogła jednak jej zetrzeć; Lazii robiła wszystko by zacisnąć swoje kły na jej cienkiej szyi. Aherii zacisnęła dłonie na pysku samicy zaciskając jej szczęki. Reszta stada siedziała bez ruchu na swych miejscach; zwierzęta nie wtrącały się do walki dwóch silniejszych od siebie samic. Dziecię Księżyców wydostała się spod samicy. Jakimś cudem wdrapała się na jej grzbiet uchylając się przed Strona: 2/3 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl uderzeniem łap. Zmusiła ją by przysiadła napierając na nią całym swym ciężarem. Przycisnęła Lazii do ziemi. Uściskają lewym kolanem jej przednie łapy rękami założyła chwyt, którego nauczył ją Szalony Kruk. Z lewą ręką na pysku zwierzęcia, a drugą na jego karku naprężyła wszystkie mięśnie zmuszając je do wyczerpującego jak na trzynastolatkę wysiłku. Powoli przekręcała głowę opierającego się zwierzęcia wykorzystując do tego cały ciężar swego wątłego ciała. Wysiłek i upływ krwi wyczerpał dziewczynkę. Chwyt zelżał, nie na tyle jednak by samica się uwolniła. Aherii, jako wyszkolony łowca, wiedziała, że gdy pozwoli się oswobodzić zwierzęciu, zginie. Zdwoiła swe wysiłki wykrzesując z swego ciała ostatnie strumienie sił. Zamknęła oczy sapiąc z wysiłku. Usłyszała przeraźliwe chrupnięcie; poczuła jak ciało Lazii wiotczeje. Trwała nieruchomo siedząc na grzbiecie samicy, spodziewała się ataku stada. Ten jednak nie nastąpił. Otworzyła oczy rozglądając się dookoła; musiała otrzeć twarz z krwi, wciąż wypływającej z głębokiej rany, by widzieć cokolwiek. Lazii stały w gotowości; nie była to jednak pozycja szykującego się do ataku drapieżnika, lecz pokornego, oswojonego, płaszczącego się zwierzaka. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że to ona- Aherii, Dziecię Księżyców, jest teraz przewodniczką stada. Zaryczała potężnie ogłaszając wszem i wobec swe zwycięstwo. Lazii przypadły do ziemi turlając się w śniegu jak szczenięta. Warknęła na nie krótko przesyłając do ich umysłów informacje o swych najbliższych planach względem stada. Odszukała wzrokiem samca alfa leżącego spokojnie na ziemi. Podeszła do niego mruknęła coś cicho, po czym siadła na jego grzbiet każąc przy tym wieść się do osady. Młode osobniki pobiegły przodem wysłane na polane przez samca. Stanęły w odległości dwóch strzałów z łuku od pierwszych namiotów klanu. Ich pojawienie się wzbudziło wielkie poruszenie w osadzie. Przed pierwszą linią namiotów wojownicy ustawili się w szeregu broniąc zwierzętom dostępu do wioski. Wielki samiec Lazii wszedł na polanę niosąc na swym grzbiecie Dziecię Księżyców. Aherii warknęła na pozostałe zwierzęta przekazując im jednocześnie myśl by podążały za nimi. Wojownicy widząc zakrwawioną dziewczynkę na grzbiecie mitycznego Lazii rozproszyli się wpuszczając ją do środka. Samiec zatrzymał się tuż przed namiotem wodza Ner’su. Aherii ześlizgnęła się z jego grzbietu. Chwiejnym krokiem podeszła do wodza swego klanu. Klęknęła na kolana i dotykając głową ziemi oddała mu pokłon. W miejscu, w którym oparła głowę śnieg zabarwił się na czerwono. Dziewczynka wstała z trudem. -Ner’su, wielki wodzu klanu Pędzących z wiatrem niech pobłogosławi ci ziemia, nasza matka, która cię zrodziła; łaska księżyców, naszych ojców, niech spłynie na ciebie srebrzystym blaskiem, a święta woda z Gór Księżycowych niech zawsze płynie w twych żyłach- wyszeptała ledwo dosłyszalnie. -Witaj Dziecię Księżyców, niech łaska naszej matki i czterech ojców spłynie na ciebie. Zaiste w dziwnym wracasz do nas towarzystwie. -Wielki wodzu, te stado Lazii, które tutaj widzisz polowało w pobliżu naszej osady. Gdy przybyłam na granicę naszej polany szykowały się do okrążenia jej. Musiałam, musiałam…- szepnęła osuwając się na ziemie. Nie musiała mówić nic więcej. Swoim wyczynem udowodniła, że jest godna miana wojownika, łowcy. Parę miesięcy później, w dniu rytuału Wielkiego polowania, otoczona swymi braćmi i siostrami ze stada Aherii- Dziecię Księżyców, przewodniczka Lazii została namaszczona przez szamana Dziki Wiatr na najmłodszego w historii ludu Tseu’euu wojownika Strona: 3/3 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl