Darmowy fragment www.bezkartek.pl

Transkrypt

Darmowy fragment www.bezkartek.pl
t
en
m
l
ragek.p
f
wy kart
o
rm.bez
a
D ww
w
Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009
ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998
© Copyright by Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Kraków 1998
Recenzent:
Anna Zeidler-Janiszewska
Redakcja techniczna:
Wojciech Śliwerski
Korekta:
Małgorzata Matlak
Zuzanna Bochenek
t
en
m
l
ragek.p
f
wy kart
o
rm.bez
a
D ww
w
ISBN 978-83-7850-350-7
Oficyna Wydawnicza „Impuls”
30-619 Kraków, ul. Turniejowa 59/5
tel. (012) 422-41-80, fax (012) 422-59-47
www.impulsoficyna.com.pl, e-mail: [email protected]
Wydanie II poprawione, Kraków 2009
Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009
ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998
Spis treści
1. Wstęp: i kto to mówi? ................................................................................................... 7
2. Nauki społeczne u schyłku nowoczesności ......................................................
2.1. Ponowoczesność jako dramat; ponowoczesność jako nadzieja .....
2.1.1. Teoria nowoczesna ...................................................................................
2.1.2. Pedagogika jako teoria ..........................................................................
2.1.3. Muzeum jako teoria ................................................................................
2.1.4. Madonna i shopping: teorie wyzwolone? ......................................
2.2. Teoria jako turystyka ..........................................................................................
2.2.1. Pedagogika po nowoczesności ...........................................................
2.2.2. Turystyczna krytyka ...............................................................................
nt
e
2.2.3. Dekonstrukcja ............................................................................................
gm l
fra k.p
13
19
22
23
27
31
33
36
44
48
3. Miejsce, przemieszczenie, tożsamość
rte
wy ka..................................................................
o
3.1. Globalizm, lokalizm, tożsamość
rm.bez.....................................................................
a
3.2. Miejsca i wartości .................................................................................................
D ww
3.3. Wspólnoty .................................................................................................................
w
3.4. Przemieszczenie i dekolonizacja: pożądanie tożsamości ..................
55
57
71
77
79
4. Profile tożsamości .........................................................................................................
4.1. Wolność i uwiedzenie ..........................................................................................
4.1.1. Kuszenie .........................................................................................................
4.1.2. Sacrum i codzienność .............................................................................
4.1.3. Wartości w stylu pop ................................................................................
89
90
98
99
107
5. Edukacja i kultura popularna .................................................................................. 115
5.1. Tekstualność: krytyka i pedagogia ............................................................... 116
5.2. Pedagogia sztuki interwencji .......................................................................... 120
6. Zakończenie ..................................................................................................................... 127
7. Bibliografia ........................................................................................................................ 129
Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009
ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998
Tekst mnie wybiera, mając do dyspozycji niewidzialne ekrany
i cały tor przeszkód: słownictwo, odniesienia, własną czytelność
itd. [...] Jak uzewnętrznić (umieścić na zewnątrz) języki świata, nie
wpadając w sidła języka ostatecznego, do którego po prostu będą
się odnosiły i re-cytowały go inne sposoby mówienia? Odkąd nazywam, jestem nazywany; zostaję wciągnięty w wojnę nazw.
1. Wstęp: i kto to mówi?
Jesteśmy bajkopisarzami. Uwielbiamy opowiadać. Uwielbiamy, gdy nas
słuchają z szeroko otwartymi uszami, oczami n
i tustami. Któż nie chciałby
e
opowiadać niekończącej się bajki? Niekiedymnasze
l bajki spisujemy. Słowo
ragek–.pwydaje się nam, że przechodrukowane staje się wtedy dla nas SŁOWEM
f
rt
dzimy z nim do wieczności. Stajemy
W kulturze Zachodu
wysiękaAUTORAMI.
o
z
pojęcie „autor” uzyskało statusrm
niemal
metafizyczny.
Zarówno
na poziomie
e
.b
Dawwpotocznej
debat akademickich, jak i wiedzy
autor stoi „poza” – jego spojrzenie
w metanarracyjny. Autor to osoba, która posiai jego pióro mają charakter
da dar transcendencji – przekracza życie i rzeczywistość; posiada dostęp
do ukrytego sensu (czy to poprzez wyrafinowane metody badawcze, czy też
przez olśnienie/intuicję). Ma się nawet wrażenie, że – w opinii wielu – autor
jest największym autorytetem w sferze definiowania tego, jaka rzeczywistość „jest” (prawo do diagnozowania), jaka „będzie” (prawo do prognozowania), wreszcie – jaka „powinna być” (prawo do wyznaczania granic). W tym
ostatnim przypadku autorzy korzystają zresztą często z tego prawa z całą
bezwzględnością. Będąc autorami tekstu, sytuują się na pozycji autorów
świata. Można przypomnieć autorów ustaw, skazujących na eksterminację
całe grupy etniczne – ustawy wchodziły w życie z chwilą publicznego ogłoszenia w postaci drukowanej. Można przypomnieć poezję wcielaną w życie
na Bałkanach.
Zdecydowana większość autorów może pozwolić sobie jednak – zwykle
na szczęście dla nie-autorów – jedynie na „aspiracje”. Marzą o zmianie rzeczywistości, proponują mniej lub bardziej wyrafinowane wyjaśnienia i teo
R. Barthes, Przyjemność tekstu, tłum. A. Lewańska, KR, Warszawa 1997, s. 32, 76.
Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009
ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998
rie dotyczące „końca świata” lub „początku nowej epoki”. Pragną uzyskać
status metafizyka/metanarratora, otoczonego gronem wyznawców (lub
przynajmniej wielbicieli). Wierzą przy tym, że ich słowa, zdania, akapity,
rozdziały, dzieła mają charakter „ostateczny”, że to ludzie, czytelnicy wpiszą w nie swoje biografie. W praktyce jednak jest odwrotnie – najczęściej
słowo drukowane zaczyna żyć własnym życiem. To czytelnik „dopasowuje”
narrację autora do swoich marzeń i wyobrażeń. To on zawsze – czytając
i intepretując – pisze tekst na nowo. Czytelnik i czas, który upływa, nadają
słowom i dziełom nowe znaczenia – niekiedy sprzeczne z intencjami autora.
Tekst wchodzi w zupełnie nowy kontekst społeczny, w rezultacie czego jest
już „o czymś innym”, a pierwotna oś narracji (tak ważna dla autora) staje
się mało znacząca. Tekst – w swojej społecznej cyrkulacji – wchodzi w „cykl
intertekstualności”. Nieustannie, w interakcji z milionami innych tekstów
i kontekstów, staje się na nowo. Jest zawsze „niezdecydowany” (dobrą metaforą wydają się tutaj fale w morzu – każda z nich może być potraktowana jako tekst, który jednak nie jest możliwy do wyizolowania – zlewa się
z innymi falami/tekstami, tworząc niekończącą się intertekstualność). Tekst
„gubi” autora.
Podejrzenie, iż nie istnieją uprzywilejowane odczytania jakiegokolwiek
tekstu i że każdy sposób intepretacji jest jednakowo uprawomocniony, przynt autor jest nieznaczącym
niosło nawet tezę o „śmierci Autora”. W tym ujęciu
e
nic dodatkiem do napisanego przez siebie
Czytelnik przestaje być
gmtekstu.
a
.pl Śmierć
r
k
f
„uwięziony” w celi „właściwego” sposobu
czytania.
Autora jest więc
e
wy kart czytelnika – jako autora.
równoznaczna ze swoistymi narodzinami
o
ez i statusu autora w kulturze współrmautorytetu
Mimo świadomości inflacji
b
a
.
D ww
czesnej (również z uwagi na radykalne
zwiększanie się – z roku na rok – ilow
ści zarówno drukowanych, jak i wizualnych przekazów) pokusa stania się
SŁOWEM jest dla autora niezwykle silna. Podejmuje on ryzyko bycia źle
zinterpretowanym, nadinterpretowanym, przeinterpretowanym. Więcej – podejmuje on ryzyko bycia zignorowanym, kiedy efekt jego – niekiedy wieloletniej – pracy leży bezradnie na księgarskich półkach. Każdy jednak, kto pisze,
pragnie podjąć to ryzyko. Nic w tym dziwnego – geniusz staje się geniuszem
dopiero wówczas, gdy geniuszem jest nazwany. Wystawiamy się więc na
widok publiczny, ze wszystkimi śmiesznościami i ambicjami, z nadzieją
wsłuchując się w nadawane nam nazwy: w nadawane nam znaczenie.
Ale druk słowa ma także swój wymiar dramatyczny. Wydrukowane słowo jest ostateczne – nie można go zmienić. Już JEST – na stałe, przytwierdzone, ustalone. Autor może po tysiąckroć zmienić swoje poglądy, ale wydrukowanego słowa zmienić nie może. Ono świadczy za nim lub przeciwko
niemu – w zależności od czasu i okoliczności. Ono przywoływane jest jako
argument (drobne akapity, napisane w latach pięćdziesiątych w oficjalnych
gazetach partyjnych przez młodych felietonistów, dziś rujnują im niekiedy
świetnie rozwijające się kariery polityczne). Może dlatego pisarze niekiedy
latami cyzelują akapity, przerabiają fragmenty, dopisują, wymazują. Może
Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009
ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998
dlatego tak trudno jest wysłać do wydawnictwa maszynopis czy dyskietki.
Tak trudno jest napisać magiczny wyraz „koniec”. Ma się bowiem wówczas
wrażenie, że stało się coś nieodwracalnego; że przebieg wydarzeń wymknął
nam się z rąk.
Osiągnięcia współczesnej mikroelektroniki i telekomunikacji wspomagają autora w jego wysiłkach, aby dopracować swoje dzieło. Pamiętam, pewnie z dziesięć lat temu, kiedy pisałem moje teksty na maszynie do pisania,
cierpliwie przepisując po raz kolejny „nieudane strony”, a o komputerze
w ogóle mi się nie śniło, przeczytałem jeden z wywiadów przeprowadzonych z A. Tofflerem. Mówił on o swojej pracy z laptopem i nawykach pracy
intelektualnej, które wytwarzają dawane przez komputer możliwości. Byłem
tym z jednej strony bardzo zafascynowany, a z drugiej strony – przekonany,
że nigdy w życiu nie będę miał takiej szansy. Na szczęście stało się inaczej.
Praca z komputerem pozwala niemal na nieograniczone możliwości przekształcania tekstu. Ale nawet i w tym przypadku w pewnym momencie
należy rzecz „zamknąć”. Może dlatego naukowcy coraz częściej rezygnują
z drukowania swoich tekstów. Po prostu umieszczają je w Internecie i mają
w ten sposób możliwość nieustannego do nich powracania i wprowadzania
zmian. Dzięki temu ich bajka nigdy się nie kończy. Akceptują wówczas
fakt, że ich słowa nigdy nie staną się SŁOWEM. Co więcej, muszą się liczyć
ntprzeinaczone, przepisane
także i z tym, że ich słowa zostaną uzupełnione,
e
w nieprzewidywalny sposób przez kogokolwiek,
gm.plkto uzyska do nich dostęp.
a
r
f
W tym przypadku związek pisarza i czytelników
y artek przekształca się w otwartą
w
interakcję. Bajka się nie kończy, nawet
o kjeśli jej „pierwszy autor” nie jest nią
rm.bez
już zainteresowany.
a
D w
Ta książka stanowi wyrazwmarzenia
autorów o napisaniu niekończącej
w
się bajki – tekstu, który możliwie jak najdłużej oprze się zamknięciu. Odwołuje się także – przynajmniej do pewnego stopnia – do ponowoczesnej idei
intertekstualności. Próbowaliśmy ją pisać i konstruować właśnie w sposób
intertekstualny. Tekst (lub jego fragmenty) przygotowany przez jednego
z autorów przesyłany był na dyskietce do drugiego, który zmieniał go i rozszerzał (niekiedy boleśnie skracał); inaczej rozmieszczał akcenty, prowadził
ścieżki narracji w nieco inną stronę. Następnie dyskietka wracała do pierwszego autora, który ponownie ingerował w dowolny sposób w tekst [teraz na
przykład wprowadzam(y) zasadnicze zmiany w pierwsze fragmenty; minęło
kilka miesięcy od mojego ostatniego ich czytania, jestem już inny, w konsekwencji czytam ten tekst i piszę go na nowo]. W ten sposób wchodziliśmy
ze sobą w interakcję. Żaden poszczególny fragment nie posiada więc jednego autora. Autor jest zawsze podwójny (albo – radykalnie rzecz ujmując
– tekst ten nie ma autora). „Nienowoczesność” tej drogi wywoływania tekstu
ma charakter „po”-nowoczesny (rezygnacja z autorstwa jest znakiem czasu
ponowoczesnej kultury, pisanie tekstu wyłącznie na ekranie – także); elektroniczna maszyneria komunikacyjna odtwarza jednak – zauważmy – drogi
tworzenia fabuł właściwe kulturze przedliterackiej. Ta książka naprawdę
Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009
ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998
powstaje jak bajka: jest recytowana, wielokrotnie powtarzana, przeinaczana w każdym powtórzeniu; co więcej, zamiarem naszym jest, by ta jej podatność na przeinaczenia oparła się presji maszyny drukarskiej.
Jak pisze Umberto Eco, każda książka ma „modelowego”, wirtualnego
czytelnika, fikcyjną postać odbiorcy, którą w tekście zakłada, do której interpretacyjnych kompetencji jest adresowana . Nie da się pisać inaczej, jak
właśnie z myślą o odbiorcy. Jesteśmy jednak przekonani, że nie da się także
pisać dla odbiorcy konkretnego (z takiego zamierzenia nic dobrego zwykle
bowiem nie wynika). Toteż pisząc, zakładamy zwykle istnienie kogoś, kto
wie, „co trzeba”, nadąża, podąża, wyprzedza, odgaduje; kogoś, kto jest w stanie wyczytać „swoje” z „mojego” tekstu (lub częściej – nie idealizujmy – „moje”
z „mojego” tekstu). Zinterpretować i choćby znadinterpretować pismo. Ta
książka, Wirtualny Czytelniku, oferuje Ci jednak coś więcej – towarzystwo
Wirtualnego Autora. Jej autor nie istniał bowiem przed jej napisaniem i nie
istnieje nigdzie poza tym tekstem. Tworzył się i przekształcał w trakcie
pisania. Dla Autora Wirtualnego jest to bardzo zabawne doświadczenie. Od
dawna wiadome mu było, z rozmaitych książek, że zlokalizowanie podmiotu
mowy jest kwestią problematyczną. Autor wymyka się samemu sobie, kryje
się gdzieś między Gdynią a Poznaniem – może w Inowrocławiu? Trzeba to
sprawdzić, nigdy nie byłem w Inowrocławiu (ja byłem wiele razy – też nas
nt
tam nie ma). Książka poddaje się teorii intertekstualności.
Stopniowo się
e
m pl
materializując, nadaje jednak ulotnej intertekstualności
irytujący wymiar
g
fra tek.
konkretu...
y
w punktem
ar wyjścia były cząstki z oddzielDla pewnych fragmentów tekstu
o
k
z
rm.be Mianowicie fragment o „epistemologii
nie napisanych artykułów iaksiążek.
D
muzeum” wydrukowany byłwwwswojej uprzedniej (i znacznie rozszerzonej)
w
postaci w pierwszym rozdziale książki Zbyszka Melosika – Tożsamość,
ciało i władza. Teksty kulturowe jako (kon)teksty pedagogiczne (Poznań
– Toruń 1996). Różne inne drobne fragmenciki na temat statusu teorii
wydrukowane zostały w książce tego samego autora Postmodernistyczne
kontrowersje wokół edukacji (Poznań – Toruń 1995). Akapity poświęcone
analizie konfrontacji ponowoczesności z islamem znajdowały się uprzednio
w tekście Z. Melosika – Ponowoczesność: między globalizmem, amerykanizacją i fundamentalizmem (zamieszczonym w „Forum Oświatowym” 1997,
nr 1–2). Opisywane w tej książce typy „tożsamości ponowoczesnej” w swojej
pierwszej wersji wydrukowane zostały w jednym z tekstów Z. Melosika
zamieszczonych w książce pod jego i K. Przyszczypkowskiego redakcją
(Wychowanie obywatelskie: studium teoretyczne, porównawcze i empiryczne, Toruń – Poznań 1998). Z kolei Tomasz Szkudlarek publikował wcześniej
analizy Baumanowskiej koncepcji wolności, „pedagogiki tekstualności”
i koncepcji G. Ulmera w dwóch książkach: Wiedza i wolność w pedagogi-
U. Eco, Lector in fabula, tłum. P. Salawa, PIW, Warszawa 1994.
10
Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009
ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998
ce amerykańskiego postmodernizmu (Kraków 1993) oraz The Problem of
Freedom in Postmodern Education (Westport – London 1993). Rozważania
o edukacji w perspektywie studiów kulturowych pojawiły się uprzednio
w artykule T. Szkudlarka Radykalna krytyka, pragmatyczna zmiana (Socjologia Wychowania XII, Toruń 1994). Analizy literatury postkolonialnej i jej
strategii „przemieszczania znaczeń” pochodzą z referatu wygłoszonego na
lubelskiej konferencji „Pamięć, miejsce, obecność” w 1995 roku i ukazały
się drukiem w materiałach z tej konferencji (pod tym samym tytułem) w redakcji J. Mizińskiej i J. Hudzika (Lublin 1997). Ich fragment znalazł się również w referacie na konferencję „Polacy na progu III tysiąclecia” (Puszczykowo 1996), opublikowanym w specjalnym wydaniu „Forum Oświatowego”
(1997, nr 1–2). Włączone tu fragmenty innych publikacji odbiegają jednak
od pierwowzorów – choćby z tego względu, że w każdym przypadku drugi
autor posiadał prawo ingerencji w tekst. Korzystał z niego bardzo często,
ingerując w materię książki bez żadnych skrupułów i ograniczeń.
Oczywiście, pisząc tę książkę wspólnie, mieliśmy ułatwione zadanie. Nasze sposoby myślenia o kulturze i edukacji nie różnią się od siebie zasadniczo.
Mamy podobne, antyfundamentalistyczne podejście do nauki i pedagogiki.
Pisanie i drukowanie jest dla nas obu jedynie formą intelektualnej przygody,
a nie „misją” i „spełnieniem”. (Moje drugie ja: Pierwsze JA, ja czasami mient tę książkę, odkrywawam poczucie misji... Co mam z tym zrobić?).ePisząc
my przy tym siebie samych, siebie wzajemnie
gm.pi lpoprzez to – nowe ścieżki
a
r
k
f
myślenia o otaczającej nas rzeczywistości.
się przy tym, że nasze
y arteWydaje
w
założenie o możliwości intertekstualnego
pisarstwa
zostało potwierdzone
o
k
m bez przygotowywania
przez doświadczenia zdobytearpodczas
tego tekstu. Jego
D w.
pisanie zostało przerwane nawprawie
rok z powodu „nawału innych obow
wiązków”. Gdy jeden z nas powrócił do niego, w wielu miejscach nie potrafił
uświadomić sobie, który fragment tekstu był pisany przez niego samego,
a który przez „drugie ja”...
Co do zawartości – książka ta dotyczy relacji między społeczeństwem
i społeczną konstrukcją podmiotowości, wiedzą o społeczeństwie (nauką
społeczną, pedagogiką) oraz sferą fikcji: tekstów, ich kontekstów i interpretacji. Nie jest jasne, i nie będziemy w to wnikać, czy drugi ze wspomnianych
tu obszarów naszych zainteresowań jest odrębny od trzeciego – czy jest
jedynie jego częścią. W zasadzie – jeśli dobrze się temu przyjrzeć – nie
ma to specjalnego znaczenia. Zarówno nauka, jak i literatura, „prawda”, jak
i „fikcje” potrafią być skuteczne w konstruowaniu indywidualnych i społecznych tożsamości. Ta niejasność – i związana z nią niejasna przynależność
tego tekstu do jakoś wyodrębnialnych gatunków – odzwierciedla się w podtytule jednego z rozdziałów książki. Niestety, nie umiałem go napisać po
polsku tak, aby owa niejasność mogła być jasno wyłożona. Stąd angielskie:
The Social, Science, Fiction – czyli to, co społeczne, nauka i fikcje. Albo,
jeśli wolisz Czytelniku Wirtualny, The Social Science Fiction. Fikcja nauki
społecznej. Społeczna science fiction.
11
Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009
ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998
A teraz wszystko przed Tobą. Załączamy do tej książki CD z tekstem
(pisanym w Word 7.0). Płyta jest „otwarta”. Idea intertekstualności może
znaleźć swoje kolejne dopełnienie. Wpisz się w nasz tekst, dopisz się, zmień
go, przekształć, przewróć, wymaż, zrób, co chcesz. Nie rościmy sobie prawa
do „ostatecznego słowa”. Puszczamy ten tekst w czas i przestrzeń. Może
uratujemy słowo przed zamknięciem. Odwołujemy się przy tym do przekonania, iż „to, co piszemy dzisiaj, może zostać zakwestionowane przez to,
co pojawi się jutro”. Prawie każdy przykład, który wykorzystaliśmy, mógł
już utracić pewien rezonans lub uzyskać nowy do momentu, w którym ta
książka jest publikowana, ponieważ efemeryczność jest częścią współczesnej kultury.
t
en
m
l
ragek.p
f
wy kart
o
rm.bez
a
D ww
w
L. Grossberg, We Gotta Get Out of This Place. Popular Conservatism and Postmodern Culture, Routledge, New York 1992, s. 29.
Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009
ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998
2. Nauki społeczne u schyłku nowoczesności
(The Social, Science, Fiction)
Każda epoka jest dziwna na swój jedyny i niepowtarzalny sposób. Najczęściej jednak ludzie w niej żyjący nie zdają sobie z tego sprawy. Żyjąc w przestrzeni swojej codzienności, uważają ją za normalną i naturalną. Epoka
staje się nimi, a oni są częścią epoki. W rezultacie wydarzenia i zjawiska,
które z perspektywy potomnych lub badaczy przeszłości są uznawane za co
najmniej dziwne lub patologiczne, dla mieszkańców danego miejsca i czasu
są oczywiste. Poza tym bowiem, że „są”, stanowią kontekst dla innych zjawisk: tworzą horyzont rozumienia, konstytuują zdrowy rozsądek. A któż
mu zaprzeczy? Niekiedy nawet przywyknąć można do wojny lub do jej
nt
nieustannej groźby (Bliski Wschód). Dzieci są wówczas
socjalizowane przez
e
m
l
wojnę i dla wojny, wyrastają na bojowników
(jakiejś)
sprawy
i już całe życie
g
a k.p
rsię
f
e
pozostają „dziećmi wojny”. Pokój staje
dla
nich
czymś
nienormalnym,
y art
wcałe
o
dziwnym i niepożądanym. Niekiedy
zk pokolenia żyją przekonane, że ich
rm.beim
pochodzenie, rasa lub język anadają
prawo panowania nad innymi (lub
D
w
nawet do ich fizycznej eksterminacji).
Podnoszą swój partykularyzm do
ww
rangi „uniwersalnej” i postrzegają świat oraz Innych przez pryzmat swoich
odwiecznych/wiecznych i – jak wierzą – niezaprzeczalnych kryteriów. Niekiedy kobiety – po to, aby ucieleśnić społecznie skonstruowany „ideał idealnego ciała” – przeżywają całe życie uwięzione w gorsetach bądź wychudzają
się do granic ostateczności. A ich współcześni rzadko widzą w tych formach
bycia „prawdziwą kobietą” coś dziwnego, choć nie są one niczym innym
jak krystalizacjami kulturowych neuroz bądź panik wokół społecznej roli
kobiety. Każda epoka żyje sama w sobie – niezależnie od cytatów przywoływanych przez nią z przeszłości. I nie umie spojrzeć na siebie z perspektywy
epoki poprzedniej lub następnej.
Jednocześnie jednak przeżywaniu zwykłości i naturalności życia, „którym jesteśmy”, towarzyszy niekiedy epidemia euforii – swoista pewność,
że nasz czas i nasze miejsce stanowią nieodwracalny przełom w dziejach
ludzkości, dziejach cywilizacji (może dlatego że właśnie my tu jesteśmy). Że
oto początkujemy zupełnie nową epokę, że „nowy początek” początkujemy.
Jeśli przy tym występuje w danym miejscu i czasie wzrost dobrobytu, przyrost materialnego poziomu życia, ludzie zaczynają odczuwać niezwykłe
poczucie sprawstwa – panowania nad swoim życiem, losem, światem lub
13

Podobne dokumenty