Darmowy fragment www.bezkartek.pl
Transkrypt
Darmowy fragment www.bezkartek.pl
t en m l ragek.p f wy kart o rm.bez a D ww w Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009 ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998 © Copyright by Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Kraków 1998 Recenzent: Anna Zeidler-Janiszewska Redakcja techniczna: Wojciech Śliwerski Korekta: Małgorzata Matlak Zuzanna Bochenek t en m l ragek.p f wy kart o rm.bez a D ww w ISBN 978-83-7850-350-7 Oficyna Wydawnicza „Impuls” 30-619 Kraków, ul. Turniejowa 59/5 tel. (012) 422-41-80, fax (012) 422-59-47 www.impulsoficyna.com.pl, e-mail: [email protected] Wydanie II poprawione, Kraków 2009 Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009 ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998 Spis treści 1. Wstęp: i kto to mówi? ................................................................................................... 7 2. Nauki społeczne u schyłku nowoczesności ...................................................... 2.1. Ponowoczesność jako dramat; ponowoczesność jako nadzieja ..... 2.1.1. Teoria nowoczesna ................................................................................... 2.1.2. Pedagogika jako teoria .......................................................................... 2.1.3. Muzeum jako teoria ................................................................................ 2.1.4. Madonna i shopping: teorie wyzwolone? ...................................... 2.2. Teoria jako turystyka .......................................................................................... 2.2.1. Pedagogika po nowoczesności ........................................................... 2.2.2. Turystyczna krytyka ............................................................................... nt e 2.2.3. Dekonstrukcja ............................................................................................ gm l fra k.p 13 19 22 23 27 31 33 36 44 48 3. Miejsce, przemieszczenie, tożsamość rte wy ka.................................................................. o 3.1. Globalizm, lokalizm, tożsamość rm.bez..................................................................... a 3.2. Miejsca i wartości ................................................................................................. D ww 3.3. Wspólnoty ................................................................................................................. w 3.4. Przemieszczenie i dekolonizacja: pożądanie tożsamości .................. 55 57 71 77 79 4. Profile tożsamości ......................................................................................................... 4.1. Wolność i uwiedzenie .......................................................................................... 4.1.1. Kuszenie ......................................................................................................... 4.1.2. Sacrum i codzienność ............................................................................. 4.1.3. Wartości w stylu pop ................................................................................ 89 90 98 99 107 5. Edukacja i kultura popularna .................................................................................. 115 5.1. Tekstualność: krytyka i pedagogia ............................................................... 116 5.2. Pedagogia sztuki interwencji .......................................................................... 120 6. Zakończenie ..................................................................................................................... 127 7. Bibliografia ........................................................................................................................ 129 Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009 ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998 Tekst mnie wybiera, mając do dyspozycji niewidzialne ekrany i cały tor przeszkód: słownictwo, odniesienia, własną czytelność itd. [...] Jak uzewnętrznić (umieścić na zewnątrz) języki świata, nie wpadając w sidła języka ostatecznego, do którego po prostu będą się odnosiły i re-cytowały go inne sposoby mówienia? Odkąd nazywam, jestem nazywany; zostaję wciągnięty w wojnę nazw. 1. Wstęp: i kto to mówi? Jesteśmy bajkopisarzami. Uwielbiamy opowiadać. Uwielbiamy, gdy nas słuchają z szeroko otwartymi uszami, oczami n i tustami. Któż nie chciałby e opowiadać niekończącej się bajki? Niekiedymnasze l bajki spisujemy. Słowo ragek–.pwydaje się nam, że przechodrukowane staje się wtedy dla nas SŁOWEM f rt dzimy z nim do wieczności. Stajemy W kulturze Zachodu wysiękaAUTORAMI. o z pojęcie „autor” uzyskało statusrm niemal metafizyczny. Zarówno na poziomie e .b Dawwpotocznej debat akademickich, jak i wiedzy autor stoi „poza” – jego spojrzenie w metanarracyjny. Autor to osoba, która posiai jego pióro mają charakter da dar transcendencji – przekracza życie i rzeczywistość; posiada dostęp do ukrytego sensu (czy to poprzez wyrafinowane metody badawcze, czy też przez olśnienie/intuicję). Ma się nawet wrażenie, że – w opinii wielu – autor jest największym autorytetem w sferze definiowania tego, jaka rzeczywistość „jest” (prawo do diagnozowania), jaka „będzie” (prawo do prognozowania), wreszcie – jaka „powinna być” (prawo do wyznaczania granic). W tym ostatnim przypadku autorzy korzystają zresztą często z tego prawa z całą bezwzględnością. Będąc autorami tekstu, sytuują się na pozycji autorów świata. Można przypomnieć autorów ustaw, skazujących na eksterminację całe grupy etniczne – ustawy wchodziły w życie z chwilą publicznego ogłoszenia w postaci drukowanej. Można przypomnieć poezję wcielaną w życie na Bałkanach. Zdecydowana większość autorów może pozwolić sobie jednak – zwykle na szczęście dla nie-autorów – jedynie na „aspiracje”. Marzą o zmianie rzeczywistości, proponują mniej lub bardziej wyrafinowane wyjaśnienia i teo R. Barthes, Przyjemność tekstu, tłum. A. Lewańska, KR, Warszawa 1997, s. 32, 76. Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009 ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998 rie dotyczące „końca świata” lub „początku nowej epoki”. Pragną uzyskać status metafizyka/metanarratora, otoczonego gronem wyznawców (lub przynajmniej wielbicieli). Wierzą przy tym, że ich słowa, zdania, akapity, rozdziały, dzieła mają charakter „ostateczny”, że to ludzie, czytelnicy wpiszą w nie swoje biografie. W praktyce jednak jest odwrotnie – najczęściej słowo drukowane zaczyna żyć własnym życiem. To czytelnik „dopasowuje” narrację autora do swoich marzeń i wyobrażeń. To on zawsze – czytając i intepretując – pisze tekst na nowo. Czytelnik i czas, który upływa, nadają słowom i dziełom nowe znaczenia – niekiedy sprzeczne z intencjami autora. Tekst wchodzi w zupełnie nowy kontekst społeczny, w rezultacie czego jest już „o czymś innym”, a pierwotna oś narracji (tak ważna dla autora) staje się mało znacząca. Tekst – w swojej społecznej cyrkulacji – wchodzi w „cykl intertekstualności”. Nieustannie, w interakcji z milionami innych tekstów i kontekstów, staje się na nowo. Jest zawsze „niezdecydowany” (dobrą metaforą wydają się tutaj fale w morzu – każda z nich może być potraktowana jako tekst, który jednak nie jest możliwy do wyizolowania – zlewa się z innymi falami/tekstami, tworząc niekończącą się intertekstualność). Tekst „gubi” autora. Podejrzenie, iż nie istnieją uprzywilejowane odczytania jakiegokolwiek tekstu i że każdy sposób intepretacji jest jednakowo uprawomocniony, przynt autor jest nieznaczącym niosło nawet tezę o „śmierci Autora”. W tym ujęciu e nic dodatkiem do napisanego przez siebie Czytelnik przestaje być gmtekstu. a .pl Śmierć r k f „uwięziony” w celi „właściwego” sposobu czytania. Autora jest więc e wy kart czytelnika – jako autora. równoznaczna ze swoistymi narodzinami o ez i statusu autora w kulturze współrmautorytetu Mimo świadomości inflacji b a . D ww czesnej (również z uwagi na radykalne zwiększanie się – z roku na rok – ilow ści zarówno drukowanych, jak i wizualnych przekazów) pokusa stania się SŁOWEM jest dla autora niezwykle silna. Podejmuje on ryzyko bycia źle zinterpretowanym, nadinterpretowanym, przeinterpretowanym. Więcej – podejmuje on ryzyko bycia zignorowanym, kiedy efekt jego – niekiedy wieloletniej – pracy leży bezradnie na księgarskich półkach. Każdy jednak, kto pisze, pragnie podjąć to ryzyko. Nic w tym dziwnego – geniusz staje się geniuszem dopiero wówczas, gdy geniuszem jest nazwany. Wystawiamy się więc na widok publiczny, ze wszystkimi śmiesznościami i ambicjami, z nadzieją wsłuchując się w nadawane nam nazwy: w nadawane nam znaczenie. Ale druk słowa ma także swój wymiar dramatyczny. Wydrukowane słowo jest ostateczne – nie można go zmienić. Już JEST – na stałe, przytwierdzone, ustalone. Autor może po tysiąckroć zmienić swoje poglądy, ale wydrukowanego słowa zmienić nie może. Ono świadczy za nim lub przeciwko niemu – w zależności od czasu i okoliczności. Ono przywoływane jest jako argument (drobne akapity, napisane w latach pięćdziesiątych w oficjalnych gazetach partyjnych przez młodych felietonistów, dziś rujnują im niekiedy świetnie rozwijające się kariery polityczne). Może dlatego pisarze niekiedy latami cyzelują akapity, przerabiają fragmenty, dopisują, wymazują. Może Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009 ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998 dlatego tak trudno jest wysłać do wydawnictwa maszynopis czy dyskietki. Tak trudno jest napisać magiczny wyraz „koniec”. Ma się bowiem wówczas wrażenie, że stało się coś nieodwracalnego; że przebieg wydarzeń wymknął nam się z rąk. Osiągnięcia współczesnej mikroelektroniki i telekomunikacji wspomagają autora w jego wysiłkach, aby dopracować swoje dzieło. Pamiętam, pewnie z dziesięć lat temu, kiedy pisałem moje teksty na maszynie do pisania, cierpliwie przepisując po raz kolejny „nieudane strony”, a o komputerze w ogóle mi się nie śniło, przeczytałem jeden z wywiadów przeprowadzonych z A. Tofflerem. Mówił on o swojej pracy z laptopem i nawykach pracy intelektualnej, które wytwarzają dawane przez komputer możliwości. Byłem tym z jednej strony bardzo zafascynowany, a z drugiej strony – przekonany, że nigdy w życiu nie będę miał takiej szansy. Na szczęście stało się inaczej. Praca z komputerem pozwala niemal na nieograniczone możliwości przekształcania tekstu. Ale nawet i w tym przypadku w pewnym momencie należy rzecz „zamknąć”. Może dlatego naukowcy coraz częściej rezygnują z drukowania swoich tekstów. Po prostu umieszczają je w Internecie i mają w ten sposób możliwość nieustannego do nich powracania i wprowadzania zmian. Dzięki temu ich bajka nigdy się nie kończy. Akceptują wówczas fakt, że ich słowa nigdy nie staną się SŁOWEM. Co więcej, muszą się liczyć ntprzeinaczone, przepisane także i z tym, że ich słowa zostaną uzupełnione, e w nieprzewidywalny sposób przez kogokolwiek, gm.plkto uzyska do nich dostęp. a r f W tym przypadku związek pisarza i czytelników y artek przekształca się w otwartą w interakcję. Bajka się nie kończy, nawet o kjeśli jej „pierwszy autor” nie jest nią rm.bez już zainteresowany. a D w Ta książka stanowi wyrazwmarzenia autorów o napisaniu niekończącej w się bajki – tekstu, który możliwie jak najdłużej oprze się zamknięciu. Odwołuje się także – przynajmniej do pewnego stopnia – do ponowoczesnej idei intertekstualności. Próbowaliśmy ją pisać i konstruować właśnie w sposób intertekstualny. Tekst (lub jego fragmenty) przygotowany przez jednego z autorów przesyłany był na dyskietce do drugiego, który zmieniał go i rozszerzał (niekiedy boleśnie skracał); inaczej rozmieszczał akcenty, prowadził ścieżki narracji w nieco inną stronę. Następnie dyskietka wracała do pierwszego autora, który ponownie ingerował w dowolny sposób w tekst [teraz na przykład wprowadzam(y) zasadnicze zmiany w pierwsze fragmenty; minęło kilka miesięcy od mojego ostatniego ich czytania, jestem już inny, w konsekwencji czytam ten tekst i piszę go na nowo]. W ten sposób wchodziliśmy ze sobą w interakcję. Żaden poszczególny fragment nie posiada więc jednego autora. Autor jest zawsze podwójny (albo – radykalnie rzecz ujmując – tekst ten nie ma autora). „Nienowoczesność” tej drogi wywoływania tekstu ma charakter „po”-nowoczesny (rezygnacja z autorstwa jest znakiem czasu ponowoczesnej kultury, pisanie tekstu wyłącznie na ekranie – także); elektroniczna maszyneria komunikacyjna odtwarza jednak – zauważmy – drogi tworzenia fabuł właściwe kulturze przedliterackiej. Ta książka naprawdę Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009 ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998 powstaje jak bajka: jest recytowana, wielokrotnie powtarzana, przeinaczana w każdym powtórzeniu; co więcej, zamiarem naszym jest, by ta jej podatność na przeinaczenia oparła się presji maszyny drukarskiej. Jak pisze Umberto Eco, każda książka ma „modelowego”, wirtualnego czytelnika, fikcyjną postać odbiorcy, którą w tekście zakłada, do której interpretacyjnych kompetencji jest adresowana . Nie da się pisać inaczej, jak właśnie z myślą o odbiorcy. Jesteśmy jednak przekonani, że nie da się także pisać dla odbiorcy konkretnego (z takiego zamierzenia nic dobrego zwykle bowiem nie wynika). Toteż pisząc, zakładamy zwykle istnienie kogoś, kto wie, „co trzeba”, nadąża, podąża, wyprzedza, odgaduje; kogoś, kto jest w stanie wyczytać „swoje” z „mojego” tekstu (lub częściej – nie idealizujmy – „moje” z „mojego” tekstu). Zinterpretować i choćby znadinterpretować pismo. Ta książka, Wirtualny Czytelniku, oferuje Ci jednak coś więcej – towarzystwo Wirtualnego Autora. Jej autor nie istniał bowiem przed jej napisaniem i nie istnieje nigdzie poza tym tekstem. Tworzył się i przekształcał w trakcie pisania. Dla Autora Wirtualnego jest to bardzo zabawne doświadczenie. Od dawna wiadome mu było, z rozmaitych książek, że zlokalizowanie podmiotu mowy jest kwestią problematyczną. Autor wymyka się samemu sobie, kryje się gdzieś między Gdynią a Poznaniem – może w Inowrocławiu? Trzeba to sprawdzić, nigdy nie byłem w Inowrocławiu (ja byłem wiele razy – też nas nt tam nie ma). Książka poddaje się teorii intertekstualności. Stopniowo się e m pl materializując, nadaje jednak ulotnej intertekstualności irytujący wymiar g fra tek. konkretu... y w punktem ar wyjścia były cząstki z oddzielDla pewnych fragmentów tekstu o k z rm.be Mianowicie fragment o „epistemologii nie napisanych artykułów iaksiążek. D muzeum” wydrukowany byłwwwswojej uprzedniej (i znacznie rozszerzonej) w postaci w pierwszym rozdziale książki Zbyszka Melosika – Tożsamość, ciało i władza. Teksty kulturowe jako (kon)teksty pedagogiczne (Poznań – Toruń 1996). Różne inne drobne fragmenciki na temat statusu teorii wydrukowane zostały w książce tego samego autora Postmodernistyczne kontrowersje wokół edukacji (Poznań – Toruń 1995). Akapity poświęcone analizie konfrontacji ponowoczesności z islamem znajdowały się uprzednio w tekście Z. Melosika – Ponowoczesność: między globalizmem, amerykanizacją i fundamentalizmem (zamieszczonym w „Forum Oświatowym” 1997, nr 1–2). Opisywane w tej książce typy „tożsamości ponowoczesnej” w swojej pierwszej wersji wydrukowane zostały w jednym z tekstów Z. Melosika zamieszczonych w książce pod jego i K. Przyszczypkowskiego redakcją (Wychowanie obywatelskie: studium teoretyczne, porównawcze i empiryczne, Toruń – Poznań 1998). Z kolei Tomasz Szkudlarek publikował wcześniej analizy Baumanowskiej koncepcji wolności, „pedagogiki tekstualności” i koncepcji G. Ulmera w dwóch książkach: Wiedza i wolność w pedagogi- U. Eco, Lector in fabula, tłum. P. Salawa, PIW, Warszawa 1994. 10 Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009 ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998 ce amerykańskiego postmodernizmu (Kraków 1993) oraz The Problem of Freedom in Postmodern Education (Westport – London 1993). Rozważania o edukacji w perspektywie studiów kulturowych pojawiły się uprzednio w artykule T. Szkudlarka Radykalna krytyka, pragmatyczna zmiana (Socjologia Wychowania XII, Toruń 1994). Analizy literatury postkolonialnej i jej strategii „przemieszczania znaczeń” pochodzą z referatu wygłoszonego na lubelskiej konferencji „Pamięć, miejsce, obecność” w 1995 roku i ukazały się drukiem w materiałach z tej konferencji (pod tym samym tytułem) w redakcji J. Mizińskiej i J. Hudzika (Lublin 1997). Ich fragment znalazł się również w referacie na konferencję „Polacy na progu III tysiąclecia” (Puszczykowo 1996), opublikowanym w specjalnym wydaniu „Forum Oświatowego” (1997, nr 1–2). Włączone tu fragmenty innych publikacji odbiegają jednak od pierwowzorów – choćby z tego względu, że w każdym przypadku drugi autor posiadał prawo ingerencji w tekst. Korzystał z niego bardzo często, ingerując w materię książki bez żadnych skrupułów i ograniczeń. Oczywiście, pisząc tę książkę wspólnie, mieliśmy ułatwione zadanie. Nasze sposoby myślenia o kulturze i edukacji nie różnią się od siebie zasadniczo. Mamy podobne, antyfundamentalistyczne podejście do nauki i pedagogiki. Pisanie i drukowanie jest dla nas obu jedynie formą intelektualnej przygody, a nie „misją” i „spełnieniem”. (Moje drugie ja: Pierwsze JA, ja czasami mient tę książkę, odkrywawam poczucie misji... Co mam z tym zrobić?).ePisząc my przy tym siebie samych, siebie wzajemnie gm.pi lpoprzez to – nowe ścieżki a r k f myślenia o otaczającej nas rzeczywistości. się przy tym, że nasze y arteWydaje w założenie o możliwości intertekstualnego pisarstwa zostało potwierdzone o k m bez przygotowywania przez doświadczenia zdobytearpodczas tego tekstu. Jego D w. pisanie zostało przerwane nawprawie rok z powodu „nawału innych obow wiązków”. Gdy jeden z nas powrócił do niego, w wielu miejscach nie potrafił uświadomić sobie, który fragment tekstu był pisany przez niego samego, a który przez „drugie ja”... Co do zawartości – książka ta dotyczy relacji między społeczeństwem i społeczną konstrukcją podmiotowości, wiedzą o społeczeństwie (nauką społeczną, pedagogiką) oraz sferą fikcji: tekstów, ich kontekstów i interpretacji. Nie jest jasne, i nie będziemy w to wnikać, czy drugi ze wspomnianych tu obszarów naszych zainteresowań jest odrębny od trzeciego – czy jest jedynie jego częścią. W zasadzie – jeśli dobrze się temu przyjrzeć – nie ma to specjalnego znaczenia. Zarówno nauka, jak i literatura, „prawda”, jak i „fikcje” potrafią być skuteczne w konstruowaniu indywidualnych i społecznych tożsamości. Ta niejasność – i związana z nią niejasna przynależność tego tekstu do jakoś wyodrębnialnych gatunków – odzwierciedla się w podtytule jednego z rozdziałów książki. Niestety, nie umiałem go napisać po polsku tak, aby owa niejasność mogła być jasno wyłożona. Stąd angielskie: The Social, Science, Fiction – czyli to, co społeczne, nauka i fikcje. Albo, jeśli wolisz Czytelniku Wirtualny, The Social Science Fiction. Fikcja nauki społecznej. Społeczna science fiction. 11 Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009 ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998 A teraz wszystko przed Tobą. Załączamy do tej książki CD z tekstem (pisanym w Word 7.0). Płyta jest „otwarta”. Idea intertekstualności może znaleźć swoje kolejne dopełnienie. Wpisz się w nasz tekst, dopisz się, zmień go, przekształć, przewróć, wymaż, zrób, co chcesz. Nie rościmy sobie prawa do „ostatecznego słowa”. Puszczamy ten tekst w czas i przestrzeń. Może uratujemy słowo przed zamknięciem. Odwołujemy się przy tym do przekonania, iż „to, co piszemy dzisiaj, może zostać zakwestionowane przez to, co pojawi się jutro”. Prawie każdy przykład, który wykorzystaliśmy, mógł już utracić pewien rezonans lub uzyskać nowy do momentu, w którym ta książka jest publikowana, ponieważ efemeryczność jest częścią współczesnej kultury. t en m l ragek.p f wy kart o rm.bez a D ww w L. Grossberg, We Gotta Get Out of This Place. Popular Conservatism and Postmodern Culture, Routledge, New York 1992, s. 29. Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja. Migotanie znaczeń, Kraków 2009 ISBN: 978-83-7850-350-7, © by Oficyna Wydawnicza „Impuls” 1998 2. Nauki społeczne u schyłku nowoczesności (The Social, Science, Fiction) Każda epoka jest dziwna na swój jedyny i niepowtarzalny sposób. Najczęściej jednak ludzie w niej żyjący nie zdają sobie z tego sprawy. Żyjąc w przestrzeni swojej codzienności, uważają ją za normalną i naturalną. Epoka staje się nimi, a oni są częścią epoki. W rezultacie wydarzenia i zjawiska, które z perspektywy potomnych lub badaczy przeszłości są uznawane za co najmniej dziwne lub patologiczne, dla mieszkańców danego miejsca i czasu są oczywiste. Poza tym bowiem, że „są”, stanowią kontekst dla innych zjawisk: tworzą horyzont rozumienia, konstytuują zdrowy rozsądek. A któż mu zaprzeczy? Niekiedy nawet przywyknąć można do wojny lub do jej nt nieustannej groźby (Bliski Wschód). Dzieci są wówczas socjalizowane przez e m l wojnę i dla wojny, wyrastają na bojowników (jakiejś) sprawy i już całe życie g a k.p rsię f e pozostają „dziećmi wojny”. Pokój staje dla nich czymś nienormalnym, y art wcałe o dziwnym i niepożądanym. Niekiedy zk pokolenia żyją przekonane, że ich rm.beim pochodzenie, rasa lub język anadają prawo panowania nad innymi (lub D w nawet do ich fizycznej eksterminacji). Podnoszą swój partykularyzm do ww rangi „uniwersalnej” i postrzegają świat oraz Innych przez pryzmat swoich odwiecznych/wiecznych i – jak wierzą – niezaprzeczalnych kryteriów. Niekiedy kobiety – po to, aby ucieleśnić społecznie skonstruowany „ideał idealnego ciała” – przeżywają całe życie uwięzione w gorsetach bądź wychudzają się do granic ostateczności. A ich współcześni rzadko widzą w tych formach bycia „prawdziwą kobietą” coś dziwnego, choć nie są one niczym innym jak krystalizacjami kulturowych neuroz bądź panik wokół społecznej roli kobiety. Każda epoka żyje sama w sobie – niezależnie od cytatów przywoływanych przez nią z przeszłości. I nie umie spojrzeć na siebie z perspektywy epoki poprzedniej lub następnej. Jednocześnie jednak przeżywaniu zwykłości i naturalności życia, „którym jesteśmy”, towarzyszy niekiedy epidemia euforii – swoista pewność, że nasz czas i nasze miejsce stanowią nieodwracalny przełom w dziejach ludzkości, dziejach cywilizacji (może dlatego że właśnie my tu jesteśmy). Że oto początkujemy zupełnie nową epokę, że „nowy początek” początkujemy. Jeśli przy tym występuje w danym miejscu i czasie wzrost dobrobytu, przyrost materialnego poziomu życia, ludzie zaczynają odczuwać niezwykłe poczucie sprawstwa – panowania nad swoim życiem, losem, światem lub 13