Cudze chwalicie, swego nie znacie
Transkrypt
Cudze chwalicie, swego nie znacie
CUDZE CHWALICIE, SWEGO NIE ZNACIE Jeszcze „koza” nie zgin´∏a Reporta˝ nagrodzony w konkursie Towarzystwa Przyjació∏ Ciechocinka. Ostrowàs. Ma∏a miejscowoÊç w okolicach Aleksandrowa Kujawskiego, liczàca niespe∏na 1000 mieszkaƒców. Teoretycznie ma∏a. Praktycznie du˝o wi´ksza. Wi´ksza poprzez tradycj´, oÊrodki kultu Maryjnego i turystyczne. To w∏aÊnie tu pod koniec karnawa∏u m∏odzie˝ urzàdza „bal przebieraƒców” na ulicach wsi. Ch∏opcy w najró˝niejszym wieku zak∏adajà kolorowe fata∏aszki swoich babç, mam, cioç, dziadków i ojców. Sukienki dla m´˝czyzn? W tym wypadku to zupe∏nie normalne. W gr´ wchodzà tak˝e peruki i przybory do ostrego makija˝u. Niejeden przyglàdajàc si´ temu pomyÊla∏by: co za wstyd! Tu w Ostrowàsie nie ma miejsca na taki wstyd. Nie w tym czasie… Wed∏ug tutejszej tradycji co roku podczas ostatnich dni karnawa∏u ( rozpoczynajàc od t∏ustego czwartku, koƒczàc na ostatkach ) gromada przebieraƒców rusza na podbój okolicznych wsi. - To bardzo stara tradycja - wyjaÊnia jedna z mieszkanek. - To niesamowite jak ci m∏odzi si´ do niej garnà! To faktycznie niezwyk∏e. Wi´kszoÊç dzisiejszej m∏odzie˝y nie pa∏a ch´cià do tego typu przedsi´wzi´ç. Jak to wszystko przebiega? Jest t∏usty czwartek - wczeÊnie rano. Przed tutejszà remizà taƒczy kilkanaÊcie postaci. Barwne stroje ochotników wspaniale kontrastujà z zalegajàcym bia∏ym Êniegiem. Widok ak z obrazka. Kolorowe paski bibu∏y taƒczà w powietrzu przyczepione do ich ubraƒ. - Bocian, koƒ, kominiarz, policjant, ˝o∏nierz, diabe∏, nowo˝eƒcy i kózka, odkàd pami´tam, za ka˝dym razem radujà serca mieszkaƒców i nigdy nie nudzà - opowiada Pani Helena - jedna z najstarszych mieszkanek Ostrowàsa. Zaintrygowana, udaje si´ do m∏odzieƒców stojàcych pod gmachem Ochotniczej Stra˝y Po˝arnej. Moim oczom ukazuje si´ spora grupa ch∏opców. Najm∏odszy ma oko∏o 14 lat. Mimo mrozu u wszystkich na ustach goÊci uÊmiech. Co ich kr´ci w tej tradycji? - Dobra zabawa - odpowiada 17-letni Tomek przebrany za bociana. Spojrza∏am na pozosta∏ych cz∏onków, zwracajàc uwag´ na ich fantazyjne stroje. Zapyta∏am, skàd pomys∏ na takie przebrania. Ochotnicy zaÊmiali si´. Stroje oraz wszelkiego rodzaju inne ozdoby wykonali w∏asnor´cznie. Widaç, ˝e wykazali si´ przy tym sporà wyobraênià. Wszystko dozwolone. W czarnych spodniach, marynarce misternie obszytej fr´dzelkami, z wielkim cylindrem na g∏owie dumnie prezentowa∏ si´ kominiarz. W r´ku trzyma∏ drabin´. Obok w d∏ugiej, bia∏ej sukni sta∏a panna m∏oda. Przy niej elegancki pan m∏ody - rzecz jasna. Dalej ukryty za bia∏ym przeÊcierad∏em zakoƒczonym czerwonym, d∏ugim dziobem sta∏ ch∏opiec - bocian. Z groênà minà, w oliwkowozielonym mundurze przyozdobionym kolorowà bibu∏à sta∏ ˝o∏nierz. Jego atrybutem by∏ miecz. Tu˝ przy nim sta∏ policjant wraz z kózkà - oboje obwieszeni kolorowà bibu∏à. Dalej koƒ, którego udaje ZDRÓJ CIECHOCI¡SKI czerwiec 2009 kr´py m´˝czyzna chowajàcy si´ od pasa w dó∏ w pewnego rodzaju skrzyni, obszytej materia∏em z fr´dzlami i bibu∏à. Wszyscy na twarzach mieli rumieƒce wykonane szminkà lub inne Êmieszne dodatki. W rezultacie przypominali umiej´tnie wykreowane karykatury kominiarzy, ˝o∏nierzy, policjantów i m∏odej pary! Sama nie potrafi∏am pohamowaç Êmiechu, patrzàc na niektórych cudaków. Zza wielkich, uchylonych drzwi remizy s∏ychaç muzyk´. Trzyosobowa orkiestra çwiczy wybrane marsze i piosenki ludowe. Wyraênie s∏ychaç saksofon i tràbk´. Ca∏oÊci dope∏nia ogromny b´ben dêwigany przez pana w kapeluszu. Âwie˝o upieczeni muzycy czy zawodowcy? - Gram dopiero od roku - wyjaÊnia Czarek, w∏aÊciciel saksofonu. - A ja wystukiwaç rytm nauczy∏am si´ trzy dni temu - wykrzycza∏ m´˝czyzna. - Wszystko dla potrzeb kozy - dope∏ni∏. Podà˝ajàc za grupà, która ju˝ wyruszy∏a, z niecierpliwoÊcià czeka∏am na wyst´p. Wreszcie zatrzymali si´ przy najbli˝szym domu. Pe∏ni energii, niczym dzikie, ale przyjazne zwierz´ta doskoczyli do stojàcej ju˝ na podjeêdzie podekscytowanej kobiety z dwoma dziewczynami. Rozbrzmia∏a muzyka. Rytm granego marsza porywa∏ przebieraƒców. Przy jego dêwi´kach taƒczyli i skakali, pogwizdujàc i krzyczàc weso∏o. ˚o∏nierz poprosi∏ jednà z dziewczyn do taƒca. Wykorzystujàc okazje, przebieg∏y kominiarz doskoczy∏ do pozosta∏ych dwóch. Wysmarowa∏ ich twarze sadzà. Mimo tego nadal si´ Êmia∏y. Chwile potem na czeÊç mieszkanek trio zagra∏o „sto lat”. W podzi´ce na wyst´p gospodyni obdarowa∏a m∏odzie˝ drobnà kwotà pieni´˝nà. Dawniej zamiast pieni´dzy przebieraƒcy otrzymywali jajka, pàczki, ciasta, konfitury, owoce i warzywa. Odchodzàc, grupa serdecznie zaprosi∏a mieszkanki na tzw. podkozio∏ek. Jest to zabawa, która odbywa si´ w remizie - wczeÊniejszym miejscu zbiórki kozy. Trwa przewa˝nie do rana. Jest jednà z ostatnich imprez koƒczàcego si´ karnawa∏u. Odchodzàcym m∏odzieƒcom wiwatowa∏y podekscytowane dziewczyny. - Wspaniale si´ prezentujà - krzykn´∏a do mnie kobieta. To prawda. Przebieraƒcy wyglàdali fenomenalnie. Mieszkaƒcy Ostrowàsa i pobliskich wsi mogà cieszyç si´ ich obecnoÊcià 3 dni. Dla wielu to najbardziej wyczekiwany okres w roku. Szczególnie dla m∏odszego pokolenia miejscowoÊci. Ostrowàs jako ma∏a miejscowoÊç jest jednà z najliczniej odwiedzanych wsi w naszym regionie. Okres karnawa∏u przyciàga wielu zainteresowanych. Pewny jest zatem fakt, ˝e inne miejscowoÊci ma - jeÊli chcà konkurowaç z Ostrowàsem - majà twardy orzech do zgryzienia. Autorka: Emilia Marcinkowska z Publicznego Gimnazjum w Stawkach ( Zespó∏ Szkó∏ im. Marii Danilewicz Zieliƒskiej, Stawki ) opiekunka: mgr Anna Stanek. Praca Emilki otrzyma∏a trzecià nagrod´. 16