Pobierz - Hufiec Leżajsk

Transkrypt

Pobierz - Hufiec Leżajsk
No. (17)
06/2011
www.zhp.lezajsk.pl
Biwak drużyn w Zmysłówce
str. 1
Na tegoroczny wiosenny biwak
naszego hufca organizatorzy 2 ŚDH „Jussy” - zabrali nas do
pięknego miejsca, jakim jest
Zmysłówka. Na dzień wyjazdu
czekaliśmy z niecierpliwością.
więcej na str. 2
W numerze:
- Biwak drużyn w Zmysłówce - str. 2
- Chorągwiany biwak DH
„NS” w Mielcu - str. 4
- Ogólnopolski Zlot DH
„NS” w Stęplewie - str. 4
- Sylwetka miesiąca
- str. 7
- Uroczystości 28 Maja str. 12
- Wyjazd na Tarnicę- str.
13
- Audycja w Radio „VIA”
- str. 14
- Rozkaz specjalny
Komendantki Chorągwi
- str. 15
- Rozkaz Komendanta
Hufca - str. 16
Chorągwiany biwak DH „NS”
w Mielcu
W
dniach
od 15.04. –
17.04.2011r.
harcerze
z
1 DH „NS”
uczestniczyli w biwaku
drużyn
harcerskich
„Nieprzetartego Szlaku”, który odbył się w
SOSW w Mielcu.
więcej na str. 4
Życie byłoby miłe, gdyby wszystko było słodkie.
I sama sól jest gorzka, ale trochę soli do potrawy
nadaje smak
sir Robert Baden-Powell
z
życia
hufca
Biwak drużyn w Zmysłówce
str. 2
Nastał wreszcie piątek (6 maja 2011 r.), godzina 16:30. I tak oto harcerze
zebrani w Leżajsku i w Giedlarowej wyruszyli – jedni
przez Wierzawice zgarniając
tam innych, drudzy prosto
do miejsca biwaku. Po przybyciu nastąpiło podzielenie
uczestników na patrole oraz
zakwaterowanie w klasach.
I już na początku pojawił się
problem, gdyż uczestnicy
nie mogli pomieścić się w wyznaczonych salach. Jednak wystarczyło tylko odrobinę pomyśleć i pokombinować, a chwilę później każdy miał swój kawałek podłogi do spania. Po mającym trochę pomyłek apelu, który odbył się na dworze,
patrole wyruszyły szukać materiałów, potrzebnych do realizacji późniejszych
prezentacji na sklejce. Po wykonaniu prac odbyła się kolacja, a chwilę później świeczkowisko, które miało być ogniskiem, ale nie doszło do skutku przez
złośliwe, mokre drewno. Po nim toaleta, pożegnanie dnia i odprawa patrolowych. Jednak nie dla wszystkich był to koniec dnia, ani smaczne spanie. Dlaczego to niech już pozostanie tajemnicą ;) Program drugiego dnia zapowiadał
się świetnie, lecz w praktyce okazał się wyglądać inaczej. Padający bez ustanku
deszcz uniemożliwił przeprowadzenie zaplanowanych zajęć, które miały odbywać się w okolicznym lesie (wierzcie mi, że były świetne). Skoro program legł
w gruzach, plany okazały się być nieznane nawet kadrze… Ten dzień był jednak
wyzwaniem dla młodych zastępowych. Mieli opracować konspekt i przeprowadzić zbiórkę w swoim patrolu i w paru innych. Ten element zajęć pokrył się z
kursem zastępowych, który rozpoczął się na biwaku. Następnie wszyscy zebrali
się na korytarzu, by spędzić miło czas przy śpiewie. Po zajęciach pałeczkę przejął druh Damian. Ćwiczył z harcerzami musztrę, którą teraz mają opanowaną
do perfekcji. Udało się nam zrobić później czwóreczki i nawet utworzyć ósemki. Dalej mam w programie lukę planowo-pamięciową, ponieważ zniknęłyśmy
z druhną Edytą do lasu (czego pewnie nawet nikt nie zauważył) by uzbierać
kwiaty do przystrojenia ołtarza na wieczorną mszę. W rezultacie został wykonany ładny bukiecik z żółtych kaczeńców. Po kolacji odbyło świeczkowisko (nie
jedna skarpetka została tu zmoczona), które zostało dobrze zapamiętane przez
większość osób. W trakcie przyjechał do nas ksiądz i odprawił przy skromnym,
bo skromnym ołtarzu mszę. Następnie zaczęło się szurowanie zębów, czyli
toaleta wieczorna, wspólne pożegnanie dnia i odprawa. Ta noc była ciężka.
Nie można było uspokoić nielicznych harcerzy. Padały rekordy w robieniu przy-
życia
hufca
sam. Monika Matuszko
z
siadów, brzuszków,
pompek, wkręcaniu żarówek. Co
najlepsze harcerze nie uspokajali się po jednym
wyciągnięciu
na
zewnątrz, było im
ciągle mało. Ostatni dzień biwaku to
tradycyjnie śniadanko, pakowanie
rzeczy,
sprzątanie oraz wpisy do
śpiewników.
W
międzyczasie
zabawiłam się w „Centrum Badania Opinii Harcerzy”. Wzięłam notatnik i zaczęłam szarżować po budynku, zadając biednym ludziom różne pytania. Nie
spodziewałam się, że zaraz wszyscy będą chętni do udzielania odpowiedzi, i że
zostanę jak to się zdarzyło w pewnym przypadku wyśmiana, co mnie zdziwiło.
Większości smakowało jedzenie serwowane przez naszych kucharzy, niektórzy
marudzili na bigos. Zupki chińskie z pewnością są lepsze, ale czy zdrowsze?
Na biwaku brakło belgijki i formułki na apelu „chorzy, głodni, niewyspani…”
Słowa określające biwak: fajny, najlepszy, super i masa synonimów tych słów ;)
Niektórzy harcerze chcieliby, aby na biwak był zapraszany fachowiec, który
prowadziłby profesjonalne zajęcia.
Informacje tu podane są oczywiście rzetelne. Cieszę się, że nasi harcerze wyrażają bardzo pozytywną opinię i razem z nimi czekam na kolejny wyjazd :)
Kochani Druhowie, kochane Druhenki!
Wraz z początkiem wakacji życzę Wam przyjemnego odpoczynku, abyście we wrześniu wrócili do swoich drużyn uśmiechnięci, silni i gotowi na
przyjęcie nowych harcerskich wyzwań. Z całego serca życzę Wam, by te
wakacje były spokojne i bezpieczne. Koniecznie, nie zapomnijcie o tym, że
harcerzem jest się przez cały rok, 24 h na dobę. Bądźcie wzorem postępowania dla innych.
Z letnim harcerskim pozdrowieniem
Druh Komendant – Damian Wyszyński
str. 3
z
życia
hufca
Chorągwiany biwak DH „NS” w Mielcu
Okazja to była szczególna, ponieważ
gospodarze spotkania czyli DH „Nieprzetartego Szlaku” działająca przy tamtejszym Ośrodku obchodziła 50-lecie swojej
działalności!!! Z tego też powodu jak przystało na przyzwoitych gości nasi harcerze
podczas uroczystego wspominkowego
ogniska pierwszego wieczoru wręczyli pamiątkowy prezent druhom z Mielca. Drugiego dnia biwaku wszyscy jego uczestnicy mogli sprawdzić swoje umiejętności
z terenoznawstwa, pionierki obozowej i
samarytanki podczas gry terenowej zorganizowanej w okolicznych lasach. Trasa
była wyjątkowo długa, bo harcerze mieli
do pokonania aż 10 km. Wszyscy jednak
zdali egzamin ze sprawności i wiedzy na
szóstkę. Po południu uczestnicy zlotu przygotowali duże czterometrowe palmy, a wieczór odbył się bieg nocny po lesie.
I jeszcze jedna chyba najważniejsza informacja: jeden z członków naszej drużyny Tomek po kilku latach swojej pracy w drużynie złożył swoje przyrzeczenie
harcerskie. Niejedna łezka zakręciła się w oku podczas skromnego, ale bardzo
nastrojowego ogniska w gronie członków drużyny. Druhu Tomku - tak trzymać!
W niedzielę wszyscy wraz z palmami udaliśmy się do kościoła, a po mszy św.
odbył się pożegnalny apel.
phm. Radosław Bieńkowski
pwd. Edyta Dolecka
Ogólnopolski Zlot DH „NS” w Stęplewie
Tradycyjnie od kilkunastu lat w ostatni weekend maja harcerze z 1 DH
NS udają się w kierunku centrum Polski, by uczestniczyć tam w XXIV Ogólnopolskim Zlocie DH „Nieprzetartego Szlaku”. Tegoroczny odbywał się w dniach
26-29 maja, oczywiście w Stemplewie. Tym razem uczestniczyło w nim 40
drużyn z całej Polski, a Podkarpacie, jak co roku stanowiło silną grupę. Program zlotu jak zawsze jest bardzo bogaty i napięty. Zaraz po siedmiogodzinnej
podróży na bramie otrzymaliśmy kopertę z listą zadań do wykonania. Szybko
trzeba było rozwiązać zaszyfrowane wiadomości, które skierowały nas do kwatermistrza po kanadyjki i materace. Dostaliśmy tam też tabliczkę z napisem
str. 4
z
życia
hufca
„Leżajsk” i udaliśmy się na
obozowisko. Szybkie rozkwaterowanie,
gorąca
grochówka w kuchni polowej i trzeba było zabrać
się za budowanie totemu,
który w tym roku podlegał ocenie jury. Czasu też
było niewiele, bo w planie znajdował się jeszcze
apel powitalny. Wieczorem odbyło się ognisko
na którym oprócz pląsów
i śpiewów nastąpiła krótka prezentacja przyjezdnych drużyn. No i ku naszemu wielkiemu zdziwieniu otrzymaliśmy nagrodę za
zajęcie III miejsca w konkursie na najładniejszy totem. W piątek już o 7 rano
trąbka wygrała pobudkę. Szybka toaleta, śniadanie i za Orkiestrą ZHP Uniejów
wymaszerowaliśmy z obozowiska na plac apelowy, gdzie rozpoczął się uroczysty, inauguracyjny apel. Po nim udaliśmy się na piknik artystyczny „Ogarnąć
żywioły”. Nasi harcerze wykonali tu min. flakoniki metodą decupage, wyhaftowali krzyżykami logo „Nieprzetartego Szlaku” oraz ulepili z gliny wizytówkę
drużyny. Po obiedzie uczestnicy zlotu mieli punktualnie
stawić się w wyznaczonych
punktach, gdzie rozpoczął się
bieg z „pierwszej pomocy”.
Tym razem do wykonania było
15 zadań. Poszło nam nieźle.
Dopiero wieczór pozwolił na
chwilę wytchnienia po tak
pracowitym dniu. Po kolacji
obył się koncert Artura Chamskiego, a po nim harcerze
bawili się na dyskotece, która zakończyła się pokazałem
sztucznych ogni. W sobotę
zagrano pobudkę już o 6 rano. Zaraz po śniadaniu udaliśmy się na wycieczkę
szlakiem NATURA 2000. Rozpoczęliśmy ją od wyprawy po zoo safari w Borysewie. Na powierzchni 15 h zgromadzono tu ponad 250 zwierząt. Znajduje się
tam min. jedyny w Polsce biały lew. Uwieńczeniem egzotycznej przygody było
zjedzenie grillowanych kiełbasek z panoramą na zoo. Kolejnym punktem naszej wycieczki była Łęczyca. Na zamku łęczyckim zapoznaliśmy się z legendą o
diable Borucie, jak również obejrzeliśmy liczną kolekcję podobizn tegoż czorta.
Z wieży zamkowej mieliśmy okazję podziwiać piękną panoramę miasta. Przewodnik oprowadził nas też po parku oraz rynku, gdzie zakosztowaliśmy pysz-
str. 5
hufca
z
nych lodów. A czas wolny przeznaczyliśmy na
szukanie
widokówki
dla Deca. Spełnienie
tego życzenia okazało
się bardzo trudne, za to
poznaliśmy wszelkie zaułki w Rynku. Z Łęczycy
udaliśmy się w kierunku
Tumu. Znajduje się tam
jeden z najstarszych kościołów w Polsce. Jego
historia wiąże się ze
św. Wojciechem, który
będąc w Łęczycy sprowadził benedyktynów,
którzy założyli tam klasztor. O historii kościoła bardzo ciekawie opowiedział
nam miejscowy ksiądz, który jak się okazało jest sympatykiem leżajskiego
browaru. Ten wspaniały, kamienny kościół nosi też ślady po Borucie, które
znajdują się na wieży. Kolejnym punktem naszej wycieczki była Góra św. Małgorzaty. Ciekawostką jest to, iż przed wejściem do kościoła w tej wsi, należy przejrzeć się w znajdującym tam lustrze, które pokazuje ludzkie grzechy.
Ostatnim punktem naszej wyprawy był Piątek, czyli geograficzny środek Polski. Po długiej sesji zdjęciowej, zmęczeni całodzienną podróżą udaliśmy się z
powrotem do Stemplewa. Tam po ciepłym posiłku czekała na harcerzy jeszcze
jedna atrakcja – dyskoteka. Po niej to już tylko co niektórym pozostała nocna
warta. Niedziela rozpoczęła się poranną Mszą Św. Na zakończenie zlotu odbył
się pożegnalny apel, na którym o dziwo dostaliśmy kolejną nagrodę. Okazało
się, że nasz wiersz o Danonkach znalazł się wśród trzech wyróżnień. A my po
rozkwaterowaniu, pełni wspaniałych wspomnień udaliśmy się w długą drogę
powrotną. Pozostaje rzec – do zobaczenia na jubileuszowym XXV zlocie.
pwd. Edyta Dolecka
„Czuwaj! - to znaczy dzień i noc. Strzeż ojców swych puścizny,
to przepotężna ducha moc i służba dla Ojczyzny!”
Żeby każdy z Was miał tą „przepotężną ducha moc”, która was będzie prowadzić wyżej i wyżej... Tym cytatem Redakcja Biuletynu Harcerskiego Hufca Leżajsk żegna się ze swoimi czytelnikami. Wróćmy w następnym roku
harcerskim jeszcze potężniejsi, z masą pomysłów i pięknymi wakacyjnymi
wspomnieniami.
str. 6
Sylwetka miesiąca
miesiąca
Magdalena Śliwińska: Jest druhna drużynową 1 Drużyny Harcerskiej „Nieprzetartego Szlaku”. Co druhna może nam powiedzieć o tej drużynie?
Edyta Dolecka: Jest to jedna z najstarszych drużyn w Leżajsku. Drużyna istnieje
gdzieś od 88/89 roku. Jestem tak naprawdę trzecim drużynowym. Pierwszą
drużynową była dh. Ela Włodarczyk. Później był dh Radek Bieńkowski. Teraz
jestem ja. Czyli prawie cała komenda hufca. Dzieciaki się zmieniają przez te
wszystkie lata, ale tak naprawdę jest to bardzo fajna drużyna.
sylwetka
Marzena Maj: Czuwaj. W jakich drużynach druhna była i jakie tam druhna pełniła funkcje?
Edyta Dolecka: Czuwaj. Tak naprawdę w żadnej drużynie nigdy nie byłam.
Gdzieś w szkole podstawowej zapisałam się do harcerstwa, ale bardzo szybko
drużyna ta przestała istnieć. Nawet nie doszło do moich urodzin, bo pamiętam,
że na zbiórkach wręczałyśmy sobie prezenty. Nie doczekałam się też mundurka. No, a kiedy zaczęłam pracować w ośrodku, nieżyjąca już pani dyrektor Grażyna Bańka powiedziała, że przedłuży mi umowę o pracę pod warunkiem, że
zajmę się drużyną harcerską. I tak się zaczęła moja przygoda z harcerstwem.
Miałam drużynę i nie wiedziałam, co mam robić. Bardzo dużo tutaj pomógł mi
dh Damian Wyszyński. Właściwie teraz jest łatwiej, bo jest Internet i pewne
informacje można tam odszukać. Wtedy Internet był na wagę złota. Dostępu
do książek harcerskich też nie miałam, z wszystkimi pytaniami dzwoniłam do
Damiana. A nie było wtedy jeszcze telefonów komórkowych, więc ten kontakt
zazwyczaj kończył się na rozmowie z Damiana mamą, która oczywiście narzekała, że syn cały czas jest poza domem. Tak zaczynałam powoli. Pani dyrektor
kupiła mundury dla drużyny, a ja nawet nie umiałam sznura przywiązać – gdzie,
z której strony, jak supeł zrobić. Na jakiejś hufcowej zbiórce Damian podszedł
i dyskretnie założył wszystkim w drużynie. Początki były bardzo trudne. No,
ale od tego 2003 roku, będąc cały czas drużynową wiele się nauczyłam. Co do
innych drużyn to troszeczkę próbowałam w Piorunie, na zasadzie chodzenia na
zbiórki, bo nigdy nie byłam członkiem. A teraz goszczę na zbiórkach u „Jussów”
(Grzesiek pilnuje mojej frekwencji). Od niedawna jestem opiekunem Gromady
Zuchowej w Giedlarowej, więc też staram się od czasu do czasu tam bywać.
MM: Czym różni się metodyka/praca z osobami niepełnosprawnymi w harcerstwie?
ED: Metodyka jest taka sama. Należy jednak wymagania dostosować do stopnia niepełnosprawności danego dziecka. Wiadomo, że harcerz, który będzie
brał udział w zawodach sportowych jest w stanie temu podołać, ale jeśli będzie
niepełnosprawny fizycznie to trzeba wybrać konkurencje dostosowane do rodzaju jego niepełnosprawności. Podobnie jest z dzieckiem niepełnosprawnym
intelektualnie. Taki harcerz nie jest w stanie pewnych rzeczy zrobić. Tak, więc
trzeba wszystko, całą pracę dostosować indywidualnie do jednostki, nie do np.
zastępu. Zdarzało się, że np. na biegu patrolowym moi harcerze wypadali go-
str. 7
sylwetka
miesiąca
rzej, bo po prostu nie potrafili przeczytać zadania. Ale takie dzieci zdarzają się
i nie jest to ich winą, że nie mogą nauczyć się czytać.
MS: Jak wygląda praca z niepełnosprawnymi dziećmi i młodzieżą?
ED: Lubię pracować z moimi dzieciakami. Pracuje się podobnie jak z inną
młodzieżą. W Specjalnym Ośrodku Szkolno – Wychowawczym w Leżajsku
pracuję już prawie 10 lat. No może w pewnych kwestiach jest trudniej, bo
dzieci te nie potrafią wielu rzeczy zrobić samodzielnie, czasami przejawiają nieakceptowane społecznie zachowania. Jednak w niektórych sferach są
lepsi, od tzw. „normalnych dzieci”. Mam tutaj na myśli choćby utrzymywanie
porządku. Od lat komendanci stanic powtarzają, że jak przyjeżdżają harcerze
„NS” to jest zawsze ład i dyscyplina. Dzieci niepełnosprawne oprócz swojej niepełnosprawności nie różnią od innych. Jedne są wesołe, otwarte inne
sprawiają problemy. Nie lubią jednak, gdy są postrzegani wyłącznie przez pryzmat słowa „niepełnosprawny”, czy „specjalny”. Te „etykietki” sprawiają, że
niekiedy ci sprawniejszy wstydzą się siebie. Mają takie opory wobec innych,
bo czują się oceniane. Ja zachęcam tutaj wszystkich harcerzy, żeby próbowali
się na nie otworzyć, nie bać się, bo wszelkie uprzedzenia wynikają z tego, że
jest jakiś tam lęk przed innością. A oni są tacy sami.
MM: Ostatnio była druhna na XXIV Ogólnopolskim Zlocie DH NS w Stemplewie. Co działo się na tym zlocie?
ED: Właściwie, co roku, a ja od dziewięciu lat, choć moja drużyna dużo, dużo
więcej uczestniczy w tym ogólnopolskim zlocie. W tym roku było 38 drużyn z
całej Polski. Są to 4 dni wspaniałej harcerskiej zabawy. W pierwszy dzień po
przyjeździe są różne zabawy, gry, konkursy. W tym roku był ogłoszony konkurs
na totem. Muszę się pochwalić, bo nasza drużyna zajęła 3 miejsce. A wieczorem odbyło się ognisko. Drugiego dnia był apel inauguracyjny. Jest on zawsze
bardzo uroczysty i podniosły. Przyjeżdża dużo gości z Kwatery Głównej, czy z
Chorągwi Łódzkiej. Są też władze samorządowe oraz sponsorzy. Harcerzom
zawsze towarzyszy orkiestra. Samo to, że na placu apelowym znajduje się ok.
500 harcerzy jest takie uroczyste. Potem odbyły się warsztaty. Nasza drużyna
miała akurat do wykonania wazoniki metodą decupage i coś z gliny. Dodatkowo jeszcze dziewczynki wyszyły słoneczko – czyli logo NS. Po południu były
zawody m.in. pierwszej pomocy. Za to były punkty. Były też zawody sportowe. Później był koncert Artura Chamskiego. A na koniec dnia dyskoteka
wraz z pokazem sztucznych ogni. W trzeci dzień pojechaliśmy na wycieczkę.
Byliśmy w Borysowie w zoo safari. Przez pierwsze 3 godziny chodziliśmy tam
wśród zwierzaków. Następnie pojechaliśmy do Łęczycy gdzie zwiedzaliśmy
zamek i rynek. Potem pojechaliśmy do Tumu, tam jest najstarszy kościół polski. Po drodze wstąpiliśmy na Górę św. Małgorzaty. Na koniec zatrzymaliśmy
się w Piątku - tam jest geograficzny środek Polski. Na zakończenie dnia również była dyskoteka. W niedziele polowa msza święta, apel pożegnalny i wyjazd do domów.
MS: Jak wygląda druhny praca, jako członka komendy hufca?
str. 8
ED: Jak wygląda? Dzwoni dh Komendant: zrób to i zrób tamto - na wczoraj! 
Jest trochę spraw papierkowych, które trzeba napisać. Kontaktuje się z drużynowymi, organizuje lub współorganizuje imprezy harcerskie. Nie ma u nas w
hufcu podziału obowiązków, więc tak naprawdę zajmuje się tym, co nadaną
chwilę jest potrzebne. Hufiec się rozwinął, jest teraz trochę więcej rąk do pracy, to troszkę odciąża. Choć muszę przyznać, że momentami jest taki nawał
różnych spraw w hufcu, że brakuje mi na to wszystko czasu.
miesiąca
MS: Co druhna może powiedzieć o udzielanym wywiadzie do „Radia Via”?
ED: No właśnie, tak jak mówiłam. W piątek dostaję sms-a od dh. Komendanta: szykuj wolne na wtorek, jedziesz na wywiad. Później w niedzielę dostałam
e-maila z chorągwi z prośbą o przedstawienie planu audycji na godzinę. Bardzo się zdziwiłam, ale też zestresowałam, bo zabrzmiało tak profesjonalnie.
Okazało się też, że ktoś jeszcze może ze mną pojechać. Zabrałam Monikę oraz
Grześka i pojechaliśmy w trójkę. Był to taki spontaniczny wywiad. Pani redaktor stworzyła niezwykłą atmosferę. Choć na samym początku, gdy tylko zasiedliśmy w studio zestresowaliśmy się pytaniem o notatki, których oczywiście
nie mieliśmy. W ogóle to ja nawet planu audycji zapomniałam zabrać. Ale
jakoś poszło. Pani redaktor skwitowała, że przynajmniej kartki nie szeleszczą
na antenie. A co do wywiadu, to go nie słyszałam jeszcze, więc nie wiem,
co tam mówiliśmy. Może lepiej będzie jak tego nie usłyszę. A wbrew naszym
obawom, godzina to mało, by o wszystkim opowiedzieć. Zrealizowaliśmy zaledwie połowę z tego, co zaplanowałam, ale to wszystko przez Grześka, bo się
rozgadał. (hehehe)
sylwetka
MM: Jak wygląda druhny praca, jako członka Kapituły Stopni i Sprawności
Harcerskich?
ED: Od czasu do czasu spotykamy się (raz w miesiącu). Przychodzą delikwenci
do Kapituły, sprawdzamy zadania, otwieramy lub zamykamy próby. Głos decydujący ma tu oczywiście dh Grzegorz, a za nim dh Łukasz. Ja jestem dopiero
ta trzecia z kolei. Nie żebym narzekała, ale chłopcy dobrze sobie radzą. W tym
roku jednak mało osób otwierało swoje próby przez Kapitułę. Teraz na szczęście próby realizuje się w drużynach, bo drużynowi mają już stopnie.
MM: Nie dawno zakończył się kurs zastępowego, który druhna zorganizowała. Czy jest druhna zadowolona z przebiegu? Skąd taki pomysł na zorganizowanie go?
ED: Pomysł zrodził się tuż przed wyjazdem na biwak. Byliśmy w Rakszawie.
Tamtejsza młodzież miała jakiś rajd i poproszono harcerzy z Leżajska, by umilić im czas przy ognisku. Tam spotkaliśmy się z dh. Szymańską i rozmawialiśmy. Wszyscy zapewne wiedzą, że nasz dh komendant wreszcie ma otwartą
próbę na podharcmistrza. A w jednym z zadań ma przeprowadzenie kursu
dla zastępowych. Dh. Szymańska, jako opiekunka próby, podsunęła mu, żeby
to zrealizował właśnie na biwaku. No i po przemyśleniu tak zrobiliśmy. Ułatwił nam fakt, że była brzydka pogoda i trzeba było na w programie dokonać
zmian. Z Damianem szybko zmieniliśmy plan biwaku oraz kursu. Ze szkolenia
str. 9
jestem bardzo usatysfakcjonowana. Przede wszystkim jestem zadowolona z
Was – uczestników. Dobrze, że jesteście tacy aktywni i chcecie działać, to od
razu widać. A o samym kursie myślę, że uczestnicy powinni się wypowiedzieć,
czy są zadowoleni.
sylwetka
miesiąca
MS: Jakie dh. ma hobby?
ED: Lubię czytać książki, jeździć na rowerze, wyszywać krzyżykami, ale mam
na to bardzo mało czasu.
MM: W maju była dh. na wypadzie rowerowym na Roztoczu. Jak się druhnie
podobał ten wyjazd?
ED: Bardzo lubię te wyjazdy rowerowe, w tym towarzystwie. To jest taka dosyć
zgrana paczka. Ale muszę przyznać, że w tym roku było bardzo szybko, może
troszeczkę za szybko. I nie żebym nie dawała rady, na końcu peletonu bardzo
mi się podobało. Wyjazd rewelacyjny, polecam. Byliśmy w Starym Dzikowie,
w miejscu gdzie Wajda kręcił sceny do „Katynia”, w Horyńcu, w Nowinach Horynieckich. A drugi nocleg mieliśmy gdzieś w środku lasu, niedaleko stawów
Komań. Taki wyjazd to odpoczynek od wszystkiego, tym bardziej, ze jeździ się
po lesie, po polach, z dala od dróg itd. Z resztą przez te wszystkie lata odkąd
jeździmy z Damianem, z Kołkiem to przejechaliśmy kawał lasów Janowskich,
odkrywając niesamowite miejsca. Tak naprawdę samochodami nie można się
tam dostać.
MS: Czy zdaniem druhny zaszła jakaś zmiana w atmosferze na biwakach od
czasów początków druhny w ZHP do dziś?
ED: Na pewno jest dużo więcej harcerzy. Ja od początku nie jeździłam na biwaki. Swoją „karierę” praktycznie zaczęłam od końca, dostając granatowy sznur. I
tak troszeczkę w hufcu broniłam się przed tymi biwakami, nie chciałam jeździć.
Pierwszy mój biwak był w Zmysłówce (to był chyba rok 2008). Wtedy jeszcze
ciężko było ludzi pozbierać na autobus, było też mało osób w kadrze. Właściwie to byłam ja, Damian, Żabek i raz Chomik. Później chyba pojawił się DeDe.
Instruktorami byli tylko Chomik i Damian. Pamiętam, że ten pierwszy biwak w
Zmysłówce był przygotowany 2 dni przed wyjazdem. Teraz już planuje się, robi
się tak jak należy, przelicza wszystko. Jeśli chodzi o atmosferę to ten ostatni
biwak jest bardzo porównywalny do tych pierwszych. Bardzo fajny i ciepły klimat. Dużo zależy od kadry, ale też od uczestników biwaku. Jeśli uczestnicy są
pozytywnie nastawieni i nie marudzą to atmosfera fajnie się udziela.
MM: Jak wyglądało druhny Przyrzeczenie harcerskie?
ED: Przyrzeczenie Harcerskie było na biegu patrolowym. Cały czas się wtedy
jeszcze uczyłam, a wszyscy opowiadali, jakie te biegi są super. A ja nie miałam
pojęcia, co to jest. Nie mogłam się doprosić kogokolwiek, by się za to zabrał.
W końcu dogadaliśmy się z Żabkiem, że razem to zorganizujemy. Był to dwudniowy bieg. Nocleg był w Trójce. W nocy było świeczkowisko. Nocowałam
w domu, więc jak się ono skończyło to miałam wracać tam, ale Damian kazał
mi wsiadać do samochodu. Zawiązał mi oczy i gdzieś mnie wywieźli. Jeździłam tym samochodem, jeździłam. Była paskudna pogoda, wiało i padało. W
str. 10
końcu w środku lasu wysiadłam i Damian kazał mi iść. Ja się buntowałam,
bo nie wiedziałam gdzie jestem. W końcu pomyślałam, że jak się zgubię to
będzie ich problem. Tak, więc szłam, wystraszona. Koło nóg przelatywały mi
zwierzęta z wielkimi, zielonymi oczami, ale jak usłyszałam, że oni idą za mną
to odetchnęłam. Potem zaczęli mi recytować Prawo Harcerskie. Przyszliśmy
do miejsca, patrzę się, a tam taki duży zbiornik, a do niego dopływa rzeka. Nie
mogłam sobie uzmysłowić, gdzie jesteśmy, Okazało się, że to była Floryda. W
tym deszczu rozpalili ognisko, doszło więcej osób. I tak 17.06.2005r złożyłam
Przyrzeczenie Harcerskie.
MS: Skąd się wzięło przezwisko „Shrek” na zimowisku?
ED: Dokładnie nie powiem, bo nie pamiętam. Było to na przyrzeczeniu Jussów.
Była Zuzia, Kuba Śliwiński i Agata Ugorenko. Ktoś w żartach, chyba Kuba Śliwiński, powiedział to, ale do końca nie pamiętam, w jakim kontekście. Później
oczywiście Grzesiek oraz Stachu podłapali i nawet pojawiło się to w piosence
„Po sezonie”, która notabene jest moim hymnem z wyjazdów rowerowych.
miesiąca
MM: Kto dla druhny jest autorytetem i dlaczego?
ED: Ostatnio dość często jest podejmowany temat autorytetów. Ja mam ich
dużo, w zależności, z jakiej dziedziny. Na pewno Jan Paweł II. A jeśli chodzi
o harcerstwo to dla mnie autorytetem jest hm. Lucyna Walczak – Kierownik
Referatu „Nieprzetartego Szlaku” Chorągwi Podkarpackiej. Oddała ona całe
swoje serce harcerstwu i „Nieprzetartemu Szlakowi”. Od dawna jest już na
emeryturze, lecz mimo choroby i różnych trudności cały czas pomaga nam
instruktorom. Niewątpliwie jest też nim dh Damian Wyszyński. Nigdy nie miałam swojego drużynowego, ale wiele nauczyłam się od Damiana.
sylwetka
MS: Jak wyglądało druhny zobowiązanie instruktorskie?
ED: Zobowiązanie instruktorskie miałam na obozie w Zaklikowie. Bardzo długo
czekałam na to zobowiązanie i właściwie nawet nie spodziewałam się, że tego
dnia będę je miała. W tym dniu organizowane były Przyrzeczenia Harcerskie,
a ja byłam w to zaangażowana. W ostatniej chwili dh komendant przyszedł,
że mam przepisać jeszcze raz Prawo Harcerskie. Więc siedziałam, pisałam.
Moja czujność była tak uśpiona, że jak przyszłam do ogniska, nie wiedziałam,
dlaczego wszyscy do mnie się zwracają. Dopiero później dotarło do mnie, że
jest to moje zobowiązanie instruktorskie. Byłam tak zaskoczona, że nawet nie
zauważyłam, że mam sznur źle założony
MM: Ile jeszcze dh. będzie aktywnie działać w hufcu?
ED: No nie wiem. Myślę, że jeszcze trochę siły mam i pociągnę. Zwłaszcza,
że musze skończyć próbę na podharcmistrza i jakoś dalej się rozwijać. No i
na pewno będę póki Damian będzie komendantem, a Grzesiek będzie mnie
nakręcał.
MM, MS: Dziękujemy bardzo za udzielenie nam wywiadu
Wywiad przeprowadziły dh. Marzena Maj i dh. Magdalena Śliwińska
str. 11
z
życia
hufca
Uroczystości 28 Maja
„Bracia, giniemy za Polskę…” – oto słowa, które padły w sobotę 28 maja
1943 r. w czasie pacyfikacji Leżajska, przed rozstrzelaniem z ust emerytowanego majora Wojska Polskiego Tadeusza Nizińskiego, ostatniego burmistrza Leżajska okresu międzywojennego, inwalidy wojennego i kawalera krzyża Virtuti
Militari. Tego dnia rozstrzelano 28 mieszkańców Leżajska w pobliskim lasku
przy ulicy Podzamcze, dzisiaj ulica 28 Maja. W tym roku wypadała 68 rocznica tego okropnego zdarzenia, którą nieliczni z naszego miasteczka pamiętają.
Wszystko rozpoczęło się zbiórką przed Kościołem Farnym p.w. Świętej Trójcy.
Tam spotkaliśmy się, by przygotować poczet sztandarowy Armii Krajowej oraz
wybieraliśmy osoby, które mógłby w trakcie apelu złożyć wieńce i znicze. Cała
uroczystość rozpoczęła się Mszą Świętą, którą ks. Proboszcz Ryszard Królicki wraz z kustoszem ojcem Jarosławem Kanią z Klasztoru OO. Bernardynów
mieli przywilej prowadzić. Ja osobiście miałem zaszczyt podczas mszy stać ze
sztandarem Armii Krajowej wraz z dwoma Sławkami: Goździewskim i Schmidtem. Z całym pocztem sztandarowym zajęliśmy miejsce zaraz przy Ołtarzu
gdzie było bardzo ciasno. Jeszcze pamiętam, że przy opuszczaniu sztandaru,
końcem drzewca zahaczyłem o koleżankę, która nie miała jak się wydostać
i czekała, aż podniosę sztandar. Cała msza przebiegła w naturalny sposób z
kazaniem o historii z pamiętnego dnia pacyfikacji, które przybliżyło nam obraz
tamtych dni. Pamiętam jak rok temu ks. Grzegorz Jakubik przeczytał list ojca
do syna, który miał być rozstrzelany 28 Maja. Nie jestem w stanie wymazać
tego z pamięci, gdyż uderzyła mnie treść tego listu. Ojciec tłumaczył swojemu synowi prawdę życia: walczyć o wolność kraju, nie poddawać się, kroczyć
drogą prawdy, kochać i szanować bliźniego i oddać się Matce Bożej Królowej
Polski Maryi. Pamiętam, że przeszedł mi wtedy dreszcz po plecach. Wracając
jednak do tegorocznych uroczystości. Zaraz po Mszy Świętej zebraliśmy się na
parkingu Kościoła, aby przygotować przemarsz z wszystkimi sztandarami oraz
orkiestrą. Kiedy dotarliśmy, na miejscu rozstrzelania zastaliśmy strzelców, jak
i wojskowych z Jarosławia, którzy stali w dwuszeregu. Pod pomnikiem burmistrz miasta Leżajska Piotr Urban podzielił się z nami swoimi przemyśleniami
z tamtego dnia. Po przemowie rozpoczął się apel poległych, na którym zostały
wyczytane ofiary mordu hitlerowskiego. Aby oddać cześć ludziom poległym w
tym dniu, wojsko z Jarosławia wystrzeliło salwę, no i oczywiście na sam koniec
pod pomnikiem były złożone wieńce ze zniczami. Tego samego dnia, kiedy
upamiętniano ofiary pacyfikacji odbywały się w mieście Dni Leżajska. Miejmy
nadzieje, że to był powód małej liczebności osób, które przyszły, by oddać
cześć poległym w walce z okupantem. Ale czy to usprawiedliwienie?
pwd. Grzegorz Student
str. 12
Wyjazd na Tarnicę
z
życia
hufca
Mówi się, że każdy człowiek
nosi swój własny krzyż, choć nigdy
nie będzie to taki, na którym Chrystus nas wybawił. W Wielki Piątek
chcieliśmy się zjednoczyć z Nim i
wejść na najwyższy szczyt Bieszczad – Tarnicę. Zgadaliśmy się
wszyscy do jednego auta, a mianowicie ja, Edyta, DW i Agnieszka
Czapla. Miało jechać więcej „Kniejowiczów”, ale część ludzi w ten dzień pracowała. Około godziny 4:00 wyruszyliśmy w stronę Łańcuta. Tam się spotkaliśmy
z towarzyszami naszej Drogi Krzyżowej, a mianowicie z harcerzami z Hufca
Łańcut. Tak więc z całą ekipą, na dwa samochody skierowaliśmy się ku Bieszczadom. Po drodze, kiedy nastał czas na mały spoczynek, dołączył do nas samochód z instruktorami z łańcuckiego Kręgu Instruktorów „Czerwone Korale”.
W pełnym gronie kolejny raz wyruszyliśmy „ku Bieszczadom”. Kiedy dojechaliśmy do Wołosatego, zaparkowaliśmy w miarę blisko wejścia na Tarnicę. Tam
przygotowaliśmy się do wyjścia na szlak. Dh Mietek z Hufca Łańcut przygotował krzyż, który nieśliśmy podczas drogi krzyżowej. Nie był taki ciężki, ale
muszę przyznać, że kiedy go niosłem przez pewien czas, było mi bardzo ciężko,
tak jakby w tej chwili nabrał ciężaru. Kiedy wchodziłem z nim pod górę miałem
problem z oddychaniem i strasznie bolały mnie ręce. Na szlaku dopisywała
nam ładna pogoda, nie padało nie było dużo błota, było w sam raz. Słoneczko prześwitywało przez
drzewa lub też spoczywało nam na twarzy. Dh Damian przygotował rozważania na każdą stację drogi
krzyżowej. Idąc zatrzymywaliśmy się, aby wspólnie pomodlić się. Kiedy dotarliśmy na sam szczyt,
spostrzegliśmy, że w tym roku było o wiele więcej
ludzi niż w zeszłym. Takich tłumów na Tarnicy to
ja jeszcze nigdy nie widziałem. Nie było miejsca,
żeby posiedzieć przy krzyżu, ale jakoś daliśmy radę.
Zrobiliśmy kilka fotek i trzeba było się szykować do
zejścia. Nie wiedzieć, czemu droga powrotna wydawała się dłuższa niż ta pod górę. Myślałem, że
nigdy już nie dojdziemy do Ustrzyk Górnych. No,
ale jak już nam się udało to odpoczęliśmy, jak prawdziwi harcerze – leżąc na
trawie w rowie. Zaraz po spoczynku i skonsumowaniu ostatnich kanapek zebraliśmy się w kręgu, aby puścić iskierkę przyjaźni i życzyć sobie wszystkiego
najlepszego z okazji świąt, a następnie ruszyliśmy w drogę powrotną.
pwd. Grzegorz Student
str. 13
z
życia
hufca
Audycja w Radio „VIA”
str. 14
12 kwietnia delegacja naszego hufca wzięła udział w audycji
w Radio VIA. Podczas cotygodniowego programu w Magazynie Harcerskim prezentowane są
kolejno hufce z naszej chorągwi.
Tego dnia wraz z dh. Moniką
Matuszko oraz dh. Grzegorzem
Studentem przybliżyliśmy słuchaczom działalność naszego
leżajskiego hufca. Opowiedzieliśmy min. O „Hicie”, HarcTV, Biuletynie Harcerskim, Pufie oraz
naszych hufcowych osiągnięciach. Tak zza kulis powiem Wam, że trema podczas audycji na żywo sprawiła, że cała nasza trójka niewiele pamięta z tego,
co mówiła. Podobno nie było tak źle, ale na pewno do historii przejdą powiedzonka: „gwiazda popołudnia”, czy „harcerz poeta”. A ja odsyłam wszystkich
do Magazynu Harcerskiego, który nadawany jest we wtorki o godzinie 17.10
w Radio VIA (103.8 FM).
pwd. Edyta Dolecka
Związek Harcerstwa Polskiego
Komendantka
Chorągwi Podkarpackiej
Rzeszów, 1 czerwca 2011 roku.
Rozkaz Specjalny L. 1/2011
r ozkaz
K omendantki
Chorągwi
Druhny i Druhowie!
1 czerwca w wieku 79 lat odszedł na Wieczną Wartę harcmistrz JAN IRZYŃSKI – Przewodniczący Rady Chorągwi w latach 2006 – 2010.
Ogarnia nas wielki smutek, ból po stracie wspaniałego Człowieka, Instruktora harcerskiego. Jakże trudno pogodzić się z faktem, że już nigdy nie ujrzymy radosnej twarzy
Druha Janka, nie usłyszymy z Jego ust zawołania Czuwaj! Druhny i Druhowie, które
wzywało nas do pogody ducha, dzielności.
Życie Druha Janka było wzorem służby Bogu i Polsce, sumiennego wypełniania obowiązków. Do harcerstwa wstąpił w październiku 1945 roku, do 25 drużyny harcerzy
imienia Adama Mickiewicza w Trzcianie. Był kolejno zastępowym, przybocznym i
drużynowym. Po zdobyciu stopnia Harcerza Orlego, ukończeniu kursu drużynowych
otrzymuje stopień drużynowego po próbie. Wiedza i umiejętności harcerskie, siła
charakteru predestynowała Druha Irzyńskiego do kolejnych funkcji: Komendanta Hufca Rzeszów – Powiat, Członka Rady Naczelnej ZHP, Członka Rady Chorągwi ZHP, Kierownika Wydziału Kształcenia. Nienaganna postawa instruktorska, gotowość służenia
innym, otwartość na ludzi i życzliwość – sprawiły, że powierzano Druhowi Jankowi
funkcje zarządzające i kontrolne. Był Druh Janek - Przewodniczącym Komisji Instruktorskiej, Członkiem Centralnej Komisji Rewizyjnej ZHP, Członkiem Prezydium Rady
Chorągwi, Przewodniczącym Komisji Rewizyjnej Chorągwi, Zastępcą Komendanta
Chorągwi, zaś w ostatnim czasie Przewodniczącym Rady Chorągwi Podkarpackiej ZHP.
Umiłował harcerstwo, w imię Jego ideałów był więziony w Rawiczu i Jaworznie. W
trosce o jedność harcerstwa, brał czynny udział jako delegat w Zjeździe Łódzkim, który
odbywał się w 1956 roku.
Druh Irzyński był pasjonatem ojczystej historii, prezentował niesamowitą wiedzę i
oczytanie. Jego wiedza promieniowała na nas wszystkich. Wyzwalał w Nas dążenie do
ustawicznego kształcenia, doskonalenia - powtarzając, że kadra jest odpowiedzialna
za kształt Związku.
Jego służba i osiągnięcia zostały uhonorowane najwyższymi odznaczeniami, a w tym
Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem „Za Zasługi dla ZHP”.
Odszedł od nas Druh Jan Irzyński, który uosabiał postawą jak należy pojmować braterstwo, godne postępowanie w każdym momencie życia.
Druhny i Druhowie!
1.
Ogłaszam miesięczną żałobę w Chorągwi Podkarpackiej ZHP.
2.
Proszę o odczytanie rozkazu na specjalnych zbiórkach hufca, upowszechnienie jego treści na stronach internetowych hufców.
3.
Polecam okryć kirem sztandary harcerskie.
4.
Polecam nałożyć czarne opaski na Krzyże Harcerskie.
Czuwaj!
/-/ hm. Władysława Domagała
str. 15
Hufca
Związek Harcerstwa Polskiego
Komendant Hufca Leżajsk
Leżajsk, 31 maja 2011 r.
Rozkaz L. 5/2011
6. Harcerska Akcja Letnia i Zimowa
6.1. Zwolnienia i mianowania komendantów
6.2.1. Zwalniam pwd. Grzegorza Studenta z funkcji komendanta biwaku organizowanego przez
2 ŚDH „Jussy” im. R. Jaszowskiego „Lamparta” w Zmysłówce w dniach 06 – 08.05.2011r.
K omendanta
7. Mianowania instruktorów.
7.1. Zamknięcia próby na stopień przewodniczki/przewodnika
7.1.1. Na wniosek Międzyhufcowej Komisji Stopni Instruktorskich z dnia 04.05.2011r.
zamykam próbę, przyznaję stopień przewodnika i dopuszczam do złożenia Zobowiązania
Instruktorskiego druha Ariela Brzuszka.
7.2. Otwarcie próby na stopień.
7.2.1. Na wniosek Kapituły Stopni i Sprawności Harcerskich z dniem 2 maja otwieram próbę na
stopień Harcerka Orla dh. Monice Matuszko.
7.2.2. Na wniosek Kapituły Stopni i Sprawności Harcerskich z dniem 2 maja otwieram próbę
Wędrowniczą dh. Monice Matuszko.
12. Pochwały, wyróżnienia, nagrody
Dziękuję wszystkim harcerzom Hufca Leżajsk za zaangażowanie w harcerską ogólnopolską
akcję „Kropla braterstwa. Wyjątkowe podziękowanie składam druhowi Łukaszowi Decowi za
zaangażowanie w rozpowszechnianie idei krwiodawstwa.
Dziękuję dh. Stanisławowi Garbackiemu za pomoc w pozyskaniu sponsora dla wsparcia ramach
akcji „Kropla braterstwa”.
R ozkaz
Czuwaj!
str. 16
/-/ pwd. Damian Wyszyński
Redakcja
Redaktor naczelny: Ariel Brzuszek
Z-ca redaktora naczelnego: pwd. Edyta Dolecka
Redaktorzy wydania: Monika Matuszko, phm. Radosław Bieńkowski, Marzena Maj, Magdalena Śliwińska, pwd. Grzegorz Student
DTP: Damian Dec
e-mail redakcji: [email protected]

Podobne dokumenty