Matyczne Królestwo - listopad 2011
Transkrypt
Matyczne Królestwo - listopad 2011
Mów Maryjo, co możemy Ci dać, słuchamy. ISSN 1426-7837 NR 11 (216) Dziekanowice, Listopad 2011 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 Przez cały okres jesienno-zimowy (od niedzieli - 2.10) wszelkie nabożeństwa wieczorne w dni powszednie będziemy odprawiać o godz. 17.00. Miesiąc październik na kartach historii w naszej parafii po raz kolejny zapisuje się złotymi zgłoskami. Przeżyliśmy wspaniałe chwile związanie z uroczystością rocznicy XX - lecia koronacji Obrazu naszej Pani Dziekanowskiej, a wcześniej skorzystaliśmy z powiewu świeżości Ducha Świętego podczas misji maryjnych. Za te wszystkie dzieła dokonane w nas i całej parafii, niech Bóg będzie uwielbiony. Alleluja. W miesiącu listopadzie nasze myśli i uczucia skierowujemy ku przemijaniu człowieka. Człowiek potrzebuje takiego czasu, kiedy zatrzyma się i pomyśli nad własnym życiem, jego celem i przemijaniem. Misje były dobrym czasem, aby pewne rzeczy nam uświadomić, szczególnie nasze słabości a jednocześnie umocnić to, co dobre. Myślę jednak, że miesiąc listopad to wspaniały czas, podczas którego będziemy mogli zapytać się, jaka jest nasza dalsza droga, którędy mamy iść, aby być szczęśliwymi. Groby, cmentarz, modlitwa za zmarłych medytacje na temat przemijania, koniec roku liturgicznego, rozpoczęcie adwentu to te chwile, które pomogą nam te cele określić. spotykanym niekiedy opiniom – „Świętem Zmarłych”, ale przypomina wszystkim wiernym o ich powołaniu do świętości. W odróżnieniu od tej uroczystości, następnego dnia – 2 listopada – wspomina się wszystkich wiernych zmarłych. Jest to dzień modlitwy za tych, którzy w czyśćcu przygotowują się do chwały nieba. Dzień 1 listopada przypomina prawdę o powszechnym powołaniu do świętości. Każdy z wierzących, niezależnie od konkretnej drogi życia: małżeństwa, kapłaństwa czy życia konsekrowanego jest powołany do świętości. Tej pełni człowieczeństwa nie można osiągnąć własnymi siłami. Konieczna jest pomoc łaski Bożej, czyli dar życzliwości Boga. Ponieważ Stwórca powołuje do świętości wszystkich, także każdemu człowiekowi pomaga swą łaską. Teologia wskazuje, iż każdy otrzymał dar zbawienia, bo Jezus Chrystus złożył ofiarę za wszystkich ludzi. Od każdego z nas jednak zależy, w jakim stopniu przyjmie od Boga dar świętości. Uroczystość Wszystkich Świętych zdecydowanie różni się od Dnia Zadusznego (wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych) przypadającego na 2 listopada. Uroczystość przypadająca na 1 listopada wyraża powszechne powołanie do świętości. Wskazuje na hojność Pana Boga i pogłębia nadzieję, że wszelkie rozstanie nie jest ostateczne, bo wszyscy są zaproszeni do domu Ojca. CO WIEMY O NADCHODZĄCYCH UROCZYSTOŚCIACH? Znanych i anonimowych, dawnych i współczesnych świętych Kościół katolicki uroczyście wspomina 1 listopada. Uroczystość Wszystkich Świętych jest jednym z najbardziej radosnych dni dla chrześcijan. W ciągu roku niemal codziennie wspominamy znanego świętego. Jednak liczba świętych jest znacznie większa. Uroczystość Wszystkich Świętych nie jest – wbrew Wszystkich Świętych To piękne święto przypada w tym roku we wtorek. Przed południem Msze św. będą jak w każdą niedzielę: o godz. 8.00 i 11.00. Po południu zaś o godz. 14.00 będzie w kościele nabożeństwo za zmarłych, a po nim udamy się w procesji na cmentarz, zatrzymując się przy czterech stacjach i w modlitewnych wypominkach, polecimy naszych zmarłych Miłosiernemu Bogu. Po kazaniu zakończymy nabożeństwo na cmentarzu, a następnie w kościele, zaraz po powrocie, odprawimy ostatnią już Mszę św. Po procesji poświęcimy nowe nagrobki, każdemu kto o to poprosi. Kto we Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny, nawiedzi kościół, przyjmie Komunię św., odmówi Ojcze nasz, Wierzę w Boga i jakąkolwiek modlitwę według intencji Ojca Świętego, może zyskać odpust zupełny, który może ofiarować tylko za zmarłych. Również kto pobożnie nawiedzi cmentarz i przynajmniej w myśli pomodli się za zmarłych, zyskuje odpust, który można W numerze polecamy: Zaduszki i odpusty Elzbieta Węgierska Czego nie ma w Biblii i dlaczego? Jezus Chrystus - Król Św. Flora Z historii naszej parafii (cz. VIII) Wiara a miłość Ojczyzny Cud eucharystyczny Czyściec i modlitwa za zmarłych Peregrynacja Pielgrzymka piąta – 1995 rok 4 5 6 7 8 9 10 11 14 17 18 Wydawca: SANKTUARIUM MACIERZYŃSTWA NMP w Dziekanowicach; 32-410 DOBCZYCE ; tel/fax: 12 271-13-14 www.dziekanowice.pl e-mail: [email protected] Konto bankowe Parafii: 30 1020 2892 0000 5402 0118 8648; PKO BP o/Myślenice 2 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 ofiarować za dusze w czyśćcu cierpiące. Odpust ten w dniach od 1 - 8 listopada (włącznie) może być zupełny, zaś w inne dni całego roku cząstkowy. Wieczorem o godz. 19.00, młodzież na cmentarzu poprowadzi różaniec za zmarłych. 20.10 - św. Rafała Kalinowskiego, powstańca z roku 1863, zesłańca na Sybir, kapłana, karmelity; 22.10 - św. Cecylii, dziewicy i męczennicy, patronki muzyki kościelnej; 30.10 – św. Andrzeja, apostoła. Dzień Zaduszny W listopadzie jest dniem szczególnej pamięci i modlitwy za zmarłych. Dzień Zaduszny w tym roku przypada we środę. Msze św. w tym dniu odprawimy o godz. 7.00, 9.00 i 17.00. O godz. 9.00 i o 17.00 będą uroczyste Msze św. zbiorowe, w intencji zmarłych, których imiona, wypisane na kartkach, można wcześniej złożyć w kancelarii. Po Mszy św. o godz. 9.00 będzie procesja żałobna z modlitwami za zmarłych, po cmentarzu przykościelnym, wokół naszych świątyń. Przed wieczorną Mszą św. o godz. 16.30 zmówimy cząstkę różańca św. za zmarłych. Po Mszy św. zaś będzie Nieustająca Nowenna do Matki Bożej Dziekanowskiej. Wypominki roczne możemy zamawiać w ciągu całego roku (np. po pogrzebie bliskiej osoby). Wypisując imiona zmarłych pamiętajmy, że nie można pisać i mówić: „dusze zmarłe”, bo dusza jest nieśmiertelna i nie może umrzeć. Natomiast mówi się: „dusze zmarłych” (dusze ludzi zmarłych). Różaniec z wypominkami za zmarłych będziemy odmawiać we wszystkie niedziele listopada o godz. 15.30 oraz w pierwszym tygodniu listopada codziennie o godz. 16.30. Wypominki roczne będziemy czytać jak dotychczas, w niedzielę, przed Mszą św. o godz. 11.00 (z wyjątkiem niedziel chrztu św.). Za zmarłych wypominanych w ciągu roku, będziemy też odprawiać Mszę św. w każdym miesiącu, w czwartek przed pierwszym piątkiem miesiąca. Zachęcamy do uczestniczenia w tych Mszach św. Pierwszy czwartek, piątek i sobota Przez cały pierwszy tydzień listopada będzie codziennie różaniec z wypominkami za naszych zmarłych – o godz. 16.30. Jak w latach ubiegłych i jak bywa na innych cmentarzach, we Wszystkich Świętych członkowie Duszpasterskiej Rady Parafialnej będą na cmentarzu zbierać ofiary na utrzymanie cmentarza. Wciąż inwestujemy w cmentarz, a i sam wywóz kontenerów jest bardzo kosztowny. Prosimy wszelkie odpady na cmentarzu, a szczególnie szkliwo po zniczach i różnych słoikach, wrzucać do wyznaczonych miejsc. Łatwo zamienić cmentarz w wielkie śmietnisko, jednak potem nie ma kto tego wysprzątać. Zawsze pamiętajmy, że cmentarz jest miejscem poświęconym i miejscem oczekiwania ciał naszych bliskich na zmartwychwstanie. Trzeba wciąż uczyć szacunku dla cmentarza nasze dzieci. Troska o wygląd cmentarza jest więc nie tylko wyrazem kultury, ale także wyrazem wiary w życie wieczne. Na cmentarzu nie pali się papierosów! Przez pierwsze dni listopada będzie na parkingu przed nową częścią cmentarza ustawiona kabina WC – bardzo prosimy, by korzystając z tej kabiny pozostawić ją taką, jaką chcielibyśmy ją zastać. W pierwszy czwartek listopada (3.11) od godz. 16.00 będzie oczekiwał nas Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie. W czasie adoracji będziemy się spowiadać przed pierwszym piątkiem miesiąca, zwłaszcza w tym dniu zapraszamy szczególnie wszystkie dzieci. O godz. 16.30 będzie różaniec, a o godz. 17.00 Msza św. za zmarłych wypominanych w ciągu roku. W p i e r w s z y p i ą t e k m i e s i ą c a M s z e ś w. z nabożeństwem wynagradzającym do Bożego Serca będą o godz. 7.00 i 17.00. W pierwszą sobotę nabożeństwo wynagradzające Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny będzie po Mszach św. o godz. 7.00 i 17.00. Ponieważ pod koniec października (w czasie Misji) odwiedziliśmy chorych, dlatego w tym miesiącu już nie pojedziemy do chorych. Święci w listopadzie Listopad jest miesiącem popularnych świętych: 4.11 – św. Karola Boromeusza, biskupa. Św. Karol był patronem Jana Pawła II. 11.10 - św. Marcina, żołnierza, biskupa, który stał się wzorem miłosierdzia chrześcijańskiego; 12.10 - św. Jozafata Kuncewicza, biskupa i męczennika, zamordowanego przez przeciwników unii w Witebsku; 13.10 - świętych Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna, eremitów i pierwszych męczenników Polski; 19.10 - bł. Salomei, księżnej, zakonnicy; Peregrynacja bł. Jana Pawła II 4.11 – we wspomnienie św. Karola Boromeusza, biskupa, patrona od chrztu Karola Wojtyły, rozpoczniemy peregrynację Obrazu bł. Jana Pawła II. Na Mszy Świętej o godz. 17.00 gromadzimy się wszyscy, aby w sposób uroczysty rozpocząć ten święty czas dla naszej parafii. Narodowe Święto Niepodległości 11.11 – w dzień Św. Marcina, wspominamy rocznicę odzyskania niepodległości po przeszło stu latach niewoli. 3 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata W tym roku święto to przypada w piątek – na każdej Mszy św. będziemy się modlić w intencji naszej umiłowanej Ojczyzny. 20.11 - w ostatnią niedzielę roku kościelnego, Kościół katolicki obchodzi Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. Po rannej Mszy św. wobec Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie odmówimy litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa i akt poświęcenia nas samych i naszych rodzin Najświętszemu Sercu Bożemu. To już ostatni tydzień Roku Liturgicznego. Msza św. dla dzieci W drugą sobotę miesiąca (12.11) urządzamy specjalną Mszę św. dla dzieci z całej parafii. Zapraszamy dzieci ze wszystkich szkół podstawowych i z gimnazjów. I Niedziela Adwentu Miłosierdzie Boże i Katecheza Chrzcielna W trzeci piątek miesiąca (18.11) o godz. 17.00 będzie Msza św. z Koronką do Bożego Miłosierdzia w intencji ofiarodawców naszego sanktuarium. Następnie będzie Katecheza dla rodziców i chrzestnych przed uroczystym, niedzielnym chrztem. 27.11 – Rozpoczyna się Adwent. W tym roku z racji odprawionych misji w październiku nie będzie adwentowych rekolekcji. Zachęcamy jednak do licznego udziału w roratach, które codziennie w dni powszednie (z wyjątkiem środy) będą odprawiane o godz. 7.00. W środy roraty będziemy odprawiać w połączeniu z Nieustającą Nowenną o godz. 17.00. Zaduszki, czyli dzień modłów za dusze zmarłych następują po dniu Wszystkich Świętych. W dniu tym wspominamy bliskich nam zmarłych, odwiedzamy cmentarze i groby zmarłych z rodziny, przyjaciół i znajomych, modląc się w ich intencji. Wierzymy, że dusze naszych bliskich zmarłych przebywają w czyśćcu i potrzebują naszej wstawienniczej modlitwy. Obchody Dnia Zadusznego, zapoczątkowane w 998 r. przez św. Odilona – opata z Cluny (Francja), w całym Kościele rozpowszechniły się w XIII w. W XIV w. zaczęto urządzać procesje na cmentarzu do czterech stacji, przy których odmawiano modlitwy za zmarłych i śpiewano pieśni żałobne. Za pobożne odwiedzenie cmentarza w dniach od 1 do 8 listopada z jednoczesną modlitwą można uzyskać odpust zupełny. Nauka o odpustach łączy się z tajemnicą Bożego Miłosierdzia i jest skarbem Kościoła. Odpust jest darowaniem przez Boga kary doczesnej za grzechy odpuszczone już co do winy. Kościół zaleca ofiarowywanie odpustów za dusze zmarłych. Odpusty cząstkowe uzyskuje się spełniając ogólne trzy warunki: 1/ Jeśli w czasie spełniania swoich obowiązków i w trudach życia wznosi się myśli do Boga z pokorą i ufnością, dodając jakiś akt strzelisty, np. „Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami”. 2/ Jeśli przyjdzie się z pomocą potrzebującym współbraciom, pomagając im osobiście lub dzieląc się z nimi swoimi dobrami. 3/ W intencji umartwiania się, gdy odmawiamy sobie czegoś godziwego, a przyjemnego dla siebie. Odpust cząstkowy jest związany z odmówieniem wielu modlitw, także z pobożnym uczynieniem znaku Krzyża Świętego i można go uzyskać wielokrotnie w ciągu dnia. Pamiętając o swoich bliskich zmarłych, zawsze pamiętajmy o odpustach, bowiem korzystanie z tego nadprzyrodzonego skarbca Kościoła skutecznie zachęca do miłości, z której wypływa pomoc dla sióstr i braci cierpiących w czyśćcu i oczekujących na uwolnienie. Korzystanie z odpustów w niczym nie pomniejsza innych sposobów uświęcenia i oczyszczenia, a zwłaszcza ofiary Mszy świętej i sakramentów, jak i uczynków pobożności, pokuty i miłości. Warunkami uzyskania odpustu zupełnego są: brak jakiegokolwiek przywiązania do grzechu, AS nawet powszedniego, stan łaski uświęcającej, przyjęcie Komunii świętej, odmówienie modlitwy w intencjach Ojca Świętego, wykonanie czynności związanej z odpustem. Spowiedź, Komunia święta i modlitwa w intencjach Ojca Świętego mogą być wypełnione w ciągu kilku dni przed lub po wypełnieniu czynności, z którą związany jest odpust (np. nawiedzenie cmentarza). Po jednej spowiedzi można uzyskać wiele odpustów zupełnych, ale po jednej Komunii świętej i jednej modlitwie w intencjach Papieża – tylko jeden odpust zupełny. 4 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 "Modlitwa za żywych i zmarłych" jest jednym z siedmiu uczynków miłosierdzia co do duszy. U Boga czas - pojmowany jako coś co ogranicza - nie istnieje. Ale ludzie, istniejący w czasie, mają zadanie wstawiać się u Boga za innymi. To, co ktoś w swym życiu czyni dla innych, jest u Boga zawsze teraźniejszością. Dlatego słuszna jest modlitwa za ludzi, którzy już dawno zmarli. I w jednym, i w drugim przypadku modlitwa za zmarłych nie znajdowałaby usprawiedliwienia: zbawionym nie jest potrzebna, potępionym zaś nie mogłaby już pomóc. Lecz dusza człowieka może dojść do jeszcze jednego stanu, którym jest czyściec. Jest to miejsce w którym człowiek ma możliwość odpokutowania za grzechy już odpuszczone i oczyszczenie się z wad, i jedynie wiara w możliwość tego pośmiertnego oczyszczenia uzasadnia praktykę modlitwy za zmarłych. Nasze modlitwy mogą pomóc zmarłym w tym oczyszczeniu i przyśpieszyć chwilę ich ostatecznego zbawienia. * * * Pewien pobożny chrześcijanin był chory i prosił Boga, żeby mu odjął cierpienia. Potem miał piękny sen. Anioł ukazał mu się we śnie i rzekł mu: "Nie długo już będziesz żył. Wybierz sobie, albo 3 lata cierpienia na ziemi, albo trzy dni mąk w czyśćcu". Chory wybrał sobie trzy dni mąk w czyśćcu. Gdy już umarł ów pobożny człowiek, dostał się do czyśćca; tam ukazał mu się znowu ów Anioł i pocieszał go. Wtenczas rzekła owa cierpiąca dusza do Anioła: "Mówiłeś mi, że będę tutaj tylko 3 dni, a ja cierpię tu już co najmniej 3 lata". Anioł odpowiedział: "Co mówisz; jesteś dopiero kilka minut. Ciało twoje na świecie nawet jeszcze nie ostygło". - Zaprawdę, mąk czyśćcowych nie można nawet porównać z cierpieniami na ziemi. Dlatego lepiej jest odpokutować grzechy tu, na ziemi. Słusznie modli się św. Augustyn do Boga: „Panie, tu piecz, tu siecz, tu pal, bylebyś na wieki zachował". Człowiek za życia stoi na każdym kroku wobec konieczności wyboru dobra i zła, wiary lub niewiary, miłości bliźniego lub egoizmu. W ostateczności dojść może do pełni dobra, wiary, miłości tak, że śmierć stanie się dla niego chwilą zjednoczenia z Bogiem. Może też dojść do ostatecznego sprzeciwu wobec Boga i w konsekwencji do potępienia. Znalazła w Internecie md "Wraz z nim umarł dla mnie cały świat". Smutek po zmarłym mężu pogłębiły spory z rodziną. Władzę przejął jej szwagier, Heinrich Raspe IV, który pod pretekstem trwonienia przez nią państwowych funduszy na jałmużny, wypędził ją wraz z trojgiem dzieci z Wartburga. Elżbieta udała się najpierw do Bambergu, a w 1229 roku do Marburga. Dzięki majątkowi, jaki przypadł jej w udziale jako wdowie po Ludwiku IV, wybudowała w Marburgu szpital i pielęgnowała w nim chorych, których nie chciano już nigdzie przyjąć. W swej wierności Bogu ostatnie trzy lata swego krótkiego życia poświęciła całkowicie biednym i chorym. Zmarła 17 listopada 1231 roku. Już po czterech latach Grzegorz IX ogłosił ją świętą. Pielgrzymki, jakie ciągnęły do jej grobu, należały do najbardziej znanych w średniowieczu. Imię Elżbieta, pochodzenia hebrajskiego, znaczy "Bóg jest pełnią". Na pierwszy rzut oka niewiele widać tej pełni w życiu Elżbiety: jeszcze jako małe dziecko została wyrwana z domu rodzicielskiego; musiała dorastać w obcym otoczeniu; wcześnie poświęciła swe życie ubogim; po krótkim szczęśliwym małżeństwie zmarł jej mąż; musiała doświadczyć bezwzględności bliskich krewnych. Mimo to nie zamknęła się w sobie, a szeroko otworzyła swe serca dla najbardziej potrzebujących - najmniejszych. I w tym właśnie objawiła się cała pełnia jej miłości. Miłość Boga do ludzi znalazła wyjątkowe odbicie w miłości Elżbiety do ubogich. Postacie wiary Rozdawała chleb biednym, pielęgnowała chorych, zaradzała potrzebom cierpiącym, a była córką królewską i księżną Turyngii. Była igraszką w wojnach i intrygach politycznych i religijnych w XIII wieku i zarazem rękojmią politycznego przymierza landgrafów turyńskich i książąt bawarskich. Jej postać otacza wiele legend i wiąże się z nią wiele cudownych wydarzeń, choćby to o przemianie kosza pełnego chlebów w róże. Miała odwagę, mimo że żyła w średniowieczu, żyć według własnych przekonań i dość wewnętrznej siły, by się u w o l n i ć o d p o l i tyczn ych n a ci skó w i konwenansów stanu. O kim mowa? Chodzi o Elżbietę Węgierską. Urodziła się w 1207 roku w Bratysławie jako córka węgierskiego króla Andrzeja II, a w 1211 roku, mając cztery lata, przybyła na dwór turyńskiego landgrafa Hermanna I. W 1221 roku, gdy miała czternaście lat, wyszła za mąż za landgrafa Ludwika IV. Szczęśliwej parze urodzili się syn i dwie córki. W 1225 roku do Eisenach przybyli pierwsi franciszkanie, których ideał ubóstwa wywarł ogromny wpływ na Elżbietę. W 1226 roku pozwoliła im zbudować u stóp Wartburga przytułek, w którym sama usługiwała nędzarzom i pielęgnowała chorych. W 1227 roku jej mąż, który wyruszył na piątą wyprawę krzyżową, zmarła na jakąś zarazę w Brindisi we Włoszech. Elżbietę musiała bardzo dotknąć jego śmierć: 5 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 z ideologią gnostycką: Jezus nie jest prawdziwym człowiekiem, tylko przebrał się za człowieka czy przyodział człowieka jak szatę. Natomiast Ewangelia Tomasza opowiada wiele pobożnych wydarzeń z dzieciństwa Jezusa. Na przykład Jezus jako dziecko lepi z gliny dwanaście ptaszków i... każe im fruwać! W legendach "historia" ta ma dowodzić Boskiej mocy Jezusa, ale według rozumienia wczesnego Kościoła tego rodzaju opowiadania jedynie zaciemniają wizerunek Jezusa. Nie chodziło Mu bynajmniej o popisywanie się cyrkowymi sztuczkami, ale o znaki mające świadczyć o bliskości i zbawczej mocy Boga. Również inne historie, nawet tak sensacyjne jak „Kod Leonarda da Vinci”, nie dotykają istoty życia i działalności Jezusa oraz pomijają siłę Jego faktycznej prowokacji, jaką był krzyż. Natomiast Biblia trzyma się prawdziwych realiów historii Jezusa i daje wyraz rzeczywistej i autentycznej sensacji z nią związanej: oto człowiek z Nazaretu okazał się w swym życiu i swojej śmierci oczekiwanym i obiecanym Mesjaszem, Chrystusem, na którym można jedynie i zawsze polegać - zarówno w życiu, jak i w śmierci. I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego. (J 20,30n.) Powieści takie, jak „Kod Leonarda da Vinci”, wykorzystują materiał, który nie znalazł się w Biblii. Jest to doskonałe źródło dla bestsellerów - nie dopiero w obecnych czasach, ale już dawno temu, a nawet już w czasach kształtowania się Nowego Testamentu. Wśród Żydów ogromnym powodzeniem cieszyły się np. apokalipsy; jedna z nich - Księga Daniela - została włączona do Biblii. Po stronie zaś chrześcijańskiej powstało m.in. wiele Ewangelii, ale tylko cztery z nich znalazły się w Piśmie Świętym. Chociaż inne zawierały pradawne legendy, np. całą sagę rodzinną Matki Jezusa, zostały ostatecznie odrzucone w długim sporze o to, co jest słowem Bożym, a co nie. Ten spór o słowo Boże toczył się zarówno w gminach żydowskich, jak i we wczesnym Kościele i miał żywotne znaczenie dla ich przetrwania: i gminy żydowskie, i wczesny Kościół potrzebowały wyraźnego rozeznania co do fundamentów i granic swej wiary. W Kościele za Pismo Święte uchodziła najpierw Biblia, która była znana Jezusowi. Do niej z czasem dodano kilka własnych pism. Pierwszym tego świadectwem jest jedno z najwcześniejszych pism nowotestamentowych, Drugi List św. Piotra. Na równi stawia się w nim listy Pawła z pismami Biblii hebrajskiej i tym samym traktuje je jako "natchnione". Paweł jednak prawie w ogóle nie podaje słów Jezusa ani nie opowiada o Jego czynach. Inni zaś jedynie ustnie przekazują znaną sobie historię o Jezusie. Dopiero Marek jako pierwszy zredagował księgę przedstawiającą życie i działalność Jezusa. Po nim Mateusz, Łukasz i Jan spisali tę samą historię dla swoich wspólnot, uwzględniając środowisko, w jakim wyznawali swą wiarę w Jezusa Mesjasza. Każdy z ewangelistów ujął zatem historię Jezusa z własnego punktu widzenia, dobierając odpowiednio materiał i przesuwając stosownie punkty ciężkości, by sprostać aktualnym potrzebom i oczekiwaniom swej wspólnoty. Wyraźnie o tym mówi Ewangelia św. Jana: "I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów..." (J 20,30). To, co zostało opowiedziane w Ewangeliach, już wcześniej zaczęto odczuwać jako zbyt skąpe i oschłe. Temu mankamentowi miały zaradzić m.in. Ewangelia św. Tomasza, Akta Piłata (nazywane też Ewangelią Nikodema), Protoewangelia Jakuba, Ewangelia Piotra czy Ewangelia Judasza. Tę ostatnią okrzyknięto niedawno sensacją. Ma ona formę dialogu Jezusa z Judaszem. Ocena Judasza jest w niej bardzo pozytywna: był najwierniejszym uczniem Jezusa, zdradził Jezusa na Jego własne polecenie. To do niego Jezus kieruje słowa obietnicy: "Wszystkich ich przewyższysz, bo poświęcisz człowieka, który jest moją szatą". Słowa te dowodzą, jak bardzo Ewangelia Judasza jest związana Hans Brunner APOKRYFY Apokryfy, "ukryte" pisma, które pomimo domniemanego prorockiego i apostolskiego autorstwa i religijnej treści nie znalazły oficjalnego uznania w liturgii i teologicznej dyskusji (kanon). Hieronim nazywał apokryfami te starotestamentowe księgi deuterokanoniczne, które znalazły się w greckich przekładach Biblii, mimo że nie zawierał ich kanon hebrajski. Do tej definicji przyłącza się teologia ewangelicka, która niekanoniczne księgi Starego Testamentu określa jako pseudoepigrafy. - Za apokryfy Nowego Testamentu uchodzą te pisma, które ze względu na tytuł i inne wypowiedzi roszczą sobie prawo do uznania ich za kanoniczne, ale nie zostały - mimo że często są czasowo bliskie pismom nowotestamentowym - zaliczone ani do kanonu, ani do pism Ojców Apostolskich. Kontynuują one występujące w Nowym Testamencie formy i gatunki i starają się zaspokoić pobożną ciekawość dotyczącą przede wszystkim historii dzieciństwa i zmartwychwstania Jezusa, apostolskich podróży misyjnych i eschatologii albo podbudować nauki heretyckie. Ważne odkrycia rękopisów w znacznym stopniu wzbogaciły współczesną wiedzę o starotestamentowych i nowotestamentowych apokryfach. Dostarczają one miarodajnego materiału do poznania środowiska biblijnego. wg Praktycznego słownika biblijnego 6 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 że należy zastąpić religię Bożą jakową religią naturalną, naturalnym jakimś wewnętrznym odruchem. A nie brakło i państw, które sądziły, że mogą się obejść bez Boga i ich religią to – bezbożność i lekceważenie Boga (…) Przeto powagą Naszą Apostolską ustanawiamy święto Pana Jezusa Chrystusa – Króla (…) Doroczny obchód tej uroczystości napomina także i państwa, że nie tylko osoby prywatne, ale i władcy i rządy mają obowiązek publicznie czcić Chrystusa i Jego słuchać: przypominam im bowiem sąd ostateczny, w którym ten Chrystus, co Go nie tylko z państwa wyrzucono, lecz wzgardą zapomniano i zapoznano, bardzo surowo pomści te zniewagi, ponieważ godność jego Królewska tego się domaga, aby wszystkie stosunki w państwie układały się na podstawie przykazań Bożych i zasad chrześcijańskich tak w wydawaniu praw i w wymiarze sprawiedliwości, jak i w wychowaniu i wykształceniu młodzieży w zdrowej nauce i czystości obyczajów”. Zło zawsze szerzyło się w świecie i siało spustoszenie wśród ludzi i narodów. Pod Bożym natchnieniem powstawały grupy wiernych, które dążyły do intronizacji Chrystusa Króla. Inicjatorką Intronizacji była f r a n c u s k a z a k o n n i c a ś w. Małgorzata Maria Alacoque (1647 – 1690), której Pan Jezus objawił tajemnicę Swojego Serca. Kult Najświętszego Serca Pana Jezusa rozpowszechnił się w całym Kościele, a oddawanie się Jego Sercu – osób indywidualnych, całych rodzin i społeczności, jest jedną z najbardziej przyjętych form pobożności w Kościele. W Polsce, i to w niezbyt odległym czasie, sprawę Intronizacji szczególnie podkreślała Sł. Boża Rozalia Celakówna (1901 – 1944) – mistyczka, żyjąca w Krakowie. W „Wyznaniach” przekazała nam takie oto słowa, które usłyszała od Pana Jezusa: „Wielkie, ogromne są grzechy Narodu Polskiego. Sprawiedliwość Boża chce ukarać ten Naród za grzechy i zbrodnie, a przede wszystkim za grzechy nieczyste, morderstwa i nienawiść. Jest jednak ratunek dla Polski: jeżeli uzna mnie za Króla i Pana swego w całym tego słowa znaczeniu, tzn. musi przyjść w Polsce panowanie Chrystusa przez intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym Państwie z Rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów, zupełnym zwrotem ku Mnie”. Narosło wiele kontrowersji wokół intronizacji. Różni teologowie zmagają się z tym tematem, wygłaszając niekiedy sprzeczne ze sobą poglądy. Lud Boży zaś, owi prostaczkowie, chyli głowy przed Jezusem Chrystusem – Królem Wszechświata, bo wie, że On jest Panem Wszystkiego! Każdego dnia, modląc się słowami modlitwy „Ojcze nasz”, którą nauczył nas sam Jezus Chrystus, prosimy: przyjdź Królestwo Twoje! Tym samym prosimy o Boże panowanie nad nami w tym świecie i w wieczności. Jezus Chrystus jest Królem Wszechświata i tylko Jego Królestwo gwarantuje prawdziwy pokój oraz błogosławieństwo dla narodów i państw, w których odbiera należną Jemu chwałę i cześć. 11 grudnia 1925 roku Ojciec Święty Pius XI ustanowił święto Jezusa Chrystusa Króla (Encyklika „Quas Primas”). Papież pisał: „Panu Jezusowi należy się uwielbienie od ludzi i od aniołów, nie tylko jako Bogu, lecz zarazem aniołowie i ludzie maja być posłuszni i ulegli Jego władzy, jako Człowieka, ponieważ Chrystus panuje nad całym stworzeniem. Oznacza to, że Jego władza nie rozciąga się tylko nad Ojczyzną Niebieską, do której zdążamy, i na czas powtórnego przyjścia, ale Jego panowaniu podlegają wszyscy już na tym świecie, we wszystkich sprawach(...) Nie ma tu żadnej różnicy między jednostkami, rodzinami czy państwami, ponieważ ludzie złączeni w społeczeństwie niemniej podlegają władzy Chrystusa, jak jednostki (…) On sam jest sprawcą pomyślności i prawdziwej szczęśliwości tak dla pojedynczych obywateli, jak dla państwa”. Współczesne społeczeństwa żyją tak, jakby Bóg nie istniał i stają się ofiarami szatana, który w swej pysze chce zająć miejsce należne Chrystusowi. Świat, a zwłaszcza Europa, daje przykłady odejścia od chrześcijaństwa, porzuca wiarę i detronizuje swego Króla. W imię obrony pokoju i tzw. praw człowieka następuje kolosalna brutalizacja życia, legalizacja zwyrodnień i przyzwolenie na bluźnierstwa, miotane przeciw Jedynemu Królowi i Panu! Papież Pius XI, widząc szerzące się zło, pisał w Encyklice „Quas Primas” m.in.: „Teraz nakazaliśmy czcić Chrystusa – Króla całemu światu katolickiemu, pragniemy przez to zaradzić potrzebom czasów obecnych i podać szczególne lekarstwo przeciwko zarazie, która zatruwa społeczeństwa ludzkie. A zarazą tą jest zeświecczenie czasów obecnych, tzw. laicyzm, jego błędy i niecne usiłowania (…) Zaczęło się bowiem od tego, że przeczono panowaniu Chrystusa Pana nad wszystkimi narodami; odmawiano Kościołowi władzy nauczania ludzi, wydawania praw, rządzenia narodami, którą to władzę otrzymał Kościół od Chrystusa Pana, aby prowadził ludzi do szczęścia wiekuistego. I wtedy to zaczęto powoli zrównywać religię Chrystusową z innymi religiami fałszywymi i stawiać ją bezczelnie w tym samym rzędzie; następnie podporządkowano ją pod władzę świecką i wydano ją prawie na samowolę rządu i panujących; dalej jeszcze poszli ci, którzy umyślili sobie, AS 7 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 Ta prawda, że przez pracę człowiek uczestniczy w dziele samego Boga, swego Stwórcy, została w sposób szczególny uwydatniona przez Jezusa Chrystusa… Powierzoną bowiem sobie „ewangelię”: słowo odwiecznej Mądrości, Jezus nie tylko głosił, ale przede wszystkim wypełniał czynem. Była to przeto również Ewangelia pracy, gdyż Ten, kto ją głosił, sam był człowiekiem pracy, pracy rzemieślniczej, jak Józef z Nazaretu. Czyż nie mówił: Ojciec mój jest rolnikiem, przenosząc na różne sposoby w swoje nauczanie ową podstawową prawdę o pracy, która wyraża się już w całej tradycji Starego Testamentu, poczynając od Księgi Rodzaju? Jezus Chrystus w swych przypowieściach o królestwie Bożym stale odwołuje się do pracy ludzkiej: do pracy pasterza, rolnika, lekarza, siewcy, gospodarza, służącego, ekonoma, rybaka, kupca, robotnika najemnego. Mówi również o różnorodnej pracy kobiet. Apostolstwo przedstawia na podobieństwo pracy fizycznej żniwiarzy czy rybaków. Wspomina także o pracy uczonych. Jan Paweł II „Modlitwy i rozważania na każdy dzień roku” Po śladach Świętych w domu. Ale, gdy tylko rany się zagoiły, Flora uciekła ponownie. Przez sześć lat ukrywała się w Martos. Ale nie znalazła i tam spokoju. Wróciła więc do Kordoby, zdeterminowana by dalej się już nie ukrywać, nie chować ze swoją wiarą, by dać jej - publicznie - świadectwo. Po powrocie do Kordoby poznała Marię, która jak ona była chrześcijanką. Obie poczuwały się do publicznej obrony swojej wiary. I obie, razem, udały się na plac miejski, by przed muzułmańskim sędzią wyznać swoją wiarę i ukazać islam, jako wiarę pogańską. „Każdy, kto zaprzecza boskości Jezusa Chrystusa, kto nie wierzy w istotę Trójcy Świętej, odmawia chrztu, zniesławia chrześcijan i poniża kapłaństwo, jest skazany na potępienie” - oświadczyły. Natychmiast je aresztowano i osadzono w więzieniu - z prostytutkami. Zgodnie z obowiązującym prawem szariatu Flora była apostatką, osobą, która odrzuciła islam. Takim jednostkom islam daje szansę nawrócenia, wyrzeczenia się chrześcijaństwa. Flora odrzuciła wszelkie naciski i propozycje. Przed sądem stanęła zatem oskarżona o apostazję. Została, podobnie jak Maria, skazana na śmierć. Św. Eulogiusz zapisał słowa ostatniej modlitwy męczennic: „Boże, chroń nas tarczą Swej łaski i daj nam męską siłę trwania w Tobie aż do śmierci, byśmy mogły spłacić krwią naszą dług, jaki zaciągnęłyśmy u Ciebie, gdy Ty przelewałeś Swoją Krew za nas na Kalwarii. Dozwól nam umrzeć godnie, w męczeństwie, pod mieczem, dla Ciebie i uniknąć mąk wiecznego cierpienia, a po opuszczeniu naszych ciał połączyć się z Tobą w wiecznej szczęśliwości…” W 851 r., na placu przed bramą pałacu kalifa, zostały obie ścięte. Ciała męczennic porzucono na okolicznych polach, ku przestrodze i na pastwę natury. Zwierzęta omijały je jednak z daleka, wrzucono je więc do rzeki Guadalquivir, skąd wiernym chrześcijanom udało się wyłowić ciało Marii. Ciała Flory nie odnaleziono… Relikwie głów obu męczennic umieszczono w bazylice św. Acisclo. Obecnie znajdują się w bazylice Św. Piotra w Kordobie. Stąd często przedstawiane są na obrazach razem. Św. Flora jest patronką osób opuszczonych i konwertytów. Kościół katolicki oddaje jej cześć w dniu 24 listopada. Św. Flora żyła w IX w. w Hiszpanii. Urodziła się w rodzinie mieszanej religijnie. Matka, pochodząca z wioski Ausianos, w pobliżu Kordoby, była chrześcijanką. Ojcem był natomiast muzułmanin pochodzący z Sewilli. Jak pamiętamy z historii, cała ówczesna Hiszpania została opanowana przez saraceńskich Maurów, którzy byli muzułmanami. Maurowie od początku traktowali chrześcijan jako ludzi drugiej kategorii, pozwalali jednak na dość swobodne odprawianie kultu. Około 849 r., gdy rządy objęli najpierw Abd-er-Rahman II, a potem Mohammed I rozpoczęły się prześladowania chrześcijan, oskarżanych o bluźnierstwo, apostazję (odstępstwo od wiary), wykroczenia przeciw prawu szariatu (prawo kierujące życiem wyznawców islamu). Szczególne nasilenie prześladowań miało miejsce w 851 r. Ojciec Flory zmarł, kiedy ona była jeszcze dzieckiem. Matka wychowała swe córki (Florę i Baldegoto) w wierze katolickiej. Matka i córki musiały skrywać swoje praktyki religijne przed starszym bratem Flory, który był muzułmaninem, a po śmierci ojca był głową rodziny. Pamiętać należy, że w kalifacie hiszpańskim wg obowiązującego prawa dzieci pochodzące z małżeństw mieszanych nie miały wyboru – musiały być muzułmanami, dlatego też decyzję matki Flory należy uznać za akt bohaterstwa. Taka sytuacja nie mogła trwać wiecznie i ok. 845 r. Flora, wraz z siostrą obawiając się brata zbiegły z domu. Niestety, jej brat – osoba dość wpływowa w muzułmańskiej Kordobie – próbując sprowadzić siostry z powrotem do domu zaczął naciskać na lokalną społeczność chrześcijańską, winiąc ją za ucieczkę Flory. Flora nie chcąc narażać niewinnych ludzi zdecydowała się powrócić do domu. Tam brat próbował ją zmusić – groźbami i obietnicami – do wyrzeczenia się wiary: bezskutecznie. Oddał ją więc w ręce władz. Flora broniła się argumentując, że jest chrześcijanką od urodzenia, a zatem oskarżanie jej o apostazję nie ma podstaw. Oprawcy byli aliści głusi na jej słowa i skazali ją na biczowanie. Karę brutalnie wymierzono, po czym oddano Florę bratu, pod kuratelę, który zamknął ją Opr.: S.D. 8 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 jeszcze jeden cmentarz, znajdujący się w centrum wsi, którego nie tak dawno pozostałością był obecnie już nieistniejący krzyż z pasyjką. Grzebano na nim ofiary panującej na terenie parafii epidemii cholery. Wspomnieć należy też o istniejących przy nowym kościele dwóch grobach, w których pochowani są: ks. Stefan Muniak i ks. Józef Pędziwiatr. Na koniec chcę jeszcze wspomnieć ciekawostkę, zasłyszaną w latach dzieciństwa od mojego dziadka. Otóż w dawnych latach istniał w naszej parafii taki zwyczaj, że w czasie misji parafialnych stary krzyż misyjny wynoszono w procesji na miejsce pochówku Tatarów poległych w XIII w. pod Dziekanowicami. Pierwszym miejscem pochówku w Dziekanowicach zachowanym do dnia dzisiejszego był cmentarz znajdujący się wokół dawnego kościoła. Można przypuszczać, że pochodzi on z tego samego okresu, co kościół. W Kronice parafialnej nie zanotowano jednak żadnych faktów związanych z tym cmentarzem. Do naszych czasów zachowało się jedynie kilka grobów bogatych mieszkańców parafii. Ostatnie pochówki miały tutaj miejsce w XIX wieku. Pierwsze wzmianki w Kronice parafialnej o cmentarzach w Dziekanowicach pochodzą z 1854 r. Odnotowano tam, co następuje: „Cmentarzów kościół dziekanowicki ma dwa. Pierwszy naprzeciw Mikołaja Szybowskiego, który od niepamiętnych czasów na gruncie Bartłomieja Kabaji, kmiecia dziekanowskiego, za jakimś wynagrodzeniem ze strony Dominium Sierakowa dla kościoła dziekanowskiego erigowany był”. Drugi cmentarz założony w 1833 r. znajdował się w „Piekiełku”, tuż przy drodze prowadzącej do Sierakowa, na gruncie Joachima Pyrty, kmiecia dziekanowickiego. Za odstąpione pod cmentarz pole Pyrta otrzymał od hrabiego Teodora de Przychockiego łąkę w Sierakowie. Do roku 1850 cmentarz ten, o powierzchni około pół morgi został prawie całkowicie zapełniony, dlatego do II wojny światowej chowano na nim jedynie dzieci. Tak więc koniecznością stało się założenie nowego cmentarza. W 1855 r. miejsce wybrali wójtowie z gmin parafii dziekanowickiej pod przewodnictwem przedstawiciela dworu w Sierakowie Józefa Bitnera. Teren pod cmentarz został zakupiony od Joachima Pyrty, Wojciecha Kabaji i Marcina Bodziocha za 150 złotych reńskich. Poświęcenia nowopowstałego cmentarza „Na Wygonach” dokonał 29 lipca 1855 r. dziekan dobczycki ks. Jan Harbut, a trzy lata później poświęcono ufundowany przez parafian krzyż, który został umieszczony na cmentarzu. Na kamiennym cokole będącym podstawą owego krzyża wyryto napis: S.D. /Na podstawie kroniki parafialnej/ „Boże! Gdy nas głos trąby Archanioła. Obudzi z grobów i przed Tron Twój zwoła. Daj, by ci wierni, co tu odpoczęli. Na prawej stronie w dzień sądu stanęli. Parafianie 1857r.” W 1901 r. została wybudowana kostnica. Cztery lata później z inicjatywy ówczesnego proboszcza ks. Stanisława Wegrzynka cmentarz został powiększony o pół morgi gruntu, zakupionego od Michała Dziewońskiego. W 1917 r. cmentarz ponownie rozszerzono o tereny zakupione od Anny i Józefa Głusiów oraz Magdaleny Dziewońskiej. Obszar pod drogę biegnącą wokół cmentarza od strony południowej dał Stanisław Szybowski. Cmentarz „Na Wygonach” funkcjonuje po dzień dzisiejszy, niedawno ponownie powiększony i ogrodzony. Wspomnieć należy, że pod koniec lat czterdziestych ubiegłego wieku z inicjatywy ks. Stefana Muniaka doprowadzono do oczyszczenia cmentarza w „Piekiełku” i jego ogrodzenia, w celu umożliwienia grzebania na nim zmarłych. Niestety zaniechano tam pochówku. W Dziekanowicach istniał 9 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 11 listopada przypada Święto Niepodległości, dzień w którym wspominamy walkę naszych przodków o wolną, niepodległą i suwerenną Polskę. Polacy, wychowani w wierze katolickiej, często oddawali życie za Ojczyznę. Nasza historia jasno pokazuje, że w okresie rozkwitu wiary narodu następował rozwój państwa polskiego, zaś w czasach moralnego rozluźnienia, grzech prowadził do upadku i klęski. W trudnych chwilach Pan Bóg zawsze dawał nam znaki, które wskazywały Boży plan dla Polaków i Polski. Różnie bywało z odczytywaniem tych znaków i z ich realizacją. Stąd nie dziwmy się ilością niepowodzeń i klęsk, które doświadczyła Polska na przestrzeni wieków. Ostrzeżenia pod adresem naszego narodu, ale także innych narodów, są Bożą pedagogią miłosiernego i sprawiedliwego Ojca, ukazującego drogę wyjścia z zamętu grzechu. W ostatnim czasie owe Boże znaki otrzymaliśmy przez Św. Faustynę i Służebnicę Bożą Rozalię Celakównę. Również posługa Bł. Jana Pawła II była dla Polaków wskazaniem ku cywilizacji miłości, drogowskazem do zbawienia. Co zrobiliśmy z tymi Bożymi znakami? 9 października br. odbyły się w naszym kraju wybory do Parlamentu RP: Sejmu i Senatu. Przy frekwencji ok. 49% wybory wygrała Platforma Obywatelska (207 mandatów poselskich), przed Prawem i Sprawiedliwością (157 mandatów), Ruchem Palikota (40 mandatów), Polskim Stronnictwem Ludowym (28 mandatów) i Sojuszem Lewicy Demokratycznej (27 mandatów). Jeden mandat poselski przypadł Mniejszości Niemieckiej. Natomiast rozdział miejsc w Senacie jest następujący: PO – 63 senatorów, PiS – 31 senatorów, PSL – 2 senatorów oraz 4 niezrzeszonych. Ponad 50% Polaków uprawnionych do głosowania zlekceważyło wybory! Wyniki wyborów wyraźnie ukazują, że znaczna część polskiego społeczeństwa jest wrogo nastawiona do Kościoła katolickiego. Antyklerykalna partia Ruch Palikota uzyskała 10% poparcie, co jak komentują zagraniczni komentatorzy polityczni „nie znajduje analogii w jakimkolwiek innym kraju naszego kontynentu”. Wynik ten zadziwił świat, bo Polskę uważa się za kraj silnie katolicki. Co się z nami stało? Trudno się dziwić, gdy chłodno popatrzy się na polskie społeczeństwo i tzw. elity władzy. Dzieciom poczętym odmawia się prawa do życia, a w Sejmie większość posłów przyznaje się do katolicyzmu. Telewizja, internet, czasopisma i przydrożne plakaty aż kipią od pornografii i wszelakiej niemoralności. W imię tolerancji dopuszcza się organizowanie parad promujących dewiacyjne zachowania, za sztukę uznaje się bluźniercze akty zdemoralizowanych osobników, dla których Chrystusowy Krzyż stał się przedmiotem bezkarnych kpin. Życie w związkach niesakramentalnych stało się normą. Rozwody, coraz częstsze, rozbijają rodziny i kaleczą psychikę małżonków i ich dzieci. Ataki na Kościół i duchowieństwo osiągnęły niespotykany dotychczas poziom agresji i obłudy. Poraża nieuczciwość polityków i ludzi władzy. „Wolnością” i „tolerancją” usprawiedliwia się każdą niegodziwość. Wszystko to staje się pożywką, zachętą do kolejnych grzechów i zgorszeń, które przede wszystkim uderzają w młodzież i dzieci. Nie dziwmy się zatem, że za wyborem ludzi Palikota stoją głównie młodzi. Dla nich wartości chrześcijańskie i patriotyzm stały się pustymi słowami. W dzisiejszej Polsce mamy wielu „letnich” katolików, ospałych i gnuśnych, którzy myślą wyłącznie o sobie i wyznają tzw. „święty spokój”, by broń Boże nikomu się nie narazić. Tu już nie ma wiary! Wrogowie chrześcijaństwa się cieszą, gdyż taki katolik nigdy nie będzie bronił Kościoła, a sprytnie manipulowany opowie się za antykościelnymi „autorytetami”. Co najwyżej wzruszy ramionami i okłamując siebie oraz innych, powie: „a cóż ja sam mogę zrobić? Przecież chodzę do kościoła, a tylko w imię tolerancji oraz miłości bliźniego szanuję ludzi uznających odmienne wartości!” Na koniec tej krótkiej, a bardzo gorzkiej diagnozy stanu naszego katolicyzmu przypomnienie oczywistej konsekwencji dla tych, którzy oddali swój głos w wyborach na kandydatów ugrupowań wojujących z Kościołem i za nic mających Boże prawa, bowiem każdy z nas w takiej sytuacji staje się współwinnym i popełnia grzech (np. jeżeli poparłeś/poparłaś kandydata opowiadającego się za dopuszczalnością aborcji, bierzesz na swoje sumienie współodpowiedzialność za wszystkie zamordowane w Polsce dzieci nienarodzone, itd.). Każdy kto nie wziął udziału w wyborach z błahego powodu także zgrzeszył, gdyż dobrowolnie przyczynił się do otwarcia pola działania dla zła. Ojciec Święty Benedykt XVI, podczas swojej ostatniej pielgrzymki do Niemiec, powiedział, że największe zagrożenie dla Kościoła tkwi w jego wnętrzu, wśród „letnich” katolików. Nie można bowiem być katolikiem i jednocześnie odrzucać Boże prawa. Zauważmy, współczesny człowiek bardzo często odrzuca Boga, a w Jego miejsce stawia samego siebie. TRUDNA JEST NASZA WIARA I TRUDNA JEST MIŁOŚĆ DO OJCZYZNY. DZIŚ POLSKA, JAK NIGDY DOTĄD, POTRZEBUJE GORLIWYCH WYZNAWCÓW CHRYSTUSA, BY ZNOWU STAŁA SIĘ WIERNA BOGU, KRZYŻOWI I EWANGELII. Post scriptum: Gdy pisałem te słowa, dwa dni po wyborach parlamentarnych, już poinformowano nas, że przywódca Ruchu Palikota zażądał usunięcia krzyża z sali sejmowej. Po raz kolejny rozpoczęto na polskiej ziemi walkę z Bogiem... AS Papieskie Intencje Misyjne Módlmy się, aby kontynent afrykański znalazł w Chrystusie siłę, by wejść na drogę pojednania i sprawiedliwości, wskazaną przez II Synod Biskupów poświęcony Afryce. Módlmy się za nas samych, byśmy za chowywali pokorną i wdzięczną świadomość, że otrzymaliśmy w darze Ewangelię, którą jest Jezus Chrystus, i zostaliśmy powołani do jej głoszenia całej ludzkości, „aż po krańce ziemi”, by wszyscy mogli dostąpić w Jezusie, naszym Panu, udziału w prawdziwym życiu. 10 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 18 lipca 1946 r. Ojciec Gino C. Violini objął mały, zapomniany i prawie opuszczony misyjny kościółek pod wezwaniem Św. Józefa w niewielkim miasteczku położonym u podnóża kanadyjskich Gór Skalistych w południowej Albercie. W święto Bożego Ciała obudził się wcześnie i udał się do kościoła na poranne modlitwy. Kiedy do niego podchodził, zauważył zdjęte z zawiasów frontowe drzwi. Pośpiesznie wszedł do środka i ujrzał scenę wielkiego zniszczenia. Ściany zostały pocięte, rzeźby rozbite, a potem zobaczył otwarte tabernakulum i konsekrowane hostie rozrzucone w nawie głównej. Po jednej podnosił je, licząc każdą. Były wszystkie na miejscu z wyjątkiem dużej hostii do błogosławieństwa, której nie mógł nigdzie znaleźć. Padał deszcz. Szare niebo było odbiciem jego udręki. Zawiadomił ojca Horringtona z dziekanatu w Crowsnest, który szybko zorganizował brygadę poszukiwawczą złożoną z około dwóch tysięcy ludzi. Przeszukali oni Bellevue i Hillerest, Blairmore i Coleman. Niektórzy przybyli z tak daleka, jak z Michel i Natal w Kolumbii Brytyjskiej, jednak nikt z mieszkańców Cowley nie pomagał. Brygada poszukiwawcza przeczesała wiele mil szosy nr 3. Królewska Kanadyjska Policja Konna (RCMP) złapała dwóch podejrzanych w Cowley i przesłuchiwała ich w Blairemore. Ukradli oni furgonetkę i porzucili ją na szosie, kiedy znalazła ich policja. Ojciec Gino rozpoznał ich jako przejezdnych z Letherbridge, którzy siedzieli obok niego na meczu baseballa kilka dni temu, i którzy szukali pracy w kopalni węgla w Crowsnest Pass. Śledził przesłuchanie prowadzone przez sierżanta Parsonsa: „Pamiętajcie, to może mało znaczyć dla was, albo dla mnie, ale wy, koledzy, ukradliście jego Jezusa.” Ojciec wyjaśnił im znaczenie Najświętszego Sakramentu i tego, jak cenny jest on dla katolików. Potem zaproponował wycofanie wszystkich zarzutów, jeśli powiedzą, gdzie wyrzucili hostię. Poruszeni jego wyjaśnieniami, zaczęli okazywać skruchę i ofiarowali pomoc w jej odnalezieniu. Jeden przyznał, że wyrzucił ją przez okno furgonetki tuż zanim policja zabrała ich do aresztu. On nie wiedział, co to było, ale wiedział, że był to obciążający dowód. Zaledwie deszcz przestał padać, kiedy wszyscy oni załadowali się do wozu policyjnego. Dwóch podejrzanych wciąż miało kajdanki na rękach. Ojciec sądził, że jeśli hostia została rzucona, jak mówili ci dwaj mężczyźni, grupa poszukiwawcza z pewnością znalazła ją, jeśli deszcz Jej nie rozpuścił. Było około szóstej wieczorem, kiedy przybyli na miejsce. Niebo przejaśniło się, na zachodzie pojawiła się odrobina błękitu. Kiedy wyjechali zza zakrętu na wschód od Bellevue, wszyscy ujrzeli hostię zawieszoną w powietrzu obok szosy. Jaśniały od niej piękne promienie kolorowego światła. Jeszcze zanim samochód się zatrzymał, ojciec wyskoczył z niego i pobiegł w kierunku tego zadziwiającego widoku. Sierżant Parsons był tuż za nim. Ojciec upadł na kolana przepełniony radością i cudem. Sierżant Parsons uczynił to samo i znalazł się w mule. Ojciec wstał i sięgnął po Hostię. Była tak biała i świeża, jak w dniu kiedy ją konsekrował. Kiedy jej dotknął, wtedy usłyszeli „Ojcze Gino, proszę weź mnie z powrotem do Cowley.” Tutaj na drodze znajdował się Chrystus, który prosił o powrót do sprofanowanego kościoła, do parafii, którą ojciec od dawna chciał opuścić. Kiedy wracali do Cowley, sierżant Parsons ciągle odwracał głowę od kierownicy, żeby zobaczyć cud, który ojciec trzymał tuż za nim. Następnego dnia przybył biskup. Powiedział ojcu Gino, że odnowi święcenia kapłańskie. Biskup modlił się z nim w zdewastowanym sanktuarium. Kiedy skończył, odwrócił się do ojca Gino, mówiąc: „Wkrótce w tej parafii nastąpią wielkie zmiany.” Kilka dni później przyjechał sierżant Parsons, prosząc o nauki. Jego żona i dzieci wkrótce dołączyli do niego, a później dwóch jego posterunkowych z Pincher Creck. Z biegiem czasu, coraz więcej katolików zaczęło wracać do ich kościoła, tak długo opuszczony, był teraz przepełniony każdej niedzieli. Kiedy człowiek jest już w drugiej połowie życia, kiedy zaczyna odczuwać ciężar tężejącej starości, kiedy doświadczenie długich lat, lat ciężkich od trudów, niedoli i klęsk, nauczyło go powagi i troski, kiedy poznał znikomość życia i radości, kiedy zbyt często patrzył na śmierć ludzi i płakał nad mogiłami swoich bliskich, czuje jak podnosi się w nim przypływ smutku i już nie umie ulegać młodzieńczym złudzeniom, bo ze współczuciem patrzy na wszystko, co tak bujnie się rodzi i tak mizernie przemija…. Człowiek młody i jeszcze nie znający smutku nieszczęścia, pełen rozmachu swej spontaniczności, pełen radości, nadziei i planów, człowiek, który nie ma za sobą. „smugi cienia”, a nawet nie widzi jej przed sobą, nigdy nie zrozumie dogłębnie słów nieszczęśliwego Hioba. Czy człowieka młodego zasmucą naprawdę słowa Psalmu? A my odlatujemy jak ptaki na jesieni. Jesień dojrzała owocami, jesień ogołocona z owoców, jesień chłodna, wichury i szarugi, narastający mrok i zbliżająca się nieubłagalnie martwota – o tym wszystkim nie trzeba mówić za dużo, za często dzieciom i ludziom młodym. To daremne… Dla nich jest wiosna i lato. Ale jesień przyjdzie w swoim czasie i położy się na ich życiu cieniem smutku. Wtedy zaczną pytać, jak inni przed nimi to przeżywali, jak sobie radzili ze starością, czym się krzepili w jesieni życia, co było ich nadzieją, co ich broniło od smutku, „który śmierć sprawuje.” Obraz pasterza jest częsty w kulturze dawnych ludów. Grecy swych królów nazywali pasterzami – poimenes – a berło królewskie to pierwotnie laska pasterska. W Piśmie Świętym obraz pasterza powraca z natarczywością. Ty sam, Boże nazywasz siebie pasterzem ludu, który jest twoją owczarnią (por. Ez. 34: Jr. 23, 1-4: Jr 25, 34-35). Syn Twój, Jezus Chrystus posłany do owiec zagubionych, nazywał się pasterzem a swoją miłość i misję pasterską przekazał Piotrowi i Kościołowi (por. J 10, 1-16; 21, 15-17). Obraz pasterza jest wciąż tak ważny dla ludzi, że byli tacy, którzy Dla Matczynego Królestwa przygotowała Olcha Wszystkie dni nasze mijają…. Kończymy nasze lata jak westchnienie. One szybko mijają, a my odlatujemy… Ps. 90, 9-10 11 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 całe ludzkie bytowanie na ziemi pojmowali jako „pasienie istnienia” (M. Hejdegger); byli tacy, którzy mądrość i piękno istnienia widzieli w spokojnym stawaniu przed ziemią „nie jak winny, ani sędzia, ale jak pasterz.” ( T. S u ł k o w s k i ) . P a ś ć , t o z n a c z y z t r o s k ą i odpowiedzialnością zabiegać o życie i bezpieczeństwo tego, co się pasie. Paść, to bronić przed głodem, pragnieniem i wilkiem drapieżnym. Ale wszyscy ludzcy pasterze, nawet za cenę najwyższego poświęcenia, nie ocalą swoich owiec przed wilkiem – śmiercią. Pewnego dnia dopadnie ona swej ofiary, dopadnie pasterza i owiec, opustoszy pastwiska, zostawi na halach białe kości. Jedynie Tobie pasterzu ufnych, Tobie, który umarłeś za swoje owce i zmartwychwstałeś, żeby życie miały w obfitości (por J 10, 10), jedynie Tobie mogę zaufać i powierzyć Ci swoje życie zrodzone ku śmierci…. Panie, smutek istnienia jest smutkiem prawdziwym w naszym ziemskim wymiarze i nie ma na niego lekarstwa. Przecież nawet Ty, Boże nadziei, nie obiecałeś nam wiecznego życia tu na ziemi, odkąd utraciliśmy dostęp do drzewa życia w raju … (zob. Rdz. 3, 22-24). Przecież nawet Ty, stawszy się jednym z nas, przeszedłeś przez próg naszej śmierci i opuściłeś naszą ziemię. To było Twoje wielkie „przejście” i w jego obliczu wyznałeś nam swój „smutek aż do śmierci” (Mat 26-38). Twoja ziemska dola jest naszą dolą, a słowa Hioba odnoszą się i do Ciebie – zrodzonego z niewiasty i złożonego w łonie ziemi po bolesnym wyniszczeniu śmierci. Wiara, Nadzieja i Miłość, te boskie cnoty, nie są nam dane po to, żeby nam były oszczędzone smutki i gorycz ziemskiego bytowania i żeby nasze „pasienie istnienia” nie uległo przemocy śmierci. Tak, Panie, w wymiarze ziemskiego czasu jesteśmy nieuchronnie skazani na śmierć i nikt nam tu nie pomoże. Bo nawet Łazarz wskrzeszony umarł i syn wdowy z Nain, i córeczka Jaira umarła …. I wszystkie nasze dzieła rozsypią się w proch, a jeśli nawet przetrwają przez jakiś czas, jak piramidy na pustyni Egiptu, jak świątynie Majów na Jukatanie, będą to smutne znaki przeszłości, znaki wygasłego życia, wygasłej myśli i skamieniałej twórczości wymarłych przed wiekami istot, które kochały, tworzyły, radowały się i smuciły, aż wszystko ogarnęła śmierć.... Bunt nie zda się na nic. Chęć zapomnienia jest daremna. Przyjdzie pora wieczorna, pora jesienna, kiedy twarda prawda o przemijaniu stanie nieubłagalnie przed nami i wymusi rezygnacje lub zgodę. Czy ta rezygnacja, czy ta zgoda musi być rozpaczliwa? Czy nie ma rezygnacji, czy nie ma zgody na śmierć wszystkiego, na śmierć moją, na śmierć drogich mi istot innej niż rezygnacja i zgoda narzucona i rozpaczliwa? Czy nie można w tej konieczności przemijania, odchodzenia, umierania zachować czegoś z naszej wolności? Czy to, co jest musem, nie może być pod pewnym także aktem wolnym? Bo chyba jest różnica między musem a niechcianym, narzuconym nieprzyjmowanym, ale tylko zmuszonym z goryczą a musem, w który wkładamy nasze szczere chcenie, naszą dobrowolną zgodę, może nawet pragnienie i radość… Właśnie tę różnicę pragnę zrozumieć, tym rozumieniem chcę się krzepić w mojej starości, to chcę przekazać dzieciom, kiedy będą o to pytać, aby im było lżej w ich starości …. Ale czy można to zrozumieć? Ale jak Panie? Jakim słowem? Jaką nauką? Panie, nie wierzę słowom, nauki uważam za zbyt teoretyczne i ulotne jak puch unoszone gwałtownym powiewem śmierci. Panie ufam Tobie. Ty sam w całej w swej bosko-ludzkiej rzeczywistości, w Twoim synostwie Bożym i synostwie ludzkim, w Twoim ciele poranionym, przebitym i znów żywym w stanie uwielbienia. Ty, tylko Ty w całej swojej prawdzie ziemskiej i niebiańskiej, ongiś w czasie, teraz w wieczności, tylko TY, Jezu Chryste, Prawda i Życie, i tylko samym sobą możesz mnie tego nauczyć, możesz mnie tą mądrością obdarzyć obdarzając sobą. Teraz dopiero Panie mój, zaczynam rozumieć Adwent. Adwent to nasza jesień, pora goryczy istnienia, świadomość, że istniejemy ku śmierci, że nie ma żadnego ratunku na ziemi, że nie można zaufać nikomu i niczemu, że żadna miłość nie wystarcza i nie ocali, bo wszystko przemija, bo nad wszystkim śmierć panuje i nie folguje niczemu … Bez tej świadomości jesiennej, bez tej goryczy nie ma Adwentu, nie ma prawdy adwentowej, a wołania adwentowe są jałowym, pustym powtarzaniem wołań ludzi, którzy tę świadomość mieli i dlatego tak przejmują, co tak z głębokości niedoli wołali do Boga : Przyjdź….! Oni ci dawni prorocy, nie wołali do Ciebie, abyś im darował wieczne życie na ziemi. Oni nie łudzili się i nie pokładali w Bogu złudnej, na ziemskie bytowanie obliczonej nadziei, nadziei miłośników ziemi. Oni pragnęli Twego przyjścia, abyś ich życiu skazanego na śmierć, ich pasieniu istnienia swojego i drogich im istot nadał charakter pozaziemski, wartość nadziei sięgającej w twoją wieczność. Nie tyle bali się śmierci, ile śmierci daremnej i beznadziejnej. Ich wołanie: „Przyjdź …!” nie było buntem przeciw konieczności śmierci, ale przeciw rozpaczy byle jakiego umierania. Dzięki Tobie, dzięki Twemu przyjściu oni chcieli umierać ze świadomością, że warto było żyć i warto jest umierać, bo jest za co, bo jest po co żyć i umierać, bo umieranie ziemskie, to skończona ziemska sprawa człowieka, ale nie skończona sprawa człowieka z Bogiem – już w innej rzeczywistości – twojego życia Bożego, życia poza ziemią …. Nasz wielki Adwent kończy się dopiero wtedy, kiedy Ty, pokonawszy śmierć, oddasz wszystko w ręce Ojca (zob. 1 Kor 15,28). Nasz Adwent to Twoje do nas przychodzenie, bo usłyszałeś wołanie, któreś sam w nas wzbudził przez Ducha swojego, bo idziesz i przychodzisz do każdego z nas i do wszystkich, aby paść nasze istnienie ku śmierci ziemskiej i ku życiu wiecznemu. Wołamy do Ciebie, bo jesteś Pasterzem ufnych, bo jesteś naszą nadzieją! Pasterzu, Pasterzu ludzi, badaj miłość…. Aby dobrze czyniąc bramy wesela otwierać …… Dlatego: Strasz mnie, wilka, niech żyję lepiej, Pasterzu ufnych. Jak się bić, miłować i cierpieć Umówmy się, umówmy….. Panie! Jeśli nie miłuję Twojego przyjścia, jeśli nie czuwam przy drzwiach, aby nasłuchiwać twojego kołatania, jeśli nie tęsknię za chwilą, kiedy zabity przez śmierć niechybną będę żył z Tobą, bo jeszcze przed śmiercią zdążyłem otworzyć Ci drzwi i wszedłeś do mnie i objawiłeś się we mnie ze swoim życiem, jeśli tego wszystkiego nie ma we mnie, nie znam Adwentu, jestem nędzną „pastwą śmierci”. Adwent rodzi się z nędzy istnienia skazanego na śmierć i z nadziei, która krzyczy do Boga: „Przyjdź i ratuj od beznadziei i nikczemności daremnego umierania…!” Olcha Opr. Na podst. książki Bóg Wiary i Modlitwy Ks. M. Biednarza S.J. 12 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 Przygotowani trwającymi przez cały tydzień Misjami św. będziemy gościć w domach naszych Błogosławionego Jana Pawła II. Nasz Papież jest najbardziej ukochanym mieszkańcem nieba, znanym nam wszystkim. Wiele razy Go słuchaliśmy, patrzyliśmy na Niego, szliśmy kilometrami, by godzinami stać i słuchać jego nauki. Modliliśmy się wiele razy za Niego, śpiewaliśmy pieśni. Ten dzisiaj mieszkaniec nieba przed 45 laty poświęcił nasz, będący jeszcze w budowie, kościół. On w sierpniu 1991 r. poświęcił także korony na skronie Jezusa i Matki Bożej w Dziekanowskim Wizerunku. Teraz mamy przeżyć bardzo bliskie spotkanie z Błogosławionym Janem Pawłem w naszym domu. Przygotowaliśmy 5 feretronów z obrazem Bł. Papieża. Feretrony te, jako dar ołtarza, wykonał zupełnie gratisowo pan Wiesław Żak z Gaisk. Niech więc bł. Jan Paweł II wyprasza mu u Jezusa potrzebne łaski i zdrowie, a my serdecznie panu Żakowi dziękujemy obiecując westchnienie za nim do Błogosławionego. Przy okazji też dziękujemy panu Wiesławowi za comiesięczną jazdę z księdzem do chorych. Z tyłu za obrazem, w specjalnej szufladzie, będzie z obrazem wędrował po naszej parafii różaniec poświęcony przez Księdza Kardynała. Ten różaniec po modlitwie trzeba z powrotem włożyć do tej szuflady. Niech te odwiedziny Błogosławionego Jana Pawła umocnią miłość i wiarę w naszych domach. Pamiątką odbytych Misji św. w parafii jest przede wszystkim krzyż misyjny. Okazało się, że krzyż taki z poprzednich misji jest już mocno zniszczony. Musieliśmy zrobić nowy Krzyż misyjny, który przez kolejne 10 lat będzie świadczył o naszej wierze i przypominał nam nasze zobowiązania misyjne. Ustawiony w roku Kongresu Miłosierdzia Bożego ten Krzyż z napisem „Jezu ufam Tobie”, niech nas pobudza do ufności Miłosierdziu Bożemu. Ten piękny Krzyż wykonał pan Stanisław Jakubowski z Sierakowa i nie przyjął za to żadnej zapłaty. Bóg zapłać. Niech Zbawiciel z krzyża obficie błogosławi całej Jego rodzinie. 13 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 wprowadzanie jej w czyn zwiększa w nas miłość Boga i bliźniego. Prosi Pan o przedstawienie tekstów biblijnych, które będzie mógł Pan pokazać palcem w swoich rozmowach o czyśćcu z protestanckimi fundamentalistami. Owszem, ja za chwilę Panu pokażę te teksty, ale przedtem chciałbym dwa słowa powiedzieć na temat czytania Pisma Świętego na wzór saduceuszów. Wiemy z Ewangelii, że saduceusze odrzucali prawdę o przyszłym zmartwychwstaniu, a uzasadniali to tym, że Pięcioksiąg Mojżesza (a saduceusze tylko Pięcioksiąg uznawali za Pismo Święte) na temat tej prawdy milczy. I każdy biblista przyznałby rację saduceuszom: faktycznie, w całym Pięcioksięgu nie ma ani jednego zdania, które mówi wprost o zmartwychwstaniu. Otóż Pan Jezus skrytykował to kurczowe zamykanie się w literach świętego tekstu i przytoczył saduceuszom zdanie z Pięcioksięgu, w którym oni powinni by -- gdyby umieli słowo Boże czytać w wierze -- zauważyć prawdę o zmartwychwstaniu: "Co do zmartwychwstania umarłych, czy nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach: <Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba>? Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych" (Mt 22,31n). "Saducejskie" tendencje do odrzucania z Pisma Świętego tego wszystkiego w słowie Bożym, co nie jest wprost i z całą jasnością uwidocznione w świętym tekście, ujawniły się od razu w pierwszym pokoleniu Kościoła, któremu przyszło żyć bez fizycznej obecności Apostołów. Świadczy o tym już św. Ignacy z Antiochii, który ok. 108 roku napisał takie oto słowa: "Słyszałem, że niektórzy mówią: Czego nie ma w dokumentach, w Ewangelii, temu nie uwierzę. A gdy powiedziałem: Tak istotnie napisano – wówczas odrzekli: To właśnie pytanie!" (List do Filadelfów 8,2). Mnie samemu zdarzyło się rozmawiać z pewną dziewczyną, pełną pretensji do Kościoła o to, że potępia używanie narkotyków, a przecież Pismo Święte -- mówiła mi z oburzeniem – nic na ten temat nie mówi, zaś na Dalekim Wschodzie (tak twierdziła, ale nie sądzę, żeby to była prawda) niektórzy buddyści używają narkotyków wręcz w celach religijnych. Inna znów dziewczyna mówiła mi o takim "pobożnym" chłopcu, który próbował ją namówić na pójście do łóżka za pomocą argumentów, że Pismo Święte nigdzie nie zakazuje przedmałżeńskiego współżycia. Wielokrotnie zaś – sądzę, że są to wpływy doktryny świadków Jehowy – spotkałem się z twierdzeniem, jakoby miłość ojczyzny była wymysłem pogańskim, bo Nowy Testament nigdzie o niej nie wspomina. Podałem szczególnie drastyczne przykłady „saducejskiego” podejścia do Pisma Świętego. Jednak ogólnie rzecz biorąc, pokusa takiego właśnie czytania Biblii ogromnie się zwiększyła – również wśród katolików – mniej więcej od XV wieku. Na przestrzeni tego bowiem stulecia w mentalności europejskiej zwyciężył nominalizm, czyli ta formacja filozoficzna, która bardziej interesuje się zjawiskową stroną rzeczywistości niż tym, co znajduje się pod zjawiskami, co jest ich korzeniem i nadaje im głębszy sens. W podejściu do tekstu formacja ta rygorystycznie ogranicza się do treści, zawartej bezpośrednio w słowach i zdaniach, i w ogóle nie interesuje ją treść głębsza, na którą ten tekst wskazuje. Krótko mówiąc, jest to formacja wymiaru raczej „wszerz” niż "w głąb". Otóż nominalizm jest wspólnym podłożem zarówno protestanckiej zasady sola Scriptura Kiedyś zadał mi ktoś pytanie: gdzie w Piśmie świętym jest mowa o czyśćcu? Nie umiałam odpowiedzieć. I znalazłam teraz ten artykuł. Dość obszerny ale ciekawy. Proszę mi podać podstawy biblijne, na których Kościół opiera naukę o czyśćcu. Ostatnio tak się zaktywizowali różni fundamentaliści protestanccy, wielu przyjeżdża ze swoją propagandą aż ze Stanów Zjednoczonych, a ze strony Kościoła zupełnie się tego nie dostrzega. Przecież trzeba dać ludziom do ręki elementarne argumenty do odpierania napaści na wiarę katolicką. Ostatnio bardzo potrzebowałem argumentów do dyskusji o czyśćcu. Przeglądnąłem całe roczniki dziesięciu chyba pism katolickich, wszystkiego może z trzydzieści tomów, i niczego na ten temat nie znalazłem. Jednego niech się Pan stara skrupulatnie przestrzegać: nawet jeżeli ktoś atakuje Kościół katolicki i przypisuje mu wszystko co najgorsze, nie powinniśmy na atak odpowiadać atakiem. Owszem, powinniśmy umieć wyjaśnić, w co wierzymy i dlaczego właśnie tak wierzymy. I wielka to nasza słabość, że wielu współczesnych katolików nie spełnia kryterium, jakie sformułował Apostoł Piotr: "bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest" (1 P 3,15). Jednak cudzych poglądów i wierzeń starajmy się nie atakować, zwłaszcza kiedy widzimy, że są one komuś bardzo drogie. Oddamy w ten sposób większą przysługę prawdzie, niż gdybyśmy w jej imię mieli naruszyć zasady miłości. Postawa taka nie ma nic wspólnego z fałszywym ekumenizmem, który gotów jest dążyć do zgody nawet za cenę przemilczania prawdy lub jej zamazywania. Po prostu tak już jest z prawdą religijną, że swój sens i swoje piękno objawia ona dopiero wówczas, kiedy przenika ją miłość Boga i bliźniego. Doktrynerskie zacietrzewienie nigdy nie jest sojusznikiem prawdy Bożej, ona potrzebuje autentycznej wierności. Otóż na autentyczną wierność wobec prawdy Bożej składają się co najmniej trzy postawy. Po pierwsze, prawdę tę pragniemy przyjąć w całości, a nie selektywnie. Dla katolika, który wierzy, że sam Duch Święty czuwa nad wiarą Kościoła (por. J 14,26), polega to na pełnej jedności z wiarą Kościoła. Po wtóre, wierność prawdzie Bożej domaga się od nas uznania, że ona nas przekracza, toteż można i trzeba zgłębiać ją nieustannie, a i tak nigdy nie zgłębimy jej do końca. Stąd między innymi bierze się wielkie bogactwo różnych tradycji duchowych wewnątrz Kościoła katolickiego. Ta wiedza, że prawda Boża jest większa od nas, powinna nas skłaniać ponadto do uważnego przypatrzenia się argumentom tych, którzy z naszą wiarą walczą. Może się przecież zdarzyć, że ich krytyki lub nawet ataki wynikają z niewłaściwego rozumienia naszej wiary albo z naszej jednostronności w jej rozumieniu – a w takim wypadku nieraz wystarczy wyjaśnić nieporozumienie (byleby w duchu życzliwości) czy skorygować swoją jednostronność, żeby nasz krytyk wycofał się ze swoich zarzutów. Po trzecie wreszcie, prawdzie Bożej jesteśmy wierni dopiero wówczas, kiedy nią żyjemy, kiedy staramy się wprowadzać ją w czyn. Po tym zaś subiektywnie można poznać, iż rzeczywiście jest to prawda Boża, że 14 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 (tzn. zasady, że tekst Pisma Świętego jest wyłącznym źródłem prawdy wiary), jak tej katolickiej apologetyki, która na cytat biblijny użyty przeciwko jakiejś prawdzie katolickiej odpowiadała dwoma innymi cytatami biblijnymi na poparcie owej prawdy. Potrzebne Panu cytaty, potwierdzające istnienie czyśćca, podam już naprawdę za chwilę. Jednak najpierw zaproponuję Panu głęboką lekturę Listu do Rzymian (6,3-14). Przez "głęboką lekturę" rozumiem takie odczytanie Pisma Świętego, jakiego przykład zostawił Pan Jezus we wspomnianej dyskusji z saduceuszami. Mianowicie lektura Pisma Świętego jest wówczas głęboka, kiedy natchnione zdania nie zamykają nas rygorystycznie w swoim sensie literalnym, ale prowadzą ku pełniejszej prawdzie Bożej. Otóż wspomniany fragment Listu do Rzymian mówi o chrzcie jako o zanurzeniu starego człowieka, człowieka grzechu, w śmierci. Po to ma w nas umierać ten człowiek grzechu, aby mógł w nas żyć człowiek nowy, Boży. Zgodnie z tym opisem, życie prawdziwie chrześcijańskie polega na coraz bardziej gruntownym uśmierceniu tego starego człowieka, aby mógł mnie ogarnąć coraz pełniej człowiek Boży. Byłoby idealnie, gdyby ten stary grzesznik umarł we mnie ostatecznie w dniu mojego odejścia z tego świata. Wówczas byłbym już cały i bez reszty człowiekiem Bożym i od razu dostąpiłbym szczęścia oglądania mojego Boga twarzą w twarz. Co jednak będzie, jeśli w momencie śmierci będę wprawdzie człowiekiem Bożym, ale zostanie jeszcze we mnie kawałek tego starego grzesznika? Nie jest to pytanie abstrakcyjne. Owszem, byłoby ono abstrakcyjne, gdybym był w pełni i bez braków wierny łasce Bożej. Niestety, tak nie jest. Nieraz gołym okiem widać, że również ludzie bardzo jawnie wypełnieni łaską Bożą nie wyzbyli się jakichś swoich ułomności i grzechów aż do końca swoich dni. Otóż w Kościele katolickim wierzymy, że Bóg w swoim miłosierdziu zezwala wszystkim swoim przyjaciołom, którzy nie zdążyli na tej ziemi dokończyć swojego umierania dla grzechu, aby mogli to uczynić na tamtym świecie. Czyśćcem nazywamy proces ostatecznego oczyszczenia z grzechów, jakiego Bóg dokonuje w tych wszystkich, którzy zeszli z tego świata w stanie łaski uświęcającej i jeszcze takiego oczyszczenia potrzebują. Jesteśmy głęboko przekonani, że ta nasza wiara wyrasta bezpośrednio z nauki apostolskiej o życiu chrześcijańskim jako coraz to głębszym umieraniu dla grzechu. Potwierdzenie tej wiary znajdujemy również w Ewangelii. Sam Chrystus Pan przestrzegał nas przed zaciąganiem takich długów, które przyjdzie nam spłacać na tamtym świecie: "Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz" (Mt 5,25n). Podobnie mówił Chrystus Pan w przypowieści o nielitościwym dłużniku: "I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeśli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu" (Mt 18,34n). Toteż bardzo boleśnie dotykają nas zarzuty protestanckich fundamentalistów, jakobyśmy my naukę o czyśćcu wyssali sobie z palca. Jeśli sami nie zauważają tej prawdy w Piśmie Świętym, jest to sprawa ich wiary i sumienia, ale dlaczego są tak agresywni wobec wiary innych? Czy nie mogliby się bardziej skupić na tym wszystkim, co w ich własnej wierze jest pozytywne? Protest i polemika wciąż jeszcze wydają się głównym sposobem ich zaangażowań religijnych. Wróćmy jednak do tych świętych tekstów, w których my, katolicy, dopatrujemy się świadectw o oczyszczeniu pośmiertnym. Mówiąc o grzechach przeciwko Duchowi Świętemu -- a więc na zupełnie inny temat -- Pan Jezus rozróżnia odpuszczenie grzechów w tym świecie (w tym wieku) oraz w przyszłym (Mt 12,32). Bibliści powiadają, że zastosował On tu ówczesne rabinackie rozróżnienie, które było podstawą modlitwy za zmarłych. Wśród ówczesnych Żydów modlitwa za zmarłych była już bowiem rozpowszechniona. Otóż godne to uwagi, iż w Ewangeliach nie widać śladów, żeby Pan Jezus był jej przeciwny. On, który tak wyraźnie przeciwstawiał się ówczesnym saducejskim próbom demitologizacji obietnicy zmartwychwstania! To prawda, nie ma również w Ewangelii śladów, żeby Pan Jezus modlił się za zmarłych albo do takiej modlitwy zachęcał. Jest to jednak aż nadto zrozumiałe. Niech Pan zauważy, że wszystkie bez wyjątku spotkania Chrystusa Pana ze zmarłymi, jakie są opisane w Ewangeliach, kończyły się wskrzeszeniem! Po prostu Ewangelie przedstawiają Chrystusa Pana, który objawia się jako Syn Boży i Zwycięzca śmierci. Pytanie, na czym polega Jego zwycięstwo nad śmiercią w obliczu faktu, że przecież wiara w Niego nie chroni nas przed cielesnym umieraniem i grobem, w Ewangeliach w ogóle nie jest podejmowane. A przecież dopiero w odpowiedzi na to pytanie pojawia się prawda o oczyszczeniu pośmiertnym. Idźmy dalej: Pierwsze wspólnoty chrześcijańskie odrzuciły obrzezanie, nieco później odstąpiły od święcenia szabatu oraz od rozróżniania pokarmów czystych i nieczystych, natomiast zupełnie nie słychać, żeby próbowały odrzucić modlitwę za zmarłych, obecną w obyczaju żydowskim co najmniej od dwóch stuleci (por. 2 Mch 12,43-46). Przeciwnie, Apostoł Paweł sam modli się za zmarłego Onezyfora, który okazał mu wiele pomocy w rzymskim więzieniu oraz podczas pobytu w Efezie. Modli się następująco: "Niechaj mu Pan da w owym dniu znaleźć miłosierdzie u Pana!" (2 Tm 1,18) Zachowały się też setki nagrobków wczesnochrześcijańskich, na wielu z nich są wypisane modlitwy za zmarłych. Szczegółowe wiadomości na ten temat znajdzie Pan we wszystkich podręcznikach archeologii wczesnochrześcijańskiej oraz w specjalistycznych encyklopediach. Dla katolika modlitwa za zmarłych stanowi oczywisty postulat, wypływający z prawdy o świętych obcowaniu. Po prostu nie tylko tak wierzymy, ale jest to przedmiotem naszego codziennego doświadczenia, że im większa w nas miłość Boża, tym bardziej stajemy się bliscy sobie wzajemnie i zdolni do okazywania wzajemnej miłości. W głowie nam się nie mieści, żeby śmierć mogła mieć w sobie aż tyle ciemnej potęgi, że mogłaby rozerwać tę jedność dzieci Bożych: przecież Chrystus Pan jest Zwycięzcą śmierci! Jeśli Bogu podoba się to, że my, żyjący na tej ziemi, modlimy się za siebie wzajemnie, to jakże mogłoby Mu się nie podobać to, że modlimy się za umarłych, aby mogli jak najszybciej dostąpić pełnej z Nim jedności? mateusz.pl/ksiazki/js-npp/js-npp_13.htm/ znalazła md/ 15 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 Szczególnie w listopadzie zajmuje mnie pytanie: Gdzie są nasi zmarli? To nieprawda, że czas leczy wszystkie rany. Niektóre rany z czasem nawet się powiększają, pogłębiają i bardziej bolą. Podeszłe w latach matki, które w czasie wojny straciły synów bądź córki, dzisiaj, po tak wielu latach, czują się szczególnie samotne. Żona, która przed dwudziestu laty pochowała swego męża, odczuwa dziś, gdy przybyło jej sporo lat, tę stratę wyjątkowo boleśnie. A wtedy też bardziej natarczywe staje się pytanie: Gdzie są nasi zmarli? Najpiękniejsza wydaje mi się odpowiedź: Zmarli są w niebie. A zatem tam, gdzie jest Bóg. Zmarli nie odeszli tak sobie, nie wiadomo dokąd. Są u Boga, gdzie miłość ma swój dom. Nikt nie znika bez śladu. Nawet ci, którzy uczynili - według naszego mniemania - wiele złego. Po swym życiu i śmierci wszyscy znajdą się u Boga. A On każdego z nas zapyta: Dlaczego tak żyłeś, jak żyłeś? Zapewne nie omieszka też wyraźnie zapytać: Dlaczego nie pełniłeś Mojej woli? Gdy moje życie dobiegnie kresu, oceni je sam Bóg. Nikomu nie wolno żyć tak, jak mu się chce. Urodziliśmy się do miłości. I gdy umrzemy, Bóg zapyta nas o naszą miłość. I wtedy? Nie wiadomo. Bóg oceni życie każdego z nas. Ale nie wiadomo, co dalej. Być może Bóg okaże się bardziej miłosierny, niż się tego spodziewamy, ale zapewne też bardziej surowy, niż tego byśmy sobie życzyli. Bóg jest pamięcią świata. Raczej nie powinniśmy liczyć na to, że Bóg o czymś zapomni, nie będzie mógł sobie czegoś dokładnie przypomnieć. Bóg wyda wyrok. Z tym wyrokiem będziemy musieli żyć... w morzu Jego miłości. Zmarli są u Boga w niebie, tam, gdzie jest miłość. Istnieje coś, co nigdy nie ustanie, dopóki istnieje ziemia. A tym czymś jest miłość do innych, troska o innych, współcierpienie z tymi, którym powodzi się gorzej niż nam. Nie powinniśmy o tym nigdy zapominać mimo wszystkich trosk codzienności. Gdy o tym pamiętamy, niebo zaczyna się już tu, na ziemi, pośród czy pomimo codziennych udręk. I nigdy się nie kończy, nawet gdy ustanie wszelki język i wszelkie troski, i wszystkie pytania, i całe poznanie. Bóg zna tych, którzy miłują. Są u Niego dobrze przechowani. Za życia i po życiu. Wieczne życie jest wieczną miłością Boga do wszystkich, którzy się Go boją. Michael Becker 16 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 ŚWIĘTO ANIOŁÓW STRÓŻÓW modlitwy. będą nam towarzyszyć podczas tego dnia wspólnej Po przywitaniu obrazu w domu można zorganizować uroczystą kolację, na wzór wigilii przed uroczystością Bożego Narodzenia. Bardzo do tego zachęcamy. Nic tak nas nie łączy, jak wspólny posiłek. Następnie proponujemy wspólne punkty, które będziemy przeżywać rodzinnie: o godz. 2100 Apel Jasnogórski, o godzinie 2137 minuta ciszy, a następnie chwila dziękczynienia za dar życia bł. Jana Pawła II. Następnie zachęcamy, aby wyznaczyć w nocy godziny czuwania przy Obrazie. 4 listopada 2011r. we wspomnienie Świętego Karola Boromeusza, Mszą Świętą o godzinie 17.00 rozpoczniemy peregrynację Obrazu bł. Jana Pawła II po naszej parafii. Zakończyły się Misje Parafialne, Jeszcze w naszych sercach bardzo mocno tlą się postanowienia podczas nich powzięte, oraz te przemyślenia, które nam towarzyszyły. Z naszych ust nie znikają nuty pięknych pieśni śpiewanych podczas nabożeństw, a wręcz przeciwnie, każdego dnia motywują nas do coraz to lepszego oraz głębszego przeżywania każdego dnia. Można wtedy rozważać teksty błogosławionego Jana Pawła II. Godziny poranne to czas na odśpiewanie godzinek do NMP oraz wspólny rodzinny pacierz. W południe o godz. 1200, odmawiamy wspólnie Anioł Pański oraz o godzinie 1500 koronka do Bożego Miłosierdzia, zawierzenie świata i swojej rodziny Bożemu Miłosierdziu, pożegnanie obrazu. Zachęcamy, aby w czasie modlitewnego czuwania odmówić w domu wszystkie części różańca świętego, w tym przynajmniej dwie części wspólnie całą rodziną. W modlitewniku ta forma modlitwy jest bardzo rozbudowana. Tą modlitwę tak bardzo ukochał Jan Paweł II. Zachęcamy, aby skorzystać z czasu, który został nam dany. Pragniemy trwać w takiej radości ducha. Nasze serca, umysł, wola, a przede wszystkim nasze sumienie potrzebuje takiej energii, która pomoże nam naładować się dobrem. Właśnie dlatego po naszej Dziekanowskiej parafii wyruszą cztery obrazy Jana Pawła II, aby mógł odwiedzić On sam osobiście nasze domy, oraz nam pobłogosławić. Pragę w tym miejscu zaproponować pewien schemat takiego czuwania przy Obrazie bł. Jana Pawła II, a przede wszystkim zaprosić, aby był to czas wspólnej rodzinnej modlitwy, która ma wydać owoce: pojednania w rodzinie, umocnienia więzi między małżonkami, między rodzicami a dziećmi, między rodzeństwem. Na ten czas został przygotowany modlitewnik, który ma nam pomóc w modlitwie. Bardzo zachęcamy, aby w miarę możliwości przez cały dzień rodzina była razem i jak najwięcej modliła się przed wizerunkiem bł. Jana Pawła II. Spróbujmy w ten dzień zorganizować sobie dzień wolny w pracy! Na samym początku pragnę zauważyć, że do tego wydarzenia powinniśmy się dobrze przygotować. Wskazane, aby wszyscy członkowie rodziny byli w ten dzień w stanie łaski uświęcającej. Rodzinę, która przejmuje w dany dzień Obraz, zapraszamy rano na Mszę Świętą, aby przyjąć Pana Jezusa do serca i odpowiednio przygotować swoje serce do tego wydarzenia. Po tej Mszy Świętej będziemy również w zakrystii, czy to w kancelarii parafialnej dawać modlitewniki, które posłużą nam podczas naszego spotkania z błogosławionym. Niech ten czas przyniesie nam dobre owoce i wzmocni naszą wiarę. Błogosławiony Janie Pawle II, módl się za nami. Obmyj me dłonie Maryjo Przyjmij mnie znów na nowo jak gdybym się narodziła, bo mnie ma własna słabość tak bardzo przeraziła. Przekazanie obrazu między rodzinami dokonuje się o godz. 17.00, wcześniej przygotowują się u siebie w domu poprzez wspólną modlitwę koronką do Bożego Miłosierdzia oraz przez rachunek sumienia. Cała rodzina po obraz udaje się do sąsiadów. W ich domu obie rodziny wspólnie się modlą wg obrzędu z modlitewnika, a następnie ze śpiewem zostaje przekazany obraz. Rodzina, która przyjmuje wizerunek, do domu niesie obraz procesyjnie, dlatego też warto wziąć ze sobą świece i lampiony. Daj mi znów nowy rozum i nową duszę Panie. I niech się w moim życiu Wola Twa święta stanie. Królowo przysięgę mą przyjmij, że odtąd już tylko przy Twoim boku iść będę prostą ścieżką, sama nie zrobię ni kroku. W domu rozpoczynamy od przywitania Obrazu, winien to zrobić ojciec rodziny, następnie proponujemy odprawić krótką liturgię słowa. Myślę, iż w tym miejscu powinniśmy podjąć egzegezę (rozważanie) tych tekstów oraz określić konkretne intencje modlitw, które Jak mały smyk przed Tobą stoję z rękami zbrudzonymi, Umyj je proszę, jak własna Matka i złącz z Jezusowymi. md 17 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 Nasi Ofiarodawcy Powoli wypłacamy nasze długi, choć jeszcze mamy ich wiele, a przychody nie rosną. Ufamy jednak w pomoc Bożą i Waszą ofiarność. Modlimy się o Wasze zdrowie i błogosławieństwo Boże i dobrą pracę, byście mogli dalej wspierać te prace przy Bożym Domu. Każdy, kto nawiedza przypadkowo nasze sanktuarium, zwraca uwagę na świeżo wybrukowany Plac Koronacyjny. Zewsząd słyszymy pochwały. Rzeczywiście otoczenie kościoła zmieniło się. Na placu przybyło miejsca na samochody. Od dwóch miesięcy na żadnej Mszy św. nie brakło miejsca dla auta. Wprost przeciwnie, zawsze jeszcze kilka mogło się zmieścić. Przy okazji prosimy kierowców aby racjonalnie ustawiali samochody przed kościołem, bo od każdego z nas zależy ile pojazdów zmieści się na Placu. Cieszy fakt, że wielu kierowców to rozumie i nie tylko stara się ustawiać dość blisko innych pojazdów, by nie zablokować wolnych miejsc, ale czekają cierpliwie, aż inne pojazdy wyjadą. Niestety są jeszcze tacy, którzy niecierpliwie zapalają silniki przedwcześnie, niepotrzebnie spalając drogie paliwo i przepychają się do drogi. Jest też jeszcze wielu, takich, którzy manewrują swym autem, by ustawić je tak, by najszybciej wyrwać się do przodu. Niewiele jednak zyskają. Czy to naprawdę warto dla tych paru minut. Gdy będziemy czytać ten numer MK, będzie już po Misjach. Bardzo się staraliśmy jak najlepiej je przygotować. Chyba do każdego dotarł program tych Misji, wydrukowaliśmy foldery z programem. Zapewniliśmy kupno obrazu bł. Jana Pawła II do każdego domu i każdej rodziny. Teraz rozpocznie peregrynację po naszej parafii bł. Jan Paweł II, feretrony z bł. Papieżem poświęciliśmy w czasie Misji. Wydrukowaliśmy też odpowiedni Modlitewnik dla rodzin przyjmujących Błogosławionego Papieża u siebie. Trzeba też wspomnieć o zakończeniu kolejnego etapu renowacji naszego zabytkowego kościoła. W tym roku konserwatorzy pracowali przy rekonstrukcji stropu i południowej ściany kościoła. Działo się tak dzięki dotacjom; wojewódzki konserwator przekazał na remont stropu 120 tysięcy zł, zaś Wojewódzki Urząd Marszałkowski przekazał na remont ściany południowej 50 tysięcy. Spory wkład też musiała włożyć parafia i tu z pomocą przyszedł Społeczny Komitet Odnowy Zabytkowego Kościoła (o czym pisaliśmy wcześniej). Teraz trzeba przygotować projekty dalszych prac. Na pamiątkę przeżytych Misji św. nowy krzyż misyjny wykonał, jak poprzednio, pan Stanisław Jakubowski. Stopę mocującą krzyż oprawiliśmy płytą granitową. Nasi ofiarodawcy, których polecamy opiece Matki Bożej Dziekanowskiej: Po 50 zł: Barszcz Elżbieta Winiary, Chmielowska Janina Sieraków, Gawlik Janina Winiary, Kania Janina Bieńkowice, Pisarska Danuta Jankówka, Poznański Teresa i Kazimierz Sieraków, Ptak Zofia Sieraków, oraz jedna wpłata anonimowo; 70 zł: Węglarz Danuta i Jan Kunice; Po 100 zł: Bruchnalska Aleksandra Rudnik, Choroba Kazimierz Nowa Wieś, Dębowska Janina Hucisko, Dziewońska Albina Sieraków, Dziewoński Krystyna i Tadeusz Rudnik, Herzog Halina Dziekanowice, Łyżczarz Anna i Stanisław Sieraków, Półtorak Aleksandra i Stanisław Sieraków, Ryś Małgorzata i Marek Sieraków, Serafin Teresa i Tadeusz Sieraków, Talaga Ewa i Andrzej Sieraków, Zimirski Anna i Janusz Winiary oraz jedna wpłata anonimowo; Po 200 zł: Krasek Tadeusz Dziekanowice, Rozwadowski Małgorzata i Jacek Dziekanowice, Sarka Marta i Jerzy Sieraków; Po 300 zł: Dziewoński Józefa i Zygmunt Sieraków, Łyżczarz Monika i Janusz Sieraków oraz rodzina z Bieńkowic; 1.000 zł: Darowizna od SKR Dobczyce; Szczególnie serdecznie dziękujemy za dwie ofiary po 10.000 zł. Wszystkim ofiarodawcom bardzo, bardzo dziękujemy. Każda Wasza ofiara cieszy, bo nie tylko zmniejsza dług, ale też jest znakiem uznania i poparcia oraz nadzieją, że uda się nam wypłacić dług. Niech Was Matka Najświętsza darzy zdrowiem i wyprasza błogosławieństwo Boże, niech otacza Was opieką i wynagradza Waszą hojność. Szczęść Wam Boże! ----0---Bóg zapłać firmie RemBruk, która ułożyła kostkę na Placu Koronacyjnym, za przekazanie Caritasowi dla naszych dzieci przyborów szkolnych. ks. Proboszcz Pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny Kościoła ewangelicko-augsburskiego. Przemawiając do zgromadzonych tam luteranów, powiedział – „Nasze spotkanie jest świadectwem wspólnego szukania dróg do jedności chrześcijan, zgodnie z wolą naszego Mistrza i Pana, abyśmy wszyscy stanowili jedno.” W swoim przesłaniu podczas odprawianej później mszy świętej papież domagał się przywrócenia ładu moralnego: „Świadectwo męczenników jest dla nas zawsze jakimś wyzwaniem... Męczennicy... przede wszystkim oni pytają nas o stan naszych sumień – pytają o naszą wierność własnemu sumieniu... Sumienie... jest naszym wewnętrznym przewodnikiem i jest sędzią naszych czynów. Jakże ważne jest więc, aby nasze sumienia były prawe, aby ich osądy oparte były na prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło złem....• „Nasza Ojczyzna stoi dzisiaj przed wieloma trudnymi problemami społecznymi, gospodarczymi, a także politycznymi.... Jednak najbardziej podstawowym problemem pozostaje sprawa ładu moralnego. Ten ład jest fundamentem życia każdego człowieka i każdego społeczeństwa. Dlatego Polska woła dzisiaj o ludzi sumienia!... Być człowiekiem sumienia to znaczy Pielgrzymka piąta – 1995 rok Hasłem tej jednodniowej pielgrzymki było: „Zło dobrem zwyciężaj” Była to szczególna wizyta, bowiem Papież przybył do Polski nieoficjalnie, pielgrzymując do Skoczowa, miejsca urodzenia kanonizowanego dzień wcześniej w Ołomuńcu (Czechy) Jana Sarkandra. Ojciec Święty odwiedził także Żywiec i Bielsko-Białą - miasto, w którym pracował jego ojciec i jego starszy brat Edmund (lekarz). Była to również podróż sentymentalna, bowiem z niedalekiego Czańca wywodził się ród Wojtyłów. Stamtąd także pochodziła jego matka Emilia. Podczas pobytu Jana Pawła II miało także miejsce spotkanie z prezydentem Lechem Wałęsą, który Janowi Pawłowi II wręczył order Orła Białego. Nieoficjalny charakter wizyty miał być związany z agresywną polityką antykatolicką rządzących wówczas w Polsce ugrupowań, które usiłowały przekreślić ustawę antyaborcyjną oraz torpedowały ratyfikację konkordatu. Pielgrzymka miała także wymiar ekumeniczny. W skoczowskim kościele pod wezwaniem Trójcy Świętej miało miejsce spotkanie Ojca Świętego z wiernymi 18 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 wszystkim od tego, jaki będzie człowiek, jakie będzie jego sumienie” – podkreślił Ojciec Święty. Jeszcze raz odwołał się do związku między historią narodu polskiego i chrześcijaństwem: „Na naszej polskiej ziemi krzyż ma długą, już ponad tysiącletnią historię. Jest to historia zbawienia, która wpisuje się w historię tej wielkiej wspólnoty ludzkiej, jaką jest naród. W okresach najcięższych dziejowych prób naród szukał i znajdował siłę do przetrwania i do powstania z dziejowych klęsk właśnie w nim – w Chrystusowym Krzyżu! I nigdy się nie zawiódł. Był mocny mocą i mądrością Krzyża!”. Pobyt Ojca Świętego w Bielsku-Białej był bardzo krótki i ograniczył się do spotkania z ludnością i władzami miasta, które nadały Mu tytuł Honorowego Obywatela Bielska-Białej. W swoim krótkim wystąpieniu Jan Paweł II wspominał swoje wcześniejsze wizyty w tym mieście, kiedy nie był jeszcze papieżem. Po przyjeździe do Żywca Ojciec Święty odwiedził kościół parafialny p.w. Narodzin Najświętszej Marii Panny. W swoim przemówieniu do wiernych ponownie wrócił do problemu laicyzacji i wskazywał na potrzebę świętości: „O Chrystusie w szczególny sposób świadczą święci. Świadczą o nim wszyscy wyznawcy Chrystusa, którzy nie załamują się w wierze. Nie załamują się, gdy grozi im śmierć, nie załamują się nawet wówczas, gdy grozi im... „wykluczenie z synagogi”. Dzisiaj trzeba to rozumieć w znaczeniu szerszym, jako wszelkie formy dyskryminacji i szykan oraz spychania ludzi wierzących poza margines życia społecznego. Pamiętamy, jak często doświadczaliśmy tego w przeszłości! Muszą więc budzić niepokój również dzisiaj dające się zauważyć w naszej Ojczyźnie tendencje zmierzające do laicyzacji – programowej laicyzacji społeczeństwa, ataki na Kościół, ośmieszanie wartości chrześcijańskich, które były przecież u podstaw tysiącletnich dziejów narodu”. Władze miasta Żywca również obdarzyły Go tytułem Honorowego Obywatela Miasta. Z Żywca Ojciec Święty udał się w drogę powrotną do Ostrawy helikopterem. Opr.:S.D. wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać... podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne, troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich...”. „Wbrew pozorom, praw sumienia trzeba bronić także dzisiaj. Pod hasłami tolerancji, w życiu publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy się nieraz wielka... nietolerancja. Odczuwają to boleśnie ludzie wierzący. Zauważa się tendencje do spychania ich na margines życia społecznego, ośmiesza się i wyszydza to, co dla nich stanowi największą świętość. Te formy powracającej dyskryminacji budzą niepokój i muszą dawać wiele do myślenia”. „Czas wielkiej próby polskich sumień trwa! Musimy być mocni w wierze. Dzisiaj, kiedy zmagacie się o przyszły kształt życia społecznego i państwowego, pamiętajcie, iż zależy on przede Moim zdaniem przywódca tej partii Janusz Palikot, to przecież uosobienie tych wszystkich negatywnych cech. Czy na takich ludzi, może oddać swój głos człowiek „zdrowo myślący”, w kraju katolickim? Można się nie przejmować tym, co o nas myślą inni, ale przyznam, że zabolało mnie, kiedy przeczytałem w internecie, że prasa zachodnia zastanawia się jak to jest możliwe, że w Polsce katolickiej ludzie swoimi głosami poparli partię zwalczającą Kościół. A przecież wiemy, jaką tolerancją odznacza się prasa zachodnia. Smutno mi po tych wyborach, tym bardziej, że do parlamentu nie weszło wielu zacnych i mądrych ludzi! Nie zamierzam komentować wszystkich wyników, ale nie mogę milczeć, gdy w mojej katolickiej Ojczyźnie ~ 1,5 mln osób głosuje na partię, która otwarcie mówi, że ma w swym programie walkę z religią katolicką, działania proaborcyjne, legalizację narkotyków, popieranie homoseksualizmu. A pewnie też opowiada się za eutanazją. Mam tu na myśli partię Palikota, bo to na nią oddał głos co dziesiąty Polak uczestniczący w wyborach. Zapewne wśród tych osób wiele pochodzi z rodzin katolickich. Pytam, gdzie jest sumienie tych ludzi? Czy nie zdają sobie sprawy z tego, że taki wybór to nie jest już wybór mniejszego zła, ale jest to wybór totalnego zła?! Z opublikowanych danych wiemy, że główny elektorat Palikota stanowili młodzi ludzie, w wieku do 25 lat. Wiemy też, że 30% więźniów oddało głos na jego partię. A kim są w takim razie ludzie, którzy z ramienia tej partii zasiądą w ławach poselskich polskiego Sejmu. Nie znamy jeszcze wszystkich, ale wiemy już dziś, że są wśród nich tacy, którzy obnoszą się ze swoją odmienną seksualnością, piewcy swobody seksualnej, zwolennicy aborcji i walki z Kościołem. Są też ludzie, którzy niejednokrotnie mieli problemy z prawem i „odsiadywali wyroki sądowe”. Jest też były ksiądz, wydawca gazety antykatolickiej. Sam S.D. 19 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 Plac Koronacyjny poświęci Kardynał Stanisław Dziwisz W niedzielę dziękczynienia za koronację Cudownego Obrazu przed 20 laty i za poświęcenie naszego kościoła przed 45 laty, przez abp. Karola Wojtyłę – ks. Kardynał na początku poświęci ten nowo oddany Plac Koronacyjny wokół sanktuarium. Plac cieszy oko, ale wyłonił się problem śmieci, a zwłaszcza niedopałków papierosów. Dlatego postanowiliśmy zrobić kosze na śmieci i popielniczki dla palaczy. Piękne kosze z popielniczkami zaplanował, wykonał i zamontował pan Stanisław Burda z Bieńkowic, ten sam, który wykonał piękną bramkę do płotu plebańskiego. Bardzo serdecznie dziękujemy i zapewniamy o modlitwie za Jego rodzinę. Dziekanowskie dziękczynienie Prawie dwie godziny trwać będzie uroczysta suma dziękczynna w sanktuarium Macierzyństwa NMP w Dziekanowicach, którą sprawować będzie Ks. kard. Stanisław Dziwisz z kilkunastoma kapłanami. To nie będzie zwykła uroczystość. Jedna z najstarszych parafii małopolskich, parafia w Dziekanowicach obchodzi kilka okrągłych rocznic. 29 września przed dwudziestu laty ks. kard. Franciszek Macharski przy licznym udziale biskupów, duchowieństwa i wiernych ukoronował słynący łaskami od XVII w. obraz Matki Bożej Dziekanowskiej. Korony dla Matki Bożej poświęcił również w 1991 r. Ojciec Święty Jan Paweł II w czasie pobytu w Krakowie. Od 40-lat trwa w Dziekanowicach Nieustająca Nowenna do Matki Bożej Dziekanowskiej, zaś przed 45ciu laty, w roku milenijnym, ówczesny Metropolita Krakowski arcybiskup Karol Wojtyła poświęcił będący jeszcze w budowie nowy kościół ku czci Macierzyństwa NMP. Ten wymowny tytuł nadała obrazowi dziekanowskiemu Stolica Apostolska w roku 1943. Warto też wspomnieć, że w Dziekanowicach stoi też kościół zabytkowy św. Mikołaja i św. Marii Magdaleny, o którym jest wzmianka w dokumencie cysterskim z roku 1226 (też rocznica). W niedzielę, 30 października, przybędzie do sanktuarium maryjnego w Dziekanowicach obecny Metropolita Krakowski ks. kard. Stanisław Dziwisz, by przewodniczyć uroczystości jubileuszowej. Ks. kard. przywita nasza orkiestra z Nowej Wsi. Przed piętnastu laty, w dniu podobnego dziękczynienia, w czasie Mszy św. koncelebrowanej ks. Kardynał przekazał proboszczowi piękny, duży perłowy różaniec poświęcony jeszcze przez Sługę Bożego Jana Pawła II. Uroczystość zakończyła się specjalnym nabożeństwem przed koronowanym obrazem Matki Bożej, gdzie poszczególne stany składały hołd wdzięczności. ZAPROSZENIE NA SPOTKANIE GRUPY MODLITEWNEJ …Nie bądź tym, który ma oczy wiary, aby patrzeć, a nie widzi. Nie bądź tym, który ma uszy wiary, aby słuchać, a nie słyszy. Swoim przewodnikiem uczyń Ojca i Syna i Ducha Świętego – On cię wszystkiego nauczy… Młody człowieku!... szczególnie Ty, który przyjąłeś już sakrament bierzmowania i chcesz pogłębiać swoją wiarę i być bliżej Boga– posłuchaj i rozważ, bo dziś właśnie do Ciebie skierowane są te słowa - w trosce o Ciebie i Twój duchowy rozwój. Wielu ludzi odrzuca dziś Boga, bo „przeszkadza” i „miesza” w ich planach. Masz swój świat… swoje myślenie… swoje zamiary i oczekiwania…obok tego wszystkiego żyje i działa Bóg…Pomyśl jak wielkim samotnikiem stałbyś się, gdyby Boga nie było w Twoim życiu… Dlatego przyjdź w najbliższą środę – 16 listopada na godzinę 19.00 - z radością oczekujemy właśnie Ciebie – serdecznie zaprasza ks. Łukasz Michalczewski i My Młodzi, którzy już spotykamy się, by adorować żywego Boga wystawionego w Najświętszym Sakramencie, by oddawać chwałę Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu poprzez wspólną modlitwę i śpiew, wspólne czytanie i rozważanie Pisma Świętego. Nie żałuj czasu dla Boga! Miej odwagę żyć z Bogiem! Daj świadectwo swojej wiary! Bóg wierzy w Ciebie i czeka na Ciebie! 20 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 21 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 Niektóre podziękowania i prośby (z września 2011 r.) Matko Nieustającej Pomocy błagam Cię o zdrowie dla mojej mamy Anny ,aby choroba nowotworowa nie powróciła, żeby nie było przerzutu. Proszę Cię Maryjo o rozwiązanie pozytywne trudnej sprawy dla mojej siostry. Proszę Cię Maryjo o dobrą pracę. Opiekuj się moją całą rodziną! Monika.* Matko Boża, proszę o uzdrowienie mego syna Bartosza na ciele i duszy. Dziękuję, że mnie nie opuściłaś i za moje opamiętanie. Proszę o opiekę nad moimi dziećmi i całą rodziną, przepraszam za wszystkie moje grzechy. Ewa. Opole.* Matko Boża Dziekanowska, proszę w intencji mojej koleżanki Iwony, o siłę Bożą w pokonywaniu trudności, które ją spotykają oraz o światło Ducha Świętego w ich rozwiązywaniu. Przyjaciółka Beata. Radom.* Matko Boża, potrzebuję uzdrowienia, więc błagam Cię o uleczenie mnie z psychoz, nerwicy, lęków, depresji i z chorego poczucia winy, na które cierpię już od najmłodszych lat. Czcicielka.* Miłosierna Matuchno, wyjednaj łaskę zdrowia i wszelkiego błogosławieństwa u Miłosiernego Pana naszego Jezusa dla mojej żony Basi i syna Filipa Darek, Tarnów.* Proszę o wstawienniczą modlitwę za mnie do Matki Bożej Dziekanowskiej o dobrego męża, niech Matka Boża zlituje się nad moja samotnością. Proszę o łaskę zdrowia i Bożego błogosławieństwa dla moich rodziców. Szczęść Boże. Ania. Bierutów.* Kochana Matko Boża, wyjednaj mi łaskę macierzyństwa. Proszę także o zdrowie, siłę i nadzieję w tych trudnych dla mnie chwilach Małgorzata.* Matuchno Boża, błagam Cię: przemień życie Marcina, uwolnij go od alkoholu i złego towarzystwa. Spraw, aby się opamiętał i zawrócił ze złej drogi, żeby założył katolicką rodzinę i proszę o potomstwo dla niego .Wspieraj go i ratuj Maryjo! Stroskana matka, Warszawa.* Niebieska Mamo- Pocieszycielko mego serca, dziękuję za to, że jesteś obecna w mym życiu, że pomagasz sprostać mi w wielu codziennych sytuacjach. Dziękuję za opiekę nad moimi dziećmi, za ich prawidłowy rozwój i bezlik radości, jakim promieniują każdego dnia. Na progu nowego roku szkolnego pragnę prosić o dalszą Twą troskliwą opiekę nad moją rodziną, a w szczególności nad synkiem Pawełkiem, który rozpoczął naukę w przedszkolu. Proszę wspieraj i towarzysz, gdy jest mu smutno. Polecam Ci także, Kochana Mamo, i otaczam modlitwą wszystkich, z którymi spotykam się na co dzień: młodzież i dzieci, nad którymi sprawuję opiekę podczas dojazdu do szkół. Pomóż mi, abym wykonywała swoją pracę odpowiedzialnie i z miłością do drugiego człowieka. Matko Boża Dziekanowska, módl się za nami! Joanna.* Pani Dziekanowska, wyproś u Boga moje uzdrowienie z konsekwencji zaburzeń genetycznych, jeśli jest to tylko zgodne z Jego wolą. Jakub, Rzeszów.* Matko Boża, proszę o nawrócenie brata i jego powrót do Kościoła. O wybaczenie tego co zrobił oraz o siły dla rodziców i całej rodziny. Ola.* Matko Boża, proszę Cię o dar macierzyństwa. Monika.* Proszę Matko Najświętsza o przebaczenie moich czynów oraz wszelką pomoc w odbudowaniu utraconego związku z Izabelą. Jakub, Warszawa.* Matko Boża, przez wstawiennictwo św. Rity, błagam błogosław intencjom mego serca, które tak dobrze znasz. Dorota. Wolverhampton.* Najświętsza Panienko, bardzo proszę o zdrowie dla mojej maleńkiej córeczki oraz o to, abym była dobrą mamą. Sylwia.* Matko Boża, dziękuję Ci bardzo za to, że mąż poddał się terapii alkoholowej, ale też proszę o to, aby nie wrócił do nałogu i aby nasza rodzina mogła żyć w zdrowiu i szczęściu. Maria z Nowego Sącza.* Matko Boża, błagam o pomoc w rozwiązaniu bardzo trudnej sytuacji w pracy u mojego męża. Anna, Szczecin.* Dziękuję Ci Mamo za modlitwę, za łaskę spowiedzi generalnej dla mnie i innych osób. Proszę, wypraszaj łaski temu kapłanowi, aby jak najwięcej osób doświadczyło o przemieniającej miłości Twojego Syna Jezusa Chrystusa. Sebastian, Szczecin.* Maryjo!Proszę o ratunek dla mojego małżeństwa. Artur, Radom.* Matko Boża, proszę o pomoc w walce z moja chorobą oraz o opiekę dla mojej rodziny. Grażyna, Rumia.* Kochana Matko Boża, proszę Cię o uzdrowienie oraz znalezienie przyczyny poronień. Wyjednaj mi łaskę macierzyństwa. Małgorzata.* Matko Boża, dziękuję za dotychczasową opiekę nade mną i moją rodziną. Proszę o dalsze błogosławieństwo. Nie daj nam zginąć i dopomóż wyjść pozytywnie z trudnej sytuacji materialnej. Anna, Otmianowo.* Matko Boża, Ty wiesz, co jest w naszych sercach. Dziękuję za wszelkie łaski, na które pewnie wcale nie zasłużyłam. Jestem w ciąży, ale znów rokowania są kiepskie. Wesprzyj mnie w tych trudnych chwilach, tak bardzo byśmy z mężem chcieli doczekać się zdrowego dziecka... Módl się za nami i wspieraj nas, o to pokornie błagamy. Elżbieta. Kraków / Niemcy.* Matko Miłości, dziękuję za wysłuchane prośby. Twojej opiece zawierzam córkę z dziećmi, aby przetrwali trudne dla nich chwile. Wdzięczny czciciel, Kraków.* Matko Boża miej mnie w swojej opiece i pomóż mi. Dorota.* Matko Najświętsza, uproś cud przemiany serca Bogdana, niech nastanie w rodzinie zgoda i pokój. Ula.* Matko Boska, uproś u Twego Syna nawrócenie dla bliskiej mi osoby. Ewelina.* Mateczko Najświętsza, proszę o zdrowie, o szczęśliwą operację bez powikłań, bardzo się boję. Beata, Szczecin.* Królowo, Pani Dziekanowska, Ty dobrze wiesz i widzisz jak dzisiejsza młodzież jest narażona na zło i różne niebezpieczeństwa, proszę Cię i błagam o nieustanną opiekę nad moimi wnukami: Mateuszem i Michałem w Nowym Sączu, Elżbietą w Dobczycach, Sylwią i Natalią w Anglii, Tomaszem w Dobranowicach, Katarzyną, Aleksandrą i Klaudią w Sierakowie oraz Krzysztofem, Teresą i Agnieszką w Dziekanowicach. Matko Boża wstawiaj się za nami!. Ludwik.* Matko Boża Dziekanowska, przez Ciebie dziękuję Bogu Stworzycielowi za życie Ks. Józefa Rozwadowskiego. Dziękuję za przykład jego wiary i jego kapłaństwa. Dziękuję za wszelkie dobro jakie otrzymała od Boga przez jego ręce nasza Parafia i moja rodzina. Proszę o pokój jego duszy i Niebo, o którym tak dużo do nas mówił. * 22 Matczyne Królestwo, Listopad 2011 23. +Marta Błaszczyk z Dziekanowic ur. 9.07.1926 r., zm. 22.09.2011 r. 24. +Waleria Chlebda z Dziekanowic ur. 10.11.1922 r., zm. 29.09.2011 r. 25. +Mieczysław Pokrywa z Rudnika ur. 18.04. 1924 r., zm. 2.10.2011 r. 26. +Czesław Marszalik z Winiar ur. 18.04.1940 r., zm. 3.10.2011 r. 27. +Helena Dziubek z Winiar ur. 15.05.1923 r., zm. 5.10.2011 r. Dnia 18.09.2011 32. Maciej Stanisław Widomski z Rudnika Chrzestnymi byli: 1. Maciej Sowa z Gdańska 2. Magdalena Nicieja-Filuciak z Rudnika Dnia 16.10.2011 33. Zuzanna Maria Mika z Winiar Chrzestnymi byli: 1. Rafał Duda z Dobczyc 2. Ilona Jamka z Dobczyc Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie! DYŻUR W SANKTUARIUM Boże, racz udzielić duchowego odrodzenia dzieciom, które w wierze Kościoła wezwałeś do chrztu, aby otrzymały życie wieczne. 1.11-6.11 – z Bieńkowic spod nr: 24, 44, 72, 9, 94, 37, 67, 104, 139, 96, 111, 69. 7.11-13.11 – z Bieńkowic spod nr: 11, 42, 35, 13, 57, 10, 34, 8, i z Nowej Wsi: 19, 27. 14.11-20.11 – z Sierakowa spod nr: 14, 150, 223, 122, 40, 204, 46, 98, 48, 51, 79. 21.11-27.11 – z Nowej Wsi spod nr: 81, 12, 93, 65, 78, 15, 80, 120, 125, 91, 36, 103. 28.11-4.12 – z Nowej Wsi spod nr: 106, 111, 26, 99, 40, 66, 94, 42, 35, 22, 104. 5.12-11.12 – z Nowej Wsi spod nr: 74, 92, 29, 33, 31, 50, 122, 39, i z Sierakowa: 66, 86, 106. 12.12-18.12 – z Sierakowa spod nr: 73, 183, 69, 143, 157, 64, 97, 109, 55, 149, 50, 19, 190. 19.12-25.12 – z Sierakowa spod nr: 118, 166, 18, 15, 59, 83, 16, 53, 43, i z Dziekanowic: 1, 62, 32, 142, 147. dnia 27.08.2011 r. Mariola Dyrda i Łukasz Dziądziak Świadkami byli: 1. Jarosław Dyrda z Bieńkowic 2. Aleksandra Dziądziak z Siedlec dnia 3.09.2011 r. Ewelina Kania i Paweł Wardyński Świadkami byli: 1. Krzysztof Trepka z Sosnowca 2. Marta Trepka z Sosnowca Anna Małota i Łukasz Urbanik Świadkami byli: 1. Kamil Noworolnik z Kostrzy 2. Paulina Pazdan z Janowic dnia 10.09.2011 r. Joanna Trojańska i Mariusz Kubik Świadkami byli: 1. Tomasz Trojański z Huciska 2. Iwona Kubik-Szkleniarz z Nawojowej dnia 17.09.2011 r. Emilia Półtorak i Michał Bednarski Świadkami byli: 1. Paweł Półtorak z Sierakowa 2. Agnieszka Bednarska z Kunic Agnieszka Urbaniak i Damian Cholewa Świadkami byli: 1. Sylwester Szczudło z Sierakowa 2. Katarzyna Urbaniak z Nowej Wsi Monika Marcisz i Tomasz Hajduła Świadkami byli: 1. Maciej Folgier z Olkusza 2. Urszula Marcisz z Sierakowa dnia 24.09.2011 r. Agnieszka Płachta i Kamil Pachowicz Świadkami byli: 1. Rafał Płachta z Bieńkowic 2. Sylwia Jędrzejczyk z Winiar Iwona Feliks i Krzysztof Zuzek Świadkami byli: 1. Dawid Feliks z Kunic 2. Sylwia Marszalik z Krakowa dnia 8.10.2011 r. Anna Lejda i Krzysztof Bania Świadkami byli: 1. Adam Piwowarczyk z Kornatki 2. Sylwia Kosałka z Bieńkowic Zatroszczyli się o Sanktuarium Jedność z Parafią zaświadczyli, okazując troskę o czystość naszego Sanktuarium – następujący Parafianie (przy nazwisku podajemy numer domu jeśli wpisano go w Księdze Pamiątkowej Parafian zatroskanych o Dom Boży) – wszystkim składamy serdeczne Bóg zapłać: 3.09.2001 r. – Sieraków: Wincenciak, Anna Kasprzyk, Aleksandra Kasprzyk, Jadwiga Kania, Stanisława Ptak, Stanisława i Stanisław Cygan, Anna i Maria Półtorak; 10.09.2011 r. – Nowa Wieś: Elżbieta Sikora, Renata Paździor, Maria Chorobik, Piotr Mazur, Irena i Aneta Sznajder; 17.09.2011 r. – Bieńkowice: Anna Kupiec, Kazimierz Dziewoński; 24.09.2011 r. – Bieńkowice: Małgorzata Cygan, Lucyna , Halina Kania, Karolina Gołda, Marta Burda, Ewelina Burda, Maria Kosałka, Danuta Rozwadowska, Renata Rozwadowska. Za posługę w Domu Bożym Bóg zapłać! ks. Proboszcz 23 KRZYŻÓWKA POZIOMO: 1). Dzień wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych; 2). ...„A … około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora”... (Mk 5, 13); 8). Pismo Święte; 9). Największy prorok Starego Testamentu przepowiadający przyjście Mesjasza; 10). ...,,To powiedziawszy splunął na ziemię, uczynił...ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego”... (J 9, 6); 13). Stan oczyszczenia po śmierci od następstw grzechów; 16). Przeciwnik wasz..., jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć”… (1P 5, 8); 17). Błagalna modlitwa do Wszystkich Świętych; 18). Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów..., będą pościć”… (Mk2,20); 19). Grzech główny; PIONOWO: 1). Jest przeciwieństwem kultu, jaki oddajemy jedynemu Bogu - magia wróżby…; 2). Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość,..., wierność, łagodność, opanowanie"...(Ga 5, 22); 3). …„Wówczas ukaże się na niebie... Syna Człowieczego”...(Mt 24, 30); 4). ...,,Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w... Jego Syna, Jezusa Chrystusa”... (1J 3, 23); 5). ...,,Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj..., aby nie ludziom pokazać, że pościsz ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu”... (Mt 6, 17); 6). ...,,Usiłujcie wejść przez ciasne...; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli”... (Łk 13, 24); 7). ...,,Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły…”… (Łk 6, 43); 11). ...,,Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w...wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom”... (Mt 25, 41); 12). Wieża, której budowa została przerwana przez Boga; symbol ludzkiej pychy; 13). Turyński - płótno, w które według tradycji chrześcijańskiej zostało po śmierci owinięte ciało Chrystusa; 14). ... „A, sąd polega na tym, że światło przyszło na..., lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło ... ”… (J3,19); 15). Zabił swego brata, Abla. Krzyżówkę nadesłała Pani Halina Herzog z Dziekanowic. Wśród osób, które prześlą prawidłowe rozwiązania rozlosujemy trzy nagrody. Rozwiązanie krzyżówki prosimy przesyłać do 10 listopada 2011 r. na adres Sanktuarium, lub złożyć w zakrystii - z dopiskiem na kopercie: „Konkurs”. Za rozwiązanie krzyżówki z numeru 10 (215) nagrody otrzymują: Zofia Ptak z Sierakowa, Dominik Kuliga z Borzęty, Michał Piosek z Krakowa. Nagrody można odebrać w Kancelarii Parafialnej w dni powszednie, bezpośrednio po Mszy św.