Matyczne Królestwo - listopad 2011

Transkrypt

Matyczne Królestwo - listopad 2011
Mów Maryjo, co możemy Ci dać, słuchamy.
ISSN 1426-7837
NR 11 (216) Dziekanowice, Listopad 2011
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
Przez cały okres jesienno-zimowy (od niedzieli - 2.10) wszelkie nabożeństwa wieczorne
w dni powszednie będziemy odprawiać o godz. 17.00.
Miesiąc październik na kartach historii w naszej parafii
po raz kolejny zapisuje się złotymi zgłoskami.
Przeżyliśmy wspaniałe chwile związanie z uroczystością
rocznicy XX - lecia koronacji Obrazu naszej Pani
Dziekanowskiej, a wcześniej skorzystaliśmy z powiewu
świeżości Ducha Świętego podczas misji maryjnych. Za
te wszystkie dzieła dokonane w nas i całej parafii, niech
Bóg będzie uwielbiony. Alleluja.
W miesiącu listopadzie nasze myśli i uczucia
skierowujemy ku przemijaniu człowieka. Człowiek
potrzebuje takiego czasu, kiedy zatrzyma się i pomyśli
nad własnym życiem, jego celem i przemijaniem. Misje
były dobrym czasem, aby pewne rzeczy nam
uświadomić, szczególnie nasze słabości a jednocześnie
umocnić to, co dobre. Myślę jednak, że miesiąc listopad
to wspaniały czas, podczas którego będziemy mogli
zapytać się, jaka jest nasza dalsza droga, którędy mamy
iść, aby być szczęśliwymi. Groby, cmentarz, modlitwa za
zmarłych medytacje na temat przemijania, koniec roku
liturgicznego, rozpoczęcie adwentu to te chwile, które
pomogą nam te cele określić.
spotykanym niekiedy opiniom – „Świętem Zmarłych”, ale
przypomina wszystkim wiernym o ich powołaniu do
świętości. W odróżnieniu od tej uroczystości, następnego
dnia – 2 listopada – wspomina się wszystkich wiernych
zmarłych. Jest to dzień modlitwy za tych, którzy
w czyśćcu przygotowują się do chwały nieba. Dzień
1 listopada przypomina prawdę o powszechnym
powołaniu do świętości. Każdy z wierzących, niezależnie
od konkretnej drogi życia: małżeństwa, kapłaństwa czy
życia konsekrowanego jest powołany do świętości. Tej
pełni człowieczeństwa nie można osiągnąć własnymi
siłami. Konieczna jest pomoc łaski Bożej, czyli dar
życzliwości Boga. Ponieważ Stwórca powołuje do
świętości wszystkich, także każdemu człowiekowi
pomaga swą łaską. Teologia wskazuje, iż każdy otrzymał
dar zbawienia, bo Jezus Chrystus złożył ofiarę za
wszystkich ludzi. Od każdego z nas jednak zależy,
w jakim stopniu przyjmie od Boga dar świętości.
Uroczystość Wszystkich Świętych zdecydowanie różni
się od Dnia Zadusznego (wspomnienia wszystkich
wiernych zmarłych) przypadającego na 2 listopada.
Uroczystość przypadająca na 1 listopada wyraża
powszechne powołanie do świętości. Wskazuje na
hojność Pana Boga i pogłębia nadzieję, że wszelkie
rozstanie nie jest ostateczne, bo wszyscy są zaproszeni
do domu Ojca.
CO WIEMY O NADCHODZĄCYCH
UROCZYSTOŚCIACH?
Znanych i anonimowych, dawnych i współczesnych
świętych Kościół katolicki uroczyście wspomina
1 listopada. Uroczystość Wszystkich Świętych jest
jednym z najbardziej radosnych dni dla chrześcijan.
W ciągu roku niemal codziennie wspominamy znanego
świętego. Jednak liczba świętych jest znacznie większa.
Uroczystość Wszystkich Świętych nie jest – wbrew
Wszystkich Świętych
To piękne święto przypada w tym roku we wtorek.
Przed południem Msze św. będą jak w każdą niedzielę:
o godz. 8.00 i 11.00. Po południu zaś o godz. 14.00 będzie
w kościele nabożeństwo za zmarłych, a po nim udamy się
w procesji na cmentarz, zatrzymując się przy czterech
stacjach i w modlitewnych wypominkach, polecimy
naszych zmarłych Miłosiernemu Bogu. Po kazaniu
zakończymy nabożeństwo na cmentarzu, a następnie
w kościele, zaraz po powrocie, odprawimy ostatnią już
Mszę św. Po procesji poświęcimy nowe nagrobki,
każdemu kto o to poprosi.
Kto we Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny,
nawiedzi kościół, przyjmie Komunię św., odmówi Ojcze
nasz, Wierzę w Boga i jakąkolwiek modlitwę według
intencji Ojca Świętego, może zyskać odpust zupełny,
który może ofiarować tylko za zmarłych. Również kto
pobożnie nawiedzi cmentarz i przynajmniej w myśli
pomodli się za zmarłych, zyskuje odpust, który można
W numerze polecamy:
Zaduszki i odpusty
Elzbieta Węgierska
Czego nie ma w Biblii i dlaczego?
Jezus Chrystus - Król
Św. Flora
Z historii naszej parafii (cz. VIII)
Wiara a miłość Ojczyzny
Cud eucharystyczny
Czyściec i modlitwa za zmarłych
Peregrynacja
Pielgrzymka piąta – 1995 rok
4
5
6
7
8
9
10
11
14
17
18
Wydawca: SANKTUARIUM MACIERZYŃSTWA NMP
w Dziekanowicach; 32-410 DOBCZYCE ; tel/fax: 12 271-13-14
www.dziekanowice.pl e-mail: [email protected]
Konto bankowe Parafii: 30 1020 2892 0000 5402 0118 8648; PKO BP o/Myślenice
2
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
ofiarować za dusze w czyśćcu cierpiące. Odpust ten
w dniach od 1 - 8 listopada (włącznie) może być zupełny,
zaś w inne dni całego roku cząstkowy.
Wieczorem o godz. 19.00, młodzież na cmentarzu
poprowadzi różaniec za zmarłych.
20.10 - św. Rafała Kalinowskiego, powstańca z roku
1863, zesłańca na Sybir, kapłana, karmelity;
22.10 - św. Cecylii, dziewicy i męczennicy, patronki
muzyki kościelnej;
30.10 – św. Andrzeja, apostoła.
Dzień Zaduszny
W listopadzie
jest dniem szczególnej pamięci i modlitwy za
zmarłych. Dzień Zaduszny w tym roku przypada we
środę. Msze św. w tym dniu odprawimy o godz. 7.00, 9.00
i 17.00.
O godz. 9.00 i o 17.00 będą uroczyste Msze św.
zbiorowe, w intencji zmarłych, których imiona, wypisane
na kartkach, można wcześniej złożyć w kancelarii. Po
Mszy św. o godz. 9.00 będzie procesja żałobna
z modlitwami za zmarłych, po cmentarzu przykościelnym,
wokół naszych świątyń. Przed wieczorną Mszą św.
o godz. 16.30 zmówimy cząstkę różańca św. za zmarłych.
Po Mszy św. zaś będzie Nieustająca Nowenna do Matki
Bożej Dziekanowskiej.
Wypominki roczne możemy zamawiać w ciągu całego
roku (np. po pogrzebie bliskiej osoby).
Wypisując imiona zmarłych pamiętajmy, że nie można
pisać i mówić: „dusze zmarłe”, bo dusza jest
nieśmiertelna i nie może umrzeć. Natomiast mówi się:
„dusze zmarłych” (dusze ludzi zmarłych).
Różaniec z wypominkami za zmarłych będziemy
odmawiać we wszystkie niedziele listopada o godz. 15.30
oraz w pierwszym tygodniu listopada codziennie o godz.
16.30. Wypominki roczne będziemy czytać jak
dotychczas, w niedzielę, przed Mszą św. o godz. 11.00
(z wyjątkiem niedziel chrztu św.). Za zmarłych
wypominanych w ciągu roku, będziemy też odprawiać
Mszę św. w każdym miesiącu, w czwartek przed
pierwszym piątkiem miesiąca. Zachęcamy do
uczestniczenia w tych Mszach św.
Pierwszy czwartek, piątek i sobota
Przez cały pierwszy tydzień listopada będzie
codziennie różaniec z wypominkami za naszych
zmarłych – o godz. 16.30.
Jak w latach ubiegłych i jak bywa na innych
cmentarzach, we Wszystkich Świętych członkowie
Duszpasterskiej Rady Parafialnej będą na cmentarzu
zbierać ofiary na utrzymanie cmentarza. Wciąż
inwestujemy w cmentarz, a i sam wywóz kontenerów jest
bardzo kosztowny.
Prosimy wszelkie odpady na cmentarzu,
a szczególnie szkliwo po zniczach i różnych słoikach,
wrzucać do wyznaczonych miejsc. Łatwo zamienić
cmentarz w wielkie śmietnisko, jednak potem nie ma kto
tego wysprzątać. Zawsze pamiętajmy, że cmentarz jest
miejscem poświęconym i miejscem oczekiwania ciał
naszych bliskich na zmartwychwstanie. Trzeba wciąż
uczyć szacunku dla cmentarza nasze dzieci. Troska
o wygląd cmentarza jest więc nie tylko wyrazem kultury,
ale także wyrazem wiary w życie wieczne. Na cmentarzu
nie pali się papierosów!
Przez pierwsze dni listopada będzie na parkingu
przed nową częścią cmentarza ustawiona kabina WC –
bardzo prosimy, by korzystając z tej kabiny pozostawić ją
taką, jaką chcielibyśmy ją zastać.
W pierwszy czwartek listopada (3.11) od godz. 16.00
będzie oczekiwał nas Pan Jezus w Najświętszym
Sakramencie. W czasie adoracji będziemy się spowiadać
przed pierwszym piątkiem miesiąca, zwłaszcza w tym
dniu zapraszamy szczególnie wszystkie dzieci. O godz.
16.30 będzie różaniec, a o godz. 17.00 Msza św. za
zmarłych wypominanych w ciągu roku.
W p i e r w s z y p i ą t e k m i e s i ą c a M s z e ś w.
z nabożeństwem wynagradzającym do Bożego Serca
będą o godz. 7.00 i 17.00.
W pierwszą sobotę nabożeństwo wynagradzające
Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny będzie
po Mszach św. o godz. 7.00 i 17.00. Ponieważ pod koniec
października (w czasie Misji) odwiedziliśmy chorych,
dlatego w tym miesiącu już nie pojedziemy do chorych.
Święci w listopadzie
Listopad jest miesiącem popularnych świętych:
4.11 – św. Karola Boromeusza, biskupa. Św. Karol był
patronem Jana Pawła II.
11.10 - św. Marcina, żołnierza, biskupa, który stał się
wzorem miłosierdzia chrześcijańskiego;
12.10 - św. Jozafata Kuncewicza, biskupa
i męczennika, zamordowanego przez przeciwników unii
w Witebsku;
13.10 - świętych Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka
i Krystyna, eremitów i pierwszych męczenników Polski;
19.10 - bł. Salomei, księżnej, zakonnicy;
Peregrynacja bł. Jana Pawła II
4.11 – we wspomnienie św. Karola Boromeusza,
biskupa, patrona od chrztu Karola Wojtyły, rozpoczniemy
peregrynację Obrazu bł. Jana Pawła II. Na Mszy Świętej
o godz. 17.00 gromadzimy się wszyscy, aby w sposób
uroczysty rozpocząć ten święty czas dla naszej parafii.
Narodowe Święto Niepodległości
11.11 – w dzień Św. Marcina, wspominamy rocznicę
odzyskania niepodległości po przeszło stu latach niewoli.
3
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata
W tym roku święto to przypada w piątek – na każdej Mszy
św. będziemy się modlić w intencji naszej umiłowanej
Ojczyzny.
20.11 - w ostatnią niedzielę roku kościelnego, Kościół
katolicki obchodzi Uroczystość Chrystusa Króla
Wszechświata. Po rannej Mszy św. wobec Pana Jezusa
w Najświętszym Sakramencie odmówimy litanię do
Najświętszego Serca Pana Jezusa i akt poświęcenia nas
samych i naszych rodzin Najświętszemu Sercu Bożemu.
To już ostatni tydzień Roku Liturgicznego.
Msza św. dla dzieci
W drugą sobotę miesiąca (12.11) urządzamy
specjalną Mszę św. dla dzieci z całej parafii. Zapraszamy
dzieci ze wszystkich szkół podstawowych i z gimnazjów.
I Niedziela Adwentu
Miłosierdzie Boże
i Katecheza Chrzcielna
W trzeci piątek miesiąca (18.11) o godz. 17.00 będzie
Msza św. z Koronką do Bożego Miłosierdzia w intencji
ofiarodawców naszego sanktuarium. Następnie będzie
Katecheza dla rodziców i chrzestnych przed uroczystym,
niedzielnym chrztem.
27.11 – Rozpoczyna się Adwent. W tym roku z racji
odprawionych misji w październiku nie będzie
adwentowych rekolekcji. Zachęcamy jednak do licznego
udziału w roratach, które codziennie w dni powszednie
(z wyjątkiem środy) będą odprawiane o godz. 7.00.
W środy roraty będziemy odprawiać w połączeniu
z Nieustającą Nowenną o godz. 17.00.
Zaduszki, czyli dzień modłów za dusze zmarłych
następują po dniu Wszystkich Świętych. W dniu tym
wspominamy bliskich nam zmarłych, odwiedzamy
cmentarze i groby zmarłych z rodziny, przyjaciół
i znajomych, modląc się w ich intencji. Wierzymy, że
dusze naszych bliskich zmarłych przebywają w czyśćcu
i potrzebują naszej wstawienniczej modlitwy.
Obchody Dnia Zadusznego, zapoczątkowane w 998 r.
przez św. Odilona – opata z Cluny (Francja), w całym
Kościele rozpowszechniły się w XIII w. W XIV w. zaczęto
urządzać procesje na cmentarzu do czterech stacji, przy
których odmawiano modlitwy za zmarłych i śpiewano
pieśni żałobne.
Za pobożne odwiedzenie cmentarza w dniach od 1 do
8 listopada z jednoczesną modlitwą można uzyskać
odpust zupełny. Nauka o odpustach łączy się z tajemnicą
Bożego Miłosierdzia i jest skarbem Kościoła. Odpust jest
darowaniem przez Boga kary doczesnej za grzechy
odpuszczone już co do winy. Kościół zaleca
ofiarowywanie odpustów za dusze zmarłych.
Odpusty cząstkowe uzyskuje się spełniając ogólne
trzy warunki:
1/ Jeśli w czasie spełniania swoich obowiązków
i w trudach życia wznosi się myśli do Boga z pokorą
i ufnością, dodając jakiś akt strzelisty, np. „Jezu
Chryste, zmiłuj się nad nami”.
2/ Jeśli przyjdzie się z pomocą potrzebującym
współbraciom, pomagając im osobiście lub dzieląc
się z nimi swoimi dobrami.
3/ W intencji umartwiania się, gdy odmawiamy sobie
czegoś godziwego, a przyjemnego dla siebie.
Odpust cząstkowy jest związany z odmówieniem
wielu modlitw, także z pobożnym uczynieniem
znaku Krzyża Świętego i można go uzyskać
wielokrotnie w ciągu dnia.
Pamiętając o swoich bliskich zmarłych, zawsze
pamiętajmy o odpustach, bowiem korzystanie z tego
nadprzyrodzonego skarbca Kościoła skutecznie zachęca
do miłości, z której wypływa pomoc dla sióstr i braci
cierpiących w czyśćcu i oczekujących na uwolnienie.
Korzystanie z odpustów w niczym nie pomniejsza innych
sposobów uświęcenia i oczyszczenia, a zwłaszcza ofiary
Mszy świętej i sakramentów, jak i uczynków pobożności,
pokuty i miłości.
Warunkami uzyskania odpustu zupełnego są:
Ÿ
brak jakiegokolwiek przywiązania do grzechu,
AS
nawet powszedniego,
Ÿ
stan łaski uświęcającej,
Ÿ
przyjęcie Komunii świętej,
Ÿ
odmówienie modlitwy w intencjach Ojca Świętego,
Ÿ
wykonanie czynności związanej z odpustem.
Spowiedź, Komunia święta i modlitwa w intencjach
Ojca Świętego mogą być wypełnione w ciągu kilku dni
przed lub po wypełnieniu czynności, z którą związany jest
odpust (np. nawiedzenie cmentarza). Po jednej
spowiedzi można uzyskać wiele odpustów zupełnych, ale
po jednej Komunii świętej i jednej modlitwie w intencjach
Papieża – tylko jeden odpust zupełny.
4
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
"Modlitwa za żywych i zmarłych" jest jednym
z siedmiu uczynków miłosierdzia co do duszy. U Boga
czas - pojmowany jako coś co ogranicza - nie istnieje. Ale
ludzie, istniejący w czasie, mają zadanie wstawiać się
u Boga za innymi. To, co ktoś w swym życiu czyni dla
innych, jest u Boga zawsze teraźniejszością. Dlatego
słuszna jest modlitwa za ludzi, którzy już dawno zmarli.
I w jednym, i w drugim przypadku modlitwa za
zmarłych nie znajdowałaby usprawiedliwienia:
zbawionym nie jest potrzebna, potępionym zaś nie
mogłaby już pomóc. Lecz dusza człowieka może dojść do
jeszcze jednego stanu, którym jest czyściec. Jest to
miejsce w którym człowiek ma możliwość odpokutowania
za grzechy już odpuszczone i oczyszczenie się z wad,
i jedynie wiara w możliwość tego pośmiertnego
oczyszczenia uzasadnia praktykę modlitwy za zmarłych.
Nasze modlitwy mogą pomóc zmarłym w tym
oczyszczeniu i przyśpieszyć chwilę ich ostatecznego
zbawienia.
*
*
*
Pewien pobożny chrześcijanin był chory i prosił Boga,
żeby mu odjął cierpienia. Potem miał piękny sen. Anioł
ukazał mu się we śnie i rzekł mu:
"Nie długo już będziesz żył. Wybierz sobie, albo 3 lata
cierpienia na ziemi, albo trzy dni mąk w czyśćcu".
Chory wybrał sobie trzy dni mąk w czyśćcu. Gdy już
umarł ów pobożny człowiek, dostał się do czyśćca; tam
ukazał mu się znowu ów Anioł i pocieszał go. Wtenczas
rzekła owa cierpiąca dusza do Anioła:
"Mówiłeś mi, że będę tutaj tylko 3 dni, a ja cierpię tu już
co najmniej 3 lata".
Anioł odpowiedział:
"Co mówisz; jesteś dopiero kilka minut. Ciało
twoje na świecie nawet jeszcze nie ostygło".
- Zaprawdę, mąk czyśćcowych nie można nawet
porównać z cierpieniami na ziemi. Dlatego lepiej jest
odpokutować grzechy tu, na ziemi.
Słusznie modli się św. Augustyn do Boga:
„Panie, tu piecz, tu siecz, tu pal, bylebyś na wieki
zachował".
Człowiek za życia stoi na każdym kroku wobec
konieczności wyboru dobra i zła, wiary lub niewiary,
miłości bliźniego lub egoizmu. W ostateczności dojść
może do pełni dobra, wiary, miłości tak, że śmierć stanie
się dla niego chwilą zjednoczenia z Bogiem. Może też
dojść do ostatecznego sprzeciwu wobec Boga
i w konsekwencji do potępienia.
Znalazła w Internecie md
"Wraz z nim umarł dla mnie cały świat". Smutek po
zmarłym mężu pogłębiły spory z rodziną. Władzę przejął
jej szwagier, Heinrich Raspe IV, który pod pretekstem
trwonienia przez nią państwowych funduszy na jałmużny,
wypędził ją wraz z trojgiem dzieci z Wartburga. Elżbieta
udała się najpierw do Bambergu, a w 1229 roku do
Marburga. Dzięki majątkowi, jaki przypadł jej
w udziale jako wdowie po Ludwiku IV,
wybudowała w Marburgu szpital
i pielęgnowała w nim chorych, których nie
chciano już nigdzie przyjąć. W swej
wierności Bogu ostatnie trzy lata swego
krótkiego życia poświęciła całkowicie
biednym i chorym. Zmarła 17 listopada 1231
roku. Już po czterech latach Grzegorz IX
ogłosił ją świętą. Pielgrzymki, jakie ciągnęły
do jej grobu, należały do najbardziej
znanych w średniowieczu.
Imię Elżbieta, pochodzenia
hebrajskiego, znaczy "Bóg jest pełnią". Na
pierwszy rzut oka niewiele widać tej pełni w życiu
Elżbiety: jeszcze jako małe dziecko została wyrwana
z domu rodzicielskiego; musiała dorastać w obcym
otoczeniu; wcześnie poświęciła swe życie ubogim; po
krótkim szczęśliwym małżeństwie zmarł jej mąż; musiała
doświadczyć bezwzględności bliskich krewnych. Mimo to
nie zamknęła się w sobie, a szeroko otworzyła swe serca
dla najbardziej potrzebujących - najmniejszych. I w tym
właśnie objawiła się cała pełnia jej miłości. Miłość Boga
do ludzi znalazła wyjątkowe odbicie w miłości Elżbiety do
ubogich.
Postacie wiary
Rozdawała chleb biednym, pielęgnowała chorych,
zaradzała potrzebom cierpiącym, a była córką królewską
i księżną Turyngii. Była igraszką w wojnach
i intrygach politycznych i religijnych w XIII
wieku i zarazem rękojmią politycznego
przymierza landgrafów turyńskich i książąt
bawarskich. Jej postać otacza wiele legend
i wiąże się z nią wiele cudownych wydarzeń,
choćby to o przemianie kosza pełnego
chlebów w róże. Miała odwagę, mimo że żyła
w średniowieczu, żyć według własnych
przekonań i dość wewnętrznej siły, by się
u w o l n i ć o d p o l i tyczn ych n a ci skó w
i konwenansów stanu. O kim mowa?
Chodzi o Elżbietę Węgierską. Urodziła
się w 1207 roku w Bratysławie jako córka
węgierskiego króla Andrzeja II, a w 1211 roku, mając
cztery lata, przybyła na dwór turyńskiego landgrafa
Hermanna I. W 1221 roku, gdy miała czternaście lat,
wyszła za mąż za landgrafa Ludwika IV. Szczęśliwej
parze urodzili się syn i dwie córki. W 1225 roku do
Eisenach przybyli pierwsi franciszkanie, których ideał
ubóstwa wywarł ogromny wpływ na Elżbietę. W 1226 roku
pozwoliła im zbudować u stóp Wartburga przytułek,
w którym sama usługiwała nędzarzom i pielęgnowała
chorych. W 1227 roku jej mąż, który wyruszył na piątą
wyprawę krzyżową, zmarła na jakąś zarazę w Brindisi we
Włoszech. Elżbietę musiała bardzo dotknąć jego śmierć:
5
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
z ideologią gnostycką: Jezus nie jest prawdziwym
człowiekiem, tylko przebrał się za człowieka czy
przyodział człowieka jak szatę.
Natomiast Ewangelia Tomasza opowiada wiele
pobożnych wydarzeń z dzieciństwa Jezusa. Na przykład
Jezus jako dziecko lepi z gliny dwanaście ptaszków i...
każe im fruwać! W legendach "historia" ta ma dowodzić
Boskiej mocy Jezusa, ale według rozumienia wczesnego
Kościoła tego rodzaju opowiadania jedynie zaciemniają
wizerunek Jezusa. Nie chodziło Mu bynajmniej
o popisywanie się cyrkowymi sztuczkami, ale o znaki
mające świadczyć o bliskości i zbawczej mocy Boga.
Również inne historie, nawet tak sensacyjne jak „Kod
Leonarda da Vinci”, nie dotykają istoty życia i działalności
Jezusa oraz pomijają siłę Jego faktycznej prowokacji,
jaką był krzyż. Natomiast Biblia trzyma się prawdziwych
realiów historii Jezusa i daje wyraz rzeczywistej
i autentycznej sensacji z nią związanej: oto człowiek
z Nazaretu okazał się w swym życiu i swojej śmierci
oczekiwanym i obiecanym Mesjaszem, Chrystusem, na
którym można jedynie i zawsze polegać - zarówno
w życiu, jak i w śmierci.
I wiele innych znaków, których nie zapisano
w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów.
Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest
Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli
życie w imię Jego. (J 20,30n.)
Powieści takie, jak „Kod Leonarda da Vinci”,
wykorzystują materiał, który nie znalazł się w Biblii. Jest to
doskonałe źródło dla bestsellerów - nie dopiero
w obecnych czasach, ale już dawno temu, a nawet już
w czasach kształtowania się Nowego Testamentu.
Wśród Żydów ogromnym powodzeniem cieszyły się
np. apokalipsy; jedna z nich - Księga Daniela - została
włączona do Biblii. Po stronie zaś chrześcijańskiej powstało m.in. wiele Ewangelii, ale tylko cztery z nich
znalazły się w Piśmie Świętym. Chociaż inne zawierały
pradawne legendy, np. całą sagę rodzinną Matki Jezusa,
zostały ostatecznie odrzucone w długim sporze o to, co
jest słowem Bożym, a co nie. Ten spór o słowo Boże
toczył się zarówno w gminach żydowskich, jak i we
wczesnym Kościele i miał żywotne znaczenie dla ich
przetrwania: i gminy żydowskie, i wczesny Kościół
potrzebowały wyraźnego rozeznania co do fundamentów
i granic swej wiary.
W Kościele za Pismo Święte uchodziła najpierw
Biblia, która była znana Jezusowi. Do niej z czasem
dodano kilka własnych pism. Pierwszym tego
świadectwem jest jedno z najwcześniejszych pism
nowotestamentowych, Drugi List św. Piotra. Na równi
stawia się w nim listy Pawła z pismami Biblii hebrajskiej i
tym samym traktuje je jako "natchnione". Paweł jednak
prawie w ogóle nie podaje słów Jezusa ani nie opowiada
o Jego czynach. Inni zaś jedynie ustnie przekazują znaną
sobie historię o Jezusie. Dopiero Marek jako pierwszy
zredagował księgę przedstawiającą życie i działalność
Jezusa. Po nim Mateusz, Łukasz i Jan spisali tę samą
historię dla swoich wspólnot, uwzględniając środowisko,
w jakim wyznawali swą wiarę w Jezusa Mesjasza. Każdy
z ewangelistów ujął zatem historię Jezusa z własnego
punktu widzenia, dobierając odpowiednio materiał
i przesuwając stosownie punkty ciężkości, by sprostać
aktualnym potrzebom i oczekiwaniom swej wspólnoty.
Wyraźnie o tym mówi Ewangelia św. Jana: "I wiele innych
znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus
wobec uczniów..." (J 20,30).
To, co zostało opowiedziane w Ewangeliach, już
wcześniej zaczęto odczuwać jako zbyt skąpe i oschłe.
Temu mankamentowi miały zaradzić m.in. Ewangelia św.
Tomasza, Akta Piłata (nazywane też Ewangelią
Nikodema), Protoewangelia Jakuba, Ewangelia Piotra
czy Ewangelia Judasza. Tę ostatnią okrzyknięto
niedawno sensacją. Ma ona formę dialogu Jezusa
z Judaszem. Ocena Judasza jest w niej bardzo
pozytywna: był najwierniejszym uczniem Jezusa, zdradził
Jezusa na Jego własne polecenie. To do niego Jezus
kieruje słowa obietnicy: "Wszystkich ich przewyższysz,
bo poświęcisz człowieka, który jest moją szatą". Słowa te
dowodzą, jak bardzo Ewangelia Judasza jest związana
Hans Brunner
APOKRYFY
Apokryfy, "ukryte"
pisma, które pomimo
domniemanego prorockiego i apostolskiego
autorstwa i religijnej
treści nie znalazły
oficjalnego uznania
w liturgii i teologicznej dyskusji (kanon). Hieronim
nazywał apokryfami te starotestamentowe księgi
deuterokanoniczne, które znalazły się w greckich
przekładach Biblii, mimo że nie zawierał ich kanon
hebrajski. Do tej definicji przyłącza się teologia
ewangelicka, która niekanoniczne księgi Starego
Testamentu określa jako pseudoepigrafy. - Za apokryfy
Nowego Testamentu uchodzą te pisma, które ze względu
na tytuł i inne wypowiedzi roszczą sobie prawo do
uznania ich za kanoniczne, ale nie zostały - mimo że
często są czasowo bliskie pismom nowotestamentowym
- zaliczone ani do kanonu, ani do pism Ojców
Apostolskich. Kontynuują one występujące w Nowym
Testamencie formy i gatunki i starają się zaspokoić
pobożną ciekawość dotyczącą przede wszystkim historii
dzieciństwa i zmartwychwstania Jezusa, apostolskich
podróży misyjnych i eschatologii albo podbudować nauki
heretyckie. Ważne odkrycia rękopisów w znacznym
stopniu wzbogaciły współczesną wiedzę
o starotestamentowych i nowotestamentowych
apokryfach. Dostarczają one miarodajnego materiału do
poznania środowiska biblijnego.
wg Praktycznego słownika biblijnego
6
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
że należy zastąpić religię Bożą jakową religią naturalną,
naturalnym jakimś wewnętrznym odruchem. A nie brakło
i państw, które sądziły, że mogą się obejść bez Boga i ich
religią to – bezbożność i lekceważenie Boga (…) Przeto
powagą Naszą Apostolską ustanawiamy święto Pana
Jezusa Chrystusa – Króla (…) Doroczny obchód tej
uroczystości napomina także i państwa, że nie tylko
osoby prywatne, ale i władcy i rządy mają obowiązek
publicznie czcić Chrystusa i Jego słuchać: przypominam
im bowiem sąd ostateczny, w którym ten Chrystus, co Go
nie tylko z państwa wyrzucono, lecz wzgardą
zapomniano i zapoznano, bardzo surowo pomści te
zniewagi, ponieważ godność jego Królewska tego się
domaga, aby wszystkie stosunki w państwie układały się
na podstawie przykazań Bożych i zasad chrześcijańskich
tak w wydawaniu praw i w wymiarze sprawiedliwości, jak
i w wychowaniu i wykształceniu młodzieży w zdrowej
nauce i czystości obyczajów”.
Zło zawsze szerzyło się
w świecie i siało spustoszenie
wśród ludzi i narodów. Pod Bożym
natchnieniem powstawały grupy
wiernych, które dążyły do
intronizacji Chrystusa Króla.
Inicjatorką Intronizacji była
f r a n c u s k a z a k o n n i c a ś w.
Małgorzata Maria Alacoque (1647
– 1690), której Pan Jezus objawił
tajemnicę Swojego Serca. Kult
Najświętszego Serca Pana Jezusa
rozpowszechnił się w całym
Kościele, a oddawanie się Jego
Sercu – osób indywidualnych,
całych rodzin i społeczności, jest
jedną z najbardziej przyjętych form
pobożności w Kościele.
W Polsce, i to w niezbyt
odległym czasie, sprawę
Intronizacji szczególnie
podkreślała Sł. Boża Rozalia
Celakówna (1901 – 1944) –
mistyczka, żyjąca w Krakowie.
W „Wyznaniach” przekazała nam
takie oto słowa, które usłyszała od
Pana Jezusa: „Wielkie, ogromne są grzechy Narodu
Polskiego. Sprawiedliwość Boża chce ukarać ten Naród
za grzechy i zbrodnie, a przede wszystkim za grzechy
nieczyste, morderstwa i nienawiść. Jest jednak ratunek
dla Polski: jeżeli uzna mnie za Króla i Pana swego
w całym tego słowa znaczeniu, tzn. musi przyjść w Polsce
panowanie Chrystusa przez intronizację, nie tylko
w poszczególnych częściach kraju, ale w całym Państwie
z Rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone
porzuceniem grzechów, zupełnym zwrotem ku Mnie”.
Narosło wiele kontrowersji wokół intronizacji. Różni
teologowie zmagają się z tym tematem, wygłaszając
niekiedy sprzeczne ze sobą poglądy. Lud Boży zaś, owi
prostaczkowie, chyli głowy przed Jezusem Chrystusem –
Królem Wszechświata, bo wie, że On jest Panem
Wszystkiego!
Każdego dnia, modląc się słowami modlitwy „Ojcze
nasz”, którą nauczył nas sam Jezus Chrystus, prosimy:
przyjdź Królestwo Twoje! Tym samym prosimy o Boże
panowanie nad nami w tym świecie i w wieczności.
Jezus Chrystus jest Królem Wszechświata i tylko Jego
Królestwo gwarantuje prawdziwy pokój oraz
błogosławieństwo dla narodów i państw, w których
odbiera należną Jemu chwałę i cześć.
11 grudnia 1925 roku Ojciec Święty Pius XI ustanowił
święto Jezusa Chrystusa Króla (Encyklika „Quas
Primas”). Papież pisał: „Panu Jezusowi należy się
uwielbienie od ludzi i od aniołów, nie tylko jako Bogu, lecz
zarazem aniołowie i ludzie maja być posłuszni i ulegli
Jego władzy, jako Człowieka, ponieważ Chrystus panuje
nad całym stworzeniem. Oznacza to, że Jego władza nie
rozciąga się tylko nad Ojczyzną Niebieską, do której
zdążamy, i na czas powtórnego przyjścia, ale Jego
panowaniu podlegają wszyscy już na tym świecie, we
wszystkich sprawach(...) Nie ma tu
żadnej różnicy między
jednostkami, rodzinami czy
państwami, ponieważ ludzie
złączeni w społeczeństwie niemniej
podlegają władzy Chrystusa, jak
jednostki (…) On sam jest sprawcą
pomyślności i prawdziwej
szczęśliwości tak dla pojedynczych
obywateli, jak dla państwa”.
Współczesne społeczeństwa
żyją tak, jakby Bóg nie istniał i stają
się ofiarami szatana, który w swej
pysze chce zająć miejsce należne
Chrystusowi. Świat, a zwłaszcza
Europa, daje przykłady odejścia od
chrześcijaństwa, porzuca wiarę
i detronizuje swego Króla. W imię
obrony pokoju i tzw. praw człowieka
następuje kolosalna brutalizacja
życia, legalizacja zwyrodnień
i przyzwolenie na bluźnierstwa,
miotane przeciw Jedynemu Królowi
i Panu!
Papież Pius XI, widząc
szerzące się zło, pisał w Encyklice
„Quas Primas” m.in.: „Teraz nakazaliśmy czcić Chrystusa
– Króla całemu światu katolickiemu, pragniemy przez to
zaradzić potrzebom czasów obecnych i podać
szczególne lekarstwo przeciwko zarazie, która zatruwa
społeczeństwa ludzkie. A zarazą tą jest zeświecczenie
czasów obecnych, tzw. laicyzm, jego błędy i niecne
usiłowania (…) Zaczęło się bowiem od tego, że
przeczono panowaniu Chrystusa Pana nad wszystkimi
narodami; odmawiano Kościołowi władzy nauczania
ludzi, wydawania praw, rządzenia narodami, którą to
władzę otrzymał Kościół od Chrystusa Pana, aby
prowadził ludzi do szczęścia wiekuistego. I wtedy to
zaczęto powoli zrównywać religię Chrystusową z innymi
religiami fałszywymi i stawiać ją bezczelnie w tym samym
rzędzie; następnie podporządkowano ją pod władzę
świecką i wydano ją prawie na samowolę rządu
i panujących; dalej jeszcze poszli ci, którzy umyślili sobie,
AS
7
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
Ta prawda, że przez pracę człowiek uczestniczy w
dziele samego Boga, swego Stwórcy, została w sposób
szczególny uwydatniona przez Jezusa Chrystusa…
Powierzoną bowiem sobie „ewangelię”: słowo
odwiecznej Mądrości, Jezus nie tylko głosił, ale przede
wszystkim wypełniał czynem. Była to przeto również
Ewangelia pracy, gdyż Ten, kto ją głosił, sam był
człowiekiem pracy, pracy rzemieślniczej, jak Józef
z Nazaretu. Czyż nie mówił: Ojciec mój jest rolnikiem,
przenosząc na różne sposoby w swoje nauczanie ową
podstawową prawdę o pracy, która wyraża się już w całej
tradycji Starego Testamentu, poczynając od Księgi
Rodzaju?
Jezus Chrystus w swych przypowieściach
o królestwie Bożym stale odwołuje się do pracy ludzkiej:
do pracy pasterza, rolnika, lekarza, siewcy, gospodarza,
służącego, ekonoma, rybaka, kupca, robotnika
najemnego. Mówi również o różnorodnej pracy kobiet.
Apostolstwo przedstawia na podobieństwo pracy
fizycznej żniwiarzy czy rybaków. Wspomina także
o pracy uczonych.
Jan Paweł II
„Modlitwy i rozważania na każdy dzień roku”
Po śladach Świętych
w domu. Ale, gdy tylko rany się zagoiły, Flora uciekła
ponownie. Przez sześć lat ukrywała się w Martos. Ale nie
znalazła i tam spokoju. Wróciła więc do Kordoby,
zdeterminowana by dalej się już nie ukrywać, nie chować
ze swoją wiarą, by dać jej - publicznie - świadectwo. Po
powrocie do Kordoby poznała Marię, która jak ona była
chrześcijanką. Obie poczuwały się do publicznej obrony
swojej wiary. I obie, razem, udały się na plac miejski, by
przed muzułmańskim sędzią wyznać swoją wiarę
i ukazać islam, jako wiarę pogańską. „Każdy, kto
zaprzecza boskości Jezusa Chrystusa, kto nie wierzy
w istotę Trójcy Świętej, odmawia chrztu, zniesławia
chrześcijan i poniża kapłaństwo, jest skazany na
potępienie” - oświadczyły. Natychmiast je aresztowano
i osadzono w więzieniu - z prostytutkami. Zgodnie
z obowiązującym prawem szariatu Flora była apostatką,
osobą, która odrzuciła islam. Takim jednostkom islam
daje szansę nawrócenia, wyrzeczenia się
chrześcijaństwa. Flora odrzuciła wszelkie naciski
i propozycje. Przed sądem stanęła zatem oskarżona
o apostazję. Została, podobnie jak Maria, skazana na
śmierć. Św. Eulogiusz zapisał słowa
ostatniej modlitwy męczennic:
„Boże, chroń nas tarczą Swej łaski
i daj nam męską siłę trwania w Tobie
aż do śmierci, byśmy mogły spłacić
krwią naszą dług, jaki zaciągnęłyśmy
u Ciebie, gdy Ty przelewałeś Swoją
Krew za nas na Kalwarii. Dozwól
nam umrzeć godnie,
w męczeństwie, pod mieczem, dla
Ciebie i uniknąć mąk wiecznego
cierpienia, a po opuszczeniu
naszych ciał połączyć się z Tobą
w wiecznej szczęśliwości…”
W 851 r., na placu przed bramą
pałacu kalifa, zostały obie ścięte.
Ciała męczennic porzucono na
okolicznych polach, ku przestrodze
i na pastwę natury. Zwierzęta omijały
je jednak z daleka, wrzucono je więc
do rzeki Guadalquivir, skąd wiernym
chrześcijanom udało się wyłowić
ciało Marii. Ciała Flory nie
odnaleziono… Relikwie głów obu
męczennic umieszczono w bazylice
św. Acisclo. Obecnie znajdują się
w bazylice Św. Piotra w Kordobie.
Stąd często przedstawiane są na
obrazach razem.
Św. Flora jest patronką osób opuszczonych
i konwertytów. Kościół katolicki oddaje jej cześć w dniu 24
listopada.
Św. Flora żyła w IX w. w Hiszpanii. Urodziła się
w rodzinie mieszanej religijnie. Matka, pochodząca
z wioski Ausianos, w pobliżu Kordoby, była chrześcijanką.
Ojcem był natomiast muzułmanin pochodzący z Sewilli.
Jak pamiętamy z historii, cała ówczesna Hiszpania
została opanowana przez saraceńskich Maurów, którzy
byli muzułmanami. Maurowie od początku traktowali
chrześcijan jako ludzi drugiej kategorii, pozwalali jednak
na dość swobodne odprawianie kultu. Około 849 r., gdy
rządy objęli najpierw Abd-er-Rahman II, a potem
Mohammed I rozpoczęły się prześladowania chrześcijan,
oskarżanych o bluźnierstwo, apostazję (odstępstwo od
wiary), wykroczenia przeciw prawu szariatu (prawo
kierujące życiem wyznawców islamu). Szczególne
nasilenie prześladowań miało miejsce w 851 r. Ojciec
Flory zmarł, kiedy ona była jeszcze dzieckiem. Matka
wychowała swe córki (Florę i Baldegoto) w wierze
katolickiej. Matka i córki musiały
skrywać swoje praktyki religijne
przed starszym bratem Flory, który
był muzułmaninem, a po śmierci ojca
był głową rodziny. Pamiętać należy,
że w kalifacie hiszpańskim wg
obowiązującego prawa dzieci
pochodzące z małżeństw
mieszanych nie miały wyboru –
musiały być muzułmanami, dlatego
też decyzję matki Flory należy uznać
za akt bohaterstwa. Taka sytuacja
nie mogła trwać wiecznie i ok. 845 r.
Flora, wraz z siostrą obawiając się
brata zbiegły z domu. Niestety, jej
brat – osoba dość wpływowa
w muzułmańskiej Kordobie –
próbując sprowadzić siostry
z powrotem do domu zaczął
naciskać na lokalną społeczność
chrześcijańską, winiąc ją za ucieczkę
Flory. Flora nie chcąc narażać
niewinnych ludzi zdecydowała się
powrócić do domu. Tam brat
próbował ją zmusić – groźbami
i obietnicami – do wyrzeczenia się
wiary: bezskutecznie. Oddał ją więc
w ręce władz. Flora broniła się
argumentując, że jest chrześcijanką
od urodzenia, a zatem oskarżanie jej o apostazję nie ma
podstaw. Oprawcy byli aliści głusi na jej słowa i skazali ją
na biczowanie. Karę brutalnie wymierzono, po czym
oddano Florę bratu, pod kuratelę, który zamknął ją
Opr.: S.D.
8
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
jeszcze jeden cmentarz, znajdujący się w centrum wsi,
którego nie tak dawno pozostałością był obecnie już
nieistniejący krzyż z pasyjką. Grzebano na nim ofiary
panującej na terenie parafii epidemii cholery. Wspomnieć
należy też o istniejących przy nowym kościele dwóch
grobach, w których pochowani są: ks. Stefan Muniak i ks.
Józef Pędziwiatr.
Na koniec chcę jeszcze wspomnieć ciekawostkę,
zasłyszaną w latach dzieciństwa od mojego dziadka.
Otóż w dawnych latach istniał w naszej parafii taki
zwyczaj, że w czasie misji parafialnych stary krzyż
misyjny wynoszono w procesji na miejsce pochówku
Tatarów poległych w XIII w. pod Dziekanowicami.
Pierwszym miejscem pochówku w Dziekanowicach
zachowanym do dnia dzisiejszego był cmentarz
znajdujący się wokół dawnego kościoła. Można
przypuszczać, że pochodzi on z tego samego okresu, co
kościół. W Kronice parafialnej nie zanotowano jednak
żadnych faktów związanych z tym cmentarzem. Do
naszych czasów zachowało się jedynie kilka grobów
bogatych mieszkańców parafii. Ostatnie pochówki miały
tutaj miejsce w XIX wieku. Pierwsze wzmianki w Kronice
parafialnej o cmentarzach w Dziekanowicach pochodzą z
1854 r. Odnotowano tam, co następuje: „Cmentarzów
kościół dziekanowicki ma dwa. Pierwszy naprzeciw
Mikołaja Szybowskiego, który od niepamiętnych czasów
na gruncie Bartłomieja Kabaji, kmiecia dziekanowskiego,
za jakimś wynagrodzeniem ze strony Dominium
Sierakowa dla kościoła dziekanowskiego erigowany był”.
Drugi cmentarz założony w 1833 r. znajdował się
w „Piekiełku”, tuż przy drodze prowadzącej do Sierakowa,
na gruncie Joachima Pyrty, kmiecia dziekanowickiego.
Za odstąpione pod cmentarz pole Pyrta otrzymał od
hrabiego Teodora de Przychockiego łąkę w Sierakowie.
Do roku 1850 cmentarz ten, o powierzchni około pół morgi
został prawie całkowicie zapełniony, dlatego do II wojny
światowej chowano na nim jedynie dzieci. Tak więc
koniecznością stało się założenie nowego cmentarza.
W 1855 r. miejsce wybrali wójtowie z gmin parafii
dziekanowickiej pod przewodnictwem przedstawiciela
dworu w Sierakowie Józefa Bitnera. Teren pod cmentarz
został zakupiony od Joachima Pyrty, Wojciecha Kabaji
i Marcina Bodziocha za 150 złotych reńskich.
Poświęcenia nowopowstałego cmentarza „Na
Wygonach” dokonał 29 lipca 1855 r. dziekan dobczycki
ks. Jan Harbut, a trzy lata później poświęcono
ufundowany przez parafian krzyż, który został
umieszczony na cmentarzu. Na kamiennym cokole
będącym podstawą owego krzyża wyryto napis:
S.D.
/Na podstawie kroniki parafialnej/
„Boże! Gdy nas głos trąby Archanioła.
Obudzi z grobów i przed Tron Twój zwoła.
Daj, by ci wierni, co tu odpoczęli.
Na prawej stronie w dzień sądu stanęli.
Parafianie 1857r.”
W 1901 r. została wybudowana kostnica. Cztery lata
później z inicjatywy ówczesnego proboszcza ks.
Stanisława Wegrzynka cmentarz został powiększony
o pół morgi gruntu, zakupionego od Michała
Dziewońskiego. W 1917 r. cmentarz ponownie
rozszerzono o tereny zakupione od Anny i Józefa Głusiów
oraz Magdaleny Dziewońskiej. Obszar pod drogę
biegnącą wokół cmentarza od strony południowej dał
Stanisław Szybowski. Cmentarz „Na Wygonach”
funkcjonuje po dzień dzisiejszy, niedawno ponownie
powiększony i ogrodzony. Wspomnieć należy, że pod
koniec lat czterdziestych ubiegłego wieku z inicjatywy ks.
Stefana Muniaka doprowadzono do oczyszczenia
cmentarza w „Piekiełku” i jego ogrodzenia, w celu
umożliwienia grzebania na nim zmarłych. Niestety
zaniechano tam pochówku. W Dziekanowicach istniał
9
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
11 listopada przypada Święto Niepodległości, dzień
w którym wspominamy walkę naszych przodków o wolną,
niepodległą i suwerenną Polskę. Polacy, wychowani
w wierze katolickiej, często oddawali życie za Ojczyznę.
Nasza historia jasno pokazuje, że w okresie rozkwitu
wiary narodu następował rozwój państwa polskiego, zaś
w czasach moralnego rozluźnienia, grzech prowadził do
upadku i klęski. W trudnych chwilach Pan Bóg zawsze
dawał nam znaki, które wskazywały Boży plan dla
Polaków i Polski. Różnie bywało z odczytywaniem tych
znaków i z ich realizacją. Stąd nie dziwmy się ilością
niepowodzeń i klęsk, które doświadczyła Polska na
przestrzeni wieków. Ostrzeżenia pod adresem naszego
narodu, ale także innych narodów, są Bożą pedagogią
miłosiernego i sprawiedliwego Ojca, ukazującego drogę
wyjścia z zamętu grzechu.
W ostatnim czasie owe Boże znaki otrzymaliśmy
przez Św. Faustynę i Służebnicę Bożą Rozalię
Celakównę. Również posługa Bł. Jana Pawła II była dla
Polaków wskazaniem ku cywilizacji miłości,
drogowskazem do zbawienia. Co zrobiliśmy z tymi
Bożymi znakami?
9 października br. odbyły się w naszym kraju wybory
do Parlamentu RP: Sejmu i Senatu. Przy frekwencji
ok. 49% wybory wygrała Platforma Obywatelska
(207 mandatów poselskich), przed Prawem
i Sprawiedliwością (157 mandatów), Ruchem Palikota
(40 mandatów), Polskim Stronnictwem Ludowym
(28 mandatów) i Sojuszem Lewicy Demokratycznej
(27 mandatów). Jeden mandat poselski przypadł
Mniejszości Niemieckiej. Natomiast rozdział miejsc
w Senacie jest następujący: PO – 63 senatorów, PiS –
31 senatorów, PSL – 2 senatorów oraz 4 niezrzeszonych.
Ponad 50% Polaków uprawnionych do głosowania
zlekceważyło wybory!
Wyniki wyborów wyraźnie ukazują, że znaczna część
polskiego społeczeństwa jest wrogo nastawiona do
Kościoła katolickiego. Antyklerykalna partia Ruch
Palikota uzyskała 10% poparcie, co jak komentują
zagraniczni komentatorzy polityczni „nie znajduje analogii
w jakimkolwiek innym kraju naszego kontynentu”. Wynik
ten zadziwił świat, bo Polskę uważa się za kraj silnie
katolicki.
Co się z nami stało? Trudno się dziwić, gdy chłodno
popatrzy się na polskie społeczeństwo i tzw. elity władzy.
Dzieciom poczętym odmawia się prawa do życia,
a w Sejmie większość posłów przyznaje się do
katolicyzmu. Telewizja, internet, czasopisma i przydrożne
plakaty aż kipią od pornografii i wszelakiej niemoralności.
W imię tolerancji dopuszcza się organizowanie parad
promujących dewiacyjne zachowania, za sztukę uznaje
się bluźniercze akty zdemoralizowanych osobników, dla
których Chrystusowy Krzyż stał się przedmiotem
bezkarnych kpin. Życie w związkach niesakramentalnych
stało się normą. Rozwody, coraz częstsze, rozbijają
rodziny i kaleczą psychikę małżonków i ich dzieci. Ataki na
Kościół i duchowieństwo osiągnęły niespotykany
dotychczas poziom agresji i obłudy. Poraża nieuczciwość
polityków i ludzi władzy. „Wolnością” i „tolerancją”
usprawiedliwia się każdą niegodziwość. Wszystko to
staje się pożywką, zachętą do kolejnych grzechów
i zgorszeń, które przede wszystkim uderzają w młodzież
i dzieci. Nie dziwmy się zatem, że za wyborem ludzi
Palikota stoją głównie młodzi. Dla nich wartości
chrześcijańskie i patriotyzm stały się pustymi słowami.
W dzisiejszej Polsce mamy wielu „letnich” katolików,
ospałych i gnuśnych, którzy myślą wyłącznie o sobie
i wyznają tzw. „święty spokój”, by broń Boże nikomu się
nie narazić. Tu już nie ma wiary!
Wrogowie chrześcijaństwa się cieszą, gdyż taki
katolik nigdy nie będzie bronił Kościoła, a sprytnie
manipulowany opowie się za antykościelnymi
„autorytetami”. Co najwyżej wzruszy ramionami
i okłamując siebie oraz innych, powie: „a cóż ja sam mogę
zrobić? Przecież chodzę do kościoła, a tylko w imię
tolerancji oraz miłości bliźniego szanuję ludzi uznających
odmienne wartości!”
Na koniec tej krótkiej, a bardzo gorzkiej diagnozy
stanu naszego katolicyzmu przypomnienie oczywistej
konsekwencji dla tych, którzy oddali swój głos
w wyborach na kandydatów ugrupowań wojujących
z Kościołem i za nic mających Boże prawa, bowiem każdy
z nas w takiej sytuacji staje się współwinnym i popełnia
grzech (np. jeżeli poparłeś/poparłaś kandydata
opowiadającego się za dopuszczalnością aborcji,
bierzesz na swoje sumienie współodpowiedzialność za
wszystkie zamordowane w Polsce dzieci nienarodzone,
itd.). Każdy kto nie wziął udziału w wyborach z błahego
powodu także zgrzeszył, gdyż dobrowolnie przyczynił się
do otwarcia pola działania dla zła.
Ojciec Święty Benedykt XVI, podczas swojej ostatniej
pielgrzymki do Niemiec, powiedział, że największe
zagrożenie dla Kościoła tkwi w jego wnętrzu, wśród
„letnich” katolików. Nie można bowiem być katolikiem
i jednocześnie odrzucać Boże prawa.
Zauważmy, współczesny człowiek bardzo często
odrzuca Boga, a w Jego miejsce stawia samego siebie.
TRUDNA JEST NASZA WIARA I TRUDNA JEST
MIŁOŚĆ DO OJCZYZNY. DZIŚ POLSKA, JAK NIGDY
DOTĄD, POTRZEBUJE GORLIWYCH WYZNAWCÓW
CHRYSTUSA, BY ZNOWU STAŁA SIĘ WIERNA BOGU,
KRZYŻOWI I EWANGELII.
Post scriptum: Gdy pisałem te słowa, dwa dni po
wyborach parlamentarnych, już poinformowano nas, że
przywódca Ruchu Palikota zażądał usunięcia krzyża
z sali sejmowej. Po raz kolejny rozpoczęto na polskiej
ziemi walkę z Bogiem...
AS
Papieskie
Intencje Misyjne
Módlmy się, aby kontynent
afrykański znalazł w Chrystusie
siłę, by wejść na drogę pojednania
i sprawiedliwości, wskazaną przez
II Synod Biskupów poświęcony
Afryce.
Módlmy się za nas samych,
byśmy za chowywali pokorną
i wdzięczną świadomość, że
otrzymaliśmy w darze Ewangelię,
którą jest Jezus Chrystus, i zostaliśmy powołani do jej
głoszenia całej ludzkości, „aż po krańce ziemi”, by
wszyscy mogli dostąpić w Jezusie, naszym Panu, udziału
w prawdziwym życiu.
10
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
18 lipca 1946 r. Ojciec Gino C. Violini objął mały,
zapomniany i prawie opuszczony misyjny kościółek pod
wezwaniem Św. Józefa w niewielkim miasteczku
położonym u podnóża kanadyjskich Gór Skalistych
w południowej Albercie. W święto Bożego Ciała obudził
się wcześnie i udał się do kościoła na poranne modlitwy.
Kiedy do niego podchodził, zauważył zdjęte z zawiasów
frontowe drzwi. Pośpiesznie wszedł do środka i ujrzał
scenę wielkiego zniszczenia. Ściany zostały pocięte,
rzeźby rozbite, a potem zobaczył otwarte tabernakulum
i konsekrowane hostie rozrzucone w nawie głównej. Po
jednej podnosił je, licząc każdą. Były wszystkie na
miejscu z wyjątkiem dużej hostii do błogosławieństwa,
której nie mógł nigdzie znaleźć. Padał deszcz. Szare
niebo było odbiciem jego udręki. Zawiadomił ojca
Horringtona z dziekanatu w Crowsnest, który szybko
zorganizował brygadę poszukiwawczą złożoną z około
dwóch tysięcy ludzi. Przeszukali oni Bellevue i Hillerest,
Blairmore i Coleman. Niektórzy przybyli z tak daleka, jak
z Michel i Natal w Kolumbii Brytyjskiej, jednak nikt
z mieszkańców Cowley nie pomagał. Brygada
poszukiwawcza przeczesała wiele mil szosy nr 3.
Królewska Kanadyjska Policja Konna (RCMP) złapała
dwóch podejrzanych w Cowley i przesłuchiwała ich
w Blairemore. Ukradli oni furgonetkę i porzucili ją na
szosie, kiedy znalazła ich policja. Ojciec Gino rozpoznał
ich jako przejezdnych z Letherbridge, którzy siedzieli
obok niego na meczu baseballa kilka dni temu, i którzy
szukali pracy w kopalni węgla w Crowsnest Pass. Śledził
przesłuchanie prowadzone przez sierżanta Parsonsa:
„Pamiętajcie, to może mało znaczyć dla was, albo dla
mnie, ale wy, koledzy, ukradliście jego Jezusa.” Ojciec
wyjaśnił im znaczenie Najświętszego Sakramentu i tego,
jak cenny jest on dla katolików. Potem zaproponował
wycofanie wszystkich zarzutów, jeśli powiedzą, gdzie
wyrzucili hostię. Poruszeni jego wyjaśnieniami, zaczęli
okazywać skruchę i ofiarowali pomoc w jej odnalezieniu.
Jeden przyznał, że wyrzucił ją przez okno furgonetki tuż
zanim policja zabrała ich do aresztu. On nie wiedział, co to
było, ale wiedział, że był to obciążający dowód. Zaledwie
deszcz przestał padać, kiedy wszyscy oni załadowali się
do wozu policyjnego. Dwóch podejrzanych wciąż miało
kajdanki na rękach. Ojciec sądził, że jeśli hostia została
rzucona, jak mówili ci dwaj mężczyźni, grupa
poszukiwawcza z pewnością znalazła ją, jeśli deszcz Jej
nie rozpuścił. Było około szóstej wieczorem, kiedy
przybyli na miejsce. Niebo przejaśniło się, na zachodzie
pojawiła się odrobina błękitu. Kiedy wyjechali zza zakrętu
na wschód od Bellevue, wszyscy ujrzeli hostię
zawieszoną w powietrzu obok szosy. Jaśniały od niej
piękne promienie kolorowego światła. Jeszcze zanim
samochód się zatrzymał, ojciec wyskoczył z niego
i pobiegł w kierunku tego zadziwiającego widoku.
Sierżant Parsons był tuż za nim. Ojciec upadł na kolana
przepełniony radością i cudem. Sierżant Parsons uczynił
to samo i znalazł się w mule. Ojciec wstał i sięgnął po
Hostię. Była tak biała i świeża, jak w dniu kiedy ją
konsekrował. Kiedy jej dotknął, wtedy usłyszeli „Ojcze
Gino, proszę weź mnie z powrotem do Cowley.” Tutaj na
drodze znajdował się Chrystus, który prosił o powrót do
sprofanowanego kościoła, do parafii, którą ojciec od
dawna chciał opuścić. Kiedy wracali do Cowley, sierżant
Parsons ciągle odwracał głowę od kierownicy, żeby
zobaczyć cud, który ojciec trzymał tuż za nim.
Następnego dnia przybył biskup. Powiedział ojcu Gino,
że odnowi święcenia kapłańskie. Biskup modlił się z nim
w zdewastowanym sanktuarium. Kiedy skończył,
odwrócił się do ojca Gino, mówiąc: „Wkrótce w tej parafii
nastąpią wielkie zmiany.” Kilka dni później przyjechał
sierżant Parsons, prosząc o nauki. Jego żona i dzieci
wkrótce dołączyli do niego, a później dwóch jego
posterunkowych z Pincher Creck. Z biegiem czasu, coraz
więcej katolików zaczęło wracać do ich kościoła, tak
długo opuszczony, był teraz przepełniony każdej
niedzieli.
Kiedy człowiek jest już w drugiej połowie życia, kiedy
zaczyna odczuwać ciężar tężejącej starości, kiedy
doświadczenie długich lat, lat ciężkich od trudów, niedoli i
klęsk, nauczyło go powagi i troski, kiedy poznał
znikomość życia i radości, kiedy zbyt często patrzył na
śmierć ludzi i płakał nad mogiłami swoich bliskich, czuje
jak podnosi się w nim przypływ smutku i już nie umie
ulegać młodzieńczym złudzeniom, bo ze współczuciem
patrzy na wszystko, co tak bujnie się rodzi i tak mizernie
przemija…. Człowiek młody i jeszcze nie znający smutku
nieszczęścia, pełen rozmachu swej spontaniczności,
pełen radości, nadziei i planów, człowiek, który nie ma za
sobą. „smugi cienia”, a nawet nie widzi jej przed sobą,
nigdy nie zrozumie dogłębnie słów nieszczęśliwego
Hioba. Czy człowieka młodego zasmucą naprawdę słowa
Psalmu?
A my odlatujemy jak ptaki na jesieni. Jesień dojrzała
owocami, jesień ogołocona z owoców, jesień chłodna,
wichury i szarugi, narastający mrok i zbliżająca się
nieubłagalnie martwota – o tym wszystkim nie trzeba
mówić za dużo, za często dzieciom i ludziom młodym. To
daremne… Dla nich jest wiosna i lato. Ale jesień przyjdzie
w swoim czasie i położy się na ich życiu cieniem smutku.
Wtedy zaczną pytać, jak inni przed nimi to przeżywali, jak
sobie radzili ze starością, czym się krzepili w jesieni życia,
co było ich nadzieją, co ich broniło od smutku, „który
śmierć sprawuje.” Obraz pasterza jest częsty w kulturze
dawnych ludów. Grecy swych królów nazywali
pasterzami – poimenes – a berło królewskie to pierwotnie
laska pasterska. W Piśmie Świętym obraz pasterza
powraca z natarczywością. Ty sam, Boże nazywasz
siebie pasterzem ludu, który jest twoją owczarnią (por.
Ez. 34: Jr. 23, 1-4: Jr 25, 34-35). Syn Twój, Jezus
Chrystus posłany do owiec zagubionych, nazywał się
pasterzem a swoją miłość i misję pasterską przekazał
Piotrowi i Kościołowi (por. J 10, 1-16; 21, 15-17). Obraz
pasterza jest wciąż tak ważny dla ludzi, że byli tacy, którzy
Dla Matczynego Królestwa przygotowała
Olcha
Wszystkie dni nasze mijają….
Kończymy nasze lata jak westchnienie.
One szybko mijają, a my odlatujemy… Ps. 90, 9-10
11
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
całe ludzkie bytowanie na ziemi pojmowali jako „pasienie
istnienia” (M. Hejdegger); byli tacy, którzy mądrość
i piękno istnienia widzieli w spokojnym stawaniu przed
ziemią „nie jak winny, ani sędzia, ale jak pasterz.”
( T. S u ł k o w s k i ) . P a ś ć , t o z n a c z y z t r o s k ą
i odpowiedzialnością zabiegać o życie i bezpieczeństwo
tego, co się pasie. Paść, to bronić przed głodem,
pragnieniem i wilkiem drapieżnym. Ale wszyscy ludzcy
pasterze, nawet za cenę najwyższego poświęcenia, nie
ocalą swoich owiec przed wilkiem – śmiercią. Pewnego
dnia dopadnie ona swej ofiary, dopadnie pasterza i owiec,
opustoszy pastwiska, zostawi na halach białe kości.
Jedynie Tobie pasterzu ufnych, Tobie, który umarłeś za
swoje owce i zmartwychwstałeś, żeby życie miały
w obfitości (por J 10, 10), jedynie Tobie mogę zaufać
i powierzyć Ci swoje życie zrodzone ku śmierci…. Panie,
smutek istnienia jest smutkiem prawdziwym w naszym
ziemskim wymiarze i nie ma na niego lekarstwa. Przecież
nawet Ty, Boże nadziei, nie obiecałeś nam wiecznego
życia tu na ziemi, odkąd utraciliśmy dostęp do drzewa
życia w raju … (zob. Rdz. 3, 22-24). Przecież nawet Ty,
stawszy się jednym z nas, przeszedłeś przez próg naszej
śmierci i opuściłeś naszą ziemię. To było Twoje wielkie
„przejście” i w jego obliczu wyznałeś nam swój „smutek aż
do śmierci” (Mat 26-38). Twoja ziemska dola jest naszą
dolą, a słowa Hioba odnoszą się i do Ciebie – zrodzonego
z niewiasty i złożonego w łonie ziemi po bolesnym
wyniszczeniu śmierci. Wiara, Nadzieja i Miłość, te boskie
cnoty, nie są nam dane po to, żeby nam były oszczędzone
smutki i gorycz ziemskiego bytowania i żeby nasze
„pasienie istnienia” nie uległo przemocy śmierci. Tak,
Panie, w wymiarze ziemskiego czasu jesteśmy
nieuchronnie skazani na śmierć i nikt nam tu nie pomoże.
Bo nawet Łazarz wskrzeszony umarł i syn wdowy z Nain,
i córeczka Jaira umarła …. I wszystkie nasze dzieła
rozsypią się w proch, a jeśli nawet przetrwają przez jakiś
czas, jak piramidy na pustyni Egiptu, jak świątynie Majów
na Jukatanie, będą to smutne znaki przeszłości, znaki
wygasłego życia, wygasłej myśli i skamieniałej twórczości
wymarłych przed wiekami istot, które kochały, tworzyły,
radowały się i smuciły, aż wszystko ogarnęła śmierć....
Bunt nie zda się na nic. Chęć zapomnienia jest daremna.
Przyjdzie pora wieczorna, pora jesienna, kiedy twarda
prawda o przemijaniu stanie nieubłagalnie przed nami
i wymusi rezygnacje lub zgodę. Czy ta rezygnacja, czy ta
zgoda musi być rozpaczliwa? Czy nie ma rezygnacji, czy
nie ma zgody na śmierć wszystkiego, na śmierć moją, na
śmierć drogich mi istot innej niż rezygnacja i zgoda
narzucona i rozpaczliwa? Czy nie można w tej
konieczności przemijania, odchodzenia, umierania
zachować czegoś z naszej wolności? Czy to, co jest
musem, nie może być pod pewnym także aktem wolnym?
Bo chyba jest różnica między musem a niechcianym,
narzuconym nieprzyjmowanym, ale tylko zmuszonym
z goryczą a musem, w który wkładamy nasze szczere
chcenie, naszą dobrowolną zgodę, może nawet
pragnienie i radość… Właśnie tę różnicę pragnę
zrozumieć, tym rozumieniem chcę się krzepić w mojej
starości, to chcę przekazać dzieciom, kiedy będą o to
pytać, aby im było lżej w ich starości …. Ale czy można to
zrozumieć? Ale jak Panie? Jakim słowem? Jaką nauką?
Panie, nie wierzę słowom, nauki uważam za zbyt
teoretyczne i ulotne jak puch unoszone gwałtownym
powiewem śmierci. Panie ufam Tobie. Ty sam w całej
w swej bosko-ludzkiej rzeczywistości, w Twoim synostwie
Bożym i synostwie ludzkim, w Twoim ciele poranionym,
przebitym i znów żywym w stanie uwielbienia. Ty, tylko Ty
w całej swojej prawdzie ziemskiej i niebiańskiej, ongiś
w czasie, teraz w wieczności, tylko TY, Jezu Chryste,
Prawda i Życie, i tylko samym sobą możesz mnie tego
nauczyć, możesz mnie tą mądrością obdarzyć
obdarzając sobą. Teraz dopiero Panie mój, zaczynam
rozumieć Adwent. Adwent to nasza jesień, pora goryczy
istnienia, świadomość, że istniejemy ku śmierci, że nie
ma żadnego ratunku na ziemi, że nie można zaufać
nikomu i niczemu, że żadna miłość nie wystarcza i nie
ocali, bo wszystko przemija, bo nad wszystkim śmierć
panuje i nie folguje niczemu … Bez tej świadomości
jesiennej, bez tej goryczy nie ma Adwentu, nie ma
prawdy adwentowej, a wołania adwentowe są jałowym,
pustym powtarzaniem wołań ludzi, którzy tę świadomość
mieli i dlatego tak przejmują, co tak z głębokości niedoli
wołali do Boga : Przyjdź….! Oni ci dawni prorocy, nie
wołali do Ciebie, abyś im darował wieczne życie na ziemi.
Oni nie łudzili się i nie pokładali w Bogu złudnej, na
ziemskie bytowanie obliczonej nadziei, nadziei
miłośników ziemi. Oni pragnęli Twego przyjścia, abyś ich
życiu skazanego na śmierć, ich pasieniu istnienia
swojego i drogich im istot nadał charakter pozaziemski,
wartość nadziei sięgającej w twoją wieczność. Nie tyle
bali się śmierci, ile śmierci daremnej i beznadziejnej. Ich
wołanie: „Przyjdź …!” nie było buntem przeciw
konieczności śmierci, ale przeciw rozpaczy byle jakiego
umierania. Dzięki Tobie, dzięki Twemu przyjściu oni
chcieli umierać ze świadomością, że warto było żyć
i warto jest umierać, bo jest za co, bo jest po co żyć
i umierać, bo umieranie ziemskie, to skończona ziemska
sprawa człowieka, ale nie skończona sprawa człowieka
z Bogiem – już w innej rzeczywistości – twojego życia
Bożego, życia poza ziemią …. Nasz wielki Adwent kończy
się dopiero wtedy, kiedy Ty, pokonawszy śmierć, oddasz
wszystko w ręce Ojca (zob. 1 Kor 15,28). Nasz Adwent to
Twoje do nas przychodzenie, bo usłyszałeś wołanie,
któreś sam w nas wzbudził przez Ducha swojego, bo
idziesz i przychodzisz do każdego z nas i do wszystkich,
aby paść nasze istnienie ku śmierci ziemskiej i ku życiu
wiecznemu. Wołamy do Ciebie, bo jesteś Pasterzem
ufnych, bo jesteś naszą nadzieją!
Pasterzu, Pasterzu ludzi, badaj miłość….
Aby dobrze czyniąc bramy wesela otwierać ……
Dlatego:
Strasz mnie, wilka, niech żyję lepiej,
Pasterzu ufnych.
Jak się bić, miłować i cierpieć
Umówmy się, umówmy…..
Panie! Jeśli nie miłuję Twojego przyjścia, jeśli nie
czuwam przy drzwiach, aby nasłuchiwać twojego
kołatania, jeśli nie tęsknię za chwilą, kiedy zabity przez
śmierć niechybną będę żył z Tobą, bo jeszcze przed
śmiercią zdążyłem otworzyć Ci drzwi i wszedłeś do mnie
i objawiłeś się we mnie ze swoim życiem, jeśli tego
wszystkiego nie ma we mnie, nie znam Adwentu, jestem
nędzną „pastwą śmierci”. Adwent rodzi się z nędzy
istnienia skazanego na śmierć i z nadziei, która krzyczy
do Boga: „Przyjdź i ratuj od beznadziei i nikczemności
daremnego umierania…!”
Olcha
Opr. Na podst. książki Bóg Wiary i Modlitwy
Ks. M. Biednarza S.J.
12
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
Przygotowani trwającymi przez cały tydzień
Misjami św. będziemy gościć w domach
naszych Błogosławionego Jana Pawła II. Nasz
Papież jest najbardziej ukochanym
mieszkańcem nieba, znanym nam wszystkim.
Wiele razy Go słuchaliśmy, patrzyliśmy na
Niego, szliśmy kilometrami, by godzinami stać i
słuchać jego nauki. Modliliśmy się wiele razy za
Niego, śpiewaliśmy pieśni. Ten dzisiaj
mieszkaniec nieba przed 45 laty poświęcił nasz,
będący jeszcze w budowie, kościół. On w
sierpniu 1991 r. poświęcił także korony na
skronie Jezusa i Matki Bożej w Dziekanowskim
Wizerunku.
Teraz mamy przeżyć bardzo bliskie
spotkanie z Błogosławionym Janem Pawłem w
naszym domu. Przygotowaliśmy 5 feretronów z
obrazem Bł. Papieża. Feretrony te, jako dar
ołtarza, wykonał zupełnie gratisowo pan
Wiesław Żak z Gaisk. Niech więc bł. Jan Paweł
II wyprasza mu u Jezusa potrzebne łaski i
zdrowie, a my serdecznie panu Żakowi
dziękujemy obiecując westchnienie za nim do
Błogosławionego. Przy okazji też dziękujemy
panu Wiesławowi za comiesięczną jazdę z
księdzem do chorych.
Z tyłu za obrazem, w specjalnej szufladzie,
będzie z obrazem wędrował po naszej parafii
różaniec poświęcony przez Księdza Kardynała.
Ten różaniec po modlitwie trzeba z powrotem
włożyć do tej szuflady.
Niech te odwiedziny Błogosławionego Jana
Pawła umocnią miłość i wiarę w naszych
domach.
Pamiątką odbytych Misji św. w parafii jest
przede wszystkim krzyż misyjny. Okazało się,
że krzyż taki z poprzednich misji jest już mocno
zniszczony. Musieliśmy zrobić nowy Krzyż
misyjny, który przez kolejne 10 lat będzie
świadczył o naszej wierze i przypominał nam
nasze zobowiązania misyjne. Ustawiony w roku
Kongresu Miłosierdzia Bożego ten Krzyż z
napisem „Jezu ufam Tobie”, niech nas pobudza
do ufności Miłosierdziu Bożemu.
Ten piękny Krzyż wykonał pan Stanisław
Jakubowski z Sierakowa i nie przyjął za to
żadnej zapłaty. Bóg zapłać. Niech Zbawiciel z
krzyża obficie błogosławi całej Jego rodzinie.
13
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
wprowadzanie jej w czyn zwiększa w nas miłość Boga
i bliźniego.
Prosi Pan o przedstawienie tekstów biblijnych, które
będzie mógł Pan pokazać palcem w swoich rozmowach
o czyśćcu z protestanckimi fundamentalistami. Owszem,
ja za chwilę Panu pokażę te teksty, ale przedtem
chciałbym dwa słowa powiedzieć na temat czytania
Pisma Świętego na wzór saduceuszów. Wiemy
z Ewangelii, że saduceusze odrzucali prawdę
o przyszłym zmartwychwstaniu, a uzasadniali to tym, że
Pięcioksiąg Mojżesza (a saduceusze tylko Pięcioksiąg
uznawali za Pismo Święte) na temat tej prawdy milczy.
I każdy biblista przyznałby rację saduceuszom:
faktycznie, w całym Pięcioksięgu nie ma ani jednego
zdania, które mówi wprost o zmartwychwstaniu.
Otóż Pan Jezus skrytykował to kurczowe zamykanie
się w literach świętego tekstu i przytoczył saduceuszom
zdanie z Pięcioksięgu, w którym oni powinni by -- gdyby
umieli słowo Boże czytać w wierze -- zauważyć prawdę
o zmartwychwstaniu: "Co do zmartwychwstania
umarłych, czy nie czytaliście, co wam Bóg powiedział
w słowach: <Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg
Jakuba>? Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych"
(Mt 22,31n).
"Saducejskie" tendencje do odrzucania z Pisma
Świętego tego wszystkiego w słowie Bożym, co nie jest
wprost i z całą jasnością uwidocznione w świętym tekście,
ujawniły się od razu w pierwszym pokoleniu Kościoła,
któremu przyszło żyć bez fizycznej obecności Apostołów.
Świadczy o tym już św. Ignacy z Antiochii, który ok. 108
roku napisał takie oto słowa: "Słyszałem, że niektórzy
mówią: Czego nie ma w dokumentach, w Ewangelii, temu
nie uwierzę. A gdy powiedziałem: Tak istotnie napisano –
wówczas odrzekli: To właśnie pytanie!" (List do Filadelfów
8,2).
Mnie samemu zdarzyło się rozmawiać z pewną
dziewczyną, pełną pretensji do Kościoła o to, że potępia
używanie narkotyków, a przecież Pismo Święte -- mówiła
mi z oburzeniem – nic na ten temat nie mówi, zaś na
Dalekim Wschodzie (tak twierdziła, ale nie sądzę, żeby to
była prawda) niektórzy buddyści używają narkotyków
wręcz w celach religijnych. Inna znów dziewczyna mówiła
mi o takim "pobożnym" chłopcu, który próbował ją
namówić na pójście do łóżka za pomocą argumentów, że
Pismo Święte nigdzie nie zakazuje przedmałżeńskiego
współżycia. Wielokrotnie zaś – sądzę, że są to wpływy
doktryny świadków Jehowy – spotkałem się
z twierdzeniem, jakoby miłość ojczyzny była wymysłem
pogańskim, bo Nowy Testament nigdzie o niej nie
wspomina.
Podałem szczególnie drastyczne przykłady
„saducejskiego” podejścia do Pisma Świętego. Jednak
ogólnie rzecz biorąc, pokusa takiego właśnie czytania
Biblii ogromnie się zwiększyła – również wśród katolików
– mniej więcej od XV wieku. Na przestrzeni tego bowiem
stulecia w mentalności europejskiej zwyciężył
nominalizm, czyli ta formacja filozoficzna, która bardziej
interesuje się zjawiskową stroną rzeczywistości niż tym,
co znajduje się pod zjawiskami, co jest ich korzeniem
i nadaje im głębszy sens. W podejściu do tekstu formacja
ta rygorystycznie ogranicza się do treści, zawartej
bezpośrednio w słowach i zdaniach, i w ogóle nie
interesuje ją treść głębsza, na którą ten tekst wskazuje.
Krótko mówiąc, jest to formacja wymiaru raczej „wszerz”
niż "w głąb". Otóż nominalizm jest wspólnym podłożem
zarówno protestanckiej zasady sola Scriptura
Kiedyś zadał mi ktoś pytanie: gdzie w Piśmie świętym
jest mowa o czyśćcu? Nie umiałam odpowiedzieć.
I znalazłam teraz ten artykuł. Dość obszerny ale ciekawy.
Proszę mi podać podstawy biblijne, na których Kościół
opiera naukę o czyśćcu. Ostatnio tak się zaktywizowali
różni fundamentaliści protestanccy, wielu przyjeżdża ze
swoją propagandą aż ze Stanów Zjednoczonych, a ze
strony Kościoła zupełnie się tego nie dostrzega. Przecież
trzeba dać ludziom do ręki elementarne argumenty do
odpierania napaści na wiarę katolicką. Ostatnio bardzo
potrzebowałem argumentów do dyskusji o czyśćcu.
Przeglądnąłem całe roczniki dziesięciu chyba pism
katolickich, wszystkiego może z trzydzieści tomów,
i niczego na ten temat nie znalazłem.
Jednego niech się Pan stara skrupulatnie
przestrzegać: nawet jeżeli ktoś atakuje Kościół katolicki
i przypisuje mu wszystko co najgorsze, nie powinniśmy
na atak odpowiadać atakiem. Owszem, powinniśmy
umieć wyjaśnić, w co wierzymy i dlaczego właśnie tak
wierzymy. I wielka to nasza słabość, że wielu
współczesnych katolików nie spełnia kryterium, jakie
sformułował Apostoł Piotr: "bądźcie zawsze gotowi do
obrony wobec każdego, kto domaga się od was
uzasadnienia tej nadziei, która w was jest" (1 P 3,15).
Jednak cudzych poglądów i wierzeń starajmy się nie
atakować, zwłaszcza kiedy widzimy, że są one komuś
bardzo drogie. Oddamy w ten sposób większą przysługę
prawdzie, niż gdybyśmy w jej imię mieli naruszyć zasady
miłości.
Postawa taka nie ma nic wspólnego z fałszywym
ekumenizmem, który gotów jest dążyć do zgody nawet za
cenę przemilczania prawdy lub jej zamazywania. Po
prostu tak już jest z prawdą religijną, że swój sens i swoje
piękno objawia ona dopiero wówczas, kiedy przenika ją
miłość Boga i bliźniego. Doktrynerskie zacietrzewienie
nigdy nie jest sojusznikiem prawdy Bożej, ona potrzebuje
autentycznej wierności.
Otóż na autentyczną wierność wobec prawdy Bożej
składają się co najmniej trzy postawy. Po pierwsze,
prawdę tę pragniemy przyjąć w całości, a nie selektywnie.
Dla katolika, który wierzy, że sam Duch Święty czuwa nad
wiarą Kościoła (por. J 14,26), polega to na pełnej jedności
z wiarą Kościoła.
Po wtóre, wierność prawdzie Bożej domaga się od nas
uznania, że ona nas przekracza, toteż można i trzeba
zgłębiać ją nieustannie, a i tak nigdy nie zgłębimy jej do
końca. Stąd między innymi bierze się wielkie bogactwo
różnych tradycji duchowych wewnątrz Kościoła
katolickiego. Ta wiedza, że prawda Boża jest większa od
nas, powinna nas skłaniać ponadto do uważnego
przypatrzenia się argumentom tych, którzy z naszą wiarą
walczą. Może się przecież zdarzyć, że ich krytyki lub
nawet ataki wynikają z niewłaściwego rozumienia naszej
wiary albo z naszej jednostronności w jej rozumieniu –
a w takim wypadku nieraz wystarczy wyjaśnić
nieporozumienie (byleby w duchu życzliwości) czy
skorygować swoją jednostronność, żeby nasz krytyk
wycofał się ze swoich zarzutów.
Po trzecie wreszcie, prawdzie Bożej jesteśmy wierni
dopiero wówczas, kiedy nią żyjemy, kiedy staramy się
wprowadzać ją w czyn. Po tym zaś subiektywnie można
poznać, iż rzeczywiście jest to prawda Boża, że
14
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
(tzn. zasady, że tekst Pisma Świętego jest wyłącznym
źródłem prawdy wiary), jak tej katolickiej apologetyki,
która na cytat biblijny użyty przeciwko jakiejś prawdzie
katolickiej odpowiadała dwoma innymi cytatami biblijnymi
na poparcie owej prawdy.
Potrzebne Panu cytaty, potwierdzające istnienie
czyśćca, podam już naprawdę za chwilę. Jednak najpierw
zaproponuję Panu głęboką lekturę Listu do Rzymian
(6,3-14). Przez "głęboką lekturę" rozumiem takie
odczytanie Pisma Świętego, jakiego przykład zostawił
Pan Jezus we wspomnianej dyskusji z saduceuszami.
Mianowicie lektura Pisma Świętego jest wówczas
głęboka, kiedy natchnione zdania nie zamykają nas
rygorystycznie w swoim sensie literalnym, ale prowadzą
ku pełniejszej prawdzie Bożej.
Otóż wspomniany fragment Listu do Rzymian mówi
o chrzcie jako o zanurzeniu starego człowieka, człowieka
grzechu, w śmierci. Po to ma w nas umierać ten człowiek
grzechu, aby mógł w nas żyć człowiek nowy, Boży.
Zgodnie z tym opisem, życie prawdziwie chrześcijańskie
polega na coraz bardziej gruntownym uśmierceniu tego
starego człowieka, aby mógł mnie ogarnąć coraz pełniej
człowiek Boży. Byłoby idealnie, gdyby ten stary grzesznik
umarł we mnie ostatecznie w dniu mojego odejścia z tego
świata. Wówczas byłbym już cały i bez reszty
człowiekiem Bożym i od razu dostąpiłbym szczęścia
oglądania mojego Boga twarzą w twarz. Co jednak
będzie, jeśli w momencie śmierci będę wprawdzie
człowiekiem Bożym, ale zostanie jeszcze we mnie
kawałek tego starego grzesznika? Nie jest to pytanie
abstrakcyjne. Owszem, byłoby ono abstrakcyjne,
gdybym był w pełni i bez braków wierny łasce Bożej.
Niestety, tak nie jest. Nieraz gołym okiem widać, że
również ludzie bardzo jawnie wypełnieni łaską Bożą nie
wyzbyli się jakichś swoich ułomności i grzechów aż do
końca swoich dni.
Otóż w Kościele katolickim wierzymy, że Bóg w swoim
miłosierdziu zezwala wszystkim swoim przyjaciołom,
którzy nie zdążyli na tej ziemi dokończyć swojego
umierania dla grzechu, aby mogli to uczynić na tamtym
świecie. Czyśćcem nazywamy proces ostatecznego
oczyszczenia z grzechów, jakiego Bóg dokonuje w tych
wszystkich, którzy zeszli z tego świata w stanie łaski
uświęcającej i jeszcze takiego oczyszczenia potrzebują.
Jesteśmy głęboko przekonani, że ta nasza wiara wyrasta
bezpośrednio z nauki apostolskiej o życiu
chrześcijańskim jako coraz to głębszym umieraniu dla
grzechu.
Potwierdzenie tej wiary znajdujemy również
w Ewangelii. Sam Chrystus Pan przestrzegał nas przed
zaciąganiem takich długów, które przyjdzie nam spłacać
na tamtym świecie: "Pogódź się ze swoim przeciwnikiem
szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik
nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono
cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz
stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz" (Mt 5,25n). Podobnie
mówił Chrystus Pan w przypowieści o nielitościwym
dłużniku: "I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go
katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie
uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeśli każdy z was nie
przebaczy z serca swemu bratu" (Mt 18,34n).
Toteż bardzo boleśnie dotykają nas zarzuty
protestanckich fundamentalistów, jakobyśmy my naukę
o czyśćcu wyssali sobie z palca. Jeśli sami nie zauważają
tej prawdy w Piśmie Świętym, jest to sprawa ich wiary
i sumienia, ale dlaczego są tak agresywni wobec wiary
innych? Czy nie mogliby się bardziej skupić na tym
wszystkim, co w ich własnej wierze jest pozytywne?
Protest i polemika wciąż jeszcze wydają się głównym
sposobem ich zaangażowań religijnych.
Wróćmy jednak do tych świętych tekstów, w których
my, katolicy, dopatrujemy się świadectw o oczyszczeniu
pośmiertnym. Mówiąc o grzechach przeciwko Duchowi
Świętemu -- a więc na zupełnie inny temat -- Pan Jezus
rozróżnia odpuszczenie grzechów w tym świecie (w tym
wieku) oraz w przyszłym (Mt 12,32). Bibliści powiadają,
że zastosował On tu ówczesne rabinackie rozróżnienie,
które było podstawą modlitwy za zmarłych. Wśród
ówczesnych Żydów modlitwa za zmarłych była już
bowiem rozpowszechniona. Otóż godne to uwagi, iż
w Ewangeliach nie widać śladów, żeby Pan Jezus był jej
przeciwny. On, który tak wyraźnie przeciwstawiał się
ówczesnym saducejskim próbom demitologizacji
obietnicy zmartwychwstania!
To prawda, nie ma również w Ewangelii śladów, żeby
Pan Jezus modlił się za zmarłych albo do takiej modlitwy
zachęcał. Jest to jednak aż nadto zrozumiałe. Niech Pan
zauważy, że wszystkie bez wyjątku spotkania Chrystusa
Pana ze zmarłymi, jakie są opisane w Ewangeliach,
kończyły się wskrzeszeniem! Po prostu Ewangelie
przedstawiają Chrystusa Pana, który objawia się jako
Syn Boży i Zwycięzca śmierci. Pytanie, na czym polega
Jego zwycięstwo nad śmiercią w obliczu faktu, że
przecież wiara w Niego nie chroni nas przed cielesnym
umieraniem i grobem, w Ewangeliach w ogóle nie jest
podejmowane. A przecież dopiero w odpowiedzi na to
pytanie pojawia się prawda o oczyszczeniu pośmiertnym.
Idźmy dalej: Pierwsze wspólnoty chrześcijańskie
odrzuciły obrzezanie, nieco później odstąpiły od
święcenia szabatu oraz od rozróżniania pokarmów
czystych i nieczystych, natomiast zupełnie nie słychać,
żeby próbowały odrzucić modlitwę za zmarłych, obecną
w obyczaju żydowskim co najmniej od dwóch stuleci
(por. 2 Mch 12,43-46). Przeciwnie, Apostoł Paweł sam
modli się za zmarłego Onezyfora, który okazał mu wiele
pomocy w rzymskim więzieniu oraz podczas pobytu
w Efezie. Modli się następująco: "Niechaj mu Pan da
w owym dniu znaleźć miłosierdzie u Pana!"
(2 Tm 1,18) Zachowały się też setki nagrobków
wczesnochrześcijańskich, na wielu z nich są wypisane
modlitwy za zmarłych. Szczegółowe wiadomości na ten
temat znajdzie Pan we wszystkich podręcznikach
archeologii wczesnochrześcijańskiej oraz
w specjalistycznych encyklopediach.
Dla katolika modlitwa za zmarłych stanowi oczywisty
postulat, wypływający z prawdy o świętych obcowaniu.
Po prostu nie tylko tak wierzymy, ale jest to przedmiotem
naszego codziennego doświadczenia, że im większa
w nas miłość Boża, tym bardziej stajemy się bliscy sobie
wzajemnie i zdolni do okazywania wzajemnej miłości.
W głowie nam się nie mieści, żeby śmierć mogła mieć
w sobie aż tyle ciemnej potęgi, że mogłaby rozerwać tę
jedność dzieci Bożych: przecież Chrystus Pan jest
Zwycięzcą śmierci! Jeśli Bogu podoba się to, że my,
żyjący na tej ziemi, modlimy się za siebie wzajemnie, to
jakże mogłoby Mu się nie podobać to, że modlimy się za
umarłych, aby mogli jak najszybciej dostąpić pełnej z Nim
jedności?
mateusz.pl/ksiazki/js-npp/js-npp_13.htm/
znalazła md/
15
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
Szczególnie w listopadzie zajmuje mnie pytanie:
Gdzie są nasi zmarli? To nieprawda, że czas leczy
wszystkie rany. Niektóre rany z czasem nawet się
powiększają, pogłębiają i bardziej bolą. Podeszłe
w latach matki, które w czasie wojny straciły synów bądź
córki, dzisiaj, po tak wielu latach, czują się szczególnie
samotne. Żona, która przed dwudziestu laty pochowała
swego męża, odczuwa dziś, gdy przybyło jej sporo lat, tę
stratę wyjątkowo boleśnie. A wtedy też bardziej
natarczywe staje się pytanie: Gdzie są nasi zmarli?
Najpiękniejsza wydaje mi się odpowiedź: Zmarli są
w niebie. A zatem tam, gdzie jest Bóg. Zmarli nie odeszli
tak sobie, nie wiadomo dokąd. Są u Boga, gdzie miłość
ma swój dom. Nikt nie znika bez śladu. Nawet ci, którzy
uczynili - według naszego mniemania - wiele złego. Po
swym życiu i śmierci wszyscy znajdą się u Boga. A On
każdego z nas zapyta: Dlaczego tak żyłeś, jak żyłeś?
Zapewne nie omieszka też wyraźnie zapytać: Dlaczego
nie pełniłeś Mojej woli? Gdy moje życie dobiegnie kresu,
oceni je sam Bóg. Nikomu nie wolno żyć tak, jak mu się
chce. Urodziliśmy się do miłości. I gdy umrzemy, Bóg
zapyta nas o naszą miłość. I wtedy?
Nie wiadomo. Bóg oceni życie każdego z nas. Ale nie
wiadomo, co dalej. Być może Bóg okaże się bardziej
miłosierny, niż się tego spodziewamy, ale zapewne też
bardziej surowy, niż tego byśmy sobie życzyli. Bóg jest
pamięcią świata. Raczej nie powinniśmy liczyć na to, że
Bóg o czymś zapomni, nie będzie mógł sobie czegoś
dokładnie przypomnieć. Bóg wyda wyrok. Z tym
wyrokiem będziemy musieli żyć... w morzu Jego miłości.
Zmarli są u Boga w niebie, tam, gdzie jest miłość.
Istnieje coś, co nigdy nie ustanie, dopóki istnieje ziemia.
A tym czymś jest miłość do innych, troska o innych,
współcierpienie z tymi, którym powodzi się gorzej niż
nam. Nie powinniśmy o tym nigdy zapominać mimo
wszystkich trosk codzienności. Gdy o tym pamiętamy,
niebo zaczyna się już tu, na ziemi, pośród czy pomimo
codziennych udręk. I nigdy się nie kończy, nawet gdy
ustanie wszelki język i wszelkie troski, i wszystkie pytania,
i całe poznanie. Bóg zna tych, którzy miłują. Są u Niego
dobrze przechowani. Za życia i po życiu. Wieczne życie
jest wieczną miłością Boga do wszystkich, którzy się Go
boją.
Michael Becker
16
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
ŚWIĘTO ANIOŁÓW
STRÓŻÓW
modlitwy.
będą nam towarzyszyć podczas tego dnia wspólnej
Po przywitaniu obrazu w domu można
zorganizować uroczystą kolację, na wzór wigilii przed
uroczystością Bożego Narodzenia. Bardzo do tego
zachęcamy. Nic tak nas nie łączy, jak wspólny posiłek.
Następnie proponujemy wspólne punkty, które
będziemy przeżywać rodzinnie: o godz. 2100 Apel
Jasnogórski, o godzinie 2137 minuta ciszy, a
następnie chwila dziękczynienia za dar życia bł. Jana
Pawła II. Następnie zachęcamy, aby wyznaczyć w
nocy godziny czuwania przy Obrazie.
4 listopada 2011r. we wspomnienie Świętego
Karola Boromeusza, Mszą Świętą o godzinie 17.00
rozpoczniemy peregrynację Obrazu bł. Jana Pawła
II po naszej parafii.
Zakończyły się Misje Parafialne, Jeszcze w
naszych sercach bardzo mocno tlą się postanowienia
podczas nich powzięte, oraz te przemyślenia, które
nam towarzyszyły. Z naszych ust nie znikają nuty
pięknych pieśni śpiewanych podczas nabożeństw, a
wręcz przeciwnie, każdego dnia motywują nas do
coraz to lepszego oraz głębszego przeżywania
każdego dnia.
Można wtedy rozważać teksty błogosławionego
Jana Pawła II.
Godziny poranne to czas na odśpiewanie godzinek
do NMP oraz wspólny rodzinny pacierz. W południe
o godz. 1200, odmawiamy wspólnie Anioł Pański oraz
o godzinie 1500 koronka do Bożego Miłosierdzia,
zawierzenie świata i swojej rodziny Bożemu
Miłosierdziu, pożegnanie obrazu. Zachęcamy, aby w
czasie modlitewnego czuwania odmówić w domu
wszystkie części różańca świętego, w tym
przynajmniej dwie części wspólnie całą rodziną. W
modlitewniku ta forma modlitwy jest bardzo
rozbudowana. Tą modlitwę tak bardzo ukochał Jan
Paweł II. Zachęcamy, aby skorzystać z czasu, który
został nam dany.
Pragniemy trwać w takiej radości ducha. Nasze
serca, umysł, wola, a przede wszystkim nasze
sumienie potrzebuje takiej energii, która pomoże nam
naładować się dobrem. Właśnie dlatego po naszej
Dziekanowskiej parafii wyruszą cztery obrazy Jana
Pawła II, aby mógł odwiedzić On sam osobiście nasze
domy, oraz nam pobłogosławić.
Pragę w tym miejscu zaproponować pewien
schemat takiego czuwania przy Obrazie bł. Jana
Pawła II, a przede wszystkim zaprosić, aby był to czas
wspólnej rodzinnej modlitwy, która ma wydać owoce:
pojednania w rodzinie, umocnienia więzi między
małżonkami, między rodzicami a dziećmi, między
rodzeństwem. Na ten czas został przygotowany
modlitewnik, który ma nam pomóc w modlitwie.
Bardzo zachęcamy, aby w miarę możliwości przez
cały dzień rodzina była razem i jak najwięcej modliła
się przed wizerunkiem bł. Jana Pawła II. Spróbujmy w
ten dzień zorganizować sobie dzień wolny w pracy!
Na samym początku pragnę zauważyć, że do tego
wydarzenia powinniśmy się dobrze przygotować.
Wskazane, aby wszyscy członkowie rodziny byli w ten
dzień w stanie łaski uświęcającej. Rodzinę, która
przejmuje w dany dzień Obraz, zapraszamy rano na
Mszę Świętą, aby przyjąć Pana Jezusa do serca
i odpowiednio przygotować swoje serce do tego
wydarzenia. Po tej Mszy Świętej będziemy również
w zakrystii, czy to w kancelarii parafialnej dawać
modlitewniki, które posłużą nam podczas naszego
spotkania z błogosławionym.
Niech ten czas przyniesie nam dobre owoce i
wzmocni naszą wiarę.
Błogosławiony Janie Pawle II, módl się za nami.
Obmyj me dłonie Maryjo
Przyjmij mnie znów na nowo
jak gdybym się narodziła,
bo mnie ma własna słabość
tak bardzo przeraziła.
Przekazanie obrazu między rodzinami dokonuje się
o godz. 17.00, wcześniej przygotowują się u siebie
w domu poprzez wspólną modlitwę koronką do
Bożego Miłosierdzia oraz przez rachunek sumienia.
Cała rodzina po obraz udaje się do sąsiadów. W ich
domu obie rodziny wspólnie się modlą wg obrzędu z
modlitewnika, a następnie ze śpiewem zostaje
przekazany obraz. Rodzina, która przyjmuje
wizerunek, do domu niesie obraz procesyjnie, dlatego
też warto wziąć ze sobą świece i lampiony.
Daj mi znów nowy rozum
i nową duszę Panie.
I niech się w moim życiu
Wola Twa święta stanie.
Królowo przysięgę mą przyjmij,
że odtąd już tylko przy Twoim boku
iść będę prostą ścieżką,
sama nie zrobię ni kroku.
W domu rozpoczynamy od przywitania Obrazu,
winien to zrobić ojciec rodziny, następnie proponujemy
odprawić krótką liturgię słowa. Myślę, iż w tym miejscu
powinniśmy podjąć egzegezę (rozważanie) tych
tekstów oraz określić konkretne intencje modlitw, które
Jak mały smyk przed Tobą stoję
z rękami zbrudzonymi,
Umyj je proszę, jak własna Matka
i złącz z Jezusowymi.
md
17
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
Nasi Ofiarodawcy
Powoli wypłacamy nasze długi, choć jeszcze mamy
ich wiele, a przychody nie rosną. Ufamy jednak w pomoc
Bożą i Waszą ofiarność. Modlimy się o Wasze zdrowie
i błogosławieństwo Boże i dobrą pracę, byście mogli dalej
wspierać te prace przy Bożym Domu.
Każdy, kto nawiedza przypadkowo nasze
sanktuarium, zwraca uwagę na świeżo wybrukowany
Plac Koronacyjny. Zewsząd słyszymy pochwały.
Rzeczywiście otoczenie kościoła zmieniło się. Na placu
przybyło miejsca na samochody. Od dwóch miesięcy na
żadnej Mszy św. nie brakło miejsca dla auta. Wprost
przeciwnie, zawsze jeszcze kilka mogło się zmieścić.
Przy okazji prosimy kierowców aby racjonalnie ustawiali
samochody przed kościołem, bo od każdego z nas zależy
ile pojazdów zmieści się na Placu. Cieszy fakt, że wielu
kierowców to rozumie i nie tylko stara się ustawiać dość
blisko innych pojazdów, by nie zablokować wolnych
miejsc, ale czekają cierpliwie, aż inne pojazdy wyjadą.
Niestety są jeszcze tacy, którzy niecierpliwie zapalają
silniki przedwcześnie, niepotrzebnie spalając drogie
paliwo i przepychają się do drogi. Jest też jeszcze wielu,
takich, którzy manewrują swym autem, by ustawić je tak,
by najszybciej wyrwać się do przodu. Niewiele jednak
zyskają. Czy to naprawdę warto dla tych paru minut.
Gdy będziemy czytać ten numer MK, będzie już po
Misjach. Bardzo się staraliśmy jak najlepiej je
przygotować. Chyba do każdego dotarł program tych
Misji, wydrukowaliśmy foldery z programem.
Zapewniliśmy kupno obrazu bł. Jana Pawła II do każdego
domu i każdej rodziny. Teraz rozpocznie peregrynację po
naszej parafii bł. Jan Paweł II, feretrony z bł. Papieżem
poświęciliśmy w czasie Misji. Wydrukowaliśmy też
odpowiedni Modlitewnik dla rodzin przyjmujących
Błogosławionego Papieża u siebie.
Trzeba też wspomnieć o zakończeniu kolejnego etapu
renowacji naszego zabytkowego kościoła.
W tym roku konserwatorzy pracowali przy
rekonstrukcji stropu i południowej ściany kościoła. Działo
się tak dzięki dotacjom; wojewódzki konserwator
przekazał na remont stropu 120 tysięcy zł, zaś
Wojewódzki Urząd Marszałkowski przekazał na remont
ściany południowej 50 tysięcy. Spory wkład też musiała
włożyć parafia i tu z pomocą przyszedł Społeczny Komitet
Odnowy Zabytkowego Kościoła (o czym pisaliśmy
wcześniej). Teraz trzeba przygotować projekty dalszych
prac.
Na pamiątkę przeżytych Misji św. nowy krzyż misyjny
wykonał, jak poprzednio, pan Stanisław Jakubowski.
Stopę mocującą krzyż oprawiliśmy płytą granitową.
Nasi ofiarodawcy, których polecamy opiece Matki
Bożej Dziekanowskiej:
Po 50 zł: Barszcz Elżbieta Winiary, Chmielowska
Janina Sieraków, Gawlik Janina Winiary, Kania Janina
Bieńkowice, Pisarska Danuta Jankówka, Poznański
Teresa i Kazimierz Sieraków, Ptak Zofia Sieraków, oraz
jedna wpłata anonimowo;
70 zł: Węglarz Danuta i Jan Kunice;
Po 100 zł: Bruchnalska Aleksandra Rudnik, Choroba
Kazimierz Nowa Wieś, Dębowska Janina Hucisko,
Dziewońska Albina Sieraków, Dziewoński Krystyna
i Tadeusz Rudnik, Herzog Halina Dziekanowice,
Łyżczarz Anna i Stanisław Sieraków, Półtorak Aleksandra
i Stanisław Sieraków, Ryś Małgorzata i Marek Sieraków,
Serafin Teresa i Tadeusz Sieraków, Talaga Ewa i Andrzej
Sieraków, Zimirski Anna i Janusz Winiary oraz jedna
wpłata anonimowo;
Po 200 zł: Krasek Tadeusz Dziekanowice,
Rozwadowski Małgorzata i Jacek Dziekanowice, Sarka
Marta i Jerzy Sieraków;
Po 300 zł: Dziewoński Józefa i Zygmunt Sieraków,
Łyżczarz Monika i Janusz Sieraków oraz rodzina
z Bieńkowic;
1.000 zł: Darowizna od SKR Dobczyce;
Szczególnie serdecznie dziękujemy za dwie ofiary
po 10.000 zł.
Wszystkim ofiarodawcom bardzo, bardzo dziękujemy.
Każda Wasza ofiara cieszy, bo nie tylko zmniejsza dług,
ale też jest znakiem uznania i poparcia oraz nadzieją, że
uda się nam wypłacić dług. Niech Was Matka Najświętsza
darzy zdrowiem i wyprasza błogosławieństwo Boże,
niech otacza Was opieką i wynagradza Waszą hojność.
Szczęść Wam Boże!
----0---Bóg zapłać firmie RemBruk, która ułożyła kostkę na
Placu Koronacyjnym, za przekazanie Caritasowi dla
naszych dzieci przyborów szkolnych.
ks. Proboszcz
Pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny
Kościoła ewangelicko-augsburskiego.
Przemawiając do zgromadzonych tam luteranów,
powiedział – „Nasze spotkanie jest świadectwem
wspólnego szukania dróg do jedności chrześcijan,
zgodnie z wolą naszego Mistrza i Pana, abyśmy wszyscy
stanowili jedno.”
W swoim przesłaniu podczas odprawianej później
mszy świętej papież domagał się przywrócenia ładu
moralnego: „Świadectwo męczenników jest dla nas
zawsze jakimś wyzwaniem... Męczennicy... przede
wszystkim oni pytają nas o stan naszych sumień – pytają
o naszą wierność własnemu sumieniu... Sumienie... jest
naszym wewnętrznym przewodnikiem i jest sędzią
naszych czynów. Jakże ważne jest więc, aby nasze
sumienia były prawe, aby ich osądy oparte były na
prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło złem....•
„Nasza Ojczyzna stoi dzisiaj przed wieloma trudnymi
problemami społecznymi, gospodarczymi, a także
politycznymi.... Jednak najbardziej podstawowym
problemem pozostaje sprawa ładu moralnego. Ten ład
jest fundamentem życia każdego człowieka i każdego
społeczeństwa. Dlatego Polska woła dzisiaj o ludzi
sumienia!... Być człowiekiem sumienia to znaczy
Pielgrzymka piąta – 1995 rok
Hasłem tej jednodniowej pielgrzymki było: „Zło dobrem zwyciężaj”
Była to szczególna wizyta, bowiem Papież przybył do
Polski nieoficjalnie, pielgrzymując do Skoczowa, miejsca
urodzenia kanonizowanego dzień wcześniej w Ołomuńcu
(Czechy) Jana Sarkandra. Ojciec Święty odwiedził także
Żywiec i Bielsko-Białą - miasto, w którym pracował jego
ojciec i jego starszy brat Edmund (lekarz). Była to również
podróż sentymentalna, bowiem z niedalekiego Czańca
wywodził się ród Wojtyłów. Stamtąd także pochodziła
jego matka Emilia.
Podczas pobytu Jana Pawła II miało także miejsce
spotkanie z prezydentem Lechem Wałęsą, który Janowi
Pawłowi II wręczył order Orła Białego.
Nieoficjalny charakter wizyty miał być związany
z agresywną polityką antykatolicką rządzących wówczas
w Polsce ugrupowań, które usiłowały przekreślić ustawę
antyaborcyjną oraz torpedowały ratyfikację konkordatu.
Pielgrzymka miała także wymiar ekumeniczny.
W skoczowskim kościele pod wezwaniem Trójcy Świętej
miało miejsce spotkanie Ojca Świętego z wiernymi
18
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
wszystkim od tego, jaki będzie człowiek, jakie będzie jego
sumienie” – podkreślił Ojciec Święty. Jeszcze raz odwołał
się do związku między historią narodu polskiego
i chrześcijaństwem: „Na naszej polskiej ziemi krzyż ma
długą, już ponad tysiącletnią historię. Jest to historia
zbawienia, która wpisuje się w historię tej wielkiej
wspólnoty ludzkiej, jaką jest naród. W okresach
najcięższych dziejowych prób naród szukał i znajdował
siłę do przetrwania i do powstania z dziejowych klęsk
właśnie w nim – w Chrystusowym Krzyżu! I nigdy się nie
zawiódł. Był mocny mocą i mądrością Krzyża!”.
Pobyt Ojca Świętego w Bielsku-Białej był bardzo
krótki i ograniczył się do spotkania z ludnością i władzami
miasta, które nadały Mu tytuł Honorowego Obywatela
Bielska-Białej. W swoim krótkim wystąpieniu Jan Paweł II
wspominał swoje wcześniejsze wizyty w tym mieście,
kiedy nie był jeszcze papieżem.
Po przyjeździe do Żywca Ojciec Święty odwiedził
kościół parafialny p.w. Narodzin Najświętszej Marii
Panny. W swoim przemówieniu do wiernych ponownie
wrócił do problemu laicyzacji i wskazywał na potrzebę
świętości: „O Chrystusie w szczególny sposób świadczą
święci. Świadczą o nim wszyscy wyznawcy Chrystusa,
którzy nie załamują się w wierze. Nie załamują się, gdy
grozi im śmierć, nie załamują się nawet wówczas, gdy
grozi im... „wykluczenie z synagogi”. Dzisiaj trzeba to
rozumieć w znaczeniu szerszym, jako wszelkie formy
dyskryminacji i szykan oraz spychania ludzi wierzących
poza margines życia społecznego. Pamiętamy, jak
często doświadczaliśmy tego w przeszłości! Muszą więc
budzić niepokój również dzisiaj dające się zauważyć
w naszej Ojczyźnie tendencje zmierzające do laicyzacji –
programowej laicyzacji społeczeństwa, ataki na Kościół,
ośmieszanie wartości chrześcijańskich, które były
przecież u podstaw tysiącletnich dziejów narodu”.
Władze miasta Żywca również obdarzyły Go tytułem
Honorowego Obywatela Miasta. Z Żywca Ojciec Święty
udał się w drogę powrotną do Ostrawy helikopterem.
Opr.:S.D.
wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków,
ciągle na nowo się nawracać... podejmować odważnie
odpowiedzialność za sprawy publiczne, troszczyć się
o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby
bliźnich...”. „Wbrew pozorom, praw sumienia trzeba
bronić także dzisiaj. Pod hasłami tolerancji, w życiu
publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy się
nieraz wielka... nietolerancja. Odczuwają to boleśnie
ludzie wierzący. Zauważa się tendencje do spychania ich
na margines życia społecznego, ośmiesza się i wyszydza
to, co dla nich stanowi największą świętość. Te formy
powracającej dyskryminacji budzą niepokój i muszą
dawać wiele do myślenia”. „Czas wielkiej próby polskich
sumień trwa! Musimy być mocni w wierze. Dzisiaj, kiedy
zmagacie się o przyszły kształt życia społecznego
i państwowego, pamiętajcie, iż zależy on przede
Moim zdaniem
przywódca tej partii Janusz Palikot, to przecież
uosobienie tych wszystkich negatywnych cech. Czy na
takich ludzi, może oddać swój głos człowiek „zdrowo
myślący”, w kraju katolickim? Można się nie przejmować
tym, co o nas myślą inni, ale przyznam, że zabolało mnie,
kiedy przeczytałem w internecie, że prasa zachodnia
zastanawia się jak to jest możliwe, że w Polsce katolickiej
ludzie swoimi głosami poparli partię zwalczającą Kościół.
A przecież wiemy, jaką tolerancją odznacza się prasa
zachodnia. Smutno mi po tych wyborach, tym bardziej, że
do parlamentu nie weszło wielu zacnych i mądrych ludzi!
Nie zamierzam komentować wszystkich wyników, ale
nie mogę milczeć, gdy w mojej katolickiej Ojczyźnie ~ 1,5
mln osób głosuje na partię, która otwarcie mówi, że ma
w swym programie walkę z religią katolicką, działania
proaborcyjne, legalizację narkotyków, popieranie
homoseksualizmu. A pewnie też opowiada się za
eutanazją. Mam tu na myśli partię Palikota, bo to na nią
oddał głos co dziesiąty Polak uczestniczący w wyborach.
Zapewne wśród tych osób wiele pochodzi z rodzin
katolickich. Pytam, gdzie jest sumienie tych ludzi? Czy nie
zdają sobie sprawy z tego, że taki wybór to nie jest już
wybór mniejszego zła, ale jest to wybór totalnego zła?!
Z opublikowanych danych wiemy, że główny elektorat
Palikota stanowili młodzi ludzie, w wieku do 25 lat. Wiemy
też, że 30% więźniów oddało głos na jego partię. A kim są
w takim razie ludzie, którzy z ramienia tej partii zasiądą
w ławach poselskich polskiego Sejmu. Nie znamy jeszcze
wszystkich, ale wiemy już dziś, że są wśród nich tacy,
którzy obnoszą się ze swoją odmienną seksualnością,
piewcy swobody seksualnej, zwolennicy aborcji i walki
z Kościołem. Są też ludzie, którzy niejednokrotnie mieli
problemy z prawem i „odsiadywali wyroki sądowe”. Jest
też były ksiądz, wydawca gazety antykatolickiej. Sam
S.D.
19
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
Plac Koronacyjny poświęci Kardynał Stanisław Dziwisz
W niedzielę dziękczynienia za koronację Cudownego Obrazu przed 20 laty i za poświęcenie naszego
kościoła przed 45 laty, przez abp. Karola Wojtyłę – ks. Kardynał na początku poświęci ten nowo oddany Plac
Koronacyjny wokół sanktuarium. Plac cieszy oko, ale wyłonił się problem śmieci, a zwłaszcza niedopałków
papierosów. Dlatego postanowiliśmy zrobić kosze na śmieci i popielniczki dla palaczy. Piękne kosze z
popielniczkami zaplanował, wykonał i zamontował pan Stanisław Burda z Bieńkowic, ten sam, który
wykonał piękną bramkę do płotu plebańskiego. Bardzo serdecznie dziękujemy i zapewniamy o modlitwie za
Jego rodzinę.
Dziekanowskie dziękczynienie
Prawie dwie godziny trwać będzie uroczysta suma dziękczynna w sanktuarium Macierzyństwa NMP
w Dziekanowicach, którą sprawować będzie Ks. kard. Stanisław Dziwisz z kilkunastoma kapłanami. To nie
będzie zwykła uroczystość. Jedna z najstarszych parafii małopolskich, parafia w Dziekanowicach obchodzi
kilka okrągłych rocznic. 29 września przed dwudziestu laty ks. kard. Franciszek Macharski przy licznym
udziale biskupów, duchowieństwa i wiernych ukoronował słynący łaskami od XVII w. obraz Matki Bożej
Dziekanowskiej. Korony dla Matki Bożej poświęcił również w 1991 r. Ojciec Święty Jan Paweł II w czasie
pobytu w Krakowie.
Od 40-lat trwa w Dziekanowicach Nieustająca Nowenna do Matki Bożej Dziekanowskiej, zaś przed 45ciu laty, w roku milenijnym, ówczesny Metropolita Krakowski arcybiskup Karol Wojtyła poświęcił będący
jeszcze w budowie nowy kościół ku czci Macierzyństwa NMP. Ten wymowny tytuł nadała obrazowi
dziekanowskiemu Stolica Apostolska w roku 1943.
Warto też wspomnieć, że w Dziekanowicach stoi też kościół zabytkowy św. Mikołaja i św. Marii
Magdaleny, o którym jest wzmianka w dokumencie cysterskim z roku 1226 (też rocznica).
W niedzielę, 30 października, przybędzie do sanktuarium maryjnego w Dziekanowicach obecny
Metropolita Krakowski ks. kard. Stanisław Dziwisz, by przewodniczyć uroczystości jubileuszowej. Ks. kard.
przywita nasza orkiestra z Nowej Wsi. Przed piętnastu laty, w dniu podobnego dziękczynienia, w czasie
Mszy św. koncelebrowanej ks. Kardynał przekazał proboszczowi piękny, duży perłowy różaniec poświęcony
jeszcze przez Sługę Bożego Jana Pawła II. Uroczystość zakończyła się specjalnym nabożeństwem przed
koronowanym obrazem Matki Bożej, gdzie poszczególne stany składały hołd wdzięczności.
ZAPROSZENIE NA SPOTKANIE GRUPY MODLITEWNEJ
…Nie bądź tym, który ma oczy wiary, aby patrzeć, a nie widzi.
Nie bądź tym, który ma uszy wiary, aby słuchać, a nie słyszy.
Swoim przewodnikiem uczyń Ojca i Syna i Ducha Świętego –
On cię wszystkiego nauczy…
Młody człowieku!... szczególnie Ty, który przyjąłeś już sakrament bierzmowania i chcesz
pogłębiać swoją wiarę i być bliżej Boga– posłuchaj i rozważ, bo dziś właśnie do Ciebie skierowane
są te słowa - w trosce o Ciebie i Twój duchowy rozwój.
Wielu ludzi odrzuca dziś Boga, bo „przeszkadza” i „miesza” w ich planach. Masz swój świat…
swoje myślenie… swoje zamiary i oczekiwania…obok tego wszystkiego żyje i działa Bóg…Pomyśl
jak wielkim samotnikiem stałbyś się, gdyby Boga nie było w Twoim życiu…
Dlatego przyjdź w najbliższą środę – 16 listopada na godzinę 19.00 - z radością
oczekujemy właśnie Ciebie – serdecznie zaprasza ks. Łukasz Michalczewski i My Młodzi, którzy
już spotykamy się, by adorować żywego Boga wystawionego w Najświętszym Sakramencie, by
oddawać chwałę Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu poprzez wspólną modlitwę i śpiew, wspólne
czytanie i rozważanie Pisma Świętego.
Nie żałuj czasu dla Boga! Miej odwagę żyć z Bogiem! Daj świadectwo swojej wiary!
Bóg wierzy w Ciebie i czeka na Ciebie!
20
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
21
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
Niektóre podziękowania i prośby (z września 2011 r.)
Matko Nieustającej Pomocy błagam Cię o zdrowie dla
mojej mamy Anny ,aby choroba nowotworowa nie
powróciła, żeby nie było przerzutu. Proszę Cię Maryjo
o rozwiązanie pozytywne trudnej sprawy dla mojej
siostry. Proszę Cię Maryjo o dobrą pracę. Opiekuj się
moją całą rodziną! Monika.* Matko Boża, proszę
o uzdrowienie mego syna Bartosza na ciele i duszy.
Dziękuję, że mnie nie opuściłaś i za moje opamiętanie.
Proszę o opiekę nad moimi dziećmi i całą rodziną,
przepraszam za wszystkie moje grzechy. Ewa. Opole.*
Matko Boża Dziekanowska, proszę w intencji mojej
koleżanki Iwony, o siłę Bożą w pokonywaniu trudności,
które ją spotykają oraz o światło Ducha Świętego w ich
rozwiązywaniu. Przyjaciółka Beata. Radom.* Matko
Boża, potrzebuję uzdrowienia, więc błagam Cię
o uleczenie mnie z psychoz, nerwicy, lęków, depresji
i z chorego poczucia winy, na które cierpię już od
najmłodszych lat. Czcicielka.* Miłosierna Matuchno,
wyjednaj łaskę zdrowia i wszelkiego błogosławieństwa
u Miłosiernego Pana naszego Jezusa dla mojej żony
Basi i syna Filipa Darek, Tarnów.* Proszę
o wstawienniczą modlitwę za mnie do Matki Bożej
Dziekanowskiej o dobrego męża, niech Matka Boża
zlituje się nad moja samotnością. Proszę o łaskę
zdrowia i Bożego błogosławieństwa dla moich
rodziców. Szczęść Boże. Ania. Bierutów.* Kochana
Matko Boża, wyjednaj mi łaskę macierzyństwa. Proszę
także o zdrowie, siłę i nadzieję w tych trudnych dla
mnie chwilach Małgorzata.* Matuchno Boża, błagam
Cię: przemień życie Marcina, uwolnij go od alkoholu
i złego towarzystwa. Spraw, aby się opamiętał
i zawrócił ze złej drogi, żeby założył katolicką rodzinę
i proszę o potomstwo dla niego .Wspieraj go i ratuj
Maryjo! Stroskana matka, Warszawa.* Niebieska
Mamo- Pocieszycielko mego serca, dziękuję za to, że
jesteś obecna w mym życiu, że pomagasz sprostać mi
w wielu codziennych sytuacjach. Dziękuję za opiekę
nad moimi dziećmi, za ich prawidłowy rozwój i bezlik
radości, jakim promieniują każdego dnia. Na progu
nowego roku szkolnego pragnę prosić o dalszą Twą
troskliwą opiekę nad moją rodziną, a w szczególności
nad synkiem Pawełkiem, który rozpoczął naukę
w przedszkolu. Proszę wspieraj i towarzysz, gdy jest
mu smutno. Polecam Ci także, Kochana Mamo,
i otaczam modlitwą wszystkich, z którymi spotykam się
na co dzień: młodzież i dzieci, nad którymi sprawuję
opiekę podczas dojazdu do szkół. Pomóż mi, abym
wykonywała swoją pracę odpowiedzialnie i z miłością
do drugiego człowieka. Matko Boża Dziekanowska,
módl się za nami! Joanna.* Pani Dziekanowska,
wyproś u Boga moje uzdrowienie z konsekwencji
zaburzeń genetycznych, jeśli jest to tylko zgodne
z Jego wolą. Jakub, Rzeszów.* Matko Boża, proszę
o nawrócenie brata i jego powrót do Kościoła.
O wybaczenie tego co zrobił oraz o siły dla rodziców
i całej rodziny. Ola.* Matko Boża, proszę Cię o dar
macierzyństwa. Monika.* Proszę Matko Najświętsza
o przebaczenie moich czynów oraz wszelką pomoc
w odbudowaniu utraconego związku z Izabelą. Jakub,
Warszawa.* Matko Boża, przez wstawiennictwo św.
Rity, błagam błogosław intencjom mego serca, które
tak dobrze znasz. Dorota. Wolverhampton.*
Najświętsza Panienko, bardzo proszę o zdrowie dla
mojej maleńkiej córeczki oraz o to, abym była dobrą
mamą. Sylwia.* Matko Boża, dziękuję Ci bardzo za to,
że mąż poddał się terapii alkoholowej, ale też proszę
o to, aby nie wrócił do nałogu i aby nasza rodzina
mogła żyć w zdrowiu i szczęściu. Maria z Nowego
Sącza.* Matko Boża, błagam o pomoc w rozwiązaniu
bardzo trudnej sytuacji w pracy u mojego męża. Anna,
Szczecin.* Dziękuję Ci Mamo za modlitwę, za łaskę
spowiedzi generalnej dla mnie i innych osób. Proszę,
wypraszaj łaski temu kapłanowi, aby jak najwięcej
osób doświadczyło o przemieniającej miłości Twojego
Syna Jezusa Chrystusa. Sebastian, Szczecin.*
Maryjo!Proszę o ratunek dla mojego małżeństwa.
Artur, Radom.* Matko Boża, proszę o pomoc w walce
z moja chorobą oraz o opiekę dla mojej rodziny.
Grażyna, Rumia.* Kochana Matko Boża, proszę Cię
o uzdrowienie oraz znalezienie przyczyny poronień.
Wyjednaj mi łaskę macierzyństwa. Małgorzata.* Matko
Boża, dziękuję za dotychczasową opiekę nade mną
i moją rodziną. Proszę o dalsze błogosławieństwo. Nie
daj nam zginąć i dopomóż wyjść pozytywnie z trudnej
sytuacji materialnej. Anna, Otmianowo.* Matko Boża,
Ty wiesz, co jest w naszych sercach. Dziękuję za
wszelkie łaski, na które pewnie wcale nie zasłużyłam.
Jestem w ciąży, ale znów rokowania są kiepskie.
Wesprzyj mnie w tych trudnych chwilach, tak bardzo
byśmy z mężem chcieli doczekać się zdrowego
dziecka... Módl się za nami i wspieraj nas, o to pokornie
błagamy. Elżbieta. Kraków / Niemcy.* Matko Miłości,
dziękuję za wysłuchane prośby. Twojej opiece
zawierzam córkę z dziećmi, aby przetrwali trudne dla
nich chwile. Wdzięczny czciciel, Kraków.* Matko Boża
miej mnie w swojej opiece i pomóż mi. Dorota.* Matko
Najświętsza, uproś cud przemiany serca Bogdana,
niech nastanie w rodzinie zgoda i pokój. Ula.* Matko
Boska, uproś u Twego Syna nawrócenie dla bliskiej mi
osoby. Ewelina.* Mateczko Najświętsza, proszę
o zdrowie, o szczęśliwą operację bez powikłań, bardzo
się boję. Beata, Szczecin.* Królowo, Pani
Dziekanowska, Ty dobrze wiesz i widzisz jak dzisiejsza
młodzież jest narażona na zło i różne
niebezpieczeństwa, proszę Cię i błagam o nieustanną
opiekę nad moimi wnukami: Mateuszem i Michałem
w Nowym Sączu, Elżbietą w Dobczycach, Sylwią
i Natalią w Anglii, Tomaszem w Dobranowicach,
Katarzyną, Aleksandrą i Klaudią w Sierakowie oraz
Krzysztofem, Teresą i Agnieszką w Dziekanowicach.
Matko Boża wstawiaj się za nami!. Ludwik.* Matko
Boża Dziekanowska, przez Ciebie dziękuję Bogu
Stworzycielowi za życie Ks. Józefa Rozwadowskiego.
Dziękuję za przykład jego wiary i jego kapłaństwa.
Dziękuję za wszelkie dobro jakie otrzymała od Boga
przez jego ręce nasza Parafia i moja rodzina. Proszę
o pokój jego duszy i Niebo, o którym tak dużo do nas
mówił. *
22
Matczyne Królestwo, Listopad 2011
23. +Marta Błaszczyk z Dziekanowic
ur. 9.07.1926 r., zm. 22.09.2011 r.
24. +Waleria Chlebda z Dziekanowic
ur. 10.11.1922 r., zm. 29.09.2011 r.
25. +Mieczysław Pokrywa z Rudnika
ur. 18.04. 1924 r., zm. 2.10.2011 r.
26. +Czesław Marszalik z Winiar
ur. 18.04.1940 r., zm. 3.10.2011 r.
27. +Helena Dziubek z Winiar
ur. 15.05.1923 r., zm. 5.10.2011 r.
Dnia 18.09.2011
32. Maciej Stanisław Widomski z Rudnika
Chrzestnymi byli: 1. Maciej Sowa z Gdańska
2. Magdalena Nicieja-Filuciak z Rudnika
Dnia 16.10.2011
33. Zuzanna Maria Mika z Winiar
Chrzestnymi byli: 1. Rafał Duda z Dobczyc
2. Ilona Jamka z Dobczyc
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie!
DYŻUR W SANKTUARIUM
Boże, racz udzielić duchowego odrodzenia dzieciom,
które w wierze Kościoła wezwałeś do chrztu, aby
otrzymały życie wieczne.
1.11-6.11 – z Bieńkowic spod nr: 24, 44, 72, 9, 94, 37,
67, 104, 139, 96, 111, 69.
7.11-13.11 – z Bieńkowic spod nr: 11, 42, 35, 13, 57,
10, 34, 8, i z Nowej Wsi: 19, 27.
14.11-20.11 – z Sierakowa spod nr: 14, 150, 223,
122, 40, 204, 46, 98, 48, 51, 79.
21.11-27.11 – z Nowej Wsi spod nr: 81, 12, 93, 65,
78, 15, 80, 120, 125, 91, 36, 103.
28.11-4.12 – z Nowej Wsi spod nr: 106, 111, 26, 99,
40, 66, 94, 42, 35, 22, 104.
5.12-11.12 – z Nowej Wsi spod nr: 74, 92, 29, 33, 31,
50, 122, 39, i z Sierakowa: 66, 86, 106.
12.12-18.12 – z Sierakowa spod nr: 73, 183, 69, 143,
157, 64, 97, 109, 55, 149, 50, 19, 190.
19.12-25.12 – z Sierakowa spod nr: 118, 166, 18, 15,
59, 83, 16, 53, 43,
i z Dziekanowic: 1, 62, 32, 142, 147.
dnia 27.08.2011 r.
Mariola Dyrda i Łukasz Dziądziak
Świadkami byli: 1. Jarosław Dyrda z Bieńkowic
2. Aleksandra Dziądziak z Siedlec
dnia 3.09.2011 r.
Ewelina Kania i Paweł Wardyński
Świadkami byli: 1. Krzysztof Trepka z Sosnowca
2. Marta Trepka z Sosnowca
Anna Małota i Łukasz Urbanik
Świadkami byli: 1. Kamil Noworolnik z Kostrzy
2. Paulina Pazdan z Janowic
dnia 10.09.2011 r.
Joanna Trojańska i Mariusz Kubik
Świadkami byli: 1. Tomasz Trojański z Huciska
2. Iwona Kubik-Szkleniarz z Nawojowej
dnia 17.09.2011 r.
Emilia Półtorak i Michał Bednarski
Świadkami byli: 1. Paweł Półtorak z Sierakowa
2. Agnieszka Bednarska z Kunic
Agnieszka Urbaniak i Damian Cholewa
Świadkami byli: 1. Sylwester Szczudło z Sierakowa
2. Katarzyna Urbaniak z Nowej Wsi
Monika Marcisz i Tomasz Hajduła
Świadkami byli: 1. Maciej Folgier z Olkusza
2. Urszula Marcisz z Sierakowa
dnia 24.09.2011 r.
Agnieszka Płachta i Kamil Pachowicz
Świadkami byli: 1. Rafał Płachta z Bieńkowic
2. Sylwia Jędrzejczyk z Winiar
Iwona Feliks i Krzysztof Zuzek
Świadkami byli: 1. Dawid Feliks z Kunic
2. Sylwia Marszalik z Krakowa
dnia 8.10.2011 r.
Anna Lejda i Krzysztof Bania
Świadkami byli: 1. Adam Piwowarczyk z Kornatki
2. Sylwia Kosałka z Bieńkowic
Zatroszczyli się o Sanktuarium
Jedność z Parafią zaświadczyli, okazując troskę
o czystość naszego Sanktuarium – następujący
Parafianie (przy nazwisku podajemy numer domu jeśli
wpisano go w Księdze Pamiątkowej Parafian
zatroskanych o Dom Boży)
– wszystkim składamy serdeczne Bóg zapłać:
3.09.2001 r. – Sieraków: Wincenciak, Anna Kasprzyk,
Aleksandra Kasprzyk, Jadwiga Kania, Stanisława Ptak,
Stanisława i Stanisław Cygan, Anna i Maria Półtorak;
10.09.2011 r. – Nowa Wieś: Elżbieta Sikora, Renata
Paździor, Maria Chorobik, Piotr Mazur, Irena i Aneta
Sznajder;
17.09.2011 r. – Bieńkowice: Anna Kupiec, Kazimierz
Dziewoński;
24.09.2011 r. – Bieńkowice: Małgorzata Cygan, Lucyna ,
Halina Kania, Karolina Gołda, Marta Burda, Ewelina
Burda, Maria Kosałka, Danuta Rozwadowska, Renata
Rozwadowska.
Za posługę w Domu Bożym Bóg zapłać!
ks. Proboszcz
23
KRZYŻÓWKA
POZIOMO: 1). Dzień wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych; 2). ...„A … około dwutysięczna ruszyła
pędem po urwistym zboczu do jeziora”... (Mk 5, 13); 8). Pismo Święte; 9). Największy prorok Starego
Testamentu przepowiadający przyjście Mesjasza; 10). ...,,To powiedziawszy splunął na ziemię, uczynił...ze
śliny i nałożył je na oczy niewidomego”... (J 9, 6); 13). Stan oczyszczenia po śmierci od następstw grzechów;
16). Przeciwnik wasz..., jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć”… (1P 5, 8); 17). Błagalna modlitwa do
Wszystkich Świętych; 18). Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów..., będą
pościć”… (Mk2,20); 19). Grzech główny;
PIONOWO: 1). Jest przeciwieństwem kultu, jaki oddajemy jedynemu Bogu - magia wróżby…; 2). Owocem
zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość,..., wierność, łagodność, opanowanie"...(Ga
5, 22); 3). …„Wówczas ukaże się na niebie... Syna Człowieczego”...(Mt 24, 30); 4). ...,,Przykazanie zaś Jego
jest takie, abyśmy wierzyli w... Jego Syna, Jezusa Chrystusa”... (1J 3, 23); 5). ...,,Ty zaś, gdy pościsz,
namaść sobie głowę i umyj..., aby nie ludziom pokazać, że pościsz ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu”...
(Mt 6, 17); 6). ...,,Usiłujcie wejść przez ciasne...; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie
będą mogli”... (Łk 13, 24); 7). ...,,Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły…”… (Łk 6, 43); 11). ...,,Idźcie
precz ode Mnie, przeklęci, w...wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom”... (Mt 25, 41); 12). Wieża, której
budowa została przerwana przez Boga; symbol ludzkiej pychy; 13). Turyński - płótno, w które według tradycji
chrześcijańskiej zostało po śmierci owinięte ciało Chrystusa; 14). ... „A, sąd polega na tym, że światło
przyszło na..., lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło ... ”… (J3,19); 15). Zabił swego brata,
Abla.
Krzyżówkę nadesłała Pani Halina Herzog z Dziekanowic.
Wśród osób, które prześlą prawidłowe rozwiązania rozlosujemy trzy nagrody.
Rozwiązanie krzyżówki prosimy przesyłać do 10 listopada 2011 r. na adres Sanktuarium,
lub złożyć w zakrystii - z dopiskiem na kopercie: „Konkurs”.
Za rozwiązanie krzyżówki z numeru 10 (215) nagrody otrzymują: Zofia Ptak z Sierakowa,
Dominik Kuliga z Borzęty, Michał Piosek z Krakowa.
Nagrody można odebrać w Kancelarii Parafialnej w dni powszednie, bezpośrednio po Mszy św.

Podobne dokumenty