Czy o takiej Europie marzyliśmy?
Transkrypt
Czy o takiej Europie marzyliśmy?
Czy o takiej Europie marzyliśmy? (Słowo od Redaktora) Szanowni Państwo, Wstępy są zazwyczaj wyważone, stonowane i bezosobowe. Ten będzie nieco inny. A to dlatego, że większość zebranych w tomie tekstów jest reakcją na kulturową sytuację współczesnej Europy. Europy, która moim zdaniem coraz bardziej przypomina efektowny i wielobarwny bukiet kwiatów, jaki można kupić w kwiaciarni. Taki bukiet wygląda pięknie, ale ma, początkowo niemal niewidoczną, skazę. Choć cieszy oczy swoim wyglądem, pozbawiony jest korzeni dostarczających mu życiodajnych soków. A zatem mimo że piękny, jest już martwy. Sądzę, że dosyć podobnie opisać można sytuację współczesnej Europy. Na pierwszy rzut oka jest bogata, barwna i stale się rozwija. Co więcej, większość jej mieszkańców osiągnęła wysoki standard życia materialnego, a ponadto cieszy się wolnością i dobrobytem. Równocześnie jednak Europa staje się miejscem, gdzie człowiek posługujący się zdrowym rozsądkiem czuje się coraz bardziej zagubiony. Powodów takiej sytuacji jest wiele. Wszak rozsądny człowiek musi się bardzo postarać, by spokojnie przyjmować informacje, że Parlament Europejski – przypomnijmy – organ pełniący w zjednoczonej Europie trzy podstawowe funkcje: ustawodawczą, nadzorczą i budżetową, tematem swoich obrad czynił już tak ważne kwestie jak na przykład „Rola i znaczenie cyrku w Unii Europejskiej” czy też to „Jak przybliżyć przestrzeń kosmiczną do Ziemi”1. Z racji szybko rosnącej liczby coraz mniej dziwią też bzdurne unijne regulacje, z których wynika między innymi, że marchew to owoc, a ślimak jest rybą. Zdumienie i konsternację wywołują także wybiórcze przejawy nadmiernej troski unijnych urzędów o zdrowie i bezpieczeństwo obywateli. Określam je jako wybiórcze dlatego, że dotyczą tylko niektórych sfer ludzkiej aktywności i nie wszystkich osób żyjących dziś na terenie Europy. No bo z jednej strony Unia wydaje szczegółowe, choć pozbawione większego sensu, dyrektywy dotyczące na przykład zasad posługiwania się drabiną, wylicza konieczne elementy wyposażenia klatek dla kur, normuje dopuszczalną ilość wody spuszczanej w muszli klozetowej i maksymalną długość płomienia świecy. Domaga się też między innymi dodawania do ka1 Podaję za: http://www.nto.pl/opinie/art/4146781,unijne-absurdy-kura-w-klatce-ma-stacpazurami-do-przodu,id,t.html 10 Robert T. Ptaszek loszy instrukcji obsługi oraz notowania temperatury wody w jakiej zmywa się naczynia w stołówkach i w restauracjach. W tym samym czasie nie jest jednak w stanie dokonać rejestracji kilkuset tysięcy imigrantów, którzy bez kontroli i żadnych dokumentów przemieszczają się po kontynencie. Wszystko to wywołuje uzasadnione zdumienie i irytację. Jednak za znacznie bardziej bulwersujący i trudny do zaakceptowania uważam inny fakt. Oto z uporem godnym lepszej sprawy instytucje unijne i przedstawiciele unijnych władz (także ci na najwyższych szczeblach) głoszą i oficjalnie propagują idee, które rujnują największe osiągnięcia chrześcijańskiej kultury. Robią to zupełnie nie licząc się z faktem, że to przecież chrześcijaństwo stanowi fundament europejskiej tożsamości. Przykłady takich jawnie antychrześcijańskich działań są tyleż liczne co bulwersujące. Wystarczy przywołać uznanie aborcji za jedno z podstawowych praw człowieka, wprowadzanie w Unii prawa do eutanazji (w niektórych krajach dotyczącego także dzieci i młodzieży) czy usilne wspieranie i lansowanie ideologii gender. Sytuacja staje się jeszcze groźniejsza bo niezwykle aktywnie do tej dekonstrukcji chrześcijańskich korzeni Europy włącza się nie tylko znaczna liczba filozofów, ale także liczni przedstawiciele innych środowisk (politycy, dziennikarze, twórcy kultury, aktorzy i różnej maści celebryci). Ich działalność, a szczególnie jakość stosowanej przez nich argumentacji, przywodzi na myśl mocne słowa Gilberta K. Chestertona: „doprawdy, bardzo trudno dotrzymać kroku postępującemu zidioceniu dzisiejszego świata. Cokolwiek przychodzi mi do głowy jako dowcip, zostało już przez kogoś wymyślone jako mądrość”2. O tym, że nie jest to ocena przesadzona świadczy wiele konkretnych przykładów. Z braku miejsca przywołam trzy pokazujące poziom i styl działania wielu antychrześcijańskich polemistów. Zacznijmy od wydarzenia jakie miało miejsce w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, 3 kwietnia 2016 roku. W tym dniu w kościołach w Polsce zamiast kazania odczytywany był list biskupów dotyczący obrony życia. Tego dnia w niektórych świątyniach pojawiły się feministki tylko po to, zakłócić mszę wznosząc okrzyki sprzeciwu i ostentacyjnie wychodząc ze świątyni podczas odczytywania listu. Stało się tak między innymi w kościele akademickim św. Anny w Warszawie. O tym, że była to specjalnie przygotowana prowokacja najlepiej świadczy fakt, że w kościele pojawili się także dziennikarze mediów niechętnych kościołowi dokumentując to wydarzenie. 2 Cytat za: Jaga Rydzewska, Chesterton. Obrońca wiary, Ząbki 2004, s. 129. Czy o takiej Europie marzyliśmy? (Słowo od Redaktora) 11 Przytaczam ten przykład jako pierwszy bo pokazuje, że przeciwnicy Kościoła i religii przekroczyli już chyba ostatnią granicę. Wszak nawet za czasów wojującego komunizmu w PRL-u obowiązywał elementarny szacunek dla ludzi wierzących i nikt – nawet policja czy ZOMO w stanie wojenny – nie prowadził jawnych akcji w kościołach. Tyle jeśli chodzi o styl i poziom dzisiejszych antykatolickich działań. Natomiast teraz dwa przykłady pokazujące jakość stosowanej argumentacji. Oto 6 marca 2016 roku odbyła się kolejna, już 17, Manifa, czyli marsz, a właściwie krzykliwa demonstracja środowisk feministycznych. Jej celem było domaganie się liberalizacji „prawa do przerwania ciąży”. Aby tego dokonać feministki wybrały absurdalne hasło przewodnie, które brzmiało „Aborcja w obronie życia”. Głośna była także debata, którą w marcu 2014 roku zorganizowano na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Stało się tak przede wszystkim za sprawą Moniki Płatek – członkini Kongresu Kobiet a zarazem profesor Uniwersytetu Warszawskiego. W trakcie debaty pani profesor stwierdziła między innymi: „jak się państwo przyjrzycie takim krajom jak Izrael, Stany Zjednoczone, Skandynawia, to w związkach jednopłciowych rodzi się tyle samo dzieci, a często więcej, niż w związkach różnopłciowych3. Tego, jak osoby tej samej płci mogą począć i urodzić dziecko, już nie wyjaśniła. Jednak antychrześcijańska, a zarazem irracjonalna postawa nie jest bynajmniej charakterystyczna tylko dla środowisk feministycznych. Podobne działania podejmują także instytucje unijne. Na przykład Parlament Europejski wprowadza „język neutralny płciowo”, co sprawia, że ze słowników mają niebawem zniknąć takie słowa jak „stewardesa” czy „policjantka”. To szaleństwo dociera powoli także do samych chrześcijan co daje dosyć szokujące efekty. Oto na przykład niemieccy protestanci zmienili słowa modlitwy „Ojcze nasz” na „Ojcze i matko nasza”4. Obecną sytuację Europy trafnie przedstawia fragment tekstu prof. Agnieszki Lekkiej-Kowalik: „Wedle celnego stwierdzenia Richarda Weavera – stanowiącego zarazem tytuł jego książki – idee mają konsekwencje. Sam Weaver pisząc w 1948 roku tę książkę, wskazywał na konsekwencje wykluczenia Transcendencji i ideałów z życia indywidualnego i społeczne3 Cytat za: http://wpolityce.pl/lifestyle/189354-katarzyna-kawlewska-o-wykladzie-profesormoniki-platek-podobno-w-malzenstwach-homoseksualnych-rodzi-sie-wiecej-dzieci-niz-wheteroseksualnych-i-to-sie-nazywa-postep 4 Za: http://wpolityce.pl/kultura/253228-idiotyzmy-feminizmu-kopernik-nie-byla-kobietarecenzja 12 Robert T. Ptaszek go. […] postawił też pesymistyczną diagnozę co do skutków tego procesu: «może się nawet zdarzyć, że degeneracja postąpiła tak daleko, iż nie ma sposobu na powtórne zaszczepienie ideałów. [...] Jednak obowiązkiem tych, który potrafią przewidzieć koniec owych saturnaliów, jest wygłoszenie rad. Nic nie jest pewniejszego nad to, że opisany stan obejmuje nas wszystkich. Praktycznie nikt nie może uniknąć fali tak wysokiej i rozległej, jak upadek cywilizacji. Jeśli myśliciele naszych czasów nie potrafią na tyle ujarzmić wyobraźni świata, aby doprowadzić do głębokiej przemiany, będą musieli sczeznąć razem z nim. Nędzna to pociecha w godzinie, kiedy będą mogli powiedzieć «A nie mówiłem?»5. Fakt, że idee mają konsekwencje, nakłada na tych, którzy niejako «zawodowo» mają z nimi do czynienia obowiązek nie tylko stania po stronie prawdy, ale i bronienia prawdy. Warto o tym przypominać filozofom, gdy beztrosko głoszą modne idee”6. Podobne ostrzeżenia w filozofii europejskiej pojawiały się już wcześniej. Między innymi w dziełach wybitnego polskiego filozofa i historyka Feliksa Konecznego. Już w latach 30. XX wieku Koneczny pisał: „Mogą zachodzić okoliczności, w których należy stawić opór siłom materyalnym dla dobra duchowych, opór państwu w imię społeczeństwa, opór prawu powstałemu z bezprawia w imię etyki, opór władzy świeckiej w imię Kościoła. Supremacja duchowego systemu sił musi być bezwzględna”7. Za główną przyczynę widocznego dziś chaosu ideowego uważam fakt, że współczesna Europa odrzuciła coś, co w języku Kościoła katolickiego nazywa się światłem prawdy. Aby pokazać, co w ten sposób straciła warto odwołać się do dwóch encyklik: Veritatis splendor (Blask Prawdy) Jana Pawła II oraz Lumen Fidei (Światło Wiary) papieża Franciszka8. Już we wstępie encykliki Veritatis splendor, dotyczącej podstawowych problemów nauczania moralnego Kościoła, znajdujemy niezwykle ważną deklarację: „BLASK PRAWDY jaśnieje we wszystkich dziełach Stwórcy, w szczególny zaś sposób w człowieku, stworzonym na obraz i podobieństwo Boga (por. Rdz 1, 26): prawda oświeca rozum i kształtuje wolność człowieka, który w ten sposób prowadzony jest ku poznaniu i umiło5 Richard Weaver, Idee mają konsekwencje, Warszawa 2010, s. 196-197. Agnieszka Lekka-Kowalik, Ideowe podstawy totalitaryzmu. tekst dostępny w Internecie pod adresem: http://sapiencjokracja.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=94:ideowepodstawy-totalitaryzmu&catid=36:agnieszka-lekka-kowalik&Itemid=64 7 Feliks Koneczny, O wielości cywilizacyj, Kraków 1935, s. 300. 8 Więcej na ten temat piszę w złożonym do druku tekście Rola światła w religijnym obrazie rzeczywistości. 6 Czy o takiej Europie marzyliśmy? (Słowo od Redaktora) 13 waniu Pana. Dlatego psalmista woła: «Wznieś ponad nami, o Panie, światłość Twojego oblicza!» (Ps 4, 7)”9. To sformułowanie pokazuje, że zgodnie ze stanowiskiem Kościoła prawda jest światłem Bożym – tym co oświeca człowieka i wskazuje mu drogę do zbawienia. Nic zatem dziwnego, że w chrześcijaństwie poznanie tak rozumianej prawdy jest głównym zadaniem każdego człowieka. Dominikanin, prof. Jacek Salij wyjaśnia to następująco: „Z istoty swojej prawda jest światłem, jakie nosimy w sobie, światłem pełnym mocy, uzdalniającym nas do prawego życia i do miłowania bliźnich. Toteż prawda jest darem Bożym [...]. Kiedy czytamy w Piśmie świętym o «poznaniu prawdy» czy o «przyjęciu słowa prawdy», należy przez to rozumieć otwarcie się na to światło i moc z góry, które przemieniają nas w nowego człowieka. Tymczasem nasza skłonna do teoretyzowania mentalność dostrzega w tych zdaniach jedynie wezwanie do uznania wiary chrześcijańskiej za prawdziwą”10. Encyklika Veritatis splendor pokazuje ponadto, że ze światłem utożsamiany jest Jezus Chrystus – ten, który objawił ludziom pełnię Bożej prawdy. W encyklice określany jest On jako „światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka” (p. 1). Encyklika posługuje się terminem światło aby przekazać także inne ważne prawdy o człowieku. Pokazuje przede wszystkim, że każdy „w głębi serca stale tęskni […] za absolutną prawdą i pragnie w pełni ją poznać, czego wymownym dowodem są niestrudzone poszukiwania, jakie człowiek prowadzi na każdym polu i w każdej dziedzinie” (p. 2). Symbolika światła okazuje się przydatna do bardziej obrazowego przekazania tej prawdy. W Encyklice wyrażone to zostało następująco: „Ciemności błędu i grzechu nigdy jednak nie zdołają do końca zgasić w człowieku światła Boga Stwórcy” (p. 2). Ponadto za pomocą terminu „światło” Encyklika opisuje i uzasadnia powszechny charakter chrześcijańskiego nauczania. Jezus Chrystus, «światłość narodów», rozjaśnia oblicze swojego Kościoła, posłanego przezeń na cały świat, aby głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu (por. Mk 16, 15)” (p. 2). Dlatego chrześcijanie nie tylko sami powinni „Chodzić w światłości (1J 1, 7) lecz także są zobowiązani aby nieść światło całemu światu. Jezus nauczał bowiem: Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto 9 Jan Paweł II, Encyklika Veritatis splendor o niektórych podstawowych problemach nauczania moralnego Kościoła, 1993. Tekst encykliki dostępny pod adresem: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/veritatis_1.html 10 Jacek Salij OP, Dekalog, Poznań 1994, s. 12. 14 Robert T. Ptaszek położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie (Mt 5, 14-16)” (p. 89). Chrześcijanie mają tak postępować, bo „Owocem […] światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda” (Ef 5, 9). Jednak dziś sposób widzenia roli religii w europejskiej kulturze znacząco się zmienił. Ten stan rzeczy odnotowuje wyjątkowa encyklika. Wyjątkowa, bo jej pisanie rozpoczął Benedykta XVI a dokończył i opublikował jego następca papież Franciszek. Encyklika ta nosi tytuł Lumen Fidei czyli Światło wiary. Czytamy w niej między innymi takie słowa: „Kiedy mówimy o […] świetle wiary, możemy spotkać się z zastrzeżeniem ze strony współczesnych nam ludzi. W nowożytnej epoce uznano, że takie światło mogło wystarczyć starożytnym społeczeństwom, ale nie jest potrzebne w nowych czasach, kiedy człowiek stał się dojrzały, szczyci się swoim rozumem, pragnie w nowy sposób badać przyszłość. W tym sensie wiara jawiła się jako światło iluzoryczne, przeszkadzające człowiekowi w odważnym zdobywaniu wiedzy. […] Wiara została w końcu skojarzona z ciemnością. […] Stopniowo dostrzegano jednak, że światło autonomicznego rozumu nie potrafi wystarczająco rozjaśnić przyszłości; w końcu kryje się ona w mroku i pozostawia człowieka z lękiem przed nieznanym. I tak człowiek zrezygnował z poszukiwania wielkiego światła, by zadowolić się małymi światełkami, które oświecają krótką chwilę, ale są niezdolne do otwarcia drogi. Gdy brakuje światła, wszystko staje się niejasne, nie można odróżnić dobra od zła, drogi prowadzącej do celu od drogi, na której błądzimy bez kierunku”11. W encyklice Papież nie ogranicza się jednak do diagnozy nowej sytuacji, w jakiej znalazło się dziś chrześcijaństwo. Wyjaśniając dlaczego sytuacja ta jest niebezpieczna Franciszek pokazuje, że przed współczesnym człowiekiem stoi ważne zadanie: „Pilne staje się odzyskanie światła, które jest właściwą cechą wiary, bo kiedy gaśnie jej płomień, wszystkie inne światła tracą w końcu swój blask. Światło wiary ma bowiem szczególny charakter, ponieważ jest zdolne oświetlić całe życie człowieka. Żeby zaś światło było tak potężne, nie może 11 Encyklika Lumen Fidei (Światło wiary) ojca świętego Franciszka,2013, p. 2. Tekst encykliki dostępny pod adresem: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/franciszek_i/encykliki/lumen_fidei_29062013.h tml Czy o takiej Europie marzyliśmy? (Słowo od Redaktora) 15 pochodzić od nas samych, musi pochodzić z bardziej pierwotnego źródła, musi ostatecznie pochodzić od Boga. […] Właśnie o tym świetle wiary chciałbym mówić, aby powiększało się, by oświetlało teraźniejszość i stało się gwiazdą ukazującą horyzonty naszej drogi w czasach, w których człowiek szczególnie potrzebuje światła” (p. 4). Uważam, że diagnoza papieża Franciszka jest trafna. Dlatego chciałbym ten wstęp zakończyć pytaniem: Czy obserwowany dziś coraz wyraźniej kryzys tożsamości współczesnej Europy nie wziął się stąd, że w obecnych czasach pełnych światła, czasach rozświetlonych metropolii, które nigdy nie zasypiają, czasach kiedy większość ludzi spędza wiele godzin przed święcącymi ekranami telewizorów, komputerów, tabletów czy smartfonów zdołaliśmy niepostrzeżenie wejść w świat, w którym brakuje bożego światła przekazywanego ludziom przez chrześcijaństwo? Wejść w czas Nocy Świata, o którym tak przejmująco pisał niemiecki filozof Martin Heidegger: „Wszelako brakiem Boga daje o sobie znać coś gorszego jeszcze. Nie tylko zbiegli bogowie i zbiegł Bóg, lecz w dziejach świata wygasł blask boskości. Czas Nocy Świata jest marnym czasem, gdyż marnieje coraz bardziej. Zmarniał aż tak, że nie potrafi już rozpoznać, iż brak Boga jest właśnie brakiem”12. Mam nadzieję, że zamieszczone w tomie teksty ułatwią odpowiedź na to pytanie. Zapraszam zatem do lektury. Robert T. Ptaszek Redaktor naczelny 12 Martin Heidegger, Cóż po poecie? w: Tenże, Budować, mieszkać, myśleć. Eseje wybrane, tłum. Krzysztof Michalski, Krzysztof Pomian, Warszawa 1977, s. 168.