Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze
Transkrypt
Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze
Studia Philosophica Wr a t i s l av i e n s i a vol. VI, fasc. 3 (2011) DARIUSZ ZIENKIEWICZ Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny, Szczecin Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze — podążając za myślą L. Flecka Konsekwentnie, od tekstu z 1929 roku O kryzysie rzeczywistości1 aż do ostatniego artykułu Kryzys w nauce2, Fleck opowiada się za stanowiskiem, że struktura i dynamika kolektywu myślowego wyznaczają stopień jego demokratyczności. Natomiast demokratyczność kolektywu to dla Flecka zmienna, za pomocą której pragnie on wyjaśnić charakter, trwałość i stopień obiektywności faktów. W konsekwencji fundamentalna dla nauki kategoria prawdy jest także pochodną demokratyczności kolektywu. „Prawda jako aktualny etap przemian stylu myślowego jest zawsze tylko jedna: jest ona stylowo bez reszty zdeterminowana”3. Jest w tym sensie względna, że jest zależna od charakterystycznego dla niej poziomu demokratyczności kolektywu. Prawda absolutna miałaby szansę pojawić się w absolutnie demokratycznym kolektywie, lecz taki z przyczyn zasadniczych powstać nie może. Jeśli można zaś mówić u Flecka o fałszu, pomyłce, to także tylko w kontekście demokratyczności kolektywu, a raczej braku tejże. Zatem epistemologiczne znaczenie demokratyczności kolektywu i stylu myślowego jest w teorii lwowskiego uczonego nie do przecenienia. Jednak powyższe zagadnienie zostało w gruncie rzeczy pominięte przez polemistów i recenzentów Flecka za jego życia4. Późniejsze zaś opraco1 L. Fleck, Zur Krise der „Wirklichkeit”, „Die Naturwissenschaften“ 17 (1929), s. 425–430. W dalszej części artykułu korzystam z dwóch przekładów tego tekstu: L. Fleck, O kryzysie „rzeczywistości”, tłum. W.A. Niemirowski, [w:] L. Fleck, Psychosocjologia poznania naukowego, Z. Cackowski, S. Symotiuk (red.), Lublin 2006; oraz L. Fleck, O kryzysie „rzeczywistości”, tłum. S. Werner, [w:] L. Fleck, Style myślowe i fakty, S. Werner, C. Zittel, F. Schmaltz (red.), Warszawa 2007. 2 L. Fleck, Kryzys w nauce. Ku nauce wolnej i bardziej ludzkiej, tłum. W. Sady, [w:] L. Fleck, Psychosocjologia poznania naukowego. 3 L. Fleck, Odpowiedź na uwagi T. Bilikiewicza, „Przegląd Współczesny” 8–9 (1939), cyt. za: L. Fleck, Psychosocjologia poznania naukowego. 4 Skrupulatne badania nad twórczością Flecka, a także nad recenzjami i komentarzami do głównego jego dzieła, prowadzi P. Jarnicki. Według Jarnickiego, także jeśli chodzi o refleksję przedwojenną, Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb83 2011-08-3108:14:50 84 D. Zienkiewicz, Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze wania teorii, często odczytywanej przez Kuhnowskie okulary, koncentrowały się na wielu problemach związanych ze stylami myślowymi, ale także pozostawiały ten element prawie zupełnie niewidocznym. Kiedy Fleck w 1960 roku po raz kolejny chciał zwrócić uwagę na zagrożenia, jakie niesie z sobą brak demokratyczności nauk przyrodniczych, to mimo jego usilnych starań tekst ten odrzuciło kilka czasopism, dlatego ukazał się drukiem dopiero dwadzieścia kilka lat po śmierci autora. Natomiast nie można mieć wątpliwości, jaką wagę przykładał do tego zagadnienia autor, jeśli rozpoczyna artykuł następującym zdaniem: „Nauka ponad wszelką wątpliwość staje się służebnicą polityki i przemysłu, co w wielkiej mierze niweczy jej misję kulturową”5. O jakiej misji Fleck wspomina w tym miejscu? Fleck jest przekonany, że związek nauk przyrodniczych z demokratycznym stylem myślowym stawia przed tymi naukami cele nie tylko epistemologiczne, ale i etyczne. Zresztą w gruncie rzeczy tych dwóch aspektów nie da się odróżnić i rozdzielić. Natomiast misją nauk przyrodniczych, możliwą do spełnienia dzięki interkolektywnej wymianie myśli, jest wprowadzanie do innych stylów myślowych czynników, które będą te style demokratyzowały. Według Flecka im kolektyw bardziej demokratyczny, tym fakty będące rezultatem jego społecznych działań zawierają więcej elementów biernych, są bardziej obiektywne. W ten sposób Fleck tworzy kontinuum kolektywów i stylów myślowych. Na każdy styl myślowy oddziałują inne. Każdy uczestnik stylu myślowego nauk przyrodniczych jest jednocześnie członkiem wielu różnych stylów myślowych — od mniej lub bardziej spontanicznych kolektywów dnia codziennego, poprzez kolektywy, w ramach których może wyrażać swój światopogląd, do często mocno zinstytucjonalizowanych kolektywów politycznych, religijnych itp. Wszystko to sprawia, że nasycenie demokratycznością stylów myślowych jest różne i zmienia się w czasie. W zmianach tych można jednak dopatrzyć się pewnej stałej tendencji polegającej na tym, że z jakiegoś powodu „kolektywy nauk przyrodniczych wyznaczają maksimum demokratyczności „nie można powiedzieć, że jego [Flecka — D.Z.] książka przeszła niezauważona, gdyż otrzymała niemal dwadzieścia mniej lub bardziej obszernych recenzji, lub komentarzy. Nie zaistniała jednak wymiana myśli z kolektywem epistemologów, a wymiana myśli to wedle ujęcia Flecka sine qua non kolektywu. Autorzy tych tekstów to niemal wyłącznie członkowie kolektywu nauk przyrodniczych, piszący głównie na łamach czasopism medycznych lub biologicznych z Niemiec, Szwajcarii, Austrii, Szwecji, Włoch, Francji, Holandii i oczywiście z Polski. Postulatem stworzenia nauki o nauce, która mogłaby usprawnić działanie nauki, byłoby przypuszczalnie prędzej zainteresowane odpowiednie ministerstwo niż kolektyw filozofów, którzy książkę Flecka mogli nawet cenić, jednak nie następowała między nimi a Fleckiem wymiana myśli”. (P. Jarnicki, Ludwika Flecka nauka bez prawdy?, „Przegląd Filozoficzny”, w druku). Autor niniejszego tekstu zapoznał się ze zdecydowaną większością tych komentarzy i recenzji. W żadnym z nich nie znajdziemy nawet najkrótszego passusu zwracającego uwagę na epistemologiczne znaczenie demokratyczności kolektywu. Jaka jest w tym „wina” samego Flecka, trudno ocenić, lecz trzeba przyznać, że chociaż tezy o specyficznej roli kolektywu myślowego nauk przyrodniczych związanej z jego demokratycznością, o specjalnym znaczeniu dla nauk przyrodniczych interkolektywnej wymiany itp., są osią całej książki, to nie znajdziemy w niej konkretnego miejsca, w którym byłyby one wyeksponowane stosownie do znaczenia, jakie mają w teorii Flecka. Samo pojęcie d e m o k r a ty c z n e g o ch a r a k t e r u kolektywu n a u k p r z y r o d n i c z y ch w tytułach rozdziałów pojawia się tylko raz i to jedynie w podtytule części czwartej rozdziału czwartego. 5 L. Fleck, Kryzys w nauce, s. 324. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb84 2011-08-3108:14:50 Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 3 (2011) 85 dla różnorakich współistniejących kolektywów” 6. To maksimum zmieniało się w historii, ale co ważne, im bardziej było dane kolektywowi być demokratycznym, tym więcej produkował on węzłów aktywnych i biernych czynników przemieniających się w fakty, tworzył nową rzeczywistość. Z kolei ilość nowych faktów w danej nauce świadczy o tempie jej rozwoju. W ten sposób znajdujemy w tezach Flecka, obok elementu opisującego, element wartościujący. Do powstania nauk przyrodniczych potrzebny był demokratyczny kolektyw, ale z kolei to właśnie „nauki przyrodnicze są [...] sztuką formowania demokratycznej rzeczywistości i kierowania się według niej — a więc bycia przez nią przekształcanym”7. Innymi słowy, w faktach tworzonych przez kolektyw nauk przyrodniczych odnajdziemy takie własności, które wymuszają — tym razem w pozytywnym znaczeniu tego słowa — większą demokratyczność na kolektywach, które chcą się nimi zajmować lub do których z jakiegoś innego powodu wkraczają. Demokratyczny kolektyw stworzył styl myślowy odpowiedzialny za powstanie nauk przyrodniczych. Obecnie kolektywy nauk przyrodniczych, jeśli nie zapomną o swej misji, mogą starać się zarażać względną demokratycznością różne style myślowe. Z prac Flecka wyłania się następujący moralny imperatyw naukowca-przyrodnika: należy pielęgnować kolektywne motywy i specyficzny nastrój kolektywu nauk przyrodniczych wbrew wszelkim starającym się go zakłócić przeciwnościom, ocalając w ten sposób demokratyczność stylu, która w bardziej sprzyjających okolicznościach dzięki społecznym mechanizmom przeniknie również do kolektywów, które w wyniku różnorakiej przemocy są tej demokratyczności pozbawione8. 6 Fleck początkowo wskazuje na trzy podstawowe cechy demokratycznego stylu myślowego występujące w naukach przyrodniczych: „Myślenie naukowo-przyrodnicze nazywam demokratycznym, gdyż opiera się ono na organizacji i na każdorazowym znajdowaniu się pod kontrolą, neguje przywilej boskiego pochodzenia oraz chce być dostępnym i przydatnym każdemu” (L. Fleck, O kryzysie „rzeczywistości”, tłum. W.A. Niemirowski, s. 177). Później, porównując style myślowe kolektywu nauk przyrodniczych ze stylem kolektywu religijnego i sztuki, wskazuje na wiele własności wyróżniających demokratyczny styl myślowy od innych. Są to między innymi: specjalna gęstość socjalna kolektywu demokratycznego i specyficzne jego zróżnicowanie socjalne; wewnątrzkolektywna swoboda komunikacji i charakterystyczna otwartość na inne style myślowe; swoista plastyczność stylu myślowego; specyficzne miejsce i znaczenie jednostki w ramach kolektywu; stylowa, egalitarna i niezależna od woli jednostek akceptacja danej myśli w kolektywie. Trzeba także pamiętać, że chociaż style myślowe różnią się od siebie, to ich stopień demokratyczności jest kwestią różnicy ilościowej, a nie jakościowej. Stąd ciągłe niebezpieczeństwo, że demokratyczny styl myślowy nauk przyrodniczych może dosyć łatwo w pewnym okresie historycznym przeobrazić się w styl niedemokratyczny quasi-religijny lub, co też będzie ze szkodą dla niego, zbliżyć się zbyt blisko do zbyt indywidualnego, swobodnego, podkreślającego znaczenie jednostki i w tym sensie niedemokratycznego, stylu sztuki. 7 L. Fleck, O kryzysie „rzeczywistości”, tłum. W.A. Niemirowski, s. 181. 8 Z pewnością nie jest przypadkiem podkreślanie tak wielkiego znaczenia demokratyczności kolektywów nauk przyrodniczych przez osobę, która w latach dwudziestych XX wieku została pozbawiona możliwości pracy na Uniwersytecie we Lwowie. Następnie w sposób praktyczny, z narażaniem własnego życia, kierując akcją sabotażową w ramach zespołu badawczego, który miał pracować na rzecz hitlerowskich Niemiec, wykazywała ten związek w latach II wojny światowej. Dla Flecka lata wojny oznaczały przecież getto, Auschwitz, Buchenwald. Pisał o tym związku Fleck po wojnie w pozbawionej demokracji politycznej, i w konsekwencji naukowej, Polsce, w której dodatkowo spontaniczny i sterowany antysemityzm, czyli element niedemokratycznego stylu myślowego, przeniknął do Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb85 2011-08-3108:14:50 86 D. Zienkiewicz, Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze Czy przyrodnicy są w stanie udźwignąć ten ciężar? Czy ich badania wymagające coraz większych funduszy i często zależne od przemysłu, czyli w konsekwencji od stylów myślowych władzy i biznesu, mogą zachować maksymalny z możliwych stopień demokratyczności i jeszcze zarażać nią inne style myślowe? A nawet jeśli to możliwe, to w którym miejscu szerokiego kontinuum wskazówka tego maksimum się zatrzyma? Te i podobne pytania zadaje Fleck jako członek kolektywu przyrodniczego w ostatnim swym artykule. A może nauki przyro dnicze, aby stały się bardziej wolne i bardziej ludzkie, potrzebują obecnie w swej misji pomocy nauk humanistycznych? Fleck widzi tu szczególne miejsce dla socjologii myślenia jako nauki porównawczej, badającej różne style myślowe. Jednak żeby wspomniana misja kulturowa przeszła w ręce naukowców-humanistów, musieliby oni zmienić swoją praktykę badawczą, a także rozumienie swej roli w świecie kolektywów. Muszą pamiętać, co wielokrotnie Fleck podkreśla, że to nie tylko praktycy przyrodnicy, ale też filozofowie-humaniści, którzy z ową praktyką się nie zetknęli, są w głównej mierze odpowiedzialni za wypaczony obraz nauki. Według Flecka „wszyscy myśliciele wykształceni socjologicznie i humanistycznie popełniają — mimo że ich myśli są bardzo postępowe — jeden charakterystyczny błąd: mają zbyt wielki respekt, pewnego rodzaju religijny szacunek dla faktów przyrodoznawczych”9. Nie mając zupełnie wyczucia społecznego charakteru nauk przyrodniczych, dorobili im twarz „imponującą i majestatyczną, do dzisiaj oficjalną”, ale całkowicie niezgodną z obliczem wyłaniającym się z praktyki badawczej. Przyczynili się oni do utrwalenia wizerunku nauk przyrodniczych z istniejącą jak absolut niezależną rzeczywistością, z niezależnymi od podmiotu faktami, które można opisać w uniwersalnym języku czystego doświadczenia, z podmiotem nieuwikłanym w żadne konteksty i właściwie stojącym poza społecznością i poza historią, z prawdą jako świętym ideałem, która jest odkrywana krok po kroku. W ten sposób konstruowane koncepcje poznawcze Fleck nazywa epistemologią immaginabilis, albowiem „niemożliwe jest ahistoryczne, oderwane od historii poznawanie, podobnie jak niemożliwe jest poznawanie asocjalne, dokonywane przez izolowanego badacza”10. Co więcej, pojęcie prawdy w klasycznym znaczeniu jako wartości niezależnej od poznającego i od sił społecznych zmusza do przyjęcia, że prawda jest nieosiągalnym ideałem, a historia nauk poucza ponadto, że do tego ideału nie zbliżamy się nawet asymptotycznie, bo rozwój nauki nie jest jednokierunkowy i nie polega tylko na przybywaniu nowych wiadomości, lecz także na obalaniu dawnych. Klasyczne teorie poznania muszą więc odróżniać: 1) prawdę idealną, nieosiągalną; 2) „prawdy” oficjalne, które jakoś powinny zbliżać się do niej; 3) złudzenia i pomyłki. naukowców przyrodników — o czym świadczy chociażby zachowana korespondencja Flecka — i stał się jedną z głównych przyczyn jego emigracji do Izraela (obok wykrytego nowotworu oraz względów rodzinnych — syn w Izraelu). 9 L. Fleck, Powstanie i rozwój faktu naukowego, tłum. M. Tuszkiewicz, Lublin 1986, s. 77. 10 L. Fleck, Zagadnienie teorii poznawania, „Przegląd Filozoficzny” 39 (1936), s. 35. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb86 2011-08-3108:14:50 Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 3 (2011) 87 Przy tym muszą przyznać, że nie ma ogólnego kryterium prawdy. Pominąwszy trudności materialne tych zapatrywań (zwłaszcza w rozpatrywaniu historii nauk), już formalnie przypominają one niezgrabną teorię epicykli11. Pomimo tych wszystkich wykazanych przez Flecka trudności klasyczny obraz nauki zbudowany na epistemologii immaginabilis okazał się bardzo trwały i pojawił się już w bardzo wczesnej fazie refleksji nad wiedzą. Przyjęli go w wyniku interkolektywnej wymiany myśli przyrodnicy praktycy, którzy nie prowadzili samodzielnych rozważań epistemologicznych. Tylko nieliczne jednostki są bowiem w stanie należeć do kręgów ezoterycznych różnych stylów myślowych. W konsekwencji przychodzącą z zewnątrz wiedzę o nauce i jej podstawach epistemologicznych włączali do swego stylu często w niewiele zmienionej i mało krytycznej formie. Nie od rzeczy można w tym miejscu wspomnieć, że taki obraz nauki miał u przyrodników duże szanse na powodzenie także dlatego, że grał na delikatnej strunie kolektywnych ambicji. Obiecywał przyrodnikom uprzywilejowany, niemal boski wgląd w absolutną rzeczywistość. Według Flecka demokratyczne naukowo-przyrodnicze myślenie istniało z pewnością od zawsze. Należy go szukać wśród rzemieślników, żeglarzy, chirurgów, rakarzy, ogrodników i chyba również wśród bawiących się dzieci. Ten jedynie demokratyczny sposób myślenia był nieodzowny tam, gdzie przez wielu wykonywana była poważna lub mało poważna praca, gdzie napotykały się wciąż na nowo wspólne i przeciwstawne interesy12. Niestety, brak w tekstach lwowskiego uczonego dłuższych fragmentów dotyczących źródeł demokratycznych kolektywów. Powyższy cytat wskazuje, że te źródła tkwiły w praktycznej ludzkiej działalności wymagającej z jednej strony współpracy, z drugiej rozwiązywania sprzecznych interesów, ale w jaki sposób przejść od ogrodników i bawiących się dzieci do demokratycznego kolektywu nauk przyrodniczych, Fleck nie pokazuje. Ponadto, biorąc pod uwagę, w jaki sposób autor charakteryzuje specyfikę kolektywu przyrodniczego, trudno jest się dopatrzyć tej złożonej struktury wśród bawiących się dzieci. Zatem hipoteza Flecka o współkształtowaniu się demokratycznego stylu myślowego i nauk przyrodniczych wymaga próby wyjaśnienia bazującego na badaniach historycznych. Jakie własności demokratycznego stylu myślowego okazały się tak owocne dla nauk przyrodniczych, że stały się ich strażnikami? Ciekawy jest także problem takiego wpływu innych stylów myślowych, który zakłóca demokratyczność kolektywu przyrodników. Nie byłoby w tym wpływie nic niepokojącego i można byłoby traktować te przenikania się stylów i ich wzajemne modyfikacje jako twórczy proces, prowadzący do nowych odkryć, gdyby nie to, że z zewnątrz pochodzący i jawnie antydemokratyczny obraz nauk przyrodniczych wtargnął do kolektywu przyrodników i był w nim utrwalany często metodami dalekimi od swobodnej rywalizacji stylów myślowych. Odwoływały się one do próżności i cynizmu przyrodników, nie stroniły także od wywoływania u nich lęków, a w ostateczności 11 Ibidem, s. 36. Fleck, O kryzysie „rzeczywistości”, tłum. W.A. Niemirowski, [w:] L. Fleck, Psychosocjologia poznania naukowego, s. 177. 12 L. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb87 2011-08-3108:14:50 D. Zienkiewicz, Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze 88 od stosowania skierowanej przeciwko nim przemocy. W ostateczności wytworzyły wspomniany przez Flecka w artykule Kryzys w nauce oportunizm naukowców, który grozi załamaniem się projektu liczącego przynajmniej 2500 lat. Kolektyw nauk przyrodniczych, ich styl myślowy przestanie być miarą maksymalnej demokratyczności, a w konsekwencji obiektywności i prawdy. I chociaż w różnych okresach historycznych nasycenie demokratycznością stylu myślowego przyrodników było różne, to według Flecka nigdy nie pojawił się w danym czasie styl o większej demokratyczności od stylu przyrodników. oczątki drogi ku demokratycznemu stylowi myślowemu P i jego wpływowi przeciwnicy Jeśli wierzyć Diogenesowi Laertiosowi, a wspomina on o tym w dwóch miejscach13, powołując się na Euforiona, Panaitiosa i Favorinusa, Państwo Platona nosiło ślady wielokrotnych zmian i było zawarte w Antylogiach Protagorasa. Być może było tak, jak sugeruje Reale, że Protagoras pierwszy wpadł na pomysł, żeby rządy państwem złożyć w ręce filozofów14. Jednak treść obu tych propozycji musiała być zasadniczo odmienna. Wysoce niesprawiedliwy, negatywny stosunek Platona do sofistów, jak i wspomniane liczne poprawki Państwa, a także dialog Protagoras, w którym ostatecznie Sokrates przyjmuje stanowisko, któremu początkowo przeczył, i odbiera Protagorasowi to, za czym się ten opowiadał15, świadczą o tym, że poglądy sofistów, a Protagorasa w szczególności, były dla Platona poważnym wyzwaniem i intelektualną przeszkodą trudną do pokonania. Jednocześnie to właśnie jego silne dążenie, aby „wygrać w tej walce wytoczonej twierdzeniom protagorejskim, jest w istocie źródłem zdecydowanej większości koncepcji Platońskich”16. Ostatecznie to jednak dzieła Platona przetrwały, a Protagorasa zaginęły; Platon w kolejnych pokoleniach doczekał się wybitnych następców, Protagoras — nie; Akademia Platońska w lepszej lub gorszej formie przetrwała kilkaset lat, protagorejscy sofiści zaś zniknęli z mapy intelektualnej Europy na więcej niż kilkaset lat17. Triumf myśli platońskiej nad protagorejską wydawał się bezsprzeczny. Powstaje jednak pytanie, którego znaczenie zaczęto sobie uświadamiać całkiem niedawno: czy jest to triumf zasłużony i przynoszący kulturze europejskiej intelektualne korzyści? Jednym z wymiarów tego triumfu był fakt, iż charakterystyczny dla platończyków i ich intelektualnych spadkobierców sposób rozumienia prawdy stał się podstawą myśli europejskiej. W konsekwencji swoiście rozumiane rozwiązanie 13 Diogenes 1988. Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, III 37; III 57, tłum. zbiorowe, Warszawa 14 G. Reale, Historia filozofii starożytnej, t. 1. Od początków do Sokratesa, tłum. E.I. Zieliński, Lublin 2000, s. 255. 15 Por. L. Regner, Wstęp, [w:] Platon, Protagoras, tłum. L. Regner, Warszawa 1995, s. xiv. 16 A. Chmielewski, Niewspółmierność, nieprzekładalność, konflikt, Wrocław 1997, s. 98. 17 O dwóch projektach wiedzy — sofistycznym i platońskim — o ich związkach z demokracją i wpływie na rozwój nauki, pisałem w artykule Myślenie naukowe a demokracja, [w:] Wybrane problemy ekonomiczne i filozoficzne, C. Sułkowski (red.), Szczecin 2007. W niniejszym artykule skorzystano z kilku poczynionych tam ustaleń. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb88 2011-08-3108:14:50 Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 3 (2011) 89 epistemologiczne miało rozstrzygać, czy dany pogląd może należeć do wiedzy episteme, różniącej się w sposób zasadniczy od wiedzy typu doksa. Aby temu rozróżnieniu nadać sens, musiał Platon uznać własną sytuację egzystencjalną i intelektualną za wcielenie istoty człowieczeństwa. Według tej konstrukcji absolutna istota człowieka styka się z absolutną istotą rzeczy przez słowo i dzięki temu zagwarantowane jest istnienie absolutnej prawdy. Wymagała ona jednak dodatkowych założeń. Istotę człowieka Platon umieścił w duszy, istotę przedmiotów zewnętrznych podmiotowi odnalazł dopiero w świecie idei, a własny słownik uznał za słownik finalny ludzkości, pozostawiając innym jedynie możliwość przypisów. Sofistyczna konkurencja głosiła tezy o przypadkowości naszej jaźni, o zbędności świata idei i o braku wewnętrznej natury świata oraz o wielości słowników finalnych. Natomiast koniecznym warunkiem powstania grupy nauczycieli-mędrców, jakimi byli sofiści, było pojawienie się świadomego swoich praw obywatela, czyli wykształcenie się specyficznej konstrukcji państwa rządzonego przez prawo. Dzisiaj takie państwa nazywamy demokratycznymi, lecz należy pamiętać, że użycie tego pojęcia do państw-miast starożytnej Grecji jest historycznym anachronizmem. Pamiętając zatem, że mówimy o demokracji sprzed 2500 lat, musimy także podkreślić, że Platon — jakkolwiekby rozumieć kategorię demokratycznego państwa prawa — był jego fundamentalnym przeciwnikiem i miał ku temu swoje racje. Jedna z nich polegała na tym, że trudno uzgodnić prowadzące do absolutyzmu i obiektywizmu epistemologiczne rozstrzygnięcia z państwem, w którym przyszło mu żyć, w którym prawda o winie jego mistrza została ustalona na drodze głosowania na rynku. Platon jednak nie raczył zauważyć, a wskutek jego autorytetu zapomniała o tym na długie wieki kultura europejska, że sofiści nie pojawili się w świecie greckim jako przybysze z zewnątrz, ale byli jego najzupełniej konsekwentnym wytworem. Byli kontynuatorami tego intelektualnego świata, któremu początek dali Tales, Anaksymander, Anaksymenes. Różnili się od swoich mistrzów w poglądach i przedmiocie badań, lecz próbowali zachować coś dużo bardziej istotnego: metodę dochodzenia i prezentacji swoich poglądów. Metoda ta mogła być stosowana tylko w ukształtowanej w pewien sposób sytuacji społecznej i politycznej. Dzięki tej nowej sytuacji właściwie każdy mógł wystawić swoje poglądy na próbę rynku i bronić ich za pomocą argumentów. Różne stanowiska dotyczące arche świata toczą z sobą spór na rynku — tylko na tym i aż na tym polegała rewolucja, która w niedługim czasie przyniosła niebywałe rezultaty w wielu dziedzinach. Wielokrotnie na ten aspekt początków naukowego myślenia zwracał uwagę Popper18. Jednak on także nie zauważał najważniejszego elementu związanego z zachodzącą zmianą. Przejście od myślenia mitycznego, dogmatycznego, tolerującego w szkole tylko jedną doktrynę, do akceptacji wielości doktryn w ramach jednej szkoły walczących z sobą na rynku opisuje Popper w języku jednostkowych, 18 Zob. K.R. Popper, Z powrotem do presokratyków, [w:] K.R. Popper, Droga do wiedzy. Domysły i refutacje, tłum. S. Amsterdamski, Warszawa 1999, s. 233–282; K.R. Popper, Kubeł i reflektor: dwie teorie wiedzy, [w:] K.R. Popper, Wiedza obiektywna, tłum. A. Chmielewski, Warszawa 1992, s. 432–459. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb89 2011-08-3108:14:50 D. Zienkiewicz, Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze 90 osobistych decyzji19. Popperowska perspektywa epistemologiczna nie pozwala mu dostrzec, że za ewentualną osobistą decyzją Talesa kryje się o wiele ważniejsza, kształtująca się właśnie wtedy konstrukcja państwa, umożliwiająca pojawienie się obywatela. Kategoria obywatela w połączeniu z kategorią człowieka jako istoty społecznej, nawet jeśli w tym wczesnym okresie kultury Zachodu nie jest jeszcze tak sformułowana, choć wyraźnie już tak rozumiana w praktyce życia, musiała stworzyć specyficzny styl myślowy20. Kultura rynku wymuszała zachowania intelektualno-praktyczne i umożliwiła powstanie demokratycznego kolektywu myślowego. Początkowo poszukiwania rynkowej aprobaty dotyczyły zagadnień funkcjonowania państwa. Później wypracowane w ten sposób, mówiąc językiem Flecka, aktywne i bierne czynniki posłużyły jako podstawy relacji w myśleniu wykorzystującym analogię i przenoszącym rezultaty demokratycznego stylu w nowe dziedziny wiedzy. Sięgnijmy zatem do źródeł i sprawdźmy, jak demokratyczny styl myślowy wraz z jego specyficznymi analogiami wkracza na arenę dziejów, jak staje się twórcą nauk przyrodniczych i jakie wyzwania i przeciwności już wtedy przed nim stają. W ten sposób odnajdziemy ciekawe związki między zasadami funkcjonowania państwa rynkowej demokracji a pojęciami uważanymi dzisiaj za konieczne do wykształcenia się nauk przyrodniczych. Od kategorii odpłaty społecznej do prawa przyrody W Paidei W. Jaeger zwraca uwagę na interesujący fakt: Ale jeszcze przed Heraklitem natrafiamy na bardzo charakterystyczne echo idei prawa w filozofii przyrody Anaksymandra z Miletu w połowie VI w. Przenosi on koncepcję dike ze sfery życia społeczno-politycznego w dziedzinę przyrody i określa podstawowy proces stawania się i przemijania jako spór sądowy, w którym rzeczy muszą sobie nawzajem płacić karę i odszkodowanie za swą niesprawiedliwość wedle sędziowskich orzeczeń czasu. Tu leży źródło filozoficznej koncepcji kosmosu (także i ten wyraz oznacza pierwotnie prawny porządek państwa i każdej innej społeczności); ś m i a ł e r z u t owa n i e ładu państwowe g o we w s z e ch ś w i a t , c z y l i p o s t u l a t , ż e n i e ty l ko w ż y c i u l u d z k i m , lecz także w p r z y r o d z i e p a n owa ć mu s i i s o n o m i a, u ka z u j e w y r a ź n i e , ż e t a e p o ka t a k dalece wzięł a s o b i e d o s e r c a n owe p o l i ty cz n e p o j ę c i e p r awa , i ż s t a ł o s i ę o n o o ś r o d kiem wszelk i e g o my ś l e n i a , p o d s t awą e g z y s t e n c j i i w ł a ś c i w y m ź r ó d ł e m w i a r y w s e n s świata [podkreślenie — D.Z.]. Doniosłość filozoficznej interpretacji świata musi być jeszcze osobno przedmiotem naszych rozważań. Tutaj wystarczy krótko wskazać, jakie światło rzuca ona na dziedzinę 19 Zob. na przykład następujący fragment: „Kiedy szukamy pierwszych śladów tej nowej postawy krytycznej i wolności myśli, wracamy do krytyki Talesa przez Anaksymandra. Fakt to uderzający: Anaksymander krytykował swego nauczyciela i rodaka, jednego z siedmiu mędrców, założyciela szkoły jońskiej. Był ponoć tylko o czternaście lat młodszy od Talesa, a więc krytykował zapewne mistrza jeszcze za jego życia. [...] Źródła nie wspominają jednak ani o sporze, schizmie, ani o odstępstwie. Każe to sądzić, że założycielem tradycji opartej na nowych stosunkach między nauczycielem a uczniem był Tales; to on dzięki temu, iż potrafił tolerować krytykę i głosił, że tolerować ją należy, stworzył nowy rodzaj szkoły zasadniczo różnej od pitagorejskiej” (K.R. Popper, Z powrotem do presokratyków, s. 256). 20 Dla Arystotelesa jest już bowiem zgoła oczywiste, że „kto nie potrafi żyć we wspólnocie, albo jej wcale nie potrzebuje, będąc samowystarczalnym, bynajmniej nie jest członem państwa, a zatem jest albo zwierzęciem, albo bogiem” (Arystoteles, Polityka, tłum. L. Piotrowicz, Warszawa 1964, s. 27). Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb90 2011-08-3108:14:50 Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 3 (2011) 91 życia państwowego i na nowy ideał człowieka-obywatela. Równocześnie zaś dokumentuje ona fakt, j a k ściśle wią ż e s i ę p ow s t a n i e w J o n i i p r o b l e m a ty k i f i l o z o f i c z n e j z p o c z ą t ka m i p a ń s twa praworząd n e g o [ podkreślenie — D.Z.]. Ich wspólnym źródłem jest syntetyczna myśl badająca i tłumacząca zarówno życie, jak i świat w ich zasadniczych rysach, myśl, która tu bierze swój początek i odtąd przenika coraz głębiej całą grecką kulturę21. Najistotniejszy ogólny motyw przytaczanych powyżej zdań zawiera się w twierdzeniu, że koncepcja ładu przyrody jest zbudowana na pierwotnym i bardzo ważnym dla nowo powstałego Greka-obywatela pojęciu ładu i prawa w polis. Widać to wyraźnie w słynnym zdaniu Anaksymandra: „A z czego powstają istniejące rzeczy, w to niszczeją, zgo dnie z koniecznością; płacą b owiem sobie nawza jem karę i p okutę za niesprawiedliwość, zgo dnie z p ostanowieniem Czasu”22. (Z reguły za niepodważalny cytat z Anaksymandra uważa się fragment zaznaczony w tekście). Obraz jest wyjątkowo jasny. „Rzeczy toczą ze sobą spór, zupełnie jak ludzie przed sądem. Widzimy przed sobą jońską polis: oto rynek, na którym wymierza się sprawiedliwość, oto sędzia, który zasiada w trybunale i ustala grzywnę. Ma na imię Czas”23. Jakże już mocno musiał być przekonany Anaksymander o takim a nie innym funkcjonowaniu społeczeństwa, iż posłużył się jego regułami — pytanie, w jakim stopniu świadomie — jako analogią do opisu przyrody. Jeśli zaś owa analogia była dla Anaksymandra nieprzejrzysta, to tym bardziej należy uznać jej zakorzenienie społeczne. Nie poddajemy refleksji i nie zastanawiamy się nad tym, co jest dla nas oczywiste. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że jednym z ulubionych zajęć — nie tylko Ateńczyków — stał się udział w procesach publicznych. Tam miało triumfować prawo, czyli isonomia. Zwycięstwo prawa wyłaniało się zaś z walki sprzecznych poglądów. Jak spodobał się obywatelom ten dopiero co ukształtowany sposób funkcjonowania społeczeństwa, świadczą ośmieszające to zamiłowanie, które w pewnych przypadkach zbliżało się do granicy absurdu, a powstałe bardzo szybko przysłowiowe zwroty, na przykład pro cesować się o cień osła, i powstałe trochę później całe utwory wyszydzające tę namiętność do procesowania się24. Anaksymander był zaangażowany w życie polityczne mocniej niż przeciętny obywatel. Według tradycji starożytnej „prowadził kolonię milezyjską do Apollonii nad Morzem Czarnym i podróżował, prawdopodobnie jako poseł, do Sparty”25. Czy powyższe fakty pozwalają nam lepiej zrozumieć genezę tej sądowej konstrukcji przyrody przywoływaną w jedynym ocalałym fragmencie dzieła Anaksymandra? W jego świecie przyrody każdy element dochodzi do władzy, która jest szybko ograniczana przez element mu przeciwny, a dzięki sędziemu czasowi isonomia świata jest ocalana. Niewątpliwie nie może być to przypadkowa zbieżność dwóch, 21 W. Jaeger, Paideia. Formowanie człowieka greckiego, tłum. M. Plezia, H. Bednarek, Warszawa 2001, s. 180. 22 G.S. Kirk, J.E. Raven, M. Schofield, Filozofia przedsokratejska, tłum. J. Lang, Warszawa 1999, s. 116. 23 W. Jaeger, Paideia, s. 238. 24 Por. na przykład Arystofanes, Osy, [w:] Arystofanes, Komedie, t. 1, tłum. J. Ławińska-Tyszkowska, Warszawa 2001. 25 A. Krokiewicz, Zarys filozofii greckiej. Od Talesa do Platona, Warszawa 1971, s. 76. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb91 2011-08-3108:14:50 D. Zienkiewicz, Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze 92 zasadniczo odmiennych co do przedmiotu zainteresowania, opisów. Anaksymander rozpoczyna próbę odczarowywania świata przyrody za pomocą kategorii, które wcześniej sprawdziły się w odczarowywaniu świata społecznych zachowań ludzi. Musi ten fakt oddziaływać na późniejsze losy najważniejszego dla naszej analizy pojęcia prawa przyro dy. Kolejny problem, jaki należy rozważyć, można sformułować następująco: czy, a jeśli tak, to w jakim stopniu, sam Anaksymander miał świadomość tego zakorzenienia swych pojęć przyrodniczych w świecie społecznym? Bezpośrednich danych brak. Jednak na przykład w pracy Polarity and Analogy (Cambridge 1971) Lloyd w sposób bardzo przekonujący wykazał, że myślenie epoki Grecji archaicznej zdominowały zasada biegunowego przeciwstawienia i analogii. Z oboma tymi elementami spotykamy się u Anaksymandra w interesującym nas fragmencie jego dzieła. Mamy także możliwość stwierdzenia, że metodę analogii stosował on nader skutecznie w innych dziedzinach swej myślowej działalności. Anaksymander opracował pierwszą grecką mapę ziemi i morza. O sposobie, w jaki ta mapa powstała, A. Krokiewicz napisał: Anaksymander nie mógłby jej wykonać [mapy — D.Z.], gdyby w znanych z doświadczenia zjawiskach ziemskich nie dopatrywał się jakby obrazu zjawisk z doświadczenia nie znanych, gdyby się nie oparł praktycznie na zasadzie analogii i nie stosował metody, którą później nazwano „znakowaniem z rzeczy jawnych na rzeczy niejawne do czasu”26. Wygląda na to, że metoda analogii była w wielu przypadkach świadomie wykorzystywana przez Anaksymandra, ale sam fakt wykorzystywania przez niego myślenia poprzez analogię nie decyduje jeszcze o jego oryginalności i wyjątkowości. Z wnioskowaniem przez analogię spotykamy się w najstarszych tekstach greckich. Lloyd wskazuje na jej szeroką obecność u Homera. Jest to jednak najczęściej analogia cech. Wnioskowanie przez analogię tego typu polega na wyodrębnieniu na podstawie zachowania człowieka pewnej jego cechy, a następnie, obserwując zachowanie na przykład zwierząt i znajdując podobieństwo z zachowaniem ludzkim, przypisanie im tej samej cechy na stałe. Stąd bohaterowie Homera zachowują się dzielnie jak lew lub lękliwie jak łania. Ta powszechna umiejętność dostrzegania analogii między światem człowieka a światem przyrody zrodziła mityczne wyjaśnianie tego drugiego. Światu przyrody zostały nadane cechy typowo ludzkie. Został on spersonifikowany. Gdyby Anaksymander pozostał na tym poziomie analogii, to nie wyszedłby poza mityczne wyjaśnianie świata. Jednak zdanie, które nas tak bardzo interesuje, świadczy o zastosowaniu przez niego analogii zasadniczo odmiennego rodzaju. Nadal pozostaje on w schemacie wyjaśniania zjawisk przyrodniczych za pomocą zachowań ludzkich, ale nie polega to już na przypisywaniu przyrodzie ludzkich cech, a nawet cech społeczności. Mechanizm analogii, który Anaksymander tutaj stosuje, został uznany przez współczesnych badaczy za jeden z elementów myślenia naukowego. Wielu z nich uważa bowiem, że „analogia nie może być rozumiana jako związek na poziomie podobieństwa cech dwóch różnych zjawisk lub obiektów. Związek analogii jest czymś o wiele głębszym niż zwykłe podobieństwo cech, gdyż zachodzi na poziomie 26 Ibidem, s. 77. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb92 2011-08-3108:14:50 Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 3 (2011) 93 podobieństwa relacji /stosunków/ między cechami jednego zjawiska oraz drugiego”27. Ten głębszy rodzaj analogii w języku abstrakcyjnym można zdefiniować w następujący sposób: Dwie różne dziedziny D1 i D2 (na przykład dwa różne zjawiska, dwa różne obiekty itp.) pozostają w związku analogii wtedy i tylko wtedy, gdy: a) istnieje relacja n-członowa Rn w dziedzinie D1 (zachodząca między elementami tej dziedziny); b) istnieje również relacja n´-członowa Rn´ w dziedzinie D2 (zachodząca z kolei między elementami tej dziedziny); c) można stwierdzić podobieństwo relacji Rn oraz Rn´, czyli ustalić ich odpowiedniość w obu porównywalnych dziedzinach28. Ta na pierwszy rzut oka dosyć skomplikowana definicja dobrze oddaje sens tego, co uczynił Anaksymander. Nie pozostaje on w kręgu wyjaśniania mitycznego świata poprzez porównywanie cech ludzkich z przyrodniczymi. Odnajduje natomiast relacje zachodzące w świecie społecznym, a następnie właśnie owe relacje, a nie cechy, przenosi na interesujący go świat przyrody. Relacje ustanowione przez stworzenie politycznej koncepcji obywatela pozwalają dochodzić do isonomii w polis; analogiczne relacje między bytami w świecie przyrody tworzą jego uporządkowanie. Ta niewątpliwie nowatorska konstrukcja wprowadziła myśl ludzką na nowe tory. Gdyby jednak analogia relacji zależała od wybuchu genialnego pojedynczego umysłu, nawet tak wielkiego, jak umysł Anaksymandra, to byłaby płomieniem pięknym, lecz szybko przemijającym. Ważniejszym od czynnika wielkiego umysłu był czynnik gotowości kulturowej Grecji na zrodzenie się tego rodzaju myślenia. To zawładnięcie językiem społecznym i relacjami, jakie rządzą społecznością polis, było doświadczeniem tak dogłębnym dla Greków, że analogie tego samego typu spotykamy w bardzo różnych dziedzinach wiedzy. Medycyna hippokratejska Roli medycyny już od czasów archaicznych w kulturze greckiej nie można przecenić. Nie była ona wyłącznie, ani nawet głównie, techniką leczenia, ale pełniła zdecydowanie ważniejszą funkcję. Wchodziła w skład wychowania ogólnego i służyła pielęgnowaniu ciała i duszy, czyli kształtowaniu arete. Zatem wiedza medyczna Greków była wkomponowana w szerszą strukturę i stanowiła ważny jej element. Dlatego nawet najstarsze zachowane pisma medyczne zawierają olbrzymi materiał teoretyczny. O wiedzy medycznej można mówić wtedy, gdy powstanie koncepcja choroby wywołanej czynnikami, na które człowiek może mieć wpływ, może im zapobiegać i przeciwdziałać. Innymi słowy, tak jak Solon szukał przyczyn zjawisk społecznych w nich samych, tak początki wiedzy medycznej to uwolnienie od bogów jako źródeł cierpień zdrowotnych. Ten krok medycyna grecka zrobiła bardzo wcześnie. W pracy O świętej chorobie autor przyrównuje tych, którzy wierzą, że choroba jest święta, do magików i szarlatanów. 27 A. Biela, Analogia w nauce, Warszawa 1989, s. 25. s. 26. 28 Ibidem, Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb93 2011-08-3108:14:50 D. Zienkiewicz, Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze 94 Oskarża ich przede wszystkim o nieuczciwość. Nazywanie choroby świętą było po prostu przykrywką dla ich niewiedzy. Zalecali oni sposób leczenia, polegający na użyciu zaklęć i wykluczeniu pewnych typów jedzenia i ubrania; prawda jednak była taka, że jeżeli pacjent wyzdrowiał, przypisywali to sobie za zasługę, jeżeli natomiast umarł, mieli stałą wymówkę — należało winić bogów. Autor twierdzi także, iż jest sprzeczne z logiką, gdy ktoś wierzy, że choroba ma boskie pochodzenie i jednocześnie próbuje wyleczyć z niej takimi nieskomplikowanymi metodami, jak oczyszczenia i zaklęcia; stanowczo odrzuca także jako bezbożną myśl, że bogowie są odpowiedzialni za skalanie człowieka29. Spotykamy się tutaj z motywem, który uczynił z technik lekarskich wiedzę, polegającym na poszukiwaniu przyczyn choroby w zjawiskach physis. Dla naszego wywodu jest najistotniejsze, w jaki sposób ci ówcześni medycy wyrażali owe, dzisiaj powiemy, związki przyczynowe, których poszukiwali. Czy będzie zaskoczeniem, jeśli zauważymy, że najczęściej ów związek jest wyrażany za pomocą pojęć odszkodowania lub odpłaty pojawiających się wielokrotnie przy objaśnianiu procesów fizjologicznych? Obok nich bardzo często „występuje koncepcja isomoiria, tzn. jednakowego stosunku pomiędzy podstawowymi elementami jakiegoś organizmu lub całej przyrody — jako istoty stanu normalnego i zdrowia”30. Przenikanie się języka społecznego z medycznym jest tak głębokie, że nawet w wypadku najwcześniejszego opisywanego okresu nie sposób rozstrzygnąć, czy autorzy traktują omawiane dramatyczne wydarzenia polityczne jako zaburzenia w funkcjonowaniu organizmu społecznego, co by wskazywało na pierwszeństwo teorii medycznych, czy też jest na odwrót. Jeśli jednak ten prawniczy język w medycynie powtarza się jakże wyraźnie w większości do dzisiaj zachowanych dzieł, to trudno mówić o przypadkowej lub jednostkowej analogii. I znów jest to analogia wyższego rzędu. Także tutaj nie chodzi o podobieństwo cech, ale relacji między nimi. W ramach tej analogii spotykamy dwa najważniejsze motywy: koncepcję przyczynowości rozumianej jako odszkodowanie, odpłata; koncepcję zdrowia rozumianego jako pewien stan równowagi między różnymi czynnikami. Motywy te są identyczne z motywami, jakie spotykamy u Anaksymandra. Także wnioskowanie przez analogię ma tutaj identyczną z Anaksymandrową strukturę. Od demokratycznego stylu myślowego do kategorii dowodu, indukcji i nauczania matematyki Przemianę greckich mędrców w uczonych można szczególnie zaobserwować, śledząc najstarsze zachowane teksty mów sądowych. Wyraźnie „odzwierciedlają one stopniowe przechodzenie w praktyce sądowej od archaicznych sposobów przeprowadzania dowodu za pomocą świadków, tortur i przysięgi do logicznych metod argumentowania, wytworzonych przez ówczesną retorykę”31. Jest to głównie zasługa spadkobierców pierwszych filozofów rynku, czyli sofistów. Także przytaczany przez Platona pogląd Protagorasa dotyczący tego, jakich to ludzi Protagoras jest gotów uważać za mędrców32, nie tyle jest dowodem na protagorejski relatywizm, 29 G.E.R. Lloyd, Nauka grecka od Talesa do Arystotelesa, tłum. J. Lesiński, Warszawa 1998, s. 54. Jaeger, Paideia, s. 518. 31 Ibidem, s. 405. 32 Niestety, dzieło Protagorasa Antylogie zaginęło, ale na przykład z zachowanego pisma nieznanego autora Podwójne mowy możemy wnioskować, jakich zagadnień dotyczyło. Anonimowy tekst pre30 W. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb94 2011-08-3108:14:51 Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 3 (2011) 95 ile wskazuje na to, jak wielkie znaczenie przypisywali sofiści umiejętności dobierania argumentów. Wiele wskazuje na to, że bez tej umiejętności nie zrodziłoby się fundamentalne dla powstania i rozwoju naukowego myślenia pojęcie dowo du 33 . Dla wywo du niniejszego artykułu na jważniejsze jest zwró cenie uwagi na związek między p owstaniem i kształtowaniem się fundamentalnego dla myśli naukowej p o jęcia dowo du z kształtowaniem się zasad funkcjonowania demokracji greckiego rynku. Zauważa tę zależność Russo, przyznając, że ewolucja kategorii dowodu zawdzięczała wiele rozwojowi retoryki debat i procesów sądowych, czyli sztuki przekonującego argumentowania na zgromadzeniach i w trybunałach, jaka rozwinęła się szczególnie w demokracjach greckich V wieku. Istnieje ważna więź między pewną formą demokracji a rozwojem umiejętności argumentowania, która doprowadziła do metody dowodowej34. Jeśli związek między retoryką, sztuką argumentacji, w konsekwencji metodą dowodową, a rynkową demokracją nie jest czysto przypadkowy, to w kulturach jej pozbawionych winniśmy mieć kłopoty z odnalezieniem powyższych metod uzasadniania wiedzy. Jest chyba zatem symptomatyczne, że „Egipcjanie i Babilończycy, którzy w ciągu tysiącleci rozwinęli matematykę, lecz nie dopracowali się ani demokracji, ani retoryki, nigdy nie zdołali również stworzyć metody dowodowej”35. Można powiedzieć, że uzyskali oni olbrzymią wiedzę, która jednak nie przemieniła się w naukę. Ich wiedzy zabrakło fundamentalnej metody; zabrakło egipskich i babilońskich sofistów. Sofiści, jeśli nie wynaleźli, to pierwsi zastosowali jako powszechną meto dę empiryczno-indukcyjną w swych badaniach. Opierając się na doświadczeniu, zentuje specyficzną metodę mówienia na dwie strony, czyli bronienia i zbijania tej samej tezy (zob. W. Jaeger, Paideia, s. 404). Dlatego cytowany poniżej fragment, przytaczany jako dowód nie tylko sofistycznego relatywizmu, ale wręcz nihilizmu etycznego, zawiera w sobie, biorąc pod uwagę cały kontekst poglądów Protagorasa, ważniejsze treści. Być może Platon chciałby, byśmy czytali Protagorasa poprzez jego okulary walki z niemoralnymi relatywistami, ale stać nas już na bardziej samodzielną lekturę poniższych zdań i odkrycie w nich także innych znaczeń: „Tylko takiego człowieka nazywam mądrym, który jeżeli się komukolwiek z nas coś wydaje złem i jest złem, rzecz potrafi odwrócić i sprawić, że się ta rzecz i wydawać będzie dobra, i będzie dobra [...]. Lekarz zmienia stany za pomocą lekarstw, a sofista — za pomocą słów. A jeśli o mędrców idzie, kochany Sokratesie, to jestem daleki od tego, żeby ich żabami nazywać, tylko mówię, że to niby lekarze dla ciał i rolnicy dla roślin. Twierdzę bowiem, że ci roślinom, jeśli która z nich zasłabnie, zamiast złych wrażeń dobre i zdrowe wrażenia — niby prawdy — wpajają, a mędrcy i dobrzy mówcy sprawiają, że się państwom rzeczy zdrowe, zamiast lichych, wydają sprawiedliwe. [...] Mędrzec sprawia, że w każdym wypadku zamiast tego, co jest dla państwa złe, przychodzi to, co jest dobre i się wydaje” (Platon, Teajtet, tłum. W. Witwicki, Warszawa 1959, s. 86). 33 Należy zauważyć, że greckie apodeiknymi znaczyło pierwotnie „pokazywać”, „przedstawiać”. „W dziełach Platona termin apódeiksis używany jest już w sensie racjonalnej argumentacji zdolnej przekonać rozmówcę; na przykład w Hippiaszu Mniejszym Hippiasz proponuje »wykazać«, że Homer Achillesa przedstawił jako lepszego od Odyseusza, w Państwie zaś proponowane są rozmaite »dowody« możliwości urzeczywistnienia przedstawionego modelu państwa [...]. W pismach logicznych Arystotelesa »dowód« (apódeiksis) wyposażony jest w przymiot absolutnej niezbijalności, uważany dziś za konieczną cechę dowodu matematycznego” (L. Russo, Zapomniana rewolucja. Grecka myśl naukowa a nauka nowoczesna, tłum. I. Kania, Kraków 2005, s. 187). 34 Ibidem. 35 Ibidem, s. 188. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb95 2011-08-3108:14:51 D. Zienkiewicz, Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze 96 rozumianemu jeszcze w sposób dosyć potoczny i niewyrafinowany, opisywali różnorodność praw w różnych państwach-miastach, religii, kształtowanie się zasad życia obywateli. Następnie drogą indukcji poszukiwali elementów wspólnych, na przykład łączących Hellenów i różniących ich od barbarzyńców. Stopniowo te dosyć swobodne kojarzenia nabierały cech logicznie stosowanej metody, mającej własne kryteria. Nieprzypadkowo przecież metoda empiryczno-indukcyjna stała się ulubioną metodą Sokratesa. Dał on jej jednak już nowy przedmiot zainteresowań, nowe pole badań, na którym mogła sprawdzić swoją skuteczność. Poszukiwał za jej pomocą prawdy o pojęciach etycznych. I tak już wykształcona i dosyć dobrze opracowana metoda dostała się też w ręce przyrodników, którzy w krótkim czasie zrobili z niej wielki użytek. Włączenie do procesu właściwie powszechnego nauczania matematyki, do której od czasów pitagorejskich należała nauka o harmonii i ruchach ciał niebieskich, nie obyło się też bez sofistów36. Szczególne zasłużył się w tej sprawie Hippiasz. Niezależnie od tego, czy sofiści widzieli w nauczaniu matematyki jedynie ćwiczenie w intelektualnej gimnastyce, czy doceniali jej teoretyczną doniosłość, czy też w końcu zauważali jej praktyczne konsekwencje, nie sposób przecenić znaczenia tego pomysłu dla rozwijających się nauk przyrodniczych. Podsumujmy: idee prawa przyro dy, dowo du, meto da empiryczno-indukcyjna i p omysł nauczania matematyki zrodziły się w konkretnej sytuacji historycznej i społecznej. Nie miałyby szansy zakorzenienia się w kulturze, gdyby nie usilna działalność sofistów i zezwalający na taką działalność klimat cywilizacji rynku. Co więcej, nie sposób nie zauważyć, że w niedługim czasie po wyklarowaniu się tych zgoła najważniejszych dla nauki pojęć, odnotowujemy gwałtowny rozwój wiedzy i wręcz wysyp niebywałych osiągnięć hellenistycznych badaczy. Euklides, Archimedes, Herofilos, Eratostenes, Apollonios, Arystarch i dziesiątki innych uczonych, którzy doprowadzili matematykę, mechanikę, medycynę, biologię, geografię, optykę, astronomię do poziomu niedostępnego dla kultury europejskiej przez następne 1700 lat. Aby docenić ów poziom, musimy pozbyć się niestety utrwalonych stereotypów dotyczących stanu wiedzy w starożytności, typu: starożytni nie osią gnęli p oziomu meto dy naukowej; p onad 1000 lat starożytności to właściwie jedna ep oka; Grecy nie do ceniali praktycznych konsekwencji swych teorii i opanowali matematykę, ale nie na przykład fizykę; Rzymianie w wielu dziedzinach osią gnęli wysoko zaawansowaną wiedzę techniczną. W wyniku nowych badań końca XX i początków XXI wieku na wszystkie te tezy i dziesiątki im podobnych należy spojrzeć dużo bardziej krytycznie niż do tej pory37. Według dzisiejszej wiedzy historycznej wspomniani powyżej uczeni epoki hellenistycznej nie byli wyjątkami, genialnymi 36 W. Jaeger, Paideia, s. 406–407. przykład doskonale udokumentowana praca L. Russo (Zapomniana rewolucja) ukazała się w roku 2003. Autor z benedyktyńską dokładnością przedstawia w niej niebywały poziom naukowy i techniczny, jaki osiągnęła cywilizacja hellenistyczna. Wyjaśnia także dlaczego, jego zdaniem, pomimo trwających już przecież od kilkuset lat badań historycznych, ten triumf i upadek nauki i techniki w starożytności jest nadal tak słabo przez nas poznany. 37 Na Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb96 2011-08-3108:14:51 Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 3 (2011) 97 dziwakami, którzy przez przypadek antycypowali odkrycia nauki nowożytnej, lecz należeli do licznego zastępu wyrafinowanych i systematycznie pracujących uczonych. Bez wątpienia można w ich metodzie badań zauważyć wspólne cechy. Demokratyczny styl myślowy zrodził podstawowe pojęcia, które w ogóle umożliwiały badania przyrody, a następnie, już zakorzeniony wśród przyrodników, zaowocował wyrafinowaną metodologią i epistemologią. Demokratyczny styl myślowy a hellenistyczne przyrodoznawstwo Na wstępie tego fragmentu rozważań musimy rozwikłać pewne nieporozumienie terminologiczne, które dosyć często jeszcze pojawia się w dyskusjach toczonych na interesujący nas temat. Nieporozumienie to jest związane z rozróżnieniem na dyscypliny fizyczne i matematyczne. Ujmując sprawę najzwięźlej — w epoce hellenistycznej matematyką nazywano wiedzę cechującą się dosyć zdecydowaną spójnością metodologiczną. Należały do niej w naszym znaczeniu takie dyscypliny, jak: optyka, hydrostatyka, astronomia, ale także przynajmniej część biologii czy medycyny38. Innymi słowy, zasadniczy zrąb nauk przyrodniczych należał do matematyki. Natomiast to, co nazywano fizyką, czyli poglądy na budowę świata, w naszej terminologii najlepiej nazwać filozofią przyrody. Zatem jeśli interesują nas poglądy epistemologiczne starożytnych fizyków, to musimy analizować dokonania tych, którzy wtedy nazywani byli matematykami, a z naszego punktu widzenia byli zaawansowanymi metodologicznie uczonymi, uprawiającymi matematyczne przyrodoznawstwo. Tak się jednocześnie składa, że w epoce hellenistycznej pojawiło się bardzo dużo tego typu uczonych i badań. Trzeba przyznać, że współcześni epistemolodzy bardzo mało miejsca poświęcili zagadnieniom, które można odnaleźć w pismach matematycznych przyrodników. Można za ten stan rzeczy winić czynniki obiektywne, na przykład fundamentalny brak tekstów źródłowych, ale także swoistą postawę współczesnych badaczy, przekonanie, że pomimo dramatycznych splotów okoliczności to, co najcenniejsze w starożytności, w takiej lub innej formie przetrwało39; że hierarchia ważności tekstów starożytnych jest już ostatecznie ustalona; że w tym, co pozostało z tak zwanych matematyków aleksandryjskich, nie znajdziemy cennych myśli z dziedziny dzisiaj zwanej filozofią nauki, a szczególnie epistemologii itp.40 Na szczęście, bada38 Więcej na ten temat: L. Russo, Zapomniana rewolucja, s. 205–211. tropem rozumowania Russo, trzeba stwierdzić, że z nauką aleksandryjską było odwrotnie. Przemiany polityczne spowodowały upadek ciągłości kształcenia w tych dziedzinach. Dzieła te były natomiast na tyle wyrafinowane metodologicznie i trudne w treści, że wystarczyła luka dwóch, trzech pokoleń i już nie znajdowały one odbiorcy, który by je ze zrozumieniem przeczytał, zastosował, przepisał, nie mówiąc o tym, by je rozwinął. 40 Rzadko spotykamy w opracowaniach dotyczących na przykład historii epistemologii fragmenty doceniające i omawiające wkład matematycznych przyrodników w tę dziedzinę filozofii. Dlatego poniżej przytoczony fragment jest raczej wyjątkiem niż regułą: „Pełna historia epistemologii antycznej nie może pominąć epistemologicznych i naukoznawczych poglądów wysuwanych w szkole aleksandryjskiej, tego chyba najciekawszego intelektualnego epizodu epoki hellenistycznej. W szczególności rozwinięto tam matematyczne przyrodoznawstwo z godną uwagi filozofią nauki” (J. Woleński, Epistemologia, t. 1. Zarys historyczny i problemy metateoretyczne, Kraków 2000, s. 48). Szkoda tylko, że jest to tak krótka 39 Idąc Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb97 2011-08-3108:14:51 98 D. Zienkiewicz, Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze nia historyczne przynoszą nowe rezultaty i dlatego warto spojrzeć na podstawowe kategorie, jakie wyłaniają się z metodologii i praktyki badawczej matematycznych przyrodników epoki hellenistycznej41. W starożytności nawet sceptycy nie negowali wrażeń (spostrzeżeń). Sekstus Empiryk pisał, że sceptyk uznaje narzucone mu czucia wyobrażeniowe i nie powie na przykład, kiedy czuje gorąco, względnie zimno, jakoby mu się wydawało, iż nie czuje gorąca, ewentualnie zimna42. Wrażenia (spostrzeżenia) nie są jednak fenomenami (phainomena). Fenomen jest to coś, co jest ustanawiane przez postrzeżenie. Jest to rezultat pewnej interakcji między podmiotem a przedmiotem. A być może jest właśnie samą tą interakcją. Dlatego jeśli w Optyce Euklidesa znajdujemy następujący fragment: „Jeśli w tym samym kierunku poruszają się oko i rozmaite ciała, przemieszczające się z różnymi prędkościami, ciała poruszające się z tą samą prędkością, co oko, uważane są za nieruchome, te o prędkości mniejszej zdają się cofać, a te o większej — pędzić w przód”43, to nie należy w żadnym wypadku doszukiwać się w nim genialnego przeczucia zasady względności ruchu. Ruch zupełnie nie interesuje Euklidesa. Mamy tu do czynienia z nie mniej genialną, ale metodologiczną uwagą. Euklides pragnie podkreślić, że w teorii widzenia należy wychodzić zawsze od postrzeżeń wzrokowych, jednocześnie pamiętając, że owe postrzeżenia nie informują nas bezpośrednio o przedmiocie, lecz tylko o relacji między przedmiotem obserwowanym i obserwatorem. I tą właśnie relacją są fainomena. Ktoś, kto głosi w przyrodoznawstwie formułę, że tym, co poznajemy, są relacje między podmiotem a przedmiotem, musiał przejść kulturowy trening. Jedynie w kulturze, która już zracjonalizowała i zaakceptowała aktywność podmiotu w różnych dziedzinach życia, może pojawić się taka wyrafinowana konstrukcja poznawcza. Człowiek zaś może występować jako jakikolwiek podmiot dopiero wtedy, gdy zacznie widzieć siebie w kategoriach wolnego wzmianka i dodatkowo znajdujemy ją w przypisie do głównego tekstu. Jest to jednak i tak zdecydowanie lepiej niż na przykład w jednym z już kanonicznych podręczników historii filozofii. Na 565 stronach tomu zatytułowanego Systemy epoki hellenistycznej autor ani razu nie wspomina o filozoficznych konsekwencjach matematycznego przyrodoznawstwa. Co gorsza, natrafiamy w nim na takie fragmenty: „hellenizm zatraca wyczucie dla transcendencji, dla tego, co meta-fizyczne, duchowe, i wobec tego potrafi myśleć tylko kategoriami immanentystycznymi, fizycznymi, materialistycznymi. Metafizykę zastępuje fizyką, a rozumie ją na sposób przedsokratyczny, jako teorię physis, a nawet, aby zrozumieć rzeczy, czerpie znowu podstawowe pojęcia ontologiczne ze spekulacji przedsokratyków” (G. Reale, Historia filozofii starożytnej, t. 3. Systemy epoki hellenistycznej, tłum. E.I. Zieliński, Lublin 2004, s. 30). Powyższe zdania pokazują, że brak odniesień do matematycznego przyrodoznawstwa nie jest zamierzonym zabiegiem metodologicznym autora. Po prostu traktuje on filozofów przyrody jako marnych fizyków, którzy zapożyczali podstawowe swoje pojęcia z epoki z pewnością przednaukowej. Nie zauważa, że równolegle tworzyli inni fizycy, których badania mogły mieć ciekawe konsekwencje filozoficzne. 41 W artykule szczególnie wykorzystywane są poglądy tak zwanej szkoły medyków (Herofilos, Andreas), metodologiczne podstawy tekstów Euklidesa, zwłaszcza zawarte w jego Optyce, oraz głównie dwie prace Archimedesa O ciałach pływających i O metodzie mechanicznego rozwiązywania zadań geometrycznych. Z prac historyków nauki, którzy podkreślają wielką rolę matematycznych przyrodników epoki hellenistycznej, warto wyróżnić wielokrotnie cytowaną w artykule książkę Russo i zawartą w niej bogatą bibliografię (L. Russo, Zapomniana rewolucja). 42 Sekstus Empiryk, Zarysy pirrońskie, tłum. A. Krokiewicz, Warszawa 1998, s. 86. 43 Cyt. za: L. Russo, Zapomniana rewolucja, s. 193. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb98 2011-08-3108:14:51 Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 3 (2011) 99 obywatela. Od tego momentu staje się podmiotem życia społecznego, w sposób aktywny ustanawia prawa, a nie jest skazany i podporządkowany przeznaczeniu. Tę aktywność podmiotu, aż do możliwości zmieniania za pomocą argumentów stanów prawdy, tak jak lekarz zmienia stany ciał, głosili sofiści. Byli nauczycielami na tyle skutecznymi, że sama idea aktywnego podmiotu nie była Grekom obca, jak widać włącznie z matematycznymi przyrodnikami. Ważnym aspektem metody naukowej było sformułowanie przesłanek, które należało przyjąć w danej teorii. Najczęściej owe przesłanki zwano postulatami bądź hipotezami. Nie należy jednak tych terminów rozumieć w sposób nowoczesny, jako zawierających elementy hipotetyczne. Są to początkowe założenia, zasady. Kiedy Crombie w klasycznej już pracy Nauka średniowieczna i początki nauki nowożytnej stwierdza, że „według Archimedesa nauka miała stanowić uporządkowaną dedukcję logiczną z liczby założeń całkowicie zrozumiałych”44, to można zgodzić się z pierwszą częścią tego zdania i mieć zastrzeżenia co do drugiej. Ani zrozumiałość, ani oczywistość nie były kryteriami wyboru hipotez. Pierwsza księga O ciałach pływających Archimedesa zawiera dziewięć tez, które są następnie udowadniane w sposób geometryczny45. Dwie pierwsze tezy ustanawiają, że powierzchnia wody otaczającej Ziemię jest kulista. Archimedes postępuje tutaj zgodnie z następującą ogólną zasadą: jeśli w jakiejś grupie przedmiotów geometrycznych zachodzą związki między składnikami tejże grupy, spełniające pewne warunki geometryczne, to zgodnie z prawami obowiązującymi w matematyce relacji geometrycznych, między składnikami tej grupy muszą zachodzić jeszcze jakieś inne relacje. Cała trudność polega na wyprowadzeniu zgodnym z regułami tych nowych relacji i warunków. Znamienna jest różnica między sposobem argumentowania i metodą uznaną za naukową przez Arystotelesa i Archimedesa. W O niebie Arystoteles także wykazuje, że powierzchnia wody otaczająca Ziemię musi być kulista46. Teza ta jednak umieszczona jest w całym kontekście fizycznej budowy wszechświata. Arystoteles odwołuje się do kulistości sfer, do charakteru elementów, z jakich zbudowany jest świat podksiężycowy, wreszcie do bezpośrednich obserwacji dotyczących zachowania się wody w różnych zbiornikach. Pierwotna teza jest jedynie elementem struktury fizycznej, w którą jest wkomponowana. Dla Arystotelesa kulistość powierzchni wody jest faktem przyrodniczym, wynikającym z wielu innych i pociągającym za sobą liczne konsekwencje. Zakwestionowanie tej tezy równałoby się zakwestionowaniu budowy całości wszechświata. Archimedes traktuje kulistą powierzchnię wody jako fakt nauki: skonstruowany i teoretyczny. W żadnej mierze nieodzwierciedlający jakichś istniejących poza teorią przyrodniczych faktów. Funkcjonuje on na zasadzie postulatu, z którego można łatwo zrezygnować, jeżeli tylko takie będą wymagania pierwszych zasad teorii; co też zresztą Archimedes czyni w drugiej części swej pracy, gdzie 44 A. Crombie, Nauka średniowieczna i początki nauki nowożytnej, tłum. S. Łypacewicz, Warszawa 1960, s. 236. 45 Archimedes, O pławajuszcich tiełach, [w:] Socinienija, Moskwa 1962, s. 328–332. 46 Arystoteles, O niebie, tłum. P. Siwek, [w:] Arystoteles, Dzieła wszystkie, t. 2, Warszawa 1990, s. 279–280. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb99 2011-08-3108:14:51 100 D. Zienkiewicz, Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze rozważa warunki równowagi ciał pływających. Przyjmuje tam powierzchnię wody jako płaską. Z punktu widzenia teorii nauki i epistemologii ma do tego zupełne prawo. Arystoteles jednak nie mógłby zaakceptować takiego posunięcia. Pragnął on bowiem zbudować naukę o ciałach fizycznych, wychodzącą z pierwszych zasad, które miały być z konieczności prawdziwe i jak najbliższe zdroworozsądkowo pojmowanej rzeczywistości przyrodniczej. Natomiast metoda Archimedesa nie jest nawet klasyczną idealizacją, którą niekiedy stosował Arystoteles. Idealizacja Arystotelesa polegała na abstrahowaniu od pewnych rzeczywistych czynników, aby lepiej uchwycić inne czynniki. Archimedes zaś zaczynał swoje badania i kończył w ramach teorii i obiektów teoretycznych. Także praca O ciałach pływających dotyczy nie ciał fizycznych, lecz geometrycznie skonstruowanych obiektów teoretycznych. Ta cecha traktatów Archimedesa ujawnia się tym bardziej, im bardziej dosłownie tłumaczymy zawarte w nich pojęcia. Na przykład najbliższe greckiemu tekstowi byłoby tłumaczenie ob jętościowa wielkość, zamiast ogólnie przyjętego — ciało. Zatem jedynym tak naprawdę wymogiem, stawianym hipotezom, jest logiczna możliwość wydedukowania z nich fenomenów, które nas w tym momencie interesują. Nie jest zatem dziwne ani dla Archimedesa, ani dla na przykład szkoły medycznej, że różne hipotezy wyjaśniają te same fenomeny, a nawet i to, że takie same wrażenie może być wyrażone poprzez różne fenomeny. Jest to jednak całkowicie niezgodne z poglądami Arystotelesa — filozofa przyrody i twórcy definicji prawdy, choć nie do końca z poglądami Arystotelesa — naukowca przyrodnika. Znajdziemy bowiem w tekstach arystotelesowskich fragmenty pod tym względem zaskakująco bliskie przyrodnikom hellenistycznym: Pojawia się jednak pewna trudność: co stoi na przeszkodzie, by natura działała nie ze względu na coś, ani też dlatego, że tak byłoby lepiej, ale na przykład właśnie tak: Zeus nie zsyła deszczu w tym celu, by umożliwić wzrastanie zboża, lecz z konieczności; albowiem unoszące się opary muszą się oziębiać, a oziębione, stawszy się wodą, z powrotem opadają; zboże rośnie właśnie dzięki temu procesowi. [...] Co wobec tego stoi na przeszkodzie, by również i części przedmiotów naturalnych zachowywały się w ten sam sposób, na przykład, żeby zęby wyrastały z konieczności, a mianowicie przednie ostre i zdolne do rozdrabniania pokarmu oraz trzonowe, szerokie i zdolne do rozcierania pokarmu, czyli nie w tym celu [by spełniać te czynności], lecz na odwrót, by cel ten był przypadkowym skutkiem. To samo odnosiłoby się do wszystkich pozostałych części przedmiotów naturalnych, w których zdaje się istnieć dążenie do jakiegoś celu. Tak więc twory organiczne, których wszystkie części połączyły się w sposób jakby celowy, zachowały się dzięki temu, że się tak właśnie samorzutnie korzystnie ukształtowały. Te natomiast, które się nieodpowiednio ukształtowały, ginęły i giną w dalszym ciągu47. Jak wskazuje powyższy cytat, Arystoteles był bardzo bliski zrozumienia, że o calać zjawiska mogą równie dobrze różne teorie; że fenomeny, z którymi ma do czynienia naukowiec, niekoniecznie odzwierciedlają w sposób bezpośredni zdroworozsądkowe fakty przyrody. Niestety, w kolejnym zdaniu odnoszącym się do przypadkowego kształtowania się tworów organicznych Arystoteles stwierdza: „nie można jednak uznać tego poglądu za prawdziwy”48. W tym momencie odwołuje się on do własnej definicji prawdy oraz podmiotu i przedmiotu poznania, które się 47 Arystoteles, 48 Ibidem. Fizyka, tłum. K. Leśniak, [w:] Arystoteles, Dzieła wszystkie, t. 2, s. 60. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb100 2011-08-3108:14:51 Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 3 (2011) 101 z niej wyłaniają. Obie te Arystotelesowskie kategorie są bardzo odległe od tych, jakie wykształciły się u współczesnych Arystotelesowi lub niewiele późniejszych matematycznych przyrodników. Dlatego metodologiczna świadomość, że zasadniczą cechą matematyka jest „ograniczenie się do znajdowania »hipotez« zdolnych ocalać zjawiska, rezygnując z prawdy absolutnej, której poszukiwanie odstąpiono filozofowi przyrody (nazywanemu wówczas »fizykiem«)”49, zrodziła się nie w szkole arystotelesowskiej, lecz wcześniej odnośnie do zagadnień życiowych, praktycznych, wśród sofistów i medyków hipokratejskich, a trochę później wśród przyrodników hellenistycznych. Wyrafinowane kategorie — aktywnego podmiotu, fenomenów jako interakcji między podmiotem a przedmiotem, różnych hipotez wyjaśniających te same zjawiska i wrażeń, które mogą być wyrażone poprzez różne fenomeny — to kolejne zdobycze nauki hellenistycznej. Zarówno powyższe, jak i wcześniej przedstawiane kategorie zrodziły się w konkretnej sytuacji historyczno-społecznej. Przyczyniły się do osiągnięcia przez przyrodników poziomu nieosiągalnego następnie w kulturze świata zachodniego do XVII wieku. Nie można ignorować źródeł tego sukcesu. Treść fundamentalnych dla nauk przyro dniczych p o jęć była efektem na jczęściej zastosowania analogii relacji rzutującej p o dstawowe relacje ze świata sp ołecznego na świat przyro dy. Efektywność tego rzutowania była zaskakująco duża i jednoznacznie wyznaczały ją demokratyczne reguły życia politycznego. Natomiast wysoce wyrafinowane pomysły poznawcze przyrodników hellenistycznych nie polegały już nawet na analogii relacji, ale bezpośrednio były oparte na świadomości, że sami przyrodnicy stanowią specyficzny podmiot poznawczy, którego oczywistą własnością jest bycie obywatelem. Tylko taki podmiot jest aktywny w procesie poznania, czyli współkształtujący zjawiska, i społeczny, co w konsekwencji prowadzi do uznania za dosyć naturalne istnienia różnych hipotez wyjaśniających te same zjawiska. Bardzo ważne zaś w tym wszystkim jest to, że ta oparta na demokratycznym stylu myślowym nauka osiągnęła w niezwykle krótkim czasie bardzo wysoki poziom. Niestety, jeszcze ważniejsze i skłaniające do kolejnych przemyśleń jest zrozumienie, jak to się stało, że tak szybko ta wiedza przestała być własnością intelektualną kolejnych pokoleń. Kryzys demokratycznego stylu myślowego i upadek matematycznego przyrodoznawstwa Współczesnemu człowiekowi, któremu cywilizacja techniczna wpaja od dzieciństwa przekonanie, że sam upływ czasu gwarantuje postęp we wszelkich możliwych dziedzinach i dlatego właśnie winien posiadać rzeczy najnowsze, bo z definicji są one najlepsze, trudno zaakceptować — wręcz wydaje się mu to niemożliwe, że może nastąpić upadek zbiorowej pamięci całej cywilizacji. A jednak upadek nauki hellenistycznej miał miejsce i wbrew pozorom nie jest on wyjątkiem potwierdzającym regułę postępu. Epoki intelektualnego i technicznego zacofania następujące 49 L. Russo, Zapomniana rewolucja, s. 211. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb101 2011-08-3108:14:51 D. Zienkiewicz, Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze 102 po wielkim rozkwicie występują dosyć często. Tym, co wyróżniało interesujący nas krach, była jego skala i tempo. Do dzisiaj nie rozstrzygnięto wielu wątpliwości związanych z tą tragedią cywilizacyjną. Jedno jest pewne — tak gwałtowny koniec musiał mieć wiele przyczyn. Z punktu widzenia głównej tezy niniejszego artykułu zarówno źródła powstania nauki hellenistycznej, jak i jej koniec związane są z powstaniem, a następnie załamaniem pewnego projektu społecznego. Najlepszymi jego głosicielami byli początkowo sofiści, a później ci wszyscy, którzy przejęli ich język społeczny i zastosowali relacje z niego wynikające w innych dziedzinach wiedzy. Pogląd Protagorasa dotyczący tego, kogo uważa on za mędrca, nie powodował rozróżnienia, czy umiejętność argumentacji dotyczyłaby spraw sporów o przyrodę, czy rządzenia państwem. Według niego prawa państwa są dobre i słuszne, jeśli uzyskają akceptację ludzi. Zatem „obyczaje, prawa, religia, normy etyczne i wynikająca z nich treść takich pojęć, jak: sprawiedliwość, dobro, zło, kształtują się w różny sposób w poszczególnych państwach, podlegają zmianom w zależności od okoliczności jako twory umowy”50. Podstawowym celem nauczania i zarazem dobrem jest w tym wypadku akceptacja, wynikającej z takiej koncepcji prawa i państwa, a pojawiającej się w bardzo wielu miejscach, różnorodności. W ten sposób epistemologiczny projekt homo-mensura przekształca się w etyczną pochwałę demokracji, albowiem dla Protagorasa kategorie człowieka i obywatela tworzą nierozerwalną całość. Tracisz swoje człowieczeństwo wtedy, kiedy z jakichś powodów przestajesz być obywatelem. Zatem podstawową troską jest dbanie o takie państwo, które nie jest w stanie odebrać człowiekowi poczucia bycia obywatelem. Troska ta wyraża się poprzez kształcenie i posiadanie odpowiedniej wiedzy dotyczącej przede wszystkim funkcjonowania państwa. Polityka zatem jest etyczna i jest wiedzą. A nauka i demokracja są koniecznym wytworem tej jedności człowieka-obywatela. Ten sofistyczny pomysł przyniósł także, jak się wkrótce okazało, sukcesy w naukach przyrodniczych i, znów wbrew zakodowanym stereotypom, był dużo łatwiej przyswajalny dla współczesnych Protagorasowi niż ludzi stuleci późniejszych. Załamanie się projektu demokratycznego państwa było także ciosem dla przyrodników. Demokratyczny styl myślowy nauk przyrodniczych był jeszcze zbyt słaby, aby samodzielnie przetrwać w dobrej formie, nie mówiąc już o tym, żeby skutecznie, to znaczy blokując ich rozwój, eksportować swoje wartości do innych stylów. Odwrót od demokracji zaowocował większym zainteresowaniem propozycjami filozoficznymi i teoriopoznawczymi Platona i Arystotelesa. I chociaż Arystoteles jako przyrodnik przynajmniej miejscami był bliski pomysłom demokratycznego stylu myślowego, to jednak warto zauważyć, że szybko postępujący upadek nauki hellenistycznej stał się jednocześnie powrotem do jego definicji prawdy. „Kryzys metody naukowej doprowadził do tego, że zachowanym wypowiedziom naukowym przypisano »realistyczną« funkcję interpretacyjną, tzn. uznano je za wypowiedzi o naturze, zamiast dostrzegać ich funkcję wewnątrzmodelową”51. Natomiast matematyczni przyrodnicy epoki hellenistycznej pracowali niezależnie i jakby obok kla50 J. 51 L. Gajda, Sofiści, Warszawa 1989, s. 39. Russo, Zapomniana rewolucja, s. 301. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb102 2011-08-3108:14:51 Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 3 (2011) 103 sycznej definicji prawdy. Skonstruowane przez nich modele relacji poznawczej, teoretycznego obiektu, który jest poznawany, oraz metodologiczny schemat hipotezy ocalającej zjawiska były tak wyrafinowanymi konstrukcjami, że intuicyjnie i zdroworozsądkowo pojmowana teoria prawdy musiała leżeć poza ich zainteresowaniami i w tym sensie nie przyczyniła się do rozwoju nauki. Jest symptomatyczne, że zyskała na znaczeniu wraz z upadkiem hellenistycznych nauk przyrodniczych. Wiedza zaś, która u sofistów stała się elementem polityki w tym sensie, że była nieodzownym składnikiem państwa, w innej sytuacji może zostać zredukowana do przypadkowego narzędzia władzy, które — jeśli nie spełnia oczekiwań — może zostać zastąpione innym narzędziem. Wraz z podbojem rzymskim upadł związek między nauką a polityką, między umiejętnością budowania dowodów a demokracją. Rzym postawił na militarny podbój i wyniszczające żerowanie ekonomiczne i intelektualne na zagarniętych prowincjach. Pragnął i wielokrotnie potrafił wykorzystywać osiągnięcia innych, lecz nie interesowało go kształcenie obywateli. Zresztą kategoria obywatela także uległa zdeformowaniu. Na efekty takiej polityki nie trzeba było długo czekać. Najwięksi pisarze rzymscy epoki cesarskiej, tacy jak Witruwiusz, Pliniusz czy Seneka nie są już w stanie rzetelnie śledzić logiki wywodów dzieł, o których piszą52. Brakuje im odpowiedniego wykształcenia matematycznego, umiejętności rozumienia roli argumentacji i dowodu w nauce, zdolności do operowania abstrakcyjnymi kategoriami. A przecież wymieniona trójka to elita elit swoich czasów. W konsekwencji — najwybitniejsze prace epok wcześniejszych ulegają deformacjom. Są przekazywane kolejnym pokoleniom w coraz bardziej uproszczonych wersjach i kompilacjach, w końcu zostają zapomniane. Procesy te następują bardzo gwałtownie53. Wystarczyło 200–300 lat i nie można już było znaleźć osoby zdolnej do rzetelnego zrelacjonowania naukowych wywodów hellenistycznych mistrzów. A kryzys wraz z kolejnymi stuleciami tylko się pogłębiał i osiągnął swoje maksimum dopiero około VIII–IX wieku. Wtedy 52 Ibidem, s. 247–258. ale jakże symptomatyczna dla zachodzących procesów, jest historia wiedzy o sześciokątnych komórkach pszczelich plastrów. Już w klasycznej Grecji miód i wosk miały szerokie zastosowanie, dlatego pszczelarstwo było ważną dziedziną gospodarki. Powstawały traktaty o pszczelarstwie. Niestety, większość z nich już w starożytności była nieznana. Wiemy jednak o traktatach Arystomacha z Solis i Filiskosa z Tasos. Z tego, co nam przekazał o nich Pappos w swojej kompilacji, były to znakomite dzieła łączące empiryczną wiedzę z pszczelarstwa z wyrafinowaną matematyką. Pappos rozumie wnioski z nich wynikające, chociaż najpewniej nie potrafi powtórzyć prowadzących do nich obliczeń i dowodów. Wynika z nich, co Pappos rzetelnie przytacza, że „pszczoły budując sześciokątne komórki w plastrach, rozwiązują problem optymalizacji, jako że spośród wielokątów regularnych, którymi można zabudować płaszczyznę, sześciokąt ma obwód najmniejszy w stosunku do powierzchni, co pozwala użyć najmniejszej ilości wosku w stosunku do objętości miodu” (cyt. za: L. Russo, Zapomniana rewolucja, s. 267). Co z tego zrozumiał Pliniusz, który musiał coś czytać o sześciobocznym kształcie komórek, poświęca bowiem temu zagadnieniu sporo miejsca? Zgoła nic, jeśli ostatecznie w Historii naturalnej dochodzi do następującego rozwiązania tego problemu: „Każda komórka jest sześciokątna, gdyż każdy jej bok wykonała inna z sześciu łapek pszczoły” (cyt. za: L. Russo, Zapomniana rewolucja, s. 252). Trzeba podkreślić, że przykład ten nie polega na tendencyjnym dobraniu kilku autorów z różnych epok starożytności. Taki poziom reprezentowali naprawdę najlepsi autorzy kolejnych pokoleń. 53 Anegdotyczna, Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb103 2011-08-3108:14:51 104 D. Zienkiewicz, Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze za najwybitniejszego matematyka Zachodu uznawano Bedę Czcigodnego; w swej najbardziej miarodajnej pracy opisuje on metodę przedstawiania liczb gestami rąk. W ten sposób wielu potrafiło nadal liczyć aż do dziesięciu. Beda wszakże, stosując coś w rodzaju alfabetu dla głuchoniemych, zdołał posunąć się nieco dalej54. Wraz z ufilozoficznieniem religii chrześcijańskiej, dokonanym początkowo przez myśl platońską, a w następnej kolejności arystotelesowską, nastąpiło także zespolenie dwóch stylów myślowych — religijnego i filozoficznego — jawnie antydemokratycznych. Zjawiska historyczne mają zawsze wiele przyczyn, dlatego nie twierdzi się w tym artykule, że poziom, jaki osiągnął Beda Czcigodny, jest jedynie wątpliwą zasługą niedemokratycznych stylów myślowych, które zdominowały ówczesny świat Zachodu, jednak ignorowanie tego związku byłoby historyczną ślepotą. drodzenie się demokratycznego stylu myślowego O i jego pierwsze efekty Dopiero Renesans powoli odkrywa na nowo jednostkowy podmiot odnoszący się do państwa i władzy. Tego rodzaju podmiot człowiek Renesansu znajduje w tekstach starożytnych. Odkrycie to sprawia, że ludzie tej epoki, a w konsekwencji trwa ten stan do dzisiaj, są naznaczeni pewnego rodzaju dualizmem. Z jednej strony, twierdzą, że swoją etykę zawdzięczają tradycji judeochrześcijańskiej, a swoje indywidualne człowieczeństwo wyprowadzają z nadanej im przez Boga duszy. Z drugiej strony, w swej koncepcji prawa i państwa odwołują się do tradycji grecko-rzymskiej i z niej wywodzą swoje poczucie bycia obywatelem. Te dwa elementy funkcjonują na tyle niezależnie od siebie, że wytwarzają przekonanie o możliwości zachowania jednego z nich i utracenia drugiego. Etyka i polityka nie tworzą jedności. Można być etycznie postępującym ojcem i jednocześnie nieetycznym politykiem. W tradycji protagorasowej taka konstrukcja jest niemożliwa. W XVI wieku rozpoczyna się powolne odradzanie nauki na Zachodzie. Brakuje jednak tym zmianom tak mocnego, jak to było za czasów sofistów, czynnika związanego z demokratycznymi przemianami w życiu społecznym. Na przykładzie Galileusza, którego prace osiągnęły porównywalny, a miejscami nawet wyższy poziom w stosunku do prac hellenistycznych matematycznych przyrodników, można wyraźnie zauważyć dramatyczne poszukiwania demokratycznego kolektywu. Jednak w gruncie rzeczy Galileusz nie znajduje tego kolektywnego wsparcia wśród jemu współczesnych, tworzy więc ów kolektyw, odwołując się stale do starożytnych jego członków. Głównym przewodnikiem w pracach Galileusza jest Archimedes55. 54 L. Russo, Zapomniana rewolucja, s. 283. jest przewodnikiem Galileusza w jego wczesnych pracach, które jednocześnie zakreśliły obszar zainteresowań włoskiego uczonego. Są to w kolejności: O ruchu (około 1592), Mechanika (około 1600), O ciałach w wodzie (1612). Prace te ulegały licznym przeróbkom i modyfikacjom, pojawiały się ich nowe nieukończone wersje. Ostateczną zaś postać poglądy Galileusza uzyskały w Rozmowach i dowodzeniach matematycznych (1638). W podawanych wynikach rozważań ostatnia praca znacznie odbiegała od pierwszych, zakres tematyczny się nie zmienił. Nie zmieniła się także przyjmowana w nich metodologia oraz przyjmowane przez Galileusza poglądy epistemologiczne. W tym zakresie także w ostatniej pracy Archimedes jest dla Galileusza największym, jeśli nie jedynym autorytetem. 55 Archimedes Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb104 2011-08-3108:14:51 Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 3 (2011) 105 Prace Archimedesa określają jego obszar zainteresowań, metodę badawczą, a także styl myślowy, którego przejęcie narażało Galileusza na trwały konflikt ze zdecydowaną większością współczesnych mu badaczy. W Mechanice pochodzącej z 1600 roku znajdujemy następujący fragment: Nasz traktat powinien spełniać wszystkie warunki wymagane od nauk ścisłych, a szczególnie: winniśmy przedłożyć określenia odpowiednich terminów i skonstruować pierwotne postulaty, z których, jak z płodnych nasion, wezmą swój początek, a następnie rozwiną się racje i ścisłe dowody dotyczące właściwości wszystkich mechanicznych narzędzi56. Owo zdanie zawiera esencję metody skonstruowanej przez Archimedesa i efektywnie wykorzystywanej przez Galileusza. To zdanie jest jednak jeszcze czymś więcej. Znajdujemy w nim kilka elementów (między innymi: hip oteza, o dwoływanie się do argumentów, dowó d), które były wspólne hellenistycznym przyrodnikom i mogły się pojawić i funkcjonować jedynie w ramach demokratycznego stylu myślowego. Galileusz nie mógł efektywnie skorzystać z metody starożytnych przyrodników, nie przyswajając sobie poczucia przynależności do demokratycznego kolektywu. W tym jednak momencie objawił się już w sposób wyraźny konflikt między demokratycznym, rynkowym charakterem nauki Galileusza a epoką, w której przyszło mu pracować. Galileusz jest świadom tego konfliktu, poszukuje sprzymierzeńców i walczy o prawo istnienia oprócz innych stylów także tego demokratycznego. Toczy tę walkę za pomocą oręża, jakim władał najlepiej. Błyskotliwe polemiki pełne ironii, kpin, paradoksów, demagogii przeplatane są poważnymi argumentami. Majstersztykiem umiejętności polemicznych Galileusza jest List do Wielkiej Księżnej Krystyny Lotaryńskiej (1615). W tym tekście autor wyraźnie zakreśla konflikt między różnymi stylami myślowymi i wskazuje, do jakiego stylu należą nauki przyrodnicze. Profesorowie teologii nie powinni przypisywać sobie uprawnień do rozstrzygania kontrowersji w naukach, których ani nie studiowali, ani nie uprawiali. To nie byłoby nic innego, jak gdyby pewien despota, który nie jest ani lekarzem, ani budowniczym, a jedynie ma możność decydowania w sprawach wolności innych, podjął się aplikowania lekarstw i wznoszenia budynków, i przychodziłoby mu to tak samo prosto, jak sprawianie zagrożenia życia jego pacjentów i bezpieczeństwa jego budowniczych57. W Liście do F. Ingolego (1624) Galileusz przekonuje adwersarza, że w problemach dotyczących natury „autorytet człowieka nie ma żadnego znaczenia. […] Arystoteles był człowiekiem, patrzył oczyma, słuchał uszami, osądzał umysłem; także i ja jestem człowiekiem, patrzę oczyma i widzę dużo więcej, niż widział Arystoteles”58. Nie są to poglądy charakterystyczne dla Renesansu, a tym bardziej późnej kontrreformacji. Jak widział siebie i jak widział świat, co było dla niego ważne, czym żył, jak oceniał i o czym dyskutował człowiek Renesansu, doskonalej oddają Próby Montaigne’a. Zdają one sprawę z powszechnego poczucia zagubienia czło56 Galileo Galilei, Mechanika, [w:] Galileo Galilei, Izbrannyje trudy, t. 2, Moskwa 1965, s. 10. Galilei, List do Wielkiej Księżnej Krystyny Lotaryńskiej z 1615 roku, [w:] Galileo Galilei, Listy kopernikańskie, Warszawa 2006, s. 71 (tłumaczenie zmienione — D. Z.). 58 Galileo Galilei, Posłanie k Francesco Ingoli, [w:] Galileo Galilei, Izbrannyje trudy, t. 1, Moskwa 1964, s. 77. 57 Galileo Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb105 2011-08-3108:14:51 106 D. Zienkiewicz, Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze wieka we wszechświecie. Odnajdujemy w nich obraz lichego i słabego stworzenia, jakim jest człowiek, godnego poniżenia i potępienia. Według Montaigne’a nasz umysł nie potrafi przeniknąć tajemnic dotyczących nas samych i najbliższych okolic. Nasza ułomność ogranicza nam wszelki dostęp do wiedzy. Zresztą nie można spotkać dwóch ludzi, którzy by sądzili jednako o tym samym przedmiocie. W dziedzinie obyczajów, prawa, moralności, odkrywamy także niepewność wszelkich sądów i ich subiektywność. Winniśmy zatem uznać słabość wszelkich naszych sądów, pozbyć się pychy i zaakceptować światło objawienia. Montaigne z przenikliwością uwypuklił to wszystko, co było ważne dla ludzi Renesansu. Szczególnie intrygowały ich kolejne wymiary względności odkrywane w moralności, prawach, a nawet w nauce. Zgodnie z ich przekonaniami, owa względność zaopatrzona została w konotacje negatywne. Dla elity Renesansu wszystko, co względne, przemijające, niestałe, nie mogło być nośnikiem autentycznych wartości. Co więcej, było dla tych wartości zagrożeniem, ale właśnie dlatego wokół kategorii względności koncentruje się myśl renesansowa. Względność wywiera na niej porażające piętno. Przeciwko względności mobilizuje ona wszystkie swoje siły. Kościół jest jedynie jednym z elementów tej krucjaty przeciwko względności. Jego działania są odpowiedzią na wołanie o ratunek przed ostateczną zagładą, przed triumfem względności. Człowiek Renesansu to człowiek, którego osacza ze wszystkich stron kategoria względności, a on stara się dać jej odpór na wszelkie możliwe sposoby. W ostateczności uznaje niewystarczającą moc w tej walce własnego rozumu i zwraca się ku objawieniu. Tylko w taki sposób może odnieść się do względności niedemokratyczny styl myślowy. Galileusz odpowiada tej charakterystyce jedynie w pewnym stopniu. Także dla niego najważniejszym przedmiotem rozważań jest względność, ale jego osobowość nie odzwierciedla osobowości renesansowej. Renesans powtórnie odkrył względność, Galileusz naznaczył ją piętnem własnej osobowości. Pojęcie to nabiera zarówno w jego interpretacji, jak i u sofistów konsekwentnych rysów pozytywnych. Można wręcz mówić o fascynacji Galileusza względnością. Widoczna jest ona wyraźnie w tekście Listu do F. Ingolego. Wszelkie możliwe pojęcia uzyskują w nim charakter względnych, a dzięki temu odkrywają się przed autorem nowe horyzonty, pojawiają myśli niedostępne dla krytyków względności. Pracę tę można potraktować jako jeden duży eksperyment myślowy badający kategorię względności59. Renesans na nowo odkrył względność, lecz tej myśli nie przeniknął. Najpewniej także dlatego, że w wymiarze społeczno-politycznym nie był gotowy na akcep59 Przywołajmy jedynie kilka próbek tego powszechnego relatywizowania wszelkich pojęć przez Galileusza. O wielkości świata dostępnego naszym zmysłom nic nie możemy powiedzieć, dopóki nie uwzględnimy, wobec czego określamy jego wielkość. „A wtedy nie jest wykluczone, że świat dostępny naszym zmysłom, wobec całego świata, jest tak mały, jak świat mrówki wobec naszego świata” (Galileo Galilei, Posłanie k Francesco Ingoli, s. 69 nn.). Każde ciało ma swoje centrum, odnośnie do którego możemy jedynie używać takich pojęć, jak wyżej i niżej. Dlatego także we wszechświecie „ jest tyle centrów i tyle miejsc »wysokich« i »niskich«, ile znajduje się na świecie ciał niebieskich i kolistych orbit, umieszczonych wokół różnych punktów” (ibidem, s. 75). Nie można doświadczyć ciężkości lub lekkości inaczej niż w odniesieniu do środowiska. „Ciała pozbawione ciężkości to te, które są jednakowo ciężkie lub jednakowo lekkie jak środowisko, w którym się znajdują” (ibidem, s. 91). Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb106 2011-08-3108:14:51 Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 3 (2011) 107 tację sofistycznej propozycji. Nie dopuszczał względności ani w wymiarze czysto formalnym, rozumianym jako możliwość swobodnej rynkowej dyskusji, ani jako pożądanych relatywizujących treści w nauce. Natomiast Galileusz w obu powyższych punktach był spadkobiercą sofistycznego projektu. Uwielbiał nieskrępowaną niczym polemikę wolnych obywateli i wprowadzał z sukcesem relatywizujące pojęcia do fizyki i astronomii. Za obie te postawy przyszło mu zapłacić cenę najwyższą, jaką może zapłacić uczony. Musiał wyrzec się swoich poglądów i zrezygnować z udziału w naukowych dysputach. Podczas ostatniego przesłuchania słynnego procesu na pytanie, jaki pogląd utrzymuje, Galileusz odpowiedział: „po podjętej decyzji (przez Świętą Kongregację Indeksu) utrzymywałem i nadal utrzymuję pogląd Ptolemeusza, głoszący, że prawdziwa i niewątpliwa jest nieruchomość Ziemi i ruch Słońca” 60. Kiedy ponownie zadano Galileuszowi to pytanie, w protokole zanotowano: „Gdy zwrócono mu uwagę, aby zechciał mówić prawdę, ponieważ w innym przypadku może doprowadzić do tortur, odpowiedział: »jestem tu po to, aby być posłusznym; a po tym, jak rozstrzygnięto, nie utrzymywałem tego poglądu [chodzi o kopernikanizm — D.Z.], jak już powiedziałem«” 61. Sofistyczne odczytanie rzeczywistości łączące naukę z pewną konstrukcją polityczną po raz kolejny daje o sobie znać. Tym razem w wersji braku spójności między tymi dwoma projektami. Zarówno w opisanych przypadkach nagłego rozwoju nauki, jak i jej upadku wyrażone przez Flecka przekonanie o związku między demokracją a nauką znajduje uzasadnienie. Wynikają z niego następujące konsekwencje. Tym, co zagraża nauce, nie jest fałsz, lecz zniewolenie myśli poprzez niedemokratyczny styl myślowy, fałsz jest bowiem konsekwencją tego zniewolenia. Tym, co wyróżnia naukę, nie jest prawda lub dążenie do niej, lecz intelektualna wolność wymiany myśli i wolność krytyki. Prawda jest bowiem konsekwencją demokratycznego stylu myślowego i innej — poza tą stylową prawdą — prawdy nie ma. A priori narzucane nauce kryteria i metody epistemologiczne winny zostać zastąpione przez metody wykrywające związki między demokratycznym stylem myślowym a naukami przyrodniczymi. Predestynowana do tej roli jest według Flecka porównawcza teoria (socjologia) stylów myślowych i kolektywów. Winna ona odgrywać rolę nowej teorii poznawania, a jej przewaga nad klasyczną teorią poznania miałaby polegać między innymi na spełnianiu Fleckowskich kryteriów naukowości, których to jej poprzedniczka jako dyscyplina filozoficznego stylu myślowego nie jest w stanie spełnić. Democratic Thought Style in Natural Sciences — following the philosophy of L. Fleck Summary This article is an attempt at the analysis of L. Fleck’s historical hypothesis concerning non-accidental collective shaping of the democratic thought style and 60 Galileo 61 Ibidem, Galilei, Schriften, Briefe, Dokumente, vol. 2, Berlin 1987, s. 203. s. 204. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb107 2011-08-3108:14:51 108 D. Zienkiewicz, Demokratyczny styl myślowy a nauki przyrodnicze natural sciences. According to Fleck, the thought collective of natural sciences and its thought style are a measure of the highest level of democracy of a given historical period. In consequence, it is also the one and only objective truth available to man. The author of hereby presented article is attempting to follow Fleck’s hypothesis in order to prove that the democratic thought style present in ancient Greece formed the basic ideas (law of nature, proof, the empirical-deductive method, rules of hypothesis saving phenomena) allowing human exploration of natural world, and has further allowed emergence of sophisticated methodology and epistemology. Unfortunately, violent decline of the idea of democratic state and citizenship also contributed to the demise of a promising work of the Hellenic natural scientists. The Hellenic tradition was brought back to use by Galileo Galilei, who whilst conducting his research had to struggle with the lack of democratic thought style at that time. If Fleck’s theses can be justified (and the introductory historical research conducted by the author of hereby presented article prove them to be quite strongly substantiated), the criteria and epistemological methods that are a priori imposed upon the sciences should be replaced by other methods — those capable of detecting connections existing between the democratic thought style and natural sciences. The best tool serving that role is the comparative theory of thought styles and thought collectives. This theory should act as a new theory of knowledge. Its superiority over classical epistemology relies upon the fact that it can fulfil Fleck’s criteria of scientificity, whereas the classical theory of knowledge (understood as a discipline of philosophical thought style) is unable to do so. Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 3, 2011 © for this edition by CNS StudiaphiloVi(3)-impr..indb108 2011-08-3108:14:51