Dawno, dawno temu w wielkim mieście Zabrzu, wraz z rodzicami ży
Transkrypt
Dawno, dawno temu w wielkim mieście Zabrzu, wraz z rodzicami ży
Dawno, dawno temu w wielkim mieście Zabrzu, wraz z rodzicami żyła sześcioletnia dziewczynka imieniem Agnieszka. Tego dnia Agnieszka poszła spać zaraz po obejrzeniu dobranocki w telewizji. Przez cały dzień była strasznie zdenerwowana i lekko przestraszona, bo przecież jutro jest bardzo ważny dzień - uroczysta msza i oficjalne rozpoczęcie roku szkolnego. Agnieszka po raz pierwszy zobaczy swoją nową Panią, koleżanki i kolegów. Wcześnie rano mama obudziła Agnieszkę i ubrała jąw czystą, granatowo - białą sukienkę. Dziewczynka szybko się umyła i zjadła śniadanie. Tata zawiózł je obie do kościoła św. Teresy w Mikulczycach, gdzie co roku, pierwszego dnia września zbiera się cała Szkoła Katolicka. Kiedy Agnieszka z mamą przyjechały do domu zaczęły dzielić się z tatą wrażeniami. Mała córeczka opowiedziała mu o tym, jak wszyscy — zerówkowicze wyszli na środek kościoła „a Pani dyrektor wręczyła im żółte daszki z ich imieniem. Każdy musi nosić taki daszek, by wszyscy wiedzieli jak ma na imię. Dziewczynce bardzo się on podobał. Dowiedziała się też, że będą nazywać się „żółtodzióbki”- ze względu na daszki. Po mszy Pani dyrektor jeszcze coś mówiła, ale Agnieszka nie za bardzo jej słuchała. Następnego dnia dziewczynka nie denerwowała się tak bardzo, ale była ciekawa jak to wszystko będzie wyglądało. Okazało się, że sala jest pełna pluszaków, klocków, lalek, samochodów, gier planszowych i innych zabawek. Po drugiej stronie sali znajdowały się żółto-czerwone stoliczki i małe krzesełka oraz czarne biurko Pani. „Żółtodzióbki” mają dwie Panie: Krysię i Monikę. Z Panią Krysią Agnieszka i inne dzieci uczyły się przede wszystkim liczyć i pisać, natomiast z Panią Moniką wykonywały prace ręczne. Niedługo potem Agnieszka zaprzyjaźniła się z dziewczynkami i wszystkie bawiły się w „matkę i dziecko”... Rok później, na dwa tygodnie przed pierwszym września, Agnieszka zbierała już słodycze od: babci, dziadków, cioci i rodziców. Musiała zapełnić po brzegi swoją wielką tytę, którą kupił jej tata. Z tą właśnie tytą Agnieszka weszła do kościoła na mszę z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Po mszy wszystkie siedmiolatki zostały wywołane przed wszystkich innych uczniów, aby złożyć przysięgę. Następnie Pani dyrektor podchodziła do każdego z nich z wielką kredką, by przy wszystkich pasować ich na uczniów pierwszych klas. Agnieszka była bardzo podekscytowana i niecierpliwa. Po wszystkich ceremoniach i zdjęciach wreszcie można było śmiało przejść do spożycia zawartości tyty. Najpierw jednak trzeba było wszystkich poczęstować. Panią wychowawczynią Agnieszki, a zarazem klasy pierwszej „a” została Pani Krysia z czego wszyscy byli bardzo zadowoleni. W pierwszej klasie jest już więcej nauki i więcej zadania domowego, które jednak Agnieszka odrabiała bardzo starannie i rzetelnie. Były też tak zwane pięciominutówki, czyli inaczej kartkówki z ortografii. Zabawy też nie brakuje. Pierwszoklasiści mogą już kupować w sklepiku i przerwy spędzać na korytarzach. W klasie, co miesiąc wyznaczani są dyżurni, którzy odpowiedzialni są za porządek w klasie, na jadalni oraz za zmazywanie tablicy i przynoszenie kredy. Agnieszka lubi być dyżurną, ponieważ czuje się wtedy ważniejsza od innych, a poza tym lubi być za coś odpowiedzialna. W klasie pierwszej przedstawiamy też jasełka na opłatku dla rodziców, a później dla dziadków w ich święto. Agnieszka bardzo chciała zostać Maryją, ale niestety w końcu nią nie została, może w następnym roku... W pierwszy dzień szkoły, kiedy wszyscy znowu się spotkali w tym samym gronie każdy chciał opowiedzieć i pochwalić się gdzie był wakacjach i jakie przeżył przygody. Pani Krysia chętnie wysłuchała wszystkich opowiadań, a późnej każdy miał napisać o tym krótkie wypracowanie. To już mniej się wszystkim podobało. W drugiej klasie jak każdy wie, uczniowie przystępują do Pierwszej Komunii Świętej. Dzieci na samym początku roku już zaczęły się przygotowywać do tego wydarzenia. Agnieszka, jej koleżanki i koledzy uczyli się na lekcjach religii podstawowych modlitw, jak przystępować do sakramentu pokuty oraz komunii świętej. Ale oprócz tego Agnieszka musiała pisać wiele dyktand, pięciominutówek, wypracowań i odrabiać dużo zadań domowych. Wkrótce nastał dwudziesty czwarty dzień maja, czyli dzień przed Pierwszą Komunią. Tego dnia wszystkie dzieci pierwszokomunijne spotkały się w kościele, by tam przystąpić po raz pierwszy do Sakramentu Pokuty. Dzieci stały w kolejce do konfesjonału i czekały na swoją kolej. Można było zauważyć i usłyszeć jak Agnieszka i inne dzieciaki, po cichu powtarzają formułkę spowiedzi, której Pani katechetka niedawno pytała na ocenę. Agnieszka stwierdziła, że przed Panią Teresą było prościej, tak na próbę, ale przed księdzem to co innego. Dziewczynka już dawno zaczęła przygotowywać się do spowiedzi, a mama pomagała jej w tym. Agnieszka nie miała się czego bać, ponieważ ks. Jan Matysek był zabawnym, miłym, zawsze uśmiechniętym księdzem, który lubi dzieci. Po spowiedzi, która nie była taka straszna, wszystkie dzieci odmówiły pokutę i poszły do domu przygotowywać się do jutrzejszego dnia. o godzinie 7:00 rano Agnieszka była już na nogach. Zjadła śniadanie, umyła zęby I twarz. Mama zrobiła jej na głowie małe loki, upięła białymi spinkami, które kupiła dzień wcześniej. Agnieszka od początku dnia czuła się bardzo ważna w domu i wszyscy się nią interesowali. Później dziewczynka założyła białą sukienkę komunijną, która była ozdobiona różowymi różyczkami. Do tego miała małą torebkę i wianek na głowę z zielonych gałązek, które strasznie kuły w głowę. Kiedy szła do samochodu, który tata specjalnie na tą okazję umył, jej białe lakierki stukały o beton. Trzeba zaznaczyć, że Agnieszka po raz pierwszy miała na sobie buty na obcasach, niskich, ale obcasach. Zdenerwowana przypominała sobie wszystkie próby, które odbywały się w kościele. Na mszy była cała najbliższa rodzina i inni goście, których zaprosili rodzice. Wszystko poszło jak po maśle: nikt się nie potknął, wszyscy szli wolno — tak jak powinni. Agnieszka przeczytała czytanie nie myląc się, natomiast Wiktoria zaśpiewała czysto i ładnie. Po mszy Agnieszka wraz z rodzicami i gośćmi pojechali do szkoły, gdzie miał być obiad i poczęstunek dla przybyłych. Goście dali dziewczynce prezenty, kartki z życzeniami I kwiaty. Najbardziej cieszyła się z roweru od rodziców, komórki od ojca chrzestnego, kolczyków z koralem od cioci oraz złotego łańcuszka, w kształcie serduszka od dziadków. Wkrótce potem nastał czerwiec i rok szkolny się zakończył. Agnieszka musiała rozstać się ze swoimi koleżankami na całe dwa miesiące, ale przecież za niedługo znowu spotkają się już jako trzecioklasistki... W trzeciej klasie nie jest tak prosto jak w klasach wcześniejszych. Po pierwsze nie ma już pieczątek tylko oceny, żeby powoli przygotowywać się do czwartej klasy. Agnieszka najlepsze oceny dostaje z wypracowań, dyktand, ale matematyka idzie jej opornie. W trzeciej klasie dochodzą już testy z czytania ze zrozumieniem oraz więcej matematyki. Organizowane są konkursy recytatorskie, plastyczne i inne, w których Agnieszka z przyjemnością bierze udział. Dzieci jeżdżą na różne wycieczki, jednak najbardziej wyczekują na dwutygodniową wycieczkę nad morze. To będzie ich pierwsza tak długa wycieczka. Karpacz i Rabka się nie liczą. Było super, ale to nie było tak daleko i nie tak długo. Ale najpierw przyszedł czas na jasełka. Dzieci były dobrze przygotowane i każdy umiał swoją rolę wyśmienicie. Agnieszka bardzo ubolewała nad tym, że jeszcze nigdy nie była Maryją od dzieciątka Jezus w jasełkach. Prawie wszystkie dziewczynki w klasie były, a ona nie. Za to Agnieszka co roku jest aniołem w białej sukni, z aureolą, dużymi skrzydłami I fletem, na którym gra dzieciątku do snu. Przyszedł wreszcie czas, kiedy Agnieszka z pomocą mamy zaczęła pakować się na długo wyczekiwany wyjazd do Władysławowa. Na miejscu wszyscy rozeszli się do swoich pokoi i zaczęli się rozpakowywać. Agnieszka była ze swoimi koleżankami z klasy: Polą,(która miała złamaną rękę)Wiką, Olą, Nikolą I Elą. Zaraz następnego dnia uczniowie klas III a I b razem z wychowawczyniami poszli na plażę, by tam budować zamki z piasku. Było mnóstwo konkursów np. na najładniejszą rzeźbę lub budowlę z pasku. Agnieszka zorganizowała „Randkę W jasno”, co było dobrym pomysłem. Potem inne dziewczyny zrobiły pokaz mody i konkurs na najoryginalniejszy strój. Chętnie dzieci brały udział w grę 1 z 10 oraz na najlepszą piosenkę lub kawał. Panie codziennie rano sprawdzały porządki w pokojach, a później nagradzały najlepsze pokoje. Najlepszy był konkurs na reklamę. Każdy pokój miał wymyślić najciekawszą reklamę jakiegoś produktu. Agnieszka razem z dziewczynami przedstawiła reklamę majtek „adidas”. Oczywiście wygrały! Oprócz tego dzieci wiele zwiedzały I kupowały wiele pamiątek. Dwa razy nawet były razem na basenie. Uczyli się wielu piosenek, ale że to były zielone lekcje zrobili kilka zadań w książkach. Wszyscy z wycieczki wrócili w dobrych humorach i z większymi walizkami niż były przed wyjazdem. Agnieszka przywiozła wiele pamiątek: bransoletkę z bursztynów dla mamy, obrazek dla taty, pierścionek dla siostry oraz inne drobne upominki. Po zielonych lekcjach nie było już wiele nauki. Na koniec roku szkolnego musieliśmy pożegnać się z Panią Krysią. Dostała ona od uczniów i ich rodziców srebrny zegarek, a Agnieszka podarowała Pani obrazek, który wyszywała muliną (prawie miesiąc). Pani wychowawczyni bardzo się wzruszyła I życzyła dzieciom, swoim wychowankom szczęścia na dalsze lata nauki. Uczniowie za to obiecali, że nie zapomną o swojej pierwszej nauczycielce — Pani Krysi i będą się pilnie uczyć. Po wakacjach po raz kolejny wszyscy spotkali się w szkole i bardzo się cieszyli, że mogą się zobaczyć w takim samym gronie I po tak długim czasie jakim były wakacje. Teraz będą musieli przyzwyczaić się do innych zasad i różnych nowości, których nie było w nauczaniu początkowym. Po pierwsze każdego przedmiotu będzie nauczał inny nauczyciel. Uczniowie będą zbierać punkty za swoje zachowanie lub je tracić. Zmienią się biurka, krzesła i trzeba będzie siedzieć podwójnie w ławkach. Zamiast szafek w biurkach, czwartoklasiści muszą przyzwyczaić się do półek pod ścianą w klasie. A co najważniejsze zmieni się im wychowawczyni. Pani dyrektor uważa, że najlepszą będzie Pani Ania Graczyk. Agnieszka oraz inne dzieci bardzo niecierpliwiły się na spotkanie z nią. Uczniowie klasy czwartej a już po kilku tygodniach czuli się swojsko i pewnie. Agnieszka od razu polubiła lekcje j. polskiego z Panią Anią Kocybą i lekcje plastyki z Panią Aliną Muschalik. Natomiast mniejszym zainteresowaniem darzyła matematykę oraz historię. Na lekcjach j. angielskiego czuła się jak ryba w wodzie. Rodzice zapisali ją na Britam -szkołę języków obcych, do której chodziła po południu. Kiedy Agnieszka usłyszała, że w szkole jest samorząd uczniowski, od razu się zapisała i aktywnie brała udział w imprezach, które organizował. Pani Ania Kocyba była również drużynową w szkolnej 2 Drużynie Harcerskiej „Sztorm”. Agnieszka, kiedy była już pierwszej klasie zapisała się na zuchy i chodziła na zbiórki zuchowe, które organizowała córka Pani Ani. Teraz Agnieszka została harcerką i bardzo jest z tego dumna. Po południach organizowane są dyskoteki, nie często, ale są. Dla czwartoklasistów to nowość, bo w klasach O-3 były organizowane tylko bale przebierańców, to nie jest to samo co dyskoteka. W szkole co roku odbywają się zbiórki karmy i nie tylko dla kotów I psów ze schroniska. Klasie czwartej a jeszcze nigdy nie udało się wygrać, ale zawsze można próbować. Podczas lekcji w czwartek można wybrać sobie kółka zainteresowań, na które chce się chodzić. Agnieszka bierze też udział w konkursach recytatorskich, na których zdobywa dobre miejsca. Chętnie spędza czas ze swoimi najlepszymi koleżankami: Polą i Wiktorią. Dziewczyny dużo czas spędzają w bibliotece albo na boisku szkolnym. Zawsze w pierwszy dzień wiosny w klasach od 4-6 odbywa się konkurs przyrodniczy którym biorą udział trzej przedstawiciele klasy. Jak myślicie to wygrał? Oczywiście klasa czwarta a, a przedstawicielami klasy byli: Wiktoria Kowalska, Tomek Drogokupiec oraz Agnieszka Michalska. Przed konkursem zawitał do naszej szkoły Pan Andrzej Pająk, który chętnie opowiadał nam o różnych gatunkach gadów na całym świecie. Agnieszka wraz z innymi słuchała go bardzo uważnie, by uzupełnić swoją wiedzę na temat tych zwierząt. Aga wzięła udział w szkolnym konkursie Mały meloman”, w którym zajęła pierwsze miejsce. Agnieszka przez cały rok uczyła się pilnie, dlatego kiedy powoli kończył się rok szkolny i nauczyciele wystawiali oceny, Aga nie miała się czego obawiać. Z języka polskiego, plastyki, języka angielskiego i wychowania fizycznego liczyła na coś więcej niż ocenę bardzo dobrą. Dziewczyna chętnie robiła zadania dodatkowe i aktywnie uczestniczyła w lekcjach. Poza tym wzięła udział w zawodach pływackich, gdzie drużynowo zajęła trzecie miejsce. Nadszedł koniec roku i wszyscy uczniowie Szkoły Katolickiej zgromadzili się w kościele, gdzie po mszy Pani dyrektor rozdawała duszki — oznaczenia dla tych, którzy zrobili coś dla dobra szkoły. Dużo uczniów klasy czwartej a dostało duszki, a w nich znajdowała się Aga. Rodzice byli z niej bardzo dumni, gdy Pani dyrektor wręczała im List Gratulacyjny. Wszyscy uczniowie klasy piątej wybrali sobie nowe miejsca zasiedli w nieuczęszczanych długo ławkach. Rozpakowali książki, do których długo nie zaglądali i musieli pogodzić się z tym, że skończył się czas leniuchowania i zaczyna się czas solidnej nauki. Jedyne co się zmieniło to to, że Pani Małgosia Lazar nie będzie już uczyć języka angielskiego. Nową nauczycielką została Pani Agnieszka Pilch. Agnieszka od razu ją polubiła. Nowa Pani była wymagająca i dokładna, ale wszyscy wszystko rozumieli, bo Pani Agnieszka umiała wszystko wytłumaczyć. Aga znała tą Panią z Britamu, gdzie uczyła. Aga wraz z innymi ochoczo wzięła się do pracy. Agnieszka najchętniej uczyła się j. polskiego i w tej dziedzinie najchętniej brała udział w konkursach. Napisała list do świętego Mikołaja pod tytułem „Dobrze, że jesteś Mikołaju” oraz uzyskała wyróżnienie w konkursie na baśń. Pani Ania Kocyba wszystkich zachęcała do brania udziału w konkursach i pisania różnych prac na różne tematy. Pani z języka polskiego bardzo chciała, by Agnieszka brała udział w konkursach recytatorskich i razem z nią ćwiczyła np. w konkursie „Z Gałczyńskim łatwiej”. Razem z Panią Agnieszką klasa piąta a przedstawiła krótkie przedstawienie pod tytułem „Eleyen Swans”. Przedstawienie się udało i wszyscy byli zadowoleni. Nauczyciele jednak cały czas przypominali nam o teście po szóstej klasie, który już za rok. Aga musiała ostro wziąć się za matematykę I historię, bo te dwa przedmioty nie szły tak gładko jak inne. Dziewczyna najbardziej — jak większość klasy lubi lekcje religii z Panią Basią Baksik. Ta Pani to potrafi opowiadać... Na każdej lekcji opowiada jakąś historię z życia wziętą, pasującą do tematu. Koniec roku przyszedł bardzo szybko, a wszyscy długo go już oczekiwali i jak najszybciej chcieli mieć wakacje... Szósta klasa to już naprawdę coś! Kiedy wszyscy uczniowie klasy szóstej już się uściskali i poopowiadali o wakacjach i jak je spędzili musieli ostro wziąć się do nauki. Już w kwietniu, a dokładnię 12 jest test po szóstej klasie — najważniejszy jak do tej pory. Jednak najpierw planowana wycieczka do Warszawy. Wszyscy szóstoklasiści chętnie na to przystali. W Warszawie Agnieszka i inni uczniowie zobaczyli Grób Nieznanego Żołnierza, Pomnik Małego Powstańca, weszli na Powązki i zwiedzili wiele innych ciekawych miejsc. Dwa miesiące potem Aga wraz z Panią Anią Kocybą, kilkoma chłopakami i dziewczynami jeszcze raz odwiedziła stolicę. Pojechali tam na warsztaty dziennikarsko — literackie. Przy okazji zwiedzili razem Muzeum Powstania Warszawskiego, które dopiero co zostało otwarte. Potem przyszły święta i huczny sylwester, który Aga spędziła w towarzystwie swojej przyjaciółki Poli. Niedługo potem był sprawdzian próbny po szóstej klasie, z którego Agnieszka dostała 37 punktów, a innym też poszło wspaniale. Wreszcie odpoczynek, bo za chwilę ferie! Już dziś 12 kwietnia. Wszyscy szóstoklasiści przyszli do szkoły elegancko ubrani i cali w nerwach. Każdy przez kilka ostatnich tygodni pracował na pełnych obrotach, by uzupełnić Juki w wiedzy. Jednak Panie zapewniały nas, że wszystko mamy dobrze utrwalone I powtórzone. Tak więc wszyscy weszli do sali i dostali testy... Po teście wszyscy odetchnęli z ulgą. Test nie był trudny, ale nic nigdy nie wiadomo. Wyniki dopiero pod koniec maja, a teraz wracamy do normalnego życia szkolnego...