1-15 Kwiecień 1980 r.

Transkrypt

1-15 Kwiecień 1980 r.
DWUTYGODNIK • ORGAN POLSKIEGO ZWIĄZKU ŁOWIECKIEGO • 1-15 KWIECIA • CENA 4 ZŁ
£OnEC
POiSiKi
- r e p o r t a ż
s t r ,
8 - 9
Treść numeru
K A L E N D A R Z Y K MYŚLIWSKI
2
H U T N I K Z E STRZELBĄ
3
ĆWIERĆWIECZE Z G O R Z E L E C K I E J
.JCNIEI"
F. G r e ń
Z E ŚWIATA
4
NA K U L A W Y S Z T Y C H
Z. S i e d l e c k i
5
JUBILEUSZ
STEFANA
BYSZEWSKIEGO
W maju w o l n o p o l o w a ć na n a s t ę p u ­
jące zwierzęta łowne:
do 20 mafa na: g h i s z c e - k o g u t y , d e Irzewle-koguty;
do 21 maja na: stonki;
od 11 maja na: s a m y - k o z ł y nd tere­
n a c h ł o w i e c k i c h p o ł o ż o n y c h na za­
c h ó d od rzeki Wisły;
o d 21 maja na: s a m y - k o z ł y na tere­
nach o b w o d ó w ł o w i e c k i c h w c a ł y m
kraju;
przez c a ł y m i e s i ą c na: dziki - w a r ­
chlaki, przelatki, w y c i n k i i odyńce,
lisy, borsuki, jenoty, t c h ó r z e , p t ż m a I t i , t>dtaliony-koguty
Pizez c ^ y rok w o l n o s t r z e l a ć : w i l k i
- na terenach w o j e w ó d z t w : k r o ś n i e ń ­
skiego, n o w o s ą d e c k i e g o i p r z e m y ­
s k i e g o , k u n y l e ś n e - na t e r e n a c h z os­
toją g ł u s z c a , cietrzewia i j a r z ą b k a
oraz w o ś r o d k a c h h o d o w l i z w i e r z y n y ,
z a j ą c e szaraki i dzikie k r ó l i k i - na
terenach s a d ó w i s z k ó ł e k , ogrodzo­
nych w s p o s ó b
uniemożliwiający
przedostanie s i ę z w i e r z y n y , czaple s i ­
w e - na terenach s t a w ó w zagospoda­
rowanych,
wrony
siwe,
sroki
i gawrcmy.
A l b i n Kryński
6
Z I M O W A N I E PTAKÓW W O D N Y C H
W P O L S C E W R O K U 1978/79
K.A. Dobrowolski, A. Krzyśkowiak,
A . Pisarek
7
LEŚNICY
R. T e r e n t i e w
8-9
S a V A RERUM
(ŁOWIECKICH)
10
NA C L \ G L '
I_ Pomamacki
11
ŁOWIECTWO Z A GRANICĄ
12
ZE S T A R Y C H KRONIK
CIENKIM ŚRLITEM
13
ROZSTRZYGNIĘCIE K O N K U R S U
„Ł.P." N A W S P O M N I E N I E
MYŚLIWSKIE
W Y N I K I H O D O W L A N Y C H PRÓB
P O L O W Y C H MŁODYCH PSÓW
R A S M Y Ś L I W S K I C H 1979
T. Wicher
14
NA C O POLOWANO W MONGOLH
W CZASACH CZYNGIS-CHANA
gra
j.
GODZrsJY WSCHODU 1 ZACHODU SŁOŃCA I KSIĘŻYCA
czas śritrikowoeuropejski
Dolice
Dnia
16
1
2
3
4
5
Na okładce:
Leśnicy
FOT. ROBERT TERENTJEW
6
tOt^CPOiSKi
N r 7 (I610I
W Y D A W C A : Polski Z w i ą z e k Ł o w i e c ­
k i ' Z a r z ą d Gló%niy. 0 0 - 0 2 9 Watsza
w d . N o w y Ś w i a t 35, t e ł . 2 6 - 4 6 - 1 3 ,
k o n t o ; NBP X V O M U 5 3 - 3 1 5 7 - 1 3 2 .
R E D A K C J A : Z . G o l a A s k ł , A . Kryński
(red. nacz.), A . S i k o r s k a , R. Terentfew
(sekr. red.), U . T a ń s k a (red. tec_hn.|,
K.
Dudek
n . il
ąiaf.\,
KOMI­
T E T R E D A K C Y J N Y : A . Brzezicki, E .
F r a n k i e w i c z . Z . G o l a ń s k i , A. K r y ń s k i
( p r z e w o d n i c z ą c y |, M . K u r e k , W .
Mazurek,
G . Mroczkowski, T .
Pasławski, R. T e r m t ł e w , B. Zieliń­
ski.
Redaktor „ Ł O W C A
POLSKIEGO"
przyjmuje w e wtorki i czwartki w
godz. 10-12, w i r m e d n i i g o d z i n y po
uprzednim telefonicznym porozumie­
n i u Redakcja zastrzega sobie p r a w o
skrótów, poprawek i uzupełnień w
przypadku wykorzystania w druku
n a d e s ł a n e g o m a t e r i a ł u redakcyjnego.
R ę k o p i s ó w n i e z a m ó w i o n y c h Redak­
cja n i e zwraca
2
KOSSAK
7
8
9
10
11
12
13
U
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
^^wi'
3.21
3.1(ł
3,17
3.15
3,13
3,10
3.06
3,06
•3,04
3,02
3,00
2.59
2,57
2,55
2,53
2,51
2.49
2.47
2,45
2.44
2.42
2,40
2,38
2,36
2.35
Kstęłyc
WschódZarhiKJ Zmrok WschódZdch(Xf
4.05
4,03
4,01
4,00
3,58
3,56
3,54
3,52
3,51
3.49
3,47
3,46
3,44
3,42
3,41
3,39
3,38
3,36
3,35
3,34
3.32
3,31
3,30
3,28
3,27
19.02
19.04
19,05
19,07
19.09
19,10
19,12
19,14
19,15
19,17
19.18
19.20
19.22
19,23
19.25
19.26
19,28
19.29
19,31
19,32
19.34
19.35
19.36
19,38
19.39
19.46
19.48
19,50
19,52
19,54
19,56
19.58
19,56
20,01
20,03
20,06
20.07
20.09
20,10
20,12
20,13
20,15
20,17
20,19
20,21
20.22
20,24
20,26
20^8
20,30
20,06
21,10
22,11
23.08
23,57
0,40
1,17
1,49
2.18
2,45
3.12
3,40
4.12
4.48
5J0
6.19
7.M
8,15
9,18
10.23
11,27
12,31
13.35
14,39
5,07
5,37
6,13
6,56
7,48
8,48
9,56 11,09
12,26
13,46
15,07
16,28
17,50
19,10 (S)
20.25
21,33
22.31
23.19
23.58
0.30
0,56
1,20
1.42
2,02
5
26
27
28
29
30
31
2.34
2,33
2.32
2.31
2.29
2.28
3,26
3,25
3.24
3,23
3,22
3,21
19.41
19,42
19.43
19,44
19.46
19.47
20.32
20,33
20,35
20.36
20,38
20.39
15,44
16.49
17.55
19.01
20,04
21,04
2,23
2.45
3.10^
3.38\i.
4.12
4,53
Poprawki średnie dla miast na dzień 15 m*i*:
Słońc*
Miasto
Świt
Wschód
Zachód
Zinrok
Lublin
Kielce
Kraków
BieUkn
Łódź
Wrocław
Poznań
Szcvu'cin
Stupsk
Gdańsk
Olsztyn
Bydgoszcz
Białystok
0,00
^0,07
+0,15
+ 0.19
+ 0.06
+ 0,22
+0.16
+ 0,19
+ 0,03
-0.03
+ 0.04
+ 0.11
+0,15
+0,06
+0,19
+0,16
+ 0,21
+0,06
-0,01
+0.06
+0,07
-0,13
+0.03
-0,10
-0.03
-0,04
0,00
+0,06
+0.12
+0,16
+0,31
-0,12
-0.05
-0,07
RECSZÓW
-0.04
+ 0,09
+ 0,05
-0.15
+0,03
+0.19
+0,12
+0,07
+0.17
-0,03
-0.11
-0,03
+0.06
+0.10
+ 0,16
+0,33
+0,30
+0,^3
+0,18
+0,19
0,01
fl,15
W A R U N K I n t E N U M E K A T Y : pTenuin«>rc)lę nd kidj przyjmują Oddziały RSW ..Pidsd-Ksicłżkd-Ruch" oraz urzędy pocztowe
i d o r ę c z y c i t t l f - w tennuidch. - do 25 listopada na styczeń, Ikwartdl, I półrocze roku ndiitcjpnegoi na całyToIcDasłępny,-dodnia 10
miesiąca, poprzedzającego okres prenumeraty na pozostałe okresy roku bieżącego. Cena prenumeraty rocznej - 7ł 96.
Jednostki gospodarki uspołecznionej, instytucje i organizacje społeczno-polityczna składają zamówienia w miejscowych
Oddziałach RSW ,,Prasa-Książka-Ruch Zakłady pracy i instytucje w miejscowościach, w których nie ma Oddziałów RSW oraz
prewwrrafcMTy i M ł y w i d a a l n i , r w i w U j ą p u m e f a l ę w n r z ę d a c ł i p o c z t o w y c h 1 ^ • d o r ę c z y d c l L Prenumeratę ze zleceniem
wysyłki za g r a n i c ę pr/yjmuje RSW ,,Prdsd-Książka-Ruch", Centrala Kolportażu Prasy i Wydawnictw, u l Towarowa 28. 00-958
Warszawa, konto NBP XV Oddział w Warszawie nr 1153-201405-139-11 - w lennmach podanych dia prenumeraty krajowej.
Prenumeiata ze zleceniem w y s y ł k i 7.a grarucę jest dro7,s7.a od prenumeraty krajowej o 50% dla zleceniodawców indywidualnych
1 D \00% dla zlecających instytucji i zakładów pracy. C e n n i k o g ł o s z e ń : za centymetr kwadratowy zł 45 - Drobne do 25 wyrazów
za wyraz tA 12,-. Nekrologi z l 35 - za cm kw Miejsca zastrzeżone .SO proc drożej Druk Zakłady Grd(ic7.ne ..Dom Słcmd
Poł(.kiego". Warc7.awa Nakład 60000 eg? Papier iot<K|r kl V. S k ł a d lechniką i o l o g r a ł k z n ą . Indeks 35451. Zam. ł6«6''CD.O-39
FOT. ZBIGNIEW
J e ś l i k o m u ś t y t u ł ten w y d a s i ę nieco d z i w n y ,
p o z w o l ę sobie w y j a ś n i ć , iż u s p r a w i e d l i w i a j ą go
jeszcze d z i w n i e j s z e z j a w i s k a , z k t ó r y m i m o ż n a s i ę
z e t k n ą ć w Kombinacie. Na p r z y k ł a d pewnego dnia
s t r a ż f a b r y c z n ą p o s t a w i o n o na n o g i w i a d o m o ś c i ą , ż e
w fontannie n a p r z e c i w k o k s o w n i p ł y w a j e l e ń .
Ż a r t y s i ę s k o ń c z y ł y z c h w i l ą gdy r o z p o c z ę t o ope­
r a c j ę w y c i ą g a n i a b y k a z fontanny. W sukurs przyszli
m y ś l i w i , k t ó r y c h jest w K o m b i n a c i e w N o w e j H u c i e
p r z e s z ł o d w u s t u . Ich, t e ż , n i e s ł u s z n i e z r e s z t ą o b c i ą ­
ż a n o o d p o w i e d z i a l n o ś c i ą za ten w y b r y k n a t u r y
w p o w a ż n y m z a k ł a d z i e produkcyjnym. O d tamtej
c h w i l i , w t a k i c h k r y t y c z n y c h sytuacjach d z w o n i s i ę
do
Edwarda
Cisowskiego,
przewodniczącego
Z w i ą z k o w e j Rady K o m b i n a t u i prezesa K o l a Ł o ­
wieckiego „ H u t n i k " . Ż a d n y c h już emocji nie w y w o ­
ł u j ą s p o t k a n i a z b a ż a n t a m i rz.y z a j ą c a m i na terenie
K o m b i n a t u , z a ś g d y g ł ó w n y dyspozytor d o n o s i ł C i ­
s o w s k i e m u , ż e w K o m b i n a c i e k o z i o ł s i ę z a b i ł , sły­
s z a ł o s i ę w j e g o g ł o s i e szczery ż a l . T a k s i ę m . i n .
z r o d z i ł o z a i n t e r e s o w a n i e sporej c z ę ś c i h u t n i k ó w
ł o w i e c k i m i p o c z y n a n i a m i k o l e g ó w . Z w y k l e w po­
n i e d z i a ł e k o t a c z a j ą m y ś l i w y c h na w y d z i a ł a c h p y t a ­
jąc o niedzielne przygody.
N a j w i ę c e j w K o m b i n a c i e jest t u r y s t ó w i w ę d k a r z y
lecz c i , k t ó r z y c h c ą o s i ą g n ą ć n a s t ę p n y , w y ż s z y j u ż
s t o p i e ń w t a j e m n i c z e n i a p r z y r o d n i c z e g o - trafiają
z w y k l e do k ó ł ł o w i e c k i r h . T a k i c h h u t n i c z y c h k ó ł
jest w N o w e j H u c i e k i l k a . Najstarszy „ G a m r a t " .
„ H u t n i k " , „ S o k ó ł " , jest t e ż t r o c h ę h u t n i k ó w w , , G l u szcu''.
M y ś l i w i z KŁ , , H u t n i k " m a j ą o b w ó d p o ł o ż o n y
w o k ó ł K o m b i n a t u , C z ę s t o m o ż n a i c h s p o t k a ć gdy
t i e z p o ś r e d n i o po pracy r u s z a j ą ze s t r z e l b ą w p o l e .
Poza sezonem o d b y w a s i ę t u ż za s i a t k ą o t a r z a j ą r ą
H u t ę cale m i s t e r i u m d o k a r m i a n i a z w i e r z y n y . M a
w i ę c ten o b w ó d swoje d o b r e strony, bo jest b l i s k o
i z a p e w n i a w y p o c z y n e k po d n i u c i ę ż k i e j p r a c y . A l e
w a d ma t e ż k i l k a . G ł ó w n i e t ę . ż e z k a ż d y m r o k i e m
s i ę k u r c z y i j a k t w i e r d z ą m y ś l i w i , na p a p i e r z e m a j ą
3,4 tys. ha, w r z e c z y w i s t o ś c i znacznie mniej,' H u t a
s i ę rozrasta, p o w s t a j ą n o w e osiedla m i e s z k a n i o w e ,
d z i a t k i p r a c o w n i c z e . Z w i e r z y n i e jest coraz c i a ś n i e j
i m o ż n a t y l k o o b s e r w o w a ć j a k dostosowuje s i ę do
n o w y c h w a r u n k ó w . To ł o w i e c t w o w o k ó ł H u t y ma
s w ó j specyficzny charakter. C o r a z t r u d n i e j jest usta­
wić linię myśliwych między płotami ogródków
d z i a ł k o w y c h . A l e na p r z y k ł a d stare s k ł a d o w i s k o rur
u p o d o b a ł y sobie lisy. H u t n i c y n a z y w a j ą j e , , r u r a r z a ­
m i " . N a z w ę t ę s t o s u j ą t e ż nieraz do p s ó w , k t ó r e
p r a c u j ą w rurach, miast k l a s y c z n i e - norach. N a
p o p i e l n i k a c h , g d z i e przez c a ł y r o k jest c i e p ł a w o d a
z i m u j e ptactwo, n a w e l l a l s ę d z i e , w i o s n ą z a ś strzela
s i ę t u kaczory. To, ż e tereny o t a c z a j ą c e K o m b i n a t
n i e s ą e k o l o g i c z n ą p u s t y n i ą jest przede w s z y s t k i m
z a s ł u g ą m y ś l i w y c h i częściowo zwierzyny, która
p o t r a f i ł a s i ę do t y c h p r z e m y s ł o w y c h w a r u n k ó w do­
stosować.
C i , k t ó r z y b y l i w czasach, gdy H u t a p o w s t a w a ł a ,
p a m i ę t a j ą , ż e s t r z e l a ł o s i ę t u k i e d y ś po 200 z a j ę c y na
polowaniu, kuropatw b y ł o c o n i e m i a r a . T e r a z z z a j ą c a m i nie jest jeszcze ź l e , skoro p o t r a f i l i h u t n i c y na
t y m t e r e n i e o d ł o w i ć j e d n o r a z o w o 70 sztuk. K u r o p a ­
twy w y d u s i ł a jednak chemia. D u ż y m n a k ł a d e m
środków usiłują tę stratę z r e k o m p e n s o w a ć h o d o w l ą
b a ż a n t ó w i n a w e t s i ę to udaje. S t r z e l a j ą w o k ó ł H u t y
rocznie p r z e s z ł o 260 k o g u t ó w .
Jak s i ę to ł o w i e c t w o w K o m b i n a c i e z a c z ę ł o ?
W s i e d z i b i e Z w i ą z k o w e j Rady K o m b i n a t u , k t ó r a o d
czasu do czasu p e ł n i r ó w n i e ż f u n k c j e m y ś l i w s k i e j
sali z e b r a ń , s p o t k a ł e m s i ę z g r u p ą m y ś l i w y c h
z , , H u t n i k a " . Ł o w c z y J ó z e f C i e s z y ń s k i jest mistrzem
na w y d z i a l e p r z e r o b u z ł o m u , s k a r b n i k A l e k s a n d e r
S z w a g r z y k jest I ś l u s a r z e m u t r z y m a n i a m c h u , w i e l o l e t r u c d o n e k K t ^ a , Jan G a l ę z i o w s k i pracuje j a k o
brygadzista stacji s p r ę ż a r e k , sekretarz Jan K a d l u c z ka, w s p ó ł z a ł o ż y c i e l , . H u t n i k a " jest j u ż na e m e r y t u ­
rze, p o d o b n i e j a k Jan K u t r y b a ł a , do n i e d a w n a me­
c h a n i k w y d z i a ł u samochodowego. Jest t e ż prezes
myśliwych Edward Cisowski, jeden z założycieli
Ktrta- KŁ „ H u t n i k ' p o w s t a ł o w r o k u 1951, j a k o
drugie już k o ł o w Nowe) Hucie (pierwszym był
ADAMSKI
,,Gamrat", w k t ó r e g o n a r o d z i n a c h C i s o w s k i r ó w ­
n i e ż uczestniczył). Tereny były dohre, ludzie zaś,
k t ó r z y do H u t y p r z y c h o d z i l i w i ę c e j jeszcze m i e l i
w s p ó l n e g o z p o l e m i lasem n i ż z w i e l k i m przemy­
s ł e m . Ł a ż e n i e po p o l a c h ze s t r z e l b ą w j a k i m ś sto­
pniu przynajmniej łagodziło ów próg, który dzielił
n i e d a w n e g o r o l n i k a od p r z e d s t a w i c i e l a robotniczej
k l a s y w o ś r o d k u w i e l k o p r z e m y s ł o w y m . Przez d w a ­
d z i e ś c i a trzy lata g o s p o d a r o w a l i na t y c h k u r c z ą c y c h
s i ę terenach w o k ó ł K o m b i n a t u , r o z m n a ż a l i z w i e r z y ­
n ę , o d p o c z y w a l i . N i g d y nie b y l i k o ł e m p r z y z a k ł a d o ­
w y m , a to t y l k o z tej p r z y c z y n y , iż b y ł o w K o m b i n a ­
cie za d u ż o m y ś l i w y c h . H u t n i c y w s t ę p o w a l i do i n ­
n y c h k ó ł , a s p o t y k a l i s i ę wszyscy w pracy, w H u c i e ,
D z i ś z r e s z t ą zastrzegli sobie w a r u n e k , ż e p r / y j m u j ą
t y l k o h u t n i k ó w , tto t e r e n ó w m a ł o a c h ę t n y c h d u ż o .
D o p i e r o w r o k u 1974, po d ł u g i c h staraniach otrzy­
m a l i d r u g i o b w ó d , t y m razem g ó r s l u w o k o l i c a c h
L i m a n o w e j . T r o c h ę s i ę b a l i , ż e zbyt to b ę d z i e kosz­
t o w n y n a b y t e k j a k na m o ż l i w o ś c i , , z a j ą r z k a r z y " .
W k r ó t c e o k a z a ł o s i ę , ż e nie jest tak ź l e . Przez k i l k a
l a t z a g o s p o d a r o w a l i ten g ó r s k i las. J u ż w d r u g i m
roku strzelili j e d e n a ś c i e d z i k ó w i dwa p i ę k n e byki.
Dzięki porozumieniu z leśnikami urządzili myśliw­
s k ą k o l i b ę W a r u n k i s ą raczej s p a r t a ń s k i e , alo to j u ż
jest s m a k w i e l k i e g o p o l o w a n i a . C a ł ą s w ą p r z y s z ł o ś ć
wiążą z tym górskim obwodem. W centrum łowiska,
na stokach M o g i e l i c y (1172 m n.p.m.) spotyka s i ę
j a r z ą b l d , rzadziej g ł u s z c e , rysic, j e l e n i e , d z i k i
i sarny.
Po p r z e j ę c i u g ó r s k i e g o o b w o d u r o z p o c z ę l i i n t e n ­
s y w n e szkoterue selekcjonerskie. D z i ś co d r u g i m y ­
ś l i w y jest selekcjonerem. N i e z a l e ż n i e od tego,
c z ł o n k o w i e KŁ „ H u t n i k " p r a c u j ą s p o ł e c z n i e w W o ­
j e w ó d z k i e j Radzie Ł o w i e c k i e j , prezes C i s o w s k i jest
j e j c z ł o n k i e m . T w i e r d z i też, ż e j a k o p r z e w o d n i c z ą c y
Z w i ą z k o w e j Rady K o m b i n a t u zawsze m o ż e l i c z y ć
na a k t y w n o ś ć s p o ł e c z n ą k o l e g ó w m y ś l i w y c h i g d y ­
by t y l k o m i a ł o d p o w i e d n i e ł o w i s k o , p r z y j ^ b y wszy­
s t k i c h c h ę t n y c h h u t n i k ó w do K o ł a . A l e w t e d y b y ł o ­
b y t o n a j w i ę k s z e K o l o w k r a j u , (ter)
3
ĆWIERĆWIECZE
ZGORZELECKIEJ
„KNIEI"
M i n ę ł o 25 l a t od z a ł o ż e n i a zgorzeleckiego K o ł a
ł o w i e c k i e g o „ K n i e j a " , l i c z ą c e g o a k t u a l n i e 33
c z ł o n k ó w i 7 k a n d y d a t ó w . Są w tym Kole pracowni­
cy l a s ó w p a ń s t w o w y c h , p e g e e r ó w , s ł u ż b y w e t e r y ­
naryjnej, z a k ł a d ó w p r z e m y s ł o w y c h i f u n k c j o n a r i u ­
sze M O , Czas z i n t e g r o w a ł z g o r z e l e c k i c h m y ś l i w y c h
w i c h s p o ł e c z n y m d z i a ł a n i u i d z i ś wszyscy dobrze
r o z u m i e j ą j a k w a ż n ą s p r a w ą jest u m i e j ę t n e r e g u l o ­
w a n i e stanu z w i e r z y n y , j e j d o k a r m i a n i e oraz fakt, iż
przy d o b r e j pracy K o ł a z w i e r z y n y n i e u b y w a lecz
przybywa.
Śnieżne lamparty nie wyginą
ś n i e ż n e lamparty, rzadki gatunek
drapieżników zamieszkujący górzys­
te o k o h c e ś r o d k o w e j A z j i b y ł y już. tak
przetrzebione, ż e g r o z i ł a i m c a ł k o w i t a
zagłada. Dziś można już powiedzieć,
ż e nie w y g i n ą - z n a l a z ł y sctironienie
i d o b r e w a r u n k i b y t o w a n i a w specjal­
n i e w y d z i e l o n y m rejonie o g r o d u zoo­
logicznego w Kownie. Zaaklimatyzo­
w a ł y s i ę tam z n a k o m i c i e i k u zadowo­
l e n i u o p i e k u n ó w . W w a r u n k a c h sztu­
cznie s t w o r z o n y c h przez c z ł o w i e k a ,
p r z y s z ł o j u ż na ś w i a t d r u g i e p o k o l e ­
n i e tych z w i e r z ą t . Ś n i e ż n e l a m p a r t y ,
otmk i n n y c h z a g r o ż o n y c h g a t u r J t ó w ,
w p i s a n e s ą do „ C z e r w o n e j K s i ę g i "
ZSRR. W ogrodzie z o o l o g i c z n y m
w K o w n i e ż y j e j u ż t r z y d z i e ś c i sztuk.
Opiekunowie starają się im stworzyć
w a r u n k i p r z y p o m i n a j ą c e naturalne
ś r o d o w i s k o . W obszernym pomiesz­
c z e n i u z n a l a z ł y s i ę pieczary, a t a ł t ż e
p n i e d r z e w po k t ó r y c h c h ę t n i e w d r a ­
p u j ą s i ę te w a ż ą c e do 50 k i l o g r a m ó w
zwierzęta.
Psi wims
Wiellia wystawa p s ó w w Weden,
w Wielkiej Brytanii, została w tym
r o k u o d w o ł a n a - p o w ó d ; o b a w a przed
rozszerzeniem s i ę zarazy j a k a panuje
ot>ecnie w ś r ó d tych c z w o r o n o g ó w na
Wyspach Brytyjskich. W y w o ł u j e ją
m a ł o z n a n y dotychczas w i r u s . W y w o ­
d z i s i ę on z A m e r y k i P ó ł n o c n e j i z o s t a ł
n a w a n y „ p a r v o " . Pierwsze w y p a d k i
tej ś m i e r t e l n e j dla p s ó w choroby za­
n o t o w a n o 3 lata t e m u . O d tamtej p o r y
z a c h o r o w a ł o na n i ą setki p s ó w w H o ­
l a n d i i , B e l g i i , Francji i ostatnio
w Wielkiej Brytanii. Objawy tajemni­
czej choroby z b l i ż o n e s ą do k o c i e g o
tyfusu - w y m i o t y , b i e g u n k a i ł i r w a wienie. Obecnii; wprowadza
się
w W i e l k i e j B r y t a n i i masowe szczepie­
nia p s ó w p r z e c i w k o t e m u w i r u s o w i .
Ciekawe
zbiory
muzeum
wSuhl
Muzeum broni myśliwskiej w Suhl
na p o ł u d n i u N R D posiada j e d y n e
w s w o i m r o d z a j u z b i o r y historycznej
b r o n i p a l n e j . Jest to k o l e k c j a strzelb
4
S p o ś r ó d w i e l u u w a g , k t ó r e p a d ł y na uroczystym
z e b r a n i u K o ł a , o d n o t o w a ć trzetw postulat s i l n i e j ­
szego w ł ą c z e n i a s i ę w o c ł i r o n ę ł o w i s k , pomoc s ł u ż ­
b i e l e ś n e j w w a l c e z k ł u s o w n i c t w e m , k t ó r e wzrasta
w n i e p o k o j ą c y s p o s ó b . A z g o r z e l e c k a , , K n i e j a " ma
d u ż y obszar d z i a ł a n i a , d z i e r ż a w i b o w i e m d w a ob­
w o d y o ł ą c z n e j p o w i e r z c h n i 9316 h e k t a r ó w , w t y m
3826 ha w c h o d z ą c y c h w s k ł a d r o z l e g ł e g o k o m p l e ­
ksu Puszczy Z g o T z e l e c k o - B o ł e s ł a w i e c k i e j . M a to
istotne znaczenie d l a c z ł o n k ó w „ K n i e i " , g d y ż w ł o ­
wiskach tych b y t u j ą jelenie, samy, d z i k i , a nadto
i p i s t o l e t ó w z oltresu od X I V w i e k u po
d z i e ń dzisiejszy. M u z e u m , m i e s z c z ą ­
ce s i ę w d a w n y m m a g a z y n i e z b o ż o ­
w y m p o c h o d z ą c y m z 1650 r o k u , cieszy
s i ę d u ż y m z a i n t e r e s o w a n i e m turys­
t ó w . Z o s t a ł o ono o t w a r t e w 1971 r o ł t u
z o k a z j i mistrzostw E u r o p y w strzela­
n i u s p o r t o w y m , k t ó r e z o s t a ł y rozegra­
ne w S u h l . Do najstarszych ekspona­
t ó w n a l e ż y strzelba m y ś l i w s k a z 1399
roku,
W X V I stuleciu pojawiły się pierws7<i e g z e m p l a r z e b r o n i p a l n e j ze zna­
k a m i miasta S u h i , g d y p o w s t a ł t a m
p i e r w s z y warsztat r u s z n i k a r s k i w y k o ­
rzystujący miejscowe złoża rudy żela­
za. D o a t r a k c j i m u z e u m , o b o k du*gich, zdobionych złotem i kością sło­
n i o w ą egzemplarzy broni m y ś l i w ­
skiej, n a l e ż y t a k ż e g a r ł a c z z m o s i ę ż n ą
lufą, k t ó r y n a b i j a n y g w o ź d z i a m i s ł u ­
ż y ł podczas b i t e w m o r s k i c h do nisz­
czenia ż a g l i o k r ę t ó w n i e p r z y j a c i e l ­
s k i c h . W m u z e u m znajduje s i ę t a l t ż e
zestaw e k s p o r t o w a n e j do 40 k r a j ó w
b r o n i m y ś l i w s k i e j i sportowej p r o d u ­
k o w a n e j otM'cnie przez k o m b i n a t i m .
Ernsta T h a e l m a n n a w Sułil,
Barbarzyńcy
Prasa indonezyjska p o d a ł a , ż e je­
den z pięciu ocalałych tygrysów jawaj s k i c h - g a t u n k u , k t ó r e m u grozi c a ł ­
k o w i t e w y m a r c i e - z o s t a ł z a b i t y przez
w i e ś n i a k a w rejonie w s c h o d n i e j Ja­
wy. Bezmyślny kłusownik zatrzymał
dla siebie j e d y n i e pazury i o k a z a ł e
wąsy zwierzęcia, ponieważ według
m i e j s c o w y c h w i e r z e ń m a j ą one m a g i ­
c z n ą moc. natomiast r e s z t ę s p r z e d a ł
za l O d o l a r ó w , Strata jest tym w i ę k s z a ,
iż zabity okaz b y ł s a m i c ą spodziewa­
j ą c ą s i ę potomstwa. Pomimo suro­
w y c h z a k a z ó w , w i e ś n i a c y na J a w i e
z a b i l i w u h , r o k u d w a i n n e tygrysy
p r z y s p i e s z a j ą c t y m . jak s i ę zdaje nieucłironnie, c a ł k o w i t ą z a g ł a d ę gatun­
k u tych p i ę k n y c h zwier7.ąt.
NiezwyMe zawody strzeleckie
Pod m u r a m i starego z a m k u w Konopiszcie, 40 k m od Pragi, o d b y ł y się
n i e z w y k l e z a w o d y strzeleckie. Ich
uczestnicy
zajmowali
stanowiska
u z b r o j e n i w... m u s z k i e t y i pistolety
z w i e r z y n a d r o b n a - lisy, k u n y , z a j ą c e , s ł o n i u , kacz­
k i , k u r o p a t w y , c i e t r z e w i e , ostatnio z a ś r ó w n i e ż ba­
ż a n t y . W r o z w o j u h o d o w l i tych ostatnich w y b i t n i e
pomaga m.in. Urząd Miasta i Gminy Pieńsk, który
p r z e k a z a ł na ten cel 20 000 z ł o t y c h . N i e m n i e j
istotna jest pomoc tamtejszego N a d l e ś n i c t w a .
Trzet>a t e ż d o d a ć , iż Koło d z i e r ż a w i 8,51 ha g r u n ­
t ó w ornych, z k t ó r y c h c z ę ś ć p l o n ó w przeznacza s i ę
na d o k a r m i a n i e z w i e r z y n y , p o z o s t a ł a i c h ilość sta­
n o w i nasse d o c h o d y s i ę g a j ą c e 50 000 z l rocznie.
W t y m p r z y p a d k u w i e l e pomaga k i e r o w n i c t w o PGR
Ż a r k i Ś r e d n i e , co w y b i t n i e u ł a t w i a stwarzanie re­
z e r w pasz t r e ś c i w y c h na d o k a r m i a n i e z w i e r z y n y
g n i b e j . Natomiast w b u d o w i e w o l i e r y na 200 b a ż a n ­
t ó w d a l e k o i d ą c ą pomoc o k a z a ł K o ł u jego c z ł o n e k ,
inż. Krygowski, zaś w stawianiu ambon, których
m a m y j u ż 16 oraz p r z y g o t o w a n i u p o ś l a d u dla tjaż a n t ó w - k i e r o w n i c t w o PGR w J ę d r z y c h o w i c a c h .
Dzięlci tak w ł a ś n i e p o j ę t e j w s p ó ł p r a c y ,
m ó w i ć o s t a ł y m r o z w o j u Koła.
FRANCISZEK GREŃ
z X V I I - X V I I I wieku. Nieprzypadko­
w o dla tego rodzaju z a w o d ó w w y b r a ­
no w ł a ś n i e s c e n e r i ę tego z a m k u .
Z n a j d u j ą s i ę t u t w w i e m bogate k o l e k ­
cje d a w n e j b r o n i p a l n e j i b i a ł e j , k t ó r a
z o s t a ł a p o d d a n a z a b i e g o m restaura­
c y j n y m . M i s t r z o w i e c e l n e g o oka do­
w i e d l i podczas z a w o d ó w , ż e jeśl i
prorJi w p r o c h o w n i a c h jest suchy, to
b r o ń m u z e a l n a jest jeszcze s p r a w n a .
Z a w o d y w z b u d z i ł y d u ż e zaintereso­
w a n i e i z g r o m a d z i ł y p o d m u r a m i sta­
rego z a m k u t ł u m y w i d z ó w .
W obronie słoni
Izba
Reprezentantów
Kongresu
S t a n ó w Zjednoczonych m a j ą c
na
uwadze ocłironę słoni afrykańskich,
k t ó r y m grozi n i e i ł e z p i e c z e ń s t w o w y ­
ginięcia, uchwaliła ustawę zakazują­
c ą na okres 6 m i e s i ę c y i m p o r t u do
U S A s ł o n i , i c h s k ó r y , a zwlaszcz.a k o ś ­
ci s ł o n i o w e j i w y r o t w w z niej wykona­
n y c h . Po t y m oicresie licencje i m p o r t o ­
we b ę d z i e m o ż n a otrzymać tylko
w t y m p r z y p a d k u , gdy k r a j e k s p o r t u ­
j ą c y b ę d z i e m i a ł oficjalnie zatwier­
d z o n y p l a n o c ł i r o n y tych z w i e r z ą t .
R ó w n o c z e ś n i e litT.lw p o r t ó w w Sta­
nach Zjednoczonych u p o w a ż n i o n y c h
do p r z y j m o w a n i a tego specyficznego
t o w a r u z o s t a ł a zmniejs7.ona z 22 do 2.
Podczas debaty nad u s t a w ą j e j z w o ­
lennicy podkreślali, że niejednokrot­
n i e w e w n ę t r z n e zakazy p o l o w a n i a na
s ł o n i c i i i p r z e d a ż y ich k ł ó w nie p r z y ­
n o s z ą ż a d n y c h r e z u l t a t ó w i ten n i e l e ­
g a l n y proceder. t r w a ć t>ędzie d o p ó t y ,
d o p ó k i na ś w i e c i e i s t n i e ć b ę d z i e za­
p o t r z e b o w a n i e na k o ś ć
słoniową
i m o ż n a ją b ę d z i e k u p i ć w krajach
p o i a a l r y k a ń s k i c h . łCraje a f r y k a ń s k i e
stale a p e l u j ą o pomoc dla r a t o w a n i a
g i n ą c e j fauny tego k o n t y n e n t u .
Na ratunek
papug"
dla
można
„królowej
R z ą d Santa L u c i i , p a ń s t e w k a w ar~
chipelagu Małych Antyli, prowadzi
k a m p a n i ę ochrony j e d n e g o z najrza­
dziej spotykanycti g a t u n k ó w papug
tzw. ,,amazonia versocilor", Ptak ten
należy
do
szczególnie
pięknych
p r z e d s t a w i c i e l e k swego g a t u n k u . Ze­
w n ę t r z n e u p i e r z e n i e slcrzydeł jest
łłarwy zielonej o różnych odcieniach,
p e ł n i ą c e j zadanie ochronne. N a t o ­
miast piersi i w e w n ę t r z n e c z ę ś c i
skrzydeł mają zabarwienie szkarłatu,
reszta z a ś upierzenia m i e n i s i ę o d c i e ­
niami turkusu, kobaltu i złota. Nic
zatem d z i w n e g o , ż e n i e z w y k ł a p i ę k ­
ność ubarwienia ,,królowej papug"
c z y n i z n i e j w y j ą t k o w ą a t r a k c j ę dla
r ó ż n e g o rodzaju handlarzy, hobbys­
tów i kolekcjonerów.
Według
danych
sporządzonych
przez o r n i t o l o g ó w w r o k u 19.50 w fa­
sach Santa L u c i i z n a j d o w a ł o s i ę ok.
1000 t y c h c e i m y c h p t a k ó w . T a k i e sa­
me t>adania p r o w a d z o n e w 197? r o k u
w y k a z a ł y z a l e d w i e 100 sztuk, k t ó r e
z d o ł a ł y u n i k n ą ć w y t ę p i e n i a przez
k ł u s o w n i k ó w oraz h a n d l a r z y dostart"zających r z a d k o spotykane „ a m a z o n i a yersociior"
międzynarodowym
mafiom.
Z d a n i e m e k s p e r t ó w n i e ma zbyt d u ­
ż y c h szans na z w i ę l t s z e n i e w przy­
s z ł o ś c i przyrostu n a t u r a l n e g o tych
cermych p t a k ó w , g d y ż g a t i m e k ten
r o z m n a ż a s i ę bardzo p o w o l i . Samica
s k ł a d a z a l e d w i e d w a jaja, z a ś z p i ­
s k l ą t , k t ó r e s i ę z n i c h w y l ę g n ą , pozos­
taje przy ż y c i u zazwyczaj jedno. M i ­
mo to j e d n a k na Santa L u c i i zamierza
s i ę w n a j b l i ż s z y m rzasie w p r o w a d z i ć
s z t u c z n ą h o d o w l ę tych p t a k ó w , aby
u c h r o n i ć j e przed c a ł k o w i t y m w y m a r ­
ciem.
N o w a ustawa d o t y c z ą c a ochrony
papug przewiduje k a r ę w wysokości
1850 d o l a r ó w za z ł o w i e n i e , w z g l ę d n i e
zastrzelenie j e d n e g o p t a k a z g a t u n ­
k ó w b ę d ą c y c h pod o c h r o n ą . Podobnie
w y s o k i e k a r y s ą w y m i e r z a n e za u s i ł o ­
w a n i e w y w o z u i h a n d l u ,.pierzastym
t o w a r e m " . Funkcjonariusze celni zo­
stali u p o w a ż n i e n i do p r o w a d z e n i a do­
c h o d z e ń i stosowania s u r o w y c h res­
t r y k c j i wobec mafii z a j m u j ą c y c h s i ę
p r z e m y t e m egzotycznych p t a k ó w .
W c e l u ochrony i u t r z y m a n i a rzad­
k i c h g a t u n k ó w fauny i flory r z ą d San­
ta L u c i i zamierza z w i ę k s z y ć pomoc na
r o z w ó j r o z c i ą g a j ą c e g o s i ę na obszarze
646 ha rezerwatu w Castries oraz
w p r o w a d z a szereg ustaw dotyc7.ących
ochrony i h o d o w l i w i e l u o k a z ó w
zwierząt i roślin. Prowadzi się r ó w n i e ż
s z e r o l t ą k a m p a n i ę i n f o r m a c y j n ą i pro­
p a g a n d o w ą w s p r a w i e ociirony ś r o d o ­
w i s k a n a t u r a l n e g o w y s p y , czego przy­
k ł a d e m m o g ą b y ć serio z n a c z k ó w po­
c z t o w y c h z r y s u n k a m i bajecznie k o l o ­
rowych papug i roślin.
O p r a c o w a ł T.J.
NIEGDYSIEJSZE
PRZEDWIOŚNIA
Było to dawno, ctiyba ze dwadzieś­
cia łat temu. Wizna nie była jeszcze
zmeliorowana i, jałi przed wiekami,
stanowiła istny matecznik
ptactwa
wodnego i błotnego.
Wybrałem się tam na gęsi. Czas
zatarł już w mojej pamięci przebieg
tego polowania, niekiedy tylko tiaczykiem ruespodziewanego
skojarzenia
wyciągam stamtąd jalaś
nieistotny
szczegół
~ ale jeden
tamtejszy
zmierzcłi pozostał mi w pamięci n a
zawsze.
Wałęsałem się po ttagnisku całepopołudrue. nie udało mi się jednak
dojść do strzału. Przed wieczorem by­
łem już zmęczony: ciążyły mi wodery,
ciążyła meuzywana tego dnia strzel­
ba. I wtedy daleko, za kilkoma jęzora­
mi rozlewisk zobaczyłem
gęsi. To
znaczy zobaczyłem skupisko białych
punktów, które dopiero w lornetce
okazały się gęsiarm.
Oczywiście
natyctuniast
opuściło
mnie zmęczerńe i zacząłem podcho­
dzić. Rozsądek mówił mi wprawdzie,
że jest to bezsensowne, ale nie mo­
głem się powstrzymać. Bagnisko było
wielką
pustti płaszczyzną,
którą
przedwiosermy
przybór
zamienił
w zawiłą mozaikę lądu i wody. Tu
i ówdzie pojawiały się kępy łozin, ale
byty rozsiane zbyt rzadko, aby mogły
stanowić osłonę przed bystrymi ocza­
mi gęsi. Nie mogłem więc podejść
niezauważony
- mimo to podchodzi­
łem, bo popychała mnie znaczrue od
rozsądku silniejsza pasja łowiecka.
Do gęsi było daleko w linii prostej.
W dodatku nie mogłem iść wprost na
stadko, ponieważ drogę
przegradzały
rozlewiska. Próbowałem je forsować,
i udawało mi się to, jeśli dno było
twarde, a woda nie sięgała mi wyżej
niż do ud. Częściej jednak
musiałem
się wycofywać, ołjchodzić,
próbować
znalezienia płycizny w innych miej­
scach. Kluczyłem więc, meandrowa­
łem - ale wciąż, choćpowolutku
przy­
bliżałem się do gęsi.
L>opuścity mnie na jakieś trzysta
metrów, podrńosty się leniwie i przy­
siadły o kilometr dalej, jakby mnie,
durrua chciały sprowokować do po­
wtórnego
podchodzenia.
Ale byłem już zbyt zmęczony. Do­
szedłem do najbliższej kępy. gdzie
można było na giętkich łozach przysiąść n i e mocząc tyłka, i praez dobry
kwadrans nie miałem nawet siły się­
gnąć po papierosa. Ochłonąłem, wy­
paliłem, a kiedy się podniosłem,
żeby
wracać, stwierdziłem z zaskoczeniem,
że zaczął już zapadać zmierzch i że
wszystkie punkty orientacyjne, wedle
których mogłem ustalić kierunek po­
wrotu, znalazły się w tym zmierzchu
poza zasięgiem mojego widzenia.
Byłem więc zagubiony
pośrodku
bagniska. Dziwne to uczucie, falując
opuszczamy na chwilę świat luthi
i Zanurzamy się w innym, pierwotnym
środowisku, gdzie człowiek jest intru­
zem, natrętem, szkodniiciem. Ale za­
nurzamy się na Iwóciutko, mogąc wró­
cić w każdej dowolnej chwili, jakbyś­
my trzymali w ręku sznurek, który,
gdy zań pociągniemynatycłmiiast
za­
prowadzi nas z powrotem do ludzkie­
go, cywilizowanego świata. Tym ra­
zem jednak wypuściłem ów sznurek
z ręki, zabłądziłem, nie wiem nawet,
w którym
k i e r u n k u p o w i n i e n e m iść,
żeby wycofać się z bagniska. I jestem
sam na sam z ziemią i wodą, z ba­
gnem, z tysiącami
ptaków...
Nie czułem lęku, bo też nic mi nie
groziło. Gdybym byl sam, po prostu
przeczekałbym
do rana w kępie,
podrzemując
na siedząco. Ale kole­
dzy zaniepokoihby się, zorganizowa­
liby poszukiwania. Rozsądek
dyktuje
więc, aby nie podejmować prób po­
wrotu, bo idąc na ślepo można się
poruszać w błędnym kole, a przy tym
łatwo zamoczyć się w głębszej
kałuży.
Powinienem pozostać tu gdzie jestem.
nazbierać możliwie najsuchszych pa­
tyczków, aby, kiedy zgadnie
całliiem
czarna noc, rozpalić ogienek,
który
szukającym
kolegom
zasygnalizuje
miejsce, gdzie jestem. Oczywiście, do
końca życia pozostanę
przedmiotem
kpin, jako niedorajda, który się zgubił
i sam nie potrafił wrócić - ale mruejsza o ta.
Zamiast póki widno szukać suchszego materiału na ognisko stałem
bezczynnie, wsłuchując się w odgłosy
bagniska. Teraz, kiedy przestałem się
orientować na wzrok, słuch pracował
lepiej, precyzyjniej, wyławiając także
nierozróżnialne
subtelności
ptasich
głosów. A im dłużej się wsłuchiwa­
łem, tym bardziej stawały się dla mnie
zrozumiałe,
wypełruone treścią, jak
słowa i zdania w obcym, ale znanym
języku.
Jakież tam było bogactwo odgło­
sów! Kwakania, gęgarua,
świsty,
gwizdy, furkoty, kwilenia, pisfci, beł­
kotania, burczenia, granie lotek, klaskarue, pluskanie, trzepotanie... Sło­
wa jakimi dysponujemy są zbyt mało
zróżnicowane, aby można oddać nimi
wszystko, co się tam działo w drgają­
cym od ptasiego hałasu przedwiosennym zmierzchu.
Ptasie życie, którego przejawy ob­
serwujemy z okazji polowania i wypo­
czynku nad wodą, zazwyczaj toczy się
w u k r y c i u . Chowanie się. maskowalue jest pierwszą zasadą ptasiego po­
stępowania, niezł>ędnym
wanmkiem
przeżycia i wychowania potomstwa
w środowisku pełnym
drapieżników
i wszelkich nietjezpieczeństw.
Tylko
jeden jedyny raz w roku. w okresie
fOr.JUtZY
FIGURA
godów, ptasie życie toczy się nie tylko
jawiue. lecz wręcz
demonstracyjnie.
Podczas godów należy się właśnie po­
kazać, zaprezentować,
być jak najle­
piej
widocznym,
rzucającym
się
w oczy, głośnym. To niettezpieczne.
owszem, ale godowe naańętności są
zbytsilne, aby wśród nieb mogła dojść
do głosu zwyczajna ostrożność, są sil­
niejsze, niż grożtm śmierci.
Stojąc między rozlewiskami, gdzie
powietrze pulsuje ptasią
namiętnoś­
cią, miałem uczucie, że się znajduję
poza przestrzenią, bo mrńe zruej, ra­
zem z bagnisłriem, wykroił
zwężany
przez zmierzch horyzont, i poza cza­
sem, bo misterium tych godów było tu
taiae same, jak przed stuleciem, ty­
siącleciem, jak przed
dziesiątkami
i setkami tysięcy lat - jak zawsze, od
kiedy istnieją slazydlaci m i e s z k a ń c y
brzegów i bagieiL Nasze miasta, do­
my, maszyny, cala nasza cywilizacja
była wporównarńu z l y m odwiecznym
zjawiskiem czymś ulotnym i po trosze
nierzeczywistym,
jak
układanka
z klocków, którą dziecko,
ułożywszy,
rozrzuca, aby potem ułożyć na nowo.
Jeszcze przed pół godziną
byłem
w tym krajobrazie mtruzem, stanowi­
łem zgrzyt, przygłuszający
miłosne
pieśni ptaków. Teraz zmierzch w y m a ­
zać mnie z krajobrazu, niby wytarty
gumką błąd w r y s u n k u - i mogłem się
poczuć częścią tego świata, wtopić się
weń jako element ottojętny, ale nie
przeszkadzając)'.
Poczucie wtopienia
się w najpiękniejszy
fragment przyro­
dy przedwiośnia, w odwieczny obrzą­
dek ptasich godów było
podniecające,
p i ę k n e , podniosłe.
Nie myśląc o niczym zacząłem iść
przed siebie. Zasłuchany w wieczorne
odgłosy bagniska i zestrojony z nimi
szedłem niemal bezwiednie,
brodząc
przez płytsze rozlewiska,
omijając
głębsze, przeskakując z kępy na kępę
w miejscach grząsiiich. Nie było to
błądzenie bez celu, przeciwnie, mia­
łem wyraźny zamiar powrotu, jednak­
że wcale o tym nie myślałem,
jakby
związiti
między
tym
zamiarem,
a czyrmościami luezbędnymi
do jego
realizacji zostały przecięte: po prostu
szedłem tam, gdzie niosły mrńe nogi,
cały czas upajając się niepowtarzal­
nym, jedynym nastrojem szybko m i j a jącydi kwadransów
zmierzchu nad
rozlewiskami.
Było już całkiem ciemno, kiedy wy­
szedłem na twardy grunt, na pola - i to
niemal dokładnie na polną drogę, na
której o paręset metrów dalej stał sa­
mochód.
Od tego czasu wiele razy polowa­
łem na gęsi, wiele razy przysłuchiwa­
łem się na przedwiośniu
odgłosom
ptasich godów. Nigdy jednak nie
przeżywałem
ich tak
intensywnie,
nigdy nie potrafiłem się tak bezreszty
wtopić w przyrodę, jak wtedy. Parę
razy zdarzało mi się przeżywać coś
podobnego podczas vfiosermych świ­
tów na tokach cietrzewi - ale nie o ta •
kiej
intensywności.
Często wspominam
tenzmierzchna
Wjżnie. Zamknąwszy
oczy czuję na
twarzy wibrujące ptasimi głosami poMfietize, a uszy mam pełne świstu piór
i grarua lotek...
ZBIGNIEW
SIEDLECKI
5
~ U j m u j ą c rzecz statystycznie, n n h i j e m y w i d o c z ­
n ą p o p r a w ę , g d y ż jeśli w minionych d z i e s i ę c i o l e ­
ciach p r a w o m o c n y m i w y r o k a m i s ą d ó w ł o w i e c k i c h
s k a z y w a n y c h łiył<i o k o ł o 2 % o g ó ł u ( 7 . ! a n k ó w Zrze­
szenia rocznie, to obecnie cyfra ta o b n i ż y ł a s i ę
i wynosi n i e s p e ł n a 1 % .
Rzecznicy dyscypłinanu,
sądy organizacyjne - są
to już jak wiadomo, formy nacisku i represji, twarda
przeważnie
litera prawa, w sposób
zdecydowany
egzekwowana
od tych, którzy nie
przestrzegają
wspólnie przecież ustalonych i dobrowolrńe
przyję­
tych norm współżycia w myśliwskiej
społeczności.
Do większości
takich finałów mogłoby nie docho­
dzić, gdyby się im udało zapobiegać. Profilaktyka to
przecież bardzo ważna, a może nawet
najważniej­
sza sprawa w t y m
względzie...
- N i e ł>ędę u k r y w a ł , iż p r o b l e m to n i e z W y k l e
z ł o ż o n y i t r u d n y j e ś l i c h o d z i o w d r o ż e n i e g o w co­
d z i e n n ą p r a k t y k ę d z i a ł a n i a c z ł o n k ó w naszego
Z w i ą z k u . Powodzenie tej d z i a ł a l n o ś c i z a l e ż y , m o i m
z d a n i e m , g ł ó w n i e o d z a r z ą d ó w k ó ł ł o w i e c k i c h . S ą to
s p r a w y bardzo dobrze znane, po w i e l e k r o ć omawia­
ne, p r z y p o m i n a n e , c z ę s t o e g z e k w o w a n e - ale p ó k i
nie dotrze d o p o w s z e c ł m e j ś w i a d o m o ś c i , ż e w ł a ś n i e
o l j s e r w o w a n a u nas tendencja d o tuszowania t a k
zwanych drobnych w y k r o c z e ń stanowi potencjalne
ź r ó d ł o z a i s t n i e n i a w i ę k s z o ś c i spraw o c e n i a n y c h j u ż
jako p o w a ż n e - dopóty profilaktyka b ę d z i e kulała.
D u ż e p o l e do d z i a ł a n i a m a j ą t u r ó w n i e ż rzecznicy.
JeśU tylko k a ż d y z nich po otrzymaniu doniesienia
skorzysta z p r a w a i n t x ) w i ą z k u w y s t ą p i e n i a do za­
r z ą d u k o ł a z w n i o s k i e m aby samo r o z p a t r z y ł o
i ewentualnie u k a r a ł o niewielkie wykroczenie ma­
cierzystego c z ł o n k a , w t e d y ma on r ó w n i e ż p r a w o
u m o r z y ć s p r a w ę . Rozpatrywanie w y k r o c z e ń człon­
k ó w w e w ł a s n y m , n a j b l i ż s z y m śrtHlowisku ma bar­
dzo istotny w a l o r w y c h o w a w c z y i z a p o b i e g a w c z y .
•
FOT. aOBEKT TEBŁSUtW
Jubileusz Stefana Byszewskiego
" ^aj serdeczniej sze
życzenia w 90 rocznicę
urodzin!
K i e d y p r z e d 81 Idty u k a z a ł s i ę p i e r w s z y numer
,,Ij>wca P o l s k i e g o " , p ó ź n i e j s z y i n ż y n i e r Stefan Byszewski, a o d 22 lat, c z y l i s i ó d m ą k a d e n c j ę w ł a d z
naszego Z w i ą z k u , p r z e w o d n i c z ą c y G ł ó w n e g o S ą d u
Ł o w i e c k i e g o P Z Ł , m i a ł l a t 9, W s z ó s t y m z a ś r o k u
u k a z y w a n i a s i ę naszego p i s m a , to jest r n k u 1905 z o s t a ł m y ś l i w y m i jest n i m po d z i ś d z i e ń !
6 marca 1980 r o k u b y ł d n i e m , w k t ó r y m u m ó w i l i ś ­
m y s i ę na to niecodzierme s p o t k a n i e . T e g o d n i a
w G ł ó w n y m Sądzie Łowieckim nie o d b y w a ł a się
ż a d n a r o z p r a w a i i n ż y n i e r Stefan B y s z e w s k i z g o d z i ł
s i ę p r z y j ą ć p r z e d s t a w i c i e l i r e d a k c j i , , Ł o w c a Pol­
skiego" w swoim p r y w a b i y m mieszkaniu w War­
szawie.
Jest p i ę k n y s ł o n e c z n y d z i e ń g d y p r z e k r a c z a m y
próg mieszkania c z ł o w i e k a , który stał s i ę ż y w ą
historią i j e d n o c z e ś n i e d n i e m dzisiejszym zorgani­
z o w a n a © ruchu polskiego ł o w i e c t w a . P i ę k n y Jubi­
leusz ż y c i a i p e ł n e j p a s j i p r a t y Stefana B y s z e w s k i e ­
g o u c z c i ł y n a j w y ż s z e w ł a d z e naszego Z w i ą z k u oraz
współpr(*cownicy z G ł ó w n e g o Sądu.
Gospi tdarz z w i d o c z n y m wznis"zeniem pokazuje
nam p a m i ą t k o w e u p o m i n k i - d o s k o n a ł ą k o p i ę f a ł a t o w s k i e g o ,,Polowania w P o t u r z y r y " i s y m b o l i c z n ą
r e p l i k ę ś w i e c z n i k a z e p o k i K s i ę s t w a Warsz^awskiego, k t ó r e o t r z y m a ł z o k a z j i 90 rocznicy u r o d z i n .
M y p r ó c z najserdeczniejszych ż y c z e ń o d z e s p o ł u
r e d a k c j i oraz c z y t e l n i k ó w , p r z y s z l i ś m y d o J u b i l a t a
t a k ż e z k o n k r e t n y m i p y t a n i a m i , b o p r z e c i e ż t a k i jest
nasz d z i e n n i k a r s k i o b o w i ą z e k .
Jest Pan z wykształcenia
inżynierem.
Skąd zatem
tak silne zainteresowania prawnicze, tak silne, że
zaprowadziły
Pana na o b e c n i e zaymowane s t a n o w i ­
s k o w Polskim Związku
Łowieckim?
- J a k to c z ę s t o b y w a w ż y c i u , z a d e c y d o w a ł o t y m
wyborze z u p e ł n i e błahy przypadek i w ten sposób
moje pozazawodowe zainteresowania - psychika
c z ł o w i e k a i o g ó l n i e j - psychologia - z n a l a z ł y j a k ż e
szerokie pole do d z i a ł a n i a .
Jak, zdaniem Pana przewodniczącego,
można
n a j k r ó c e j s c h a r a k t e r y z o w a ć przyczyny kolizji myśliwycłi z prawem
łowieckim?
- U w a ż a m , ż e s k ł a d a j ą s i ę na to znaczna jeszcze
nieznajomość o b o w i ą z u j ą t y c h norm i przepisów,
d a l e j l e k c e w a ż e n i e tych p r z e p i s ó w m i m o i c h znajo­
m o ś c i i w r e s z c i e z b y t n i e z e m o c j o n o w a n i e podczas
p o l o w a n i a , co w p o ł ą c z e n i u z b r a k i e m o p a n o w a n i a ,
b a r d z o c z ę s t o p r o w a d z i d o t r a g i c z n y c h n a w e t na­
stępstw.
Finały tych smutnycłi
następstw
mają
miejsce
oczywiście
w sądacti wojewótizkicłi
PZŁ jako są*dacA pierwszej instancji, a w przypadłcu
odwołań
obwinionycłt
lub rzeczników
dyscyplinarnych
w Głównym Sądzie PZŁ. Przewodniczy mu Pan od
lat 22, zatem o spostrzeżenia
i wińoski n i e będzie
chyba trudno. Jak w tym wzgłędzie przedstawia się
dzień dzisiejszy w porównaniu
z okresem sprzed
paru dziesiątków
lat?
N i e c o d z i e n n y , uroczysty charakter naszej w i z y t y
u J u b i l a t a s p r a w i a , ż e r o z m o w a schodzi na m n i e j
oficjalne tematy. I n ż . S. B y s z e w s k i c h ę t n i e u j a w n i a
n a m w i e l e s z c z e g ó ł ó w swej m y ś l i w s k i e j b i o g r a f i i .
Oto one, z k o n i e c z n o ś c i w t e l e g r a f i c z n y m n i e m a l
skrócie.
Szesnastoletni c h ł o p i e c dostaje o d ojca w prezen­
cie m y ś l i w s k ą j e d n o r u r k ę i o d tej c h w i l i staje s i ę
p e ł n o p r a w n y m c z ł o n k i e m b r a c t w a ś w . H u b e r t a , co
w w i e l e lat p ó ź n i e j , b o w r o k u 1946, zostanie p r z y ­
p i e c z ę t o w a n e c z ł o n k o s t w e m a t a k ż e prezesostwem^
w O t w o c k i m K('>łku M y ś l i w s k i m p o d w e z w a n i e m
w s p o m n i a n e g o patrona m y ś l i w y c h . K o l o to stare
i s ł a w n e w k r a j u , t a k ż e i z tego, ż e n i e g d y ś p o l o w a ł
w n i m sam H e n r y k S i e n k i e w i c z .
P o m i ę d z y tymi faktami i datami mieściły sięrozlic/.ne p r z y g o d y ł o w i e c k i e , o d p i e r w s z y c h ł o w ó w na
g r u b e g o z w i e r z a w Puszczy N i e p o l o m i c k i e j w r o k u
1918 p o s p o t k a n i e z r y s i e m w j e d n y m z ł o w i s k na
W o ł y n i u w okresie m i ę d z y w o j e n n y m .
Po r o k u 1945 c i c h y m m a r z e n i e m i n ż . B y s z e w s k i e ­
go b y ł o zdobycie medalowego w i e ń c a jelenia. Speł­
n i ł o s i ę n i e t a k d a w n o t e m u , po l a t a c h p o s z u k i w a ń ,
o c z e k i w a ń , ł o w i e c k i e g o trudu i łowieckiej nadziei.
N i e b y ł to b y k ,,zloty", lecz „ b r ą z o w y " , ale p r z e c i e ż
b r ą z to t a k ż e bardzo szlachetny m e t a l .
S i ł ą rzeczy r o z m o w a nasza p o w r a c a co c h w i l ę d o
spraw ł o w i e c k i e j T e m i d y . Jak t w i e r d z i i n ż . Byszew­
ski, ntjecna s t r u k t u r a naszych o r g a n i z a c y j n y c h s ą ­
d ó w jest p r a w i d ł o w a , o c z y m ś w i a d c z y s z y b k i e
i skuteczne r e a g o v « a n i e na w s z y s t k i e u j a w n i o n e
w y k r o c z e n i a i p r z e s t ę p s t w a ł o w i e c k i e , co z k o l e i n i e
pozostaje bez w p ł y w u n a wzrost p r a w o r z ą d n o ś c i
i d y s c y p l i n y organizacyjnej w naszych szeregach.
C h c i a ł b y m d o d a ć - m ó w i nasz r o z m ó w c a - ż e
instytucja s ą d ó w ł o w i e c k i c h , to nasza polska spe­
c j a l n o ś ć ; b u d z i ima o d d a w n a d u ż e zainteresowanie
pokrewnych i podobnych stowarzyszeń w wielu
krajach.
Pragniemy w t y m miejscu p r z y p o m n i e ć , ż e inż.
Stefan B y s z e w s k i u h o n o r o w a n y p r z e d w i e l u l a t y
n a j w y ż s z y m o d z n a c z e n i e m ł o w i e c k i m , , Z ł o m " , jest
od r o k u 1976 C z ł o n k i e m H o n o r o w y m Polskiego
Z w i ą z k u Ł o w i e c k i e g o , k t ó r ą to g o d n o ś ć n a d a ł M u ,
w u z n a n i u d u ż y c h z a s ł u g d l a naszego Zrzeszenia.
XIII Krajowy Zjazd D e l e g a t ó w PZŁ.
D z i ę k u j ą c za r o z m o w ę ż y c z y m y D o s t o j n e m u J u ­
b i l a t o w i najlepszego z d r o w i a , n i e z m i e n n e j p o g o d y
ducha oraz... j a k n a j m n i e j pracy na s t a n o w i s k u
p r z e w o d n i c z ą c e g o G ł ó w n e g o S ą d u Łx)wieckiego.
A L B I N KfiYŃSKl
Zimowanie ptaków wodnych
w Polsce w roku 1978/1979
K A Z I M I E R Z A . D O B R O W O L S K I , A L F R E D KRZYŚKOWIAK, A N N A P I S A R E K
S z c z e g ó l n a T>fiamość naszych h o n o r o w y c h w s p ó ł ­
p r a c o w n i k ó w umożliwiła przeprowadzenie ,.Akcji
Z i m o w e g o L i c z e n i a P t a k ó w W o d n y c h w Polsce",
t a k ż e u b i e g ł e j z i m y , p o m i m o bardzo t r u d n y c h w a ­
r u n k ó w terenowych i ś n i e g ó w . Sądzimy, ż e tak
e k s t r e m a l n e w a r u n k i ( s z c z e g ó l n i e w styczniu) mo­
g ą d a ć przez p o r ó w n a n i e z o ł c r e s a m i „ n o r m a l n y m i "
n a d z w y c z a j c i e k a w e wyniłci. P r z y p o m i n a m y , ż e
.,Akcja Z i m o w e g o L i c z e n i a P t a k ó w W o d n y c h " jest
badaniem m i ę d z y n a r o d o w y m ,
koordynowanym
przez M i ę d z y n a r o d o w e B i u r o Badania P t a k ó w
W o d n y c h (IWRB), k t ó r e g o C e n t r a l a m i e ś c i s i ę w A n ­
g l i i , w S l i m b r i d g e ; „ A k c j ą " k i e n i j e G.L. A t k i n s o n Willes. Obecnie biorą w niej udział wszystkie p a ń s ­
t w a Europy, zachodniej A z j i i p ó ł n o c n e j A f r y k i .
Liczenia p t a k ó w w o d n y c h o d b y w a j ą s i ę w e wszyst­
k i c h tych k r a j a c h w t y c h samych d n i a c h ; w listopa­
dzie, s t y c z n i u i marcu. O d szeregu lat k r a j o w y m
k o o r d y n a t o r e m „ A k c j i " jest Z a k ł a d Z o o l o g i i i E k o ­
l o g i i I n s t y t u t u Z o o l o g i i U W , a patronuje jej K o m i t e t
E k o l o g i c z n y P A N i Polskie T o w a r z y s t w o Zoologicz­
ne. C e l e m , , A k c j i " jest ocena l i c z e b n o ś c i i p o z n a n i e
rozmieszczenia w y s t ę p u j ą c y c h na t e r e n i e E u r o - A z j i
g a t u n k ó w p t a k ó w w o d n y c h , o k r e ś l e n i e tras i c h w ę ­
d r ó w e k oraz w y t y p o w a n i e miejsc k o n c e n t r a c j i
w czasie z i m o w i s k , co u m o ż l i w i s t w o r z e n i e racjo­
n a l n e j sieci r e z e r w a t ó w w o d n o - b ł o t n y c h dla zacho­
w a n i a t y c h g a t u n k ó w . Efektem tej pracy b ę d z i e
t a k ż e o p r a c o w a n i e ,,Europejskiego A t l a s u Z a s o t w w
Ptaków Wodno-Błotnych",
W „ Ł o w c u P o l s k i m " (nr 5/79) o p u b l i k o w a l i ś m y
m a p ę p r z e d s t a w i a j ą c ą rozmiary i koncentracje z i ­
m o w a n i a na terenie Europy kacz.ki k r z y ż ó w k i , opra­
c o w a n ą na p o d s t a w i e d a n y c h z , , A k c j i ' przez G.L.
Atkinson-Willesa. W n a s t ę p n y c h sprawozdaniach
b ę d z i e m y chcieli z a i n t e r e s o w a ć m y ś l i w y c h rozmie­
szczeniem i k o n c e n t r a c j ą i n n y c h g a t u n k ó w p t a k ó w
wf>dnych, I ł ę d ą c y c h p t a k a m i ł o w n y m i . Z a ł ą c z o n a
mapa jest e f e k t e m w y k o r z y s t a n i a w y n i k ó w , , A k c j i "
przez o r n i t o l o g ó w r a d z i e c k i c h Ich w ł a s n e b a d a n i a
oraz w y n i k i „ L i c z e ń Z i m o w y c h " p o z w o l i ł y na w y ­
r ó ż n i e n i e czterech r ó ż n y c h p o p u l a c j i p t a k ó w w o d ­
n y c h l ę g n ą c y c h s i ę w zachodruej c z ę ś c i ZSRR. Za­
s i ę g w y s t ę p o w a n i a k a ż d e j z n i c h zaznaczono na
m a p i e i n n ą l i n i ą . Jak w i d a ć i c h z i m o w i s k a o b e j m u ­
j ą r ó ż n e a r e a ł y c z ę ś c i o w o t y l k o p o k r y w a j ą c e s i ę ze
sobą.
W naszej „ A k c j i Z i m o w e g o L i c z e n i a P t a k ó w
Wodnych" wzięło udział kilkuset obserwatorów,
k t ó r z y d o k o n a l i lustracji s w o i c h s t a ł y c h , , o d c i n k ó w
ołłserwacji".
W l i s t o p a d z i e 1978 r. t y l k o w j e d n y m p u i t k c i e
obserwacji nie s t w i e r d z o n o o b e c n o ś c i ż a d n y c h pta­
k ó w w o d n y c h ; w s t y c z n i u 1979 r. p u n k t ó w t a k i c h
b y ł o 50, a w marcu 1979 r - 15. Ta s t o s u n k o w o dviża
liczba p u n k t ó w , w k t ó r y c h nie s t w i e r d z o n o o ł i e c n o ś c i ż a d n y c h p t a k ó w w o d n y c h w p o ł o w i e stycznia
1979 r. s p o w o d o w a n a z o s t a ł a z a p e w n e bardzo t r u d ­
n y m i w a r u n k a m i atmosferycznymi u b i e g ł o r t n - z n e j
z i m y , p o w o d u j ą c y m i z a m a r z n i ę c i e i zasypanie ś n i e ­
g i e m w i e l u m a ł y c h p o w i e r z c h n i w ó d , co u n i e m o ż l i ­
w i ł o z i m o w a n i e tam p t a k ó w . O t r z y m a l i ś m y t e ż w i a ­
d o m o ś c i o z w i ę k s z o n e j k o n c e n t r a c j i z i m o w i s k pta­
k ó w na d u ż y c h , m i e j s c a m i nie z a m a r z n i ę t y c h zbior­
nikach w o d n y c h w ś r o d k o w e j i zachodniej części
kraju. Przyjmujemy szacunkowo, że ,,Akcją" n a s z ą
o b e j m u j e m y o k o ł o 20 p r w e n t w s z y s t k i c h n i e zama­
r z a j ą c y c h w ó d , s t ą d p o d a w a n a przez nas liczba
zimujących p t a k ó w wodnych stanowić m o ż e jedy­
nie p r z y b l i ż o n y obraz z i m o w i s k p t a k ó w w o d n y c h
w naszym k r a j u . S ą d z i m y , ż e w o s t a t n i m r o k u pro­
cent ten jest w i ę k s z y n i ż z w y k l e , g d y ż stan zlodzenia w ó d t r y l b a r d z o d u ż y . S t ą d t e ż z a p e w n e p o d a w a ­
ne przez nas po p r z e l i c z e n i u l i c z b y z i m u j ą c y c h
p t a k ó w s ą z a w y ż o n e w stosunku do w a r t o ś c i poda­
n y c h z lat o „ n o r m a l n y c h " z i m a c h .
Najliczniej obserwowanym gatunkiem, z a r ó w n o
na przelotach j a k i na z i m o w i s k a c h b y ł a k a c z k a ,
krzyżówka.
in
Okres
badawczy
1977
1978
197B
1979
1978
1979
Liczba
7aot>serwowdny(4i
ptaków
85 792 107 ^ 2 79 275 34 662 39416 49 344
Liczba
ptaków
przypadaiącó na 1
punkt ob­
serwacji
440
5.'>7
415
302
230
27.3
L i c z e n i e m l i s t o p a d o w y m o b j ę l i ś m y ostatni e t a p
p r z e m i e s z c z e ń k r z y ż ó w k i na z i m o w i s k a . W l i c z e n i u
s t y c z n i o w y m s t w i e r d z o n o m n i e j s z ą n i ż w latach
ubiegłych ilość zimujących krzyżówek. Dla piirówn a n i a w s t y c z n i u 1977 r. z a o ł r e e r w o w a n o 74 tys.
k r z y ż ó w e k . T a k ż e p r z y j ę t y w naszych b a d a n i a c h
w s k a ź n i k ilości p t a k ó w p r z y p a d a j ą c y c h na j e d e n
p u n k t obserwacji, w k t ó r y m s t w i e r d z o n o o b e c n o ś ć
p t a k ó w w o d n y c h jest d l a p i ę c i u ostatnich z i m n a j n i ­
ż s z y i w y n o s i dla k a c z k i k r z y ż ó w k i 302 o s o b n i k i ,
podczas g d y n p . w styczniu 1977 r. w y n o s i ł on 418
o s o b n i k ó w - W y d a j e s i ę , ż e w y s t ę p u j e 7,ależność
m i ę d z y l i c z b ą z i m u j ą c y c h na terenie naszego k r a j u
k r z y ż ó w e k a p a n u j ą c y m i w a r u n k a m i atmosferycz­
nymi.
D o s y ć l i c z n i e o b s e r w o w a l i ś m y na p r z e l o t a c h i z i ­
mowiskach cyraneczkę.
Okres
badawczy
Lirzba
zaobser­
wowanych
ptaków
Liczba
ptaków
przypada­
jąca
1
punkt ob­
serwacji
m
Xl
1977
1978
1978
197<ł
1978
1979
N a u w a g ę z a s ł u g u j e fakt, z a o ł > s e r w o w a n i a podczas
lej , . A k c j i " d o s y ć d u ż e j liczt*y z i m u j ą c y c h u nas
cyraneczek. D l a p o r ó w n a n i a w s t y c z n i u 1977 r.
- ' / a o ł > s e r w o w a n o t y l k o 468 t y c h p t a k ó w .
Podi>bnie d o d w u p o p r z e d n i c h z i m p r z e d s t a w i a j ą
s i ę p r z e l o t y i rozmiar z i m o w a n i a w naszym k r a j u
głowienki.
t>adawrzy
Liczba
iaotłserwowanych
ptaków
Ijczba
ptaków
przypada­
jąca na 1
punkt ob­
serwacji
45.1
6133
1072
31,7
OtitaŚBłmla do napU pain alr. 11
5.6
3212
17,7
2488
14,7
III
1977
1978
1978
1979
1978
1979
757
821
153
133
247.'>
1504
3,9
4„T
0,8
0.7
14.fi
8,3
N a u w a g ę z a s ł u g u j e d o s y ć d u ż a l i c z b a zaobser­
w o w a n y c h w l i c z e n i u s t y c z n i o w y m czernic.
Okres
badawczy
Lirzba
zaobser­
wowanych
ptaków
Lirzba
ptaków
III
Xl
1977
1978
1978
1979
1978
1979
1744
1555
1069
3606
3558
1899
8,9
8
5,6
19,9
21
10,5
pnypaÓAJ4ca na 1
punkt (»bserwacjt
8795
I
XI
Okres
2292
12,7
Dla p o r ó w n a n i a w s t y c z n i u 1978 r, s t w i e r d z o n o
t y l k o o k o ł o 1 tys. czernic, a w c i ą g u czterech po­
p r z e d n i c h l i c z e ń styczniowych, l i c z b a ta w y n o s i ł a
2-2,5 t y s i ą c a . T o j e d n o r a z o w e z m n i e j s z e n i e i l o ś c i
z i m u j ą i y c h czernic w s t y c z n i u 1978r b y ł o z a p e w n e
p r z y p a d k o w e i s p o w o d o w a n e n i e z n a n y m i nam po­
w o d a m i . O b s e r w o w a n e od szeregu lat p r z e s u w a n i e
s i ę g r a n i c y za.sięgu tego g a t u n k u w y s t ę p u j e nadal,
co p o t w i e r d z a stosunkowo d u ż a l i c z b a czernic spot­
k a n y c h na naszych z i m o w i s k a c h podczas ostatniej
.,Akcji"
L i c z n i e j , n i ż w k i l k u u b i e g ł y c h latach o b s e r w o ­
w a n a b y ł a w l i c z e n i u s t y c z n i o w y m ostatniej „ A k c j i "
podgorzałka.
Xl
Okres
badawczy
Liczba
zaiibser-
1
III
1977
1978
1978
1979
1978
1979
1321
726
196
1164
1275
494
6,8
3,8
1
6,4
7,5
2.7
wowanyrh
ptaków
Liczba
ptaków
przypada­
jąca na 1
punkt ob­
serwacji
Z a o b s e r w o w a l i ś m y , w p o r ó w n a n i u z d w o m a po­
przednimi latami, z a r ó w n o w listopadzie jak
i w marc-u o p t ^ o w ę m n i e j s z ą i n t e n s y w n o ś ć przelo­
t ó w , a j e d n o c z e ś n i e p o m i m o ostrej z i m y znaczny
wzTos\ ilości z i m u j ą c y c h p o d g o r z a ł e k .
M n i e j l i c z n i e o b s e r w o w a n a b y ł a podczas ostat­
n i e j „ A k c j i " na naszych z i m o w i s k a c h ł y s k a .
d o k o ń c z e n i e na str. 11
7
1^
Ten zawód zawsze wymagał szczególnych predyspozycji lecz teraz na skutek coraz
trudniejszej sytuacji ekologicznej stawia przed leśnikami jeszcze wyższe niż dawniej
wymagania, jednym 7 wielotysięcznej rzeszy ludzi, których praca i życie związane są
z lasem, jest leśniczy Tadeusz Brodziak.
Leśnictwo
Sucha, n a d l e ś n i c t w t )
Dobieszyn.
C i e m n y , m r o ź n y r a n e k na p r z e d w i o ś n i u . J u ż p r z e d
s z ó s t ą l e ś n i c z y B r o d z i a k n a s ł u c h u j e c i ą g n i k a , za
k i l k a m i n u t przed d o m e m zatrzymuje s i ę k i e r o w c a
S t a n i s ł a w R u m i a k i czeka na dyspozycje. D z i ś b ę ­
dzie w o z i ł stosowe s o r t y m e n t y ( l a ' ó t k i e d r e w n o ,
p a p i e r ó w k ę ) do s k ł a d n i c y w Dobieszynie. Musi
w i e d z i e ć s k ą d , w j a k i e j k o l e j n o ś c i , i l e . K r ó t k a roz­
m o w a na g a n k u i traktor n i k n i e na m i e j s k i e j drodze.
Teraz l e ś n i c z y u r u c h a m i a taza i m s z a n a o b j a z d
k i l k u w s i . U m ó w i e n i wczoraj r o b o t n i c y t ł o c z ą s i ę
w ciasnym w n ę t r z u . Wyboistymi, porozbijanymi
przez c i ą g n i k i d r o g a m i d o w o z i i c h n a stanowiska
pracy, g d z i e c z e k a j ą j u ż g a j o w i , n a z r ę b y , na trze-
8
b i e ż ę , do c i s ć sanitarnych. O s i ó d m e j piły w a r c z ą
j u ś w ś r ó d sosen.
O tej porze r o k u , szary, w i l g o t n y las, g d y w i a t r
g w i ż d ż e m i ę d z y d r z e w a m i , n i e ma n i c z radosnej,
u r l o p o w e j atmosfery, na z r ę b i e p a d a j ą sosny. Z w y ­
kle w zaplanowanym k i e r u n k u . Leśniczy Brodziak
p r z y s t ę p u j e do odbioru drewna. D ł u ż y c e n a l e ż y
p o m i e r z y ć , w y z n a c z y ć miejsca c i ę ć do transportu,
w y m i e r z y ć ś r e d n i c ę pni, o d b i ć numer na pniu i na
o d z i o m k u . Podobnie d o k o n u j e s i ę o d b i o r u sorty­
m e n t ó w stosowych, o p a ł u iglastego i l i ś c i a s t e g o , pap i e r ó w i s i , surowca na p r z e r ó b c h e m i c z n y , w a ł k ó w
o l c h o w y c h na p ł y t y w i ó r o w e . O tej porze w b i u r a c h
p i j e s i ę p o r a n n ą herł>atę. T u na z r ę b i e , szum w i a -
t n i z i p w d s i ę 7. w a r k o t e m \n\ i i i o t o r o w y r h , j f s t z i m ­ S i e k l u k , p o t e m d o K i e ł b o w a , K o b y l n i k , C z y ż ó w k i ,
no, n o g i p l ą c z ą s i ę w suchych j e ż y n a c h .
Bronicy. N i e jest to n a j w d z i ę c z n i e j s z e zadanie.
S z e ś c i u r o b o t n i k ó w w l e ś n i c t w i e pracuje nd s t d ł e .
T e g o d n i a l u d z i e p r a c u j ą n a k i l k u z r ę b a c h , wszys­
R e s z t ę trzetja n a m ó w i ć . K a ż d e g o d n i a .
t k i e trzeba o d w i e d z i ć , p c h a ć s i ę t a m coraz l e p s z y m i
w p r a w d z i e , co nie znaczy, ż e d o b r y m i , l e ś n y m i
Bardzo d a w n o t e m u , g d y na w s i t r u d n o b y ł o
d r o g a m i . N i e c h o d z i l e ś n i c z y B r o d z i a k p o lesie
o d o d a t k o w ą p r a c ę , l e ś n i c z y to b y ł w i e l k i p a n . Tćik
spacerkiem, nie dlatego, ż e n i e l u b i , t y l k o dlatego,
p r z y n a j m n i e j w s p o m i n a j ą starzy l e ś n i c y . K a ż d y
ż e po prostu n i e ma na to czasu. R e s z t ę d n i a s p ę d z a
p r o s i ł s i ę o p r a c ę w lesie, bo grosz d o d a t k o w y m o ż n a
przy o d b i o r z e k o p a l n i a k ó w sosnowych n a t r z e b i e ż y
b y t o z a r o b i ć i n p a ł d o s t a ć . .Ale to b y ł o d a w n o . Prosi
w o d d z i a l e 125.
l e ś n i c z y l u d z i do lasu a l u d z i e i d ą albo i nie. 1 tak
W tych p o d r ó ż a c h p o lesie znajduje czas b y skon­
t r o l o w a ć stan k a r m y w p a ś n i k a c h , z a p a m i ę t a ć gdzie
trzeba d o ł o ż y ć , k t ó r e u z u p e ł n i ć l i z a w k i . N a c h w i l ę
s i ę z a t r z y m u j e by p o p a t r z e ć na spory r u d e l sarn
ż e r u j ą c y c h na p o d l e ś n y m p o l u . A l e i na k o n t e m p l o ­
w a n i e ł a d n y c h w i d o k ó w n i e ma zbyt d u ż o czasu. Tam chodzi p i ę k n y kozioł, zobaczymy j a k i b ę d z i e
tej w i o s n y - i j u ż j e d z i e d a l e j . O p i ę t n a s t e j m i l k n ą
p i ł y na z r ę b a c h i t r z e b i e ż a c h , l u d z i trzeba o d w i e ź ć
do d o m u . Z n ó w k i l o m e t r y wytroistych d r ó g .
G d y r o b o t n i c y s i ą d ą j u ż d o o b i a d u , rozpoczyna
l e ś n i c z y s w ó j c o d z i e n n y objazd w s i . K o n t r a k t u j e
n o w y c h l u d z i na jutrzejsze prace. Jedzie w i ę c do
U s i ł o w a ł e m p r z e d s t a w i ć p r z e c i ę t n y d z i e ń pracy
l e ś n i k a , R o / . m d w i d l i ś m y z Tadeuszem B r o d z i a k i e m
0 pracy z a w o d o w e j , o h i s t o r i i , o ż y c i u p r y w a t n y m .
1 nawet na myśl nu nie p r z y s z ł o , ż e w t y m szc/.<'lnie
w y p e ł n i o n y m z a w o d o w ą pracą życiu, m o ż e być
jeszcze miejsce na s p o ł e c z n ą . T a k w i ę c , o Brodzia­
ku, znanym w całym radomskim w o j e w ó d z t w i e
d z i a ł a c z u spole<rznyra. d o w i e d z i a ł e m s i ę od i n n y c h .
Jest w i ę c b y ł y p o d c h o r ą ż y - k a w a l e r z y s t a : k o m e n ­
codzień.
P ó ź n y m p o p o ł u d n i e m a c z ę s t o i w i e c z o r e m wraca
l e ś n i c z y do d o m u . O c z y m m a r o z m a w i a ć p r z y
obiedzie, g d y o b o k siedzi syn w z i e l o n y m m u n d u ­
rze, d n a p r z e c i w d r u g i , w t a k i m samym? Po t e l e w i ­
z j i , zaczyna Tadeusz B r o d z i a k u r z ę d o w a n i e kance­
l a r y j n e ; s p o r z ą d z a w y k a z y odbiorcze z d r e w n a ode­
b r a n e g o d g d y w y p a d n i e listy p l a c r o b i ć , b y w a , ż e
zejdzie i d<i p ó ź n y c h g o d z i n nocnych.
W Suchej mieszka j u ż czwarte p o k o l e n i e B r o d z i a ­
k ó w . Wszyscy b y l i i s ą l e ś n i k a m i . H i s t o r i a n i e osz­
c z ę d z i ł a t u t e j s z y c h l a s ó w . B y l i B r o d z i a k o w i e w po­
w s t a n i u 1830 r o k u , b y l i w 1863, z g i n ę l i g d z i e ś na
zsyłce. Dziadek, o którym się w t y m d o m u najczęś­
ciej w s p o m i n a , r o l m i s t i z w 1863 s t o c z y ł ostatni s w ó j
b ó j , t u w Suchej. Po o k o l i c z n y c h lasach p e ł n o jest
powstańczych mogił.
1
N i e o m i n ę ł a w o j n a i w n u k a . W 1939 r o k u k o n n y
z w i a d o w c a , p o d c h o r ą ż y 79 p p Tadeusz Brodziak,
z Suchej r u s z y ł na N i e m c a . W a l c z y ł p o d O s t r o ł ę k ą ,
Małkinią i Warszawą.
O j c i e c Tadeusza B r o d z i a ł t a , l e ś n i c z y l e ś n i c t w a
Sucha z m a r ł w w i e k u 85 lat. d o k o ń c a p r a c o w a ł . Po
n i m p r z e j ą ł l e ś n i c t w o syn. I teraz siedzi przy o b i e ­
dzie wraz z w ł a s n y m i synami, S t a n i s ł a w e m - leśni­
c z y m do spraw ł o w i e c k i c h oraz Ł u k a s z e m - n a d l e ś ­
n i c z y m d o spraw ł o w i e c t w a i r y l j o l ó w s l w a . Ł u k a s z
ma k ł o p o t y - w r ó c i ł w ł a ś n i e z k o n t r o l i roł>ót p r z y
o d b u d o w i e s t a w ó w r y b n y c h . M a b y ć 50 h e k t a r ó w
lustra w o d y ale c o ś t a m m e l i o r a n c i p o k r ę c i l i , j a k i e ś
upusty p o r o b i l i p o w y ż e j p o z i o m u , c o ś z d o k u m e n t a ­
cją s i ę n i e zgadza. M o ż e ojciec w i e co z t y m f a n t e m
z r o b i ć ? O j c i e c m u s i w i e d z i e ć wszystko. 1 r a d z i ć .
Toteż korzystają z jego d o ś w i a d c z e n i a , d o ś w i a d c z e ­
nia j ł o k o l e ń , w e w s z y s t k i c h sprawach. S t a n i s ł a w
w s p o m i n a , ż e zesztej z i m y n i e z a n o t o w a l i w i ę ­
k s z y c h u p a d k ó w s a m . M i e l i s p r z ę t - spychokopark a , a za n i ą d w a c i ą g n i k i z szerokim p ł u g i e m od
ś w i t u d o nocy j e ź d z i ł y po lesie i o d g a r n i a ł y l i n i e .
G d z i e m o ż n a b y ł o . w j e ż d ż a l i n a o z i m i n y Po oczysz­
c z o n y c h trasach puszczali samochody z k a r m ą , z sia­
nem, owsem, ł u b i n e m , z o d p a d o w y m i j a b ł k a m i ,
b u r a k a m i i k a p u s t ą . O w i e s w snopach w i e s z a l i na
ś c i d n i e lasu, na ś r ó d l e ś n y c h oc7kach r ą b a l i p r z e r ę ­
ble. W ten s p o s ó b u r a t o w a l i sarny.
A j d k jest z t y m c h o d z e n i e m ze s t r z e l b ą p o lesie?
Wszyscy s ą m y ś l i w y m i , co nie anacay, ż e c z ę s t o
p o l u j ą . O j c i e c jest c z ł o n k i e m k o ł a ł o w i e c k i e g o .,Rosomalt" w R a d o m i u , s y n o w i e p o l u j ą w , . K n i e i "
w Dobieszynie. W gabinecie m y ś l i w s k i m nie w i ­
d z i a ł e m r e k o r d o w y c i i t r o f e ó w , najciekawsze b y ł y
p a r o s t k i k o z ł a z b o d a j ż e 1901 r o k u .
d a n t e m T e r y t o n a l n e g o O d d z i a ł u Samoobrony, ko­
mendantem ORMO. ł a w n i k i e m S ą d u W o j e w ó d z ­
kiego, c z ł o n k i e m W o j e w ó d z k i e j K o m i s j i Zadrzew i e ń , c z ł o n k i e m K o m i s j i O c h r o n y Ś r o d o w i s k a przy
Urzędzie W o j e w ó d z k i m w Radomiu, komendantem
Ochotniczej Straży P o ż a r n e j w B i a ł o b r z e g a c h . O d ­
znaczony m . i n . K r z y ż e m K a w a l e r s k i m O r d e r u O d ­
rodzenia P o l s k i i Z ł o t y m K r z y ż e m Z a s ł u g i .
Tekst i z d j ę d a :
ROBERT TERENTJEW
9
Silva rerum
(łowieckich)
Jak p o w i a d a Z y g m u n t G l o g e r ..niegdyś w każ­
dym domu polskim gdzie umianopisać. a zwłaszcza
po dworacłi w i e j s k i c h , posiadano księgę z czystego
papieni. rodzaj pamiętnika,
do którego
wciągano
na jprzert^niejsze rzeczy". A w i ę c w s z e l k i e relacje,
m o w y s e j m i k o w e i sejmowe, w e s e l n e i p o g r z e b o w e ,
listy, deklaracje, satyry i paszlcwile p o l i t y c z n e , d i a ­
riusze p o c h o d ó w w o j e r m y c h , w i a d o m o ś c i statysty­
czne, daty w y p a d k ó w d z i e j o w y c h i r o d z i n n y c h , ra­
c h u n k i , wiersze, p i e ś n i , anegdoty, d y k t e r y j k i , weso­
ł e ż a r t y , w i e r s z y k i , z j a w i s k a atmosferyczne, k l ę s k i ,
napisy na n a g r o b k a c h i t d . Z p o w o d u t a k r ó ż n o r o d ­
nej t r e ś c i n a d a w a n o t y m p a m i ę t n i k o m t a k i e tytuły,
j a k : Ni/iiJ et o m n j a ( N i c ' i wszystko), V d n a (Rozmai­
tości), Miscellanea (Mieszaniny), Farrago ( Z b i e r a ­
nina), o g ó l n i e z a ś Silva rerum c z y l i Las rzeczy.
Jest oczywiste, ż e w o w y c h r o z l i c z n y c h silva re­
rum z n a j d o w a ł o s i ę r ó w n i e ż w i e l e w i a d o m o ś c i d o ­
t y c z ą c y c h d a w n e g o m y ś l i s t w a i Łowiectwa. M n ó s ­
t w o z n i c h w y n a l a z ł i p o m i e ś c i ! w swojej czteroto­
m o w e j e n c y k l o p e d i i w s p o m n i a n y na w s t ę p i e Z y g ­
m u n t Gloger, my z k o l e i w y b r a l i ś m y s t a m t ą d (a
także z innych dawnych źródeł) garść takich, które,
naszym z d a n i e m , z a i n t e r e s o w a ć m o g ą c z y t e l n i k ó w
,,Łowca Polskiego", zwłaszcza, ż e s p o t k a ć ich nie
m o ż n a w d o s t ę p n y c h s ł o w n i k a c h i i n n y c h opraco­
waniach.
Na d ł u g o , zarum n a j o d l e g l e j s i nasi p o l u j ą c y
p r z o d k o w i e o b r a l i sobie za patrona ś w . H u b e r t a ,
czczona b y ł a u s ł o w i a ń s k i c h p l e m i o n Z i e w a n n a ,
Ziewonja, Dziewanna - jako opiekunka myśliwych
i patronka łowów.
•
W ś r e d n i o w i e c z n e j lesistej Polsce, wot)ec niedos­
tatecznej ilości o b i e g o w y c h monet, k s i ą ż ę t a p r z y ­
jmowali podatki także w skórach wiewiórczycli,
popieliczych i kunich. Skórki takie nazywano
aspergilami lub w skrócie aspramiczyasprekolami,
o d ś r e d n i o w i e c z n e j ł a c i ń s k i e j uAŁwy ( k u c h e n n e j )
w i e w i ó r k i - asperiolus.
Zwyczaj ten zanikł w p o c z ą t k a c h X I V wieku,
k i e d y to za p a n o w a n i a W a c ł a w a , k r ó l a czeskiego
i polskiego, n a p ł y n ę ł y d o naszego k r a j u d u ż e ilości
czeskich szerokich groszy p r a s k i c h , l i c z o n y c h na
kopy.
W ś r ó d m n o g o ś c i p ł a c o n y c h k s i ę c i u przez p o d d a ­
nych p o d a t k ó w , b y l podatek zwany podworowe
(później nazwany podymne), czyli opłata od d o m ó w
mieszczańskich i kmiecych. Podworowe zwano ina­
czej k u n n e m , bo jeszcze w X I I I w i e k u najcz^ęściej
d a w a n o z d o m u po d w i e s k ó r k i w i e w i ó r c z e czy
k u n i e co r o k u .
B a b ą w d a w n e j Polsce n a z y w a n o p t a k a b ł o t n e g o
[Pełicanus onocratylus] n a z w a n e g o p ó ź n i e j przez
K l u k a b ą k i e m . T a k ą s a m ą n a z w ę dano i n n e m u
p t a k o w i b ł o t n e m u {Botaurus stcllaris Stepti.), j a k
pisano, n a l e ż ą r e n n i d o r z ę d u b r o d z ą c y c h , r o d z i n y
czapIowat>'ch, z n a n e m u z d o n o ś n e g o g ł o s u , k t ó r y
,,tylko podczas wieczorów i nocy w porze wiosermej
wydaje, przyczem jak lud utrzymuje, zanurza dziób
w wodzie." Z l i c z b y j e g o o d g ł o s ó w w r ó ż o n o sobie,
po i l e z ł o t y c h b ę d z i e knrzec żyta na p r z e d n ó w k u .
G d y t i ą k baczy, p r z e p o w i a d a n o , 7.e t i ę d z i e deszcz.
O d w i e m i l e o d L u b l i n a na t r a k c i e k r a k o w s k i m ,
l e ż a ł a obszerna w i e ś Babin, o d k t ó r e j w z i ę ł a n a z w ę
,,rzeczpospolita B a b i i i s k a ' , z^ałożona przez w e s o ł o
d o w c i p k u j ą c e towarzystwo. Z a ł o ż y c i e l a m i tego k ó ł ­
ka b y l i : w ł a ś c i c i e l B a b i n a - S t a n i s ł a w Pszonka,
s ę d z i a l u b e l s k i i Piotr Kaszowski, t a k ż e s ę d z i a l u b e ­
lski. P r z y p o m n i j m y , ż e , , b a b i ń c z y r y " w z o r o w a l i s i ę
na p o r z ą d k u i u r z ą d z e n i a c h Rzeczpospolitej, W y ­
b i e r a l i sobie senat, b i s k u p ó w , w o j e w o d ó w , h e t m a ­
n ó w , sekretarzy i t d . J e ż e l i k t o ś m ó w i ł o rzeczach
podniosłych, nie m a j ą c y c h z w i ą z k u z jego stanowi-
10
Jaskółka
l ttocian. Kraków, ok. 1575
skiem, zostawał arcybiskupem b a b i ń s k i m , kto się
j ą k a ł l u b p r a w i ł rzeczy n i e w i a r y g o d n e , tego m i a n o ­
wano m ó w c ą lub kanclerzem, kto c e l o w a ł w k ł a m s ­
t w a c h m y ś l i w s k i c h - z o s t a w a ł ł o w c z y m . . . Jeden t a k i
w ł a ś n i e łowczy o p o w i a d a ł o dziku, który mając
w y b i t e przez m y ś l i w y c h oczy, p r o w a d z o n y b y ł przez
swego syna, t r z y m a j ą c s i ę z ę b a m i j e g o ogona. M y ­
ś l i w y u s t r z e l i ł m ł o d e m u ogon, a g d y ten u c i e k ł
i stary z o s t a ł z c h w o s t e m w p y s k u , ł o w c a u j ą ł za ten
chwost i p r z y p r o w a d z i ł o d y ń c a do swego z a m k u ,
o d l e g ł e g o o d w i e mile.
B a r t r u k i e m l u b b a r t n i c z k i e m z w a n o d a w n o w na­
szym k r a j u „ g a f u n e J i r u d e g o małego
niedźwiedzia,
który na drzewa włazi i do miodu w barciach się
dobiera". D l a zabezpieczenia barci o d ł u p i e ż y
c z w o r o n o ż n y c h b a r t n i k ó w , u r z ą d z a n o tak z w a n e
d z w o n y a l l w saniobitnie, lo jest przy o t w o r z e barci
zawieszano na mocnej w i c i k a w a ł k l o c a , przeszka­
d z a j ą c e g o n i e d ź w i e d z i o w i w doigraniu s i ę d o s ł o d ­
k i e g o p r z y s m a k u . Z w i e r z r o z j ą t r z o n y na przeszko­
d ę , o d p y c h a ł k l o c coraz m o c n i e j , a t e n r o z k o ł y s a n y ,
u d e r z a ł g o coraz s i l p i e j i z m u s z a ł d o z a n i e c h a n i a
kradzieży.
P r z y p o m n i j m y w t y m miejscu, i ż ł w r ł e m n a z y w a ­
no . ,iasJcę myśliwską z poprzeczką w rodzaju krzyża
i połicsiężycem lub krążkiem na wierzchu, służącą
do sadzania sokoła lub jastrzębia do łowów zapra­
wionego. Berło takie było kilka łokci długie i u dołu
zakończone
ostrym kolcem żelaznym,
aby mogło
być łatwo z a t y k a n e w przedsionkach.
Itruźgankach
i dziedzińcach
dworów i zamków. Na nim przed
łowami umieszczano ptaka z kapturkiem na głowie,
zasłaniającym
mu oczy. do nóg zaś
przyczepiano
,.pecę" czyli dłużec, to jest rzemyk z dzwonkiem, by
nie bujał w powietrzu. Sokoła gdy wzleciał w górę,
przywabiano gwizdaniem do berła."
O t u r k u c i e t a k i e z n a j d u j e m y o k r e ś l e n i e : ..Birkut
- tatarska nazwa orła kaukaskiego, którego piór
używali Tatarzy i Polacy dostrzał, nasadzając niemi
po bokach koruec brzechwy. Wsiiutek tego i całe
strzały, zwłaszcza tatarskie, zaczęto nazywać w Pol­
sce birkutami."
W i e l e miejsca w staropolskiej l i t e r a t u r z e z o s t a ł o
p o ś w i ę c o n e łx>brom.
,.W ubiorach przodków naszych futra bobrowe
byty wysoko cenione i powszedmie przez możnych
na kołnierze i kołpaiti
używane."
Za P i a s t ó w b y ł u r z ą d ł n i b r o w n i c z e g o , d o k t ó r e g o
n a l e ż a ł a hodowla i opieka nad bobrami w o b r ę b i e
z i e m j e g o k s i ę c i a . Dozorca ż e r e m i n a z y w a ł s i ę Ijobr o w n i k i e m . O d osad t a k i c h b o b r o w n i k ó w p o w s t a ł y
i s t n i e j ą c e d o t ą d n a z w y w s i i miasteczek. L u d z i e c i
u w a l n i a n i b y l i spod w ł a d z y w o j e w o d ó w , kasztela­
n ó w i i n n y c h , aby n i e m i e l i p r z e s z k ó d w s p e ł n i a r ń u
swoich o b o w i ą z k ó w , z a l e ż ą c w y ł ą c z n i e o d k r ó l a l u b
k s i ą ż ą t p a n u j ą c y c h , W X I I I w i e k u na M a z o w s z u
h o d o w l a ł>obrów b y ł a p r o w a d z o n a bardzo staran­
nie, baczono m . i n . przy r o z m n a ż a n i u s i ę tych z w i e ­
rząt, aby i c h m a ś ć b y ł a j e d n a k o w a i c i e m n a . W K r a kowslciem znane b y ł y ż e r e m i a t m b r o w e n a d N i d ą ,
w W i e l k o p o l s c e n a d N o t e c i ą , w LutielslEiem n a d
W i e p r z e m , ale p o d o b n o najliczniejsze b y ł y na Pod­
lasiu, n a d g ó r n ą N a r w i ą i B i e b r z ą , k t ó r ą d a w n i e j
n a z y w a n o Bobra o d obfitości t y c h z w i e r z ą t . Ostatnie
Ijobry w y g i n ę ł y n a d N a r w i ą w T y k o c i ń s k i e m i n a d
Bobra - w pierwszej p o ł o w i e X I X w i e k u . N a j w i ę c e j
b y ł o b o b r ó w w Puszczy B i a ł o w i e s k i e j .
P i ę k n a c z a p k a c z y l i k o ł p a k z czarnego tjobra,
jakie nosili senatorowie i prałaci, a z z a k o n n i k ó w j e z u i c i , k o s z t o w a ł n i e k i e d y 300 z ł o t y c h . K u c h n i a
polska p r z y s w o i ł a sobie ,,plusk" c z y l i o g o n bobra,
k t ó r y , j a k o p o k r y t y ł u s k a m i , j a d a n o w post. u w a ż a ­
j ą c g o za r y b ę .
Strój ł j o b r o w y j a k o ś r o d e k l e k a r s k i d a ł p o w ó d
p r z y s ł o w i u ; okupił się jako ttóbr strojami" - g d y ż
u t r z y m y w a n o , ż e l>óbr r a t u j ą c y s i ę u d e c z J c ą , sam
sobie „ s t r ó j " o d g r y z a ł . M y ś l i w i t w i e r d z i l i , ż e t ł ó b r
zabijany l u b ś c i g a n y p ł a c z e , i s t ą d p o w s t a ł o p r z y s ł o ­
wie: .,płakać jak bóbr rzewnie".
W ś r ó d o p i s ó w w s z e l k i c h z w i e r z ą t n i e m o g ł o oczy­
w i ś c i e z a b r a k n ą ć ł ) o c i a n a . W j ę z y k u l u d o w y m nazy­
w a n o g o b o ć k i e m , b u s l e m , w o j t k i e m a jeszcze d a w ­
niej łtsiędzem Wojciechem.
„ P t a k (en jako gady, płazy i robactwo
niszczący,
pozyskał opiekę ludów słowiańskich i w Polsce stał
się na pół domowym. Długosz opowiada o częstych
wypadkach przechowywania t)ocianów przez zimę
w chatach ludu krakowskiego. Obecnie (Itoniec X I X
w i e k u - przyp. red.) rugdzie w całej Emopie nie jest
tak liczny jak w wioskach nad Bugiem
położonych,
gdzie c z ę s t o jJość gniazd tx>cianich przenosi kilkakrotrńe liczbę chat i gdzie gniazda te znajdują się
nie tylko na wysokich i niskich drzewach, ale także
na dachach chlewków i sklepków. „Bociana spro­
wadzić" - znaczyło szczęście sprowadzić na swój
dom. Toteż wszyscy zaciągali w tym celu na szczyty
dachów i wierzchołki
drzew stare brony i koła
wozowe z wiechciem barłogu, a ruekiedy i jaldmś
tytyszczącym
przedmiotem."
Jeszcze w X I X w i e l t u k r ą ż y ł y w w i e l u rejonach
Polski p o d a n i a , w e d h i g k t ó r y c h ł j o c i a n z e m ś c i ł s i ę '
za w y r z ą d z o n ą k r z y w d ę p o d p a l e n i e m d o m u . W i e ­
rzono t e ż , ż e k t o zepsuje g n i a z d o tego p t a k a , w d o m
j e g o u d e r z y p i o r u n . M i a ł y pono r ó w n i e ż b o c i a n y
zdolność przeczuwania m a j ą c e g o nastąpić p o ż a r u
i z a n i m jeszcze p o k a z a ł s i ę n a strzesze o g i e ń , w y n o ­
siły z gniazda w bGzpiec7.ne miejsce s w e n i e l o t n e
potomstwo.
Łowy ptaków drapieżnych. Bartosz Paprocki „Koło
rycerskie". Kraków, ok. 1575
K a ż d y las sosnowy l u b z i n n y c h d r z e w i g l a s t y c h
i żywicznych złożony nazywano dawniej,,czarnym
lasem" i „ b o r e m " . Bór g ę s t y , g ł ę t ł o k i , bez siedzib
ludzkich, zwano ,,głuchym borem" l u b ,,puszczą".
Bor ś w i e r k o w y z w a ł s i ę „ ś w i e r k l e n i e c " .
Określenie ,,ćwik" oznaczało dawniej, między
innymi, ptaka, k t ó r e g o p o d e j ś ć ani z w a b i ć nie moż­
na, l u b k t ó r y sam dobrze w a b i . S t ą d w j ę z y k u
m y ś l i w s k i m „ ć w i k " jest to stary cietrzew allx> gracz,
k t ó r y j u ż w s i e r p n i u n i e k i e d y poczyna t o k o w a ć , to
jest w a b i ć ; r ó w n i e ż s o k ó ł , k r o g u l e c , k t ó r y p o j e d y n ­
czo z w a l c z a ł dropie, ł a b ę d z i e , ż ó r a w i e l u b d r u g i e g o
sokola."
K a r n a l - b y l to k a p t u r e k , k ł a d z i o n y s o k o ł o m m y ­
ś l i w s k i m na g ł o w ę d l a z a s ł o n i ę c i a i m oczu.
M a ł o k t o d z i ś w i e , ż e s ł o w o korsak p o c h o d z i
z j ę z y t u tatarskiego i o z n a c z a ł o „gatunek
lisów
pomrńejszych
siwawych".
P i s a ł n i e j a k i Paszkowski za c z a s ó w Z y g m u n t a I I I ,
ż e ; „Zwierza rozmaitego Tatarzy mają. a zwłaszcza
korsaków".
O d w y r a z u tego p o s z ł o n a z w i s k o starej rodziny
l i t e w s k i e j , k t ó r a b y ł a t a k liczna, ż e d a ł o to p o c z ą t e k
p r z y s ł o w i u : „co krzaczek to Korsaczek".
(a)
Na
ciągu
30 iŁwietnia 1979. S ł o ń c e j u ż z a s z ł o . Z l o t y blaslc
p r z e n i ł t a jeszcze przez r z a d k ą ś c i a n ę t>oru i g ę s t y m i
o d p r y s k a m i pada na d ł u g i b a g n i s t y s m u g olszowy,
p r z e c i ę t y w ą s k ą , r o z m i ę k ł ą g r o b l ą , przy k t ó r e j w e ­
s o ł o szemrze w e z b r a n y strumyczek. W i a t r u s t a l r a l e
tajemniczym, niewyczuwalnym niemal p r ą d e m pły­
n ą z ^ t ę t i i j ł a g n i s i t a ostre, specyficzne w o n i e b u t w i e j ą c y c h fóślin. Rozrzucone na k ę p a c h p o j e d y n ­
cze b r M z k i r o n i ą m i ł y zapach r o z w i j a j ą c y c h s i ę
listków.
Wiosenny p i e ś n i a r z z a g a j ó w - drozd ś p i e w a k ,
nuci w oddali s w ą u r o z m a i c o n ą s e r e n a d ę , wtónije
mu mały ciekawski rudzik, przyglądający się okoli­
cy z c z u b k a g ę s t o r o z r o s ł e j czeremchy. G d z i e ś w bo­
rze, na u s y c h a j ą c e j s o ś n i e terkoce d o n o ś n i e d z i ę ­
cioł.
W o l n o zapada z m r o k . M ę t n y m , s i n y m nalotem
p o w l e k a j ą s i ę dalsze p l a n y p e r s p e k t y w y , szary t u ­
m a n zasnuwa o d l e g ł e pasma l a s ó w . G a s n ą ostatnie
z ł o t e ł i ł y s k i s ł o ń c a w szparach p o m i ę d z y d r z e w a m i ,
m i l k n ą d a l e k i e p i e n i a d r o z d ó w . Jeszcze t y l k o czar­
ny kos, t k w i ą c y j a k cierrmy p u n k c i k na w i e r z c h o ł k u
starej o s i k i , ś l e w las ł a g o d n e , m e l o d y j n e t r e l e swej
kantaty. M a l u t k i strzyżyk ć w i e r k a w przyziemnych
p ę d a c h olszyny. W I ł o r z e p o h u k u j e puszczyk.
I n a g l e w ten h y m n u s y p i a j ą c e j natury w k r a d a s i ę
obcy d ź w i ę k , t a j e m n i c z y . T o s ł o n k a c i ą g n i e n a d
s m u g i e m . R y t m i c z n y pojedynczy g w i z d u ł o w i o n y
uchem w oddali przybliża s i ę , pozwala s t w i e r d z i ć ,
ż e o p r ó c z tego ostrego p s y k n i ę c i a , rozlega s i ę t a k ż e
k i l k a k r o t n i e p o w t ó r z o n e c l i r a p a n i e . Coraz b l i ż s z e ,
coraz w y r a ź n i e j s z e .
P o d n o s z ę s t r z e l b ę i z w r a c a m s i ę w t ę s t r o n ę , lecz
g ł o s c i ą g n ą c e j słoriki m a t o w i e j e i oddala s i ę . W i d o ­
cznie p t a k z m i e n i ł k i e r u n e k l o t u . Z a p a d a cisza.
G d z i e ś z bagniska dolatuje melodyjne warczenie
kszyka. W k ę p i e ś w i e r k ó w ponownie odzywa się
puszczyk.
Z n o w u s ł y c h a ć c h r a p a n i e s t o n k i , t u ż , w olszynie.
E>użą szeroko r o z s k r z y d l o n ą s y l w e t k ą m i g a d ł u g o dziot>a na c i e m n i e j ą c y m tle nieł>a. Rozlega s i ę s t r z a ł
i p t a k spada, u d e r z a j ą c z p l u s k i e m o w o d ę stru­
myka.
Zimowanie ptaków
wodnych w Polsce..
d o k o ń c z e n i e ze str. 7
Xl
I
Okres
badawczy
1977
1978
1978
1979
Liczba
zaobser­
wowanych
ptaków
28 770 29 186 18 393 7338
Liczlia
ptaków
przypada­
jąca na 1
punkt ob­
serwacji
U7.5
151,2
96,3
40.5
nr
1978
1979 .
auSTK. STANISŁA W SOZWADOWSa
I n t e n s y w n o ś ć c i ą g u wzrasta. Coraz c z ę ś c i e j slyctiać g ł o s y słortek, p r z e l a t u j ą c y c h nad strumykiem
t a m i z p o w r o t e m . P a d a j ą s t r z a ł y pospieszne, n e r w o ­
we, g d y ż g ę s t n i e j ą c y m r o k zmniejsza szanse trafie­
nia. S p u d ł o w a n a s ł o n k a z a k o ł y s z e s i ę t y l k o n a d
czubami drzew i szybkim, nietoperzym lotem ulatu­
je w dal w i e s z c z ą c s i ę c i ą g l e s p o k o j n y m , m i a r o w y m
chrapaniem.
Morze ultramaryny zalało okolicę, u n i e m o ż l i w i a -
badawczy
Liczba
ZdołWłTwowanych
ptaków
Lirzba
ptaków
przypada­
jących na
1 punkt
obserwacji
1977
1978
1978
1979
1978
1979
7876
8272
1948
798
2884
57.57
40,4
42,9
10,2
4,4
17
11,8
j ą c dalsze p o l o w a n i e . Jeszcze n i e k i e d y z a b r z m i
w m r o k a c ł i glos niewidocznej słonki, Łiezpiecznej
już w panujących ciemnościach.
S t o j ę teraz z a s ł u c h a n y w g ł ę b o k ą c i s z ę w i e c z o r u ,
p r z e r y w a n ą t ę s k n y m g ł o s e m pu.szczyka i p i s k i e m
s z y b u j ą c y c h w powietrzu nietoperzy.
G d y z a w r a c a m k u l e ś n i c z o w i e ^ , n a d lasem wstaje
srebrny, g ł ę b o k o wyszczerbiony k s i ę ż y c .
LEOPOLD POMARNACKI
Polski o n a w i ą z a n i e w s p ó ł p r a c y z n a s z ą C e n t r a l ą
Akcji.
Informujemy j e d n o c z e ś n i e , iżJiadal przyjmujemy
zgłoszenia osób wyrażających c h ę ć współpracy
7 n a s z ą C e n t r a l ą . W s z y s t k i m osttbom b i o r ą c y m
u d z i a ł w naszej w s p ó l n e j pracy p r a g n i e m y serdecz­
nie p o d z i ę k o w a ć i j e d n o c z e ś n i e prosić o d a l s z ą
a k t y w n ą w s p ó ł p r a c ę . K o r e s p o n d e n c j ę prosimy kie­
r o w a ć na adres: Z a k ł a d Zoologii 1 E k o l o g i i , Instytu­
tu Zoologii U n i w e r s y t e t u W a r s z a w s k i e g o , ul. K r a ­
k o w s k i e P r z e d m i e ś c i e 26/28, 00-927/1 W a r s z a w a ,
prof. dr hab. K a z i m i e r z D o b r o w o l s k i , dr A l f r e d
Krzyśkowiak.
OI>^uil^nl4> do MapU ee tłr. 7
14 029
83
6778
^
37,4
Liczl^a z i m u j ą c y c h ł y s e k b y ł a stosunkowo n i e ­
w i e l k a , d l a p o r ó w n a n i a w s t y c z n i u 1977 r, s t w i e r ­
dzono 14 tys. ł y s e k . M o ż n a s ą d z i ć , ż e g a t u n e k t e n
n i e znosi ostrych z i m .
D z i k i e g ę s i o b s e r w o w a n o w l i c z e n i u listopado­
w y m w ilościach podobnych do d w u
rt>przednich
ląt.
D l a p o r ó w n a n i a w s t y c z n i u 1977 r. z a o b s e r w o w a ­
no 8,4 tys. g ę s i . Podobnie j a k ł y s k a , g ę s i t a k ż e
n i e c h ę t n i e p o z o s t a ł y na naszych z i m o w i s k a c h p o d ­
czas tej ostrej z i m y Podczas o s t a t n i e j , , A k c j i " o ł i s e r watorzy nasi s t w i e r d z i l i w i l o ś c i a c h p o d o b n y c h d o
lat p o p r z e d n i c h o b e c n o ś ć w i e l u i n n y c h g a t u n k ó w
p t a k ó w w o d n y c h , t a k i c h j a k : nury, perkozy, z i m o ­
r o d k i , pliLSZCze, m e w y .
,
Obserwacjami naszymi n i e obejmujemy n i e k t ó ­
r y c h r e j o n ó w zachodniej c z ę ś c i k r a j u . N a l e ż y s ą ­
dzić, ż e m o g ą t a m z n a j d o w a ć się nie k o n t r o ^ w a n e
przez nas d u ż e s k u p i s k a z i m u j ą c y c h p t a k ó w w o d ­
nych, a s z c z e g ó l n i e d z i k i c h g ę s i S t ą d p r o ś b a do
m y ś l i w y c h i o r n i t o l o g ó w z zachodnich t e r e n ó w
C a ł k o w i t e obszary a r e a ł ó w g ł ó w n y c h geograficz­
nych populacji p t a k ó w wodnych g n i e ż d ż ą c y c h się
w zachodniej c z ę ś c i Z S R R
1 - populacja mórz: P ó ł n o c n e g o i H i a ł e g o
2 - p o p u l a c j a europejsko-syt>eryjska; c z a m o m o r s k o - ś r ó d z i e m nomorska;
3 ~ populacja zochodnio-syberyjska;kaspijsko-iulowa,
4 - populacja sył>eryjsko-kazachstańsko-pakistańsko-indyjska,
5 - obszar, k t ó r y p o w i n i e n b y ć r o z p a t r y w a n y j a k o
o c h r o r m y (w czasie z i m o w i s k ) d l a o c h r o n y i za­
c h o w a n i a stanu l i c z e l i n o ś c i w y m i e n i o n y c h p o ­
pulacji g n i e ż d ż ą c y c h się w zachodniej c z ę ś c i
ZSRR.
11
Berneńska konwencja
ochronie dzikich zwierząt
i środowisk naturalnych
nie zamieszczonych w z a ł ą c z n i k u I I .
Załącznik I V w y m i e n i a środki i metody pozyski­
w a n i a zabronione d l a z w i e r z ą t ł o w n y c h , w s p o m n i a ­
n y c h w z a ł ą c z n i k u UL
Kampania Europejskiego
Centrum Informacji
o Ochronie Przyrody
V
K o n w e n c j ę t ę o t w a r t o do p o d p i s ó w w Bernie
w d n i u 19 w r z e ś n i a 1979 r. P o d p i s a ł o j ą dotychczas
18 p a ń s t w .
Symbolem kampanii o ochronę dzikich zwierząt
i i c h n a t u r a l n e g o ś r o d o w i s k a p r o w a d z o n e j przez
E u r o p e j s k i O ś r o d e k Informacji o O c h r o n i e Przyrody
z o s t a ł a w y d r a (Lutra Jutra), k t ó r e j l i c z e b n o ś ć znacz­
nie z m a l a ł a w Europie, a z w i e l u t e r e n ó w została
wyparta całkowicie. Konwencja b e r n e ń s k a przewi­
duje j e j ś c i s ł ą o c h r o n ę .
C e l e m k o n w e n c j i jest z a p e w n i e n i e o c ł i r o n y d z i ­
k i m r o ś l i n o m i z w i e r z ę t o m oraz i c h n a t u r a l n y m
ś r o d o w i s k o m , przy czym s p e c j a l n ą u w a g ę p o ś w i ę ­
cono g a t i m k o m m i g r u j ą t y m .
Państwa-Strony w konwencji zotwwiązały się,
m i ę d z y i r m y m i , do:
- w s p ó ł p r a c y w s z ę d z i e tam, g d z i e zajdzie tego
potrzeba, a s z c z e g ó l n i e g d y m o ż e to z w i ę k s z y ć
skuteczność podejmowanych środków,
- popierania i koordynowania b a d a ń z w i ą z a ­
nych z celami konwencji,
- wspierania reintrodukcji rodzimych g a t u n k ó w
r o ś l i n i z w i e r z ą t , j e ś i i to p r z y c z y n i a s i ę do o c ł i r o n y
gatunków zagrożonych.
K o n w e n c j a zaopatrzona jest w cztery z a ł ą c z n i k i
zawierające szczegółowe zobowiązania państwstron k o n w e n c j i ;
Z n a c z n i k I o b e j m u j e 119 g a t u n k ó w r o ś l i n obec­
n i e z a g r o ż o n y c h w y m a r c i e m . B ę d ą one o d t ą d ś c i ś l e
c h r o n i o n e . S ą to g ł ó w n i e r o ś l i n y w y s t ę p u j ą c e w po­
ł u d n i o w e j Europie.
Załącznik I I obejmuje z w i e r z ę t a o c a ł k o w i t e j
ochronie g a t u n k o w e ) . Jest w ś r ó d n i c h 55 g a t u n k ó w
s s a k ó w , 294 g a t u n k i p t a k ó w , 34 g a t u n k i g a d ó w i IV
gatunków płazów.
W załączniku III z n a j d ą się z w i e r z ę t a zasługujące
na p e w n ą o c h r o n ę , c h o c i a ż i c h p o p u l a c j e s ą wystar­
c z a j ą c o liczne, b y b y ł y u ż y t k o w a n e w drodze p o l o ­
w a n i a . O b e j m u j e o n n i e k t ó r e ssaki, n i e k t ó r e g a t u n ­
k i p t a k ó w oraz w s z y s t k i e g a t u n k i g a d ó w i p ł a z ó w
12
ZDJĘCIA: LESZEK
K.
SAWłCXI
19 w r z e ś n i a 1979 r. oficjalnie z a i n i c j o w a n o w Ber­
n i e k a m p a n i ę i n f o r m a c y j n ą o ,,Ochronie d z i k i c h
z w i e r z ą t i i c h n a t u r a l n y c h ś r o d o w i s k " . Jej c e l e m
jest r o z b u d z e n i e ś w i a d o m o ś c i s p o ł e c z n e j o a l a r m u ­
j ą c y m z m n i e j s z a n i u s i ę naszej fauny i flory, co
w y m a g a p i l n e j a k c j i n a s k a l ę e u r o p e j s k ą oraz stwo­
rzenie poparcia d l a k o n w e n c j i ,
Każdt; p a ń s t w o c z ł o n k o w s k i e organizuje tę kam­
p a n i ę w e d ł u g s w y c h z a m i a r ó w i potrzeb, k ł a d ą c
nacisk na w ł a s n e , specyficzne p r o b l e m y , a Rada
Europejska p e ł n i r o l ę c z y n n i k a i n f o r m u j ą c e g o ,
koordynującego i inspirującego. Dla celów kampa­
n i i powstaje specjalny p l a k a t i f i l m . F i l m obrazuje
losy m i g r u j ą c e j c y r a n k i , u k a z u j ą c r ó ż n o r o d n e p r o ­
blemy napotykane w trakcie jej w ę d r ó w k i i podkre­
ś l a j ą c znaczenie w s p ó ł p r a c y m i ę d z y n a r o d o w e j i ak­
t y w n e g o uczestnictwa ze strony p o s z c z e g ó l n y c h
o b y w a t e l i w ochronie z w i e r z ą t i i c h ś r o d o w i s k a .
Ryś - sjmibolem ochrony
dzikich zwierząt
w Portugalii
K a m p a n i a ochrony p r z y r o d y w P o r t u g a l i i k o n c e n ­
truje s i ę g ł ó w n i e na o c h r o n i e rysia {Lynx pardina)
oraz Serra de M a l c a n a , g ó r z y s t e g o r e g i o n u w ś r o d ­
k o w e j P o r t u g a l i i o dobrze zachowanej, ś r ó d z i e m n o ­
m o r s k i e j formacji k r z e w i a s t e j ,,maquis" i p o p u l a c j i
rysia, k t ó r e m u s z ą b y ć ocalone przed c a ł k o w i t ą
z a g ł a d ą . Ryś z o s t a ł u z n a n y za s y m b o l ochrony przy­
rody w t y m k r a j u .
R. D .
Dawnych
żartów czar
DZIELNY MYŚLIWY
- Mąż szanownej s^iadki musi być dzielny my­
śliwy, c z ę s t o w i d z ę , jak przechodzi kołonaszej
willi
w pełnym rynsztimku
myśliwskim.
- E, lepszy on automobilisła. niż myśliwy: z polowama zazwyczaj wraca z pustemi rękami, nato­
miast ilekroć Viryjedzie autem, za każdym razem coś
przywiezie: to gęś przejechaną, to parę kaczek, to
wreszcie k u r ę . A wczoraj to przywiózł nawet spore
prosię...
•
MICDZY MYŚLIWYMI
~ Mój brat tak świetrue naśladuje
wnet zjawią się kozy.
- A ja to ci potrafię k u r o p a t w y z w a b i ć .
- To ińc: mój stryj to ci tak potrah naśladować
słowika, że zairueszicały o b o k poeta począł zaraz
pisać wiersze miłosne.
- Co to wszystko znaczy! Mój syn tak naśladuje
pianie koguta, że tylko patrzeć jak słońce wschodzi.
MYŚLĄCY MYŚLIWY
- Pan dobrodziej to musi być myśliwy?
-Ato
poczem pan poznał?
- Bo pan ma taką myślącą twarz.
•
MYŚLIWSKI DOWCIP
- W i e p a n co, p a n jest dla m n i e jak kompletne
polowanie. ..Zając" się pan nazywa, na „ M y ś l i w ­
s k i e j " p a n mieszka, m a t k a paiiska z domu „Charcik ó w n a " , a t e ś ć p a ń s k i n a z y w a s i ę ,,Śrutefc",
- Może być tylko w tem polowaniu, to nie pan do
Zająca, lecz Zając pana strzeli, i to w uctml
•
głos kozła, że
DUMAS O J E L E N I U
Aleksander Dumas pokazywał
pewnej cudzo­
ziemce Ogród Zoologiczny w Paryżu. Dama ze zdzi­
wieniem ogląda jelenia z podwójnymi
rogami.
- Co to za zwierzę? - pyta.
- To... to... jak to pani powiedzieć? Sądzę, że to po
prostu wdowiec, który się powtórnie
ożenił...
BEZ ŁADUNKU
,,Mys7iwy ' opowiada:
- Mówię panu. zajęcy jak psów! Strzelam... Paff
raz... Paf! drugi raz... Paf! trzeci raz... PafL..
- Jak to, a nie ładował pan strzelby po dwóch
strzałach?...
- Ech, nie miałem nawet na to czasul...
•
PSIE WYŚCIGI
Macpherson ma charta, Brown także.
Umówili
się, że za dwa tygodińe urządzą wyścigi. Właściciel
psa zwycięzkiego
otrzyma
Whmtów.
Macpherson dowiaduje się. że pies Browna miał
wypadek i kuleje. Dzworń do Browna: ..Zrzekam się
wielkoduszińe
wyścigu za odstępne w wysokości 10
hmtów". Brown zgadza się.
Przyjaciele dziwią się, że Macpherson
wspaniałomyślrńe zrezygnował z 90 funtów: „Dlaczego nie
zażądałeś, żeby wyścig się odbył. Twój pies byłby
napewno wygrał". - Nie wygrałby, zdechł tydzień
temu.
•
O BOCIANACH
- Na przyszłej lekcji, moi chłopcy,
opowiem
wam o ttocianach - mówi nauczyciel
zoolo0i.
- Bujać to my. - odzywa się mały Józio - ja
przecież wiem; nie ma wcale żadnych
bocianów.
•
DOZORCA ZWIERZYŃCA
Kandydata na dozorcę ogrodu zoologiczi}ego eg­
zaminuje dyrektor
zwierzyńca:
- J a k i e kroki przedsięwziołby
pan, gdyby nagle
tygrys wyłamał kraty klatki?
- Bardzo długie, panie dyrektorze - odpowiada
tiez wahania kandydat na dozorcę.
Dziś lis n i e chce brać przynęty,
Arń rńe chce iść na wab.
Więc pytarńe czym s i ę żywi
Podczas zimy, gdy brak żab?
Ale z głodu ińe padają
Więc na pewno pokarm mają.
My wracajmy do sposobu
Skutecznego polowania - Może jamrńk. który lisy
Z nory na nas powygania?
Może to i da wyruki
Tylko gdzie są te jamniki?
Albo lepiej wprost powiedzmy
Bo tu nie ma czego kryć
Każdy z tych sposottów dobry
Tylko lisy muszą być!
A obecnie zdaje mi się
Stan najlepszy jest w Komisie!
SZARAK
ŚCISŁY ROZKŁAD
/ myśliwy: Czy uwierzysz pan, że ja w trzech
dniach strzeliłem 999 zajęcy?
11 myśliwy: Już lepiej od razu powiedzieć
tysiąc.
ImyśliYfy: Sądzi pan, że dla jednego zająca b ę d ę
bfdgiereai.'
•
WYKRCT KŁUSOWNIKA
Lennik; - A , hultaju, złapałem cię wreszcie! Co ty
tu robisz w lesie z dubeltówką na ramieniu?
Kłusownik: - Ach, nic: ja właśińe szedłem się
zastrzelić.
•
PASZTET Z DZICZYZNY
Pani A pyta pani B, jak wypadło przyjęcie u ich
wspólnej znajomej
przyjaciółki.
- Pod psem, - brzmi odpowiedź. - Zwłaszcza nic
udał się pasztet z dziczyzny.
- Dlaczego?
- Bo był robiony według przepisu „pół na pół":
jeden zając, jeden wół.
Pisze teraz do Redakcji,
Bardzo, bardzo wiele osób,
Prosząc, aby dać na lisa
Jakiś super nowy sposób.
Bo sposoby dotąd znane
Są przez lisy rozpoznane.
POLOWANIE NA KACZKI
Ideały życiowe bywają różne. Jeden
chciałby
mieć dużego szlema, inny żonę - literatkę, jeszcze
inny - willę w Caimes i bogatego wujaszka w Ameryce. Są i tacy, którzy szlema, żonę i willę w Cannes
oddadzą za dobre polowanie na kaczki.
Wyjaśnienie
redakcji „ŁP"
Na skutek przejściowych
trudności z zapewnieniem do­
staw papieru rotograwiurowe­
go, powstało duże opóźnienie
w wydawaniu kolejnych nu­
merów naszego czasopisma.
Na sytuację tę redakcja nie
m iała wpływu. CzyteI ników
i prenumeratorów przepra­
szamy.
13
WIRÓWKA MYŚLIWSKA
O d g a d n i ę t e w y r a z y n a l e ż y w p i s a ć do f i g u r y w k i e r \ i n k u z g o d n y m z r u c h ­
e m w s k a z ó w e k zegara. P o c z ą t e k w p i s y w a n i a o d p ó l oznaczonych kreseczką.
Znaczenie w y r a z ó w :
A) z a j ą c z e k z p i e r w s z e g o w d a n y n i r o k u w w y k o t u ,
B) p t a k ł o w n y , ż y j e g ł ó w n i e na ł ą k a c h ,
C) p t a k ł o w n y z r o d z i n y k a c z e k o c e r m y m p u c h u , zalatuje n i e k i e d y nad
polskie wybrzeże.
D) d z i k a k a c z k a , od listopada do k w i e t n i a b y t u j e na w y b r z e ż u B a ł t y k u ,
E) p o d l e g a o d s t r z a ł o w i s e l e k c y j n e m u ,
F) sztucer p o d w ó j n y ,
G} o b w ó d ,
H) kojec z siatki dla Ijażantów,
I] u k ł a d a n i e psa,
J) pies, k t ó r y zamiast a p o r t o w a ć z w i e r z y n ę , zagrzebuje j e w z i e m i ,
K) d a w n a n a z w a rocznego d z i k a l u b b o b r a ,
L) j e d n a z d z i k i c h k a c z e k .
R o z w i ą z a n i e m o ż n a n a d s y ł a ć w terminie 2 tygodni od dnia otrzymania
,,LP", pod adresem. K e d o k c ł a , , Ł o w l e c P o Ł ^ " u l . N o w y Ś w i a t 35, Oft-029
Warszawa, z dopiskiem „ R o z r y w k i u m y s ł o w e z nr 7".
W ś r ó d c z y t e l n i k ó w , którzy n a d e ś l ą p r a w i d ł o w e r o z w i ą z a n i e , rozlosujemy
nagrodę-niespodziankęoraz pięć książek.
W I E S Ł A W ZIELIŃSKI
ROZSTRZYGNIĘCIE K O N K U R S U „ŁOWCA
POLSKIEGO" N A W S P O M N I E N I E MYŚLIWSKIE
10 marca br. o d b y ł o s i ę p o s i e d z e n i e j u r y k o n k u r s u oa w s p o m n i e n i e
m y ś l i w s k i e w s k ł a d z i e : red. A r k a d y B r z e z i c k i , red. A l b i n K r y ń s k i , red.
Gustaw M r o c z k o w s k i . N a k o n k u r s w p ł y n ę ł y 52 w s p o m n i e n i a o d p o w i a d a j ą ­
ce w a r u n k o m k o n k u r s u . J u r y d o k o n a ł o oceny n a d e s ł a n y c h p r a c z n a s t ę p u j ą ­
cym w y n i k i e m .
Pierwszej nagrody nie przyznano, u s t a n a w i a j ą c w zamian po
r ó w n o r z ę d n e nagrody drugie i dwie r ó w n o r z ę d n e nagrody trzecie.
dwie
D r u g ą n a g r o d ę w w y s o k o ś c i 3000 z l przyznano za w s p o m n i e n i e pt. , , M ó j
z ł o t o m e d a l o w y " opatrzone g o d ł e m „ O k s z a " - a u t o r J e r z y G r a b o w s k i z W a r ­
szawy;
R ó w n o r z ę d n ą d r u g ą n a g r o d ę w w y s o k o ś c i 3000 zl przyznano za w s p o m ­
n i e n i e pt. ,.Dramat p u s z c z a ń s k i " g o d ł o ,,Puszcza ' autor Leopold Pomarnacki z Radomir)
D w i e r ó w n o r z ę d n e nagrody t n e c ł e w w y s o k o ś c i po 2000 z ł k a ż d a
przyznano:
za w s p o m n i e n i e pt. . . P i ę ć w s p o m n i e ń " , g o d ł o ,.Stary N e m r o d ' , autor
Tomasz Lach z Gdaiiska:
za w s p o m n i e n i e pt. „ O g o n i a s t a " , g o d ł o „ K r u k " - autor E d w a r d Z u g a j
z Legionowa.
P i ę ć r ó w n o r z ę d n y c h w y r ó ż n i e ń po 1(K>0 z ł k a ż d e przyznano;
za w s p o m r u e n i e p t
Cztery d n i r y k o w i s k a " g o d ł o , , D r y l t i n g " - autor
Jordan J o r d a n ó w z W a r s z a w y ;
~
za w s p o m n i e n i e pt. ,,Na sarny do Kostrzy", g o d ł o „ J u b a " - autor Józef
K o l a i c z y k z Kostrzy;
za w s p o m n i e n i e pt. „ B u d z i k " , g o d ł o „ R u r a " - autor Stefan K ę d z i e r s k i
z Poniszowic;
za w s p o m n i e n i e p t . , O b i e c a n y lis", g o d ł o „ R o t i m d a " - autor Julian Huta
z Gorlic;
za w s p o m n i e n i e p t „ K a c z a z u p a " , g o d ł o „ F u g a " - a u t o r A n d r z e j Wojcie­
c h o w s k i z ł^odzi.
W s z y s t k i m n a g r o d z o n y m serdecznie g r a t u l u j e m y .
Wyniki hodowlanych prób polowych
młodych psów ras myśliwskich 1979 r.
dokoAczenie z nnmeni 6
Dypłooi I ctoptiU HzysłwłyT
1. Elela Blus - ur. 23.11 1S7B r jamnik krótkowłosy. rodow<idiłw\.
zdobyłił 93 pkt Hodowca Martd Blusi^wirz Włdtoae! Eugen i u M Oardulski z Wdtszawy.
2. Told-Kura z Rydlewa - ui. 25 III 1978 i. jamnik szorstkowłosy,
rodowodowy, zdobyta 90 pkt. ttodowcaLeuekSicikow^ki. Wtaśncii"! -i^ny Czuprykowski z Warszawy.
3. Reno Stobrawo - uj, 25.\T1I.1^78 f. jamtuk szorstko w iosv, PKR
M'LA.XV]-I9847.Z(k>hytda7pkl Hodowca Roman Łiir7.ak Mlascicicl .lulian Stcinak z Warszawy.
4. bOM - Nobilis - ur I.I.1978 r tamnik krotkowkfiy PKR MLXXXV-22202, tdtArfU S-l pkt Hodowfa Wadysław Balawander. Wldściucl Wanda Mazurek z Wdrszdwy
Dyplom n (topnia;
5 Szop-PirkowyspodBorowika,ur 21 Vn,1978r.jamnikszorslkowkrsy. PKR M-LXXX!X-23103. zdob^ 89 pkt. Hodowca M. ShAo-
14
wska. WłMcinłłl Marek Roszkiewkz z Warszawy.
6 Gama Ztotd Nagietka - iir. I2.VI1I.1978 r jamnik krótkowłosy.
PKR M-LXXX1X-2313], zdobyła 74 pkt. Hodowca Baibara Górmk. Waśrtiiel Krystyna Feldman i Warszawy
Dyplom m stopnia^
7. Bill - ur. ?,X1I.1977 i. jamnik długowłosy, PKR M-LXXX-208.17
zdołiyl 67 pkt. W)a5riri(>l Irena Kurki^wict z Warszawy.
8. llka - ur. Z5,XI,1977 r. jamruk szorstkowłosy - karłowaty, PKR
M-LXXIX-206'25, zdobyła 65 pkt Właściciel Alic)a Bobrowska
2 Warszawy.
9. Mdjka u Tamary - ur 19 KII 1977 r. jammk krótkowłosy, PKR
M-LXXX11I-2H64. zdobyła S5 pkt. Właściciel Kraysztof KiweijJii
z Remberlawa.
10, Huba z Jamniczowki - ur, 16.1 1978 r. jamnik długowłosy PICR
M-LXXXn-2l256, zdobyła 64 pkt. Hodowca Botena Karaś. Wlaśociei Tadeusz Stasiak z Tarczyna.
TACJANA WICHER
11. Krab z Szerokiego Boru - ur. 6 VTTT1978 r. }amnlk szorstkowłosy,
rodowodowy, zdobył bl pkl Hodnwrd Aridrzp) Krz>-wihski
Właściciel Igor Polaiiski z Warszawy,
12 Rezeda 7 Szafprówki • ur T VI 1978 r jamnik szorstkowłosy. PKR
M-LXXXV-32197, zdobyła 62 pkl Hodowca Kiystyiia Szafer.
Właściciel AleksarKlra Kiiysztol z Warszawy.
13. Traper-Pirkowy - Apo Arkoudaki - ut 17111.1978 r jamnik
wi«*tk<twli>sy, PKB M-LXXXVI1-22491, zdobył 62 pkt Hodowca
łdnana Kacpersica Wla*nde! AgniesrJca Jaroszewicz z WarW OPOW 19 MAJA 1979 R.
W próbddi startowało 30 psów. W klasie młodych wyżłów udział
wzi^o 15 wyżłów.
Dyplom I stopnia:
1. Cynia Wyżyna Oleska - ur. 18.11 1978 r mały roiinsterlander,
rodowodowa, zdobyła 85 pkt Hodowca Walerian Piastowski
Wtaśaciel Benedykt Kooat z Chrz^towir
2 Gach-Głuchołaski Bór-Ul <<.IV.1978r wyzełiuem.kratkowło
sy. PKR ł^.LXXXlX-23141. zdobył 83 pkt Hodowca Jan Teterwak. Właściciel Cz«sław Bednarski z Opola.
3 Ałf V. Lehnersberg - ur. 16.VI.1978 r maty munsterJandei, PKR
M-LXXXVn-22ei6. zdobyłei pkt. Hodowca Peter Aubłe Własciael Zbigniew Otjrodti 7 Kluc7łK>rka.
Dyplom D tlopDia:
4 Cent - ur. 2 VI 1978 r wyzel ntem szorstkowloty PKR
M-LXXXV-21948, zdobył 79 pkt Hodowca i właśdctel Adoll
KułMła z Opola
5. Wigor - Opolska Pasieka - ui. I.IV.1978 r. wyżrt niem. krótko­
włosy, rodowodowy, zdobył 78 [dct. Hodowca i właściciel Henryk
Wółdk z Opola
6. Aras - ur. i.Vl.l97B r. wyzel mem. szorstłcowłosy. rodowodów)',
zdob^ 78 pkl. Wła^cKiel Henryk Cybulko ze Steblowa
7. Aria - Pira z Samt>orowe] ł-^kl -ur. 8.VII.1978 r seler angielski,
PKR M-LXXX1X-231S1, zdobyta 76 pkt Hodowca Wa)aech
Benn. Własariel Zbigniew Kanecki
B Beza - ui 13 VI 1978 r. mały miinslerlander. PKR ł^-U(XXVII].
22865. zdc4>yla 76 pkt. I-lodowca Franciszek Stiączy. Właściciel
Andrzej Mazek z Otmuchowa.
9 GryfzeZdunowa-uT.t4 V1.1978r wyżełniem-krótkowłosyPKR
M-LXXX1X-23142. zdobył 74 pkt Hodowca Stanisław Domański
Właściciel Zenon S7.aban i Kluczborka
Dyplom m stopnia:
10. Kora - Protawa - ur. 2 VI 1978 r. wyżeł niem. szorstkowłosy PKR
M-LXXXIX-23148. zdobyła 74 pkl. Hodowca Jozef Srebmiak
Właściciel Tadeusz Radczak z Markotowa
11 KoraJ - Protawa - ur 2,VI.1978 r wyzet niem. szorstkowłosy,
rodowodowy, zdobył 73 pkt Hodowca Józef Srebnuak. Właści­
ciel Zdzisław Siry z Wołczyna
12 Nora z Wyżyn - ul. 23.X1.1977 r. wyżeł niera, krótkowłosy. PłOl
M-LXXIV-19352, zdobyła 73 pkt Hodowca Alo)zy Manczek.
Wtaśoael Jacek Metler - PGR Grabowo
13. Greta ze Sti^rawy - ur. 26.IV.1978 r. wyzeł mem. szorstkowłosy
WOl M-LXXXVin-22668, zdobyta 71 pkt Hodowca i właściael
Roman Łuczak z Prędocina.
14. Gaja ze Zdunowa - ur. 14.VI.1978 r. wyżeł niem krótkowłosy,
rodowodowa, zdobyła 64 pkt Hodowca Stanisław Domański
Właściciel Z. Syczewski z łUucztoorka
15. I>ika z Walii - ur 21 VIU.197a i wyżeł niem krótkowłosy,
rodowodowa, zdobyła 63 pkl. Hodowca tiaiinaKuczyiteka Właścidei Eryk Kampa z Komprachcic
W klasie psów małych ras udział wzięło 15 psów.
Dyplom 1 łtopnla zdobyty:
1 Thor - Topór - ur. 31.X.19?7 r, )adglener PKR T-XXXIV-9] 15,
zdobył 92 pirt. Hodowca Wincenty Jakutrawski. Właściciel Bene­
dykt Jędraejczyk z Br/ega
2. Bas z Bystrej Gory - ur. 16.1.1978 r. Springer spaniel PKR
M-LXXXV-22014. zdobył 86 pkt Hodowra Anlimi Markiewicz
Właściciel Jan Maryno w icz z Opola
3. Aga -UI, 15 V1.19781. Springer spaniel. PKRM-LXXXVn-22550,
zdotiyla 85 pkt. Hodowca Zygmunt r^iuot>et. Właścinel Witold
Wielgosz z Pmdnika
4. Draga - Perlą Lubuska - UI. 15.111.1978 r. cocker spaniel, rodowo­
dowa, zdobyła B4 pkt. Hodowca i wlaśociel Serafin Władow
z Głubczyc.
5. Dogda-ur.n.in.l978r.cockerspanie!.PKRM-LXXXni-21635.
zdobyła 83 pld. Właściciel Małgorzata Szparaga z Szczedrzyk.
Dypłni D rtopiia:
6. King z Banku Miast ur. 5.XI.1977 r. fokstener szorBtkovrio»y,
PKR T-XXXn-8662. zdobył 80 pkt Hodow<a Jerzy Świeratyhski.
Wła^iciel Zbigniew Fuchs z Brzega
7 Ara ze Sportowej - ur 3V 1978 r jagdtenei, rodowodowa,
zdobyła 78 pkt. Właściciel Jerzy Sykoś - Łąka 12
B. Jena z Htziczego Boru -ur. 2.VI.1978 r. jamnik szorstkowłosy. PKR
M-LXXXVII-22506. zdobyła 74 pkt Hodowca i właśnrie! Józef
Kędłierstu z Prudnika.
DypfaMt m ftopnia:
9. Tramp-Topót-ui. 31 X 1977 r jagdtener PKRT-XXXV-9234,
zdobył 72 pkt Hodowca Wincenty Jakubowski. Właściciel Ry­
szard Rosińslu z Brzł-ga
10. Ida - Mi^zychodzkie Pojezierze - ur. 3 Vn.1978 r fokstener
szorstkowłosy, rodowodowa, zdottyla 72 pkt. Właściciel JanTunkiel z Stiaduiua
11. Gniewka - Długie Iłcho- ur 25.IX.1977 r. cocker spaniel. WCR
M-LXXVU-20097. zdobyła 71 pkt Hodowca i właściciel Mana
Kuleszyiisłca-ZtenitM z Kędzierzyna
12. Alba - z Damboniowa - ur 1.IV.1978 r. cocker spaniel, THCR
M-LXXXIV-21946, zdobyła 70 pkt Hodowca Zdziriaw Moszyń­
ski. WŁaściriel Teresa Danielczok z Opola
13 Gita - Dhigie Ucho - ui 25,D(,19?7 r. cocker spaniel, PKR
M-LXXXin-21575, zdobyU 69 pkt Hodowca Mana Kuleszynska
Właściael Mana Drwił^a z Opola.
Podsumowując próby tiodowlane 1979 r. należy stwierdzić, że na
czoło wysuwaj!) SIĘ „Hodowle ', z których co najmniej po trzy psy
zimo tu wzięły udział na próbach zajmując nagrodzone miejsca. I tak:
- w rasie niemieckiego wyżła szorslkowtosego. która nadal pozosta­
je donunującą w kraju, wyróżniły się psy pod przydomkiem hodow­
lanym ,.z Żorskie) Warowni , ..Cliala z Kolumnami", ..z Pałuckiej
Stolicy'. „z Naramowic , ..z Olsztyńskiego Łowiska ". „z Kujaw­
skich Łanów'. „z Żurawiej Kępy", ,,zc Stomorgów' ;
w popularnej wśród myśliwych rosie wyżla luemiecjtiecio krótko­
włosego na czoło wysunęły się hodowle pod przydomkami- „z
Zakładu . ..Ezden . „z Hamerh , ..z MieayaławówiŁi". ..z Domu
Wyżłów' ;
- 1 w rasie pointera - ,,z Małej Cłiat>''
W rasach mdyrh - liczną grupę stanowiły - cocker spaniele
z ttodowlii „Papaja", „Junorta'. ,.z Błękitnej Palety ", „Viva", „Sady
Antoniu kowski e ".
- w raste jamników szorstkowłosycfa - wyróżniły się łtodowle: „z
Rydlewa ', ,Z Ujścia Wdy". ..z Morwlowyrh Łowisk".
- w rasie jamnika krótkowłosego - hodowla ..Henmar .
- w laMr jagdtenera InłejoMNJu lener myśliwski) - łiodowle ..Żubroni Zalcąlek. „Leśne Echo' , ..zPałuckiej Stolicy",
- w rasH' nieraieckieau ptochacza myśliwskiego Iwacblelhund)
hodowle: „znad Sawicy , ,,z Węgorzewa',
- w rasie teriera walijskiego (welsh terier) - łmdowłe:. .z Operatora'',
,.z Ossy".
XVni 0G<HJ40nAJ0WE RELO TUALSY
im. prot. dr. Teodora Marchlewskiego w Krakowie
Field Tnalsy. specjalne tiodowlam; próby polowe dla wyżłów ras
angielskich z dupuszczeruem rodowodowych wyżłów memieckich
krótkowłosych, odbyły się 29.IV.1979 r. w Racławicach Kościuszkow­
skich Organizatorem był Zarząd Wojewódzki PZŁ w Krakowie przy
udziale aktywu kynologłcznego działającego na tererue woj. Icraiwwduego. Próby odbywały się na obwodach dzierżawionych pneez ICoło
Łowieckie ..Kormoran' . ktńe jednocześnie przejęło, jako gospodarz
terenu, organizacyjna stronę przygotowania zaplecza gospodarcze­
go. Ułatwiło to organizatorom i komisji sędziowskiej przeprowadze­
nie imprezy, która odbywała się w bardzo ciężkich warunkach
atmosferycznych, w strugach deszczu z porywistymi wiatrami.
W field tnalsach wzięło udział ogółem 22 wyzly z zadiowaiuem
podziału na dwie zasadiucze klasy: młodzieży i otwartej.
W Masie młodzieży jderby) - staftowalo9psów. po eliminacyjnych
rozgrywkach o miejsce
I miejsce i tytuł ..Derby" zd€*yi - Grnłz Małej Chaty-UT. 16.U1.197e r.
rasy pointer. rodowodowy. Wlaśociel Henryk Weigensperg z Rze­
szowa
n miejsce zajęła - Leda - iir 7.11978 r. wyżeł mera. krótkowłosy. PKR
M-LXXXI-20967. Właściciel Stanisław Antosz z Krakowa,
ni miejsce zajął - Uuu-Reks z Góry Ararat - ur. 8.1.1978 r. wyzel
niem. krótkowłosy. PIGlM-lJ(XXIII-21442.WłascKiel Zbigniew Kabata z fdakowa
W łclasie otwartej startowało 13 wyżłów
I miejsca w klasie otwartej me przyznano
n rmejsce i tytuł ..trialera zdobyła - Cedra - Zielona Hacjenda, ur.
3-V.1976 r. pointer. I%R M-LXni-16830. Właściael Ryszard Gawron
z Tych.
_
ni miejsce i tytuł ..trialera " - zdiArfta - Nana ze Zbylitowskiej Gory ur- I9.VU.1976r.pointer nCRM-LXm-16829 Właściciel Jan Tarnow­
ski z Tamowa.
TACJANA WICHER
Z g ł ę t l o k i m ż a l e m zawiadamiamy, ż e w dniu 2 sierpnia 1979 roku zmarł
D n i a 15 listopada 1979 roku zmarł w w i e k u 56 lat
Kołega
STEFAN GRUCHOT
emerytowany major p o ż a r n i c t w a , odznaczony K r z y ż e m K a w a l e r s k i m Orde­
ru Odrodzenia Polski, srebrnym Medalem Z a s ł u g i tx>wieckiej oraz innymi
odznaczeniami p a ń s t w o w y m i . O d s z e d ł z a s ł u ż o n y c z ł o n e k , z a ł o ż y c i e l Koła,
serdeczny przyjaciel i n i e o d ż a ł o w a n y towarzysz ł o w ó w .
C z e ś ć Jego p a m i ę c i !
Z a r z ^ i członkowie
K o l a Ł o w i e c k i e g o N r 1 w Łodzi
Kołega
pik w stspocz. FRANCISZEK WANIC
w s p ó ł z a ł o ż y c i e l naszego Koła, wielokrotny c z ł o n e k jego w ł a d z . W z m a r ł y m
straciliśmy dobrego k o l e g ę i wieloletniego towarzysza ł o w ó w .
C z e ś ć Jego p a m i ę c i !
Wojskowe Kolo Ł o w i e c k i e
Nr3J6„Łoś"
Z g ł ę ł x ) k i m ż a l e m zawiadamiamy, ż e w dniu 21 stycinia 1980 roku
odfłzedł z n a s z y c ł i s z e r e g ó w do ,,Krainy W i e c z n y c ł i Ł o w ó w " w w i e k u 54 łat
Kolega
ANTONI DOBROWOLSKI
D o s k o n a ł y wabik 7e szwed7k4 mcmbionĄ (kiilazicnie 7aj<łca) na lisy, kuny i inne
Kana dżwi(;k<iwa do nauki z instrukrjdmi
komplet 550,-zl, Wysyła tylko za 7,aliczeniem pocztowym, według kolejności zamo
wień ,.Pracownia Wabików Myśliwskich"
Edward Billik, ul 1 Maja .1 '2, 32-750 Niepo­
łomice, WOJ, m. krakowskie lei. 2B6. B6'B0
Koło Łowieckie Nr I w Ostrowcu zakupi
ułożonego psa dzikaiza Wiadomosr-(Mro­
wieć. Osiedle Słoneczne 12 109 tel. 21-483
93.80
Unieważniam legitymacja^ PZL wydana
przez Zarząd Wojewódzki Krosno. Tadeusz
Kwas.
89/80
Unieważniam zgubloii4 legitymację PZł
wydaną przez Zarząd Wojewódzki Kosza­
lin. Henryk Zimoch
87 '80
Sprzedam szczeruęta rodowodowe, kare­
lskie psy niedźwiedzie po zldlimieddiistach
polujących. Odbiór 10 maja. Mieczysław
Golec, Mirosławicka 40,78-520 Złocieniec,
tel. 718-15 po 16-tei.
91 80
UniewAŹnlam zgubioną legitymacji; PZL
wydaną przez Zarząd Wojewódzki Olsztyn.
Wactaw Fabiszewski
88 80
Karelskie psy niedźwiedzie siedniio-ty
godniowe po 5 ^-zerwca sprzeda Tadeus7
Sikora, Leśnictwo Moszczanicc, 38-544 Wi­
słok Wielki woj. Krosno
92/80
S z c z e n i ł a wyżełki niemieckie krótko­
włose. Rodzice ztntomedaliści. zwycięzcy
.Jesiennych
Konkursów
Regionalnycłi
i Ogolnoltrajowych Foksteriery szorstkowlose. rodzice polujący, zwycięwy Polski sprzedam. Burski. Baidrryctiów 5. 99-200
Poddębice k. Lodzi tel 397
97 80
d ł u g o l e t n i c z ł o n e k i p r z e w o d n i c z ą c y komisji rewizyjnej naszego Koła,
z a m i ł o w a n y m y ś l i w y i serdeczny towarzysz ł o w ó w . N i e c ł i knieja szumi
wiecznie nad Jego m o g i ł ą
C z e ś ć Jego p a m i ę c i !
Zarząd i c z ł o n k o w i e
Koła Ł o w i e c l u e g o , ^ e l e ń "
W Dębnie
Spnedam i ^ i r e r 7x64 z lunetą 4 Zeiss
Jena DDR. K Neumaiui, Kiuzęluik. ul. Abchowska 12, woj. Toruń
94 '80
W y ż e O u Itrótkowłose pn rodzicach wyso­
ko ocenianych na krajowycłi konkursach
sprzedam w czerwcu Władysław Okraska,
09-546 Kiernozia, ul Osiedle Kościuszki 21
k Łowicza, tel 62 Kiernozia.
98'80
Sptx«4afli po 15 maja wyżelki niemiec­
kie, krótkowłose |>o doskonałych rodzicach,
wielokrotnych zlotomedalistach. Dyplomy
II stopnia, pierwsze lokaty, certyfikat na
championa. Bardzo dobrze pracujące na
wodzie i w polu, Kazimierz Sprycha, Koz­
łówka k Lubartowa. 21-132 łCaminnka woj
Lublin
96 80
Spizedan kbks ,.Winchester' 10-rio
strzałowy. Janusz Hupert, Bylom, ul. Pie­
karska 45. Te!. 81-24-56
99 80
Wrłsh Iwriery szczenięta sprzedani - J
Ko57.łyła,Tomas/ów Maz. ul.Zubrzyckiego
114 a m 12 teł 54-97 .
95/80
IJntewabiUn legitymację PZL wydaną
pizez Zarząd Wojewódzki Krosno Zdzi­
sław Drmla
90/80
iagAenery szczenięta sześctotygodniowe po rodzicach polujących sprzedam. Ja­
cek Bartosiak, Warszawa. Candiego 646
tel, 44-94-66 po 17-ej118 80
Sprzedam pointera pełnorodowodowego. jednorocznego. Jan Kulnik, 87-500 Ry­
pin, Kościuszki 26, lei 21-9:?
119^80
15
Po jednej z wielu bitew (...) Czyngis-chan wyru­
szył z Dałan Nemiirges z biegiem rzelci Chałdry
(rzeka na wschodniej granicy MRL - przyp. tłum.)
i zarządził apel. Po przeliczeniu żołnierzy
okazało
się, że jest ich dwa tysiące sześciuset.
Czyngis-chan
posuwał się z tysiącem trzystu żołnierzami zachod­
nim brze0em
Chałdry. a Urunci i Mangkuci równie w tysiąc trzysta ludzi - posuwali się wschod­
nim brzegiem Chałdry. Po drodze zdobywali sobie
pożyyfienie urządzając polowania. Kuiłdar (pchnię­
ty dzidą podczas niedawnej bitwy), którego rana
jeszcze się nie zagoiła, nie posłuchał
ostrzeżenia
Czyngis-chana i rzucił się rówiueż na
zwierzynę.
Wtedy rana otworzyła mu się znowu i zmarł (...)
Czyngis-duD
poiaje. Wg miniatury z r ę k o p i s u trancuskiego z X V wieillŁ
Na co polowano
w Mongolii
w czasach
Czyngis-chana
Oczywiście nie tylko w okresie panowania tego
twórcy i władcy największego imperium w tiistorii
świata, ale także długo przed nim i po nim. Tytuł
garści informacji na ten temat jest tniwiem odniesie­
niem do konkretnego źródła, z którego je zaczer­
pnięto, tak zwanej „Tajnej łiistorii Mongołów",
anonimowej kroniki mongolskiej z X i n wieku.
[>zieło tu udostępnione zostało polskim czytelnikom
po raz pierwszy w roku 1970 przez Państwowy
Instytut Wydawniczy, w doskonałym tłumaczeniu
Stanisława Kałużyńskiego, który również opatrzył
je wstępem i komentarzem. Tekst wzbogacił pięk­
nym opracowaniem graficznym Andrzej Strumiłło.
Jak pisze we wstępie St. IĆatużyński (.,,) Podsta­
wowymi elementami bytu społecznego i material­
nego ludów stepowych były organizacja
rodowoplemienna,
koczownicze
pasterstwo
połączone
często z myślistwem i wiełka ich rucłiliwość (...)
Nic więc dziwnego, iż w „Tajnej historii" opisują­
cej życie i dzieło Czyngis-cłiana oraz wydarzenia
w rozległym państwie, nie mogło zabraltnąć wąt­
ków i wzmianek na temat uprawianych, zarówno
przez władcę, jego najbliższe otoczenie a także
licznycłi poddanych, łowów na dzikie zwierzęta.
Czy były one inne od uprawianych w s p ^ c z e ś n i e
w lulongolskiej Republice Ludowej, lub na przylcład
przed ośmioma wiekami w Polsce? Czy w X i n wieku
były w Azji Centralnej jakieś nieznane już dzisiaj
gatunlu, na które polowali wtedy tamtejsi myśliwi?
Okaże się, że różnice nie były znów tak znaczne,
jeśli powiemy, że omawiana łtronika wymienia
wśród zwierząt, które zabijano dla mięsa i skór,
bądź odławiano - między irmymi - sobole, łasice,
gronostaje, wiewiórki, tarbagany, łosie, jelenie,
górsłde barany, dzikie konie. Z dziko ż y j ą c y ^
zwierząt występowały wówczas również w i l k i , żu­
rawie, jastrzębie, błotniaki, myszołowy, cietrzewie,
dzikie kaczki, dzikie gęsi. wodne sotwle (norki),
a w okolicacli pustynnycti dzikie osły; nie brakło
też, jak się okazuje, czarnych wron.
Informacje te nie zostały podane w ,,Tajnej histo­
Jak widać nadmierna pasja łowiecka stawała się
niejednokrotnie przyczyną śmierci taltże wielkich
tego świata. Warto w tym miejscu przyp>omnieć, iż
los w podobny sposób jak mongolslciego wodza,
doświadczył w kilka wieków później naszego króla,
Stefana Batorego.
Czyngis-cłian nagradzał swoich sprzymierzeń­
ców, między innymi, zezwoleniem zabierania na
własny użytek ubitej przez nich zwierzyny ste­
powej.
W innym miejscu znajdujemy informację o kup­
cu, który jadąc na białym wielbłądzie pędził tysiąc
baranów, aby za nie kupić skórki sotjolowe i wie­
wiórcze.
Jak zanotowano w „Historii" poszczególni chano­
wie polowali z sokołami i robili ot>ławy na dzikie
zwierzęta (przeważnie w stepie, otaczając pewien
jego obszar).
Natomiast o sposot>ach polowania dowiadujemy
się pośrednio z ust samego Czyngis-chana, który
powiedział do jednego ze swych dowódców:
(...) Synowie Toido'y z Kudu Kałem i
Cziłaunem
na czele uszli w popłochu.
Ostrzeliwującsięzłuków
uszli jak dziki osioł z arkanem na szyi, jak jeleń ze
strzałą w ciele. Jeżeli dostaną skrzydeł i wzlecą dc
meba, to czy ty Stibe eteju, nie staniesz się sokołem
i nie schwytasz ich? Jeżeli zamienią się w tarbagany
i grzebiąc własnymi pazurami schowają siew ziemi,
to czy ty nie staiuesz się żelazną łopatą, nie tyędziesz
kopał w poszukiwaniu za nimi i nie dopadniesz
ich? (...).
Kiedy indziej władca ów tak oto skomentował
pewne zdarzenie polityczne: (...) Szary błotniok
zechciał złapać cyraakę (...).
rii" wprost, przy okazji relacji z określonycłi polo­
Stanąwszy u szczytu potęgi Czyngis-cłian począł
wań, bowiem opisów takicłi tam nie ma, lecz wyszu­
nagradzać łiojnie swych przyjaciół. Wśród licznych
kać je można podczas dokładnej lektury całego
rozkazów jalcie wtedy wydawał znalazł się i taki:
tekstu i to przy różnych, z łowami wcale nie związa­
(...) Kiedy udajemy się na polowaiue z sokołami
nych okazjach. Są to często luźne uwagi pomiesz­
lub na obławę, straż nocna (część gwardii przybocz­
czane przy okazji opisywania różnych zdarzeń, zna­
nej mongolskiego władcy - przyp. red.) ma brać
leźć je można też w cytowanych w kronice przypo­
udział wraz z nami w polowaruu z sokołami i na
wieściach, przysłowiach, porównaniach, powiedze­
ołjiawiel (...).
niach, a nawet w swego rodzaju ,,rachunku sumie­
W roku świni (1227) zmarł Czyngis-chan, a w rok
nia" lub też samokrytyce następcy Czyngis-chana.
później, w roku myszy,zgodniez jego wolą wybrano
Wydaje nam się, że najlepsze nawet omówienie • wielkim dianem jednego z synów zmarłego - Ogonie zastąpi o r y 0 n a ł u i dlatego dla scharakteryzo­
deja, oddając mu tron ojca wraz z dziesięcioma
wania ,,spraw łowieckich' średniowiecznych no­
tysiącami straży przytiocznej oraz poddany lud
madów z Centralnej Azji zdecydowaliśmy się zacy­
w centrum państwa. Kiedy i ten chan jechał na
tować poniżej te fragmenty ,,Tajnej historii Mongo­
polowanie z sokołami lub ol>ławę, zgodnie z jego
łów", które mogą zainteresować naszych Czytel­
rozkazem, towarzyszyło mu wtedy połowę stanu
ników.
straży nocnej, czyli 500 gwardzistów (prócz tego
była do ochrony władcy straż dzierma - przyp. red.).
(...) Bodonczar dotarłszy do miejsca zwanego BałOstatnią wreszcie iriformacją na temat zwierzyny
dżun Arał. zbudował sobie szałas z trawy i tam się
jest zdanie jakie znajduje się w zakończeniu ,,Taj­
zatrzymał. Pewnego razu zauważył, jak szara saaunej tiistorii", kiedy to Ogódej-chan po latach pano­
ca jastrzębia scłiwytała cietrzewia i zjadała go.
wania, czując zapewne zbliżającą się śmierć, robi
Z włosia konia zrobił sidło, złapał ją i oswoił. A po­
swego rodzaju bilans własnej działalności, wymie­
nieważ Tue miał mc do jedzenia, podkradał się do
niając cztery czyny chwalebne i cztery czyny nie­
zwierzyny zagnanej przez willd na urwiska, zabijał
właściwe w swoim dotychczasowym postępowaniu.
ją z łuku i wespół z wilkami się żywił. Zbierał
także
Do tych ostatnich zalicza to, iż (...) ot>awiając się
objedzone przez wilki ścierwo i zjadał,
karmiąc
zazdrośnie, że stworzona z przeznaczenia Nieba
w ten sposób siebie i swego jastrzębia. Tak minął
i Ziemi dzika zwierzyna odejdzie w stronę łowisk
rok.
moich starszych i młodszych braci, kazałem budo­
Nastała wiosna. W czasie przelotu Jcaczeic wygro­
wać ogrodzenia i wały i naraziłem się na słowa
dzi/ i wypuszczał na nie jastrzębia. Nałapał w ten
nagany ze strony starszych i młodszych braci (...).
sposób (...) wiele (...) kaczek i gęsi (...).
A zapisano to w miesiącu daniela (lipcu), roku
(...) Pewien człowiek z plemierua Uńangkaj upo­
. myszy, czyli 1240 naszej ery, gdy dwór chana obozo­
lował trzyletniego jelenia i piekł na ogniu jego
wał na stepie Kode'e Arał nad Kerulenem.
żebra i wnętrzności (...)
Jako ciekawostkę można jeszcze podać, że
Nad Błękitnym Jeziorem młody Temudżyn (póź­
w owym czasie Mongołowie posługiwali się w swej
niejszy Czyngis-chan) obozując wraz ze swoją ro­
chronologii dwunastoletnim cyklem zwierzęcym,
dziną żyw^ się (...) polując na tarttagany i szczury w którym kolejne lata określano nazwami dwimastu
stepowe (...). W pewnym miejscu ów Temudżyn tak
zwierząt: zająca, smoka, węża, konia, owcy, małpy,
oto mówi (...) matlLa Ko'akczin słyszy jak łasica
kury, psa, świni, myszy, byka i tygrysa.
i widzi jak gronostaj (...)
(opr. Kai.)

Podobne dokumenty