Show publication content!

Transkrypt

Show publication content!
C<tło roc znv
daction du TRZECI MA.J, 1~
passage Tivoli, ii Paris.
W ANGLII , opłaty i roskazy na
Dzirnnik przyjmuje Jg. JAcKows11.1,
10 Dukestrcel. SL.James,s,London,
opłata roczna 12 Sz., pófroc1.na i
sz., ćwierćroczna 4sz.W Belgii opiat• i rozkazy na
Dziennik przyjmuje P. Kaliński .
29 ruc Pachau Bruxellcs.
abonament na TRZECI
MAJ Io )est 48 N. wynosi fr. 12;
na n. 2'ł fr. 7; na n. 12 fr. 4.
Trzeci Maj wychodzi raz w tydzień.
Ogloszrmia prywatne umieszcza
za opfat't_ 50 ce11lJ·mÓcv od wie~sza.
Mandaty pocztowt wysiawrnne
hyć mają na im ie Mr A dolphe.
\V szelkie pisma i przesyłki piemę·
żnc adressowane być mają: a la re-
a
2 UPCA
Gdyby los Ojczyzny naszej - mi al być ou zbiegn wy·
padków, lub obcych łaski zależnym - gdyby polskiemu
obywatelstwu, nie inna dziś, jeno biernego a cierpliwego
oczekiwania przypadać miała rola : - toć jeszcze, aby
prawa służyć mog{!ce Polsce do tej niesłychanej dot{!d
wzglę<lności Europy, nie zatarły się w pamięci i uczuciu
narodów - musiałyby się one przedstawiać pamięci tej,
pewnym, widzialnym, dotykalnym znakiem. Znakiem zaś
tym, symbolem reprezentuj<Jcym i nadzieje i prawa uja·
rzmionego narodu, 'jest: powtarzarny-Rzcid. ("'")
Dla czego, spytać kto może, Pł'ładza jedynym być
ma, dla obcego oka znakiem samoistności najechanego
narodu? .. . Dla tego, że obce oko, niezdolne samo przez się
sięgn\lĆ i ocenić wnętrza narodu - o stanie takowego,
wnosić musi, z dokonanych już fakt.ów, póki zaś te na jaw
niewyjtl(l, ze stanu głównego w ciele społecznem organu.
Gdy patrZ\lC na machine, głównego niedoslrzeżesz koła,
to natnraluie machine nic warta szacować musisz. Gdy·
by więc jakimś niesłychanym ~udem, zdarzyć się kiedy
miało-że ce ktoś spig;cym Ojczy~nę powróci >'>-·to o tyle
tylko, o ile ów ktoś, widz\lc głowę uwierzy w exysten·
cy~ i reszty ciała.
Czynillmy niepodobne to do wia·
(')Patrz T rzeci Maj z daty 28 Maja i 25 Czerwca h. r. N. 18 i
·
· (') Patrz Trzeci Maj z dnia 3o Kwietnia, •8 Maja i • 5 Czerwca, n. "• 18, 21.
Rok IJJci;
Oddzioł
II.
ry przypuszczenie, uie dla tego, abyśmy chcieli folgować;
niedołęztwu , lenistwu , i otrętwiałości , - ale . abyśm ,.
okazali, że schodz{lc nawet niżej zera wszelkiego w na ro:
dzie patryotyzmu, jeszcze konieczność własnego rz\ldu
nieochybn{! nieodbit(l Conditio sine qua non się okazuje.
Pytamy więc teraz, jakby opieraj{!c część nadziei na·
szych na własnej usilności- można z~ pomnieć o tern, co
je ski1piać, co niemi kierować ma? ........ Najbujniejsza
imagiuacya, 11iezdota sobie wys t awić obrazu jakiejkolwiek
zbiorowej między ludzmi roboty. bez pewnego w niej steru i kierunku. A my Polacy, chcielibyśmy najtrudniej·
szew ~prawach ludzkich zadanie, bez komendy, dowódzcy,
porzędku wykonać. Zaiste, zastanowiwszy się nieco, nad
OW{l <lziwn<J sprzeczności<,!- między sercem a rozumem polskim przychodzi zw{!tpić o pierwszem lub z rozpaczać o
drugiem.
Najmniej samodzielnego umysłu obywatele w Polsce,
większiJ część powinności swych wzgledem. najech;iuej
Ojczyzny, zdaj{!c na miłosierdzie Boże i na przezorn{l
względność Europy, radziby wszakże zapewnić między
Polakami jedność, aby dzieło wynarodowienia tern spo·
sobem utrudnić i opoźnić -- radziby z żałobe SW{l do
21.
(ci~g dalszy· ;
- On zemdlaf, zawołaf I{.cktor zrywajitc siQ z miejsca
slaj~c przed Prukororern.
- Przestać, rzekł spokojnie Prokuror i odlać go wodą.
Jeden z policyantów wybiegł i wrócił z konwią zimnej wo<ly; cblusn~ł nią na studenta, ten zadrżał, polrZ<}Sł głową,
otworzył oczy, mrul<neł tali. cicho że go ledwie sł'ycbać było:
- Ja nic nie wiem,- i omdlał na nowo.
Po dwóch czy trzech polaniach przyszedł nakonicc do siebie: lecz ani mówić, ani na nogach utrzymać się nie mógłwyniesiono go więc z sali, a na jego miejscu drugiego obalono.
Tym sposobem, pomimo oporu i wsluwieuia się tak Rektora jak i profosso_rów odbyły się inkwizycie we wszystkich
klassach. Czy to ból wymógł na niektórych uczniach podyktowm1e im lub przynajmniej d wojdko t'fómaczyć się mające
odpowiedzi. Cz) też Prokuror przez czas tych inkwizycyi
nowe porobił odkrycia, nazajutrz kilkudziesiąt studentów
zamknięci byli w więzieniu. Przez parę niedziel Prokuror
często ich odwiedzał w towarzystwie policyantów i nahaja,
lecz po zasępionem czole jego widać było że mu nie idzie
po myśli, że nic takiego odkryć nie może coby jakkolwiek do
1.amiarów jego posłużyć mogło.
-------
ł34·2.
Czas upływał, ,V. Xieże lada moment miał' nadjechać,
trzeb'l ">iQ było spieszyć, a nahaj lubo coraz częściej i gwa•!Lowniej używany nic nie pomaga·f 1 przebieg·fy więc Botwinko do
nnego udaf się sposobu.
Pomiędzy więźniami dwóch byfo studentów którzy zdawali się najłatwiejsi do obafamucenia i najwięcej więzieniem . i
z<fem trak~ow.aniem umQ·~zen i ; jeden, syn miejscoweg·~ stolarza nazwiskiem Tyr; drugi, Kolasson, syn Rektora. Jednej
nocy, drzwi więzienia otworzy·fy się, Tyz i Kolassori otoczeni policyantami wyszli na ulicę i poprowadzeni zostali do
mieszkania Proknro1 a
W nęsislo oświeronym pok()ju, przy żywym kominkowym
ogn iu, Prokuror sicdzia{ z lulk ą w jeJnym ręku, a jakimsic
papierem '1" drugim, i przez czas jakiś milc:Z~c patrzaI na prZJ'•
prowadwnych więźniów. Nareszcie, sądząc widać że juź do .
statecznie umagnetyzował ich wzrokiem, kazał oddalić zię po ·
licyantom i rzekf fagodl!ie :
- Serce mnie boli że muszi_: tak surowo z wam· się obcho·
dzić, ale powinność przedewszystkiem !
Tu westchną1', oczy po<lniós{ do góry i dodał~ - sam nit
wiem dla czego was szczegóniej polubiłem, radbym wyrwać
was z nieszczęścia, powiedzcie mi więc prawdę czy wiecie o
spisku ?
- Nic Panie nie wiemy, oba razem odpowiedzieli mimie·
eni ofagodno§cią Prokurora.
I - Wierzę
wam , ale moje zaufanie nic wam niepomoże oto pisze do mnie JW senator Nowosilców że wszyscy co siiz
22
-
332 -
wszystkich drzwi kołatać, radziby trzymać się w pogoto·
wiu i czujnose1 na pierwszy przyjazniejsz.y odgłos.
Wszystko to już pewni! stanowi akcn, działanie . Babska ta polityka, niedaleko zapewne zaprowadz.ićby mogła
- ale, aby i na tej już drotlze, z miejsca przynajmniej
rus zyć, aby poprostu w g. ~pia nie grać potrzebnem byłby
rz\!d. Ktoż bowiem utrzymać potrafi w zwillzku i wie ·
dzy o sobie, pod sześcio rożnemi rziJdami rozerwan e
polskie kraje? - kto wedle różnorakiej potrzeby i mo
żuości urz\!tlzi na pierwsze zawołanie pochopu\! goto ·
wość? - klo rzecznikiem tej sprawy przed ohcemi być
może ?•. „ ... Jeśliby każJy miał mieć prawo w tej mierze
wedle swego ro~umieuia przewodzić - to zapewne na
przewódzcach niezhęclzie,-lecz gdy jeJen powie biało,
drugi powie t;Zarno;. ów w prawo ten w lewo b~clzie ci!!·
gn\lł -- kogoż z mnóstwa przewodników' na rod masłu­
chać? PrawJopodohnie naród, strzegttc siQ złego wyboru,
w przeJstawianych mu sprzecznych środkach, pozostanie
bez czynnym, albo rozbije się, na współubicgaj\lce się
o pierwszeństwo partye. Jedno i drugie dziś widziemy .
W cóż się tedy obróci cały wspomniony tu rachunek? •. .
Nie darmo to mawiaj{! w Polsce : « Grlzie wiele piastnek
tam dziecię kark skręcid musi. » Jedyny środek do uniknienia tego r ezultatu, je d uej trzymać się piastunki.
W politycznym języku zowie się to mieć R z \! d .
Si! i tacy w Polsce, a nawet podobno takich dot\!d najwięcej, co już zw'!lpiwsiy o wartości obcej łaski i wzglę­
dności, nie doszli jeszcze ostatecznego kresu radykalnej
w tej mierzy naprawy. .Jeszcze się zdaje takim,_że
Polska uratować się może, skoro potrafi w lot chwytaJęc
pierwsz{l lepsz{l sposobność, takowi! wlasnem wysileniem
na swoji! zainteresować stronę. Pomijaj{lC ile wtem pojęciu najgłówniejsza rzecz na los sLczę;cia puszczon~ zostaje; uważać je wszakże należy, · za wyraźny w uczuciu
samodzielności narodowej postęp-jest to już jakiś poczi,!·
tek moralnej emaucypacyi narodu. Lecz aby pocz\!tck
ów, jako tako znżytecznić, aby w niedokładnej tt>j rachu·
hie zachowa~ jakiś pozór prawdopodobieństwa, trzeba
przyznać nit! zechc<t odes·rani zostaną na Sybir, a ci którzy
szczerze winę wywają nic tylko od W. Xięcia przebaczenie
olrZJ mają , ale na cl to zas l'uż<t sobie na jeg·o wywką prolckc.) ją
i mogf! być pewni prędkiej i szczęśliwej karyery !
- Kiedyż my nic uic wiemy, rzekł Tyr.
- Jak Boga kocham ; dod;1ł Kolasson, o żadnym spisku
nie słyszeliśmy!
. - Już powiedziałem że wierzę, ale że to się na nic wam nie
przyda. C·Ly zatem wiecie lub nie wiecie o spisku, przyznajcie
się do niego, bo to przpnanie je,;t waszem szcz!(Ściem, unikniecie Sibiru, i jes1,cze mieć będziecie prntekcią W. Xięcia
i senatora Nowosilcowa.
- Ale Panie! rzekł Kolasson.
- \Vicm co mi chcesz powiedzieć, przerwał Prokuror,
W. Xięcin trzeba koniet•znie zrohić ti; satysfakci'l. ażeby 1.11<1leść winnerro; chciałem \varn dobrze zrobić - a jeśli wol;cie
iść na Sibi~, to juk sobie chcecie - znajdę fatwo takich co
się dadz~ uszczęśliwić. Os:atni raz zapytuje, chcecie, czy nie
chcecie przyznać się!
W miarę jak mówit mTodzi ludzie zaczęli coraz mniej się
wahać ; tJ lok rolne powtórzone zaręczenie przebaczenia i łaski,
7.aczęfo rob i ć na nich wrażenie; lo leż jak irh Proknror osl;ttecznie zapytaJ o slanowcz'l odpowieJż, spojrzeli na siehie, i
postrzegłszy widać Że prawie toż samo myśl<t, śmielej poclnicsli oczy, a Kolasson rzckJ:
- Ni e chże nam Pan powie do cZPgo się mamy przyznać ,
to już i zrobiemy tę satysfakcią '\V. Xięciu . .
- Nie poża.f11jccie lego odpowie<lzia.f Prokuror - ale ja
nie chcę dyktować wam wyznania, z reszt'! toby i za cl.fugo
trwało, bza'1'crn więc wszystko napisać żeb) ście niemi el i niepotrzebnej fotn,i - ot, doda{, hiorric 1.e stolika papier - tu
jest całe wyznanie takie jakie W. Xi"ciu i nam polrzebne 1
podpis7.cie tylko i hl,!dźcie ~pokojni.
Kolasson wzi<t.Y papier, rzucił na niego okiem, i milcz~c po.foży.f na stole.
- Podpi s zcież, rzekł Proknror, podaj'!c im pióro, bo już
późno, i warn potrzeba spoczynlrn.
- Ale Pani e, odpowielh.iat Kolnsson, jakże takie straszne
poclpi sać wyznanie. - Żeśmy mieli czekać ua drodze jak W.
Xi;tŻc nadjedzie, i wbić go.
- Czyż myślicie, rzekT zclekoncertow:my trochę Proknror
Że tak wielkiego $Zczęśeia jak protekcja W. Xięcia lada czen~
można dost'!pić. Im większe by.fo nicbe1,piecz".!ństwo, tym wię­
cej \V. Xiąże rad będzie że go unikn<tT, tem wclzięczniej~zy
w.a'.11 b;-cl~ie ~eście o<l zamiaru wnszeg? oclst~pili, i t~m czynniej Zajmie się waszym lo.;em, a kto wie, mot.e porobi was kapitanami jeśli zechcecie w wojsku sJnżyć, a uic, Io może który
od ra~11 _i Pr~k urorem zostanie , jak ja co już lat tyle ciężko
rzg,du.
re
Czyjeż bowiem oko dostrzedz zdoła w pore i na czas, lo-
~
tem błyskawicy przcsuwafoce· się . okoliczności i oka?;ye?
Kto gotowe ua L asło lll'Z(!dzi bataliony i bandy? kto zcwuętrzne zapewni sobie wpływy i zwięzki ?- Tego nih
prywatny niezawodnie niedukaże, próżno byłoby sobie o
tem roić -- tego ledwie dokazaćby mógł rzi!d w tym celu
właśnie posażniejszy w środki działania.
I dla tego my, nabyliśmy niezachwianego przekonania,
że łatwiej i lrnzpieczniej jest na własnym grnncie zapalić
powstanie, a dopiero rzecz gotow~ w rachunek Europej:
ski krzyżnfocych się z sob{! intercsow w prowadzić,- niżeli cyfr{l nieoznaczon{!, iloś c i{! nieudowod niou{l wojować .
Nie idzie za tern, abyśmy w naszem pojęciu mogli pogo·
dzić się z roztrojeniem i nierz(!dcm-chowa j Boże-trze­
ba rz(!cln, trzeba władzy, aby unęclzić powstanie, a le
chcemy powiedzieć że rz(!d truduieJsze miałby zada nie
gdyby mu przychodziło z góry, naprzód, zrealizować to ,
co powstauie dopiero dać może.
Oto S(! mniej więcej wszelkie stopnie ducha publicznego w Polsce; szykuj~ się pod takowe, wszelkie ohjawiaj{!ce się w Polsce polityczne mniemania i stronnictwa. Od-
pr~cuję 1 sfozę.
Powahna przyszłość sztucznie wystawiona ni.szczyła cora?.
bardziej skr,npu'ry i nieufność m.fodych ludzi - Kolasso11 je·
dna~, tlo ktorego prynrypalnic Prokmor mowę obracał b_ył­
hy się i;nożc. d_Tużej wahał,_ ale ~yr, porwa<f pióro, zawo·fal
niech się d7.ICJe wola bnża 1 podpisał.
, - Pozdrawiam ciebie nrzl(dnikiem rzdC'f do nieO'o Prokuro1
biorąc go za rękę i saclzajęc przy kominie. Teraz ~ważam ciebie _jakby moj~ d,zie~k.o, - p_arr!ic; l"j jak. W. Xi'l.że zapyta się
?dz1e chcesz 1111ec miejsce to smialo powiedz, w Wilnie, a tam
ia c1eb1e bi;Ję prowadził, i wkrótce na niczem zlivwać ci nicb!(Jz ie.
·
·
Po tych słowach i.ncz~ł' da1rnć mu rozmnite. iustrukcije
wzgl~dem spornbu urzęclowa11ia, robienia sohie dochodt'>w
i. L d., niezw:1żahc ~ynajmnicj na Kolasson.a, który stoj<tc
stwf pny stoliku, 1 pilnie słuchał rozmowy.
0
zo:
je
~
-
s,\o111e1
oze.
oi!t
1ie 0
tel u
inia,
alie
pej:
·ni.
wat.
ilgll·
neale
mie
:Io,
po·
już
inc
w.
01
333 -
, rzucajl!c na stronę to, co jak powiedzieliśmy stoi niżej
zera wszelkiego patryotyzmu, obaczymy o ile wielorakie
te opinijc wzglętlne SI! na exystency<J władzy. W ocenieniu tem wezmiemy za miarę zeznania różn)'Ch pi~m 11olitycznych polskich, z których każde pcwcn o<lcie11 powszechnej w Polsce opinii przedstawia.
SzacujQc stah rozs<,!dku powszechnego w Polsce wedle
pism emigracyjnych, nie ubliżamy dla tego g;o<lności na·
rodu. Nieumiemy rozróżniać Kraju od Emigracyi, części od całości -gałf!Ż wspólnemi z drzewe·m WJ hodowana
jest sokami. Wpływ obcego nieba na kore tylko <lziata,
rdzeń zaś nie mógłjrszcze zmienić natury. Sku1kiem zaś
położenia rzeczy, Emigrarya stała się dla Narodu owcm
naczyniem, w którem przerabiane pewne soki spływaj<~
do Narodu.
tern jest całe posłannictwo i przeznacze·
nie emigrEcyi- inaczej byłaby ona płoch<;! i bezmyśln <J
tylko wędrówki!- czego niemożna przypuszcza ć, skoro
Kraj, Emigracyi się niewypiera, przeciwnie chlubi sie
. · p rze l o wsze
·
lk'1e em
c · e wy ob r a.z e ma
· s·ę
• •
1 ·"'
zmeJ.
1 00·aJl.
0 ra ·YJn
•
, •dł
k ·
·
k . . '
1 ·.i me:
swym zro em ra~u, w Jego w~ię.1~zac 11 z 1'ęs
szrzęść poczete, tu się tylko wyraz niej, z powodu więk szej
'.. .
•
•
•
•
s\\obody
01lb1pja-w
formie• tylko, i• zewnętrznej
barwi e
.
•
• .
•
•
w
uległy wpł.Y'vom obcej ziem1. S~dzie.m!. więc, ze ma.my
prawo , ~em.ć pow~zech 11 .'! w Polsce O!JllllJ~ - wedle wize-
ru11ku, pk1 w em1g-racy1 oznaczone l pochrzczone stron' nictwa przedstawiaj\!· Zrcszl~ innego niewirlziemy w t.Pj
mierzc środka, skoro w Kraju milcz<J wszelkie organa
powszechnego z<lania.
Wracaj~c do głównego przedmiotu; które stronnictwo
klóraż opinij a dziś w Polsce, hołduje, służy, narodowej
Wi<lać ze sposóh postępowania Prokurora 1, Tyrem wię cej zrobił' wrnźcnia na umyśle Kolassona niżeli wszystkie Jawniej s.Yysz:me obietnice; bo nic niemówiąc schyli·Y się, wzi:rf
pióro i po<lpisaf wyznanie.
Prokuror który co raz nieznacznie rzucał nl niego okiem,
jak tylko poslrz•~gł że mu się sztuka udafa tnpn:rf, nogą i zawołał do policyantów, którzy na len znak wpadli do pokoju;
-z-awiest tych maszenników w Turmu !- Policyanci porw:di
młodych lud"i i odprowadzili do więzienia.
W parę dni po tern, około 10 z rana, salon Rektora napeł­
niony był ludźmi poslrojonemi w mundury. Podzieleni byli
na grupy, w jednej stronie stali 1tficerowie, w drugiej profcssorowie i Rektor, dalej urzędnicy miejscy, a przy nich Prokuror. Grupy rozgatunkowane mundurami nie mięsza'fy się
z sol''li milczenie byfo powszechne a jeśli kto chciał co przemówić to nieśmiat, szepn~ł tylko do sąsiada. Widadż było
że na coś bardzo ważnego oczekują.
W lcm ~rzwi bocznego pokoju otworzyły się na ro1cici., a
w nich sta· n\!ł czfowiek średniego wiek u, silu o zbudowany,
w grncralskim mundurze. Czo.Yo mia•f groźne i zmarszczone,
brwi potężne zakrywa.fy do połowy prawic siwe, małe, pełne
złości oc·1,y; nos jakby przycisnięty do twarzy całkiem był
niewiedzialny tak, że sam koniec jego wytykał tylko nad
drż~cemi od.gniewu wargami, i pnedstawiaf obrzydliwy widok twarzy bez nosa. Wszyscy milcząc wyprostowali się
z uszanowaniem, i zdali się ze drżeniem oczekiwać piel'wszych s·fów W. Xięcia Koustantego; na Prokurora tylko ustach przebiegł niezuaczny uśmiech radości. Za W. Xięciem
pokaza·f się człowiek siwy dosyć przyjemne.i postaci, w senatorskim mundurze, był to Nowosilców. VV. Xil,!Że postępi'f
p<•rę huków, wojskowym kiwnął głową, na professorów
1pojru·f groźnie, potem zapytaf Nowosilcowa :
Iwładzy? ...•.• Żadna, okażemy to nastęnie, jak wszystkie
stronnictwa nasze, na wyścigi o imie opozy<'yi się ubiegaj'!.-a niepomni! otem, że kiedy rzeka wył ć nie może
to szalony chvba silie się będzie na tamy i groble. I clla
tego sQ<lziemy, że mamy słuszność kiedy mów1emy, że
nie Pan Bóg o nas zapomina, nie Europa nas opuszcza,
ale my sami o sob;e i naszych potrzebach zapominamy.
Sami gonim wiatr w polu i nadzieje nasze zawoclzim.
Jak sobie poscielem, tak się i wyspim.
Paryż, dnia J Lipca 1842.
-Po wydr.ukowa~i~ umiesz.czo~~j "'.ostatnim nu~erze ~isn:a naszego w1~domos~1 o nommacn Xię~za ~a~ock1~go w1ka-rJuszem parafii w. S~mt Cloud.- dow1edz1ehsmy s~ę ź~ ten
sam do.wod zaufama 1.dys~ynkcy1 ze s~ro~1ydyecezaln:1 zwierz~
chnosć! spotkał oraz I X1ędza Jelowic~cgo. O~a ~~ szaco~m
kalpkł~m odbywszy raze1~ dul~ownenauk1 w Semman1uhm "ersa s iem,. razem. wysw1ęcem, razem do urzędu duc ownego
powołam .zostali. OpuszczajilC oni Seminarijum wystawili na
pamil!tkę swego w niem pobytu na kamiennej kolumnie, statuę
,
d . ,
d h b
p l k'
·
·
. B k' .
l•1at1n
os iej z na p1sem po
er em o s 1 umieszczonym
,
·
·
,
·
.,
d
.
·
·p 1
t
·
t t
« za goscznnose w z1ęczn1 o acy » poswięceme ej s a uy
odbyło się z wielki! uroczystościil. -Przełoźony Seminarijum
w przemowie swej z tej okazyi - wyliczywszy zasługi Polski
w Chrześcia1istwie i odwieczne iej zwi~zki z Francy~, wróZl!C
z litd lepsz<}. Ojczyznie naszej przyszłość dodał" Polacy w chwiłowem osłabieniu swej narodowej sprawy szukaj!! pokrzepienia
na łonie przyjaznej Francyi. Francuzi równie Polskę za drugi!
SWil uważać maj(!. Ojczyznę i w modłach swych nieumiej;!. rozróźniać dwóch tych wielkich chrześcia1iskich rodzin o Ustęp
- Gdzie on?
-· Mam honor przedstawić, rzekł' Nosilców dahc znak
Prokurorowi aby się przybliżył, tego gorliwego urzędnika,
który nam drogie życie Waszł'j Xiążęcej Mości zachowa1'Prokurora Botwinkę. Botwinko skłonił się nisko a WXiąże
popatrzył chwilę na niego jakby chciał jego rysy dobrze
.
w pamięci zachować, i rzekł:
- Wracaj do domu, nie zapomnę o tobie.
To rzekłszy szedr ku drzwiom; Rektor widząc że wychodzi, klękną'f i zawoł'af z płaczem.
- O I Mości Xil!że przebacz memu nieszczęśliwemu synowi!
W. Xiąże zmarszczył' się i obróciT oczy do Nowosilcowa
jakby żądając wytłómaczenia tej prośby.
- To, rzekł NGwosilcow, jest ojciec tego rozbójnika którego wykrył Prokuror, nazywa się Kolasson ale nic nie winien, i jest wiernym sfogą cesarskim.
W.Xiąże spojrza'f znowu na Kolassona zawsze klęczącego,
rzekł' do Nowosilcowa.
- Przedstawić go do orderu St-Anny 2 klassy, i wyszed-1'.
Wkrótce po tern trzy różne powozy wyjeżdżały z Kiejdan
w przeciwnych sobie kierunkach.
Kocz paradnr unosił' W. Xięcia, który jechał' do Petersburga.
W6zek pocztowy leciał <lo Wilna z Tryumfujl!cyrn Prnkurorem.
A nędzna kibitka trzema końmi zaprz"żona wiozła na Sybir
ł'atwowiernych studentów Tyra i Kolassona.
(Ciąg
d1tlszy
nat.1ąpl).
P~**
-
334 -
ten przez jednego z obecnych uroczystości nam udzielony,
powtarzamy z tem większ\l skwaliwości{l, ze nieraz zdarzyło się
nam słyszeć uzalanie się na niechęć Duchowieilstwa francuzkiego dla polskiej sprawy.
- Z korespoudencyi naszej dochodzi\ nas wiadomości iz
w wielu miastach francuzkich znajduj\\ się apostołowie, przedstawiaj{lcy ziomkom amnesty\l jako jedyny i przyzwoity srodek
ukoi1czenia cierpleń wygnania, które juz zadnego niemoźe
mieć celu, skoro wszelkie nadzieje dla Polski znikły-Aposto­
łowie Ci maj{l te propagandę SW\\ bezczelnie powagi! i imieniem
Xięcia Adama osłaniać. Robota ta jeśli rzetelnie ma miejsce,
jest niew{ltpim o tem jednym z tysil!ca środków niecnych, jakiemi się potwarz i złość sluzY.ć zwykły - Celem roboty tej
jest, aby utworzyć sobie dowód do obwiniania Xięcia. Farbowany to wszakze lis i 1p.a1ily pewność Ze dziś rozs(ldek powszeclmy w Emigracji zna się na tych figlach i ze umie ze
wzgard\\ je odtr(\cać.
- Artykuł Gazety Niemieckiej o konwencyi między !UoskW\l i Prusami, który udzieWiśmy czytelnikom naszym, znajduje zupełne i urzędowe potwierdzenie w petycyi mieszkańców
Królewca podanej w tej mierze do Króla Pruskiego a które
dzienniki Francuzkie z daty 26° z. m. w całości powtórzyły.
- Razgła zane niedawno wieści o spisku a następnie rozruchu jaki tej wiosny miał iniejsce w Peterzburgu , wedle
dzienników Niemieckich nabywaji_I. wiarogodnej powagi.
- Dnia 29 Czerwca na pożegnanie kasztelana Platera, odjeżdfaj\lccgo na kilka miesięcy w Poznańskie, dawany był przez
przyjacioł i znajomych domu tego składkowy obiad w Saint
Germain. Familijna ta feta miała oraz na celu uczczenie imienin Panny Pauliny Platerownej, córki szanownego Kasztelana.
raniu jak przedtem k\ltów carskiej stolicy, został nareszcie obdarzony posłannictwem, które jeszcze w moc carskiego paszportu przeniósł na tułactwo. W przejeździe pan Towiański
sczególniej starał się ujmować dla siebie kobiety. W Pozna1!skiem up. pociiJ.galje do tajnego zwi\lzku, z przykazaniem, aby
mu wyjawiały skrytości swych mężów W Niemczech Polkom
u wód będl!cym przedstawiwszy się za posłannika uajwyzszego
pana i za wielkiego kapłana jego, zachęcał je izby przed nim
odbyły spowiedź odkryły mu tajemnice swej duszy i serca ,
twierdZiJC że zaufania tego niegodni SiJ. kapłani zwyczajni, jako
odstępcy od prawdziwej religji, jako ci co fo zupełnie skrzywiliz I wśród nas prorok nie spuszcza się na objawienie Ducha
świętego, nie wierzy mu, sam najpilniej bada i wyszukuje tajemnic, swoich zaś nikomu wcałości nie. wynurza. Posłannik
Pana, wiedzieć to potrzeba, nie jest wcale wybrydny lub skrupulatny w uzywaniu sposobów na wdarcie się do cudzego serca, na skłonienie ku sobie czyjejś woli. System jego w tym
względzie jeśli nie Żalcca się nowościiJ, to daleko mniej zacnoś­
ci\\, a najmniej świiJtobliwości\l : zaleźy prosto na upatrzeniu
w kimś pewnej górujiJcej namiętności, lub szczególnej jakiejś
pretensji, i na najśmielszem potem schlebianiu, najotwartszem
podniecaniu onej. Ciemność zdań tajemniczościl! zawsze przy
słaniania słuzy mu na podbicie umysłu, obudzanie wiary na
zgaszenie rozsi!dku; poczem do polwry juz prosta droga - i
upokorzenie, bodajby nie było pierwszym zamiarem i ostateczuem diJ.zeniem proroka. •
Zjednoczenie surowo oceniaj{lc di!źenia P. Towiańskiego
wzywa pólkowuika Góreckiego - ażeby publicznie oznajmił
przyczyny dla których wyst\lpil z liczby uczniów tego nowego
proroka.
·
-~"'-==~
Co raz częściej natrafiamy w pismach Emigracyjnych wszystkich kolorów, co raz silniejsze potępienia proroczej sekty religijno-politycznej P. Towiańskiego. - Nie zdawało nam się
stosowni_! rzec~\\ dotykać faktum, którego nie mozna dziś jeszcze dostatecznie , loicznfo ocenić - lecz oprócz sprzecznych
pok{ltnych wieś ci i opowiada1i albo zbyt gor\lcych nieprzyjaciół,
albo exaltowanych stronników sypi\lcych nawałem mistycznych
słów zktórych nie można dotl!d zaczerpn\lĆ idei, nie mamy nic
publicznego, nosz\lcego na sobie cechę prawdy co.by mogło bez
zaprzeczenia interessowanych słuzyć za podstawę ocenienia
gruntownego. - Do dziś dnia w naszych oczach te usiłowania
nie maj\\ nic za sobi! prócz imienia i sła~y Mickiewicza który
je popiera; a cobyśmy najwięcej im zarzucać mogli, to naduzycie uczucia religijnego, jedynej pono sily moralnej - pozostałej w zupełności narodowi Polskiemu , uczucia którego
zwichnieuie, naduzycic, obróceni, w śmieszność sluzy oczywiś­
cie interesowi naszych nieprzyjaciół. - Zostawuy więc to
jeszcze czasowi a ufani w patryotyzm i zdrowy rozs\jdek Emigracyi spodziewamy się ze się ona nie da się zbić z drogi swoich obowi(\zków.
Tym czasem zdaje się nam naszym obowi{lzkiem donieść naszym czytelnikom o malej broszurce P. Jeliiiskiego w tym
przedmiocie ogłoszonej, chociaź ona nas nie oświeciła o natuturze i charakterze prawdziwym usiłowań P. Towimiskiego,
zdaje się nam ona być jednym z pierwszych do tego kroków,
najbardziej uderzajiJcym, wyskakuj\lcym w tej broszurze jest
uastępuji\CY wyjiJtek:
' Czcił potem żwycięstwo cara, i spędziwszy dziesii\tek lat
porewolucyjnych na btogoslawieniu rzi!dów carskich i wycie-
Doniesienia Literackie i
Dibliografłezne.
'
CZAYKOWSKI (!UICH.iEL). WERNYHORA, der Seher im Grenzlande. Geschichtliche Erzaehlung aus dem Jahre 17,68. Ans
dcm Polnischen uebersetzt. Zwei Theile. (u Brockhausa,
w Lipsku).
ROMAN ST. KAULFUSS. Die Slawen in den aeltesten Zeiten bis Samo (623). Einelinguistisch-geographisch-historische
Untersuchungen nebst einem Anhange: Gcdraengte Uebersicht
der heitigeu Slawen in-12, 1841. Berlin. Schroeder.
(Sławianie w najdawniejszym czasie aż do Samo (623). Rosprawa językowo-geograficzno-historyczna, z dodatkiem krótkiego rzutu oka na Sławian dzisiejszych, in-12, 1841, w Berlinie, u Schroedera.) Ojciec Autora tego napisał był w 1801~
dziełko : Ubcr den Geist der Polnischeu Sprache. O duchu
mowy Polskiej.
Doktor FRIDRICH-LUDWIG LlNDNER. Skythien und die
Skythen des Herodot und seine Ausleger, nebst Beschreibung
des heitigcn Zustandes jener Laender, mit vier Karten. in-8°
1841, Stuttgard, Schweizerbart.
(Skythia i Skithy Herodota i wykładacze jego; z opisem stanu
dzisiejszego tych krajów, in-8°, 1841, w Stutgardzie, 11
Schweizerbarta ).
Ko••espontleneia.
Od grmric francuskich. Czerwiec 1842.
..... .... Odkl!d do Francii wjechałem uwa2:am nadzwyczajni\
i powszechni\ popularność rzeczy naszej między krajowymi ;
oraz dziwny szacunek z jakim, doti!d bez wyji\tku, wspominajiJ. ·
-
33ti -
o Polakach przebywaj~cych w tych stronach. Jednozgodnie i
z uszanowaniem mówi~ o ich pulozeniu, pracowitości, skromnem prowadzeniu się, niezwykłej zdatności, oraz ze się wcale
niewclaj{l w sprawy krajowe. Trudno mi wymienić ich po nazwisku, bo jakźe poznać we francuskich ustach, polskie nazwiska, nawet łatwe ; nadto, samiź Polacy, poznawszy trudność
tę l<'rancuzów, starali się używaniem imion chrzestnych tylko, ·
nazwy swoje uczynić dla nich przystępnićjszemi. Szczególniej
o wielu słyszę którzy słuzil u dróg i mostów; powszechnie ceni~ ich zdatność i pilność niezmordowani! w słuzbie, oraz
ludzkość w stosunkach. Nieuwierzysz jak mi milo było słyszyć
iź tak dobrej reputacii nasi uzywajiJ. Francuzi zaś twierdzil, że
skoroby się cokolwiek u nas wszczęło, staraliby się zatrzeć plamę jak~ na naród ścittgnęlo ministerium 1831 roku, i ze osobiście by się znaczna ilość nam w pomoc udała do Polski.
W cale w ten sposób o innych wychodzcach niewspomińajil, ani
z podobnćm współczuciem mówi~. Zdaje się ze się czuj~ jakby
nam dłuzni byli.
- Redakcya Trzeciego Maja, umieszczaj{lc w przed ostatnim
numerze relacH o obrz~dku szlubnym P. i\l. Choćki z Panu~
K~Ck\l, popełniła przez niewiadomość za któr~ odpowiedziahw
być nie moze błild w opowiedzeniu szczgolów. Bli!d który wsk a zać jćj raczył szanowny Xi{ldz Praniewicz. Redakcya Trzeciego
Maja za najlepszy środek sprostowaniu niedokładnej relacyi
uznała, umieszczenie w całości listu szanownego Dziekana polskich kapłanów. - Dziś jedna ze stron interesowanych zaz~­
dala od redakcyi umieszczeni~ objaśnie1'1 tycz~cych się szczegolów tego obrzędu. Redakcya czynirrc zadość z~daniu temu,
chce być odtiJd uwolnion~ od konieczności zajmowania rzecz~
tiJ, swych czytelników.
f,
Il·
lll.I
ci·
];
~I
S·
Ir-
l'i
nu
I~
Szanowny Redaktorze!
Spodzie\Vam się, z~ raczysz umieScić w kolumnach swego dziennika niniejsze
ObjaSo!en:c na podany artykuł X. Pranicwicza na karcie 31 7 względnie szlubu
polskiego w dniu 24 Maja r. b. odbytego.
J:-.k niewfaściwie ktoś podał doniesi r.1) ie o szlubie, ZW)'Czajem polskim odbytym -- taktem bardziej X. Praniewicz niebędąc mu przytomnym, bo tylko po
odczytaniu doniesienia (zamiast wprr.ó<l porozumieć się z Xiędzem szlub dają­
cym) zrobił niewłaSci1'•ą odpowiedź, i wkową do wiatłomoSci publicznnj podał.
A na pnpnrcic tej prawdy, odwołał się do ajentki Petrykowskiej, której mylne
da'l 11azwisko - bo to jeo;t Rituał Piotrkowski, który w czasie Conciłlium zebranego, na uchwalenie w jaki sposób mają być szluby w Polsce otlbywane, tarnie
ztlraz Urokowany.
Podlug tego Hituaiu, szlub religijny mał7.eństwa odbywa się otwarcie w Volsce
każd emu z obojga płci osób wolno patrzeć, słuchać, i cajmniejszy szczegót
obserwować.- Kaplan szlub dający sam tego żądn aby swiadkowie byli przytomni, - bo po wysłuchanej przysiędz e mówi. - • Wy którzyScie byli przytomni,
hiorq was za świadków, itd.
Na wzmiankowanym szlub:O w Paryżu bylo-wiele o•Ób, którzy po kilka i kil·
lanaście razy bywali na szlubach w Polsce - i widzieli, że Xiądz Jełowkki bynajmniej nie odstąpit od zwyczajów polskich - ·dla tego też i w dzienniku 3 ~Jaj
zawiatlomiooo, szluh 24 Maja odbył się polskim zwyciajem.-Ja zaS, jako ojci ec
Panny za mąi idącej, bylem najliliższym Swiadkicm iej ceremonii, i mam sobie
za ohowiąiek powiPdzieć, że przeżywszy szeSć-dziesiątków lat, bywałem n a
szlubach licznych jako Swiadek, nietylko przez Parochów- Proboszczów, lecz
Prałatów - i Bisku1.ów dawanych - które odby1• aly się w różnych clmilach, i
!U
nluby t.!awauo przedemszą-w czasie mszy - po
nieszporach- a czasem i w 11ocy.-NieLylko w kościele,
Jecz w kaplicach jakowych, a nawet i w prywatnych domach - a wszędzie słu­
miejscach.-
"Vidywałem, że
mszy-popołudl'liu-po
chając przY'ięgi okręcają stułą ręce. - Ja podobnież <lwa szluby odbyłem wie·
cr.orem.-Dla tego koSciol Boży mówi przez usta kapłanów c Cokolwiek będzie
• na ziemi związane, to i w niebie będzie związane, • a nie mówią, cokolwiek
hęJzie na ziemi przykryte. - Zaś co do nauki dla łączących się osób jedni
mówi~ przecl szlubem, a drudzy po<zlubie - lecz jr<lna jok druga, jeżeli kto
rozumnie mówi, mają swoją ważność, tak, jak i każdy szlub; jeśli przystępujący
c10 tego idą z wiarą, i postanowieniem ściS'lego dope'łnienia obowiąz~ów.­
.Ai. wraz, jak się rzecz ma .
Panna zamąż i<ląca należała do pat:lfii Assomption - a źo była członkiem panien Różańcowych ~- życz)"ła być zaszluhioną w obce współ·towarzyszek, i przy
swej chorągwi w kosciele Swiętego llocha. - Uzyskawszy pozwolenie od miej ·
cowego proboszcza - i przyrzeczenie od X. Jcłowickiego Że h~dzieszlub da,,aJ ,
zawiadomiła o tcim wikariusza Swi ~tego Rocha -[który zaraportowawsz.y~swemn
probosz:..:zowi, oznajmił; - • że polski ksiądz powinien być z wizytą ·u pro·
c bószcza, i okazać pozwolenie od Arcy-Biskupa Paryzkiego odbywania reli·
u gijnych obowi ązków 1 ksiąJz Jefowicki o tCm zawiadomiony, przyb~·i
wczes'niej w dzień szlt1b„u, i okazał proboszczowi żądowne dowod y.
Kie ~y już X. J ełowick i byl' gotów ze msz ą, wikariusz przychodzi do uiego,
i powiada : •jeszcze jest jedna przesi.koda • poniewnż niemarny od proboszcza
• Assomption pisemnej wzn1ianki, aby xiądz Polski dawał szlub. - Posełam
• w lem momencie kartkę-i spodziewam się że nieodmówi - a Pan tymczasem
• wyit!ź ze mszą, bo jui pierwsza dochodzi. • - Wikaryusz po3foł kartk ę , ""
wyszedł do ollarza. - Przy końcu mszy pizbliż y t się wikary do ol·
X. J eto wicki
tarza, i oświadczył ie jest żądane pozwolenie. - X . .J ełowick i zlożywszy ornat,
przyb liżył się do zgromadzonych osób, i miał mowę w polskim języku do bi o ·
rącej się
pary, tak moralną -
tak religijną -
tak budującą -
że
mowę drukiem ogiosił, niewątpliwie, nietylko od Emigracyi, ale
gdyby by! to
i od cafej Pol-
ski pomno7.yłby sobie na zawsze szacó_nek. -- Poczcim jak zaczął, lak i skończył
po polsku, ~rzy assystencyi wikariusza Swi ę t ego Rocha -
i Bogdajby wszyscy
księża tak postępowali jak on postępował.
Jak bylo tak opowiadam - aby czytelnicy Trzeciego Maja mogli mieć jasne
przekonanie o mfo<lym xiędzu Jełowickim, i nierobili ia<lnej złej wyobraini
z artyyułu X. Praniewicza.
GazEGÓRZ
K'\,TSKI
ojciec.
ROZMAlTOSCl.
SŁAWIAŃSKA
LITERATURA
w
Colłćge
rok
de France
drui;ł
LEKCYA X.
Odpowiedż
Korrespondenlom-krylykom.
kursu.
Co zawsze koniec
HJSTORYA ROSSYJSK.4 od KATARZYNY I . do ET,ZBTETY.
Wschód myśli sławia1isl-iej przeciwnej sJ·sternowi cld'o1lq_cemu Piotra \V. - Carowa
Katarzyna I, żona Piotra W. /Jfeniyków, jej polubieniec. Poczq_tek zniszczenia
ludu Kozackiego. !l.tazeppa.-Carowa Anna, córka Jwana, brata Piotra wrnie·
siana prze z JJ!eniykowa.-Car Piotr 11, syn nies:.czf!..Sliweso Alexego, w)·niesiony przez D!enżykowa.-Rodzina Da:lgorul<ich. Strq_ca Jl(enżykowa; (Obraz strq·
caniapolubie1icó1v). Pragnie
zmienić
Rztt,d. PrzJ·gotowuje Konstytuciq_; której
kurland:.ka,podpisujefrt· Ale spr 'Z.y·
treść. Pr:.ys:.la Carowa Ann a, Xi~iniczka
siegaja sie przeciw ni~j Senatorowie, cudzo :.iemc7, Osterman, L .. „
C~r~w~
•.. .•..
Bruce.
na jest ku ich wołi,-tern lat wiej że ma w;doki wzgl'{dem li·ochanka
swego B;rena; Bojarowie, uje._ci także, lud, podobnież. Zguba Dalgoru/1.ich.
.A
11
Przechod>tt /colej sir'!.cań polubicricÓw wypadłych : faski. -Rz'!_d) państwa w r~­
lm„ Birena. W rnosi na Carstwo J wana, syna Córki brata Piotrowego J,f'ana
i Xitcia Brunswickiego. - Xi~że,_ta Niemieccy wchodz rt: poraz pierwsz7 w sfer'f..
politJA·i ross7jskiej; z c;;ego nasttt_pstwa Ttiezmiernej wagi. NaJnieszcz.~śliwszy·
:: t;ch Xitt;żqt, Xit:t.::.e Brunswicki. - Biren strą_cony tprzez Jfunicha; posiany na
Sybir. -Rz!!:_dr państwa '" rtJru llfunicha. Xiqże Brunswicki obwo{any Regentem.
-Sp1·zysi'l_ienie Lestoq'a . Wyniesienie Elżbiety córl1i Piotra W. Xiq.że Brunswicki wtrqcony na wieki do wi'f_zienia z rodzinq_. Ten przykład nieodstrasza Xi~·
cia llolstein Schleswicldego, równienieszcz<f..śliwego. - Osterman, L .••.••• Bruce
illlunich wysfani na Srbir.-Carowa El ź b ie ta poczrna Epok~ dla Literatury
ross.rjskiej. Suwaroiv mecenas tej literatur/; do starc za Volterowi ma.teriafó.v
do JlistoriiRossy jsldej.-- ) V treści wi~c- znamiona cechujqce l 'l_ epo/'1. : risilowania Dafgorukiclt • • . . • • . Gałic:)'nÓw, zaprowadzid R1Jd~- Kor.st.,rtuci~
i t. d. nakoniec, poddanie sie._ wplrwowi idei wie~1i ~1"11 111.
O pamif[_tnikach Policmeistra Petersburskiego.
Dn1·a 28 Stycznia 1842.
Z listów jakie odbieram, a które zawieraji! uwagi ogólne nad
mym wykładem, lub szczegółow e nad niektóremi memi twicr·
dzeniami,
boję
chciałbym
niektóre
przeczytać słuchaczom;
ale się
abym nic popadł w powtarzania lnb nie napocz;!łro~bio­
ru który zachowuję na zakończenie wykładu. W jednym
-
336 -
z. listów takowych oskad:ajil mię na nowo o ~elżenie konwencii / już Kozacy postradali ducha niepodległości; ich pieśni, jedyna
tern porównał jej system z systematem Piotra W. Piszi,lcy list / literatura tego ludu, ich powabna i wzniosta pocżia, uscb11ęły .
leu nader godny uwagi, przywodzi dzieje i rozumowania na Ostatnim hel manem kozackim, picniutwórcą, był slawny l\'ladowód że konwencia miała dzielność twórczil, kiedy Piotr W. z;e p pa, niegdyś paź króla Kazimierza, a polem hetman Kozaurzi,ldził l) lko, (sil to własne moJego korrespnnden.ta wyrazy), I ków. W zbiorze pieśni ludu, jest jedna zachowana i nader zn'aogromniJ machinę zniszczenia. Sildzę żeśmy się niezrozumieli komita, któq jemu przywaj~.
w tym razie, gdyż przypominam sobie żcm lo ~amo wyrzekł
Po śmierci Katarzyny, Mienszczyków wyniosł na tron je·
zdanie. W ogólności listy te zdaji,l się wychodzić pod natchnie- dnę z synowic Piotra W. Xiężniczkę A 11 n n ę, córkę Iwana, brata
niem niektórych naszych posiedzeń, a może _jerlneg~ nawet: Piotra, klórego byf zgubił; ale sam M.e n ż y k ów rządził
jeśli będę tyle szczęśliwy, Ze zdołam wzbudzić z;ijęc1e si ucha- państwem por! tern imieniem, z całi,l wyniosłościa i pycha wycz.y do ca~e~o 'YYkładu, s~~dzi~wam się że ~najdiJ w nim. wy· panoszcńca.
•
•
tło~ac~enicJak1e ~ylko. dac im Jeste.m \~stame ..- ·Przypomrnam
Po śmierci tej Carowej dostał sill tron Piotrowi li synowi
tak ze,. zem przeds1ewz1i)ł . zastanowić ~ 1 ę ra~ J,es~c~e n~d· tern nieszczęsnego A I exe go, który padł ofiaril swego oporu bczwła­
zad_amem społecznem z w1du~u fil.ozofi1 · s ·~awians loeJ. Uaztał.~m dnego przeciw systematowi Piotra W., jako ostatni obrońca
~miesz~negoz .lYlil.szcz_epam1, k~ory kol~Jno~w~lczał~ P?db 1 J~ł dawnej myśli Sławiańskiej. M.enżyków ogłosił go Carem
1 ogarn~ał ty~e l~dow? Jest wytł?macze?1e naJw•.~ks~eJ _laJcmm- aby rządzi.f za niego; ale uiedługo, ten ulubieniec upadł pod
cy_ w h1slol'll, taJ~m.mcy p_okol.en ludzk1.ch, wyp~vien'.e praw~ spiskiem uknowanym przez rodzinę Da łg o ru kich....
dz1wcgo znaczenia 1 znan:10n 1?1 ~vłaś~iwych. l!Jrzyc.ie \~tedy
To poruszenie zasfoguje na rozbior i zrozumienie. Rodzina
dla czeg~ P.ewne .pokotem? z?1karn kteuy drugie SlOJ'l ,n_•cpu- Da1'gorukich starożytna miała znaczenie istotne: posiadała·
ruszone 1 rne~rze~yte ua z1em.1; czemu dostrzeg~my n? ~oznych ogromne majętności, liczne rodzeństwo i zwolenników; znaczepunklac? kuli w Jed.nym ~zas1~, o.soby ze ~ 11 a?J 1011.ami Jed'.ie.go nie jej nie opierało s ię jedynie na dostoj eństwach i łasce samoP?kole~1a, ~e wspo.lnem_i d~zemamt, działaHce 1ednostaJme, dzierzców. Jeden z Dałgorukich potrafił dać pojąć młodemu
111e zdarncc się ~rzec1ez mieć z.1duego ?'wi~sku narodowego sy- władcy, Piotrowi II, ile poniżającem było jego położenie niest.emalyczncgo 1 filnz?fic.z.ne?o. ,W ykaze się' natencz.as, czem~ wolni cze pod przewairą xięcia Me n ż y ko w a. Przekupiono jemep~dobn a było ~św1ec 1 c n1ekto.rc~uzepy, nauczyć ichs.zl~k 1 nerała gwardii i upadek Menżykowa od tej chwili sta.f się nierzemwsł sp?łeczei:istwa Euroi'.eJ sk~ego, ~la cz~go_ ~edu 1 ? 1 s~ cofnym. Niewi.edząc o niczem, wracałon ze wsi rlo Peterzburga,
cię.g~e ~oc111Jacym1, ~ Tatar?w1c rnszczyciel.ami ;. •..Jak się Lo odbierając wszędzie poszanowania żołdackie ; wszcdl do pafacu
dzieje ze SiJ pokole111a bez zadneg? za~z?cia rel~giJnego' lub swego zawsze otoczony tłumem, kiedy z wielkiern zdumieniem
porz·~dk~wt:go •. Coś~y. doti,ld .powiedzi;h yosłuzy za dowod i znalazł tam naczelnika policii zajętego zabieraniem jego ru1 wypśnie111e leJ czę~ci.filozo/i,t stawtanskce; ·
chomości; na zapytanie za caf il odpowiedż został przytrzyma·
Wracamy do naszej historii Literatury.
n.y i skazany na wygnanie.
PowiedziaTem że od Lomenosowa aż do Alexandra o literaTen polubienicc przedstawia nam dzieje wszystkich polubieńtura ruska niema żadnego pisarza, ż'.1dn e~o dzieh godne.go ców, tych ludzi pysznych i nadętych którzy rządzili Rossi~ aż
zaj1!ć uwagę Europy, przez swe zn.~czeme og~lr~e. Idea, '.1czucte, do Katarzyny. Ten sam ich los, jakicgn doznały grody i ludy.
zewn~lrz.ność •1'..?monosowa, ro~w1Jały się wsr?d przem•~.n spo- Zrazu tylko wypadali z 1'aski i oddalani byli. Nie daleko od slołeczensk1c? '. me mąci,lcycb n~czem ~ego zrzod~a poern, .kra: licy odzierano ich z ich ozdob, odbierano szpadę i wskazywano
somóslwa 1 literatury. Trzeba ieuna.k iść za le~1 poruszemam1 gdzie przebywać maj\I. W mieście do którego przybywali z rospołeczeńskiemi, aby zobaczyć w mch pora~ pierwszy wsta~V?· dzin1! swojiJ, jui znajdowali radę sledcą przyzyw~j;.icą przed sąrl .
j~Ci,l myśl. sławi~ńską ~ ło~a społ~cz~osc1 nowo -'.u.sklej, Skazani polem na gardło, ufaskawieni, wywiezieni na Sybir, pierwsze us1łowame oddziałao1a przeciw ideom pochłanlilflCYm w lepiance, wsród śniegów umierali nędznic. Taka histoiia
Menżykowa.
Piotra Wielkiego.
Po śmierci tego władcy, Żona je~o , Carowa Kal a rz Yna.,
Da <f go ruc y ow·fadrnpvzy Cara i Carstwo, niecbcieli panowsląpila na tron. Była ~o uboga dziewka ~olska, · nazywa~a ~1ę wać ale tylko rząd zmienić. Czuli oni w sobie niejaki popęd
Skowrońska, słuZ1!Ca n1egdyś "!. karczmme, p~tem nałozmca ludzi niezależnych, cbrieli myśleć, rospoznać interesa ruskie,
i małżonka Piotra W. Podpor1! JCl była potęg:1. jednego w~pa- pragnęli rz\ldzić par'1stwem wedle jJewnego prawa historyczne.
noszcńca, kniaziaMenżykowa; był to ch1'op1_ec paszletmka, goi moralnego. Po raz pierwszy od założenia Kniaziatu l\lożołnierz potem, a za śmierci Piotra
W1elk1 Marszatek skwy, napotykamy ludzi myśl<,!cych, rozumuji!cych i golł)wych
Dowódzca Ar.mii, Xi~że .ces?rstwa S~1ęto-Ap_osl?ls~o-llzym- do działań jako Osoby i Obywatele Państwa.
skiego, ozdobiony wszystk1eo11 orderami europe1sk1em1.
Ale na czemże oprzei~ ten Rz~d nowy? Nie pozos tało nic
·Dostrzegacie jak trudno było historykom obcym zrozumieć z Ciała Bojarów. Datgorucy wzięli za podstawę swej budowy
dzieje tego kraju. Jak wytłom a czyć przez systemata prawozlej· społecznej urzędników, klassę łudzi pozostałą od Piotra W.,
oe lub z minowładne, to co się działo na dworze samodzierców złożoną z urzędników, jenerałów, bojarów, których głównym
ru~kich? Zaiste, nigdzie i nigdy nie powstał rząd z pierwiast- zbiorem był tak zwany Se n at. Dałgorucy chcieli tedy za·
ków gmioniejszych: Carstwo owładnione. prze~ dziewkę sł'~ż.\I: pew.nić_ temu Se!~at~wi pewne polityczne wpły.wy, dać mu
e~ i posługacza w cukierni! To pewna, ze am Carowa, am JC! istnienie spoleczensk1e. W tym Senacie było mnoslwo cudzoNinlsler nie szli nigdy systematem przyktym przez starodaw- ziemców, wypanoszonych wiciu ; ale większość zawsze była
oe społe~zeńslwa zachodnie. Rzi,ld t~m star? ~i~ rosszerzać'. ruska. Za n~wrol~m n~ dr?gę hist?ry~zn\I, lud~ic ~i ~jrzeli się ,
panować, zdobywać, bez względu na rnteres pkie1bąć kasty 1 wynarodowtonem1 : mc mezdołah POHĆ z ~oht.yk1 PJO~ra W.;
jakiebi!ć następstwa logiczne jakiegobi!ć systemu.
ani rozumie~i czemu rzi!d wojował z wszyslk1em1 lurlam1 EuroPod pa 11 owaniem Katarzyny doslriegamy ważny ~y~adek, py '. z Turc1ą, z :_olsk~; za co popychano_ wo.Jsk:1 ku Polszcz~
pocz~tek zniszczenia Ludu Kozackiego, ludu nader zaJmurncego z kloril trwał pok?J; . na co szukano_ ~"':ad.• k~otm z ~olakam1 ,
pod względem literackim. Kozactwo wytrzymało za tego ~Zi,l· czego ~osuwa~o się ciągi~ w stepy ~ ~nieg1 Finla~rlzk1e; na co
du, to co ja nazywam pierwszem wywarciem się nowo-ruskiego w.ytę~iano W?JS~a ab.y s1.ę us11dow1c w .Kau~az1.e. Datog'.~cy
rządu. Zostawiono im jes:.cze wszystkie ich swobo_d~, ich w?l· mep.oJmowali taJcm?1c P10t'.a. w.. :.o~bylr o.ni ~1ele P?<lrozy,
ność nagrodzono usługi jakie oddali Rossii w WOJOIC przeciw znali Europę, ale rne zgłębtl1 laJmkow po~1Lyk1 mosk1e~sk.o·
Polakom zachowano ich naczelników ale wystawiono już s.ze- ruskiej. Więc tedy, poczęli szuk:ić przymierza z Ludami .srireg twi~rdz, osadzono załogami . k;aj ~ały, przygotowano siedzkicI?i; p~lem chcieli. :mmieJszy~ Wojs~o, >~o znajdowali że
wszystko do ujarzmienia. W rychłe musiał wybuchniJ~ bunt S~_arh mez.do~a °:trzymac go, n!e wiedząc ~e. l 10l_r W., a nawet
między Kozaczyzn~; aza nim, jej całkowite zniszczenie. Si! to WJelcy Kniazie, Jego poprzcdJ11cy, wysta)\'111 wojsko dla wzbo·
trzy pory systematu ruskiego. Jak tylko wyslawi1Jo.o twierdze, gacenia Skarbu,
I
'Y·•
1i
nr
<t
~
-
337 -
Dałgorucy zarówno byli nienarodowemi w Peterzburgu. czouo jej wszystko.' Kniaziu \Vasilu, nekła, toś ty się oszukał ,
Znaleźli lam jenerałów cudzoziemców wyglądaj~cych na go· tyś niezrozumiał życzeń ludu, on ~i<.; domaga abym władała jak
<Jności, pragn\jcyrh gwałtem wojny i podbo~ów, ,podż_egan_y~h moi przodko" ie, wzywa abym ujęTa sainowfadztwo, I COZł'~
przykładem Menżykowa, Oslermana, Bru{:a 1. t. ~·i UJrzel1 się napisał w twojej Konslytucii? > Archikanclerz drż~c cały, _powśród pułków nawyk tych do pochodu i wojowania: przeto też kazuje tę Konstyturi\j; któr~ pochwyciła, i przy oklaskach ludu
powzięli myśl opusz1·zenia Pclerzburga i zwrócenia Stolicy podarła. Zginęli Dałgorucy.
Przeszli oni koicje właściwe ulubieiiców wypaMych z łaski :
Hządu Moskwie.
Zamiary te zachwiane zostały nagł~ śmi_ercią młodego Cara! naprzód odesłano ich z wszelkiemi honorami, wyznaczono miaPiotr II; jednakże stronnicy Datgorukich, 1 co tylko było ludzi sto na pomieszkanie, dalej skonfiskowano majętności, odarto
poczciwych w Rossii, starali się da.: przewagę idei ożywiaj.1ccj z tytułów, wytoczono sprawę; i po dziewięciu lalach - (bo nic
politykę irh. Więc tedy ukuto pcwic11 rodzaj kon~tytucii, nieprzepomina się w tym rz~dzie) - po dziewięciu latach spraw kttirej chciano zapewnić prawa Wielko-Hady Ruskiej. Zgo- wy, nieubłagany Bireu nasycił się zemst~ : wszyscy Detgorucy
drnno ~ię wvnicść ni tron Xiężniczkę rodziny Piotra W. Xi<(:i.- żywcem byli kołem bici w oLecności jedni drugich na placu puniczkt; Kurl;ndzk;!, pod warunkiem z ·iprzysięźcnia konstytucii blicznym, wszyscy bez wyj~tku, ojciec, stryj, syn, brat; a
uchwalonej przez Radę Ruski!. Główne punkta tej konstytucii wszyscy ich stronnicy zasłani na Syberi~.
S<J
J·
~·
'
~-
ai
1·
IO
O·
d,
następn e:
Bi ren owładn~ł rz~d, i do pychy Mcnżykowa przydał je-
~ Panujący bez zdania Rady Nieodwołalnej niemia! wypo~ szcze pogardę imienia ruskiego; głośno powiadał, że dwa tylko
wiadać wojny, zawierać pokoju, wybierać następcy, mianowac ar tyku'fy zachowa{ w Konstytucii: knut i topor. Człowiek ten,
urzędników wyższych, nakładać podatki ; ani mógł ścigać syn czy wnuk forysia Xcia Kurlandzkiego, przerażał wszystkich
szlachtę osobist~ lub pieniężn\) kar~, wbrew przepisom Si)dO- panów, wszystkich jenerałów ruskich. Powiadaj~ że liczba
osób, które bez S\jdu zasłał na Sybir, dochodzi do dwudziestu
wym. >
Ograniczono tedy władzę Carów, chciano przyttzymać samo- pięciu tysięcy.
Po śmierci Carowej Anny, Bi ren wyniósł na tron Ruski
wolę; ale przytrzymać samowładztwo w Rossii, wychodziło na
przytrzymanie życia historycznego Kniniatu Moskwy i Car- młodego Xi1;cia znanego, pod imieniem Iwana, syna córk~
stwa Ruskiego. Tak nicś1viadomi D :i łgorucy, • niszczyli Carstwo Iwana brata Piotra i Xcia Brunswickiego.
usiłuj°~c je gruulować historycznie i zawracać ku rlziejom Sła­
XiężQta Niemieccy po raz pierwszy wchodzi! tu w sferę poliwbiskim; bo niezdolali znaleść w dziejach kilku wieków, żadnej tyki ruskiej. Piotr W. pierwszy powziął' myśl ożenienia swego
prawdy m!}ralnej, żadnego prawa, ani d~żenia moralnego, na syrwz Xięźniczk~ Niemieckę, i wydania swych córek za Xii!żęta
któryrhbyoprzeć mogli porz~dek rzeczy ustawodawczy i mo- Niemieckie. Ten czyn, na pozór bez znaczenia, wyda wnet na-
ralny.
Wszysc y z·1tem z Rossian pozostali wierni podaniom Piotra
W 0 , oskarżaj~ Oatgorukich o zamach i:ia spara liżowanie Carstwa; ale ci, eo S;!rlz~ że rozwinięcie moralne jest jedynym
<:elem społeczeństwa lud·ikiego, musz~ poświęcić czci pełn~
stron nicę dla lej rodziny w dziejach.
Xiężua Kurlandzka podpisała wszystkie le warunki, pospieszyła do Pelerzbu rga , i okrzykniona została Carow~. Lecz, na
nieszczęście, w samejże Rarlzie, która miała popierJć konstytucią, udzielać jej życia i obrony, znalazły się zywioły zniszczenia. Hada ta złożon~ była w cz~ści z cudzoziemców. Już zaś
Os terma no w ie, Li wen w aldy, Brus owie, wszystkie
rodziny niemieckie, kurlandzkie, francuskie, przewidywały
dokładnie że, skoro wepchn~ Rz~d w bruzdę historyczną, naród
otrzęsie się z żywiołów obcych, że duchowieiisl\vo wróci do
władly, że w yst ~pi;! imiona historyczno-ruskie, a cudzoziemcy
wszyscy, gorliwi i zmyślni, sstępi~ na stopnie podrzędne.
\Vięc tedy cala Rossia cudzoziemska spikni.;ła się na obalenie
tej Kon st yluci i.
Oster ma u , który był jednym z Redaktorów tej ustawy
F.a~adnicze, tajnie przeświadczył Carowę, co za zniewaga dla
11icj się stała, przez uznanie jej za niegodn~ samowładztwa w Ro·
sii, co :i.a wstyd być zniewolon~ szanować jakieś tam prawa i
przepisy. Carowa A n n a miała jeszcze inny powód do obalenia
Konslytucii : zabroniono jej sprowadzić z sob~ jednego Kurlandczyka, imieniem Bi re Il a, jej polu bieńca i nałoźnika ; taki
Bi ren, "po obaleniu przywilejów Rady, mógł być przyzwanym
<lo Rossii.
·
Cudzoziemcy nabechtali teżłlossiandrobnych bojarów Moskwy.
Wystawiono im: że Rada opanowała cał~ władzę, że Członko­
wie jej niemog~ być knutowani ani na Sybir wyganiani, kiedy
te kary i;-roż~ drohnocie. Drobni Bojarowie krzyknęli zaraz, że
d1ęt11ie knulować się dadz~ byleby Wielkich kmHować także.
- Wreszcie, wmówiono w lud ze Dałgorucy zamknęli Carową,
odebrali jej władzQ wszelki!, uwięzili j~ w jej pa'facu, Ze trzeba
ji) uwolnić z r~k tych ludzi wyniosłych.
Przygotowano tedy rozruch, obudzaj~c zazdrość jednych, i
wplywaj~c na ciemn~ głupotę drugich.
Motloch się skupił, uderzył na pałac, wrzaskami dowołał
~il! Carowej, l< tóra się była schowała, dopytywał się jej czyli
·jest woln\J, i krzykiem wzywał do ujęcia SJmowładztwa. Udała
zJziwion\J i pyla'fo sil! Dałgorukiego czego lud ż~d.a. Wytfóma-
stępstwa
niezmiernej wagi.
Większa część małych Xiężęt niemieckich znajdowała się
w tym czasie w położeniu trudnem, w położeniu nienaturalnem.
Jako panuj~cy, w oczach ludu uiemieli oni zadnego znamienia
religijnego po reformacii. Niegdyś, powazani i szanowani jako
dygnitarze Swiętego Cesarstwa Apostolsko·Rzvmskiego, po oba-
leniu lego Cesarstwa, po wyrzeczeniu się jego Naczelnika, nieJJrzywi\Jzywali zadnej wagi do tego tytułu dygnitarzy Cesarstwa, niemieli ż a d11ego celu w bycie swoim, żadnego ŻJCia w sobie, nieprzedstaw1ali nic w obec swego narodu, i pozostali na
fasce panuj~cych obcych. Nawet, kiedy szlo o ich prerogatywy
w wyborze Cesarw, niezasięgano ich rady, ani nawet rady Ele-·
ktorów : intrygi obf:'.e, i przewaga Królów Francuskich i Arcyxi\JZQt Austriackich, stanowiły wszystko.
Zatem Xiężęta takie, zbliżone raz ku Rossi i, znalazl'y dla się
nowe zrzódło politycznego życia. Żadeu interes chwilowy, ani
układ polityczny szczegółowy nieprzywięzały tych Xiężęt do
Rossii. Zwi~zek len jest nieskończenie silniej szy,-zupełnie moralny; i przetrwa wszystkie polityczne burze :-Jestto polrzcbai
życia politycznegn , któr;! wszyscy ' panuj~cy uczuwać muszi!.
Xięźęt~ zaś Niemieckie, wchodz~c do Rossii, spokrewniali się
z rodzmi! moin~, mogli by.: jenerałami, gubernatorami; i jako tacy, już dostawali "'ładzy rościi!glejszej nad tę_ jak~ mirli
w Niemczech.
Ty1n sposobem Piotr W. pozyska·f na zawsze Xiężęta Rzeszy
Niemieckiej dl.1 Rossii. Wn•arli się oni religii swojej, odwyki
języka, obyczajów, wyrzekli się rodziny aby się odrodzić rossianami ; wielu z nich znalazło tam nędzę. wiezienie I.ub śmierć~
ale nieutracifo bynajmniej odwagi udawa;ia się tam. gd,zie na
nich potężny wołał interes.
Najnieszczęśliwszym z tych Xi~Zi!Ł był X i \1 że B run s w ie ki, przywołany przez Bi rena na ma•fżonka dziedziczki tronu.
Choć syna jego ogfośzono następc~, wył;!czono go od praw i
czci wszelkiej ; trzymano zamkniętego w pałacu, i niepozwalano pokazywać się publicznie. Bi re n przywalał go swoj;! pogard\), grozęc mu co chwila odesfaniem do Niemiec jeśli się nie
zechce stosować do jego roskazów.
Ale z kolei Birena obaliIMunłch, niegdyśjenerafwojsk
Polskich, a potem w sł'uzbie ruskiej. Mu nich był ulubieńcem i
przyjacielem od serca Bi rena. Przekupiwszy pułk, i kiedy wszystkie przygotowania uskulecznif, przyszedł wieczorem do Bi rena dla złożenia. mu zwykłego życzenia, Biren, jak powiadaj~,
-
338 -
miał sen który go strwożył, widział' w marzeniu Municha od-
Cesarzowa Elżbieta niemiała w duszy żadnego uczucia
nOSZ\!Cego ogromne zwycięstwo W nocr· ~omięszany nieco ~e~ szlachetnego, ani nawet patriotycznego lub narodowego; jedwidzeniem, pyta się Muuicha czy mu się !uedy zdarzyło odmek nakże przychylała się nieco ku temu ruchowi. Uda wala w swych
.zwycięstwo w nocy; Mun ich 7:blad-f S{ldz~c ~ię .zdradz?nyr_n, ale słowach i w postępowaniu rz\!du nieco ducha rossyjskiego.
powoli powścięgnl!ł wzruszcme, 11 c• poko1ł się i opuścił Birena. Pierwszy raz za jej panowania zaczęto mówić o literaturze na
Po chwili wchodzi z przysiężoncmi, chwyta 13irena, krQpuje go, dworze : Elżhieta poczyna Epokę dla literatury ruskiej. Jeden
wsadza do kibitki i zasyła na Sybir. Swoję koleją on zost nł pra· z jej ulubieńrów Suwarow, stał sitt Mecenasem tej literatury,
·
lubił on i ośmielał ł.omonosowa, miał stosunki z wszyslkiemi
wdziwym władcl! Rossi i.
Biedny Xięże Bru n św icki ob wdany został regentem z żo. literata~i ~uskiemi i cudzoz.iemca~i. W ty~1 S~1~arowie były
nę swoję. w pośród żywiołów obcych, Niemiec ten chciał rźę· d_wa d,\lzenia sprz~czne; lu bd Rossian, ~le więcej JCSżcze ~udzo­
dzić Rossil! Piotra W. t,1k j akby kto rz~dził które państwo Z 1- Z1emcow; starał się mo_cno o po~yskame E.ncy~lop_edys.l.°'~' on
chodnic· pragnał ustalić sprawiedliwość, urzl\dzić skarbowość, .to t.l?starczał WolleroW1 malerrnłow do napisania h1storn P10tra
a nieroz~miał nfc z ruchu popychajl\cego ll.ossi1! na zniszczenie W 1 W· Katarzyny.
Europ-y.
Dostrzegliście z1pewne, Panowie, w tych poruszeniach szybJakoi Xiaże ten stał sic wnet niepopularnym. Ten tłum kich miejscowe znamiona cechuil\ce epokę.
ogromny cudzoziemców nap~łniaj{l~ych wojs_ko, poczęł sh~ skarNasamprzód duch starożytny. Sławian cznj{IC się niezdolnym
żyć że nifma wojny, intryg zagr~mczn~ch, 1 że ~ iem a s•~ cze- przez się do życia, złamany długi\ niewoli\, obudza się na widok
go spodziewać po rzl\dzie takim. Stronnictwo ruskie przywi{lzalo cudzoziemców. Rcssianie chcieliby naśladować Polaków i
sie do Carowej Anny, cudzoziemskie skupiło Si\) kolo Xięi:ia Szwedów, chcieliby stać si1~ niepodlcgłemi jak Senat Szwedzki
Br"unswickiego; i len rz ęd ~osta.ł bez P?d;;ory, za. to'. że. nie- lub Panowie Polscy. Sll\d myśl H.a dy, którejby istność była
chciał iść w ślady Piotra W., memiał siły do zwrocema się na polityczna.- Ta oświata, któr{I Piotr W. wprowadził do Rossi i
ideę Dałgorukich.
.
.
. . .
jako żywioł zabójczy, ocuca powoli przyduszonego duch a .
Jeden Golarz, wloczęga pochodzenia frnncusk1ego, 1m1emem Sław ian. Dał go r u cy „.„ „. wszystkie rodziny dawne, wielu
L estocq, obalił ten rzl\d. Lestocq ten wyszedł był na podle- członków rodziny Gallicynów, uderzeni tern co widzieli na
karza pułku, i tak, przywil\zał się do Xi1:źniczki Elżbiety, córki dworze w Sztokolmie i Warszawie, nie przestali myśleć o spoPjotra W.
sobach ustanowienia czegoś podobnego w Rossi i. - Ta kooPo śmierci Carowej Katarzyny widzieliśmy na tronie, dwie stytucia, nie majęca jeszcze posady stałej, nie utrzymała się;
Xięzniczki liuii starszej Piotra W „ dw_ie có~ki lw~na- Lestocq ale uczucia niepodległości objawiły się nienawiści\\ ku cudzoteraz wyfoż~·ł prawo-zlejuość Elibiecie, r.orc~ ~10tra .W „. 1 ziemcom, których zamierzono wypędzić z Bossi i. Ci cudzozachęca·f do wywrócenia tronu pr~ywfas·z.czyc1eh ; ,rr.zekup1f ziemcy na nowo zdobyli władzę, wywołali nowę. epokę, którę
pułk gwardii i uderzył w nocy na biednego regenta, Ktory ufny ujrzym za dni Katarzyny .-Sławianie poczynaj\\ szukać grunw uczciwość i dobroduszność swych nieprzyjaciół, niecbciaf tu oparcia się, nie na przykładach historycznych ludów obcych,
uwierzyć temu spiskowi. :Jego i jego żonę pochwycono w łóżku, ale na ideach spółecznych XVIII wieku, siła się zgtębit\ teorie
sama Elżbieta weszła i kazała ich przytrz~mać. caqeszcze.w k?· xvm wieku, i od M„„„. będ~cego WJTa:Z:-em najjawniejszym
lebce, miaf być zamordowany; ale to dziecko uśmicchnęfo się takowej dężności aż do Spiskowych 182.5, \]ężność ta jest cięgle
Elżbiecie i wycil\gnęło do niej ręce, co ję. rozbroifo. Za· w postepie.
cbo"'.ano_ tedy p~zy życiu ~~ęcia, który musiał a-fugo jeszcze
Żaluję że nie mam w tej chwili dziełka ruskiego nader cie·
~~os1ć. meszczęsc1e, za to, ze go o.~loszono Carem. Regenta kawego i nader rzadkiego, którego nawet autora nie przyporni·
1 Jego zon_ę ~desłano .n~przód d_o Rygi, oddano pod _sę~, ~da~to nam. S~ to Pamiętniki, albo raczej noty nad wypadkami
z .g?d~ośc1, 1 zamknięto w .twierdzy.• n~ okropne więzi.eme, J~· glówniejszemi jakie zaszły w Pelerzburgu, napisane przez Nak~cn JCS.t ty.le w. tym rz~dz1e. Oddz1el~1e od .s~n a, ktor~ tak~e czelnika Policii. Ten biedny po!idant jest pierworysem czło·
nigdy me~1~f UJrzeć świata, osadzono 1~h w wiezy pon~r~J .gdzie wieka biernego, oddanego Rz{ldowi swemu, machiny robię.cej
wychowali hczne potomstwo; pomarli w lat dwadziescia po swoje bez czucia i roznmu. Był on w łasce u wszystkich poluu~ięzien.:~, a ich dzieci niewypuszczono aż w lat 3.S po osadze- bieńców; oi:i ich wszystkich połapał, okuł w kajdany i wywio:i.ł
mu ~odz1cow. .
.
.
,
,
.
za miasto. z największ\I prostotę. opowiada j ak Jcge Wy sokość
Biedna la dziatwa Bruns~v1cka_ pow.r6c1ła na Zachod' _mepo- Mu n i e h kazał mu iść do jego Prześwietności Bi re n a dla
.znaj\IC ani swego narodu am _rodz.my, 1. bez mo~vy wł,asne1, z re- ujęcia go i wsadzenia do kibitki; jak polem jego Prześwietność
ligi~ rus~ę, nie~yła a~i _z Niemcow am z. R?ssian-. 1 a okropna N. kazał mu uj{lć jego wysokość N. i lak dalej. Zdaje si!] że
nauka meodwrociła X1ę.zę~ek_ do udawania się tamze ; ~- rychle naj~zrierzej kocha ludzi majl\cych władzę; a kiedy upadaję, nie
Xi~że Holsztyńsko-Szlezw1ck1)1r~yiwany na_ tron Ross11, przy~ ma dla nich nienawiści ani te?. uczucia litości. Dziwi się
j~~ i _obwołany zos~af W. X1ęc1em .. Szwec.ia oddaw_ała tem_uz tylko kiedy widzi, że ~ię któś podnosi; potem przechodzi dla
~1ęcm ko.ronę swog, on wolał lloss1ę gdzie go czekał koniec niego w nwielbier.ie, sięgaj~ce do miłości; wnet. widzi jak upa·
nieszczęśliwy.
da dziwi sie i za pomina.
Les to e q wyniósł tedy na tron Xięinirzkę Elżbietę, córkę
'
.
•
.
.
. .
.
. .
Piotra W. Jednakże ten bunt przeciw )\1unichowi i cudzoziem·
Dz1elk? to, Jedyne w swoim rod~a3u, ~est n.ardzo r~~ak1e ;com, obudził na nowo pewne uczucie niepodległości ruskiej. ale będę się starał, choć moze na prówo, zeby Je znalesr.
Uwięziono i oddano pod sl\d, wszystkich prawie dygnitarzy cudzoziemskich ruskich .• Os term a n, stary intrygant co był
obalił dwóch panujęcych i szukał sposobu do obalenia trzecie·
go, Lewenvold, Bruce, Munich i drudzy, os{ldzeni; ska- Institutlont!S Philosophic~, am:tore .Josepho-A loisio Dmowski (z Wofynia)
zani na bicie kołem, polein ułaskawieni, poszli na Sybir. Tam it socif! t~te J,;su, jn c.ollcgioRom:mo Philosophire professore, editio 3 Taurine
Mu n ich spotkał się raz z Bi re nem, którego przeprowadza· (Turyn), r8/i t.
no zjednego miejsca na drugie.
- Jenerał Sołtyk ponawia rrozbę swoją do sr.anownych współ Obywateli
Ten ruch ruski przyniosł niektóre owoce. Nieośmielono się
już klecić konstytucii, zanadto przerażającym był przykład w Emigracyi i kraju, aby mu nade~łać raczyli materyały do Redakcyi Bistory i
Dałgorukich; ale chciano wypędzić jeśli nie system cudzoziem- Rewolucyi 183o/31, klórą już rozpoczął i wkrótce ukończyć zamierza. - Do·
ski, to przynajmniej osoby. Przez czas niejaki było to ~ast?m tąd składa dzięki majorom Swięcickiemu i Żylińskiemu, którzy mu swe ciekawe
Rzl\du 1 ale zwolna, jak zobaczymy, cudzoziemcy zdołali wz1{1Ć nadesłali pamiątki.
0
górę.
Paryi, w drukarni i liio'grafii, MAULDE i RENOU, przy ulfry Bailleul,9-11.
r:
~il
~os
niE
!!

Podobne dokumenty