Mamo, to jest najgorszy dzień w moim życiu

Transkrypt

Mamo, to jest najgorszy dzień w moim życiu
Pultusk24
Mamo, to jest najgorszy dzień w moim życiu...
Bartuś w swoim sześcioletnim życiu przeszedł wiele, ale stała opieka lekarzy z Centrum Zdrowia Dziecka i
ogromna troska rodziców pozwalały mieć nadzieję, że jego życie nie będzie wiele się różnić od rówieśników. 11
listopada br. trafił do szpitala w Pułtusku z silną gorączką. Na oddział dziecięcy wszedł o własnych siłach,
wdrapał się na łóżko, rozmawiał. Zmarł kilkanaście godzin później, przetransportowany helikopterem do
szpitala w Międzylesiu. O kilka godzin za późno...
Chłopiec urodził się ze zrośniętymi drogami żółciowymi. W pierwszych miesiącach życia przeszedł przeszczep
wątroby, w lipcu ubiegłego roku usunięto mu śledzionę. Oprócz kochających rodziców miał jeszcze młodszego brata.
Ze względu na stan zdrowia i częste wizyty w szpitalu nie chodził do przedszkola, do domu przychodziła jednak
nauczycielka w ramach indywidualnego toku nauczania. Mama nie chciała puszczać go jeszcze do pierwszej klasy,
więc jako sześciolatek od tego roku rozpoczął „zerówkę”. We wrześniu, przez pobyt w szpitalu, miał dwutygodniową
przerwę w nauce. Trafił na oddział z silnymi wymiotami i gorączką. Diagnoza – zapalenie opon mózgowych. Wówczas
udało się go uratować.
Każda choroba dziecka po przeszczepie wiązała się z dużym ryzykiem. Nic nie wskazywało
na to, że kiedy miesiąc później trafi do szpitala z podobnymi objawami, będzie to ostatni dzień jego życia. Na oddział
dziecięcy pułtuskiego szpitala Bartusia skierował lekarz Nocnej Pomocy Lekarskiej. Chłopiec gorączkował,
temperatura przekraczała 39 stopni i mimo podanych leków przeciwgorączkowych, rosła. O godzinie 9.00 czekał już na
oddziale, na pobranie krwi, pomiar ciśnienia i inne badania. - Bartuś wtedy powiedział, mamo, to jest najgorszy dzień w
moim życiu.
Więcej w aktualnym, 47 wydaniu Pułtuskiej Gazety Powiatowej.
strona 1 / 1