Fiszka nr 15
Transkrypt
Fiszka nr 15
2013-11-10 strona 1/2 Okruszki Fiszka nr 15 „Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?” (J 6, 9). Te słowa ewangelii według święte- go Jana są jakby pierwszą wzmianką o zaszczytnej funkcji, która przypadła mi w udziale. Jako dziewięcioletni chłopiec nie miałem zbyt wiele do zaoferowania. Szukałem swojego miejsca. Dążyłem do utożsamiania się z jakąś zbiorowością. Chciałem żyć we wspólnocie. Treningi piłkarskie nie były dla mnie. Nigdy też nie chciałem zostać harcerzem. W połowie maja, niecały tydzień po swojej I Komunii, poszedłem na zbiórkę ministrancką. Tak jak chłopiec z ewangelii chciałem oddać wszystko co miałem dobrego w ręce Jezusa, by on mógł to rozmnożyć. Taki był początek tej wielkiej przygody, która trwa właściwie od ponad 8 lat, i wcale nie zapowiada się, żeby miała się skończyć. Te wartości które stąd wynoszę, już na zawsze pozostaną głęboko wyryte w moim sercu. Ministrantura – to o niej kilka słów chcę napisać w tym artykule. „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.” (Mt 18, 20) Kiedy we wrześniu zaczynaliśmy nowy rok formacyjny okazało się, że nasze szeregi przerzedziły się dosyć znacznie. W naszej parafii czynnie posługuje przy ołtarzu grupa około 20 chłopaków. Pamiętam, że kiedy przyszedłem do tej grupy pierwszy raz, to było nas ponad 50. Być może to czasy się zmieniły. Może inaczej wychowuje się dziś dzieci. Rozszerzyła się gama różnorakich zajęć pozalekcyjnych, powstały ośrodki, w których można rozwijać swoje zainteresowania. Może to odciąga od Kościoła i ministrantury. Dlatego chciałbym pokazać to, co robię, to, co czuję i to, co myślę o naszym posługiwaniu. Piszę „naszym”, a nie „moim”, bo posługa ministrancka to posługa wspólnoty dla wspólnoty. My stanowimy wspólnotę służby liturgicznej, służymy zaś wspólnocie parafialnej i wspólnocie całego Kościoła. Greckie ministrare – posługiwać, oznacza nie tylko posługiwanie Bogu, ale i wszystkim uczestniczącym w liturgii. Dziś jestem już animatorem wspólnoty ministranckiej. Dzięki tej wspólnocie już nie raz doświadczyłem radości, satysfakcji i dumy. Jest wiele takich wartości, które wynikają z życia w tej właśnie wspólnocie. Radość przebywania wśród tych ludzi jest nieoceniona. To dla mnie najlepsza okazja, żeby poznać piękno liturgii i żeby się formować. To miejsce głębokiego przekonania, że zawsze mogę na kogoś liczyć. „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nie ba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wie ki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” (J 6, 51) Największym skarbem każdego z nas jest bliskość Boga ukrytego w sakramentach. Jak często mogę stać tak blisko Boga. To niesamowite! Chodzę wokół ołtarza, na którym dokonuje się tak niezwykłe, przepełnione Bożą miłością i obecnością misterium. Ten sam ołtarz i to samo misterium widziałem już pewnie tysiące razy w ciągu kilku lat mojej służby, jednak za każdym razem radość jest niepowtarzalna. Każda liturgia jest nowym doświadczeniem, całkowicie zmieniającym życie. „Oto Ja was posyłam jak owce między wilki.” (Mt 10, 16) Życie ministranta jest czasem doświad- czane trudnymi próbami. Nie zawsze ministrantura jest odbierana jako zaszczyt. Trzeba mieć wielkie zaufanie do Boga i dużo samozaparcia, żeby nie poddawać się w momentach próby. Odpowiedzialność, punktualność, wyrzeczenia – to także takie małe ofiary, które przychodzi nam składać Bogu w codzienności. Najdoskonalszym przykładem wytrwałości w służbie Bogu okazał się być nasz patron św. Tarsycjusz, męczennik, którego wspomnienie przypada 21 listopada. Jego przykład umacnia każdego ministranta w mężnym i odważnym świadczeniu o wierze i bronieniu jej dobra. Zwłaszcza w tym czasie, kiedy obchodzimy swoje święto, pragniemy zwrócić się do wszystkich parafian, by stale otaczali modlitwą wszystkich służących przy naszym ołtarzu ministrantów. My przed każdą mszą modlimy się słowami: Oto za chwilę przystąpię do ołtarza Bożego. Do Boga, któ ry rozwesela młodość moją. Do świętej przystępuję służby. Chcę ją dobrze pełnić. Proszę Cię Panie Je zu o łaskę skupienia, by myśli moje były przy Tobie, by oczy moje były zwrócone na ołtarz, a serce moje oddane tylko Tobie. I Wy módlcie się, byśmy potra- fili tę piękną posługę sprawować jak najlepiej i najgodniej. Ufamy, że Wasza modlitwa nie tylko umocni ministrantów, którzy już podjęli służbę, ale i wyprosi dar kolejnych powołań do naszej wspólnoty. Prosimy także, by rodzice i dziadkowie wskazywali młodym chłopcom na ministranturę. Warto do nas dołączyć, warto się z nami spotykać, warto z nami wyjeżdżać na wakacje i rekolekcje, ale przede wszystkim warto stawać tak blisko ołtarza, z bliska przyglądając się Bożemu działaniu i ucząc się nieustannie pogłębiania relacji z Nim. Mateusz Terech 2013-11-10 strona 2/2 Kamienie w ogródku Fiszka nr 15 Tekst ten dedykuję Mamom ministrantów obec nych, byłych i przyszłych. meżkę. Czy to się spierze? Mój kolędnik jest tak zmęczony, że nawet kolacji nie chce (cukierki też zrobiły swoje). Idź spać dziecko, dobranoc. Idę do łazienki wyprać komeżkę. Na jutro musi być czysta, bo syn służy na szkolnej mszy. Plamy z kredy na szczęście puszczają, powinna wyschnąć przez noc przy kaloryferze. Wyprasuję rano. Procesja Bożego Ciała w strugach deszczu. Wraca zmarznięty, przemoczony do suchej nitki. Szybko gorąca herbata i rutinoscorbin. Może się nie rozchoruje. Komżę i sutankę można wykręcać,a tu już za kilka godzin kolejna msza. Nie wyschną, nie ma szans. W ruch idzie suszarka do włosów, jeszcze tylko parę pociągnięć żelazkiem i już. Sytuacja opanowana. Wiele takich momentów staje mi przed oczami. A to jak zasnął na pasterce, a to jak drżałam z niepokoju, czy utrzyma ciężkie dzwonki do końca Te Deum, czy się nie potknie niosąc kielich do ołtarza, czy uniesie koszyk z „Gościem Niedzielnym”. To są rzeczy, nad którymi większość wiernych się nie zastanawia i nie zwraca na nie szczególnej uwagi. Ministranci są niejako wkomponowani w oprawę Mszy Świętej i nabożeństw. Dopóki są. A jest ich niestety coraz mniej. Drodzy Rodzice, zachęcajcie swoich synów do podjęcia tej pięknej służby, nie odwódźcie ich, jeśli sami odnaleźli w sobie taką chęć. Myślicie, że to ponad ich siły? Że sobie nie poradzą? Nie ma obaw. Każdy chłopiec jest w stanie temu sprostać. Przecież kiedyś będzie mężczyzną i będzie się od niego wymagać odpowiedzialności, odwagi i prawości. Ministrantura to wspaniała szkoła żywej wiary, woli, dyscypliny wewnętrznej, koleżeństwa i właśnie odpowiedzialności, a to wszystko formowane jest w pełnej młodzieńczej radości wspólnocie opartej na zdrowych, męskich zasadach.”Tylko twardziele służą w kościele” - czytamy w jednym z numerów „Małego Gościa”. Wiele w tym prawdy. Kończę kawę. Na zegarze 6.00. Dam mu jeszcze pięć minut. Pachnie kakao (najlepsze na rano), śniadanie czeka. 6.05. Wstawaj synu, pamiętasz, służysz dziś na porannej. Natrętny sygnał budzika wyrywa mnie ze snu o 5.45. Jest niedziela, można by pospać dłużej, ale nie dziś. Mój syn służy na porannej mszy. Zwlekam się z łóżka, cicho idę do kuchni i stawiam czajnik na gazie. Czekając na poranną kawę myślę o tym, co zmieniło się w moim życiu odkąd jestem mamą ministranta. Pierwsza zbiórka. Wprowadzam mojego niespełna wówczas siedmiolatka do salki pełnej chłopców w różnym wieku. Boję się jak go przyjmą i jak on sam odnajdzie się w tej sytuacji, jest przecież taki mały... Czekam w domu. Po godzinie wraca uśmiechnięty, dumny z siebie, wymachuje jakąś kartką, mówi coś podekscytowany, a ja już wiem. Właśnie zostałam mamą ministranta. Uroczystość św. Tarsycjusza. Dziś po trzech miesiącach obserwowania pełniących służbę kolegów, mój syn sam staje przy ołtarzu, po raz pierwszy ubiera strój ministrancki i jako kandydat do służby składa swoje przyrzeczenie. W gardle mnie ściska ze wzruszenia i radości, prawie nic nie widzę przez napływające do oczu łzy. Żeby tylko się nie rozpłakać, nie rozmazać, „bo to mamo obciach jest”. Dyskretnie patrzę na boki. Chusteczka w każdej dłoni, nienaturalnie szybkie mruganie powiek, pociąganie nosem. Znacie to drogie Mamy? Trudno o tym pisać, bo słów za mało, żeby wyrazić ten ogrom uczuć, kiedy wiem, że w tym właśnie momencie moje dziecko tonie w kochających ramionach Jezusa. Od tej chwili zaczęła się codzienna ministrancka służba, często trudna i wymagająca, ale jakże piękna i potrzebna. Msze o różnych porach, w tygodniu i w święta. Sprawdź, czy plecak do szkoły spakowany, bo po mszy prosto na lekcje. I śniadania nie zapomnij. Leć już, bo ksiądz nie będzie na ciebie czekał. Czas odwiedzin kolędowych. Martwię się, bo już bardzo późno, a jeszcze go nie ma. Może coś się stało? W końcu wraca. Opróżnia kieszenie z cukierków i mandarynek. Mamo, patrz! Patrzę, ale nie na Joanna Kamińska słodycze, tylko na ubrudzoną niebieską kredą koKoło Stowarzyszenia Rodzin Katolickich przy parafii Świętej Rodziny w Piekarach Śląskich. przewodniczący: skarbnik: Joanna Grajewska-Wróbel Aleksander Kamiński sekretarz: Magdalena Ślęzak opiekun: ks. Damian Gatnar e-mail redakcji: [email protected] e-mail koła: [email protected] Katolicka Szkoła Podstawowa Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Katowickiej 41-940 Piekary Śląskie, ul. Bytomska 81A, telefon: 724 704 741