Zobacz artykuł - Czesław Siekierski

Transkrypt

Zobacz artykuł - Czesław Siekierski
25 lutego - 3 marca 2015 r.
Ile władzy
ma pierwszy obywatel
Kampania prezydencka wkracza w najgłębszą fazę. Znamy już
wszystkich uczestników wyścigu do Pałacu
Prezydenckiego. Lista
kandydatów jest dłuższa, niż można się było
spodziewać. Przede
wszystkim ze względu
na rozdrobnienie w lewicy, której nie udało się ustalić wspólnej
kandydatury.
W
tej chwili poznajemy
programy pretendentów do najwyższego urzędu w państwie. Zaskakujące jest to, że wyborcy
słyszą zarówno te obietnice,
które przyszły prezydent rzeczywiście może spełnić, jak
i te, których przy najlepszych
chęciach zrealizować nie
zdoła, bo nie leży to w jego
kompetencjach. Można odnieść wrażenie, że specjaliści
ze sztabów wyborczych w tej
licytacji zapominają o Konstytucji, która precyzyjnie
określa zakres władzy pierwszej osoby w państwie. Miejscu prezydenta na polskiej
scenie politycznej poświęcone było kolejne seminarium
zorganizowane przez Instytut Polityczny im. Macieja
Rataja, afiliowany przy PSL.
Wnioskami i doświadczeniami podzielił się konstytucjonalista dr hab. Ryszard Piotrowski z Wydziału Prawa
i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. – Pozycja
prezydenta w naszym kraju jest dosyć osobliwie ulokowana. Nie stanowi wierzchołka władzy, choć Konstytucja mówi, że jest on najwyższym przedstawicielem
państwa. Pochodzi z wyborów powszechnych. To daje
mu bezpośrednią legitymację demokratyczną, udzieloną przez wyborców. Stwarza
to oczekiwania, że prezydent
ma poważne własne kompetencje. Jednak nie zostają
one w Konstytucji zrealizowane. Mamy więc do czynienia z pewnym dysonansem
co do uprawnień prezydenta
– ocenia dr Ryszard Piotrowski. Zerknijmy więc do Konstytucji. Artykuł 127 mówi,
że prezydent wybierany jest
przez naród w wyborach po-
Czesław Siekierski kieruje pracami Instytutu im. Macieja Rataja
wszechnych, równych, bezpośrednich i w głosowaniu
tajnym. Jego kadencja trwa
5 lat i może być ponownie
wybrany tylko raz. Artykuł
126 Konstytucji stanowi, że
prezydent jest najwyższym
przedstawicielem RP i gwarantem ciągłości władzy państwowej. Prezydent czuwa
nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa
państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium. Prezydent wykonuje swoje zadania w zakresie i na zasadach określonych
w Konstytucji i ustawach.
Art. 142 precyzuje, że prezydent wydaje rozporządzenia
i zarządzenia na zasadach
określonych w art. 92 i 93.
Wyłączne prerogatywy
głowy państwa
W Polsce na skutek historycznych zaszłości mamy dość niejednoznaczne ukształtowanie
urzędu prezydenckiego. Zdaniem dr. Ryszarda Piotrowskiego można wręcz mówić o hybrydzie. Mamy bowiem system
parlamentarny, ale z niewielkim przesunięciem w kierunku systemu prezydenckiego.
Prawo w naszym kraju stanowione jest przez Sejm, a władza wykonawcza spoczywa
w rękach premiera i ministrów
w jego rządzie. Wprawdzie korzystając ze swoich konstytucyjnych i ustawowych kompetencji, prezydent wydaje akty
urzędowe. Jednak wymagają
one dla swojej ważności podpisu premiera, który przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed Sejmem. Zasada ta nie dotyczy wszystkich
kompetencji prezydenta. Konstytucja wymienia 30 prerogatyw, które leżą wyłącznie w ge-
|7
www.zielonysztandar.com.pl
stii głowy państwa. Oznacza to,
że nie wymagają kontrasygnaty premiera. Prezydent ma tu
pełną samodzielność. Wśród
tych zadań znajduje się między
innymi zarządzanie wyborów
do Sejmu i Senatu, skracanie
ich kadencji, zarządzanie referendum ogólnokrajowego,
powoływanie premiera, stosowanie prawa łaski, nadawanie
obywatelstwa polskiego. Należy zauważyć, że sposób wybierania prezydenta w wyborach powszechnych jest typowy dla systemów politycznych,
w których w rękach głowy państwa spoczywa znaczna część,
a niekiedy cała władza wykonawcza. W pełni zrozumiała
jest wtedy skala kampanii i intensywność emocji, bo to gra
o wszystko. Zwycięzca powołuje swoich urzędników i sprawuje władzę. W krajach, gdzie prezydent ma zakres kompetencji
dokładnie określony, a tak jest
właśnie w Polsce, wyboru dokonuje najczęściej zgromadzenie narodowe. Wtedy zaś wynik zależy od układu sił w parlamencie. U nas możliwe jest
takie rozwiązanie, w którym
prezydent i premier należą
do przeciwnych obozów politycznych. Nie musi to oznaczać
paraliżu władzy wykonawczej,
ale wymagałoby to więcej woli
z obu stron, niż polscy politycy
są skłonni wykazywać.
Strażnik suwerenności
i bezpieczeństwa
państwa
Trudny okres współpanowania Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska jest tego najlepszym przykładem. Mieliśmy
do czynienia ze sporami natury zasadniczej i dotyczącymi błahych kwestii proceduralnych. Można było wówczas
odnieść wrażenie, że w kraju
są dwa ośrodki władzy wykonawczej. Jeden przy Alejach
Ujazdowskich, drugi przy
Krakowskim Przedmieściu.
Utrudniało to funkcjonowanie Polski w Unii Europejskiej. Doszło do tego, że spór
kompetencyjny musiał rozstrzygnąć Trybunał Konstytucyjny. – Sędziowie orzekli,
że premier i prezydent kierują się współdziałaniem najwyższych organów władzy. Oznacza to, że prezydent może podjąć decyzję o wzięciu udziału
w posiedzeniu gremium unijnego, ale tylko wówczas, gdy
dochodzi do naruszenia konstytucyjnych zapisów. Prezydent jako strażnik suwerenności ma prawo wypowiadać się
o aktach międzynarodowych,
na skutek których Polska rezygnuje z części suwerenności,
przenosząc niektóre uprawnienia na przykład na Parlament
Europejski. W każdej innej sytuacji Polskę na zewnątrz reprezentuje premier. Rolą prezydenta jest współdziałanie,
a więc odnoszenie się do działań premiera. Iście salomonowy werdykt – ocenia dr hab.
Ryszard Piotrowski. Jego
zdaniem zgodność do współdziałania jest tłumiona przez
partie polityczne. Zwłaszcza
w roku wyborczym premiują one siebie i swoje interesy.
Dziś można stwierdzić, że tego
typu walka między prezydentem a premierem jest dla kraju
szkodliwa, niezależnie od tego,
kto ma więcej racji. Na pewno
prezydent może pełnić funkcję arbitra. Warunkiem jest,
by miał szacunek w społeczeństwie. W naszych realiach postawa obywateli wobec niego ma kulturowe ugruntowanie. Do jakości sprawowanego
przez niego urzędu kluczowe
znaczenie ma osobowość pre-
A
rtykuł 126 Konstytucji
stanowi, że prezydent
jest najwyższym
przedstawicielem RP
i gwarantem ciągłości
władzy państwowej.
Prezydent czuwa
nad przestrzeganiem
Konstytucji, stoi
na straży suwerenności
i bezpieczeństwa państwa
oraz nienaruszalności
i niepodzielności jego
terytorium
zydenta. Ułatwia mu to realizacje zadań. – Jednak – zwraca uwagę dr Ryszard Piotrowski – trudno, by dostosowywać
Konstytucję do osoby urzędującego prezydenta.
Kampania okazją
do debaty
Kampania prezydencka powinna stać się okazją do debaty o urzędzie prezydenta.
Czy Polacy chcą, by miał on
więcej władzy, czy ma pełnić funkcję reprezentacyjną
i ewentualnie arbitra między
zwaśnionymi stronami. Na ile
pierwszy obywatel ma być powiązany z własnym zapleczem
politycznym, partią, która go
wysunęła i popiera, na ile zaś
powinien się wznieść ponad
partyjne podziały. Dyskusja
ta byłaby użyteczna. Dowiedzielibyśmy się, jakie stanowisko przeważa w społeczeństwie. Prezydent mógłby kierować się opiniami dominu-
jącej części Polaków. – Jednak nie ma obecnie mowy
o zmianie jego konstytucyjnych uprawnień. Obowiązująca Konstytucja jest efektem kompromisu politycznego, który dziś raczej nie byłby
możliwy do osiągnięcia – uważa Czesław Siekierski, eurodeputowany. Obecnie w Europie
mamy do czynienia ze zdecydowaną przewagą systemów
parlamentarnych. Właściwie
tylko w Rosji sprawdza się system prezydencki. Tu tradycje
centralizmu są bardzo silne,
a administracja oczywiście
podporządkowana jest dyrektywom płynącym z Kremla.
Politolodzy uważają, że system parlamentarny pozwala
na pełniejszą reprezentację
poglądów różnych grup interesów. W Sejmie przecież zasiadają przedstawiciele wielu
ugrupowań.
Teresa Hurkała
Fot. Janina Tomczyk