Marek Czachorowski-Wróg publiczny?

Transkrypt

Marek Czachorowski-Wróg publiczny?
Marek Czachorowski-Wróg publiczny?
czwartek, 07 maja 2009 11:30
W polu dobra i zła
Wróg publiczny? Marek Czachorowski
Mamy okazję w tym tygodniu (w czwartek) spotkać i posłuchać w Warszawie
(UKSW) nie arcygwiazdy od kopania piłki czy robienia filmowych obrazków, ale
specjalisty od spraw najpoważniejszych - Paula Camerona, amerykańskiego
psychologa, dyrektora Family Research Institute, szczególnie zasłużonego w
identyfikowaniu homoseksualnej propagandy. Jej amerykańscy twórcy
wielokrotnie określali go publicznym wrogiem number one i starają się, aby jego
życie nie było lekkie. On sam z pewnością też tego nie pragnie, bo inaczej zająłby
się mówieniem i pisaniem o miłości. Wtedy nawet neochrześcijanie byliby
szczęśliwi do utraty tchu. Zamiast rozrzucania garściami tego łatwego szczęścia,
Cameron niczym Herakles zabrał się do czyszczenia dzisiejszych stajni. Już wielu
one dzisiaj pachną, co można wyczytać z "gazet" dla dżentelmenów i dam,
regularnie reklamujących rozmaite praktyki, nazywane tam jednak nie wiadomo
dlaczego "seksem".
Cameron ma na swoim koncie zmaganie z Amerykańskim Towarzystwem
Psychologicznym oraz Amerykańskim Towarzystwem Zdrowia Publicznego, które
zapewniły Sąd Najwyższy, iż praktyki homoseksualistów nie pociągają za sobą
żadnych negatywnych psychicznych i fizycznych skutków zdrowotnych. Opierając
się na specjalistycznych medycznych publikacjach, Cameron wykazał - o czym
możemy w szczegółach poczytać w jego głośnej książce "The Gay 90's. What the
Empirical Evidence Reveals about Homosexualit" - iż owe opinie są
nieprawdziwe, bo według autora, "typowe seksualne praktyki homoseksualistów
są medycznym horrorem", co już pozostawiam nietrudnym domysłom
Czytelników. Z badań Camerona wynika, że 70-78 procent homoseksualistów
przeszło choroby przekazywane drogą płciową, nic zatem dziwnego, iż średnia
życia homoseksualisty w USA (obliczona na podstawie 5371 nekrologów
zamieszczonych w 16 homoseksualnych czasopismach) wynosi 39 lat, a
wyłączając z tego przypadki śmierci na AIDS, 42 lata.
Nikt lepiej niż Paul Cameron nie pokazał związku praktyk homoseksualnych z
rozmaitymi innymi patologiami, w tym także mordami i przemocą. Trzeba
pokoleniu JP2 wiele w tej sprawie od zera wyjaśniać - a nawet już prostować
1/2
Marek Czachorowski-Wróg publiczny?
czwartek, 07 maja 2009 11:30
myślenie - skoro u nas rzecznik praw obywatelskich z urzędu ściga
wypowiadających swoje negatywne opinie w sprawie homoseksualizmu i w
związku z tym aktualnie poszukuje haków na Wojciecha Cejrowskiego,
"pierwszego homofoba III RP". Prawda i dzisiaj jest bardzo kosztowna. Nic zatem
dziwnego, że nie słyszymy wielu zazwyczaj złotoustych, którzy zechcieliby zabrać
głos w sprawie propagandy homoseksualnej. Za głębokie wezwania do wierności
prawdzie i swojemu sumieniu zawsze jednak zbiera się oklaski.
Środowiska homoseksualne nie od dzisiaj są wyjątkowo brutalne wobec swoich
przeciwników, bo nieraz czynią ich nawet swoimi rzekomymi promotorami.
Chociaż zatem Sokrates zmagał się z współczesnymi mu homoseksualistami, to
już za jego życia Arystofanes w komedii "Chmury" sportretował go jako
nauczyciela sodomii. Pomimo odnotowanych przez Ksenofonta upomnień Likona,
Kaliasza (w "Uczcie" Ksenofonta) oraz Kritiasza (we "Wspomnieniach o
Sokratesie") za ich zaangażowanie w pederastyczny proceder już w starożytnym
podręczniku historii filozofii Diogenesa Laertiosa przywołane są oszczerstwa (z
powodu urazy wobec Sokratesa i Platona) Arystoksenosa z Tarentu, iż ojciec
etyki wypłacał się "w naturze" swojemu nauczycielowi filozofii. To szkalowanie
Sokratesa trwa do naszych dni, jak łatwo się przekonać z niezliczonych publikacji
przekonujących czytelników, że prowadził żywot sodomity także z Alkibiadesem.
Prawda była zupełnie inna, a nawet właśnie za tę prawdę przywołany Likon oraz
Anytos (także pedofil, żywiący według Ksenofonta urazę do Sokratesa z powodu
swoich upodobań) zjawili się w 399 roku w ateńskim sądzie, aby zamordować
mędrca. Próbował to już wcześniej uczynić wspomniany Kritiasz (porównany
przez Sokratesa do "wieprza" z racji pederastycznej aktywności) po przejęciu
władzy w Atenach.
Na brutalność homoseksualistów zwrócił uwagę już Arystoteles w swojej
"Polityce", odnotowując szereg dokonanych z tego powodu mordów, popełnionych
np. dlatego, że pewien sodomita został zapytany, czy aby nie jest w ciąży za
przyczyną jakiegoś polityka. Pewnie z zemsty już w starożytności pederaści
ogłosili Arystotelesa jako homoseksualistę, pewnie także z wściekłości za to, że w
swojej "Etyce nikomachejskiej" określił homoseksualizm jako "chorobliwe
zboczenie".
Mamy zatem okazję, aby za przyczyną spotkania z Paulem Cameronem
przygotować się do konfrontacji z rozpowszechnianą prohomoseksualną
propagandą.
Marek Czachorowski
za:NDz 5.5.09 (kn)
2/2

Podobne dokumenty