Samobójstwo. To mężczyźni częściej odchodzą w taki sposób
Transkrypt
Samobójstwo. To mężczyźni częściej odchodzą w taki sposób
ROZMOWA TYGODNIA Głos Kołobrzegu Piątek, 16 września 2016 tygodnik//07 Samobójstwo. To mężczyźni częściej odchodzą w taki sposób Rozmowa Zapraszamy do rozmowy z kołobrzeskim psychologiem, Jackiem Pawłowskim. Nie tak dawno, w ciągu jednego weekendu, w powiecie kołobrzeskim odnotowano aż 4 samobójstwa. Piątemu udało się w porę zapobiec. Co myśli psycholog, słysząc takie informacje? To czarna seria? A może mamy do czynienia z szerszym zjawiskiem, odnotowanym przez psychologów i psychiatrów? Na pewno czarna seria. Ponura statystyka, na którą nie załapały się akurat kobiety, bo mężczyźni faktycznie częściej popełniają samobójstwa. W tym przypadku można mówić o fatalnej kumulacji i rzeczywiście przypadku. Gdyby rzecz stała się w górach można winić halny, w czasie którego rzeczywiście tragicznych zdarzeń dzieje się więcej. Inni szukają zależności od fazy księżyca, „Merkurego w drugim domu” i tak dalej. Mam wrażenie, że w jednym czasie pięciu ludzi miało zwyczajnie dość. Przypuszczam, że mogli cierpieć na depresję, samotność. Mogli być opuszczeni, zdradzeni, przyparci do muru długami, chorobą. Nie potrafili uporać się ze śmiercią bliskiej osoby czy nałogiem. Część samobójstw popełnianych jest pod wpływem alkoholu, bardziej lub mniej świadomie. Pomijam tu śmierć po dopalaczach i innych środkach psychoaktywnych wśród młodzieży, kiedy rozum jest wyłączony. Co mówią statystyki o liczbie samobójstw i wieku mężczyzn targających się na życie? w 2014 ze statystyk policyjnych wynikało, że na 10.207 wszystkich prób samobójczych, aż 8.150 podejmowali mężczyźni. Zmarło 5.237 z nich. Wiek samobójców jest przeróżny i nie ma właściwie reguły, życie odbierają sobie dwudzisto-, trzydziesto-, czterdziestolatkowie i starsi. Najwięcej jest ich wśród 20-24 i 30-35 latków. Samobójstwa popełniają już nawet kilkuletnie dzieci. Prognozy nie są op- FOT. IMICHAŁ ŚWIDERSKI Kiedyś wystarczyło przynieść mięso do jaskini, resztą zajmowały się kobiety b Jacek Pawłowski, kołobrzeski psycholog, założyciel Fundacji „Na Przekór Przeciwnościom” Jacek Pawłowski Jest kołobrzeżeskim psychologiem, zalożycielelem i prezesem Fundacji „Na Przekór Przeciwnościom”, specjalistą w zakresie pomocy ofiarom przemocy. A Od kilku lat jest także członkiem Zespołu Interdyscyplinarnego przy Urzędzie Gminy w Kołobrzegu. Prowadzi prywatną praktykę psychologiczną. Ma doświadczenie w terapii indywidualnej i grupowej osób uzależnionych, współuzależnionych dorosłych dzieci alkoholików (DDA). Oferuje pomoc chorym na depresję, schizofrenię, także osobom uwikłanym w trudne związki, doświadczajacym przemocy i znajdującym się w trudnych sytuacjach życiowych. tymistyczne, przewiduje się, że samobójstwa popełni ponad sześć tysięcy osób. Co sprawia, że przybywa mężczyzn, którzy nie znajdują innego wyjścia? Gdybym powiedział, że emancypacja i wszechfeminizm, mógłbym się narazić wielu środowiskom, nie tylko spod sztandaru Magdaleny Środy. Kiedyś wystarczyło przynieść mięso do jaskini, a resztą zajmowały się kobiety. Wzór był prosty: on zarabia, ona dba o dom, rachunki, kuchnię, sprzątanie i dzieci. A teraz okazuje się, że kobiety też polują, zarabiają, dbają, są niezależne i jednocześnie coraz bardziej wymagające. Mężczyzna ma być macho, supersamcem, wrażliwym romantykiem i bezwzględnym terminatorem, świetnie zarabiającym domatorem, czyściochem, ale bez przesady, ognistym kochankiem, ale nienachalnym. Ma pomagać dzieciom w lekcjach, ale też nie wtrącać się za bardzo. Ma być zwarty, gotowy, bogaty, pracowity, zrelaksowany i uśmiechnięty. A także wyrozumiały i hojny. Bardzo trudno wypełnić złote ramki idealnego faceta, który nie może sobie pozwolić na słabość. Nie może mieć depresji, bo to domena wrażliwych kobiet, nie może być bezradny, bo to niemęskie, nie może być bezrobotny, bo to wstyd, oznaka słabości i lenistwa. Każdą przeciwność losu powinien znosić godnie i z zaciśniętymi zębami. I broń Boże nie płakać jak baba, choćby nie wiadomo jak bolało. Mężczyźni duszą w sobie i nie są w stanie przyznać, że coś jest nie tak. Niekiedy całymi latami. Tak się miotają, męczą, udają, że któregoś dnia uznają, że tylko jedynym wyjściem jest niebycie. Wolność. Dojrzali Polacy pamiętają czasy, nie tak odległe, gdy odnotowywaliśmy podobne zjawisko –myślę o przekształceniach gospodarczych, reformie Balcerowicza, likwidacji PGR-ów itd. Wbrew pozorom i utartym poglądom, przyczyny ekonomiczne nie są najczęstszą przyczyną targania się na życie. Gdyby to bieda była jedyną przyczyną, nie byłoby biednych, bo wszyscy dawno by ze sobą skończyli. Do biedy, zwłaszcza tej dziedzicznej, można się przyzwyczaić i trwać w wyuczonej bezradności. Na życie targają się ci, którzy pracę stracili, utracili możliwość zarobku, przegapili szanse itd. Człowiek, który la- Bardzo trudno być idealnym facetem, który nie może sobie pozwolić na słabość tami boryka się z brakiem pracy ma bardzo niskie poczucie własnej wartości, wesoły Ferdek Kiepski to radosna fikcja reżysera. To na barkach mężczyzny leży trud utrzymania rodziny, jedzenie, światło gaz, lekarstwa, podręczniki, chemia itd. I dalej, nie zarabiam więc nie jestem mężczyzną, nie ma nagrody w łóżku, a nawet kiedy nie ma kary celibatu, to i tak się nie sprawdzam, bo nie w głowie mi amory. I pętla się zaciska, pieniędzy także zero - wzdycha żona, często przy obcych. Kroniki policyjne sprzed dwóch lat na pierwszym miejscu za powód samobójstw wymieniają nieporozumienia rodzinne (1358),chorobę psychiczną (1101), przewlekłą chorobę (600), zawód miłosny (814), warunki ekonomiczne (554), nagłą utratę źródeł utrzymania (171) i inne. 71 pośród samobójców było na zasiłku, na utrzymaniu innej osoby 1229, na rencie, emeryturze 1354, bez stałego źródła utrzymania 1090. Najczęściej przyczyn jest kilka, które nakładają się na siebie i trwają przed długi czas. Chociaż faktycznie, najwięcej samobójstw dokonują mieszkańcy wsi i małych miasteczek, takich gdzie diabeł mówi dobranoc. Tam mężczyźni są bardziej samotni, bezradni i pozbawieni jakiegokolwiek wsparcia i zrozumienia. Nie mówię już nawet o pomocy psychologicznej, diagnostyce depresji czy zwyczajnej rozmowy i poszukania rozwiązania trudnej sytuacji. Co takiego dzieje się z człowiekiem, że podejmuje tak dramatyczną decyzję? To zawsze jest dramat i wołanie o pomoc, profesor Kępiński, wybitny psychiatra, twierdził, że „u młodych samobójstwo jest wołaniem o pomoc, u starszych już tylko wołaniem o śmierć”. Nie do końca można się z tym zgodzić, ale trudno zaprzeczyć. O tym, jak pomóc sobie albo jak dostrzec niepokojące sygnały u osoby bliskiej, w kolejnym Głosie Kołobrzegu. a ROZMAWIAŁA: IWONA MARCINIAK