nr2 z 31.01 - Lipnica Wielka na Orawie
Transkrypt
nr2 z 31.01 - Lipnica Wielka na Orawie
RADA GMINY LIPNICA WIELKA NA ORAWIE PARAFIA ŚW. ŁUKASZA • PARAFIA ŚW. JADWIGI KRÓLOWEJ 31 stycznia 2010 • NR 2(704) DODATEK BEZPŁATNY DO TYGODNIKA RODZIN KATOLICKICH „ŹRÓDŁO” Spotkanie opłatkowe w Szkole Podstawowej Nr 3 Spotkanie opłatkowe odbyło się w dniu 9 stycznia 2009 roku o godzinie 16.00 w Szkole Podstawowej nr 3 w Lipnicy Wielkiej i zostało zorganizowane przez Radę Rodziców. Zgodnie z przyjętą już tradycją odbyło się spotkanie opłatkowe, na które tłumnie przybyli zarówno starsi jak i młodsi mieszkańcy Skoczyków, dawni uczniowie tej placówki i ci, co niedawno ją opuścili. Teraz siedząc ramię w ramię obok siebie, pragnęli wspólnie spędzić tak ważne chwile w nowym roku i przełamać się opłatkiem. Zgromadzonych rodziców, nauczycieli oraz zaproszonych gości w osobach: z–ca wójta – p. Ignacy Mikłusiak, sekretarz Urzędu Gminy – p. Danuta Paplaczyk, ks. katecheta – Rafał Jurczasiak, siostry zakonne (s. Miriam, s. Iwona) powitał serdecznie dyrektor ZSO – Jan Kuliga, życząc radosnego i przyjemnego spotkania opłatkowego w tych pierwszych dniach 2010 roku. Po tym wstępnym wystąpieniu rozpoczęła się część artystyczna, składająca się m.in. z jasełek przygotowanych przez p. Emilię Karlak i p. Elżbietę Kozub. Jasełka te o głę- bokiej, symbolicznej treści sięgające aż do narodzenia Chrystusa, powiązane z Małym Księciem, miały współczesne wskazania. Ukazując teraźniejszość i żyjących w niej ludzi uderzały w aktualnie panoszące się wady ludzkie, obnażając ich prawdziwe oblicza. Obraz współczesnego człowieka to przecież ktoś wciąż zajęty swoimi sprawami, ciągle się spieszący, nie dostrzegający wokół siebie innych, zapominający niejednokrotnie o najważniejszej wartości w życiu, jaką jest miłośc do innych. Te i inne prawdy życiowe przeplatane pięknym śpiewem kolęd wdzierały się w serca słuchających. Udział w występach diabłów pragnących oderwać ludzi od codziennych obowiązków i ważnych wartości życiowych, dodawał całej scenie dodatkowych atrakcji. Na tle pięknej i ciekawej dekoracji wszystko układało się w nierozerwalną całość. Podkreślić należy, że w całym spotkaniu nie zabrakło śpiewu. Były piosenki orawskie w wykonaniu dziewczynek z kółka regionalnego prowadzonego przez p. Alicję Karnafel. Zaprezentowana została także gadka orawska, pełna humoru i dowcipu („Wilio”) w wykonaniu uczennicy klasy II – Zuzanny Mentel. Dużo wrażeń dostarczyła gra na skrzypcach kolęd oraz orawskich pieśni przez dzieci pod kierunkiem p. Łukasza Antałczyka. Nic więc dziwnego, że cały program artystyczny dostarczył przybyłym wielu wrażeń. Po jego zakończeniu miejsce miały przemówienia. Zabierający głos p. Ignacy Mikłusiak podkreślił uzdolnienia występującej młodzieży, ► zaznaczając, iż z takich dzie- Dzis w „Gminnych Nowinach” przeczytacie: • Spotkanie opłat- kowe w Szkole Podstawowej Nr 3 • Życzenia • Zaproszenie • Nasi w Białym Dunajcu • Wieczór Kolęd Strażackiej Orkiestry Dętej • Przekaż 1% podatku na szczytny cel • Spotkanie opłat- kowe w Szkole Podstawowej Nr 1 • Męczennik II wojny światowej Sługa Boży, ks. Ferdynand Machay - młodszy 31 stycznia 2010 GMINNE NOWINY ► ci każdy rodzic może być dumny. Złożył on serdeczne życze- nia przybyłym. Również ks. katecheta Rafał życzył wszystkim obecnym dużo miłości w sercu, w domu rodzinnym i zawsze w kontaktach z drugim człowiekiem. Po tych wzruszających życzeniach łamano się opłatkiem i składano sobie indywidualne życzenia. Powtarzały się słowa: zdrowia, miłości, pogody ducha i tego, co się szczęściem zwie. Poczęstunek, którym uraczono przybyłych był urozmaicony i smaczny (orawska kwaśnica, sałatki, wędlina, soki i inne napoje). Pięknie nakryte stoły dodawały uroku tej wspólnej kolacji, a rozmowy stawały się coraz żywsze. W trakcie spotkania zebrano też symboliczne „datki” na rzecz szkoły. Potem długo jeszcze trwały wspólne luźne rozmowy i śpiewanie kolęd w serdecznej i miłej atmosferze, a wszystkim przygrywał na harmo- Panie Ludwiku, Drogi Jubilacie Z okazji Twoich 70. urodzin (minęły 13.01.2010r.) oprócz tradycyjnych 100 lat w zdrowiu i szczęściu, życzymy Ci gorąco: - by w Twoim domu gościło zdrowie, spokój i wesele - pociechy z dzieci, wnuków i prawnuków, - radości i satysfakcji z pracy dla dobra naszej gminy, - radości i dumy z działalności zespołów regionalnych, bo wielka w tym Twoja zasługa, że one powstały, - zadowolenia i radości z tego, że za Twoim przykładem coraz więcej lipniczan nosi orawski strój, a gwara i muzyka ojców nie ginie, - tego, by Twoi uczniowie z radością Cię wspominali i darzyli nadal szacunkiem, - byś nadal był najlepszym płanetnikiem w Polsce, którego prognozy pogodowe spełniają się prawie w 100 % - tego, by nadal, dzięki Tobie, niósł się hyr po świecie o Lipnicy Wielkiej i Orawie, ale przede wszystkim życzymy Ci tego, byś nadal wyglądał tak młodo, jak do tej pory i by Cię nigdy humor nie opuszczał ! - by Twoje pszczoły obficie rodziły miód, a zioła przynosiły zdrowie ludziom, których obdarzasz hojnie tymi lekami natury. Lipniczanie - wdzięczni za Twój trud i pracę wniesioną na rzecz rozwoju oświaty i kultury w gminie NR 2(704)/ nii wspomniany już p. Łukasz Antałczyk. Humory dopisywały wszystkim, bo przecież każdy miał obok siebie kogoś, z kim mógł podzielić się swymi uwagami i spostrzeżeniami. Jakże więc mogło być inaczej? Na podkreślenie zasługuje fakt, iż rodzice naszych uczniów nie zawiedli, przyszli sami, a nawet przyprowadzili swoich bliskich i znajomych. Frekwencja była więc wysoka. Zebranym za tak liczne przybycie i złożone datki podziękowały: przew. Rady Rodziców – p. Agata Stopiak – Głuch oraz jej zastępca – p. Ewelina Karlak. Sumując całą uroczystość stwierdzić można, że była to udana impreza zacieśniająca więź szkoły z domem rodzinnym uczniów, co przecież jest tak bardzo ważne. Warto więc było ją zrealizować dla wspólnego dobra. Małgorzata Spyrka Kuplety na cześć Ludwika Młynarczyka zasłużonego nauczyciela i krzewiciela orawskiej muzyki, obyczajów i kultury Nasz Ludwik Młynarczyk, to muzyk wspaniały, cudnie gra na skrzypkach i prawi morały. Jest pogodny zawsze i talent ma wszelki, chciałby tu, w Lipnicy, stworzyć Teatr Wielki. Wychował się w świecie, lecz przyszedł do Góry (Babia) ma zasługi wielkie w szerzeniu kultury. Sławny z niego zielarz, pszczelarstwem się trudni, zbiera dary boskie, by częstować ludzi. Dobry nauczyciel, wychowawca dzieci, niechże pamięć o Nim aż do nieba leci. Hej, muzyk, to jest muzyk, hej muzyk nad muzyków. Gra nam cudne melodie, bo nie żałuje skrzypków. Hej niesie się po świecie, Jego piękna muzyka. Hej, cieszą się słuchacze, bo nie żałuje smyka. Hej, ta Jego muzyka, to jest duchowa strawa. Cieszy się Młynarczykiem calusieńka Orawa. Hej, gra nam od pół wieku, na co dzień i od święta. Kochają się w nim mocno lipnicańskie dziewczęta. Hej, żeby nie ten Ludwik, było by tu smutno, Niechaj orawskie nutki, dziś Jego skrzypki utną. M.B. NR 2(704)/ GMINNE NOWINY 31 stycznia 2010 Zaproszenie Znana wszystkim Grupa teatralna działająca przy Gminnym Centrum Kultury Sportu i Turystyki w Lipnicy Wielkiej Wójt Gminy Lipnica Wielka Gminne Centrum Kultury Sportu i Turystyki w Lipnicy Wielkiej oraz Orawskie Centrum Kultury w Jabłonce mają zaszczyt zaprosić na nową, prześmieszną komedię pt. „Na Orawie dobrze” Lipnica Wielka - Dom Ludowy 6.02.2010 (sobota) godz. 19.00 DŹWIĘK: Bronisław Kowalczyk SCENARIUSZ I REŻYSERIA: Robert Kowalczyk Widowisko powstało przy współpracy: Gminnego Centrum Kultury, Sportu i Turystyki w Lipnicy Wielkiej i Orawskiego Centrum Kultury w Jabłonce PS. w drugi dzień, tj. 7.02.2010 spektakl ten zostanie powtórzony wChyżnem Nasi w Białym Dunajcu Dnia 14 stycznia br. wcześnie rano grupa dzieci i młodzieży z lipnickich szkół podstawowych, Gimnazjum i Liceum wyruszyła na Przegląd Młodych Recytatorów i Gawędziarzy im. A. Skupnia-Florka do Białego Dunajca. Po dotarciu na miejsce, udaliśmy się na śniadanie. Następnie zebranych na sali uczestników i jurorów wesoło powitał dyrektor miejscowego Zespołu Szkół. Krótko objaśnił, w jakich salach odbędą się przesłuchania uczestników z poszczególnych grup wiekowych. Recytatorów i gawędziarzy podzielono na cztery grupy, przy czym każdą grupę wiekową oceniała inna komisja. Podczas obrad Komisji uczestnicy mogli obejrzeć jasełka w wykonaniu Dziecięcego Zespołu Regionalnego z Białego Dunajca oraz podziwiać tańce małych Podhalan. Obecna była również dorosła muzyka z Białego Dunajca, która towarzyszy temu Przeglądowi od początku jego trwania. Wyniki Przeglądu ogłosił przewodniczący Komisji prof. dr hab. Józef Kąś (rodem Orawiak) pracownik Instytutu Językoznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przegląd odznaczał się bardzo wysokim poziomem – spotykają się tam najlepsi z najlepszych. Lipnicy Wielkiej przyznano następujące miejsca: 1/ Gabriela Karkoszka (poezja) SP Kiczory, kl.5 III Miejsce - Brązowy Smrek 2 / Kamila Karkoszka (poezja) SP 2, kl.1 wyróżnienie 3/ Kinga Pakos (gawęda) SP Kiczory, kl. 5 wyróżnienie 4/ Katarzyna Symala (gawęda) Gimnazjum I d wyróżnienie 5/ Sylwia Giza (poezja) Liceum II wyróżnienie 6/ Patryk Rudnicki (gawęda) Liceum II wyróżnienie Wróciliśmy cało i zdrowo! Do zobaczenia za rok. E. Kucek Wieczór Kolęd Strażackiej Orkiestry Dętej W mroźną sobotę 16-go stycznia serca nasze rozgrzały dźwięki Strażackiej Orkiestry Dętej z Lipnicy Wielkiej z Panem Kapelmistrzem Marianem Sułkowskim na czele. To już czwarty raz, kiedy mogliśmy uczestniczyć w tradycyjnym Wieczorze Kolęd. Tradycyjnie również wspólnie z dźwiękami kolęd na sali rozlegał się wspólny śpiew, choć zabrakło w tym roku „przewodnika wokalnego” organisty Edwarda Siepaka. Śpiewano więc, tak jak umiano, ale za to na pewno sercem. Niewątpliwą atrakcją wieczoru był występ krakowskiej grupy kolędniczej - w której na co dzień występuje nasz Pan Kapelmistrz. Grali oni typowo krakowskie pastorałki. Była też wdzięczna dekoracja w postaci żywej szopki, w której zasiedli najmłdsi członkowie orkiestry: Patrycja Hola - Maryja, Mikołaj ► Kwak - Józef i Karolinka Lichosyt - Aniołek. Jak zwykle całość 31 stycznia 2010 ► GMINNE NOWINY imprezy przebiegła w niezwykle rodzinnej i ciepłej atmosferze. Na koniec Pan Zastępca Wójta Gminy podziękował w imieniu Wójta, za pracę Pana Kapelmistrza i orkiestry oraz podkreślił NR 2(704)/ znaczący wzrostem poziomu artystycznego w orkiestrze oraz zaszczepienie wśród swoich podopiecznych szacunku dla tego co robią. foto:K.K. Przekaż 1% podatku na szczytny cel Fundacja „Children In Crisis” istnieje od 15 lat. Priorytetem naszym jest pomoc chorym dzieciom z chorobami nowotworowymi, metabolicznymi, z ubogich rodzin i niepełnosprawnym. Głównym celem statutowym jest prowadzenie Ośrodka wypoczynku i rekonwalescencji „Górska Przystań” na Orawie, gdzie chore dzieci mogą zapomnieć o smutkach choroby. Zapraszamy ludzi dobrej woli do wspierania naszej idei. Jesteśmy organizacją pożytku publicznego. Na naszą działalność można przekazać 1% podatku wpisując w zeznaniu podatkowym Fundacja „Children in Crisis” KRS: 0000234868 Ponadto przez cały rok pozyskujemy darowizny na konto Fundacji z przeznaczeniem na realizację celów statutowych Bank PEKAO SA o/Nowy Targ 68124051361111000052155488 www.childrenincrisis-lipnica.pl e-mail: [email protected] [email protected] tel. 018 2634519 faks 018 2634706 Dziękujemy wszystkim darczyńcom za dobroć i wsparcie. Spotkanie opłatkowe w Szkole Podstawowej Nr 1 im. św. Królowej Jadwigi w Lipnicy Wielkiej Dnia 12 stycznia 2010 o godz.18.00 w Szkole Podstawowej Nr 1 im. Św. Królowej Jadwigi odbyła się niecodzienna uroczystość, niepowtarzalny wieczór, podczas którego pokój, szczęście i miłość otoczyły wszystkich zebranych. Spotkanie to poprzedził występ chóru szkolnego „Świerki” pod kierunkiem p. A. Pierścińskiej. Dzieci zostały przyjęte przez publiczność wielkimi brawami. Życzymy im wielu sukcesów. Wystąpiła także jedna z laureatek XVII Gminnego Przeglądu Młodych Recytatorów i Gawędziarzy Natalka Murzańska prezentując pięknie gawędę pt. „Cymu Świynty Mikołoj do nos już nie chodzi”. Oficjalna część uroczystości rozpoczęła się od powitania gości przez panią Dyrektor Danutę Pastorczyk. Powitanie księży: ks. Prałata Bolesława Kołacza, ks. Proboszcza parafii p.w. Św.Łukasza Zbigniewa Ziębę, ks. Proboszcza parafii p.w. Św. Jadwigi Królowej Erwina Klisia, O.Tadeusza Janowiaka, siostry Albertynki, Przew. Rady Gminy Franciszka Gawełdę, W-ce Przew. RG Karola Mastelę, Dyr. ZSO Jana Kuligę, Dyr.LO Franciszka Sojkę, Sołtysa Murowanicy Franciszka Pindziaka, p. Andrzeja i Marię Janowiaków, p. Jana Gluca, p. Janinę Wnęk, p. Marię Kupczyk, p. Elżbietę Kuliga, p. Marię Bandyk, Prezydium Rady Rodziców, lokalną telewizję: B. Kowalczyka i J. Karlaka, Grono Pedagogiczne i pracowników obsługi oraz uczniów-aktorów. Po powitaniu Gości Pani Dyrektor złożyła wszystkim najlepsze życzenia noworoczne, które zakończyła słowami: „W Betlejem na sianku Zbawiciel się rodzi, niech Wam jak najlepiej w życiu się powodzi, zaś w Nowym Roku o każdej godzinie, niechaj nic co dobre Was w życiu nie minie. Aby wszystkie dni w roku były tak piękne i szczęśliwe, jak ten jeden wigilijny wieczór. Aby wasze twarze i twarze waszych najbliższych zawsze rozpromieniał uśmiech, a Gwiazda Betlejemska prowadziła was ku szczytom”. Następnie p. Dyrektor zaprosiła wszystkich obecnych do oglądania i przeżywania Misterium Narodzin Jezusa. Życząc wszystkim dobrego odbioru, wielu wzruszeń i refleksji oraz zapraszając do wspólnego śpiewania kolęd, oddała głos uczniom. W pięknej scenerii Bożonarodzeniowej, tylko przy blasku światełek na choinkach, pojawia się Gwiazda ► NR 2(704)/ GMINNE NOWINY ► (E.Jurczak), która próbuje rozświetlić nocy mrok swoją latarenką. W końcu przywołuje swoje siostry gwiazdeczki (dziewczynki z kl. I), które przy akompaniamencie kolędy „Świeć gwiazdeczko mała świeć” wchodzą na scenę. Po chwili rozlega się głośne „Wśród nocnej ciszy” - wszyscy obecni na sali podejmują gromki śpiew. I oto zbliża się do nas Maryja z Józefem (M. Kupczyk i A.Stopiak). Jest wieczór, są już bardzo zmęczeni, głodni i utrudzeni, próbują znaleźć nocleg. Pukają najpierw do drzwi bogacza (M.Karlak), ale ten ulega złośliwym podszeptom diabłów (D. Symala, J. Indycka) i każe im się wynosić. Bardzo smutni i zmęczeni idą więc dalej. Pukają do karczmy z nadzieją, że może tutaj znajdą schronienie. Niestety i karczmarz (K. Pilch) ulega złym pokusom szatańskim i odprawia ich z niczym. Maryja już nie ma siły dalej iść. Józef bardzo zmartwiony pociesza Ją, żeby jeszcze spróbowali coś znaleźć. Słyszymy pukanie do kolejnych drzwi. Mieszka tutaj ubogi człowiek (K. Bandyk), który nie słucha podszeptów diabłów, lecz proponuje im nocleg w swojej szopie, gdyż w domu już nie ma miejsca. Maryja, wdzięczna za okazane serce i dobroć zwraca się do niego słowami „Dobre masz serce, miły człowieku. Spoczniemy w stajni, a Ty bez lęku, wracaj do domu i śpij spokojnie. Mój Syn wynagrodzi Cię hojnie”. To smutne wydarzenie kończy kolęda „Nie było miejsca dla Ciebie”. Kolejna odsłona i zmiana scenerii. Oto widzimy pasterzy (D. Ziemiańczyk, M. Kupczyk, W. Janowiak), któ- 31 stycznia 2010 rzy zmęczeni rozpalają ognisko, aby się ogrzać i trochę przespać. Czuwa jedynie Maniek (Sz. Kuliga). Nagle słyszy granie trąbki, zrywa się zdumiony i krzyczy: „Matko Święta! Cy to burza, cy to wojna, moja dusa niespokojna”. Przestraszony nie wie co to wszystko znaczy. Budzi śpiących pastuszków, którzy ziewają, a potem trwożnie rozglądają się wokół, licząc owce. Zaraz pojawia się Anioł (P. Janowiak), który zwiastuje im nowinę o narodzinach Bożej Dzieciny i rozkazuje im pójść do Betlejem. Pastuszkowie zabierają ze sobą skromne dary i przy wtórze kolędy „Pójdźmy wszyscy do stajenki”, udają się w drogę do Jezusa. Wkrótce po nich pojawiają się Trzej Mędrcy ze Wschodu, którzy też szukają Pana. Im także anioł wskazuje drogę do Betlejem. Kolejna scena przenosi nas do pałacu Heroda. Spostrzegamy tutaj siedzącego na tronie Króla (K. Wnęk), który uważa się za Władcę świata. Towarzyszą mu diabły, które wyraźnie kpią sobie z niego mówiąc mu o narodzinach Jezusa: „Oj Herodzie, Herodzie, wielki królu i panie, konkurencja ci się zrodziła w Betlejem na sianie. Taki mały, maleńki człowieczek tam leży, Cały naród nie do Ciebie, lecz do Niego zewsząd bieży...” Herod jest wściekły, uważa, że tylko on jest panem i władcą świata. Niestety, już po chwili staje bezradny w obliczu zbliżającej się śmierci (K. Sobczak), która przypomina mu, że wybiła jego ostatnia godzina. Diabły tylko na to czekają i zabierają go do piekła. Ostatnia scena rozgrywa się już w Betlejem. Maryja tuląc w ramionach swojego Synka, śpiewa mu czule kołysankę „Lulajże Jezuniu”. A oto i pastuszkowie zbliżają się do stajenki śpiewając „Przybieżeli do Betlejem pasterze”. Witają Nowonarodzone Dziecię i składają mu dary. Wkrótce przybywają też Trzej Królowie i przy wtórze kolędy „Mędrcy świata” ofiarują mu złoto, kadzidło i mirrę. Maryja i Józef pięknie za nie dziękują słowami: „...Za wielką waszą wiarę, trud i oddanie błogosławi Wam szczerze maleńki Bóg leżący na sianie...” Następnie wszyscy razem śpiewają kolędę „Bóg się rodzi”. Gwiazdeczki składają jeszcze wszystkim obec- ► 31 stycznia 2010 GMINNE NOWINY ► nym noworoczne życzenia. Spektakl kończy się pieśnią „Ten szczególny dzień się budzi”, kiedy to zebrani na sali, trzymając się za ręce przekazują sobie znak pokoju. Niecodzienny występ wszystkich aktorów został nagrodzony gromkimi brawami zebranych. Pani Dyrektor Danuta Pastorczyk podziękowała uczniom za piękną grę oraz kol. D. Sojce za współpracę w przygotowaniu jasełek. Z kolei wystąpili zaproszeni Goście, którzy podziękowali za zaproszenie, podkreślili, że zawsze jest coś innego, nowego w tym co pokazujemy, gratulowali p.Dyrektor i p.Sojce za nowe, ciekawe pomysły, docenili grę aktorów i pięknie przygotowaną scenografię, życzyli wszystkiego najlepszego w Nowym 2010 Roku. Goście zwrócili też uwagę na niepowtarzalną atmosferę całego widowiska i spotkania w szkole. Wyrazili swoją radość, że mogą NR 2(704)/ z nami być, podziękowali za ciepłe i serdeczne przyjęcie. Na zakończenie znów zabrała głos Pani Dyrektor, która podziękowała wszystkim za przybycie, za każde dobre słowo, za wspieranie jej w działaniach i wszelką pomoc. Następnie było dzielenie się opłatkiem i indywidualne życzenia. Mamy nadzieję, że to wyjątkowe spotkanie noworoczne pozostanie na długo w pamięci wszystkich zebranych, a Boża Dziecina otworzy nasze serca na miłość nie tylko na jeden dzień, ale na cały rok, nauczy nas wrażliwości, sprawi, że będziemy dostrzegać wokół siebie potrzebujących i będziemy się stawali coraz lepsi. mgr Danuta Pastorczyk mgr Danuta Sojka Męczennik II wojny światowej Sługa Boży, ks. Ferdynand Machay – młodszy 95 rocznica urodzin Jeśli Pan Bóg pozwoli to istnieje prawdopodobieństwo, że będzie to pierwszy święty pochodzący z Orawy ogłoszony przez Kościół. W związku z kończącymi się pracami Diecezjalnego Trybunału Rogatoryjnego, zamykającymi postępowanie diecezjalne procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożego Ks. Ferdynanda Machaya młodszego kapłana z Kongregacji Księży Filipinów, zamęczonego w więzieniu w Nowym Wiśniczu. Jest on jednym ze 120 kandydatów do chwały ołtarzy w procesie beatyfikacyjnym prowadzonym przez Diecezję Peplińską. Rozpoczęcie Procesu Męczenników odbyło się w Warszawie, w siedzibie Sekretariatu Episkopatu Polski w dniu 17 września 2003 roku. Prace Trybunału Rogatoryjnego Sługi Bożego Ks. Ferdynanda Machaya przebiegały w nawiązaniu na proces beatyfikacyjny w tarnowskiej Kurii, który otworzył 23 lutego 2004 r. ks. bp. Wiktor Skworc. Poniższym artykułem pragnę dać przyczynek do przygotowania i poinformowania tych, którym nie było jeszcze dane zapoznać się z życiem tego bardzo młodego (25 letniego) bohaterskiego kapłana. Młodość i zdobyte wykształcenie Sługa Boży, ks. Ferdynand Machay – młodszy urodził się 9 grudnia 1914r. w Jabłonce, po ojcu dano mu imię Ferdynand, jego matką była Weronika z domu Mozarka, do nazwiska dodajemy młodszy, celem ograniczenia mylenia go (ze stryjem ks. infułatem dr Ferdynandem Machayem, który był znacznie starszy). Rodzice znani byli z głębokiej pobożności i swoje dzieci wychowywali w duchu religijnym (także młodszy ich syn Alojzy został kapłanem). Ferdynand ukończył szkołę podstawową. w rodzinnej Jabłonce, a następnie przez rok uczęszczał do gimnazjum w Gostyniu, prowadzonym przez Księży Filipinów. Był absolwentem Liceum im. Seweryna Goszczyńskiego w Nowym Targu, które później ukończyli m.in.: kard. Stanisław Dziwisz, ks. prof. Józef Tischner i Pius Jabłoński. Po zdaniu matury 20.06.1933 r. wstąpił do Kongregacji Oratorium św. Filipa Neri w Tarnowie. Studiował w Diecezjalnym Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Z arkusza ocen wynika, że był bardzo dobrym studentem, gdyż otrzymał najwyższe oceny z poszczególnych przedmiotów. Święcenia kapłańskie 29 czerwca, 1938 r. otrzymał z rąk ks. bp. Franciszka Lisowskiego. Z listu do rodziców, pisanego przed święceniami, wynika, że pragnął, aby jego uroczystość prymicyjna była bardzo skromna. Ferdynand nie chce narażać rodziców na wydatki, nawet odmawia przyjęcia proponowanego mu nowego ubrania i butów. Po prymicjach i po spędzonym w domu urlopie, powrócił do Tarnowa, aby objąć obowiązki duszpasterskie w kościele Kongregacji Oratorium św. ► Filipa Neri. NR 2(704)/ ► Okoliczności aresztowania GMINNE NOWINY Po wybuchu wojny w 1939 r. sługa Boży, ks. Ferdynand Machay – młodszy zgłosił się jako kapelan do pracy w tarnowskim szpitalu ks. Leopolda Rachwała, do którego przywożono rannych zarówno Polaków jak i Niemców. Ks. Ferdynand we wrześniu 1939 r. dyżurował gorliwie w szpitalu prawie stale - całe dnie i noce - służył pomocą duchową rannym żołnierzom Polakom i Niemcom. Sprawował sakramenty, pocieszał ich, dodawał otuchy. Jak zanotował ks. inf. Jan Bochenek, były proboszcz parafii katedralnej, ks. Ferdynand Machay interesował się tak polskimi jak i niemieckimi rannymi żołnierzami? Służył im z całych sił. Był lubiany za pogodę i życzliwość. Z każdym rozmawiał swobodnie. Istnieje prawdopodobieństwo, że aresztowanie nastąpiło w wyniku tego, jak kardynał Adam Kozłowiecki TJ, wtedy współwięzień na Montelupich i w Nowym Wiśniczu wspomina w swojej książce „Ucisk i strapienie”, że, gdy ks. Ferdynand 28 września 1939 r. podjął nocny dyżur kapelański, konfident w mundurze polskiego żołnierza przy spowiedzi rozpaczał z powodu upadku Polski i przegranej wojny oraz zapowiadał, że z tego powodu popełni samobójstwo. Ks. Ferdynand pocieszał go, że wojna jeszcze trwa i Polska zmartwychwstanie, że armia polska organizuje się na Zachodzie. Żołnierz – jak się później okazało – był podstawionym konfidentem i sporządził notatkę dla Gestapo. Podobnie uważa ks. Mieczysław Stebart COr, członek Komisji Historycznej procesu beatyfikacyjnego. Po aresztowaniu ks. Ferdynanda przedstawiono mu na Gestapo zapisaną treść spowiedzi. Ze szpitala uciekł również jeden z oficerów; podejrzenie o pomoc w ucieczce padło od razu na ks. Ferdynanda. W domowej kronice Kongregacji Oratorium istnieje zapis z 29 września 1939r., że z niewiadomych powodów po ks. Ferdynanda Machaya przyszło dwóch oficerów Gestapo ok. godz. 22.30 i zaaresztowano go. Najpierw był przetrzymany 12 dni w tarnowskim Gestapo, gdzie został dotkliwie pobity, potem umieszczono go w tarnowskim więzieniu. 21 października 1939r. został przewieziony do Krakowa i osadzony w więzieniu przy ul. Montelupich. Jeden z jego współwięźniów wspomina go tak: „Od razu zdobył sobie zaufanie i miłość wszystkich. Pełen wiary, gorący patriota, od razu zabrał się do nawracania tych, którzy utracili wiarę w Boga lub istnienie Polski. Nigdy nie skarżył się na swój los, ani nie upadał na duchu, przeciwnie, zawsze był wesoły, pogodny, jakby w najlepszych warunkach”. Inni wspominają, że nigdy nie bał się śmierci, choć miał świadomość, że będzie stracony. Dużo się modlił i innych do tego zachęcał. Za wszystkich chętnie spełniał też najniższe posługi. Nic dziwnego, że gdy młody ksiądz opuszczał więzienie przy ul. Montelupich w Krakowie, dnia. 20.05.1940 r. i przewożono go do Wiśnicza, wśród współwięźniów dyskutowano; czy wychodzi na wolność, czy do innego więzienia? Jeden z współwięźniów wyrzekł prorocze słowa „ty raczej Ferdek jedziesz pozbyć się swojej cielesnej powłoki”. Inny ze współwięźniów zakrzyknął za nim: „Ferdo! Ty perło kryminału! Ty będziesz w Niebie”. 31 stycznia 2010 Męczeństwo Ks. Ferdynand Machay z grupą braci Albertynów został przewieziony do obozu w Nowym Wiśniczu, gdzie wszedł do więzienia – dawnego klasztoru przez bramę, nad którą górował swoimi wspaniałymi wieżami kościół pod wezwaniem Chrystusa Salwatora. Ks. Ferdynand Machay bardzo chciał, aby we wnętrzu pięknego kościoła odprawiona została Msza św. w jedną z najbliższych niedziel. Zabiegał o to, nie zważając na bicie kluczami przez Maschnera, które w ostatnich dniach przed egzekucją zagroziło jego życiu. Współwięzień z tej samej celi pisał o nim: „W człowieku tym jakkolwiek jeszcze młodym, widziałem uosobienie dobroci, synonim wytrwania i przetrwania. Codzienne, kilkakrotne bicie pękami kluczy od bram więziennych po plecach, wywoływały okropny ból. Pewnego wieczoru ślady bicia tak dalece zniekształciły wygląd zewnętrzny, że nie można było rozpoznać powracającego do celi ks. F. Machaya”. Kierownictwo obozu, wraz z tzw. oddziałowymi więzienia, ludźmi przepojonymi największą nienawiścią do Polaków i do wszystkiego, co polskie, ogłosiło w pierwszych dniach czerwca 1940 r., że zamierza urządzić więźniom wspólną Mszę świętą i komunię w kaplicy więziennej. Cicha radość ogarnęła więźniów. Wszyscy znajdujący się w celi, oczekując ranka, po kryjomu wyspowiadali się przed dwoma współwięźniami: ks. F. Machayem i ks. Michalskim z Katowic. Przyrzeczenie kierownictwa obozu spełzło na niczym, a zamiast Mszy św. i Komunii św. nastąpiło całkowite rozebranie i zburzenie kaplicy więziennej, przeplatane ogromnym biciem więzionych. Księża ci z bohaterską wytrzymałością w swych rozmowach z kolegami podtrzymywali ich duchowo. Pewnego wieczoru, wyprowadzeni z celi na korytarz, zostali oni pobici do nieprzytomności i w tak okropny sposób, że nie można było rozpoznać powracającego do celi ks. F. Machaya. Dziury wybite pękami kluczy na twarzy, plecach i innych częściach ciała, starały się oznajmiać bliski koniec życia maltretowanego. Ferdynand wchodząc do celi rzekł: „I to się skończy”. Przetrwało także w pamięci rodziny świadectwo o tym, że Sługa Boży ks. Ferdynand Machay otrzymał od hitlerowców rozkaz podeptania krzyża, a gdy tego nie uczynił, był tym krzyżem w okrutny sposób bity, aż do uszkodzenia kręgosłupa. Ks. F. Machay w więzieniu wytrwale spełniał swoją kapłańską posługę, sprawując przede wszystkim Sakrament Pokuty i spiesząc z duchową pomocą, tym którzy upadali na duchu. Tak przeżywając swoje powołanie kapłańskie, oddał swe młode życie za sprawę Chrystusa i Ojczyzny. Zamiast obiecanej Eucharystii dla więźniów, przygotowano na środę germańskie święto ognia Noc Walpurgii. Przed wejściem do barokowego kościoła na krzyżu powieszono kukłę księdza, poniżej ustawiono paramenty kościelne, ułożono duży stos z ławek i drewnianych elementów wnętrza. Osoby naznaczone krzyżykiem przy nazwisku podczas przyjęcia do więzienia przeniesiono we wtorek wieczorem do celi śmierci. Mianując szyderczo komendantem tej celi ks. Ferdynanda Machaya. Naznaczonych do rozstrzelania było 10 osób. ► 31 stycznia 2010 Ks. Ferdynand Machay młodszy ► GMINNE NOWINY Sędzia Władysław Bobilewicz Byli to: sędzia Władysław Bobilewicz, prokurator Andrzej Łada-Bieńkowski, porucznik Wojska Polskiego Jerzy Liban, przewodniczący Związku Powstańców Śląskich Józef Kania, uczestnicy bitwy o Górę Świętej Anny w czasie powstań śląskich dwaj bracia Jan i Ryszard Pistulowie, dziennikarz z dawnej Czechosłowacji (prawdopodobnie z Czech) Jiři Kränzler, duchowny ks. Ferdynand Machay - młodszy ze zgromadzenia księży Filipinów w Tarnowie, oraz dwaj Żydzi Bernard Wachs i kupiec Izaak Unger. Ferdynanda wzięto na śmierć także, dlatego, aby ukryć ślady straszliwego maltretowania przed niemiecką komisją, która miała przyjechać do obozu. Wiele z tych wydarzeń opisuje, ks. kardynał Adam Kozłowiecki TJ we wspomnianej wcześniej książce. Ks. Ferdynand Machay należy do tych, którzy dali wspaniałe świadectwo swego zjednoczenia z Chrystusem. W środę 5 czerwca1940 r. między godziną 4 a 5 NR 2(704)/ Prokurator Andrzej Łada-Bieńkowski nad ranem, dwie kobiety uwięzione w tzw. austriackiej części więzienia w N. Wiśniczu widziały pierwszą piątkę skazanych wyprowadzanych boczną bramą na plac przed budynkiem, tam drutem kolczastym do tyłu skrępował im ręce Michał Sojka. Wśród wyprowadzonych oprócz ks. Ferdynanda Machaya byli Jerzy Liban, Władysław Bobilewicz, Andrzej Bieńkowski i Józef Kania. Pod eskortą kwatermistrza Lauterbacha, Maschnera, Madera i Bauera w obecności doktora Himelsbacha, wyprowadzono ich boczną bramą w kierunku miejsca egzekucji. Kilkanaście minut później pojedyncze strzały w tył głowy przerwały ich życie. Z różnych źródeł udało się ustalić, że przyprowadzeni na miejsce stracenia uklękli nad wspólną mogiłą, nie uciekali jak im sugerowano, lecz zachęceni przez ks. Ferdynanda wspólnie się modlili. Kolejna piątka skazanych została zastrzelona z broni maszynowej. Po zasypaniu mogiły, tego dnia nie wypuszczono więźniów do pracy, pozostali w swoich celach, a uczestnicy egzekucji w czasie libacji alkoholowej próbowali zapomnieć o tym, co zrobili wczesnym rankiem. Podpalony przygotowany we wtorek stos, otwarte grobowce w podziemnej krypcie grobowej w poszukiwaniu kosztowności były dopełnieniem Nocy Walpurgii. Na dnie parowu pozostała świeża mogiła, którą z niepokojem oglądali mieszkańcy Leksandrowej. Obecnie tam znajduje się kamień z tablicą pamiątkową. Franciszek Janowiak