Doktor Riexenburg

Transkrypt

Doktor Riexenburg
Stanisław Ignacy Witkiewicz
„622 upadki Bunga czyli demoniczna kobieta”.
Wstępem poprzedziła i opracowała Anna Micińska.
Warszawa, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1978
(Egzemplarz wyłączony z użytku przez cenzurę)
Doktor Riexenburg
(Ignacy Wasserberg)
„Wszystko” na temat „Doktora Riexenburga”(Ignacy Wasserberg) – przyjaciela Księcia
Edgara Nevermore (Bronisław Malinowski, na zdjęciu, poniżej), co jest w „622 upadki
Bunga czyli demoniczna kobieta”:
s.71-72
Książę nie był sam. Był u niego leibmedyk, doktór Riexenburg, tak zwany Przyrząd. Był to
wysoki pan, ubrany bez zarzutu, całkiem czarno. Łysiejącą czaszkę, jajowato wydłużoną,
okalał wieniec jasnorudych włosów, które na skroniach przechodziły w kolor żółtawo-biały.
Nos miał złamany prawie pod kątem prostym, a na linii równoległej do poziomu opierały się
złote okulary. Za nimi kryły się szare, przenikliwe oczy notorycznego hipnotyzera. Zmysłowe,
ciągle smakujące jakby coś niezmiernie świńskiego usta, zwisające trochę nad prawie
zupełnie zanikłą szczęką dolną, zakrywał od góry ciemno-ognisto-rudy wąs. Człowiek ten
robił wrażenie statywu od jakiegoś mierniczego przyrządu; zdawało się, że członki jego mogą
być odśrubowane i włożone jeden w drugi. Przy tym miał pozór elastyczności pewnej części
ciała byka. Nie można było sobie wyobrazić sytuacji, w której ten dziwny pan nie byłby na
miejscu.(…)
-No, oczywiście, słuchajcie (doktór miał przywilej mówienia wszystkim per „wy”), gdyby
ciśnienie w cylindrze A było większe niż w rurce, którą oznaczyliśmy C1, cylinder B1
wyleciałby momentalnie w powietrze, oczywiście gdyby…(przypis B.B. obaj dżentelmeni –Książe i
Doktór – dyskutowali kwestię prawidłowego funkcjonowania nowo wynalezionego przez księcia motoru
gazowego).
s.74
(…) Nevermore co roku odbywał kurację na nerwy. Automobil i doktór, który mieszkał na
drugim końcu wsi ze swą do węża podobną kochanką, pierwszą miłością księcia, byli jego
jedynym zbytkiem na tym pustkowiu(…)
s. 86
(…) Tu Bungo zaczął mówić po angielsku, nie chcąc być zrozumianym przez Riexenburg i
Śledzionę, siedzących na przedniej ławce(…)
s. 91
(…) Znał go (Barona. Przypis B.B) dobrze z jego naukowych dysput z Riexenburgiem, z którym
baron zażerał się wprost na temat stosunku Macha i Corneliusa do przedstawicieli czystej
logiki i z którym łączyła go oprócz nauki wspólna niechęć do księcia Nevermore. Riexenburg
mianowicie nie mógł przebaczyć księciu, iż jego pierwszą miłością była żmijowata metresa
doktora. Dalej przypominał sobie Bungo wszystkie ich istotne i nieistotne rozmowy,
wkraczające już prawie w metafizykę życia, rozmowy, w których jedno słowo wypowiedziane
w porę stawało się bardziej zrozumiałym symbolem najgłębszych treści psychicznych niż
najbardziej skomplikowany aparat pojęć, mający doprowadzić do absolutnie ścisłego
porozumienia(…)
s. 97-98
(…) Pewnego ranka spotkałem Riexenburga, który wyjawił mi tajemnicę Edgara. Zrobiło mi
się niedobrze. Riexenburg, który mnie trochę nie lubił za to, że pocałowałem kiedyś po
pijanemu jego węża, podczas gdy on zajęty był perwersyjną hipnozą koleżanki Saphir,
ratował mnie z omdlenia w pobliskiej kawiarni. Nie mógł ukryć bestialskiego zadowolenia, co
było pierwszym faktem, który zaobserwowałem po przyjściu do przytomności(…)
s. 99-100
(…) Nazajutrz, kiedy wieczorem siedziałem w domu i z potwornym okrucieństwem względem
samego siebie studiowałem jakiś klasyczny traktat o chorobach skórnych, który z całą
uprzejmością pożyczył mi Riexenburg, nagle ktoś zapukał (…)
s.102
(…) Riexenburg odwiedzał mnie często i miewał dla mnie szczegółowe wykłady o skutkach
pewnych chorób. Słuchałem tego z okrutną chciwością, a potem częstowałem tym Donnę
Querpię, która znosiła wszystko ze słodką rezygnacją (…). Po istotnej rozmowie z
Riexenburgiem („No oczywiście, może być przeskoczenie pewnych symptomów, ale sądzę, że
u was jest to nieprawdopodobnym” – Słyszę jeszcze teraz ten niechętny ton, jakim to było
powiedziane) poleciałem jak wściekły do pałacu***(…)
s. 142 - 143
(…) Oprócz księżnej znajdował się w salonie (…); Riexenburg jak zwykle obojętny na
wszystko; (…)
(…) – No oczywiście, słuchajcie. Mocz wytwarzany w nerkach gromadzi się w pęcherzu, a
stamtąd…- usłyszał znowu Bungo, szukając dla siebie odpowiedniego miejsca w salonie, i
pomyślał, że Śledziona dałby pewno wiele, aby przekonać się o tym wszystkim w praktyce, o
czym teoretycznie uświadamiał go Riexenburg.(…)
s.148
(…) Edgar bawił się teraz w towarzystwie Riexenburga i Śledziony w sferach ubogiej wyższej
inteligencji, nie mogąc znieść już wielkich dam i pseudoarystokratów. Popadł w jakieś zawiłe
i anormalne stosunki z dawną koleżanką swoją z uniwersytetu, panną Saphir, która była
sadystką w embrionalnym stanie. Ograniczała się do tego, że do krwi obcinała paznokcie
znudzonemu księciu, a on wił się wtedy w bolesnej rozkoszy łaskocząc językiem jej wypukły i
jak sam mówił, ohydny pępek. Trzymał się jedynie Riexenburg, chociaż mania jego
hipnotyzowania młodych panien i zmuszania ich do autoerotycznych perwersji zaczynała
przybierać formę lekkiej paranoi.(…)
s. 388 – 389
(…) ktoś zapukał do drzwi i wszedł dr Riexenburg. Minę miał pełną obietnic i Bungo z
ciekawością czekał, żeby dowiedzieć się o co chodzi.
-Słuchajcie – zaczął Przyrząd – nie słyszeliście nic o Nevermorze?
- Nic – odpowiedział Bungo – oprócz tego, że w Anglii prowadzi podobno wściekle wyuzdane
życie, dochodzące do zupełnie kryminalnych rozmiarów. Mówił mi o tym Brummel, który
dowiedział się tego od jakiegoś Anglika w Getyndze.
- Otóż to – rzekł Riexenburg i uśmiechnął się prawie lubieżnie. – Tylko proszę was o zupełną
dyskrecję. Jeśli chcecie, możecie zobaczyć Nevomore’a. Jest w tutejszym szpitalu dla
obłąkanych. – Bungo zdębiał ze zdziwienia.
- Co? Edgar zwariował? – krzyknął zrywając się z łóżka.
- Czekajcie, rzecz jest taka – mówił z zadowoleniem Riexenburg. – O tym nikt nie wie i stało
się to parę dni temu. Nevermore przyjechał tu kilka dni temu dla załatwienia jakichś
interesów majątkowych. Był u mnie i zdradzał tylko lekkie zdenerwowanie. Nazajutrz dostał
ataku na ulicy i teraz siedzi w separatce. Niezmiernie ciekawy przypadek. Zdaje się, że ostra
paranoja; a może postępowy paraliż. Ale diagnoza nie jest pewna. Nawet profesor Krajc nie
jest zdecydowany. Otóż jutro ma dyżur mój znajomy. Bądźcie o trzeciej w kawiarni Feigla, to
pójdziemy tam razem. Tylko dyskrecja zupełna – Bungo aż zatrząsł się na myśl zobaczenia
księcia w takim stanie.
-Pozwólcie, że zaprowadzę tam Tymbeusza i Brummela – błagał doktora.- Przecież to jest
cudowne.(…) Ostatecznie Riexenburg zgodził się, wierząc nawet bardziej w dyskrecję
Tymbeusza i Brummela niż Bunga. Nazajutrz (…). Jedynie, Riexenburg był zimny i obojętny,
chociaż nie bez pewnego zadowolenia prowadził trzech przyjaciół, aby im pokazać bądź co
bądź swego wroga w stanie zupełnego upadku.(…) Po czym młody i piękny jak serafin
dyżurny doktor, o czarnych, palących i przenikliwych oczach, któremu przedstawił swoich
towarzyszy Riexenburg, wprowadził ich do długiego kurytarza, a następnie otworzył małą
separatkę klasy pierwszej, w której tymczasem umieszczono szalonego księcia. Doktór wpuścił
ich, mówiąc do Riexenburg:
s.390
(…) - Jeżeli zacznie śpiewać, proszę, zawołajcie mnie zaraz. Jestem na Sali obok.(…)
- Proszę was, nie bójcie się niczego – rzekł Riexenburg.(…) Riexenburg dotknął jego
ramienia.
- Słuchajcie: przyprowadziłem wam gości. Nie poznajecie nas? – Edgar podniósł głowę i
spojrzał(…)
s.391
(…) - Chodźcie, prędzej, prędzej – mówił Riexenburg, wypychając swoich protegowanych za
drzwi. Wpadł do Sali obok i oddał klucz doktorowi, który pędem poleciał do separatki księcia.
Stamtąd dochodził teraz rozpaczliwy krzyk: „Mamusi, ratuj! Mamusi, ratuj!”(…)
s.465
(…) Od Riexenburg dowiedział się w parę dni potem, że Edgar wypuszczony ze szpitala,
zdrów zupełnie, wyjechał zaraz nazajutrz do Anglii, nie chcąc widzieć żadnego ze swoich
dawnych przyjaciół. Doktór przedstawił ten wypadek jako niezmiernie dziwny, mieszający
szyki najlepszym psychiatrom(…)
Tyle wiemy od Stanisława Ignacego Witkiewicza odnośnie Ignacego Wasserberga. A co
poza tym jeszcze wiadomo:
Izak (Ignacy) WASSERBERG urodził się 14 lipca, 1879r. w Krakowie. Zmarł - 12 sierpnia,
1942 w Auschwitz (Oświęcim).
Poślubił 27 stycznia 1912 w Krakowie Karolinę Florę Dorotę ODERFELD, (urodzoną 16
maja 1884 w Warszawie. Zmarłą w 1944r.? w Warszawie), córkę adwokata warszawskiego
Adama Oderfelda; siostrę Anny (fotografowanej przez I.S. Witkiewicza).
Fotografia Stanisława Ignacego Witkiewicza
Portrety rodziny Adama Oderfelda z 1886 r. (żony i córki) wykonany przez Józefa Pankiewicza
Lekarz, filozof. Autor rozprawy filozoficznej: „Kilka uwag o krytycyzmie Kanta" (Jego
geneza i znaczenie wobec materializmu).
W wojsku, jako lekarz, dosłużył się stopnia kapitana.
W okresie międzywojennym pracował w Komisji Zdrowia Ligi Narodów w Genewie (zdjęcia
powyżej).
Znane są dwa portrety Ignacego Wasserberga, które malował w 1910 roku Witkiewicz.
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie coś więcej o losie Ignacego Wasserberga, proszę o
informacje na adres:
[email protected]