Niesamowita przygoda - Nie zapomnij, że dziś twój pierwszy dzień

Transkrypt

Niesamowita przygoda - Nie zapomnij, że dziś twój pierwszy dzień
Niesamowita przygoda
- Nie zapomnij, że dziś twój pierwszy dzień w pracy. Tata długo się o nią starał,
więc pamiętaj! I tak masz łatwą karę do wykonania. Masz być na miejscu
o szesnastej - powiedziała mama, wychodząc do pracy.
Przelotem pocałowała mnie w policzek i wyszła z domu. Chciałam jej jak
zwykle złośliwie odpowiedzieć, ale nie zdążyłam.
Od kiedy z moją najlepszą przyjaciółką zostałyśmy przyłapane na piciu
alkoholu, jesteśmy stale pilnowane przez rodziców. Muszę również wykonać
pracę społeczną jako wolontariuszka w miejscowym Domu Dziecka. Monika
przez najbliższe trzy miesiące będzie pomagać rodzicom w restauracji.
Nie wzbudzało to we mnie zachwytu. Zupełnie nie miałam ochoty bawić za
darmo obce dzieci! W dodatku przez cztery miesiące! I żadnych imprez! Nie
mogłam sobie tego wyobrazić. Najbliższy czas nie napawał mnie optymizmem.
Do tej pory liczyli się dla mnie znajomi i dobra zabawa. Do czasu …
Dzień w szkole minął bardzo szybko. Po piętnastej opuściłam szkołę
i odjechałam taksówką do Domu Dziecka. Wychodząc z samochodu, ujrzałam
stary budynek. Udałam się w stronę drzwi. Na dziedzińcu zauważyłam grupkę
chłopców znudzonych kopaniem piłki. Obok, na ławce, siedziały nastolatki.
Dalej – w cieniu drzew - dwie dziewczynki skakały przez skakanki. Miały nie
więcej niż osiem lat. Jedna z nich, pucata i radosna, przesłała mi uśmiech. Nie
odwzajemniłam go. Nie było mi do śmiechu. Zmierzałam do wejścia wielkiego
domu. Przy drzwiach stały dwie kobiety.
Od razu się domyśliłam, że ta wysoka i szczupła, nieco starsza, to dyrektorka
sierocińca. Druga była niska i młoda. Mogła być dopiero po studiach.
- Wychowawczyni grupy - pomyślałam.
-Anna Konarska, zgadza się? - spytała podejrzliwie kierowniczka Domu
Dziecka.
- Tak , to ja - odpowiedziałam. - Od dziś mam tu pracować jako wolontariuszka.
- Wiem. Twój ojciec potwierdził, że będziesz. Nie wierzyłam, że przyjedziesz.
Młodzież woli beztrosko bawić się w klubach, niż pracować. Powierzam ciebie
pod opiekę pani Joanny. Ona ci wszystko wyjaśni – chłodno poinformowała
dyrektorka, po czym odeszła.
- Świetnie! Kochany tatuś musiał jej wszystko powiedzieć, dlaczego tu jestem.
Takiego powitania się nie spodziewałam.
Młoda wychowawczyni podeszła do mnie, mówiąc:
- Cześć. Jestem Aśka. Do twoich zadań należy zabawa z dziećmi. Nasza grupa
znajduje się na drugim piętrze. Pracujesz najwyżej do dwudziestej.
Kiedy się do mnie uśmiechnęła, poczułam się lepiej. Poszłam do sali.
Przebywało w niej około pięćdziesięciu wychowanków pod opieką czterech
nauczycieli. Podeszłam do stolika, przy którym siedziały trzy osoby. Po paru
minutach w kącie sali zauważyłam małą, szczupłą dziewczynkę. Nie bawiła się
z innymi. Mogła mieć dwanaście lat. Wstałam z krzesła i podeszłam do niej.
- Hej, mała. Mam na imię Ania. Pomóc ci w czymś? Chcesz w coś pograć? - zapytałam. Dziewczyna jednak milczała. - Wszystko w porządku? - ciągnęłam.
- Nie! Nic nie jest w porządku! Zostaw mnie! - krzyknęła i wybiegła z sali.
Stałam jak wmurowana. Chciałam przecież pomóc, a tu taka reakcja. Po chwili
pojawiła się przy mnie Asia.
- Słuchaj, ona trafiła tu parę tygodni temu. Trudny przypadek. Spróbuj za jakiś
czas - doradziła.
Przez następne dni cały czas myślałam o małej, smutnej dziewczynce.
Intrygował mnie „trudny przypadek”, z którym nie mogłam nawiązać
znajomości. Dotąd nigdy się to nie zdarzało.
Minęły cztery dni. Tuż po zajęciach w szkole poszłam do Domu Dziecka
i wszystko stało się jasne.
Ta rozmowa zmieniła mnie na zawsze:
- Cześć. Słuchaj, wiem, że mnie nie znasz, ale możemy porozmawiać. Obiecuję,
zachowam to tylko dla siebie - zaczęłam. - Powiedz, dlaczego jesteś taka
smutna?
- Tęsknię za tatą - odrzekła cicho dziewczynka. - Matka zostawiła mnie
i mojego ojca pięć lat temu. Tata opiekował się mną, jak tylko mógł, ale było
ciężko. Nie raz widziałam, jak płakał. Cierpiał. Ogromnie tęsknił za nią. Zginął
dwa miesiące temu …
Rozpłakała się , a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Po chwili dodała:
- Trafiłam tutaj i zawalił mi się świat. Teraz już rozumiesz? Nie, nie rozumiesz.
Ty masz swoje życie. Poukładane. Żyjesz w całkiem innym świecie niż ja.
Teraz postaw się w mojej sytuacji!
- Przepraszam. Nie wiem, co powiedzieć. Przykro mi …
To szczere wyznanie zupełnie mnie zaskoczyło. Zaufała mi i wyjawiła
prawdę. Jej opowieść dała mi wiele do myślenia. Zrozumiałam, jak bardzo
niszczę swoje życie. Imprezy, znajomi, którym nie zawsze można było zaufać
... Ciągłe kłótnie z rodzicami. Niszczyłam to, czego ta mała już nie mogła mieć.
Nie miała nikogo. Ja miałam rodzinę, dom. I to było najważniejsze!
Niesamowite, że dopiero teraz to zrozumiałam. Było mi wstyd. Najbardziej
przed samą sobą.
Po powrocie do domu przeprosiłam rodziców za wszystko. Ze starymi
znajomymi zerwałam wszelkie kontakty. Nawet z Moniką – skoro nigdy tak
naprawdę nie mogłam jej zaufać. Zaczęłam się uczyć i poprawiłam oceny.
Nadal kontynuowałam pracę wolontariuszki, choć już dawno minęły cztery
miesiące.