W numerze - Wyższa Szkoła Umiejętności w Kielcach

Transkrypt

W numerze - Wyższa Szkoła Umiejętności w Kielcach
PISMO STUDENTÓW WSU
Wyższa Szkoła
Umiejętności
Im. Stanisława Staszica w Kielcach
Nr 3/2007 PAŹDZIERNIK
W numerze:
ROZKŁADÓWKA
- mówi dr Andrzej Błachut – rektor Wyższej Szkoły Umiejętności im.
Stanisława Staszica w Kielcach.
FOT. ANDRZEJ DUSZA
Andrzej Dusza: Panie Rektorze, ilu
absolwentów ukończyło szkołę w minionym
roku ,ilu jest chętnych
do podjęcia studiów
i jaki kierunek cieszy
się największym powodzeniem. Czym pan
to tłumaczy?
Andrzej Błachut: W ubiegłym roku akademickim pożegnaliśmy
951 absolwentów. Chęć
pozostania
naszymi
studentami wyraziło 681
osób. A najbardziej obleganym kierunkiem jest
Zdrowie Publiczne. Wytłumaczenie jest prozaiczne: jesteśmy jedyną
uczelnią
kształcącą
ratowników medycznych
na poziomie wyższym.
Nie ma już tych miejsc,
w których żyli, cierpieli
i umierali kieleccy Żydzi.
Nie ma ulicy Radomskiej.
Przy niej Niemcy rozstrzelali trzydzieści kobiet
w ciąży. Nie ma domu
przy Okrzei 1. To był
sierociniec dla 170. dzieciaków. Część malców
zastrzelili Niemcy już w
bramie, część na brzegu
dołów nad Silnicą.
- czytaj strona 6
POLITYKA
- Szkoła stawia na
innowacyjność, jakie
nowe kierunki uczelnia
otwiera w tym roku ?
- Będą to: Bezpie-
czeństwo
Narodowe
oraz
Bezpieczeństwo
Wewnętrzne.
Nasi politycy zdążyli
przyzwyczaić wyborców
do zaskakujących zwrotów akcji. Na oczach
milionów obywateli grany
jest sensacyjny spektakl
pod tytułem: Polska.
- dokończenie na str. 3
FOT. HTTP://IMG.HOTJPG.PL
- czytaj strona 8
ARTYKUŁ
Koniec wakacji. Koniec surfowania w sieci
i po wodzie, koniec
długich
wieczorów
przy ognisku i błogiego
leniuchowania. Koniec
politycznych urlopów
i delikatnych sejmowych potyczek. Czas
na prawdziwe igrzyska
i burzę mózgów. I o ile
te pierwsze zapewniają nam politycy, o tyle
umysły będziemy musieli
pobudzić sami.
Na szczęście pomogą
nam w tym nie tylko
wykładowcy, ale także
dawno nie widziani koledzy. Nie prowadzący
agresywnych kampanii
wyborczych, nie uśmiechający się fałszywie.
Kumpele i kumple, którzy chętnie podzielą się
z nami swoim zeszytem,
podpowiedzą na teście.
Jednak zanim znów
wpadniemy w wir nauki
czeka nas kilka turniejów, również z politykami
w roli głównej i masowe
podglądanie. Oczywiście
mieszkańców
domu
Wielkiego Brata, który ku
naszej wątpliwej uciesze
powrócił na ekrany telewizorów.
Przemek Korczyński
Dziennikarstwo i Komunikacja
Społeczna, III rok
Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message.
Telefony stały się przedmiotem mitów i faktów.
A zwłaszcza tych związanych ze zdrowiem.
O, które naukowcy cały
czas toczą kolejne spory.
- czytaj strona 10
POLSKIE LOSY
Poznałyśmy się na urodzinach Łukasza, mojego
brata ciotecznego. Miała
23 lata, studiowała socjologię i była szaleńczo
zakochana.
- czytaj strona 11
2
Co? Gdzie?
Kiedy?
Z WITRYNY WYDAWNICZEJ
PAŃSTWO MŁODZI:
CHUCK I LARRY
Już w kinach
FOT. WWW.KINOPLEX.PL
LAKIER DO WŁOSÓW
swoją przyjaciółką Zozą
sprzedaje sztuczną biżuterię.
On, Hugo, jest typem
biznesmena:
„wysoki,
o siwiejących włosach,
gładkiej cerze, słowiańskich kościach policzkowych, jasnym spojrzeniu”. Do pracy jeździ
luksusowym autem, przy
którym różowy Opel
żony wygląda komicznie.
On uważa, że Ariana
całe dnie, zapomniawszy o świecie plotkuje
przez telefon, ogląda
jakieś przygłupawe telenowele i na chwilkę
wyskakuje do pracy, po
czym gotuje coś na
obiad. Ona domniewa,
iż praca Hugona jest na
tyle prosta, że bez trudu
mogłaby zając jego
miejsce.
Sytuacja zmienia się,
kiedy na drodze państwa Marsiac pojawia
się komornik sądowy,
niejaki Maurycy Cantuis.
Para postanawia oddać
się w jego ręce. Zamieniają się rolami. Od dziś
to Hugo staje się bardziej frywolny, a Ariana
nonszalancka.
Na początku wszystko idzie zgodnie z planem. Aż w końcu zmiany idą zbyt daleko. Za
daleko?
Przemek Korczyński
Dziennikarstwo i Komunikacja
Społeczna, III rok
Ona i on. Małżeństwo
z młodym stażem, postanawiają zamienić się rolami.
Na Mazury wyjechali
Choć ich wcale nie znali
Wody, łódek czar
Dla nich to przygoda
Chociaż różna pogoda
Szanty, dance i żar.
Na poprzednim turnusie
Była grupa zgrywusów
Dziewczyn zgraja też
Disco polo śpiewali
Szant w ogóle nie znali
Tak to czasem jest [...].
PŁYTOTEKA
FOTZNANEKOBIETY.PL
Premiera: 28.09.2007
Autorka powieści, Alix
Girod de L’Ain, tym samym łamie teorię psychologiczną na temat
płci, zmuszając przy tym
do refleksji. A raczej
narzucając
ją
nam.
Udowadniając przy tym,
że
kobieta
świetnie
sprawdzi się w garażu,
a mężczyzna przy garach.
PO NIE SWOICH STRONACH ŁÓŻKA zaczyna się
pewnego ranka w miejscowości Le Vesinet.
Ona i on. Małżeństwo
z młodym stażem. Ona
– Adriana – ma na głowie cały dom. W dodatku pracuje. Razem ze
FOT. WWW.THERAPIST4ME.COM
Tracy Turnblad, sporych
rozmiarów
dziewczyna
o sporych rozmiarów fryzurze i jeszcze większym
sercu ma w życiu tylko
jedną pasję. Jest nią taniec. Marzy o występie
w The Corny Collins Show
– najbardziej odlotowej
telewizyjnej imprezie tanecznej w Baltimore. Tracy wydaje się stworzona
do takich występów... poza
jednym, wcale nie tak
małym, problemem – po
prostu nie pasuje do reszty. Zawsze wyróżniała się
z tłumu swą słuszną posturą, o czym ciągle przypomina jej kochająca, ale
nadopiekuńcza matka –
równie puszysta Edna.
Tracy nie podda się jednak
z tego powodu, bo jeśli
czegoś jest w życiu pewna, to właśnie tego, że jej
przeznaczeniem jest tańczyć boogie.
Błacha
sprzeczka młodego
małżeństwa, uświadamia im,
że rodzinne szczęście
to rutyna. Czytelnikom
zaś, że niekoniecznie
to kobiety są z Wenus,
a mężczyźni z Marsa.
Na Mazurach, na
tradycyjnym
obozie
studenci nie tylko
zdobywali sprawności
żeglarskie, ale także
bawili się. A nawet
ułożyli piosenkę, której fragment przytaczamy.
FOT. WWW.PODROZE.PL/
Chuck Levine i Larry
Valentine są prawdziwymi
facetami. Jednak kiedy
w grę wchodzi dwójka
dzieci decydują się wstąpić w związek małżeński.
110 minut z Jessicą Biel
i Adamem Sandlesem.
NASZA
TWÓRCZOŚĆ
Sześć miesięcy po hiszpańskojęzycznym
COMA
ANA UNA MUJER Jennifer
Lopez atakuje kolejnym
albumem - BRAVE. Promuje go DO IT W ELL.
- Ten album to taneczna
mieszanka gatunków muzycznych, takich jak: dance, funk, R&B i hip-hop –
informuje Lopez.
Na krążku znalazło się
trzynaście
studyjnych
utworów.
Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message.
Premiera: 8 października.
3
- dokończenie ze str. 1
FOT. WWW.WSU.EDU.PL
Pierwszy ma kształcić
kadry dla potrzeb międzynarodowych organizacji i sił pokojowych
ONZ, BOR i AW. Natomiast Bezpieczeństwo
Wewnętrzne
będzie
przygotowywać do pracy
w ABW, policji oraz wydziałach
zarządzania
kryzysowego na różnych
szczeblach administracji. Na te kierunki złożyliśmy odpowiednie dokumenty w Państwowej
Komisji Akredytacyjnej
i czekamy na zezwolenia. Planujemy również
otwarcie kierunku Aktorstwo. Ten profil studiów
również czeka na decyzję.
- Zapowiadana reforma
szkolnictwa
wyższego wnosi zmiany. Co nowego wnosi
w tym roku?
- Wchodzą w życie
nowe regulacje prawne.
Najbardziej rygorystyczny jest zapis dla absolwentów. Jego kwintesencją jest to, że jeżeli
student do 30 września
uzyskał
absolutorium,
ale nie złożył pracy dyplomowej lub nie zdał
egzaminu dyplomowego, podlega automatycznemu
skreśleniu
przez dziekana wydziału. W takiej sytuacji ma
prawo odwołania się do
rektora, który może podjąć decyzję o przyjęciu
na nowy semestr lub
rok. W tym przypadku
uprawnienia
dziekana
zostały przeniesione na
rektora.
- Na jaką pomoc materialną
ze
strony
szkoły i państwa mogą
liczyć studenci i czy
szkoła stwarza możliwość dorabiania studentom w czasie roku
akademickiego ?
- Pomoc materialna
to
dotacje z budżetu
państwa. Obecnie
wynosi
ona
2 mln zł. Studenci
mogą
otrzymać różnego rodzaju
i
zapomogi.
Głównie są to
stypendia
socjalne oraz
za
wyniki
w
nauce.
W tym roku
akademickim
zmieniliśmy
zasady
wypłat stypendiów za
wyniki w nauce. Były
one przyznawane na
okres
10
miesięcy,
obecnie ta sama kwota
będzie
dzielona
na
9 miesięcy. Dla tych,
którzy chcą zarobić
w trakcie trwania studiów pomocą
służy
Akademickie Biuro Karier w którym znajduje
się 150 ofert pracy. Pracę i praktykę można
odbyć w rozlewni wody
„Sienkiewicz” w Oblęgorku. Swoją ofertą
służy również firma brokerska.
- Sam dyplom to nie
wszystko, czy szkoła
przewiduje
praktyki
zawodowe?
- Istniejące uregulowania prawne nakładają
obowiązek
odbycia
przez wszystkich studentów praktyki zawodowej związanej z kierunkiem studiów. Praktykę można odbyć dwutorowo. W pierwszym
przypadku student sam
wybiera sobie miejsce
praktyki a szkoła zapewnia
dokumentację
i opiekuna praktyk. Drugim sposobem jest porozumienie
szkoły
z instytucją. Wówczas
szkoła kieruje tam zainteresowanego. Istnieje
możliwość
zaliczenia
praktyki przez dziekana
wydziału, jeżeli student
przepracował 6 miesięcy
na stanowisku zgodnym
z profilem jego studiów.
Podkreślam iż jest to
zaliczenie praktyki a nie
zwolnienie z jej odbycia.
- Czy szkoła ma metody zatrzymania absolwentów na rynku
krajowym.
-Trzy lata temu ECHO
DNIA
przeprowadziło
ranking szkół wyższych,
których
absolwenci
otrzymali pracę po zakończeniu
studiów.
WSU miała najwyższy
wskaźnik zatrudnionych.
Co dziewiętnasta osoba,
kończąca WSU nie mogła znaleźć pracy. Na tle
innych, gdzie co piąty
absolwent nie mógł znaleźć pracy, nasza szkoła, poprzez całokształt
swojej
działalności,
znalazła receptę na
bezrobocie wśród absolwentów. Do tego
dochodzą praktyki odbywane w trakcie studiów, podczas których
nasi studenci dają się
poznać i docenić swoim
przyszłym
pracodawcom.
- Studia to także
możliwość
uczestniczenia w wydarzeniach
kulturalnych , sportowych a także działalności społecznej, co
WSU proponuje studentom?
- W naszej uczelni
działa samorząd studencki, który jest animatorem imprez kulturalnych. Działają Koła Naukowe. Szkoła posiada
bazę żeglarską, gdzie
studenci
przechodzą
szkolenie w tej dziedzinie, można także nauczyć się jazdy na nartach. Działa również
zespół piłki nożnej.
- Czego pan Rektor
życzy
studentom
w nadchodzącym roku
akademickim?
- Nasi studenci z kierunku Taniec na zakończenie roku wystawili
w Kieleckim Centrum
Kultury spektakl, który
otrzymał duże brawa.
Podczas rozmowy ze
studentami – bohaterami tego spektaklu, usłyszałem, że podstawą ich
sukcesu jest miłość do
tańca. Ja tej miłości do
studiów które wybrali,
życzę wszystkim studentom. Drugim moim
życzeniem jest zapoznanie się wszystkich
studentów z nowym
regulaminem studiów.
Andrzej Dusza
Dziennikarstwo i Komunikacja
Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message.
Społeczna, III rok
WAKACYJNE REMANENTY
4
oponę. Najbliżej jest
Norymberga. Po trzeciej
próbie udało się zjechać
z autostrady do miasta.
Jesteśmy spóźnieni o 7
godzin.
11 lipca 2007 r.
Wjeżdżamy do Paryża. Za nic nie możemy
dojechać. Mimo widocznej w oddali wieży Eiffla,
ciągle okazuje się, że
jedziemy nie w tą stronę. Wreszcie jesteśmy.
czy to właściwe określenie dla biegu połączonego z podziwianiem
widoków. Ekspresowo
oglądamy katedrę Notre
Dame. Biegniemy do
muzeum Sainte Chapelle. Ogromna kolejka.
Przed wejściem dokładnie przeszukują nas,
pozbawiają
ostrych
przedmiotów. Szczególnie zaintrygował żandarmów nóż stołowy
FOT. ANDRZEJ DUSZA
FOT. ANDRZEJ DUSZA
Jadę na
wycieczkę
do Paryża.
Czuję
się
jak
prawdziwy turysta.
Autokar ma sprawną
klimatyzację, ale cała
reszta wygląda jak kupa
rdzy, którą w całości
utrzymuje lakier.
Cieszyn. Po przekroczeniu granicy czeskiej
powitali nas celnicy. Na
parkingu szybko wyjaśniło się, że niczego nie
przemycaliśmy, a tylko
nasz przewoźnik miał
nieopłaconą
winietę.
Straciliśmy 3 godziny
Praga. Dzięki „gościnności”
Czechów
mieliśmy 2 godziny na
zwiedzanie miasta. Pani
przewodniczka zaciągnęła nas na most Karola. Po drodze sprintem zwiedziliśmy Stare
Miasto. Pogoda sprzyjała ekspresowemu zwiedzaniu, bowiem padał
deszcz. Mogę zapisać
na koncie turystycznym
most Karola na którym
byłem, Wzgórze Hradczany
z zamkiem,
katedrą i zespołem zabytkowym, które widziałem.
10 lipca 2007 r.
Droga
do
Franci.
Przez Niemcy. Nagle
huknęło. Pękła opona.
Jedziemy pasem awaryjnym. Mój sąsiad Czarek mówi, że za chwilę
będzie policja. Bo jedziemy
niezgodnie
z przepisami. Zjeżdżamy na parking a wraz
z nami policyjny radiowóz. Krótkie tłumaczenie i jesteśmy wolni.
Musimy kupić nową
Bruksela. Wąskie uliczki, na nich stoliki knajpek i spacerujący turyści.
Przynajmniej tak obwieszcza tablica informacyjna. Przy katedrze
Notre Dame pojawia się
handlarz z miniaturkami
wieży Eiffla.
Zaczęło się zwiedzanie. Zastanawiam się,
w pojemniku na szczoteczkę do zębów jednego z uczestników wycieczki. Pędzimy dalej
wzdłuż Sekwany . Tu
stoją kramy z bibelotami. Przebiegamy przez
dziedziniec Luwru i mi-
4
jamy szklaną piramidę.
Wpadamy do autokaru
i jedziemy do bazyliki
Sacre -Coeur , położonej na wzgórzu Montremartre.
Do bazyliki prowadzi
wąska uliczka. Dalej
schody.
Przed
nimi
grupa Murzynów sprzedaje niebieskie sznurki.
Mój aparat fotograficzny
skierowany w ich stronę
powoduje nieprzyjazne
zachowanie. Energicznie wspinam się do bazyliki.
Widok ze wzgórza
wynagradza trudy podróży. Paryż jest widoczny jak na dłoni.
Krótka przebieżka po
bazylice i
uliczkami
Montrmartru. Powrót do
hotelu z nocnym widokiem słynnego Moulin
Rouge.
12 lipca 2007 r.
W
planach mamy
zwiedzanie doliny Loary,
gdzie znajduje się zamek
w Montresor. Jest jedynym
zamkiem we Francji,
który kupiony w 1848
roku przez Ksawerego
hr. Barnickiego, pozostaje do dziś w rękach
polskich. O prawdziwości tego twierdzenia
przekonałem się osobiście gdy oprowadzała
nas po zamku ciotka hr.
Reja.
Dalszy etap podróży
to zamek w Chenanceau.
W ramach ekspresu
nad Loarą popatrzyliśmy
na kaplicę w Blois. Droga do zamków nad Loarą wiedzie przez małe
miasteczka i wsie. Uderza pustka. Nikogo nie
widać a mimo to podwórka są czyste i zadbane.
Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message.
- dokończenie na str. 5
5
Wracamy do Paryża.
W nocy podziwiamy
miasto z wieży Eiffla.
Widok jest niesamowity.
Pod wieżą nasza przewodniczka szaleje, ponieważ mamy 20 minut
do ostatniego pociągu
metra. Biegniemy. Udało
się.
14 lipca 2007r.
Święto
narodowe
Francji. Parada na Polach Elizejskich. Tłumy
ludzi.
Opuszczamy Francję.
Następny przystanek to
Bruksela. Cisza i spokój
to pierwsze wrażenie w
stolicy Belgii. Wąskie
uliczki, na nich stoliki
knajpek, wolno spacerujący turyści. Miły kontrast z hałaśliwym Paryżem. Zmęczeni objeżdżamy
Brukselę
i wracamy przez Niemcy
do Polski. Bez przygód.
Tutaj student nie
jest przedmiotem
- mówi Tomasz Wiech, zastępca
przewodniczącego Samorządu
Studenckiego WSU im St. Staszica.
Andrzej Dusza: - Jak
oceniasz
atmosferę
w szkole?
Tomasz Wiech: Uczelnia to nie tylko
instytucja do zdobywania wiedzy. Szkołę tworzą studenci i wykładowcy – porozumienie
miedzy nimi, dobra atmosfera jest właśnie
tym, co łączy środowisko uczelniane. Student
w szkole jest podmiotem a nie przedmiotem.
Brać studencką łączy
nie tylko wspólna nauka
ale i zabawa.
Andrzej Dusza
Dziennikarstwo
i Komunikacja Społeczna, III
rok
FOT. ANDRZEJ DUSZA
13 lipca 2007 r.
Data nie wróży niczego
dobrego. W planach
Luwr i Wersal. Zaczynamy od Wersalu. Mimo
tłumu ludzi zgubić się
trudno. Wszyscy poruszają się w jednym kierunku. W ramach rozgrzewki Wersal zwiedziłem truchtem. Dalszy
etap to grób Napoleona i
muzeum Rodina. Ważna
informacja dla zbieraczy
złomu, Grób Napoleona
znajduje się w Kościele
Dome des Inwalides,
którego dach pokryty
jest złotą blachą.
Dotarliśmy
do
Luwru. Tu czeka na
nas polska przewodniczka, która
mówi tak samo
szybko jak chodzi.
Przebiegliśmy
wraz z nią pałac
w godzinę. Odpoczywamy. Widok
paryżan biesiadujących
nad
Sekwaną
kontrastuje
z
obrazem
biedaków
śpiących pod
mostami.
Z rozważań
wyrwało
mnie
pytanie
siedzącej za mną starszej pani
- Do you speak anglish?
- …….
- Du sprichst Dutsch?
Ja nie zdążyłem jeszcze
odpowiedzieć cokolwiek
, gdy padło
- Wy goworitie po russki?
Moja odpowiedź mnie
samego zaskoczyła.
- Yes.
- Ja nie wiżu.
FOT. ANDRZEJ DUSZA
- dokończenie ze str. 4
- Czy studenci chętnie włączają
się
w życie uczelni?
- Powoli próbujemy
przekonać
kolegów
i koleżanki do naszych
pomysłów. Przeprowadziliśmy w ubiegłym
roku akademickim konkurs fotograficzny, który
cieszył się dużym zainteresowaniem. Również
„otrzęsiny”,
czy
też
współorganizowane
Juwenalia to przykłady
imprez aktywizujących
studentów.
- Jakie inicjatywy
planuje
samorząd
w tym roku?
- Mamy stały kalendarz imprez. Są to: inauguracja roku akademickiego,
otrzęsiny,
juwenalia,
wyjazd
do
parlamentu
studenckiego.
W nasze kalendarium na
stałe wpisała się aukcję
charytatywną na rzecz
Domu Dziecka nr 1
w Kielcach. Pozyskaliśmy dla niej wsparcie
kina MOSKWA i poszukujemy innych sponsorów.
Planujemy także utworzenie strony internetowej samorządu.
- Co skłoniło cię do
wyboru tej uczelni?
- Atmosfera i relacje
panujące w szkole pomiędzy
studentami
i wykładowcami. Te
atuty, które polecali mi
znajomi spowodowały
mój wybór. Nie bez
znaczenia dla mnie jest
możliwość
uzyskania
zawodu
nauczyciela
języka angielskiego lub
tłumacza.
- Jak planujesz swoją przyszłość zawodową po skończeniu
szkoły?
- Najpierw - magisterium. Potem doktorat
i praca na uczelni polskiej, albo zagranicznej.
- Życzę powodzenia.
Andrzej Dusza
Dziennikarstwo i Komunikacja
Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message.
Społeczna, III rok
FOTOREPORTAŻ
6
6
To był czwartek, 20 sierpnia 1942 roku. Tego dnia dobiegła kresu historia ponad 20. tysięcy kieleckich
Żydów. Mistrzami ceremonii Zagłady byli Ernest Thomas, szef gestapo i Hans Gayer – szef Schutzpolizei.
Żydzi, niemal od półtora roku zamknięci przez Niemców w getcie, stawili się o świcie na placu u zbiegu
ulic Okrzei i Piotrowskiej. Thomas wskazywał: ci na prawo, tamci na lewo. To była selekcja. Człowiek wyznaczał człowiekowi granicę śmierci i życia. Życia na kilka dni. Kolejne selekcje były 22 i 24 sierpnia.
Śmierć czekała cierpliwie w komorach gazowych Treblinki.
Nie ma już tych miejsc, w których żyli, cierpieli i umierali kieleccy Żydzi. Nie ma ulicy Radomskiej. Przy
niej Niemcy zastrzelili trzydzieści kobiet w ciąży. Nie ma domu przy Okrzei 1. To był sierociniec dla 170.
dzieciaków. Część malców zastrzelili Niemcy już w bramie, cześć na brzegu dołów nad Silnicą. Gdzie są
te doły? Gdzie był dom starców, z którego wywlekli 70. niedołężnych, schorowanych ludzi? Na śmierć. Też
do tych nadrzecznych dołów.
Ulica Bodzentyńska niewiele się zmieniła. Przed wojną
skupisko żydowskich sklepików. W czasie wojny
tzw. małe getto
FOT. ANDRZEJ DUSZA
FOT. ANDRZEJ DUSZA
FOT. ANDRZEJ DUSZA
FOT. ANDRZEJ DUSZA
Ulica Orla: tutaj czas stanął w miejscu.
Pod numerem 1 była siedziba samorządu żydowskiego / Rada Starszych,
Judenrat / w getcie. Tyle, że samorząd
był fikcją.
Szpital w getcie – kamienice przy ulicy Warszawskiej. Rozbiórka tuż, tuż. Dom modlitwy – ulica Słowackiego 1. Nikt się nie modli. Nie ma Żydów.
Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message.
7
Niebawem zniknie gettowy szpital – dwie stare kamienice przy Warszawskiej. W nich właśnie dr Breiner,
szef apteki SS najpierw zaordynował chorym śmiertelne zastrzyki z evipanu i sublimatu, a potem dobił ich
nożem chirurgicznym. Wypełnili doły nad Silnicą.
Getto opustoszało. Wyrokiem czasu nie ma już tamtych ulic. Jest parę miejsc zaświadczających o tym,
że byli Żydzi. Od osiemdziesiątych lat XIX wieku do 1942 roku byli sąsiadami Polaków. Na dobre i na złe.
Razem z nimi budowali miasto, tak jak oni byli bogaci i biedni.
Została pamięć. Coraz bardziej krucha. Żeby przetrwała – w sierpniu 2007 roku, w rocznicę deportacji
getta stanął opodal Silnicy pomnik zaprojektowany przez Marka Cecułę: przewrócona menora – obrzędowy świecznik żydowski.
Zapraszamy tym fotoreportażem na wędrówkę po miejscach, które jeszcze ocalały. Zapraszamy na wędrówkę pamięci po świecie, którego już nie ma.
Synagoga zamieniona przez Niemców najpierw na areszt w getcie, później na
magazyn zrabowanego Żydom majątku. Wypalona po likwidacji dzielnicy żydowskiej. Odbudowana po wojnie, dzisiaj Wojewódzkie Archiwum Państwowe.
FOT. JADWIGA KAROLCZAK
FOT. ANDRZEJ DUSZA
FOT. ANDRZEJ DUSZA
FOT. ANDRZEJ DUSZA
Pomnik upamiętniający Żydów deportowanych z Kielc do Treblinki
Kirkut – cmentarz żydowski na Pakoszu. Zrujnowany
przez Niemców, uporządkowany w 1987 roku staraniem
Fundacji Rodziny Missenbaumów.
Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message.
POLITYKA
8
Nasi politycy zdążyli przyzwyczaić
wyborców do zaskakujących zwrotów akcji.
Na oczach milionów
obywateli grany jest
sensacyjny spektakl
pod tytułem: Polska.
Co jakiś czas, dla podniesienia temperatury,
prezentuje
sondaże
i analizuje kolejne możliwe scenariusze.
Osobiście sondażom
do końca nie wierzę, ale
z tego co donoszą media, jednego możemy
być pewni – PO na
przemian z PiS oscyluje
na magicznej granicy 30
proc.
Jednak w polityce,
podobnie jak w teatrze,
wszystko jest możliwe.
Martwić może tylko fakt,
że jak ktoś trafnie zauważył w cywilizowanych, demokratycznych
krajach partie niezmiennie pozostają przy swoich programach. I przy
swoich nazwach. Spróbowałby ktoś przeobrazić amerykańskich Demokratów, albo Republi-
kanów! Owszem, zmieniają się ludzie, którzy
do nich należą.
A u nas jak na ironię
jakiś LiS goni LPR, ale
okazuje się, że z tego
LiSa została tylko skórka, a LPR to też nie ten
sam LPR, tylko całkiem,
ale to całkiem inna partia. Diabli wiedzą gdzie
kto należy i na kogo
głosować.
Całkiem zdezorientowana wybieram Partię
Kobiet. Nie tylko ze
względu na solidarność
płci. Przynajmniej można sobie wreszcie popatrzeć na ładny plakat.
Kobitki są wprawdzie na
golasa, ale czyste, że aż
miło się zerka. I kiedy
mówią: „nie mamy nic
do ukrycia” – to nie są to
tylko obiecanki – cacanki. Rzeczywiście nic nie
ukrywają.
Anna Szcześniak
Dziennikarstwo i Komunikacja
Społeczna, III rok
FOT. WWW.WOJCIECHOLEJNICZAK.PL
Aktorzy, swoimi mistrzowskimi
pokazami
udowadniają, że na
scenie politycznej do
perfekcji
opanowana
została sztuka tragedii
i komedii. Obie te formy
na stałe znalazły miejsce w politycznym repertuarze naszego kraju
i uzurpują sobie jednakowe prawo do wejścia
na afisz.
Wykorzystanie teatralnej
nomenklatury
w odniesieniu do
elit politycznych
wydaje się uzasadnione z jednego
powodu:
politycy zatracili
poczucie rzeczywistości, a wyborcy
skutecznie
pogubili
się
w tym, co jest
prawdą, a co
fikcją. A to teatr
właśnie.
Zatem kolejny
akt przed nami –
wybory.
Widz
oczekiwał,
że
aktorzy
nieco
wyciszą emocje,
aby przeanalizować role i przeprowadzić jesz-
cze raz dogłębną charakterystykę odgrywanych przez siebie postaci. Jednak zamiast zadumy i refleksji na
pierwszy plan posypały
się bomby i pociski.
Niestety, spektakl dalej
przepełniony jest agresją.
Ze sceny wieje grozą
i wzajemnymi oskarżeniami. Platforma Obywatelska pozywa Przemysława Edgara Gosiewskiego do sadu. Gosiewski
przegrywa
i choć musi przeprosić
PO, upiera się, że wygrał. Moralnie. Lepper
pozywa
Olejniczaka,
Olejniczak – Leppera.
Teatr
zamienia
się
w cyrk. Publiczność jest
już zmęczona. Prasa
skrupulatnie recenzuje
te artystyczne popisy.
8
Lepper pozywa Olejniczaka, Olejniczak – Leppera. Teatr zamienia się w cyrk.
Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message.
SUPLEMENT – POLSKIE LOSY
wymiaru kary – rozstrzelanie”. To decyzja
Ławrentija Berii zatwierdzona przez Stalina.
Noc z 9 na 10 lutego
1940 roku. Minus ponad
30 stopni Celsjusza.
W bydlęcych wagonach
jedzie na Syberię około
220 tysięcy obywateli
polskich:
leśników,
osadników wojskowych,
policjantów.
Noc z 12 na 13
kwietnia 1940 roku.
Wywózka ponad 320
tysięcy Polaków. Głównie na Głodny Step, do
Kazachstanu i niektórych rejonów Azji Środkowej. Są to rodziny
aresztowanych i internowanych:
lekarzy,
prawników, uciekinierów
i zamożnych rolników.
Czerwiec 1940 rok.
Kolejna wywózka. Tym
razem z wielkich miast
w głąb ZSRR zabierają
240 tysięcy osób. W tym
ponad 50 proc. Żydów.
Połowa
czerwca.
FOT. PRYWATNE ARCHIWUM JERZEGO ŁOJEKA
Wyciąg
z protokołu
radzieckiego Politbiura z 5 marca 1940
roku.
„Polecić NKWD ZSRR:
Sprawy znajdujących
się w obozach dla jeńców wojennych 14
tysięcy 700 osób [...]
rozpatrzyć w trybie
specjalnym z zastosowaniem wobec nich
najwyższego wymiaru
kary – rozstrzelanie”. 1
To tylko część prawdy.
Poza jeńcami wojennymi „w więzieniach zachodnich
obwodów
Ukrainy i Białorusi
przetrzymywanych jest
18 tysięcy 632 aresztowanych [...], byłych
polskich
oficerów,
urzędników, obszarników,
fabrykantów
i zbiegów. Rozpatrzyć
w trybie specjalnym,
z zastosowaniem wobec nich najwyższego
9
J. Stalin i J. Ribbentrop na Kremlu, 23-24 sierpnia 1939 r.
FOT. ARCHIWUM DOMKUMENTACJI MECHANICZNEJ
Kolejne 300 tysięcy
osób. To już razem milion osiemdziesiąt tysięcy obywateli Polskich.
Wrócili nieliczni. Reszta
zginęła podczas egzekucji między innymi
w Ostaszkowie, Starobielsku i Kozielsku.
Tak było 68 lat temu.
Z Katyńskiego lasku,
z Charkowa i z Miednoje
nie wrócił nikt. Z Gułagów – niewielu.
Od 1 września Polska
walczy z Niemcami. Ma
pakt o nieagresji ze
Związkiem Radzieckim.
Jednak do tego paktu
jest tajny protokół. Minister III Rzeszy, Joachim
Ribbentrop i minister
spraw
zagranicznych
ZSRR ustalili, że Niemcy uderzą od Zachodu,
a Związek Radziecki od
Wschodu. Od 17 września 1939 roku nie ma
już Polski. Jest podbój,
zniszczenie, śmierć.
Owa przyjaźń kneblowała usta polskiej, powojennej władzy. Katyń
był słowem skazanym
na zapomnienie. Tymczasem – jak głosi napis
na Starym Cmentarzu w
Zakopanem „Ojczyzna
to ziemia i groby. Narody
tracące
pamięć
– tracą życie”. Więc
pamiętajmy.
Przemek Korczyński
Dziennikarstwo i Komunikacja
Społeczna, III rok
1
Z publikacji „Katyń dokumen-
ty ludobójstwa - dokumenty
i materiały archiwalne przekazane Polsce 14 października
1992 roku, w opracowaniu
Instytutu Studiów Politycznych
Polskiej Akademii Nauk”.
Wyznaczenie linii demarkacyjnej
Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message.
ARTYKUŁ
10
10
■ Telefony komórkowe –
szkodliwe czy obojętne dla naszego zdrowia?
Telefony
stały się
przedmiotem
mitów
i
faktów.
A
zwłaszcza
tych
związanych ze zdrowiem. O, które naukowcy cały czas
toczą kolejne spory.
społem z uniwersytetu
Szeged.
Jednak wielu ekspertów uspokaja opinię
publiczną. Wśród nich
jest dr Allan Pacey, androlog z Brytyjskiego
Towarzystwa Płodności.
- Studium badacza z
Cleveland zostało przeprowadzone prawidłowo, ale z pewnością nie
dotyka istoty problemu.
Jeśli ktoś rozmawia
przez komórkę ponad
cztery godziny dziennie,
to raczej nie trzyma
długo telefonu w kieszeni – uważa dr Pacey.
Co zatem mogło wpłynąć na wyniki badań dr
Ashoka Agarwala?
Według Paceya siedzący tryb życia i stres
użytkowników telefonii
komórkowej. A także
używanie laptopa, który
„ogrzewa spodnie i części ciała znajdujące się
pod nimi”.
Jednak nie tylko męż-
Im więcej mężczyzna rozmawia
przez komórkę, tym mniej plemników znajduje się w jego spermie. A
co gorsza są one wolniejsze i nierzadko zniekształcone.
FOT. WWW.NOKIA.COM
Od kilku telefon komórkowy jest naszym
stałym kompanem. Zabieramy go wszędzie:
do pracy, szkoły, na
zakupy, do kina. I nawet, kiedy wyjeżdżamy
na upragniony urlop w
naszej kieszeni czy w
przypadku pań – torebce zawsze znajdzie się
miejsce dla komórki.
A dlaczego by nie?
Przecież teraz wszyscy
ją mają. Zajmująca się
domem matka, pani
przedszkolanka, zapracowany tatuś, ośmioletnia Natalka, a nawet
babcia i dziadziuś. Bo
każde z nich chce być z
kimś w stałym kontakcie. Wiedzieć wszystko
o wszystkich na bieżąco. A fakt, że mogą zadzwonić o każdej porze
dnia jeszcze bardziej
zaostrza apetyt na „komórę”.
Jak podaje Estymator
- Biuro Badania Opinii i
Rynku, 72 proc. Polaków ma co najmniej
jeden telefon komórkowy. Są to najczęściej
dorośli po dwudziestce,
ale przed trzydziestką. A
także młodzież w wieku
od trzynastu do osiem-
nastu lat; prawie 91
proc.
Zapewne wszyscy oni
słyszeli wiele mitów i
faktów na temat noszenia telefonu w kieszeni
spodni. No właśnie, ale
czy są one prawdziwe?
Na wszelki wypadek
wielu Amerykanów nie
nosi komórek ani w kieszeni, ani nawet przyczepionych do pasków
spodni. Nic dziwnego. Z
badań
dr
Ashoka
Agarwala, specjalisty od
leczenia bezpłodności z
renomowanej Cleveland
Clinic Fundation w stanie Ohio, wynika, że im
więcej mężczyzna rozmawia przez komórkę,
tym mniej plemników
znajduje się w jego
spermie. A co gorsza są
one wolniejsze i nierzadko zniekształcone.
Do podobnych wniosków rok wcześniej doszedł węgierski badacz
Imre Fejes wraz z ze-
czyźni powinni uważać
na telefony komórkowe.
Jak twierdzą mikrobiolodzy na aparatach komórek jest więcej groźnych
dla zdrowia bakterii niż
na desce sedesowej.
Dlatego
powinniśmy
myć ręce po każdym
użyciu telefonu komórkowego.
Poza tym nie wolno
prowadzić długotrwałych
rozmów, zwłaszcza ze
starych technologicznie
telefonów. Mogą one,
bowiem
powodować
częste bóle głowy i
uczucie ciężkości. Choć
jak wykazały badania
zdecydowanie
gorszy
wpływ na nasze zdrowie
ma chociażby przybywanie w okolicach linii
wysokiego napięcia.
Czy więc telefony
komórkowe są szkodliwe czy obojętne dla
naszego zdrowia? Niestety nie ma jednoznacznej
odpowiedzi.
Według części naukowców powinniśmy je częściej odkładać, wyjmować z kieszeni.
Inni twierdzą, że w
naszym życiu jest wiele
innych, niebezpieczniejszych
dla
zdrowia
przedmiotów, niż nieustannie towarzyszące
nam „komóry”. Jednak
zanim ostatecznie ten
spór nabierze jednolitej
wymowy
ostrożności
nigdy zbyt wiele.
Przemek Korczyński
Dziennikarstwo i Komunikacja
Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message.
Społeczna, III rok
POLSKIE LOSY
11
Poznałyśmy się na urodzinach Łukasza, mojego brata ciotecznego. Miała 23 lata, studiowała
socjologię i była szaleńczo zakochana.
Iza, 1,65
m wzrostu,
zielone oczy
i kilka piegów na policzkach. Lubiła truskawki, wiosnę,
książki Lema, była uczulona na jad pszczół.
To było wtedy. Teraz,
3 lata później, siedzę
u niej w mieszkaniu, na
piątym piętrze typowego
wieżowca.
Ściany
w słonecznych kolorach,
reprodukcja obrazu Van
Gogha „Taras kawiarni
w nocy”, kilka zdjęć na
półkach
wypełnionych
książkami, kilka kaktusów w przededniu rozkwitu na parapecie.
Wchodzi Iza. Obcięła
długie włosy.
- Wiesz, to tak na nową drogę życia – odpowiada. Widząc, że mój
wzrok powędrował na
fotografie jej i Wojtka.
Uśmiecha się niepewnie.
- Masz rację. Nie
wszystko da się tak od
razu porzucić.
Pijemy gorzką kawę.
To też pamiątka po
Wojtku. Po pokoju snują
się, jak pająki wspomnienia.
Iza i Wojtek poznali
się na studiach. Ona
była na pierwszym, a on
na trzecim roku socjologii. To nie była miłość od
pierwszego wejrzenia.
Wręcz przeciwnie. Pokłócili się już przy pierwszym spotkaniu.
- Nikt nie lubi, jak ktoś
wpycha się przed niego
do kolejki. Stałam wtedy
w dziekanacie dobre pół
godziny, kiedy przyszedł
Wojtek
z zamiarem
załatwienia
swojej sprawy. Tak od
ręki.
Od tamtej pory za
każdym razem, gdy ją
widział nazywał Kłótnicą. Ona nie była mu
dłużna.
Ważniaka
z trzeciego roku szczerze nie cierpiała.
Tak naprawdę polubili
się chyba dopiero na
imprezie u Marka.
- Świetny chłopak.
Podobno prowadzi jakiś
interes w Anglii. Gdyby
nie on… - Iza urywa.
Bawi się łyżeczką.
Gdyby nie Marek, Iza
i Wojtek nie zauważyliby
ile mają wspólnego ze
sobą. Jak w romantycznym filmie, dwie połówki
tego samego jabłka.
Zaczęły się wspólne
wyjazdy,
zdobywanie
górskich szczytów, rowerowe wycieczki.
- Czasem zachowywaliśmy się, jak dzieci.
Biegaliśmy po deszczu
i krzyczeliśmy, jak dzikusy. Miłość zmienia
człowieka – twarz Izy
promienieje na dobrych
kilka sekund.
W międzyczasie kilkakrotnie spotkała matkę
Wojtka. Pani Teresa
traktowała ją ciepło, ale
mimo wszystko Iza czuła, że dla niej jest tylko
dodatkiem do syna. Po
trzech latach Wojtek się
jej oświadczył.
- Byłam zaskoczona.
Wojtek,
co
prawda
skończył już studia, ale
ja jeszcze nie. Napraw-
dę nie myślałam wtedy
o ślubie – tłumaczy.
Wtedy zaczął się cyrk.
Matce Wojtka nie podobało się, że została jego
żoną. Mimo to, zaakceptowała decyzję syna.
Iza i Wojtek zaplanowali kameralny ślub.
Mieli o nim wiedzieć
tylko rodzice i kilku najbliższych znajomych.
- Teściowa jednak
zajęła się wszystkim.
Nasze marzenie o cichym
ślubie
legło
w gruzach. Wojtek, jakby tego nie widział. We
wszystkim
aprobował
decyzje matki. Chwilami
miałam już tego dość.
Do dzisiaj pamięta
tamten letni dzień. Gorąco, od którego sukienka przykleiła się jej do
pleców, a buty stały się
za ciasne. Ma też fotografię z idealnie wyprofilowanymi
twarzami
i uśmiechami. Zdejmuje
z półki album w kolorze
nadziei, zielonym. Zdjęcia faktyczne – sztuczne.
- Mimo wszystko byłam szczęśliwa. Wydawało mi się, że teraz to
już naprawdę jesteśmy
razem. I nikt nie wejdzie
między nas. – Iza wykrzywia twarz w grymasie.
Niby nic się nie zmieniło. Razem mieszkali,
ona kończyła studia,
Wojtek pracował. Tylko
coraz częściej odwiedzała ich pani Teresa.
Coraz częściej Iza sły-
szała zarzuty, że nie
umie dbać o jej syna.
- Na początku Wojtek
jeszcze stawał po mojej
stronie, na koniec przyznawał tylko rację matce. Awantury. O nie
wyprasowaną koszulę,
o obiad, który jego matka umie lepiej zrobić,
o zgubione przez niego
klucze.
Iza miała też swoje
plany. Kiedyś dzieliła je
z Wojtkiem. Nie wie
kiedy i jak je pogubiła.
To
był
listopad;
deszcz. Wykrzyczała mu
wszystko w twarz. Wyprowadziła się. Wojtka
nie było. Pojechał do
matki. To był koniec.
- Kiedy widzieliście się
ostatni raz? – pytam.
- W sądzie. – odpowiada.
Wychodzę. W przedpokoju mijam walizki.
Iza wyjeżdża do Francji.
Będzie mogła obejrzeć
z
bliska
kawiarnię
z obrazu Van Gogha.
Nie stanie się to jednak
wiosną, Iza nie będzie
też jadła w Arles truskawek. Wojtek je lubił.
Nauczy się za to pić na
nowo kawę z dwiema
łyżeczkami cukru.
Monika Brzozowska
Dziennikarstwo i Komunikacja
Społeczna, III rok
FOT. POLLOXNINER.BLOGS.COM
Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message.
12
SPORT
12
FOT. WWW.LFP.BIZ.PL
Obyśmy tylko nie kopnęli gola do własnej bramki
Kiedy 18 kwietnia
UEFA powierzyła organizację mistrzostw
Europy w 2012 roku
Polsce i Ukrainie
w naszym kraju zapanował huraoptymizm.
Turniej ma otworzyć
mecz w Warszawie a
zamknie finał w Kijowie.
I tu zaczynają się
schody. Do 2012 muszą
powstać w Gdańsku,
Warszawie,
Poznaniu
i Wrocławiu stadiony
spełniające
wymogi
mistrzostw. Do Euro
należy także wybudować hotele. A także
około 1000 km autostrad.
Przestrogą jest przykład
Portugalii.
Poprzedni gospodarz Euro
to kraj mniejszy od Polski, mający pięć razy
mniej
mieszkańców.
Stadiony dla potrzeb
Euro powstały na prowincji. Po imprezie dopłacały do nich samorządy.
Sport to chyba jedyna
sprawa wokół której
Polacy porozumiewają
się ponad podziałami.
Nie ma ani lustrowanych
ani agentów. Nie istnieje
III RP, nie istnieje IV RP.
Politycy w końcu będą
mogli zobaczyć, jak
wygląda wielkie widowisko i ile można dzięki
niemu zyskać. O ile
będą potrafili wykorzystać szansę. Jeśli tak
świat dowie się wreszcie, że w wielkiej rodzinie narodów jest Ukraina i jest Polska.
Mariusz Czop
Dziennikarstwo i Komunikacja
REKLAMA
Społeczna, III rok
FOT. WWW.WP.PL
Wydawca:
Adres:
e –mail:
Wyższa Szkoła Umiejętności
im. Stanisława Staszica w Kielcach
25 – 352 Kielce
ul. Wesoła 52
[email protected]
redagują: Przemysław Korczyński
redaktor naczelny
i zespół – Koło Adeptów Dziennikarstwa
Dzisiaj zamiast stadionu Euro jest Jarmark Europa
Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message.