W numerze - Wyższa Szkoła Umiejętności w Kielcach
Transkrypt
W numerze - Wyższa Szkoła Umiejętności w Kielcach
PISMO STUDENTÓW WSU Wyższa Szkoła Umiejętności Im. Stanisława Staszica w Kielcach Nr 3/2007 PAŹDZIERNIK W numerze: ROZKŁADÓWKA - mówi dr Andrzej Błachut – rektor Wyższej Szkoły Umiejętności im. Stanisława Staszica w Kielcach. FOT. ANDRZEJ DUSZA Andrzej Dusza: Panie Rektorze, ilu absolwentów ukończyło szkołę w minionym roku ,ilu jest chętnych do podjęcia studiów i jaki kierunek cieszy się największym powodzeniem. Czym pan to tłumaczy? Andrzej Błachut: W ubiegłym roku akademickim pożegnaliśmy 951 absolwentów. Chęć pozostania naszymi studentami wyraziło 681 osób. A najbardziej obleganym kierunkiem jest Zdrowie Publiczne. Wytłumaczenie jest prozaiczne: jesteśmy jedyną uczelnią kształcącą ratowników medycznych na poziomie wyższym. Nie ma już tych miejsc, w których żyli, cierpieli i umierali kieleccy Żydzi. Nie ma ulicy Radomskiej. Przy niej Niemcy rozstrzelali trzydzieści kobiet w ciąży. Nie ma domu przy Okrzei 1. To był sierociniec dla 170. dzieciaków. Część malców zastrzelili Niemcy już w bramie, część na brzegu dołów nad Silnicą. - czytaj strona 6 POLITYKA - Szkoła stawia na innowacyjność, jakie nowe kierunki uczelnia otwiera w tym roku ? - Będą to: Bezpie- czeństwo Narodowe oraz Bezpieczeństwo Wewnętrzne. Nasi politycy zdążyli przyzwyczaić wyborców do zaskakujących zwrotów akcji. Na oczach milionów obywateli grany jest sensacyjny spektakl pod tytułem: Polska. - dokończenie na str. 3 FOT. HTTP://IMG.HOTJPG.PL - czytaj strona 8 ARTYKUŁ Koniec wakacji. Koniec surfowania w sieci i po wodzie, koniec długich wieczorów przy ognisku i błogiego leniuchowania. Koniec politycznych urlopów i delikatnych sejmowych potyczek. Czas na prawdziwe igrzyska i burzę mózgów. I o ile te pierwsze zapewniają nam politycy, o tyle umysły będziemy musieli pobudzić sami. Na szczęście pomogą nam w tym nie tylko wykładowcy, ale także dawno nie widziani koledzy. Nie prowadzący agresywnych kampanii wyborczych, nie uśmiechający się fałszywie. Kumpele i kumple, którzy chętnie podzielą się z nami swoim zeszytem, podpowiedzą na teście. Jednak zanim znów wpadniemy w wir nauki czeka nas kilka turniejów, również z politykami w roli głównej i masowe podglądanie. Oczywiście mieszkańców domu Wielkiego Brata, który ku naszej wątpliwej uciesze powrócił na ekrany telewizorów. Przemek Korczyński Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, III rok Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message. Telefony stały się przedmiotem mitów i faktów. A zwłaszcza tych związanych ze zdrowiem. O, które naukowcy cały czas toczą kolejne spory. - czytaj strona 10 POLSKIE LOSY Poznałyśmy się na urodzinach Łukasza, mojego brata ciotecznego. Miała 23 lata, studiowała socjologię i była szaleńczo zakochana. - czytaj strona 11 2 Co? Gdzie? Kiedy? Z WITRYNY WYDAWNICZEJ PAŃSTWO MŁODZI: CHUCK I LARRY Już w kinach FOT. WWW.KINOPLEX.PL LAKIER DO WŁOSÓW swoją przyjaciółką Zozą sprzedaje sztuczną biżuterię. On, Hugo, jest typem biznesmena: „wysoki, o siwiejących włosach, gładkiej cerze, słowiańskich kościach policzkowych, jasnym spojrzeniu”. Do pracy jeździ luksusowym autem, przy którym różowy Opel żony wygląda komicznie. On uważa, że Ariana całe dnie, zapomniawszy o świecie plotkuje przez telefon, ogląda jakieś przygłupawe telenowele i na chwilkę wyskakuje do pracy, po czym gotuje coś na obiad. Ona domniewa, iż praca Hugona jest na tyle prosta, że bez trudu mogłaby zając jego miejsce. Sytuacja zmienia się, kiedy na drodze państwa Marsiac pojawia się komornik sądowy, niejaki Maurycy Cantuis. Para postanawia oddać się w jego ręce. Zamieniają się rolami. Od dziś to Hugo staje się bardziej frywolny, a Ariana nonszalancka. Na początku wszystko idzie zgodnie z planem. Aż w końcu zmiany idą zbyt daleko. Za daleko? Przemek Korczyński Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, III rok Ona i on. Małżeństwo z młodym stażem, postanawiają zamienić się rolami. Na Mazury wyjechali Choć ich wcale nie znali Wody, łódek czar Dla nich to przygoda Chociaż różna pogoda Szanty, dance i żar. Na poprzednim turnusie Była grupa zgrywusów Dziewczyn zgraja też Disco polo śpiewali Szant w ogóle nie znali Tak to czasem jest [...]. PŁYTOTEKA FOTZNANEKOBIETY.PL Premiera: 28.09.2007 Autorka powieści, Alix Girod de L’Ain, tym samym łamie teorię psychologiczną na temat płci, zmuszając przy tym do refleksji. A raczej narzucając ją nam. Udowadniając przy tym, że kobieta świetnie sprawdzi się w garażu, a mężczyzna przy garach. PO NIE SWOICH STRONACH ŁÓŻKA zaczyna się pewnego ranka w miejscowości Le Vesinet. Ona i on. Małżeństwo z młodym stażem. Ona – Adriana – ma na głowie cały dom. W dodatku pracuje. Razem ze FOT. WWW.THERAPIST4ME.COM Tracy Turnblad, sporych rozmiarów dziewczyna o sporych rozmiarów fryzurze i jeszcze większym sercu ma w życiu tylko jedną pasję. Jest nią taniec. Marzy o występie w The Corny Collins Show – najbardziej odlotowej telewizyjnej imprezie tanecznej w Baltimore. Tracy wydaje się stworzona do takich występów... poza jednym, wcale nie tak małym, problemem – po prostu nie pasuje do reszty. Zawsze wyróżniała się z tłumu swą słuszną posturą, o czym ciągle przypomina jej kochająca, ale nadopiekuńcza matka – równie puszysta Edna. Tracy nie podda się jednak z tego powodu, bo jeśli czegoś jest w życiu pewna, to właśnie tego, że jej przeznaczeniem jest tańczyć boogie. Błacha sprzeczka młodego małżeństwa, uświadamia im, że rodzinne szczęście to rutyna. Czytelnikom zaś, że niekoniecznie to kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa. Na Mazurach, na tradycyjnym obozie studenci nie tylko zdobywali sprawności żeglarskie, ale także bawili się. A nawet ułożyli piosenkę, której fragment przytaczamy. FOT. WWW.PODROZE.PL/ Chuck Levine i Larry Valentine są prawdziwymi facetami. Jednak kiedy w grę wchodzi dwójka dzieci decydują się wstąpić w związek małżeński. 110 minut z Jessicą Biel i Adamem Sandlesem. NASZA TWÓRCZOŚĆ Sześć miesięcy po hiszpańskojęzycznym COMA ANA UNA MUJER Jennifer Lopez atakuje kolejnym albumem - BRAVE. Promuje go DO IT W ELL. - Ten album to taneczna mieszanka gatunków muzycznych, takich jak: dance, funk, R&B i hip-hop – informuje Lopez. Na krążku znalazło się trzynaście studyjnych utworów. Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message. Premiera: 8 października. 3 - dokończenie ze str. 1 FOT. WWW.WSU.EDU.PL Pierwszy ma kształcić kadry dla potrzeb międzynarodowych organizacji i sił pokojowych ONZ, BOR i AW. Natomiast Bezpieczeństwo Wewnętrzne będzie przygotowywać do pracy w ABW, policji oraz wydziałach zarządzania kryzysowego na różnych szczeblach administracji. Na te kierunki złożyliśmy odpowiednie dokumenty w Państwowej Komisji Akredytacyjnej i czekamy na zezwolenia. Planujemy również otwarcie kierunku Aktorstwo. Ten profil studiów również czeka na decyzję. - Zapowiadana reforma szkolnictwa wyższego wnosi zmiany. Co nowego wnosi w tym roku? - Wchodzą w życie nowe regulacje prawne. Najbardziej rygorystyczny jest zapis dla absolwentów. Jego kwintesencją jest to, że jeżeli student do 30 września uzyskał absolutorium, ale nie złożył pracy dyplomowej lub nie zdał egzaminu dyplomowego, podlega automatycznemu skreśleniu przez dziekana wydziału. W takiej sytuacji ma prawo odwołania się do rektora, który może podjąć decyzję o przyjęciu na nowy semestr lub rok. W tym przypadku uprawnienia dziekana zostały przeniesione na rektora. - Na jaką pomoc materialną ze strony szkoły i państwa mogą liczyć studenci i czy szkoła stwarza możliwość dorabiania studentom w czasie roku akademickiego ? - Pomoc materialna to dotacje z budżetu państwa. Obecnie wynosi ona 2 mln zł. Studenci mogą otrzymać różnego rodzaju i zapomogi. Głównie są to stypendia socjalne oraz za wyniki w nauce. W tym roku akademickim zmieniliśmy zasady wypłat stypendiów za wyniki w nauce. Były one przyznawane na okres 10 miesięcy, obecnie ta sama kwota będzie dzielona na 9 miesięcy. Dla tych, którzy chcą zarobić w trakcie trwania studiów pomocą służy Akademickie Biuro Karier w którym znajduje się 150 ofert pracy. Pracę i praktykę można odbyć w rozlewni wody „Sienkiewicz” w Oblęgorku. Swoją ofertą służy również firma brokerska. - Sam dyplom to nie wszystko, czy szkoła przewiduje praktyki zawodowe? - Istniejące uregulowania prawne nakładają obowiązek odbycia przez wszystkich studentów praktyki zawodowej związanej z kierunkiem studiów. Praktykę można odbyć dwutorowo. W pierwszym przypadku student sam wybiera sobie miejsce praktyki a szkoła zapewnia dokumentację i opiekuna praktyk. Drugim sposobem jest porozumienie szkoły z instytucją. Wówczas szkoła kieruje tam zainteresowanego. Istnieje możliwość zaliczenia praktyki przez dziekana wydziału, jeżeli student przepracował 6 miesięcy na stanowisku zgodnym z profilem jego studiów. Podkreślam iż jest to zaliczenie praktyki a nie zwolnienie z jej odbycia. - Czy szkoła ma metody zatrzymania absolwentów na rynku krajowym. -Trzy lata temu ECHO DNIA przeprowadziło ranking szkół wyższych, których absolwenci otrzymali pracę po zakończeniu studiów. WSU miała najwyższy wskaźnik zatrudnionych. Co dziewiętnasta osoba, kończąca WSU nie mogła znaleźć pracy. Na tle innych, gdzie co piąty absolwent nie mógł znaleźć pracy, nasza szkoła, poprzez całokształt swojej działalności, znalazła receptę na bezrobocie wśród absolwentów. Do tego dochodzą praktyki odbywane w trakcie studiów, podczas których nasi studenci dają się poznać i docenić swoim przyszłym pracodawcom. - Studia to także możliwość uczestniczenia w wydarzeniach kulturalnych , sportowych a także działalności społecznej, co WSU proponuje studentom? - W naszej uczelni działa samorząd studencki, który jest animatorem imprez kulturalnych. Działają Koła Naukowe. Szkoła posiada bazę żeglarską, gdzie studenci przechodzą szkolenie w tej dziedzinie, można także nauczyć się jazdy na nartach. Działa również zespół piłki nożnej. - Czego pan Rektor życzy studentom w nadchodzącym roku akademickim? - Nasi studenci z kierunku Taniec na zakończenie roku wystawili w Kieleckim Centrum Kultury spektakl, który otrzymał duże brawa. Podczas rozmowy ze studentami – bohaterami tego spektaklu, usłyszałem, że podstawą ich sukcesu jest miłość do tańca. Ja tej miłości do studiów które wybrali, życzę wszystkim studentom. Drugim moim życzeniem jest zapoznanie się wszystkich studentów z nowym regulaminem studiów. Andrzej Dusza Dziennikarstwo i Komunikacja Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message. Społeczna, III rok WAKACYJNE REMANENTY 4 oponę. Najbliżej jest Norymberga. Po trzeciej próbie udało się zjechać z autostrady do miasta. Jesteśmy spóźnieni o 7 godzin. 11 lipca 2007 r. Wjeżdżamy do Paryża. Za nic nie możemy dojechać. Mimo widocznej w oddali wieży Eiffla, ciągle okazuje się, że jedziemy nie w tą stronę. Wreszcie jesteśmy. czy to właściwe określenie dla biegu połączonego z podziwianiem widoków. Ekspresowo oglądamy katedrę Notre Dame. Biegniemy do muzeum Sainte Chapelle. Ogromna kolejka. Przed wejściem dokładnie przeszukują nas, pozbawiają ostrych przedmiotów. Szczególnie zaintrygował żandarmów nóż stołowy FOT. ANDRZEJ DUSZA FOT. ANDRZEJ DUSZA Jadę na wycieczkę do Paryża. Czuję się jak prawdziwy turysta. Autokar ma sprawną klimatyzację, ale cała reszta wygląda jak kupa rdzy, którą w całości utrzymuje lakier. Cieszyn. Po przekroczeniu granicy czeskiej powitali nas celnicy. Na parkingu szybko wyjaśniło się, że niczego nie przemycaliśmy, a tylko nasz przewoźnik miał nieopłaconą winietę. Straciliśmy 3 godziny Praga. Dzięki „gościnności” Czechów mieliśmy 2 godziny na zwiedzanie miasta. Pani przewodniczka zaciągnęła nas na most Karola. Po drodze sprintem zwiedziliśmy Stare Miasto. Pogoda sprzyjała ekspresowemu zwiedzaniu, bowiem padał deszcz. Mogę zapisać na koncie turystycznym most Karola na którym byłem, Wzgórze Hradczany z zamkiem, katedrą i zespołem zabytkowym, które widziałem. 10 lipca 2007 r. Droga do Franci. Przez Niemcy. Nagle huknęło. Pękła opona. Jedziemy pasem awaryjnym. Mój sąsiad Czarek mówi, że za chwilę będzie policja. Bo jedziemy niezgodnie z przepisami. Zjeżdżamy na parking a wraz z nami policyjny radiowóz. Krótkie tłumaczenie i jesteśmy wolni. Musimy kupić nową Bruksela. Wąskie uliczki, na nich stoliki knajpek i spacerujący turyści. Przynajmniej tak obwieszcza tablica informacyjna. Przy katedrze Notre Dame pojawia się handlarz z miniaturkami wieży Eiffla. Zaczęło się zwiedzanie. Zastanawiam się, w pojemniku na szczoteczkę do zębów jednego z uczestników wycieczki. Pędzimy dalej wzdłuż Sekwany . Tu stoją kramy z bibelotami. Przebiegamy przez dziedziniec Luwru i mi- 4 jamy szklaną piramidę. Wpadamy do autokaru i jedziemy do bazyliki Sacre -Coeur , położonej na wzgórzu Montremartre. Do bazyliki prowadzi wąska uliczka. Dalej schody. Przed nimi grupa Murzynów sprzedaje niebieskie sznurki. Mój aparat fotograficzny skierowany w ich stronę powoduje nieprzyjazne zachowanie. Energicznie wspinam się do bazyliki. Widok ze wzgórza wynagradza trudy podróży. Paryż jest widoczny jak na dłoni. Krótka przebieżka po bazylice i uliczkami Montrmartru. Powrót do hotelu z nocnym widokiem słynnego Moulin Rouge. 12 lipca 2007 r. W planach mamy zwiedzanie doliny Loary, gdzie znajduje się zamek w Montresor. Jest jedynym zamkiem we Francji, który kupiony w 1848 roku przez Ksawerego hr. Barnickiego, pozostaje do dziś w rękach polskich. O prawdziwości tego twierdzenia przekonałem się osobiście gdy oprowadzała nas po zamku ciotka hr. Reja. Dalszy etap podróży to zamek w Chenanceau. W ramach ekspresu nad Loarą popatrzyliśmy na kaplicę w Blois. Droga do zamków nad Loarą wiedzie przez małe miasteczka i wsie. Uderza pustka. Nikogo nie widać a mimo to podwórka są czyste i zadbane. Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message. - dokończenie na str. 5 5 Wracamy do Paryża. W nocy podziwiamy miasto z wieży Eiffla. Widok jest niesamowity. Pod wieżą nasza przewodniczka szaleje, ponieważ mamy 20 minut do ostatniego pociągu metra. Biegniemy. Udało się. 14 lipca 2007r. Święto narodowe Francji. Parada na Polach Elizejskich. Tłumy ludzi. Opuszczamy Francję. Następny przystanek to Bruksela. Cisza i spokój to pierwsze wrażenie w stolicy Belgii. Wąskie uliczki, na nich stoliki knajpek, wolno spacerujący turyści. Miły kontrast z hałaśliwym Paryżem. Zmęczeni objeżdżamy Brukselę i wracamy przez Niemcy do Polski. Bez przygód. Tutaj student nie jest przedmiotem - mówi Tomasz Wiech, zastępca przewodniczącego Samorządu Studenckiego WSU im St. Staszica. Andrzej Dusza: - Jak oceniasz atmosferę w szkole? Tomasz Wiech: Uczelnia to nie tylko instytucja do zdobywania wiedzy. Szkołę tworzą studenci i wykładowcy – porozumienie miedzy nimi, dobra atmosfera jest właśnie tym, co łączy środowisko uczelniane. Student w szkole jest podmiotem a nie przedmiotem. Brać studencką łączy nie tylko wspólna nauka ale i zabawa. Andrzej Dusza Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, III rok FOT. ANDRZEJ DUSZA 13 lipca 2007 r. Data nie wróży niczego dobrego. W planach Luwr i Wersal. Zaczynamy od Wersalu. Mimo tłumu ludzi zgubić się trudno. Wszyscy poruszają się w jednym kierunku. W ramach rozgrzewki Wersal zwiedziłem truchtem. Dalszy etap to grób Napoleona i muzeum Rodina. Ważna informacja dla zbieraczy złomu, Grób Napoleona znajduje się w Kościele Dome des Inwalides, którego dach pokryty jest złotą blachą. Dotarliśmy do Luwru. Tu czeka na nas polska przewodniczka, która mówi tak samo szybko jak chodzi. Przebiegliśmy wraz z nią pałac w godzinę. Odpoczywamy. Widok paryżan biesiadujących nad Sekwaną kontrastuje z obrazem biedaków śpiących pod mostami. Z rozważań wyrwało mnie pytanie siedzącej za mną starszej pani - Do you speak anglish? - ……. - Du sprichst Dutsch? Ja nie zdążyłem jeszcze odpowiedzieć cokolwiek , gdy padło - Wy goworitie po russki? Moja odpowiedź mnie samego zaskoczyła. - Yes. - Ja nie wiżu. FOT. ANDRZEJ DUSZA - dokończenie ze str. 4 - Czy studenci chętnie włączają się w życie uczelni? - Powoli próbujemy przekonać kolegów i koleżanki do naszych pomysłów. Przeprowadziliśmy w ubiegłym roku akademickim konkurs fotograficzny, który cieszył się dużym zainteresowaniem. Również „otrzęsiny”, czy też współorganizowane Juwenalia to przykłady imprez aktywizujących studentów. - Jakie inicjatywy planuje samorząd w tym roku? - Mamy stały kalendarz imprez. Są to: inauguracja roku akademickiego, otrzęsiny, juwenalia, wyjazd do parlamentu studenckiego. W nasze kalendarium na stałe wpisała się aukcję charytatywną na rzecz Domu Dziecka nr 1 w Kielcach. Pozyskaliśmy dla niej wsparcie kina MOSKWA i poszukujemy innych sponsorów. Planujemy także utworzenie strony internetowej samorządu. - Co skłoniło cię do wyboru tej uczelni? - Atmosfera i relacje panujące w szkole pomiędzy studentami i wykładowcami. Te atuty, które polecali mi znajomi spowodowały mój wybór. Nie bez znaczenia dla mnie jest możliwość uzyskania zawodu nauczyciela języka angielskiego lub tłumacza. - Jak planujesz swoją przyszłość zawodową po skończeniu szkoły? - Najpierw - magisterium. Potem doktorat i praca na uczelni polskiej, albo zagranicznej. - Życzę powodzenia. Andrzej Dusza Dziennikarstwo i Komunikacja Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message. Społeczna, III rok FOTOREPORTAŻ 6 6 To był czwartek, 20 sierpnia 1942 roku. Tego dnia dobiegła kresu historia ponad 20. tysięcy kieleckich Żydów. Mistrzami ceremonii Zagłady byli Ernest Thomas, szef gestapo i Hans Gayer – szef Schutzpolizei. Żydzi, niemal od półtora roku zamknięci przez Niemców w getcie, stawili się o świcie na placu u zbiegu ulic Okrzei i Piotrowskiej. Thomas wskazywał: ci na prawo, tamci na lewo. To była selekcja. Człowiek wyznaczał człowiekowi granicę śmierci i życia. Życia na kilka dni. Kolejne selekcje były 22 i 24 sierpnia. Śmierć czekała cierpliwie w komorach gazowych Treblinki. Nie ma już tych miejsc, w których żyli, cierpieli i umierali kieleccy Żydzi. Nie ma ulicy Radomskiej. Przy niej Niemcy zastrzelili trzydzieści kobiet w ciąży. Nie ma domu przy Okrzei 1. To był sierociniec dla 170. dzieciaków. Część malców zastrzelili Niemcy już w bramie, cześć na brzegu dołów nad Silnicą. Gdzie są te doły? Gdzie był dom starców, z którego wywlekli 70. niedołężnych, schorowanych ludzi? Na śmierć. Też do tych nadrzecznych dołów. Ulica Bodzentyńska niewiele się zmieniła. Przed wojną skupisko żydowskich sklepików. W czasie wojny tzw. małe getto FOT. ANDRZEJ DUSZA FOT. ANDRZEJ DUSZA FOT. ANDRZEJ DUSZA FOT. ANDRZEJ DUSZA Ulica Orla: tutaj czas stanął w miejscu. Pod numerem 1 była siedziba samorządu żydowskiego / Rada Starszych, Judenrat / w getcie. Tyle, że samorząd był fikcją. Szpital w getcie – kamienice przy ulicy Warszawskiej. Rozbiórka tuż, tuż. Dom modlitwy – ulica Słowackiego 1. Nikt się nie modli. Nie ma Żydów. Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message. 7 Niebawem zniknie gettowy szpital – dwie stare kamienice przy Warszawskiej. W nich właśnie dr Breiner, szef apteki SS najpierw zaordynował chorym śmiertelne zastrzyki z evipanu i sublimatu, a potem dobił ich nożem chirurgicznym. Wypełnili doły nad Silnicą. Getto opustoszało. Wyrokiem czasu nie ma już tamtych ulic. Jest parę miejsc zaświadczających o tym, że byli Żydzi. Od osiemdziesiątych lat XIX wieku do 1942 roku byli sąsiadami Polaków. Na dobre i na złe. Razem z nimi budowali miasto, tak jak oni byli bogaci i biedni. Została pamięć. Coraz bardziej krucha. Żeby przetrwała – w sierpniu 2007 roku, w rocznicę deportacji getta stanął opodal Silnicy pomnik zaprojektowany przez Marka Cecułę: przewrócona menora – obrzędowy świecznik żydowski. Zapraszamy tym fotoreportażem na wędrówkę po miejscach, które jeszcze ocalały. Zapraszamy na wędrówkę pamięci po świecie, którego już nie ma. Synagoga zamieniona przez Niemców najpierw na areszt w getcie, później na magazyn zrabowanego Żydom majątku. Wypalona po likwidacji dzielnicy żydowskiej. Odbudowana po wojnie, dzisiaj Wojewódzkie Archiwum Państwowe. FOT. JADWIGA KAROLCZAK FOT. ANDRZEJ DUSZA FOT. ANDRZEJ DUSZA FOT. ANDRZEJ DUSZA Pomnik upamiętniający Żydów deportowanych z Kielc do Treblinki Kirkut – cmentarz żydowski na Pakoszu. Zrujnowany przez Niemców, uporządkowany w 1987 roku staraniem Fundacji Rodziny Missenbaumów. Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message. POLITYKA 8 Nasi politycy zdążyli przyzwyczaić wyborców do zaskakujących zwrotów akcji. Na oczach milionów obywateli grany jest sensacyjny spektakl pod tytułem: Polska. Co jakiś czas, dla podniesienia temperatury, prezentuje sondaże i analizuje kolejne możliwe scenariusze. Osobiście sondażom do końca nie wierzę, ale z tego co donoszą media, jednego możemy być pewni – PO na przemian z PiS oscyluje na magicznej granicy 30 proc. Jednak w polityce, podobnie jak w teatrze, wszystko jest możliwe. Martwić może tylko fakt, że jak ktoś trafnie zauważył w cywilizowanych, demokratycznych krajach partie niezmiennie pozostają przy swoich programach. I przy swoich nazwach. Spróbowałby ktoś przeobrazić amerykańskich Demokratów, albo Republi- kanów! Owszem, zmieniają się ludzie, którzy do nich należą. A u nas jak na ironię jakiś LiS goni LPR, ale okazuje się, że z tego LiSa została tylko skórka, a LPR to też nie ten sam LPR, tylko całkiem, ale to całkiem inna partia. Diabli wiedzą gdzie kto należy i na kogo głosować. Całkiem zdezorientowana wybieram Partię Kobiet. Nie tylko ze względu na solidarność płci. Przynajmniej można sobie wreszcie popatrzeć na ładny plakat. Kobitki są wprawdzie na golasa, ale czyste, że aż miło się zerka. I kiedy mówią: „nie mamy nic do ukrycia” – to nie są to tylko obiecanki – cacanki. Rzeczywiście nic nie ukrywają. Anna Szcześniak Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, III rok FOT. WWW.WOJCIECHOLEJNICZAK.PL Aktorzy, swoimi mistrzowskimi pokazami udowadniają, że na scenie politycznej do perfekcji opanowana została sztuka tragedii i komedii. Obie te formy na stałe znalazły miejsce w politycznym repertuarze naszego kraju i uzurpują sobie jednakowe prawo do wejścia na afisz. Wykorzystanie teatralnej nomenklatury w odniesieniu do elit politycznych wydaje się uzasadnione z jednego powodu: politycy zatracili poczucie rzeczywistości, a wyborcy skutecznie pogubili się w tym, co jest prawdą, a co fikcją. A to teatr właśnie. Zatem kolejny akt przed nami – wybory. Widz oczekiwał, że aktorzy nieco wyciszą emocje, aby przeanalizować role i przeprowadzić jesz- cze raz dogłębną charakterystykę odgrywanych przez siebie postaci. Jednak zamiast zadumy i refleksji na pierwszy plan posypały się bomby i pociski. Niestety, spektakl dalej przepełniony jest agresją. Ze sceny wieje grozą i wzajemnymi oskarżeniami. Platforma Obywatelska pozywa Przemysława Edgara Gosiewskiego do sadu. Gosiewski przegrywa i choć musi przeprosić PO, upiera się, że wygrał. Moralnie. Lepper pozywa Olejniczaka, Olejniczak – Leppera. Teatr zamienia się w cyrk. Publiczność jest już zmęczona. Prasa skrupulatnie recenzuje te artystyczne popisy. 8 Lepper pozywa Olejniczaka, Olejniczak – Leppera. Teatr zamienia się w cyrk. Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message. SUPLEMENT – POLSKIE LOSY wymiaru kary – rozstrzelanie”. To decyzja Ławrentija Berii zatwierdzona przez Stalina. Noc z 9 na 10 lutego 1940 roku. Minus ponad 30 stopni Celsjusza. W bydlęcych wagonach jedzie na Syberię około 220 tysięcy obywateli polskich: leśników, osadników wojskowych, policjantów. Noc z 12 na 13 kwietnia 1940 roku. Wywózka ponad 320 tysięcy Polaków. Głównie na Głodny Step, do Kazachstanu i niektórych rejonów Azji Środkowej. Są to rodziny aresztowanych i internowanych: lekarzy, prawników, uciekinierów i zamożnych rolników. Czerwiec 1940 rok. Kolejna wywózka. Tym razem z wielkich miast w głąb ZSRR zabierają 240 tysięcy osób. W tym ponad 50 proc. Żydów. Połowa czerwca. FOT. PRYWATNE ARCHIWUM JERZEGO ŁOJEKA Wyciąg z protokołu radzieckiego Politbiura z 5 marca 1940 roku. „Polecić NKWD ZSRR: Sprawy znajdujących się w obozach dla jeńców wojennych 14 tysięcy 700 osób [...] rozpatrzyć w trybie specjalnym z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelanie”. 1 To tylko część prawdy. Poza jeńcami wojennymi „w więzieniach zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi przetrzymywanych jest 18 tysięcy 632 aresztowanych [...], byłych polskich oficerów, urzędników, obszarników, fabrykantów i zbiegów. Rozpatrzyć w trybie specjalnym, z zastosowaniem wobec nich najwyższego 9 J. Stalin i J. Ribbentrop na Kremlu, 23-24 sierpnia 1939 r. FOT. ARCHIWUM DOMKUMENTACJI MECHANICZNEJ Kolejne 300 tysięcy osób. To już razem milion osiemdziesiąt tysięcy obywateli Polskich. Wrócili nieliczni. Reszta zginęła podczas egzekucji między innymi w Ostaszkowie, Starobielsku i Kozielsku. Tak było 68 lat temu. Z Katyńskiego lasku, z Charkowa i z Miednoje nie wrócił nikt. Z Gułagów – niewielu. Od 1 września Polska walczy z Niemcami. Ma pakt o nieagresji ze Związkiem Radzieckim. Jednak do tego paktu jest tajny protokół. Minister III Rzeszy, Joachim Ribbentrop i minister spraw zagranicznych ZSRR ustalili, że Niemcy uderzą od Zachodu, a Związek Radziecki od Wschodu. Od 17 września 1939 roku nie ma już Polski. Jest podbój, zniszczenie, śmierć. Owa przyjaźń kneblowała usta polskiej, powojennej władzy. Katyń był słowem skazanym na zapomnienie. Tymczasem – jak głosi napis na Starym Cmentarzu w Zakopanem „Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracące pamięć – tracą życie”. Więc pamiętajmy. Przemek Korczyński Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, III rok 1 Z publikacji „Katyń dokumen- ty ludobójstwa - dokumenty i materiały archiwalne przekazane Polsce 14 października 1992 roku, w opracowaniu Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk”. Wyznaczenie linii demarkacyjnej Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message. ARTYKUŁ 10 10 ■ Telefony komórkowe – szkodliwe czy obojętne dla naszego zdrowia? Telefony stały się przedmiotem mitów i faktów. A zwłaszcza tych związanych ze zdrowiem. O, które naukowcy cały czas toczą kolejne spory. społem z uniwersytetu Szeged. Jednak wielu ekspertów uspokaja opinię publiczną. Wśród nich jest dr Allan Pacey, androlog z Brytyjskiego Towarzystwa Płodności. - Studium badacza z Cleveland zostało przeprowadzone prawidłowo, ale z pewnością nie dotyka istoty problemu. Jeśli ktoś rozmawia przez komórkę ponad cztery godziny dziennie, to raczej nie trzyma długo telefonu w kieszeni – uważa dr Pacey. Co zatem mogło wpłynąć na wyniki badań dr Ashoka Agarwala? Według Paceya siedzący tryb życia i stres użytkowników telefonii komórkowej. A także używanie laptopa, który „ogrzewa spodnie i części ciała znajdujące się pod nimi”. Jednak nie tylko męż- Im więcej mężczyzna rozmawia przez komórkę, tym mniej plemników znajduje się w jego spermie. A co gorsza są one wolniejsze i nierzadko zniekształcone. FOT. WWW.NOKIA.COM Od kilku telefon komórkowy jest naszym stałym kompanem. Zabieramy go wszędzie: do pracy, szkoły, na zakupy, do kina. I nawet, kiedy wyjeżdżamy na upragniony urlop w naszej kieszeni czy w przypadku pań – torebce zawsze znajdzie się miejsce dla komórki. A dlaczego by nie? Przecież teraz wszyscy ją mają. Zajmująca się domem matka, pani przedszkolanka, zapracowany tatuś, ośmioletnia Natalka, a nawet babcia i dziadziuś. Bo każde z nich chce być z kimś w stałym kontakcie. Wiedzieć wszystko o wszystkich na bieżąco. A fakt, że mogą zadzwonić o każdej porze dnia jeszcze bardziej zaostrza apetyt na „komórę”. Jak podaje Estymator - Biuro Badania Opinii i Rynku, 72 proc. Polaków ma co najmniej jeden telefon komórkowy. Są to najczęściej dorośli po dwudziestce, ale przed trzydziestką. A także młodzież w wieku od trzynastu do osiem- nastu lat; prawie 91 proc. Zapewne wszyscy oni słyszeli wiele mitów i faktów na temat noszenia telefonu w kieszeni spodni. No właśnie, ale czy są one prawdziwe? Na wszelki wypadek wielu Amerykanów nie nosi komórek ani w kieszeni, ani nawet przyczepionych do pasków spodni. Nic dziwnego. Z badań dr Ashoka Agarwala, specjalisty od leczenia bezpłodności z renomowanej Cleveland Clinic Fundation w stanie Ohio, wynika, że im więcej mężczyzna rozmawia przez komórkę, tym mniej plemników znajduje się w jego spermie. A co gorsza są one wolniejsze i nierzadko zniekształcone. Do podobnych wniosków rok wcześniej doszedł węgierski badacz Imre Fejes wraz z ze- czyźni powinni uważać na telefony komórkowe. Jak twierdzą mikrobiolodzy na aparatach komórek jest więcej groźnych dla zdrowia bakterii niż na desce sedesowej. Dlatego powinniśmy myć ręce po każdym użyciu telefonu komórkowego. Poza tym nie wolno prowadzić długotrwałych rozmów, zwłaszcza ze starych technologicznie telefonów. Mogą one, bowiem powodować częste bóle głowy i uczucie ciężkości. Choć jak wykazały badania zdecydowanie gorszy wpływ na nasze zdrowie ma chociażby przybywanie w okolicach linii wysokiego napięcia. Czy więc telefony komórkowe są szkodliwe czy obojętne dla naszego zdrowia? Niestety nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Według części naukowców powinniśmy je częściej odkładać, wyjmować z kieszeni. Inni twierdzą, że w naszym życiu jest wiele innych, niebezpieczniejszych dla zdrowia przedmiotów, niż nieustannie towarzyszące nam „komóry”. Jednak zanim ostatecznie ten spór nabierze jednolitej wymowy ostrożności nigdy zbyt wiele. Przemek Korczyński Dziennikarstwo i Komunikacja Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message. Społeczna, III rok POLSKIE LOSY 11 Poznałyśmy się na urodzinach Łukasza, mojego brata ciotecznego. Miała 23 lata, studiowała socjologię i była szaleńczo zakochana. Iza, 1,65 m wzrostu, zielone oczy i kilka piegów na policzkach. Lubiła truskawki, wiosnę, książki Lema, była uczulona na jad pszczół. To było wtedy. Teraz, 3 lata później, siedzę u niej w mieszkaniu, na piątym piętrze typowego wieżowca. Ściany w słonecznych kolorach, reprodukcja obrazu Van Gogha „Taras kawiarni w nocy”, kilka zdjęć na półkach wypełnionych książkami, kilka kaktusów w przededniu rozkwitu na parapecie. Wchodzi Iza. Obcięła długie włosy. - Wiesz, to tak na nową drogę życia – odpowiada. Widząc, że mój wzrok powędrował na fotografie jej i Wojtka. Uśmiecha się niepewnie. - Masz rację. Nie wszystko da się tak od razu porzucić. Pijemy gorzką kawę. To też pamiątka po Wojtku. Po pokoju snują się, jak pająki wspomnienia. Iza i Wojtek poznali się na studiach. Ona była na pierwszym, a on na trzecim roku socjologii. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Wręcz przeciwnie. Pokłócili się już przy pierwszym spotkaniu. - Nikt nie lubi, jak ktoś wpycha się przed niego do kolejki. Stałam wtedy w dziekanacie dobre pół godziny, kiedy przyszedł Wojtek z zamiarem załatwienia swojej sprawy. Tak od ręki. Od tamtej pory za każdym razem, gdy ją widział nazywał Kłótnicą. Ona nie była mu dłużna. Ważniaka z trzeciego roku szczerze nie cierpiała. Tak naprawdę polubili się chyba dopiero na imprezie u Marka. - Świetny chłopak. Podobno prowadzi jakiś interes w Anglii. Gdyby nie on… - Iza urywa. Bawi się łyżeczką. Gdyby nie Marek, Iza i Wojtek nie zauważyliby ile mają wspólnego ze sobą. Jak w romantycznym filmie, dwie połówki tego samego jabłka. Zaczęły się wspólne wyjazdy, zdobywanie górskich szczytów, rowerowe wycieczki. - Czasem zachowywaliśmy się, jak dzieci. Biegaliśmy po deszczu i krzyczeliśmy, jak dzikusy. Miłość zmienia człowieka – twarz Izy promienieje na dobrych kilka sekund. W międzyczasie kilkakrotnie spotkała matkę Wojtka. Pani Teresa traktowała ją ciepło, ale mimo wszystko Iza czuła, że dla niej jest tylko dodatkiem do syna. Po trzech latach Wojtek się jej oświadczył. - Byłam zaskoczona. Wojtek, co prawda skończył już studia, ale ja jeszcze nie. Napraw- dę nie myślałam wtedy o ślubie – tłumaczy. Wtedy zaczął się cyrk. Matce Wojtka nie podobało się, że została jego żoną. Mimo to, zaakceptowała decyzję syna. Iza i Wojtek zaplanowali kameralny ślub. Mieli o nim wiedzieć tylko rodzice i kilku najbliższych znajomych. - Teściowa jednak zajęła się wszystkim. Nasze marzenie o cichym ślubie legło w gruzach. Wojtek, jakby tego nie widział. We wszystkim aprobował decyzje matki. Chwilami miałam już tego dość. Do dzisiaj pamięta tamten letni dzień. Gorąco, od którego sukienka przykleiła się jej do pleców, a buty stały się za ciasne. Ma też fotografię z idealnie wyprofilowanymi twarzami i uśmiechami. Zdejmuje z półki album w kolorze nadziei, zielonym. Zdjęcia faktyczne – sztuczne. - Mimo wszystko byłam szczęśliwa. Wydawało mi się, że teraz to już naprawdę jesteśmy razem. I nikt nie wejdzie między nas. – Iza wykrzywia twarz w grymasie. Niby nic się nie zmieniło. Razem mieszkali, ona kończyła studia, Wojtek pracował. Tylko coraz częściej odwiedzała ich pani Teresa. Coraz częściej Iza sły- szała zarzuty, że nie umie dbać o jej syna. - Na początku Wojtek jeszcze stawał po mojej stronie, na koniec przyznawał tylko rację matce. Awantury. O nie wyprasowaną koszulę, o obiad, który jego matka umie lepiej zrobić, o zgubione przez niego klucze. Iza miała też swoje plany. Kiedyś dzieliła je z Wojtkiem. Nie wie kiedy i jak je pogubiła. To był listopad; deszcz. Wykrzyczała mu wszystko w twarz. Wyprowadziła się. Wojtka nie było. Pojechał do matki. To był koniec. - Kiedy widzieliście się ostatni raz? – pytam. - W sądzie. – odpowiada. Wychodzę. W przedpokoju mijam walizki. Iza wyjeżdża do Francji. Będzie mogła obejrzeć z bliska kawiarnię z obrazu Van Gogha. Nie stanie się to jednak wiosną, Iza nie będzie też jadła w Arles truskawek. Wojtek je lubił. Nauczy się za to pić na nowo kawę z dwiema łyżeczkami cukru. Monika Brzozowska Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, III rok FOT. POLLOXNINER.BLOGS.COM Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message. 12 SPORT 12 FOT. WWW.LFP.BIZ.PL Obyśmy tylko nie kopnęli gola do własnej bramki Kiedy 18 kwietnia UEFA powierzyła organizację mistrzostw Europy w 2012 roku Polsce i Ukrainie w naszym kraju zapanował huraoptymizm. Turniej ma otworzyć mecz w Warszawie a zamknie finał w Kijowie. I tu zaczynają się schody. Do 2012 muszą powstać w Gdańsku, Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu stadiony spełniające wymogi mistrzostw. Do Euro należy także wybudować hotele. A także około 1000 km autostrad. Przestrogą jest przykład Portugalii. Poprzedni gospodarz Euro to kraj mniejszy od Polski, mający pięć razy mniej mieszkańców. Stadiony dla potrzeb Euro powstały na prowincji. Po imprezie dopłacały do nich samorządy. Sport to chyba jedyna sprawa wokół której Polacy porozumiewają się ponad podziałami. Nie ma ani lustrowanych ani agentów. Nie istnieje III RP, nie istnieje IV RP. Politycy w końcu będą mogli zobaczyć, jak wygląda wielkie widowisko i ile można dzięki niemu zyskać. O ile będą potrafili wykorzystać szansę. Jeśli tak świat dowie się wreszcie, że w wielkiej rodzinie narodów jest Ukraina i jest Polska. Mariusz Czop Dziennikarstwo i Komunikacja REKLAMA Społeczna, III rok FOT. WWW.WP.PL Wydawca: Adres: e –mail: Wyższa Szkoła Umiejętności im. Stanisława Staszica w Kielcach 25 – 352 Kielce ul. Wesoła 52 [email protected] redagują: Przemysław Korczyński redaktor naczelny i zespół – Koło Adeptów Dziennikarstwa Dzisiaj zamiast stadionu Euro jest Jarmark Europa Created with novaPDF Printer (www.novaPDF.com). Please register to remove this message.