Opowieść o międzywojennych „mętach” i „próżniakach”
Transkrypt
Opowieść o międzywojennych „mętach” i „próżniakach”
Opowieść o międzywojennych „mętach” i „próżniakach” - margines społeczny w II Rzeczpospolitej Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy zacząłem przeglądać międzywojenne akta policyjne otworzył się przede mną świat, którego próżno byłoby szukać w podręcznikach do historii. Okazało się bowiem nagle, że obok dziesiątków zasłużonych postaci, których historie zapełniały owe podręczniki, w II Rzeczpospolitej żyli ludzie, których biogramy najczęściej zapisywane były w kwestionariuszach więziennych lub w nagłówkach sentencji wyroków sądowych. W zdecydowanej większości opracowań poświęconych strukturom społecznym w okresie międzywojennym, problem „ludzi wykolejonych”1 - tak przyjęło się ich nazywać zbywany bywa jednym zdaniem, które ogranicza się zazwyczaj do stwierdzenia, że taka grupa społeczna istniała, nic poza tym. O ile bowiem dwadzieścia lat II Rzeczpospolitej nie doczekało się pogłębionych badań nad lumpenproletariatem, choć liczną grupę stanowili ci, którzy nie mieścili się w ramach nakreślonej przez Marksa definicji, o tyle współczesne badania nad środowiskami wykluczonych w poprzednich epokach zaskakują swoim zaawansowaniem. Kwestią zasadniczą, nad którą należy się w pierwszej kolejności zastanowić, jest odpowiedź na pytanie o to, kto tak naprawdę pozostawać będzie bohaterem narracji prowadzonej w ramach modułu „margines społeczny II Rzeczpospolitej”. Na początku naszej pracy należy wskazać te grupy społeczne, które potraktowane razem tworzyć miałyby międzywojenny „margines społeczny”. Czy jednak w II Rzeczpospolitej w ogóle istniał „margines społeczny”, a jeśli tak, to czy jak słusznie zauważył mój kolega należałoby w jego ramach umieścić np. Witkacego, który zdecydowanie nie funkcjonował w „normalnym” nurcie życia społecznego. Intuicyjnie rozumiemy, że mowa tu o tych, którzy żyją poza społeczeństwem, w specyficznym oderwaniu od niego, o ludziach, których społeczeństwo z różnych powodów nie akceptuje, odmawiając im możliwości do korzystania z praw, które przysługują każdemu z racji pozostawania członkiem społeczeństwa. 1 Patrz między innymi: J. Żarnowski, Epoka dwóch wojen, w: Społeczeństwo polskie od X do XX wieku, I. Ihnatgowicz, A. Mączak, B. Zientara, J. Żarnowski, Warszawa 2005, s. 620. 1 Współcześnie pojęcia „marginalizacji”, „wykluczenia” („ekskluzji”), czy w końcu „margines społeczny”, pozostają w powszechnym użyciu. W okresie międzywojennym sformułowania „margines społeczny” użył Stefan Czarnowski w swoim słynnym eseju z 1935 r. pt. „Ludzie zbędni w służbie przemocy” 2. Socjolog podkreślał, po pierwsze, że nie należy mieszać ludzi tworzących margines społeczny z lumpenproletariatem. Po drugie zaś zaliczał do marginesu społecznego tych, „których zorganizowana społeczność traktuje jako darmozjadów i natrętów, których pomawia przynajmniej o nieuzasadnione ambicje lub niedołęstwo, a częstokroć o różne zdrożności, jako to o tzw. „kombinatorstwo”, wyłudzanie datków pod pozorem pożyczek, życie na pograniczu uczciwości i przestępczości – w każdym razie o pasożytowanie na organizmie społecznym.” 3. Czarnowski widział więc wśród ludzi tworzących margines, zarówno „wiecznych studentów”, jak i bezrobotnych robotników, sfrustrowaną bezrobotną młodzież oraz najzwyklejszych przestępców4. Spoiwem tych różnych przecież grup miałoby być nie tyle samo wykluczenie, co skłonność do sprzyjania radykalnym ruchom społecznym - Czarnowski pisał o faszyzmie - oraz realne społeczne wykluczenie. W podobnym tonie, również nawiązując do problematyki poparcia radykalnych ruchów społecznych przez zdeklasowane grupy społeczne, pisał Aleksander Hertz. Hertz w artykule „Drużyna wodza” zamieszczonym w Przeglądzie Socjologicznym rozróżniał dwa procesy: deklasacji, który dotyczyć miał zbiorowości oraz wykolejenie, które to miało pozostawać procesem jednostkowym5. Proces deklasacji miał, według socjologa, wiązać się z radykalną zmianą sytuacji materialnej. O zjawisku wykolejenia pisał zaś, że w tym przypadku „nie działa […] jakaś przyczyna, uznana za powszechną i za determinującą całą klasę analogicznych wypadków”. Jako przykład takich procesów podawał więc np. wykolejenie przez pociąg do alkoholu, niewłaściwe towarzystwo czy lekkomyślny krok. Podkreślał przy tym jednak, że pojęcia te występują często jednocześnie i nie można przez to poprowadzić między nimi czystego rozgraniczenia. Z punktu widzenia moich zainteresowań, proces w którym według Hertza „wykolejenie osób - pozostające wynikiem niemożności ich współżycia ze społeczeństwem - pociąga za sobą deklasację” wydaje się najciekawszy. Wśród 2 S. Czarnowski, Wybór pism socjologicznych, wybór i wstęp J. Sztumski, Warszawa 1982. Tamże, s. 200. 4 T. Kowalak, Marginalność i marginalizacja społeczna, Warszawa 1998, s. 8. 5 A. Hertz, Drużyna wodza, „Przegląd Socjologiczny”, t. II, z. 3 - 4. 1937, s. 629. 3 2 takich osób widział Hertz „typy włóczęgowskie” oraz „ludzi o skłonnościach przestępczych”. Propozycje Czarnowskiego i Hertza (również F. Znanieckiego i St. Rychlińskiego), to jak się wydaje jedne z niewielu międzywojennych prób całościowego ujęcia problematyki „marginesu społecznego”. W swoich badaniach odnosić będę się jednak do zaproponowanej już po wojnie koncepcji w których niezwykle ważną rolę odgrywa kategoria „wzgardy społecznej”. Przyjmując ją, stwierdzam, że wykluczenie następuje wówczas, kiedy społeczeństwo zaczyna uważać określoną grupę ludzi lub pojedyncze osoby za członków „marginesu społecznego”. O tym więc, kto tworzy margines społeczny decydować ma społeczeństwo, które obdarzając jakieś środowiska „pogardą” umieszcza je na marginesie swojego funkcjonowania, dając w ten sposób świadectwo o sobie samym6. Fundamentalnym więc pytaniem pozostaje pytanie o to, jakie zachowania, jakie środowiska dotykała społeczna niechęć i jakie zachowania były nieakceptowane, a przez to podlegały penalizacji i wyznaczały w ten sposób granicę między „normalnym” społeczeństwem a „marginesem społecznym”. W tym momencie nie można jednak uciec od pojawiających się zastrzeżeń. Po pierwsze, zważywszy, że społeczeństwo nie pozostaje monolitem, dla różnych tworzących go grup różne środowiska nazywane mogą być „marginesem społecznym”, np. dla zatwardziałych antysemitów na marginesie życia społecznego pozostawać będą Żydzi. W takiej sytuacji należałoby odwołać się do wartości, które w społeczeństwie uznane pozostają za najważniejsze i niedyskutowane. Jedną z nich pozostaje szacunek dla obowiązującego prawa. Społeczeństwo pomimo szczytnych haseł nawołujących do wybaczenia i zrozumienia w zdecydowanej swej większości czuje niechęć do osób skazanych, izolując się od nich nie tylko za pomocą więziennych krat. Wyrok sądowy staje się więc przyczyną specyficznego rodzaju wykluczenia, które w środowisku socjologów przyjęło nazywać się „wykluczeniem instytucjonalnym” 7. Momentem ekskludującym będzie więc popełnienie przestępstwa i jego konsekwencja czyli wyrok, ale także w wielu 6 E. Neyman, Typy marginesowości w społeczeństwach i ich rola w zmianie społecznej, „Studia Socjologiczne”, nr 4 (1966), s. 35 - 50 7 T. Kowalak, Marginalność i…, s. 30. 3 przypadkach zespół przyczyn, który do przestępstwa doprowadził: bieda, alkohol, narkotyki, brak wychowania, choroba umysłowa etc. Poddając więc analizie międzywojenne teksty publicystyczne, traktując je jako wyraz społecznego przekonania, pokusić można się o wyznaczenie grup, które w II Rzeczpospolitej zaliczyć można do „marginesu społecznego”, a które łączą dwa opisane przeze mnie momenty, tj. fakt złamania prawa i jego konsekwencję czyli społeczną niechęć. Wśród tak zdefiniowanej grupy znajdą się więc: żebracy, włóczędzy, wszelkiej maści przestępcy, prostytutki, szulerzy, alkoholicy, narkomani, byli więźniowie ale również np. chorzy umysłowo, którzy nie mając dostępu lub możliwości skorzystania z opieki lekarskiej, pozostawieni sami sobie, łamali często nieświadomie prawo czy homoseksualiści, którzy za swoje zachowania do 1932 r. byli karani. Przedstawiona przeze mnie koncepcja „marginesu społecznego”, zdaję sobie z tego sprawę, ma wiele luk i może budzić słuszne skądinąd wątpliwości. Po pierwsze w okresie międzywojennym prostytucja nie była wykroczeniem, tym bardziej przestępstwem. Zaliczenie więc prostytutek do tak zdefiniowanego „marginesu społecznego” nie powinno mieć miejsca. Tę więc grupę traktować będę, jako przykład środowiska pogranicza, o wyjątkowo kryminogennym charakterze. Z drugiej strony, kategoria „wzgardy społecznej”, silnie nacechowana negatywnym znaczeniem, obca pozostawała wszystkim tym, którym leżało na sercu dobro ludzi marginesu. Całe przecież zastępy społeczników, którzy z troską pochylali się nad losem byłych więźniów, domagali się ludzkiego traktowania prostytutek, żebraków czy alkoholików, dalekie były od podzielanych przez większą część społeczeństwa uczuć. W ten sposób powstaje dość homogeniczna grupa środowisk składających się z ludzi, którzy popełnili przestępstwo - wyznacznikiem tego czynu pozostaje wyrok sądowy - oraz tych, którzy funkcjonowali w środowiskach uznawanych w okresie międzywojennym przez kryminologów i socjologów za potencjalnie kryminogenne: żebracy, prostytutki, alkoholicy etc. Elementarnym spoiwem tych grup pozostaje fakt wyparcia się ich, na bardzo ogólnym poziomie, przez społeczeństwo, które dokonując zabiegu ekskluzji nazywa i konstytuuje badane przez nas grupy społeczne. W kręgu moich zainteresowań znajdować się więc będzie zbiór 4 środowisk, które pozostając strukturalnym elementem społeczeństwa, funkcjonowały na jego obrzeżu. Wbrew bowiem temu, choć społeczeństwo chce te środowiska wyłączyć, nadal pozostają one integralną jego częścią. Częścią, która nierzadko zdaje się nam więcej mówić o „normalnym” społeczeństwie, niż to samo chciałby nam o sobie opowiedzieć. Badanie „marginesu społecznego” to więc nie tylko skrupulatne punktowanie zachowań dewiacyjnych więźniów, obliczanie stosunku kradzieży kieszonkowych do ogólnej liczby kradzieży czy opisywanie żebraczych metod wyłudzania jałmużny. To przede wszystkim metoda i sposób na przyjrzenie się społeczeństwu, jego zachowaniom wobec procesów marginalizacji, reakcjom na przemoc, biedę i krzywdę, sposobów radzenia sobie z rosnącą przestępczością, a przede wszystkim rozpoznanie i nazwanie granic, które definiowały struktury, a których przekraczanie równało się odrzuceniu przez społeczeństwo etc. Badacz „marginesu społecznego” okresu międzywojennego, ale nie tylko oczywiście, swojej analizie poddawać musi więc nie tylko właściwy przedmiot swoich badań tj. środowiska wykluczonych, ale również „normalną” część społeczeństwa. Pojawiają się więc w ten sposób dwie eksplorowane płaszczyzny badawcze bez uwzględnienia których nie sposób snuć narracji o „marginesie społecznym”, który przecież pozostaje wypadkową funkcjonowania społeczeństwa, jasno wskazując nam przez fakt swojego istnienia, że istnieją pewne kody kulturowe, których złamanie równa się wykluczeniu. Lista historyków, którzy swoje prace poświęcają bądź poświęcali „ludziom wykolejonym” funkcjonującym w poprzedzających dwudziestolecie międzywojenne epokach jest dość liczna. Niewątpliwie osobą najbardziej zasłużoną w dziejach badań nad średniowiecznym i nowożytnym „marginesem społecznym” pozostaje Bronisław Geremek, autor takich pozycji jak: „Ludzie marginesu w średniowiecznym Paryżu: XIV - XV w.” czy „Litość i szubienica: dzieje nędzy i miłosierdzia”. Zainicjowanie badań nad środowiskiem wykluczonych XIX w. to zasługa Elżbiety Kaczyńskiej, której prace dotyczące dziewiętnastowiecznych więzień i przestępczości w Królestwie Polskim pozostają do dziś wzorem dla kontynuatorów tego kierunku w historiografii. Przede wszystkim jednak szczególnym zainteresowaniem wśród historyków cieszą się średniowiecze i nowożytność, wymienić należy więc wśród nich przede wszystkim: Halinę Manikowską, Andrzeja Karpińskiego, Bohdana Baranowskiego, Hannę Zaremską, Marcina Kamlera. Do tego grona dopisać należy 5 również pracę poświęconą przestępcom Królestwa Polskiego autorstwa Małgorzaty Karpińskiej. Mamy także, również dla dwudziestolecia międzywojennego, niezliczoną wręcz ilość różnych wydawnictw typu pitavalowgo, które jednak, nie umniejszając ich wartości jako ciekawych pracy popularyzatorskich, nie stanowią, nie mają chyba zresztą takich ambicji, propozycji, które uzupełniałyby lukę w badaniach nad środowiskiem „ludzi wykolejonych”. Poza tym są to przede wszystkim prace, które koncentrują się na losach jednej z grup, które zaliczyć możemy do „marginesu społecznego”, a mianowicie przestępcach. Wśród najważniejszych zadań, jakie stają przed zespołem, który mam nadzieję stworzyć, zajmującym się międzywojennym „marginesem społecznym” znajdą się między innymi badania nad takimi zagadnieniami jak: „język wykluczenia”, to jest ówczesną debatę (dyskurs?) na temat wykluczenia, międzywojenna problematyka kategorii „Społecznej pogardy”, przyczyny społecznej ekskluzji oraz margines społeczny a wspólnoty - narodowe, wyznaniowe, klasowe. Przyjdzie również zmierzyć się nam z zagadnieniami o bardziej konkretnym charakterze: próba statystycznego opisu zjawiska, margines społeczny w mieście i na wsi, kobiety, dzieci, rodziny marginesu społecznego oraz społeczne (oddolne) i państwowe (odgórne) metody walki z wykluczeniem. Zdaję sobie sprawę z tego, że przedstawiona lista celów może wydawać się dość obszerna. Przychodzi nam jednak zetknąć się z zupełnie dotychczas nie poddaną żadnym eksploracjom badawczym materią. Wiele ze sformułowanych tu problemów opisanych zostanie na bardzo ogólnym poziomie, nie mniej jednak czuję się zobowiązany do uczynienia pierwszego kroku, który stać się powinien zachętą dla kolejnych badaczy. Pionierski charakter badań, to także jedna z przyczyn dla których zdecydowałem się na takie a nie inne zdefiniowanie przedmiotu naszych badań. Zależy mi na tym, by badane środowisko było dość precyzyjnie, przy wszystkich wyżej zaznaczonych wątpliwościach, określone. Przyjęta definicja „marginesu społecznego” jest tylko punktem wyjścia. Zdaję sobie doskonale sprawę, że definicja ta może, i zapewne tak się stanie, ulec zmianie. Chciałbym w tym momencie, w telegraficznym skrócie omówić zaprezentowane wyżej zespoły zagadnień. Badania nad przyczynami wykluczenia w okresie międzywojennym objąć muszą całą listę zagadnień: bezrobocie, bezdomność, bieda, alkoholizm, ograniczenia w dostępie do edukacji, a w końcu 6 wyrok sądowy. Chciałbym prześledzić na przykładzie kilkunastu bądź kilkudziesięciu wybranych biografii - istnieją źródła, które dają taką możliwość - losy ludzi, których drogi życiowe wiodły na margines społeczny. Zaproponowana metoda biograficzna może okazać się równie przydatna w kontekście kolejnego zagadnienia, jaki byłoby spojrzenie na ekskluzję przez pryzmat konkretnych wspólnot (klasowej, narodowej, wyznaniowej). Efektem badań, zarówno w przypadku pierwszego jak i drugiego problemu, powinien być obszerny tekst poświęcony losom wybranych osób (case study). Biografie tych postaci mogłyby posłużyć do odtworzenia losów szerszej grupy, która podlegała procesom wykluczenia, a która w jej efekcie znajdowała się na marginesie społecznym. Tu zamiarem moim pozostaje próba odpowiedzi na pytanie o to: czy margines społeczny II Rzeczpospolitej można potraktować jako obszar rzeczywistości w którym splatały się losy wszystkich grup społecznych (klasowych, narodowych, wyznaniowych). Środowisko, które potraktować można byłoby jako miejsce w którym znikały, silne przecież w społeczeństwie II Rzeczpospolitej różnice społeczne, zawodowe, religijne, narodowe i inne. Kategoria wspólnego losu, który łączy i sprowadza do rzeczywistości nazwanej „marginesem społecznym”, ludzi, dla których wspólnym pozostawał moment wykluczenia (ekskluzji), a którzy w innych sytuacjach życiowych zapewne nigdy by się nie spotkali. Margines społeczny stawał się więc środowiskiem, w którym znajdowali się ci, którzy „wypadali” ze struktur, którzy łamali obowiązujące w nich reguły i w efekcie wyłączani byli z samej struktury, a nierzadko ze społeczeństwa w ogóle. Najtrudniejszym z technicznego punktu widzenia wydaje się zadanie odtworzenia statystycznego obrazu zbiorowości nazwanej „marginesem społecznym”. Przyczyna takiego stanu rzeczy pozostaje wyjątkowo prowizoryczna brak źródeł. Dysponujemy pojedynczymi, bardzo niekompletnymi danymi dotyczącymi poszczególnych zagadnień: żebractwa, przestępczości, prostytucji etc., które w żaden sposób nie mogą w sumie stać się podstawą do stworzenia obrazu całościowego. Pozostanie więc zebranie maksymalnie wielu, wiarygodnych danych, które przedstawienie w żaden sposób nie będzie mogło zastąpić całościowego ujęcia problemu. Jednym z podstawowych zagadnień, które po dziś dzień pozostają ważnym elementem badań nad społecznym wykluczeniem, pozostaje rozróżnienie na środowisko miejskie i wiejskie i określenie ich ewentualnego wpływu na procesy 7 marginalizacji. Przedmiotem naszych zainteresowań pozostawać będzie przede wszystkim jednak przestrzeń miejska, a w niej próby wskazania i opisania enklaw wykluczenia (dzielnice nędzy, przemysłowe, baraki dla bezdomnych) oraz instytucji z wykluczeniem kojarzonych: przytułków, domów noclegowych, aresztów, więzień, stacji opieki miejskiej i innych. Badania prowadzić będziemy na przykładzie trzech miast Polski centralnej: Warszawa - duże miasto, Łódź - miasto przemysłowe oraz Lublin - średnie miasto znajdujące się w rejonie o typowo rolniczym charakterze. Badania wokół problemu jakim jest patologia rodziny pozostają poniekąd częścią zespołu zagadnień, które dotyczą badań nad przyczynami wykluczenia. Wykluczenie społeczne dotykające jednego z członków rodziny, może, niekoniecznie musi, pociągać za sobą łańcuch procesów, które prowadzą całą rodzinę na margines społeczny. Chciałbym by stworzony dopiero zespół zajął się więc badaniem obydwu możliwych sytuacji. Niezwykle ciekawym zagadnieniem pozostaje również stosunek rodziny do tych jej członków, którzy mieszczą się w kategorii „marginesu społecznego”. To rodzina właśnie, która wykluczając ze swojego grona jej członka lub poddająca się procesom marginalizacji, pozostaje doskonałą płaszczyzną badawczą interesujących nas tu procesów. W rodzinie bowiem, bardzo upraszczając w tym momencie zagadnienie, jak w soczewce skupiają się procesy analogiczne do tych, które zachodzą w społeczeństwie. Oczywiście w kręgu zainteresowań pozostawać będą nie tylko dorośli członkowie rodziny ale również dzieci. Problem dzieci i młodzieży, które podlegają procesom wykluczenia, choćby przez fakt dorastania w środowisku uznanym za patologiczne, potraktować należy oddzielnie. Również pozycja kobiet w środowiskach marginesowych i wiążące się z tym zagadnienia jak przemoc w rodzinie, współuzależnienie, zmuszanie do prostytucji, żebractwa jak również decyzje o samodzielnym wychowaniu dzieci lub wychodzenia z patologii. Ostatnim z zespołów zagadnień, którym powinniśmy się przyjrzeć dokładniej, pozostaje szeroko rozumiana polityka społeczna w stosunku do środowisk marginesu społecznego. Odrodzone państwo Polskie organizować musiało praktycznie od podstaw własną politykę społeczną, wypracowując właściwe metody postępowania ze środowiskami skupiającymi ludzi wykluczonych. Powstać musiały przepisy regulujące metody walki z żebractwem, prostytucją, od nowa napisać należało kodeks karny, przepisy określające funkcjonowanie więzień, policji etc. Oczywiście 8 problematyka ta doczekała się już wielu opracowań. Interesują mnie przede wszystkim praktyczne skutki zaangażowania zarówno państwa jak i społeczeństwa w walkę ze społecznym wykluczeniem. Niezmiernie interesującym zagadnieniem pozostaje bowiem pytanie o to, czy państwo Polskie stworzyło, a jeśli tak, to jak wyglądało to w praktyce, jednorodny, całościowy program walki o ograniczenie zjawiska jaki pozostawał margines społeczny w II Rzeczpospolitej. Już we wstępnej fazie, w której się właśnie znajdujemy, pragnę zaproponować kilka luźnych na razie propozycji tematów, którymi chciałbym aby potencjalni członkowie tworzonego zespołu zajęli się w ramach jego zadań. W pierwszej kolejności wypadałoby jednak wyznaczyć zadanie sobie samemu. Obok prób koordynacji działań zespołu, postaram się dokonać prozopograficznej analizy 150 – 200 biogramów osadzonych w więzieniu mokotowskim skazanych, na podstawie której będę próbował ukazać zasady funkcjonowania środowisk wykluczonych i ówczesne mechanizmy ekskluzji. Wśród tematów, które chciałbym zaproponować przyszłym członkom zespołu znalazłyby się między innymi takie zagadnienia jak: „Metody walki z bezdomnością i jej skutkami w II Rzeczpospolitej”, „Środowisko sutenerów, prostytutek i ich klientów na podstawie analizy źródeł prasowych i policyjnych”, „Wieloetniczne środowiska przestępcze” (np. Przemyśl, Białystok, Warszawa etc.) czy w końcu „Zorganizowane grupy młodocianych przestępców w Warszawie i Łodzi”. Naturalnie jestem otwarty na wszelką dyskusję oraz na propozycje innych tematów. Przedstawione przeze mnie pomysły ukazują tylko jak ogromny potencjał tkwi w tym obszarze badań nad społeczną historią II Rzeczpospolitej, którym miałby się zespół zająć. Wszyscy kierownicy modułów w ramach projektu zajmują się fundamentalnymi, bardzo ważnymi dla historii społecznej II RP procesami i zagadnieniami. W każdym z wyszczególnionych na tej liście zespołów odnajduje się problem marginesu. Pozostaje on jednak marginesem badanych przez nich procesów. Stąd między innymi, by zdjąć z ich barków, trud zajmowania się tak mało wyrafinowanymi problemami jak marginalizacja, przypadło mi w udziale zająć się tym właśnie zagadnieniem. Poza tym próba opisania społeczeństwa II RP bez uwzględnienia marginesu społecznego pozostanie niepełna. Może dla wielu osób nie zrobiłoby to wrażenia, liczę jednak na to, że znajdzie się grupa czytelników, która zechciałaby również i z tymi zagadnieniami się zapoznać. 9 Przyjęło się, błędnie moim zdaniem, uważać, że okres międzywojenny nie stanowił w dziejach marginesu społecznego szczególnie ważnego momentu. Z takimi opiniami w ciągu kilku lat spędzonych na badaniu losów grup wykluczonych spotkałem się wielokrotnie. Przełom jakim była I wojna światowa, powojenny chaos, a przede wszystkim nowe otwarcie - odzyskanie niepodległości przez Polskę zmusiło do odnalezienia się na nowo zarówno tych którzy tworzyli „margines społeczny”, jak i, przede wszystkim tych, którzy dążyli do jego ograniczenia i w konsekwencji likwidacji. Szereg problemów jakie przeżywało rodzące się i przez dwa dziesięciolecia rozwijając się państwo, dotykał w znacznym stopniu także ludzi marginesu. Pozwolę sobie na postawienie pewnej kontrowersyjnej tezy. Dwadzieścia lat II Rzeczpospolitej to moment przełomowy w dziejach marginesu - czas, w którym poslki „margines społeczny” przeżywał swój proces modernizacji. To właśnie w okresie międzywojennym romantyczni złodzieje czy wędrujący po wsiach dziadowie proszalni przeistaczali się w zawodowych, bezkompromisowych przestępców czy zawodowych żebraków. Na wielu płaszczyznach: metaforycznej, narracyjnej, dosłownej kończył się w Polsce pewien świat. Wówczas przechodziła Polska przecież procesy, związane z poruszanym tu zagadnieniem, które większość państw europejskich dawno miała już za sobą. Po ponad stu latach polskich, ale również żydowskich, ukraińskich, niemieckich złodziei łapali swoi policjanci egzekwujący polskie prawo. 10