Gdzie jest moje ciasteczko?!

Transkrypt

Gdzie jest moje ciasteczko?!
- Gdzie jest moje ciasteczko?! - zawołał Adaś i bezradnie rozejrzał się po pokoju.
- Twoje ciasteczko? Nie wiem... - odpowiedział Słoń, bo niby kto miał odpowiedzieć.
- Tu, na stoliku, było ciasteczko! Moje ciasteczko! - Adaś popukał palcem w stolik.
Słoń tym razem nie odpowiedział, więc Adaś zaczął swoje od nowa.
- Ktoś zjadł moje ciasteczko! Najsmaczniejsze ciasteczko, jakie miałem!
- Skąd wiesz? - spytał Słoń.
- PoniewaŜ samo nie zniknęło! - Adaś popatrzył na Słonia z naganą.
- Skąd wiesz, Ŝe najsmaczniejsze, jakie miałeś, skoro zjadł je ktoś, a nie ty?
- Bo... - Adaś szukał argumentu - bo wcześniej zjadłem smaczne ciasteczko, potem zjadłem
smaczniejsze ciasteczko, więc to musiało być najsmaczniejsze ciasteczko!
- Aha. UwaŜasz, Ŝe jeśli coś było dobre, a potem lepsze, to teraz będzie najlepsze? Ze wszystko
zawsze idzie w jednym kierunku? - podsumował Słoń.
- Tak! To było najsmaczniejsze ciasteczko!
- A moŜe wcale nie! MoŜe było stare i niesmaczne?
- Słoniu! - Adasia coś tknęło. - Jak to stare i niesmaczne?! To ty je zjadłeś! A teraz mówisz, Ŝe było
stare i niesmaczne!
- AleŜ, Adasiu!
Słoń poczuł się uraŜony, pokiwał trąbą jak skarcony kucharz przypalonym naleśnikiem i przez chwilę
patrzył w górę, pokazując, Ŝe jest ponad takie pomówienia. Potem z prawdziwym dostojeństwem
właściwym tylko królom i słoniom zaczął mówić dalej:
- Ja tylko uwaŜam, Ŝe wcale nie musi być tak, jak powiedziałeś. Wcale nie musi być tak, Ŝe jeśli jedno
było dobre, a drugie lepsze, to trzecie będzie najlepsze. Bo moŜe być najgorsze. Czyli, Ŝe będzie
dobre, lepsze i najgorsze. I miałeś szczęście, Ŝe dwa ciasteczka zjadłeś, a trzeciego nie.
Adaś się zastanowił. Z tego, co Słoń powiedział, wynikało, Ŝe to dobrze, Ŝe ciasteczka juŜ nie ma. Ale
mogła to być przewrotna gra Słonia, który ciasteczko zjadł, a teraz stara się przekonać Adasia, Ŝe mu
to na zdrowie wyszło.
- Coś mi tu, Słoniu, nie pasuje - odezwał się wreszcie Adaś. - Nie przekonasz mnie, Ŝe ono było stare i
niesmaczne. Zgodzę się najwyŜej na to, Ŝe ono mogło być stare i niesmaczne... Ale i tak wiem, Ŝe było
właśnie najsmaczniejsze!
- Mówimy o trzech ciasteczkach? - ni stąd, ni zowąd zapytał Słoń.
- Tak, o trzech...
- To przynieś mi, Adasiu, trzy kubki, ale nie szklanki, tylko kubki. I Ŝeby były takie same: kubek w
kubek...
Adaś był zupełnie zbity z tropu. Po co Słoniowi trzy takie same kubki? Chciał juŜ o to zapytać, ale
machnął ręką i poszedł ich poszukać. Kiedy juŜ kubki stały na stoliku, Słoń zaŜyczył sobie jeszcze
jakiejś kulki. MoŜe być z plastiku albo ze szkła, powiedział, a kiedy Adaś pokazał mu porcelanowy
pipek, który kiedyś odpadł od cukiernicy, to Słoń bardzo się ucieszył i wprawnym ruchem trąby
ustawił wszystkie kubki do góry dnem w jednym szeregu.
- Spójrz, Adasiu, wkładam pipek pod środkowy kubek.
- Jest! - zawołał Adaś, bo Słoń jak powiedział, tak zrobił.
- A teraz będę przesuwał kubki to w tę, to w tamtą stronę, a na koniec ty mi pokaŜesz kubek, pod
którym jest pipek.
- A ileŜ to kłopotu? Pewnie, Ŝe pokaŜę - zawołał Adaś.
I teraz Słoń bardzo szybko zaczął przesuwać kubki po blacie stolika, kręcąc nimi róŜne kółka, a Adaś
mógł się przekonać, do czego, poza stu innymi czynnościami, moŜe słuŜyć trąba.
- Nie tak szybko - bąknął Adaś, który cały czas wpatrywał się w do niedawna środkowy kubek.
Słoń przestał kręcić kubkami i zapytał:
- Gdzie jest pipek?
Zadowolony Adaś pokazał ręką na kubek stojący najbliŜej. Słoń podniósł kubek, ale pipka pod nim
nie było... Na chwilę Adaś zamilkł, ale tylko na chwilę.
- Zaczynaj, Słoniu, jeszcze raz!
I Słoń od nowa zaczął przesuwać kubki tak szybko i tak zręcznie (a w zasadzie strąbnie), Ŝe Adasiowi
coraz trudniej było śledzić ten właściwy. Tym razem był jednak pewien, Ŝe się nie pomyli. Kiedy Słoń
skończył, Adaś z miną starego pokerzysty pokazał na kubek stojący najdalej od niego.
Ale pipka pod nim nie było...
- Oszukujesz, Słoniu!
Adaś był zły. Ale Słoń popatrzył na niego wyrozumiale i delikatnie podniósł sąsiedni kubek. Pipek
niemrawo poturlał się po blacie...
- Nie oszukuję, Adasiu. To ty nie moŜesz trafnie wybrać jednej z trzech moŜliwości. Ja tylko
przestawiam kubki na tyle zręcznie, a w zasadzie strąbnie, Ŝebyś nie wyśledził, pod którym jest pipek,
i musiał zdać się na łut szczęścia. A to ci się na razie nie udało. Zamiast się złościć, spróbuj po raz
trzeci.
I Słoń znowu przesuwał kubki po stole, tuŜ przed nosem Adasia, który tym razem przyglądał się im
bez emocji.
- Tutaj - powiedział Adaś niepewnym głosem, pokazując jeden z kubków na zasadzie: tu bór, tu las, tu
nie ma, tu wlazł.
Słoń podniósł kubek i, o dziwo, wszystko się zgadzało - pipek grzecznie kiwał się na stoliku.
- Jedno trafienie na trzy próby - podsumował Słoń. - Czyli wszystko w porządku.
- A jakby były dwa kubki? - spytał Adaś.
- To musiałbyś się pogodzić z jednym trafieniem na dwie próby. Tylko nie pytaj mnie o jeden kubek...
Adaś przez pewien czas się nad tym wszystkim zastanawiał, ale kiedy przypomniał sobie, Ŝe zaczęło
się od trzech ciasteczek, to zawołał z nową energią:
- Gdzie jest moje ciasteczko?!
- To stare i niesmaczne? - spytał niewinnie Słoń. - Moje ciasteczko! Stare - niestare, smaczne niesmaczne, wszystko jedno, ale moje ciasteczko!
- A! Twoje ciasteczko... A to nie wiem - powiedział Słoń i ot tak przesunął jeden z kubków w lewo.
- A jednak ty coś wiesz, Słoniu! Tylko nie chcesz mi powiedzieć! - Adaś był pewien, Ŝe Słoń coś
przed nim ukrywa. - Masz mi natychmiast powiedzieć wszystko, co wiesz!
- No dobrze. - Słoń poruszył uszami. - Wiem, gdzie jest moje ciasteczko.
Adasia zatkało, to znaczy wcale nie połknął korka, tylko zaniemówił.
- Twoje ciasteczko? - wydukał w końcu.
- Tak, moje ciasteczko! - odpowiedział Słoń.
- A gdzie jest?
- A leŜy pod stolikiem, bo je zrzuciłeś, kiedy zakładałeś koszulę... Adaś natychmiast się schylił i
rzeczywiście, pod stolikiem leŜało sobie jak gdyby nigdy nic ciasteczko.
- Moje ciasteczko! - Adaś wydał z siebie okrzyk szczęścia.
- Moje ciasteczko - chłodno odezwał się Słoń.
- A to niby dlaczego twoje? - Adaś wziął ciasteczko do ręki i zaczął na nie dmuchać.
-I tak jesteś mi winien pół ciasteczka, a jeszcze pytasz, dlaczego to jest moje - mruknął Słoń.
- Nic nie rozumiem - odpowiedział Adaś i popstrykał palcami tuŜ nad ciasteczkiem.
- Miałeś trzy ciasteczka, tak? - spytał Słoń.
- Miałem - odpowiedział Adaś.
- A jak się dzielą przyjaciele? - spytał Słoń.
- Po połowie - odparł Adaś i zaraz ugryzł się w język.
- No to, skoro tak, to to ciasteczko jest moje i jeszcze pół mi się naleŜy! - powiedział Słoń i spojrzał
niewinnie w górę, jakby oczekiwał przeprosin.
Adaś myślał i myślał, aŜ wreszcie wymyślił.
- PrzecieŜ słonie nie jedzą ciasteczek.
- A co to ma do rzeczy? - obruszył się Słoń.
- Jak to co? Ciasteczko ci na nic i tak go nie zjesz. - Przyjaciele, Adasiu, dzielą się wszystkim po
połowie! I to jest waŜne, a nie to, co ja jem, a czego nie jem - powiedział Słoń dobitnie, a jego mina
świadczyła o tym, Ŝe więcej mówić nie zamierza.
Adaś poczuł się nieswojo. Zupełnie jak wtedy, kiedy latem zostawił Słonia na deszczu.
- Dobrze - mruknął po chwili. - Oto twoje ciasteczko. Masz je, jest twoje, a tamto pół, to juŜ trudno...
Ale to jest całe twoje! - I Adaś połoŜył ciasteczko przed Słoniem, ale przedtem jeszcze dmuchnął na
nie kilka razy.
- Dziękuję Adasiu - odezwał się Słoń powaŜnie. - Jesteś prawdziwym przyjacielem! A teraz moŜesz je
zjeść, bo słonie nie jedzą ciasteczek.
- Czyli to jest teraz moje ciasteczko? - upewnił się Adaś.
- Tak, ciasteczko teraz jest twoje! - odpowiedział Słoń.
- To o co się było tak spierać, Słoniu?
I Adaś zaczął się śmiać, a potem dmuchnął na ciasteczko jeszcze dwa czy trzy razy i je zjadł. Było
najsmaczniejsze.