Historia Siwego

Transkrypt

Historia Siwego
HISTORIA SIWEGO
Siwy koń, jakich tysiące, może miliony. Historia wcale nie niezwykła,
pewnie już takie słyszeliście. Wieś, na którą wtacza się nasze auto z łoskotem
kół przyczepy - jak ze starego filmu. Małe, zapomniane chaty rozsiane przy
drewnianych, porośniętych mchem płotach. Na powitanie wychodzi nam starszy
człowiek. Jak sam o sobie mówi, że już jedną nogą po drugiej stronie
nieboskłonu. Zadzwoniła żona, on sam machnął ręką - wszak mu wszystko
jedno. Kupił tego konia dla wnuków, ale one nie bywają od lat. A koń stoi i
czeka. Bo starszy Pan ciągle liczy, że wnuki przyjadą. Odliczał jedne święta,
drugie, trzecie wystając przy swoim drewnianym okienku. "Ale dziś są inne
atrakcje i inne życie, starzy ludzie już nie są atrakcją, ani dom na wsi, ja żem
wnuków już 4 lata nie widział, Pani, pora oddać Siwego" - opowiada i prowadzi
nas do niewielkiej stodoły.
Koń prawie zupełnie wysiwiał przez te lata - bo z tymi siwymi tak jest. Starszy
Pan sił nie ma złudzeń, że konisko kogoś ucieszy. Pamięta tylko, że kilka lat
temu wnuki o koniu marzyły - to zebrał z kilku emerytur, coś sprzedał, i kupił.
Sportowego. Trochę chudego, ale mówili, że sportowy jak się patrzy, to przecież
wnuki dumne będą i dziadków częściej odwiedzą. A on nauczy ich obchodzenia
się z koniem, wszak na wsi wychowany przy koniach od dziada pradziada.
"Pani, wyjścia nie mam. Ręce już tej siły nie mają, żona chodzić nie może,
a konisko się postarzał, trochę kuleje to i tylko handlarze ze wsi obok
zainteresowani. Mi obojętne, ja też zaraz na drugą stronę, jak Siwek by poszedł,
jemu to obojętne przecież, to tylko koń" klepie, wcale nie bezdusznie, siwego
potężnego wałacha upiętego na łańcuch.
Gdybyśmy mogli zapytać Siwego, czy mu obojętne iść na rzeź czy dożyć swych
dni i zamknąć pewnego dnia oczy wraz z ostatnim, spokojnym oddechem mniemam, patrząc w te wielkie czarne ślepia, że wybrałby to drugie.
Zadatkujemy Siwka 200 zł, obiecujemy resztę dostarczyć do końca roku, 31
grudnia. Potrzeba 3300 zł.
Wyjeżdżamy za bramę, małe zapomniane domy toną w wieczornej mgle,
widzimy jeszcze przez chwilę sylwetkę staruszka, który opiera się o płot
i zapewne wypatruje ukochanych wnuków, dla których kilka lat temu przywiózł
na tę wieś Siwego. Nasuwa nam się refleksja o pędzącym świecie, w którym
zapominamy co jest ważne, nie mamy czasu kochać, a na wszystko jest już zbyt
późno. Ale jedyne co możemy zrobić dobrego, to wykupić konia - nie
sprawimy, że świat się zmieni, a ktoś zauważy starego człowieka wystającego
przy zmurszałym płocie. Ale wiemy, że u nas Siwy zamknie oczy pewnego dnia
wraz z ostatnim, spokojnym oddechem - kolejny niechciany, zapomniany
prezent, który akurat miał więcej szczęścia niż inne.
Prosimy, wesprzyj Siwego.