pobierz
Transkrypt
pobierz
TUSKA ZUPA Z BUTA Jarosław Kaczyoski 2011-03-22, ostatnia aktualizacja 2011-03-22 10:04 Liczyłem na to, że dostaniemy gęstą, treściwą, wojskową grochówkę. Ale druga częśd wynurzeo programowych premiera Donalda Tuska, podobnie jak pierwsza, okazała się zupą z buta, jaką gotował sobie Charlie Chaplin w niezapomnianym klasyku "Gorączka złota". Nie chcę się już zajmowad pierwszą częścią (odsyłam do mojego tekstu "Samochwały droga przez mękę" w "Rzeczpospolitej" z 19-20 marca). To miał byd raport z dokonao rządu, ale jak zrobid raport z czegoś, czego nie ma? Natomiast częśd druga miała byd prezentacją filozofii rządzenia gabinetu Tuska oraz przedstawieniem konkretnych planów. Miała byd, a jest antologią wiele razy przeżutych pustych obietnic. Ale dośd żartów. Jeśli premier Tusk czegoś nie rozumie, nie wie i nie robi, to nie powód, żeby za niego nie wskazad, jakie są najistotniejsze cele polskiej polityki, nasze narodowe interesy, jakie są drogi do szybkiego rozwoju Polski i dobrobytu Polaków. Nie sposób napisad o wszystkich, dlatego skupię się na najważniejszych. Warto być Polakiem Warto byd Polakiem, warto by Polska trwała jako duży, liczący się europejski kraj - powiedziałem 19 lipca 2006 r. w Sejmie, wygłaszając exposé. To zdanie streszcza wszystko to, do czego powinien dążyd premier polskiego rządu. Warto byd Polakiem, czyli trzeba zrobid wszystko (także, a może przede wszystkim, na poziomie rządu), by polskośd była trwałą wartością, aby można było czud dumę nie tylko wtedy, gdy we wspaniałym stylu wygrywają Adam Małysz czy Justyna Kowalczyk. Każdy z nas powinien mied przynajmniej równe szanse wygrywania różnych życiowych premii. Warto odnosid ewidentne i należne korzyści z bycia członkiem wspólnoty nazywającej się "Rzeczpospolita Polska". Warto mied poczucie ekwiwalentnego i sprawiedliwego udziału w narodowym bogactwie, bo wtedy nie będziemy zazdrościli tym z listy najbogatszych Polaków, którzy zgromadzili majątki warte miliardy złotych. Warto, żeby w określeniu Polak była wartośd dodana, oznaczająca, że to ktoś szanujący tradycję i dumny z osiągnięd własnego narodu, a jednocześnie nowoczesny. Czyli otwarty na świat, wykształcony, z łatwością poruszający się w dziedzictwie światowej kultury i jej współczesnych osiągnięciach, zorientowany w nowoczesnych technologiach, nie tylko jako ich użytkownik, ale też twórca czy konstruktor. Czyli mobilny, ale nie z przymusu, np. w pogoni za pracą, której nie może znaleźd w Polsce. Warto byd kimś łatwo się adaptującym w każdym środowisku, ale tak ukształtowanym, by tkwid w polskości, niezależnie od miejsca zamieszkania. Warto byd kimś kompetentnym (także w sensie kompetencji kulturowej) i obowiązkowym, ale z powodu zinternalizowanych wartości, a nie przymusu czy jakiegoś systemu hiperkontroli, z czym ostatnio często mamy do czynienia. Warto byd gotowym do służby paostwu i narodowi, ale też warto móc korzystad z wygód życia w dostatnim paostwie (w tym z własnego, wygodnego mieszkania). Móc liczyd na sprawne urzędy i dobrą obsługę, zaufad nieskorumpowanemu policjantowi czy prokuratorowi, móc korzystad ze sprawnej i nowoczesnej ochrony zdrowia. Móc korzystad z zasłużonego czasu wolnego oraz z wygodnej bazy sportowej i rekreacyjnej, podróżowad po świecie, łatwo się komunikowad i mied na tyle wysokie dochody, by stad go było nie tylko na elementarne formy rozrywki. Warto byd Polakiem, który jako emeryt, tak jak Niemiec, Francuz, Hiszpan, Japooczyk czy Czech, nie musi liczyd każdego grosza, a wakacje pod palmami nie będą dla niego tylko oszustwem z reklamówek OFE. Warto, żeby ten, kto sobie nie radzi, znajdował pomoc paostwa, nie był skazany na trwałe bezrobocie, biedę i wykluczenie. Warto byd Polakiem dobrze zorganizowanym i wydajnym, ale nie traktowanym w pracy jak niewolnik. Bo już jesteśmy bardzo pracowici. Jest znamienne, że wedle danych OECD przeciętny Polak pracuje aż 2015 godzin w roku (pracowitsi są od nas Koreaoczycy - 2074 godziny), a daleko za nami są uznawani za bardzo pracowitych Japooczycy (1733 godziny), Niemcy (1309 godzin) czy Holendrzy (1288 godzin). To oznacza, że po swojej stronie polscy pracownicy podjęli już ogromny wysiłek, dlatego mają prawo oczekiwad, aby ich praca była dobrze zorganizowana i godziwie opłacana, ale to już zadanie pracodawców, w tym oczywiście paostwa. Wartośd dodana to także zadowolenie z pracy (jeśli się ją w ogóle ma, bo obecnie bezrobocie wynosi ok. 13 proc., podczas gdy za rządów PiS w latach 2005-07 spadło z 17,6 proc. do 11,2 proc, a jego stosunkowo niski poziom w 2008 r. - 9,5 proc. - też był skutkiem naszej polityki), a trudno o nie wtedy, gdy pracuje się na czarno lub bez stałej umowy (jak jedna trzecia pracujących Polaków). Warto byd Polakiem, który nie jest narażony na urzędniczą mitręgę, gdy chce prowadzid interesy, czyli brad sprawy we własne ręce. Dziś, niestety, paostwo jest dla niego obce. Nieprzypadkowo w rankingu Doing Business 2010, opisującym łatwośd robienia interesów, Polska jest na 70. miejscu wśród badanych 183 krajów. Nieprzypadkowo Polska zajmuje niechlubne 164. miejsce pod względem radzenia sobie z pozwoleniami na budowę. Nic nie usprawiedliwia tego, by Polska była dopiero na 121. miejscu w kategorii łatwości płacenia podatków. Tak jak nic nie usprawiedliwia 81. pozycji Polski w kategorii "łatwośd zamykania biznesu" czy 77. miejsca w kategorii "wprowadzania w życie kontraktów". Z tą mitręgą trzeba skooczyd, a nie tylko o tym gadad, jak w niesławnej komisji "Przyjazne paostwo". Warto, by Polska trwała Warto, by Polska trwała jako paostwo dostatnie, a to nie będzie możliwe bez szybkiego, a nawet bardzo szybkiego rozwoju. Przypomnę, że za rządów PiS osiągnęliśmy przyzwoite tempo wzrostu PKB: 6,2 proc. w 2006 r. oraz 6,7 proc. w 2007 r. Warto, by Polska była paostwem bezpiecznym - tak na zewnątrz, jak i poczuciem bezpieczeostwa obywateli. Za naiwne trzeba uznad przekonanie (jak sądzę - podzielane przez premiera Tuska i jego ministrów), że skoro od 1999 r. jesteśmy w NATO, a od 2004 r. w Unii Europejskiej, to już nic nam nie grozi. To dowodzi niezrozumienia długofalowych procesów politycznych i gospodarczych opisywanych chodby przez Samuela Huntingtona. Dowodzi to także nieumiejętności rozpoznawania zagrożeo dla trwania Polski jako paostwa narodowego: żaden z wielkich sąsiadów Polski, czyli Rosja i Niemcy, nie tylko nie wyrzekł się ekspansywnej polityki narodowej, ale po roku 2000 te paostwa wręcz ją zintensyfikowały i na nowo zdefiniowały. Natomiast za rządów Donalda Tuska polski interes narodowy rozpuścił się w przynależności do UE i NATO oraz w błogim poczuciu trwałości obecnego status quo. Niczym nieuzasadnione poczucie trwałego bezpieczeostwa sprawia, że rząd Donalda Tuska prowadzi politykę zagraniczną, którą można nazwad strategią "krótkiego oddechu" oraz strategią "konformizmu". Strategia "krótkiego oddechu" oznacza formułowanie celów na dziś, a co najwyżej na jedną kadencję. Czyli nie bierze pod uwagę żadnych scenariuszy ewoluowania UE i NATO. W wypadku UE takie scenariusze to np. powrót wyłącznie do strefy wolnego handlu; koncepcja Stanów Zjednoczonych Europy jako federacji; koncepcja Europy dwóch prędkości; osi Berlin Moskwa jako struktury dominującej w Europie; podziału na mniejsze jednostki typu Unia Północna czy Unia Śródziemnomorska; rozpadu UE. W wypadku NATO rozważa się scenariusze twardego jądra anglosaskiego (USA, Wielka Brytania, Kanada), a pozostałe paostwa na zasadzie dobrowolności przystępowałyby do inicjatyw tej trójcy; poszerzenia NATO o niektóre kraje postsowieckie (Ukraina i Gruzja) oraz o Izrael; włączenia Rosji do paktu (według trzech scenariuszy); stworzenia wspólnej armii UE i rozluźnienia związków paostw członkowskich Unii z NATO. Źródło: Gazeta Wyborcza