Kalabalik na konferencji klimatycznej, czyli zamieszanie w Durbanie

Transkrypt

Kalabalik na konferencji klimatycznej, czyli zamieszanie w Durbanie
Kalabalik na konferencji klimatycznej, czyli zamieszanie w Durbanie
Fakt trwania wywołanej w poprzednich tekstach konferencja klimatycznej w Durbanie
to dobry moment by jeszcze raz odwołać się do kwestii redukcji emisji gazów cieplarnianych.
Chociaż nie cieszy się ona takim zainteresowaniem mediów jak jej poprzedniczka –
konferencja klimatyczna w Kopenhadze z 2009 r. jest ważnym punktem w toczącej się
dyskusji „o walce ze zmianami klimatu”. Dyskusji choć światowej, to mającej jedynie
europejskie skutki, o czym wspominałem już w artykule „Zwiększanie zmniejszania emisji”.
Najnowsze relacje z konferencji przynoszą potwierdzające tę dwukierunkową
tendencję. Przywołać tu należy np. zapowiedź, iż Kanada nie będzie zmniejszać emisji gazów
cieplarnianych w ramach protokołu z Kioto, a być może w ogóle wycofa się z protokołu z
Kioto. Powodem tych działań jest możliwość „zaszkodzenia gospodarce” przez działania
redukcyjne.
Inną nie mniej ciekawą informacją jest przyznanie Polsce antynagrody „Skamielina
dnia” za rzekomą działalność wymierzoną w interes Unii Europejskiej. Sama antynagroda jest
przyznawana przez ponad 400 organizacji pozarządowych z całego świata każdego dnia
państwu lub grupie państw, które uniemożliwiają osiągnięcie porozumienia w zakresie
ochrony klimatu podczas konferencji. Polska otrzymała ten „zaszczytny tytuł” za objęcie
przez polską Prezydencję patronatem odbywającej się w tym samym czasie co konferencja
klimatyczna konferencji „Europejskie Dni Węglowe” w Brukseli. Obok loga polskiej
prezydencji na zaproszeniu pojawiły się loga organizacji europejskiego przemysłu węglowego
Euracoal, stowarzyszenie firm energetycznych Central Europe Energy Partners (CEEP),
Śląska (Silesia Positive Energy) oraz frakcji chadeków w PE (Europejska Partia Ludowa).
Okoliczność ta spotkała się z szybką reakcją strony polskiej, która zaprzeczyła faktowi
nadania wymienionemu wydarzeniu patronatu. Jak oświadczył minister ds. europejskich
Mikołaj Dowgielewicz: Chciałem absolutnie zaprzeczyć, żeby polska prezydencja
przyznawała patronat tej imprezie, o której mówią ekolodzy. Jest to jakieś zupełne
nieporozumienie. Prosimy organizacje ekologiczne, które tę antynagrodę nam przyznały o
wycofanie jej i przeproszenie polskiej prezydencji.
To „zamieszanie w Durbanie” kojarzy mi się z interesującym wydarzeniem
historycznym, wpisującym się dobrze w całość prowadzonej przez Unię Europejską „walki o
klimat” i w ciekawy sposób ją obrazującym. Chodzi tu o mało znany w Polsce fakt z historii
Szwecji, który opisuje przywołane już w tytule sformułowanie kalabalik. Jest nim
Kalabaliken i Bender, czyli tłumacząc z języka szwedzkiego na język polski – zamieszanie w
Bender.
Samo pojęcie kalabalik oryginalnie wywodzi się z języka tureckiego i dosłownie
oznacza „tłum”, a w szerzej tłumaczone jest już jako „wielkie zamieszanie”, „wrzawa”. Pod
tym drugim znaczeniem funkcjonuje obecnie w języku szwedzkim będąc kalką językową
tureckiego słowa. Na tę transpozycję do kultury i języka szwedzkiego tak egzotycznego
pojęcia wpłynęło zdarzenie, które miało miejsce w 1713 r. w położonym obecnie na
terytorium Mołdawii, a wcześniej będącym terenem należącym do Imperium Ottomańskiego,
mieście Bender. W tym roku przebywający „gościnnie” przez kilka lat – po klęsce w bitwie
pod Połtawą w 1709 r. – na terytorium Imperium Ottomańskiego szwedzki król Karol XII
został zmuszony do opuszczenia państwa sułtana. Sułtan chcąc pozbyć się niechcianego i
niewygodnego gościa, wysłał do tymczasowej siedziby szwedzkiej w Bender swoje silniejsze
i liczniejsze niż mały oddział Szwedów siły, myśląc iż w ten sposób skłoni Karola XII do
wyjazdu. Nieoczekiwanie jednak słabsza i mniej liczna, kilkudziesięcioosobowa grupa
żołnierzy szwedzkich z królem na czele podjęła walkę, stawiając Turkom kilkugodzinny opór.
W rezultacie jednak Szwedzi przegrali (było to tylko kwestią czasu) i zostali zmuszenie do
poddania się oraz opuszczenia Turcji. Wydarzenie to zaś przeszło do historii jako
wspomniane już Kalabaliken i Bender.
Wydarzenie to nasuwa mi się na myśl jako porównanie nierównej walki w kontekście
dyskusji o światowych zmianach klimatu i wkładzie Europy w ten wysiłek oraz postawy
innych państw oraz braku wiążących decyzji będących wynikiem konsensusu. To porównanie
do wysiłku, z którego dzisiaj nie ma prawdziwego bohaterstwa, a które kojarzone jest raczej
jako zamieszanie, a nawet wrzawa. Oczywiście ciężar gatunkowy obu sfer jest całkowicie
inny. W efekcie działań w zakresie starań na rzecz klimatu i jego ochrony olbrzymi wysiłek
ponoszą poszczególne państwa, ich społeczeństwa i gospodarki. Jednak niemożność
decyzyjna i brak światowego porozumienia oraz równych zasad dla wszystkich wydaje się
być pewnym zamieszaniem o niewspółmiernych kosztach i efektach.
Kolejny komentarz dotyczy przyznania Polsce przywołanej już antynagrody. W mojej
ocenie znów należy dopatrywać się niewspółmierności i pewnego zamieszania. Mówiąc o
zmianach klimatu oraz o szeroko rozumianej ekologii nie można zapominać o zasadzie
zrównoważonego rozwoju. Determinuje ona podejście „złotego środka”, a nie dzielenia
według zasady „czarne-białe”. Przyjęcie tej drugiej powoduje, iż każda forma dyskusji o
węglu, nawet w odniesieniu do „czystych technologii węglowych”, czy supersprawnych
bloków energetycznych, odczytywana być może jako blokowanie światowego porozumienia
klimatycznego. Takie działanie zmierzające do bezwzględnego wyeliminowania węgla,
będącego „wrogiem numer jeden klimatu” sprawia, iż o ciężko mówić o porozumieniu, a
przestawić się trzeba na kategorię „dyktatu”. A na to przecież w demokracji zgodzić się nie
można. No chyba, że ma się pistolet przy głowie. Szczerze liczę, iż zamieszanie w Durbanie
nie będzie dobrą okazją do jego przystawienia.