Opis trasy WAPM. Piąty dzień - 9 sierpnia
Transkrypt
Opis trasy WAPM. Piąty dzień - 9 sierpnia
WAPM - Grupa Zielona Opis trasy WAPM. Piąty dzień - 9 sierpnia Autor: Administrator 22.07.2006. Zmieniony 04.03.2008. Piąty dzień WAPM rozpoczyna się chłodem bardzo wczesnego poranka. Niezależnie od miejsca noclegu i godziny wymarszu przewodnicy trasy muszą doprowadzić grupy na Mszę św. do oddalonej o 6 km Krzemienicy. Najwcześniej na nogach są GS-y. Zadaniem pierwszoplanowym jest przeprowadzenie pielgrzymki bez strat przez trasę szybkiego ruchu Warszawa - Katowice. Opatuleni w żółte, odblaskowe kurteczki, z radiotelefonami w rękach skutecznie blokują ruch na trasie. Po wejściu do Krzemienicy ostatniego pielgrzyma rozpoczyna się Eucharystia. Najświętsza Ofiara sprawowana jest w malowniczej scenerii. Ołtarz ustawiony na szczycie skarpy, na tyłach kościoła. Grupy rozsiadają się na zboczach poniżej i naprzeciw kościoła oraz wokół kościoła. Trudne zadanie mają "druciki", próbując od rana tak nagłośnić cały teren, by wszyscy uczestniczyli we Mszy św. w sposób pełny. Kościół p.w. św. Jakuba ufundował ks. Franciszek Lipski w latach 1598-1600, a więc budowano go w czasach Zygmunta III, we wczesnym baroku. Tymczasem architektura świątyni tkwi bardzo głęboko w tradycji gotyckiej. Natomiast ołtarz główny i dwa boczne z I połowy XVII w. prezentują manieryzm (styl na pograniczu renesansu i baroku). Najstarszym zabytkiem kościoła jest malowany temperą na desce późnogotycki obraz madonny Apokaliptycznej adorowanej przez anioły, umieszczony w ołtarzu głównym. W prezbiterium znajdują się renesansowe nagrobki, jeden z nich jest nagrobkiem fundatora. Po Mszy św. jest niewiele czasu na odpoczynek i posiłek. Nie wszyscy zdołali zjeść coś z samego rana, zachowując post eucharystyczny. Teraz nadrabiają zaległości. Księża z terenu plebani, a właściwie ze słynnej stodoły przy plebani, wynoszą talerze z ciastem i kanapkami, racząc zgłodniałych przed wymarszem w dalszą drogę. Trzeba szybko ruszać, bowiem czeka nas ponad 12 km do Rzeczycy. Po drodze będzie tylko krótki odpoczynek w Sadykierzu. Mijamy Chociw i skręcamy w szosę do Opoczna. Tu pielgrzymka się rozdziela. Część grup pójdzie piaszczystą drogą do Kanic i Brzozowa, a stamtąd do Inowłodza. Reszta wkracza na sławne "lotnisko" przed Sadykierzem. Upał daje się we znaki dość intensywnie. Szosa w pewnym momencie rozszerza się co najmniej dwukrotnie. Znikają przydrożne drzewa i rowy. Jest równo jak na stole i niemiłosiernie gorąco. Brak jakiegokolwiek cienia. Nikt nie ma wątpliwości, że te kilka kilometrów asfaltu to rezerwowy pas startowy i lądowisko dla samolotów. Odległości między grupami wzrastają ponad przepisowe 300 metrów. Niektórzy zwalniają tempo. Zdarzyło się, że jedna z grup, zdenerwowana ślimaczym krokiem grupy ją poprzedzającej wrzuciła czwarty bieg i lewy migacz doprowadzając do klasycznego manewru wyprzedzania z zachowaniem wszelkich reguł. Szerokość szosy znakomicie to umożliwiła. Mimo upału w grupach są prowadzone konferencje i odmawiany Różaniec. W Sadykierzu wszyscy są już ogromnie zmęczeni, a to dopiero jedna trzecia drogi tego dnia. Z Sadykierza do Rzeczycy zostały tylko 4 km. Idziemy już normalną, ocienioną szosą, pozdrawiając okolicznych mieszkańców, którzy raczą spragnionych wystawionymi na pobocze napojami. Tempo marszu jest dość ostre. Grupy idące do Kanic i Brzozowa zapewne już odpoczywają korzystając z południowego posiłku. Siostra "obiadówka" tego dnia musi obsłużyć dwie trasy. To samo dotyczy Sanepidu, GS-ów, Służby medycznej i samochodów Zaopatrzenia. Wszystkie służby w miarę możliwości ratują "padalców", którzy z rozpaczą w oczach oczekują litości, przysiadając na poboczu z westchnieniem: "już dalej nie mogę!" Wchodzimy do Rzeczycy. Gospodarze oczekują nas z obiadem już od dłuższego czasu. Mimo zmęczenia grupy zdobywają się na radosne powitalne śpiewy. Na wieży kościoła długo i głośno bije dzwon, pozdrawiając wchodzących. Świątynia jest usytuowana pośród wysokich drzew i wśród pątników rozpoczyna się wypatrywanie kawałka cienia. Pierwszy kościół parafialny w Rzeczycy powstał prawdopodobnie już w XIII wieku z fundacji książęcej. Obecny jednonawowy neobarokowy został konsekrowany w 1891 roku. Warto zwrócić uwagę na renesansowy obraz św. Rodziny w ołtarzu głównym, szesnastowieczną chrzcielnicę i dwa osiemnastowieczne portrety. Po dość krótkim, jak na obiad, odpoczynku znowu rozlega się głos dzwonu i pielgrzymka wyrusza w dalszą drogę. Grupy z Rzeczycy mają przed sobą 10 km asfaltowej drogi przez Liciążną do Inowłodza. Podobny dystans czeka grupy maszerujące przez Las za Gliną. Różnica jest tylko w podłożu, po którym http://wapm.pl/portal Kreator PDF Utworzono 7 March, 2017, 06:13 WAPM - Grupa Zielona trzeba iść. Jednej i drugiej ekipie natomiast sprzyja droga wśród przepięknych lasów nad Pilicą. Czas marszu wypełniają codzienne modlitwy i konferencje programu duchowego WAPM wygłaszane częstokroć przez odwiedzających pielgrzymkę gości. Długie etapy sprzyjają słuchaniu i modlitewnemu skupieniu. Zahartowani już pątnicy zdają się znosić trudy znacznie lepiej niż zaproszeni goście. Ciszę leśną rozdziera odgłos tub niesionych przez braci tubowych. Spóźnionym z wymarszem po leśnych odpoczynkach pielgrzymom i "pielgrzymkom" dość łatwo jest namierzyć kierunek, w którym udała się grupa, kierując się donośnym echem. Jest już dość późne popołudnie. Pierwsze grupy zbliżają się do malowniczo położonego nad Pilicą Inowłodza. Do miasta prowadzi stromo spadająca w dół szosa. Schodząc nią po lewej stronie wśród drzew dostrzegamy okrągłą wieżyczkę przykrytą stożkowym dachem. Mijamy najstarszy obiekt sakralny na naszej trasie. Kościół p.w. św. Idziego do dziś stanowi zagadkę dla historyków. Tradycja głosi, że ufundował go książę Władysław Herman i jego żona Judyta jako wotum dziękczynne za przyjście na świat długo wyczekiwanego następcy tronu, Bolesława (1085 r.), którego potomni nazwali Krzywoustym. Stało się to za przyczyną św. Idziego, który słynął z cudów w benedyktyńskim opactwie St. Gilles we Francji. Władysław Herman wysłał tam swoich posłów z darami, wśród których miał się znaleźć złoty posążek niemowlęcia. Niektórzy badacze kwestionują całą tę historię i przesuwają datację świątyni na połowę XII wieku. Zapewne ta zagadka historyczna stała się przyczyną, dla której pewnego roku grupa BiałoZielona, tzw. "intelektualiści", pozbawili się jednego z odpoczynków i odbili od obowiązującej trasy, by dokładnie zwiedzić ten zabytek. Mimo ich starań problemu genezy kościoła św. Idziego w Inowłodzu rozstrzygnąć się do tej pory nie udało. Inowłódz istniał już w XI wieku. Dzięki korzystnemu położeniu na lewym brzegu Pilicy i licznym przywilejom królewskim rozwinął się jako osada targowa. Kazimierz Wielki dokonał lokacji miasta i zbudował zamek, którego fundamenty istnieją do dziś. Rozkwit miasta przypada na XV i XVI w. Dopiero potop szwedzki położył kres jego zamożności. Kościół parafialny p.w. św. Michała Archanioła to fundacja króla Zygmunta Starego z 1520 r. Przebudowa w 1875 roku zatarła renesansową architekturę nadając jej cechy neogotyckie. W ołtarzu jest obraz Matki Bożej Bolesnej pochodzący z XVI w. Początkowo obraz był umieszczony w pobliskiej puszczańskiej osadzie Giełzów na przydrożnej sośnie. Na skutek niezwykłych wydarzeń, które miały tam miejsce, mieszkańcy Inowłodza zbudowali drewnianą kapliczkę, a obok niej pustelnię. Pożar w 1740 roku doszczętnie zniszczył kapliczkę, ale obraz odnaleziono w popiele. Umieszczono go w nowej kapliczce. Dopiero w 1793 roku doczekał się uroczystego przeniesienia do kościoła. Ciekawostką świątyni jest barokowe epitafium patriarchy greckiego, który został zamordowany przez rozbójników podczas przejazdu przez puszczę nadpilicką w 1634 r. W Inowłodzu czeka nas ostatni odpoczynek przed noclegiem. Mieszkańcy miasta i wczasowicze wypoczywający nad Pilicą częstują nas ciastem, kanapkami i napojami. Wypoczywający pielgrzymi nawet nie siedzą. Większość przyjmuje pozycję horyzontalną. Od rzeki ciągnie miły chłód, łagodząc wspomnienia całodziennego skwaru. Na moście stoją już GS-y. Przeprawa przez most jest jednym z najtrudniejszych zadań tej służby. Miejskość i wczasowy charakter Inowłodza powodują, że część kierowców nie chce uznać pierwszeństwa kolumny pieszych. Po szczęśliwym przebyciu przeszkody wodnej w spokojnym już tempie przebywamy ostatnie 5 km do Brzustowa. Szosa prowadzi wśród przepięknych opoczyńskich lasów. Trwa wieczorny pacierz. Pora jest dość późna. Ostatnie grupy powinny wejść na nocleg przed osiemnastą. Za ostatnią grupą cierpliwie posuwa się na pierwszym biegu kawalkada zmotoryzowanych rodziców nie mogących ani w ząb zrozumieć, że świeża wędlinka czy termos ciepłej wody do mycia nie są warte tych ponad 100 km z Warszawy. Kilka lat temu właśnie w Brzustowie miał miejsce wypadek potrącenia pątniczki przez jednego z rodziców. Centrum Medyczne ma tego dnia wiele pracy. Baza mieści się przy samym kościele. Mimo ogromnego zmęczenia pielgrzymi na godz 21 schodzą się na plac przykościelny, by wziąć udział we wspólnym Apelu. Być może trudy dnia powodują, że modlitwa jest wyjątkowo długa i radosna, przeplatana niekończącymi się śpiewami. W ciszy wieczoru coraz bardziej narasta poczucie wspólnoty, poczucie, że to my właśnie jesteśmy Kościołem wielbiącym Stworzyciela za wszystko, co nam daje, Kościołem pielgrzymującym nie tylko na tej dziesięciodniowej trasie. A może radość bierze się tylko ze świadomości, że oto przekroczyliśmy już półmetek ku Jasnej Górze? Źródło: Praca zbiorowa pod redakcją ks. Zygmunta Malackiego http://wapm.pl/portal Kreator PDF Utworzono 7 March, 2017, 06:13 WAPM - Grupa Zielona "Ku Jasnej Górze z WAPM", Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej 1998 Zespół redakcyjny: Anna Borkowska, Marzena Czapczyk, Paweł Jakub Kaleta, Ks. Zygmunt Malacki, Krystyna Szczerbińska, Jacek Szczerbiński, Ewa Anna Zając http://wapm.pl/portal Kreator PDF Utworzono 7 March, 2017, 06:13