Termin biblioteki cyfrowe wydaje się najbardziej pojemny

Transkrypt

Termin biblioteki cyfrowe wydaje się najbardziej pojemny
Od redakcji
Ekspansja cyfrowych kolekcji dostępnych online, rozwój specjalistycznych narzędzi
tworzenia i zarządzania zasobami cyfrowymi, gwałtowny rozwój cyfrowych technologii,
skłaniają nie tylko do próby dokumentacji dokonujących się przemian, lecz także refleksji nad
kierunkiem owych zmian. Prowokują także pytania szczegółowe, dotyczące m. in. aspektów
prawnych cyfrowej rewolucji, roli i funkcji polskich bibliotek w tym procesie, adresata
przedsięwzięć digitalizacyjnych, narzędzi, którymi dysponujemy w procesach digitalizacji
zbiorów, standardów zapisu i udostępniania danych. Aktualne pozostaje także pytanie o
miejsce problematyki bibliotek cyfrowych w programach studiów bibliotekoznawczych. Z
tych względów podjęliśmy próbę zmierzenia się z problematyką cyfrowych kolekcji w postaci
publikacji książkowej.
Przedmiotem książki, którą Państwu oddajemy, nie jest jednak digitalizacja a
biblioteki cyfrowe. Termin ten obejmuje wszelkiego typu kolekcje, zbiory dokumentów
elektronicznych dostępnych publicznie. Ten aspekt należy szczególnie podkreślić, albowiem
nowożytna idea biblioteki nierozerwalnie związana jest z pojęciem zbioru otwartego dla
użytkowników, pozbawionego restrykcji w zakresie dostępu. Racja i sens funkcjonowania
współczesnej bibliotecznej kolekcji związane są z jej dostępnością, funkcjonowaniem poza
komercyjnymi wyznacznikami i ograniczeniami w zakresie użytkowania. Publicznie dostępny
zbiór cyfrowy oznacza zaś dziś jedno – umieszczenie go w Internecie. Wraz z pojawieniem
się zasobu w Internecie w oczywisty sposób poszerza się krąg jego adresatów i
użytkowników. Wzniosła idea, która legła u podstaw tworzenia bibliotek publicznych,
bezpłatnego dostępu do piśmiennictwa, dzięki bibliotekom cyfrowym nabiera dodatkowych
znaczeń.
Propozycje, które ciągle jeszcze spotkać można w polskich opracowaniach, by np. w
bibliotece udostępniać dobrej jakości cyfrowe zbiory offline, a w Internecie wersję zubożoną
w postaci maksymalnie skompresowanych plików niskiej jakości, które umożliwiałyby
przejrzenie dzieła, pobieżne zorientowanie się w jego zawartości, nie wytrzymują próby
czasu. To Internet stał się głównym forum dostępu do cyfrowych zbiorów. Nie sposób mówić
o cyfrowych bibliotekach w oderwaniu od globalnej sieci. Te dość liczne w Polsce biblioteki,
które digitalizują własne kolekcje, następnie archiwizują je na nośnikach i udostępniają
prezencyjnie owe zasoby w czytelniach, tworzą jedynie zasób dokumentów wtórnych, kiedyś
mikrofilmowych, dziś cyfrowych. W niewielkim stopniu wiąże się to z realnym poszerzaniem
możliwości dostępu do zbioru. Działania tego typu więcej mają wspólnego z polityką
zabezpieczania zbiorów, niewiele z ekspansją w zakresie jego udostępnienia. Celem
tworzenia cyfrowych zbiorów winno być ich udostępnienie w Internecie. Do dyspozycji
bibliotek pozostają specjalistyczne programy ułatwiające tworzenie, zarządzanie i
udostępnianie cyfrowych zasobów, przykładem dLibra, której liczne już aplikacje w postaci
regionalnych bibliotek cyfrowych dostępne są w sieci.
Trafnie ongiś zdefiniowane, również w literaturze polskiej, różnice między biblioteką
elektroniczną, cyfrową czy wirtualną, w konfrontacji z praktyką digitalizacyjną wydają się
mało istotne. Mają w większym stopniu akademicki walor, ich przydatność analityczna
wydaje się jednak wątpliwa. Rozróżnienie, wedle owych definicji, między biblioteką cyfrową
(czyli zdigitalizowanym zasobem jednej biblioteki), a biblioteką wirtualną, która nie ma
odpowiednika w konkretnym tradycyjnym zbiorze bibliotecznym, nie ma już większego
znaczenia w konfrontacji z rozległym i daleko bardziej zróżnicowanym pejzażem cyfrowych
przedsięwzięć. Praktycznie niemal wszystkie większe zbiory cyfrowe wykraczają poza proste
odzwierciedlenie zasobu konkretnej biblioteki. Również typowe kolekcje cyfrowe
realizowane przez biblioteki narodowe (czy ich odpowiedniki), typu Gallica Classique
(Biblioteque Nationale w Paryżu) czy American Memory (Library of Congress), zasilane są
ze źródeł, zasobów również innych placówek. To oczywiste z kilku przynajmniej powodów.
Kooperacja stanowi niezbędny warunek tworzenia spójnych i kompletnych kolekcji. Trudno
sobie wyobrazić jakikolwiek tematyczny zasób cyfrowy dokumentów, który mógłby powstać
na bazie zbioru jednej placówki. Z drugiej strony partykularna digitalizacja zasobów
kolejnych placówek prowadzić musi do powielania zasobów, a więc dublowania wysiłków.
Jaki jest sens digitalizowania tej samej książki przez kolejne biblioteki? Nie jest to jedynie
retoryczne pytanie. Wraz z rozwojem procesów tworzenia cyfrowych zasobów bibliotecznych
musi pojawić się kwestia koordynacji prac, nie tylko w celu określenia priorytetów w skali
krajowej, lecz także rejestracji dotychczasowych prac, zdigitalizowanych tytułów i
dokumentów planowanych do digitalizacji. Inaczej będziemy mieli do czynienia ze zbędnym
dublowaniem prac. Kolejne Regionalne Biblioteki Cyfrowe z jednej strony, rozpoczynająca
prace Cyfrowa Biblioteka Narodowa Polona z drugiej, wreszcie zawieszony w jakimś stopniu
w próżni zasób Polskiej Biblioteki Internetowej (PBI) dobitnie sygnalizują ów problem. Im
więcej bibliotek podejmuje tego typu prace niezależnie od pozostałych, im bardziej zasobne
są cyfrowe zbiory, tym większe ryzyko powielania prac wykonanych w innych placówkach.
W tym kontekście wydaje się sprawą pilną szybkie przejęcie zasobu PBI przez Bibliotekę
Narodową, a co za tym idzie - wchłonięcie tej kolekcji przez Polonę, wraz z nadaniem jej
właściwego kształtu, dokonania niezbędnych uzupełnień, zasadniczych korekt, zarówno gdy
mowa o strukturze zbioru, jak i sposobach jego prezentacji.
Porażka PBI spowodowana była m.in. brakiem udziału bibliotek w kolejnych etapach
realizacji tego przedsięwzięcia. To oczywiste, że biblioteki, zwłaszcza naukowe, powinny
uczestniczyć w programach digitalizacyjnych. Nie sposób sobie wyobrazić poważnych,
profesjonalnych bibliotek cyfrowych, które mogłyby powstać z pominięciem tych placówek i
ich zbiorów. Z drugiej jednak strony nie można ignorować faktu, iż największe światowe
przedsięwzięcia w zakresie tworzenia bibliotek cyfrowych powstają z inicjatywy instytucji
niebibliotecznych, aczkolwiek z udziałem bibliotek. Do rywalizacji wkraczają wielcy gracze,
co stwarza szanse gwałtownego przyspieszenia procesów digitalizacji zbiorów, niesie jednak
za sobą ryzyko częściowej przynajmniej komercjalizacji usług. I z tego też powodu tak ważny
jest aktywny udział placówek bibliotecznych w przedsięwzięciach digitalizacyjnych,
gwarantują one bowiem, iż cyfrowe zbiory zostaną udostępnione publicznie bez
jakichkolwiek restrykcji i ograniczeń w dostępie. Jedynym czynnikiem ograniczającym
dostęp winno pozostać prawo autorskie.
Oddajemy do rąk Państwa pracę zredagowaną w Zakładzie Teorii, Historii i Metodyki
Bibliografii Instytutu Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych Uniwersytetu
Warszawskiego. Jest to zbiór 11 artykułów napisanych zarówno przez pracowników Zakładu,
jak i Gości reprezentujących różne instytucje nauki i kultury w Polsce. Wszystkim jesteśmy
wdzięczni za przyjęcie zaproszenia i za wkład intelektualny do wspólnej refleksji na temat
bibliotek cyfrowych i cyfrowej rzeczywistości A.D. 2006. Bez ich udziału i wysiłku praca ta
nie mogłaby powstać.
Jadwiga Woźniak-Kasperek, Jerzy Franke