Strategia i metodyka digitalizacji i udostępniania dóbr kultury i
Transkrypt
Strategia i metodyka digitalizacji i udostępniania dóbr kultury i
Wydział Teologiczny Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego Konferencja naukowa, 28 listopada 2011 r. Strategia i metodyka digitalizacji i udostępniania dóbr kultury i dziedzictwa narodowego w ramach tworzenia platformy na przykładzie zbiorów kościelnych Henryk Hollender Uczelnia Łazarskiego Głos w panelu dyskusyjnym Tworzenie bibliotek cyfrowych – proces polegający między innymi na digitalizacji szeroko rozumianego dziedzictwa piśmienniczego i udostępnianiu go w otwartym Internecie – to swoiste mapowanie kultury. Jest oczywiste, że była ona jeszcze inna niż ta, którą utrwaliły zachowane dokumenty i którą możemy badać poprzez zawartość wytworzonych wtórników. Skoro jednak kultura jako pewna hipotetyczna całość nie jest dla nas dostępna jako przeszukiwalny zasób, skorzystajmy przynajmniej z możliwości metodycznej eksploracji wytworzonych przez nią, zachowanych i udostępnionych tekstów. Wraz z cyfryzacją dziedzictwo piśmiennicze otrzymuje swoiste second life. Jest badane różnymi metodami – naukowe nie mają tu żadnej wyłączności. Program SYNAT mówi wyraźnie o dostarczaniu informacji dla „otwartego społeczeństwa wiedzy”, co oznacza, że granice między źródłem historycznym dostępnym dla profesjonalisty, materiałem przyswajanym w ramach szkolnego przymusu lekturowego, a ogólnymi zainteresowaniami publicznymi mogą i powinny ulegać zacieraniu. Tendencję ta jest obecna i w innych krajach. Ograniczenia, stosowane i w Polsce, może nawet w nadmiarze, dotyczą przede wszystkim praw autorskich. Dobór dokumentów digitalizowanych jest wypadkową różnych czynników, zwłaszcza zaś hierarchii ważności przyjętej w bibliotekach, które w tej produkcji są najaktywniejsze, oraz przypadku. Dobór obiektów do cyfryzacji i publikacji odzwierciedla rozeznanie i stan świadomości interesariuszy, a także – możliwości techniczne. Niektóre biblioteki aktywizują obywateli, którzy mogą sami przedstawić do digitalizacji wartościowe ich zdaniem dokumenty. Sądząc po popularności bibliotek cyfrowych, ruch ten wybiega naprzeciw społecznej potrzebie. Czy jednak realizuje publiczną misję edukacyjną? Poszczególne biblioteki ogłaszają pewne zasady doboru obiektów cyfrowych, na ogół w sposób ogólnikowy. Przyjmują też taksonomie porządkujące zgromadzony materiał i wyjaśniający użytkownikowi jego naturę – na ogół w sposób sprzeczny z przyjętymi zasadami klasyfikacji, terminologią i zdrowym rozsądkiem. Materiały specjalistyczne są jednak łatwe do odszukania między innymi dlatego, że trafiają często do odrębnych, specjalistycznych bibliotek cyfrowych. W uniwersalnych bibliotekach cyfrowych nie giną dzięki podstawowym metadanym (takim jak tytuł), część jednak metadanych, takich jak typ publikacji, źródło czy data, jest stosowana niekonsekwentnie i prowadzi wyszukującego na manowce. Stosowane coraz szerzej wyszukiwanie pełnotekstowe uniezależnia w dużym stopniu wyszukującego od metadanych, ale nie jest dostępne w scalającej zbiory polskich bibliotek cyfrowych wyszukiwarce Federacji Bibliotek Cyfrowych, która – przekroczywszy 800 tys. jednostek – staje się imponującym serwisem, także na tle europejskim. Jednak brak metody przy wytwarzaniu polskich zasobów cyfrowych każe postawić postulat, by sprawdzono ich zawartość i określono, w jaki sposób i w jakim stopniu odzworowują dostępną spuściznę dokumentarną jako konstytutywną, znaczącą warstwę kultury. Zwłaszcza zaś wprowadzenie do tego zbioru dużej porcji dokumentów bardziej jednorodnych – takich jak zbiory archiwów kościelnych – wymagałoby zatroszczenia się o to, by nowa jakość, jaką jest możliwość szybkiego porównania dużej liczby tekstów, znalazła należyte wsparcie w zastosowanym układzie i narzędziach penetracji materiału.