Maksymilian Nietupski 6b

Transkrypt

Maksymilian Nietupski 6b
„Szkoła moich dziadków”
Szkoła, szkoła, szkoła. Kiedy to było?- zadumała się Babcia Irenka na
moje pytanie odnośnie jej nauki w dawnej „Dwudziestce”. Po dłuższej
chwili zastanowienia Babcia wspomina…
Otwarcie dawnej „Dwudziestki” nastąpiło 5 marca 1943 roku. Jej
siedziba mieściła się przy ulicy świętego Antoniego w Poznaniu. Szkołę
rozpoczęłam w 1956 roku. Nauka trwała wtedy 7 lat, o ile przechodziło się
co roku do następnej klasy. Szkoła mieściła się w dwóch budynkach.
Głównego, w którym obecnie znajduje się Poradnia Psychologiczna i
drugiego mniejszego. W jednym budynku mieściły się klasy od 1 do 4, a w
drugim od 5 do 7. W trakcie mojej nauki, szkoła wybudowała jeszcze jeden
drewniany barak, w którym znajdowała się stołówka i gabinet lekarski. Dziś
takich gabinetów już nie ma.
W klasach były ciężkie drewniane ławki z pochylonym blatem, w
środku którego znajdowało się wgłębienie na kałamarz. Wtedy pisaliśmy
piórem z metalową stalówką nakładaną na drewnianą nasadkę. Stalówkę
maczało się w atramencie i pisało w zeszycie. Często zdarzało się rozlać
atrament, który brudził nie tylko ławkę i zeszyty, ale także ręce i ubranie.
W zeszycie pojawiały się także kleksy. Do ich osuszania stosowano bibułę,
która ten atrament pochłaniała. W każdej klasie znajdowały się piece
kaflowe, które ogrzewały pomieszczenia. Rozpalaniem w piecach zawsze
zajmował się woźny. Kiedy uczniowie przychodzili do szkoły, w klasach było
już ciepło. Woźny mieszkał w budynku głównym i dużym dzwonkiem dawał
sygnał do rozpoczęcia i zakończenia lekcji.
Pamiętam, że jeden z nauczycieli chcąc ukarać niegrzecznych
uczniów gonił ich dookoła ławek. Karą za złe zachowanie były uderzenia
linijką w dłoń. Na lekcjach muzyki nauczycielka używała kamertonu. Był to
jednotonowy instrument muzyczny. Służył do strojenia instrumentów i był
używany jako źródło dźwięku. Nauczycielka uderzała nim w stół i
nasłuchując zaczynała śpiewać w danej tonacji.
Do szkoły obowiązywał jednolity strój . Dziewczynki nosiły granatowe
sukienki, a chłopcy ciemne spodnie i granatowe koszule z białymi
kołnierzykami. Obowiązkowo każdy uczeń musiał mieć na rękawie naszyty
numer szkoły.
Na zakończenie Babcia opowiedziała mi o tornistrze. Był on skórzany,
noszony na plecach. Nie zawsze jednak służył tylko do noszenia książek.
Podczas zimy był pojazdem transportowym w czasie powrotów do domu i
wszelkich zjazdów z górek i pagórków.
Myślę, że jeszcze nie raz wrócę do Babci na kolejne opowieści z jej
szkolnych lat.
Maksymilian Nietupski klasa 6b

Podobne dokumenty