Moja opowieść o życiu miasta

Transkrypt

Moja opowieść o życiu miasta
Moja opowieść o życiu miasta
Kiedy pociąg zwalnia zbliżając się do Lublina siedzę z nosem przyklejonym do szyby
wagonu. Między drzewami migają bloki osiedla Poręba. Na jednym z balkonów czeka moja Babcia
i macha czerwoną chusteczką. Gdyby pociąg sunął niespiesznie po torach jak składy towarowe, już
bym wyskoczyła! Wystarczy przejść wąwóz, minąć nowe domy i zaczyna się ulica Turkusowa. Mój
drugi dom. Miastem rodzinnym zawsze będzie Toruń, ale z Lublinem łączy mnie specjalna więź pięknych wspomnień.
Upalnie miesiące wakacji zawsze spędzaliśmy z bratem u Babci i kuzynek. To osiedle było
rajem dla takiej bandy urwisów, jak my. Codziennie wyruszaliśmy na wyprawy szukając nowych
przygód. Rozległe łąki kryły wiele tajemnic. Z pomocą Cioci uczyliśmy się rozpoznawać ptaki,
lecznicze zioła. Szukaliśmy czterolistnych koniczynek i żuków w trawie. Tropiliśmy z psami
kuropatwy, które zawsze zdążyły przed nami uciec. Znaliśmy sekretne miejsca, gdzie rosły krzaki
malin. Najbardziej ciągnęło nas jednak do lasu – wtedy tak rozległego i mrocznego, nazywanego
przez nas Starym Lasem. Po przejściu przez tory zanurzaliśmy się w przyjemnym chłodzie drzew.
Tam zebrałam swoje pierwsze grzyby, które później, nanizanie na nitkę, dumnie zawiesiłam w
oknie.
Wielkimi wyprawami były wyjazdy do miasta. Babcia zabierała nas na ulicę Zieloną, gdzie
przeżyła większość swojego życia. Robiła nam zdjęcia pod drzewkiem zasadzonym w roku
narodzin mojego brata. Przebywaliśmy trasę, którą chodził nasz Tata do szkoły, zachodziliśmy do
Stacji Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, gdzie pracowała Babcia. Chlapaliśmy się wodą z
Fontanny na Placu Litewskim i zawsze kończyliśmy wycieczkę lodami. Ważnym i obowiązkowym
do zwiedzenia miejscem był Ogród Botaniczny, w którym spędzaliśmy kilka godzin odpoczywając
na ławkach.
Zawsze przywoziliśmy w prezencie toruńskie pierniki. W zamian zajadaliśmy się
najlepszym na świecie cebularzem – to zdecydowanie smak związany z tym miastem.
Lublin to wrażenia. Migające obrazy wspomnień i te wykreowane przez wyobraźnię dziecka
zasłuchanego w opowieści Babci. Równy marsz i pieśń hitlerowskich żołnierzy defilujących przez
miasto mieszają się ze stukotem zbroi i mieczy rycerzy z Jarmarku Jagiellońskiego. Obecnie to
również świadomy wybór i badanie korzeni.
Małgorzata Kopczyńska