Inwestycje.pl

Transkrypt

Inwestycje.pl
http://inwestycje.pl/nieruchomosci/Plany-deweloperow-zagladaja-w-okna-mieszkacow;148016;0.html
Inwestycje.pl
Nieruchomości
Plany deweloperów zaglądają w okna mieszkańców
24.11.2011, dostęp w dniu 04.01.2016
Katarzyna Kowalczyk
Nie po raz pierwszy deweloperzy starają się do samego końca wykorzystać dostępny grunt
pod budowę, maksymalnie ograniczając wolną przestrzeń mieszkańców. Jednak kiedy w
okolicy powstaje już drugi taki budynek, zaczynają się poważne protesty. Czy
deweloperom opłaca się narażać na procesy sądowe i złą famę w mediach? Czy ktokolwiek
będzie zainteresowany kupnem mieszkania w tak ciasnej zabudowie? Postanowiliśmy się
temu przyjrzeć.
Okiem mieszkańca
Niedawno w mediach zrobiło się głośno o stanowczych protestach mieszkańców ulic
Krawieckiej i Biskupiej we Wrocławiu. Kilka lat temu przy ul Krawieckiej powstał nowoczesny
biurowiec, który ze względu na bardzo bliskie położenie zabrał większość światła dziennego
w mieszkaniach na przeciwko. Już wtedy dało się słyszeć głosy niezadowolonych, jednak
poszkodowana była tylko połowa jednego z budynków.
Od jakiegoś czasu jednak problem dotyka całość zabudowań nie tylko przy ul. Krawieckiej,
ale również przy Biskupiej. Stara zabudowa jest bowiem rodzajem prostokąta, zamykającego
wewnątrz niewielkie podwórko z kilkoma miejscami parkingowymi i śmietnikiem. Podwórko
to okazało się jednak wystarczająco duże dla jednego z deweloperów, który postanowił w
„pustym” miejscu stworzyć dodatkowy budynek. Cały proces budowy jest bardzo uciążliwy
dla mieszkańców ze względu na hałas (również w nocy), a nowopowstała zabudowa zabierze
nie tylko i tak już bardzo ograniczoną przestrzeń, ale również większość światła dziennego w
niżej położonych mieszkaniach. Mieszkańcy zauważają też, że budynek ograniczy dostęp
straży pożarnej i pogotowiu do okolicznych mieszkań
Poszkodowani wyszli już na ulicę – protestowali nawet pod urzędem miasta, grożąc
procesami. To jednak dało niewiele ponad zgłoszenie sprawy do Powiatowego Inspektoratu
Nadzoru Budowlanego, który zbada czy budowa spełnia niezbędne wymogi. Póki co
mieszkańcy muszą pogodzić się z nocnym hałasem, na który nie reaguje nawet straż miejska,
ponieważ „deweloper ma zgodę miasta na budowę przez całą dobę”.
Nie jest to jednak jedyna taka sytuacja. Centra miast zagęszczają się w zastraszającym
tempie. Nie każdy jest zainteresowany długim dojazdem do centrum. Wiele osób chciałoby
mieć szybki dostęp do pracy, sklepów i rozrywki bez konieczności pokonywania dużych
dystansów. Jednak przestrzeń miejska jest ograniczona, co skutkuje „wciskaniem” nowych
budynków w pozostałe jeszcze wolne miejsca, niczym w Japonii. Czy taka zabudowa ma
sens?
Okiem dewelopera
W obronie deweloperów staje Sławomir Horbaczewski, wiceprezes zarządu Marvipol S.A.,
który zauważa, że dzięki deweloperom tkanka miasta nie obumiera, a podlega nieustannemu
rozwojowi. - Już dzisiaj mamy również w naszym kraju miasta wymierające, gdzie nikt nie
chce inwestować, gdzie struktura demograficzna mieszkańców przybiera postać odwróconej
choinki, gdzie zarówno wielkie przestrzenie, jak i nieledwie przesmyki miedzy
dotychczasowymi budynkami pozostają niezabudowane, ale nikt już ich nie zabuduje. Co
więcej, nikt już często nie będzie również odtwarzał dotychczas istniejącej w takiej
okolicy infrastruktury miejskiej – twierdzi Sławomir Horbaczewski.
Przedstawiciel Marvipolu zauważa również, że protesty mieszkańców są niezrozumiałe,
ponieważ powinni oni być dumni, że w ich okolicy prowadzone są nowe inwestycje, podczas
gdy wiele regionów może tylko pomarzyć o odświeżonej infrastrukturze, co często nie jest
już możliwe. Inwestycja wpłynie też na wzrost zainteresowania danym miejscem, ze względu
na jej rozreklamowanie - W takiej sytuacji oprotestowywanie prowadzonej wciąż przez
deweloperów w niektórych miastach zabudowy wolnych połaci zakrawa na żart wobec
teraźniejszości, ale i zamykanie kolejnym pokoleniom, często blisko spokrewnionym, szeregu
możliwości na przyszłość. Im mniej nowych mieszkańców w danej dzielnicy, tym mniej
przychodów dla lokalnych władz, tym mniej prędzej czy później towarzyszących
budownictwu mieszkaniowemu inwestycji infrastrukturalnych, tym wokół mniej drobnych
przedsiębiorców, zapewniających mieszkańcom lokalne usługi, po które nie będą oni chcieli
jechać do centrów miast czy też centrów handlowych – zauważa. Niedogodności związane z
budową są oczywiście przykre, ale nie do uniknięcia, a zyski odczują nie tylko nowi, ale także
dotychczasowi mieszkańcy.
- Przy czym renomowany deweloper zawsze mieć będzie na uwadze postrzeganie danej
inwestycji przez lokalną społeczność jako całość – z pełnym poszanowaniem dla zachowania
odrębnych poglądów przez niektóre pojedyncze osoby. Im większe są lokalne społeczności –
tym bardziej różnorodne – podsumowuje Horbaczewski.
Okiem klienta
Trudno uwierzyć, żeby ktoś z własnej woli poświęcał się dla dobra społeczności. Jednak
zainteresowanie takimi mieszkaniami mimo wszystko istnieje i nie jest ono małe. O zdanie
zapytaliśmy przedstawicielkę jednego z biur nieruchomości.
- Generalnie tego typu inwestycje są kierowane do osób, które chcą zakupić mieszkanie w
celu dobrego ulokowania kapitału, czyli pod wynajem, dla osób spoza Wrocławia, które
przyjeżdżają na studia oraz dla młodych, samotnych dużo pracujących osób, które cenią
sobie dobrze rozwiniętą infrastrukturę (komunikacja miejska, bliskość galerii handlowych),
czyli są dobrą bazą wypadową. Tej grupie klientów nie zależy na tym by w pobliżu budynku
stworzone zostały place zabaw czy ławki. Najczęściej w tego typu inwestycji mieszkanie
wynajmują obcokrajowcy – mówi Katarzyna Szczepaniak, pośrednik w obrocie
nieruchomościami w SDP Nieruchomości.
- Inwestycje w centrum cieszą się sporym zainteresowaniem, klienci są skłonni poczekać na
zakończenie i oddanie jej nawet 1,5 roku, często są to zakupy spekulacyjne, choć ryzykowne.
Średnia cena transakcyjna mieszkań znajdujących się w centrum obecnie wynosi ok. 6500
zł/m2 – zauważa ekspertka.
Poprzez maksymalne wykorzystanie wolnej przestrzeni mogą powstać osiedla, które bardziej
przypominają hotel czy nawet więzienie (szczególnie jeśli nowopowstała inwestycja jest
osiedlem strzeżonym). Nadmiernie zagęszczona zabudowa i brak takich elementów, jak
zieleń, plac zabaw czy ławeczki, nie sprzyja dobremu samopoczuciu ludności, a ciasne uliczki
są podatnym gruntem dla chuligaństwa.
- Budowanie kolejnych budynków w centrum miasta wzbudza wiele kontrowersji wśród
dotychczasowych mieszkańców, szczególnie Starego Miasta. Problem głównie polega na
ciasnej zabudowie, co przyczynia się do poczucia dyskomfortu polegającego na braku
prywatności, miejsc parkingowych, których jest mniej niż samych zainteresowanych oraz
uciążliwości z tego wynikających (np. ciągła zmiana lokatorów, którzy najmowali lokal), a co
za tym idzie brak poczucia bezpieczeństwa – zauważa Katarzyna Szczepaniak.
Jeśli jednak nie uśmiecha nam się zbyt bliskie sąsiedztwo nowej inwestycji, pamiętajmy o
dokładnym sprawdzeniu nie tylko rozkładu mieszkania, ale również planów
zagospodarowania przestrzennego. Nie warto ryzykować podobnych niespodzianek. W
końcu dostatecznie duża przestrzeń życiowa jest niezbędna na dłuższą metę nie tylko,
wewnątrz, ale i na zewnątrz budynku.

Podobne dokumenty