Drobiazgi - Przygotowalnia
Transkrypt
Drobiazgi - Przygotowalnia
Maria Julia Zaleska Drobiazgi Ilustracje, wybór i opracowanie Marta Woszczak Przygody rodziny Jeżów Już wieczór, słońce zaszło, cicho wszędzie dokoła, więc pan Jeż ostrożnie wysuwa się z nory: pora już rozpocząć łowy. Później trochę i pani Jeżyna pójdzie na polowanie, musi przecież pożywić się sama, a i dziatwa1 dużo jeść potrzebuje, bo rośnie. Ale pani Jeżyna jest wzorową gospodynią, więc najpierw chce w mieszkaniu wszystko uporządkować; gdzie są dzieci, tam nigdy nie braknie zajęcia. Odprowadziła męża o kilkanaście kroków, przypominając mu, że dobry ojciec, choćby miał najlepszy apetyt, powinien zawsze o rodzinie pamiętać. Potem powraca do nory. 1 Dziatwa – dzieci, dawne określenie. 5 Przygody rodziny Jeżów – Gadzina! Upolowałeś gadzinę! – woła pani Jeżowa. – Ależ ta złośnica musiała się bronić, pokąsała cię pewnie, biedaku. – Ej, co tam, fraszki, już mnie nic a nic nie boli – Jeż odrzecze. – Cóż, czy zgoda, żoneczko, zjemy sobie oboje tego ptaszka, dzieci będą miały aż nadto gadziny. – Patrzcie go – woła pani Jeżyna oburzona, – będzie najsmaczniejsze kąski sam zjadał! – Ale nie sam, tylko z tobą, żonusiu... – Nie, nie, nic z tego – mówi pani Jeżyna, nie zważając na te przymilenia, – ja już najadłam się do syta chrabąszczów i żuków, takie ich mnóstwo znalazłam pod jednym drzewem; teraz wszystko zaniosę dzieciom. Pan Jeż westchnął, ale wie, że z żoną trudna rada, więc oddaje jej gadzinę, a sam wybiera się iść dalej, gdy wtem nagle głośne szczekanie psa rozległo się w pobliżu. – Nieszczęście! Nieszczęście! – woła pan Jeż, nie na żarty przestraszony. – Pewnie tu i ludzie idą z tym psem, uciekajmy! Pani Jeżyna z wielkiego przerażenia puściła ptaszka i zaczęła zmykać jak strzała, ale pan Jeż po sutym7 7 Suty – obfity, złożony z kilku dań. 9 Przygody rodziny Puszykickich Pani Puszykicka była to wiewiórka już niemłoda, znana i szanowana w całym lesie. Wychowała troskliwie niemało synów i córek; wszystko to mieszkało teraz osobno, w gniazdach własnych, synowie mieli żony, a córki mężów. Ród Puszykickich tak się rozmnożył w lesie, że prawie wszystkie młode wiewióreczki nazywały starszą panią Puszykicką to babunią, to ciocią. Każda młoda mateczka przychodziła do niej po radę, jak ma dziatwę wychowywać, a ona tyle miała doświadczenia i roztropności, że jak poradziła, to pewnie dobrze. Pan Puszykicki nie zasługiwał na taki szacunek. Chociaż nie pierwszej już młodości, był lekkomyślny, przez cały dzień skakał 13 Przygody rodziny Jeżów Trapiona obawą śmiertelną, pani Puszykicka nie mogła usiedzieć w domu i wyszła naprzeciw Pufci. Wioska z owym ogrodem była dość daleko od lasu, za strumieniem, płynącym przez kwiecistą łąkę. Wiewiórki umieją dobrze pływać, strumień nie był szeroki, pani Puszykicka dostała się na drugą stronę z łatwością i biegła dalej, rozglądając się dokoła, czy nie obaczy5 powracających wędrowców. Długo wypatrywała nadaremnie, w końcu z przestrachem spostrzegła z daleka Pufcię, wlokącą się powoli, kulejącą, samą bez ojca. – Co ci jest, moje dziecko? – zawołała matka, w kilku susach przybiegając do niej. – Gdzie ojciec, czy się wam co stało? – Ach, mateczko, nieszczęście, straszne nieszczęście! – zawołała Pufcia. – Ojciec dostał się do niewoli, a ja ledwo zdołałam umknąć; powracam okaleczona, jak widzisz, ledwo się dowlokłam. 5 Obaczy – przestarzałe, zobaczy. 17