PRZY FILIŻANCE ZIELONEJ HERBATY rozmawiam z Danutą
Transkrypt
PRZY FILIŻANCE ZIELONEJ HERBATY rozmawiam z Danutą
PRZY FILIŻANCE ZIELONEJ HERBATY rozmawiam z Danutą Majdańską – Prezesem Stowarzyszenia Inicjatywa Rozsądnych Polaków. Witam bardzo serdecznie i dziękuję za przyjęcie zaproszenia na FILIŻANKĘ ZIELONEJ HERBATY. - Witam, dziękuję za zaproszenie, witam i pozdrawiam czytelników Zielonym Okiem. Jak się Pani żyje w naszym mieście? - W Łodzi jestem od 40 lat, choć wciąż tęsknię za Krakowem, Niepołomicami. Zdążyłam się już zatem przyzwyczaić – życie, to tu i teraz. Łódź jest moim miastem. Cieszę się, gdy Łódź pięknieje, smuci mnie, gdy ludziom dzieje się źle i nie można im pomóc. Brakuje mi wspólnych działań, inicjatyw oddolnych. Patrząc na dewastację nowo odnowionych budynków, tramwajów, autobusów, wzbiera we mnie złość na brak reakcji i edukacji od małego, dla poszanowania cudzej własności. Na pewno Łódź się zmieniła, ale fakt, że każdego roku coraz więcej młodych ludzi opuszcza nasze miasto w poszukiwaniu lepszego bytu, nie napawa optymizmem. Starzeje się nam miasto, biednieje. Dobitnie świadczą o tym statystyki, nasze własne obserwacje i spostrzeżenia - to mnie przeraża. Proszę przybliżyć naszym czytelnikom, czym się Pani zajmuje? - Od 2007 roku jestem prezesem Stowarzyszenia Inicjatywa Rozsądnych Polaków, którego działania skupiają się na tworzeniu przestrzeni dla zmian społecznych zwiększających uczestnictwo obywateli w demokratycznym państwie oraz prawa dla zapewnienia im godnego życia. Podstawowe kierunki naszego działania, adresowane są do ludzi, których trudna sytuacja ekonomiczna, zdrowotna, edukacyjna, rodzinna ustawiła w kręgu osób najuboższych. Oferujemy naszym podopiecznym pomoc żywnościową, rzeczową, porady prawne, psychologiczne, obywatelskie w Punkcie Wsparcia Społecznego przy ul. Jaracza 40, a także w siedzibie stowarzyszenia przy ul. Piotrkowskiej 41/2. Organizujemy i realizujemy różne formy wypoczynku letniego, zimowego oraz czasu wolnego od zajęć szkolnych dla dzieci i młodzieży. Jesteśmy organizatorami cyklicznych imprez kulturalno – rozrywkowo – integracyjnych. Prowadzimy nieformalną edukację obywatelską. Współpracujemy z organizacjami pozarządowymi z Ukrainy i z Teatrem Thor z Belgii. Charakter Pani codziennych obowiązków daje więc wiedzę o tej Łodzi, o której zwykle nie mówi się dużo, bo o wstydliwych, nierozwiązanych latami tematach rozmawiać wciąż trudno. Jak określiłaby Pani sytuację Łodzian i to, jak ona zmieniła się w ciągu kilku lat? - Zmieniła się ...? Myślę, że usiłuje się zmieniać. Ale fakt, że każdego roku coraz więcej młodych ludzi wyjeżdża z naszego miasta w poszukiwaniu lepszego bytu, nie napawa optymizmem. Łódź nam się wyludnia, dobitnie świadczą o tym statystyki. No i starzeje. Narastają problemy związane ze starymi ludźmi – długi okres oczekiwania na Dom Opieki Społecznej, niedostateczna opieka paliatywna, a jaka jest aktualna służba zdrowia, to każdy wie. Zmienia się za wolno, a i efekty są mierne, mało odczuwalne. Coraz więcej rodzin ledwo wiąże koniec z końcem. Są to rodziny, w których jedno z rodziców bądź obydwoje stracili pracę i tu zaczyna się dramat. Mamy mnóstwo osób samotnych, na rentach i emeryturach, którym pobory nie pozwalają na godne życie. Stają przed alternatywą, co najpierw należy opłacić – wykupić…czynsz, prąd, gaz, telefon…leki…żywność. Są to ludzie, którzy poświęcili całe swoje życie ciężkiej pracy, wierząc, że starość ich będzie zabezpieczona i godna. Bulwersuje mnie fakt, że miasto nie daje szans rodzinom z zaległościami w opłatach za czynsz, poprzez ich odpracowanie, np przy pracach społeczno - użytecznych. A przecież byłaby to obopólna korzyść. Miasto byłoby czyste, piękniejsze, a oni bez zadłużeń, spokojni o swój byt. Można by takich spraw i przykładów wymieniać bez końca. A przecież zależeć powinno nam wszystkim na dobrobycie mieszkańców i rozkwicie naszego miasta. A jak zatem wygląda współpraca organizacji pozarządowych z podmiotami odpowiedzialnymi za tę współpracę z ramienia miasta? - Medialnie - owszem. Możemy np. uczestniczyć w konsultacjach dotyczących współpracy i realizacji zadań publicznych miasta, przez organizacje pozarządowe i część z łódzkich organizacji w nich uczestniczy. Nam już w tej chwili czas nie pozwala na uczestnictwo, a przyznam też, że szkoda czasu. Urzędnicy i bez nas wiedzą co jest lepsze dla rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. A rzeczywistość jest troszkę inna, pełna absurdów. Stowarzyszenie pomagające (bezpłatnie) trzem tysiącom łódzkich rodzin, musi uiszczać opłatę za wydzierżawienie terenu Muszli Koncertowej, w której chce zorganizować imprezę kulturalno – rozrywkowo – integracyjną dla podopiecznych i społeczności naszego miasta. Od początku naszej działalności borykamy się z otrzymaniem dotacji, pomimo pozytywnie ocenianych ofert. Nie wiem co jest tego przyczyną, mimo naszej transparentnej działalności postrzegani jesteśmy jako zło konieczne. Przyzna mi Pani rację, że praca w organizacji non profit, obejmującej swym działaniem tak trudne społecznie tematy, to musi być misja i pasja, inaczej, trudno o kolejny dzień? I taką ona jest dla mnie i naszych członków oraz wolontariuszy. Wszyscy jesteśmy ludźmi chętnymi poświęcać swój wolny czas na rzecz innych. Uczy to nas pokory, poszanowania dla drugiego człowieka, rzetelności, sumienności, samozaparcia i punktualności w działaniu. Tak to jest PASJA. Jakie rozwiązania w tej materii powinny być w Łodzi podjęte? Czego oczekują organizacje takie, jak Pani? Większego zrozumienia przez samorząd naszych potrzeb i faktycznego uściślenia współpracy. Pracujemy przecież w większości społecznie, bez wynagrodzeń, nie narzekamy, to jest nasz wybór, ale działania jakie wykonujemy nie odbierane są jako potrzebne, pożyteczne. A przecież wyręczają one działania samorządu, który powinien je podejmować choćby przez MOPS. Współpraca winna być zdrowa, bez podtekstów, wspomagająca nasze działania na rzecz społeczności lokalnej. Co daje Pani siłę na co dzień? Świadomość, że na nasza pomoc czeka CZŁOWIEK, uśmiechnięta twarz dziecka, zwykłe słowo DZIĘKUJĘ. To daje siłę, energię i pozwala wierzyć w sens i potrzebę naszych działań. Czy Stow. IRP współpracuje z innymi podmiotami w Łodzi? Tak. Współpracujemy ze szkołami podstawowymi, gimnazjalnymi, liceami, Radami Osiedla, spółdzielniami mieszkaniowymi, Teatrem Zwierciadło, Fundacją Bank Żywności, Stowarzyszeniem Pomost, Centerko, Radą Organizacji Pozarządowych Województwa Łódzkiego itp.. A jak wygląda państwa zasięg poza granicami naszego miasta? Od 5 lat współpracujemy z podłódzką gminą w powiecie piotrkowskim, organizując wspólnie pomoc dla mieszkańców gminy ale również wystawy, festyny, czy Mikołajki dla dzieci. Z Fundacją Stefana Batorego z Warszawy – w akcji Masz Głos Masz Wybór, z Polską Akcją Humanitarną – Prawa Człowieka , ze Stowarzyszeniem Szkoła Liderów poprzez wizytę ukraińskich samorządowców. Poza tym, z organizacją na Ukrainie w Ivano-Frankowsku i belgijskim Teatrem Thor. Z przyjemnością sięgnę tu do niedalekiego w czasie wydarzenia, którego organizatorem było Pani stowarzyszenie. To Festyn Integracyjny organizowany w Łodzi nie po raz pierwszy. Proszę o nim opowiedzieć. Był to 9 Festyn z cyklu JESTEŚMY RAZEM pt. „Rodzina bawi się”. Ich celem jest wspólna zabawa poprzez konkursy wiedzy o Łodzi i województwie łódzkim, znakowanie rowerów, konkursy sportowe, pokazy Sztuk Walki, porady i pokazy psów, koniki, wesołe miasteczko dla milusińskich, a przede wszystkim występy łódzkich artystów, zespołów folklorystycznych, kapel, dzieci ze szkół. Miałam przyjemność być na nim i reprezentować Urząd Marszałkowski. Wspaniały konkurs dla mieszkańców Łodzi z wiedzy o województwie łódzkim, nie dość, że cieszył się zainteresowaniem, to jeszcze pokazał, że Łodzianie znają swój region i są z niego dumni. Jest to bardzo miłe i budujące, że z roku na rok do konkursu zgłasza się coraz więcej uczestników, którzy zaskakują nas swoją wiedzą o naszym mieście, ale i o województwie łódzkim. I wyjdźmy dalej, dziś właśnie odbył się kolejny Festyn Integracyjny, tym razem we współpracy z partnerem spoza Łodzi. Festyn pełen wzruszeń, podczas którego mieliśmy szczęście być obdarowanym talentami artystów (również niepełnosprawnych). Jak ocenia Pani działania w tym właśnie kierunku? Jest taka potrzeba? Oczywiście, jest to wręcz konieczność. Uczymy się siebie nawzajem, przełamujemy bariery, wstyd, lęk, otwieramy się na osoby sprawne inaczej i wzajemnie. Osoby niepełnosprawne są stałymi uczestnikami naszych wydarzeń, z czego jesteśmy dumni. Dostarczają nam wielu wzruszeń, ale i zmuszają do refleksji nad własnym zachowaniem, życiem, celami do których dążymy. Mając okazję uczestniczyć w kilku spotkaniach organizowanych przez Stow. IRP wiem, że skupia ono wspaniałych artystów łódzkiej sceny, ludzi, którzy dzielą się z nami tym, co najlepsze. Skąd te relacje, skąd Wasza przyjaźń, której owocem są kolejne wspólne wydarzenia? Proszę choć w kilku słowach opowiedzieć nam o nich. Jako, że jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni, z inicjatywy pana Janusza Gusta powołaliśmy przy stowarzyszeniu pierwszy w Polsce wolontariat artystyczny. Dzięki temu znani, lubiani, ale często zapomniani artyści goszczą u nas nie tylko w imprezach plenerowych, ale i kameralnych, tj. Dzień Kobiet, Dzień Dziecka, Dzień Matki, Wigilia. Włączamy się również do imprez organizowanych przez Rady Osiedla Łodzi, jak i szkół oraz organizacji pozarządowych Łodzi i Województwa Łódzkiego. Stowarzyszenie, jak już wiemy, współpracuje w Łodzi ale i poza Łodzią, czy to stąd właśnie zrodził się pomysł uczestnictwa w Krajowej Sieci Obszarów Wiejskich? Co daje państwu członkostwo w sieci? Nie wiem czy był to pomysł. Po prostu właściwa interpretacja realiów społecznych. W działaniach na rzecz rozwoju demokratycznego państwa uczestniczyć muszą mieszkańcy miast i wsi. Jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Możemy nie tylko uczyć się od siebie, możemy realizować wspólne projekty i w miarę swoich możliwości pomagać sobie. Członkostwo w sieci uwiarygodniło nasze zamiary względem przyszłych partnerów z terenów wiejskich. Efektem jest dynamicznie rozwijająca się współpraca z partnerami reprezentującymi region łódzki. Jakie zatem plany na najbliższe miesiące? Jest ich nie mało. Obecnie trwają kolonie letnie dla dzieci z województwa łódzkiego, które zorganizowaliśmy w Dąbrowie nad Czarną, dla 52 dzieci w wieku 7-13 lat. Przed nami wyłonienie grupy dzieci do programu „Zaprzyjaźnij się z przyrodą”; uczestnictwo w dożynkach. Następnie, od września, będziemy realizować Program PEAD, wydając paczki żywnościowe; przeprowadzać we wrześniu i grudniu zbiórki żywności w łódzkich hipermarketach, przygotowywać imprezę Mikołajkową i Wigilijną, w międzyczasie pisząc projekty i oferty w celu pozyskania funduszy. Mam nadzieję, że w końcu szczęście nam dopisze. Na koniec roku gościć będziemy grupę młodzieży belgijskiej, która uczestniczyć będzie w TEATRALIACH 2012. To drugie takie wydarzenie w Łodzi organizowane przez nas przy udziale naszych partnerów z Belgii. Czego Pani życzyć Pani Prezes? Czy może przekornie tego, by rok miał więcej niż 12 miesięcy? Oj tak .... i aby doba miała 48 godzin, ponadto siły i jeszcze większej determinacji w podejmowanych działaniach. I tego właśnie życzę. A jak Pani odpoczywa? Czynnie, najlepiej gotując lub piekąc smaczne potrawy, ciasta dla mojej wnusi. I na koniec, jedno, stałe pytanie: jeśli herbata, to jaka? Zielona, najlepiej liściasta. Pani Prezes, niech państwa wspaniała praca na rzecz Łodzian będzie pełna satysfakcji i radości. Dziękuję bardzo za rozmowę. Dziękuje i serdecznie wszystkich pozdrawiam.