Kamerun - Radoœæ z dowodów to¿samoœci
Transkrypt
Kamerun - Radoœæ z dowodów to¿samoœci
Radość z dowodów toŜsamości Ndingtire, 27.04.1995 Kamerun JuŜ prawie mija dwadzieścia lat od czasu, gdy wyruszyłem na misje do Kamerunu Północnego. Sam nie wiem, jak ten czas szybko upłynął. Pisałem juŜ kiedyś do „Misyjnych Dróg”, ale było to bardzo dawno, przed dziesięciu laty. Dzisiaj czynię to po raz drugi. Dwadzieścia lat temu wszystko wydawało się inne, ciekawsze. Wtedy miałem z pewnością o wiele więcej tematów „pod pióro”. Dzisiaj wszystko wydaje mi się takie zwyczajne, powszednie, codzienny zwykły misjonarski trud. Ewangelizację utrudnia nam tu przede wszystkim wielka niesprawiedliwość społeczna, analfabetyzm, deptanie podstawowych praw człowieka i wielki strach przed władzą sprawowaną przez wodzów muzułmańskich. By im się skuteczniej przeciwstawić, załoŜyliśmy cztery lata temu na naszej misji Komitet „Sprawiedliwość i Pokój”, biorący w obronę konkretnych ludzi, mieszkańców wiosek, wykorzystywanych i krzywdzonych w sposób urągający wszystkiemu. Interweniujemy często u władz państwowych, najczęściej bez skutku. Bardzo wielu pokrzywdzonych boi się dochodzić sprawiedliwości. Boją się udać na policję, złoŜyć skargę w sądzie państwowym, gdyŜ nie posiadają Ŝadnych dokumentów. Wobec prawa oni po prostu nie istnieją. W takiej sytuacji znajduje się większość mieszkańców Alantika-Faro. Ci właśnie „nieobecni” są w pierwszej kolejności ofiarami rabunków, gwałtów i wyzyskiwania przez lokalnych wodzów. Zabiera się im bez skrupułów kozy, owce, byki i ostatnie worki prosa. Dlatego teŜ postanowiliśmy zacząć naszą pomoc dla tych ludzi od starania się o dokumenty toŜsamości dla nich. Dokumenty toŜsamości wydaje się w tym regionie w mieście Poli odległym o ok. 100 km od Gór Alantika. Procedura wymaga podania, kilku świadków, zdjęć itp., w sumie są to koszta (w tym podróŜy) wysokie. Po naszym przedstawieniu sytuacji komisarz policji z Poli postanowił zmienić nieco procedurę wydawania dokumentów i przychylić się do naszej prośby: całe przygotowanie (przesłuchanie świadków, zdjęcia, kserokopie) naleŜało do nas, on natomiast zobowiązał się przybyć do Ndingtire, sprawdzić sporządzone przez nas dokumentacje i wydać na miejscu dokumenty toŜsamości. Koszta wydania jednego dokumentu obniŜyliśmy w ten sposób do 3000 FCFA (1,5 zł). Wieść o tym obiegła wiele wiosek. Zgłosiły się do nas tłumy. Nie chcąc naduŜywać zaufania komisarza policji musieliśmy ograniczać się do ludzi znanych nam osobiście (wielu przybyszów z Nigerii i uchodźców z Czadu pragnie mieć dokumenty kameruńskie, nie mając formalnie do nich prawa). Inną trudnością było przesłuchanie świadków i sporządzenie dokładnych danych, czyli strona techniczna przedsięwzięcia. 1 marca, w dniu przybycia komisarza policji i dwóch towarzyszących mu sekretarzy, zjawiło się u nas 230 wybranych uprzednio osób, by dopełnić formalności. Niektórzy szli 40 km pieszo. Z radością zostawiali swoje odciski palców na dokumentach. Dowód osobisty oznaczał dla nich naprawdę wiele. Niektórzy mieli łzy na twarzach. Piszę o tym drobnym wydarzeniu z codziennego Ŝycia naszej misji, gdyŜ mówi ono wiele o warunkach, w których Ŝyjemy, panującej tutaj praworządności itp. Jeśli obecny komisarz policji nie zostanie przeniesiony, niebawem pomoŜemy teŜ innym. Polecamy się Waszym modlitwom. Rolek Adam OMI