Pobierz w pdf - Extrastory

Transkrypt

Pobierz w pdf - Extrastory
Czekając
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Fiona
Zostawiam link do tego utworu http://www.youtube.com/watch?v=rVWh1k4DCXg i gorąco
polecam czytanie tekstu z tą piosenką w tle.
Monika wróciła zmęczona z pracy, dzisiaj znowu było mnóstwo klientów, ledwo znalazła
czas, aby dwa razy wyjść na papierosa i wypić herbatę. W piątki wszystkie knajpy są
najbardziej „obrodzone” ludźmi. Przy tak dużym ruchu, często zastanawiała się, gdzie jest
ten cholerny kryzys? Przecież kupienie pizzy na obiad dla całej rodziny to koszt około
pięćdziesięciu złotych. Za tyle, to można zrobić dwa duże, klasyczne, polskie obiady –
schabowy z ziemniakami i surówką. Logicznym wydawał jej się taki wypad raz na jakiś czas.
Monika jednak znała rodziny, gdzie pizza była serwowana co drugi dzień. Ciekawe, czy to z
lenistwa czy raczej chęci pokazania, że jestem człowiekiem, którego na to stać. Nasze
narodowe – zastaw się a postaw się. Zresztą – co ją to tak naprawdę obchodzi dlaczego
ludzie tak często jedzą pizze? Sama miała jej powyżej uszu, bo pracując w pizzerii zwykle
był to jej obiad – ostatnimi czasy też śniadanie i kolacja. Nie miała dla kogo gotować, dla
siebie nie miała czasu (nie chciała?), ogólnie nie bardzo przejmowała się tym co je.
Natomiast wszystko inne przejmowało ją bardzo. Wychodząc z uniwersytetu z dyplomem
magistra, wierzyła głęboko w to, że zmieni świat. Wmówili jej, że ma milion praw, niewiele
obowiązków i ciągle powinna o coś walczyć: nową Polskę, asfalt na wsi, swoje prawa do
bycia godną kobietą, żoną, matką. Szkoda, że przy okazji nie powiedzieli, że nikt nie będzie
się interesował jej „zmianami świata”, że ogólnie większość będzie miała twoje zdanie w
dupie i jedyne co możesz sobie realnie wywalczyć to, choć też nie zawsze, święty spokój.
Więc gdy opuściła mury uniwersytetu i zaczęło się prawdziwe życie, kontakt z
rzeczywistością okazał się być jak zderzenie Titanica z górą lodową – zaczęła szukać pracy.
Przeszła przez etap mejlowego aplikowania o różne stanowiska – tych emaili tak naprawdę
nikt nie czytał. Kolejny etap – chodzenie po firmach był chyba jeszcze gorszy niż pierwszy.
Będąc w pełni świadoma swojej wartości, zawsze była dumna z rubryki „wykształcenie” w
CV. Pracodawcy dali jej do zrozumienia, że dla nich ważniejsza jest rubryka „doświadczenie”
– u niej pusto. Bo co miała tam wpisać? Że przez dwa lata była kelnerką w barze a rok
opiekowała się dzieckiem? Nijak to się miało do finansów, którymi chciała się zajmować.
Chodziła więc od korporacji do korporacji, z tygodnia na tydzień obniżając pułap zarobków
Strona: 1/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
ale przede wszystkim pułap szacunku do samej siebie. Po trzech latach dorywczego
dorabiania gdziekolwiek i coraz głębszej depresji załapała się do nowo otwartej pizzerii w
Legionowie pod Warszawą. Dostała umowę o pracę więc starczało na tyle, aby wynająć
małe mieszkanie, powoli odkładać na starość ale przede wszystkim być obok niego.
Monika zaparzyła sobie herbatę, przykryła się kocem i od razu Luna wskoczyła jej na
kolana. Luna była najwierniejszym kotem, który przeżył z nią wszystkie przeprowadzki,
cierpliwie znosił jej depresję i jakby wyczuwała, kiedy może zabiegać o chwile czułości a
kiedy powinna schodzić Monice z drogi. Monika znowu rozmyślała czy dobrze robi
mieszkając gdzie mieszka i trzymając się tej pracy. Bo tak naprawdę, nie wyczerpała
jeszcze wszystkich możliwości, aby znaleźć pracę w zawodzie. Faktycznie, w Warszawie, w
branży finansowej rynek okazał się zapchany, ale Polska to nie jest przecież tylko stolica.
Mogłaby próbować swoich sił w innych miastach, przede wszystkim w Toruniu, w którym
skończyła studia, ale przecież wtedy straciłaby kontakt… „Lady, hear me tonight, cause my
fealing is…”. Z przemyśleń wyrwał ją dzwoniący telefon, zrezygnowana spojrzała na
wyświetlacz, po czym za chwilę sama do siebie się sztucznie uśmiechnęła aby w słuchawce
było słychać radość.
- Cześć Monika. Co robisz dzisiaj wieczorem? Iza przygotowała jakiegoś kurczaka z
warzywami, pierwszy raz pichci takie rzeczy, byłoby świetnie jakbyś wpadła do nas i
powiedziała, czy to się do czegokolwiek nadaje.
- Bartek, to będzie trzeci raz w tym tygodniu, jak będę się u was karmić, nie sądzisz, że to
trochę za często? – Monika starała się brzmieć naturalnie i wesoło. „Że też on zawsze musi
zadzwonić w tak nieodpowiedniej chwili.” – pomyślała.
- Kobieto, o czym Ty mówisz? Znając Ciebie miałabyś dzisiaj znowu na kolację pizzę,
ewentualnie parówki, zgadza się? – Monika spojrzała na stolik obok fotela - pizza i parówki.
Westchnęła.
- Będę za godzinę, no może trochę więcej. Dopiero co weszłam do domu, szybki prysznic i
jadę.
- Masz pół godziny. Kręcę się po Legionowie, bo musiałem złożyć zamówienia u dostawców.
Spiesz się – i się rozłączył. Monika widziała przed oczami ten jego uroczo szyderczy uśmiech,
bo kolejny raz postawił ją przed faktem dokonanym, gdzie nie miała możliwości wykręcić się
ze spotkania.
Prysznic był jak zwykle najkrótszą czynnością, którą musiała wykonać przed wyjściem z
domu, większy problem był ze znalezieniem odpowiedniego ubrania. Wieczny kłopot „nie
mam czego na siebie założyć” - skończył się tak jak zwykle: klasyczny biały t-shirt, spodnie
rurki i czerwone szpilki. W takim stroju czuła się najpewniej. Trochę tuszu, lekko podkreśliła
usta czerwoną szminką, ulubione perfumy Calvina Kleina i w tym samym momencie
usłyszała dzwonek do drzwi. Bartek stał uśmiechnięty jakby wygrał przynajmniej milion
dolarów w totka.
- Gotowa?
- Chwila, nie mogę znaleźć mojej ulubionej marynarki, znowu gdzieś ją wsadziłam! –
krzyknęła Monika ze swojej sypialni, a Bartek, jeszcze bardziej rozradowany, odpowiedział:
Strona: 2/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Monia, wisi na wieszaku w przedpokoju, chodź już.
- No dobra, jeszcze tylko spakuję torebkę! – krzyknęła z pokoju.
Monika zawsze, zanim spotykała się z Bartkiem face to face, potrzebowała kilku sekund,
aby uspokoić trochę szybsze bicie serca, delikatne drżenie rąk ale przede wszystkim po to,
żeby poprzestawiać i poukładać w głowie, niezmienne od kilku lat, fakty. Wyszła mu
naprzeciw, zadowolona w duchu z coraz krótszego czasu na opanowanie nerwów. Kątem
oka spojrzała w lustro – wyglądała dobrze, siłownia pozwalała zachować sylwetkę, którą za
wszelką cenę próbowała popsuć pizza.
- Cześć Bartek – już pewnym krokiem podeszła do przyjaciela, dała mu buziaka w policzek i
uśmiechnęła się szeroko – Co ta Twoja Iza znowu wymyśliła? Poza tym dzisiaj piątek, nie
chcieliście gdzieś wyjść razem? Randka we trójkę nie będzie zbyt romantyczna.
- Moja Droga, już tak długo namawiam was obie na ten trójkąt a wy ciągle jesteście oporne
– odpowiedział ciągle szczerzący się Bartek, choć Monika celowała szpilką w jego tyłek.
- Skarbie, lata lecą a Ty nic a nic nie mądrzejesz.
Wyszli z Moniki mieszkania i oboje uśmiechnięci wsiedli do samochodu pochłonięci rozmową.
Po czterdziestu minutach dotarli na ul. Bruna i weszli do mieszkania Izy i Bartka. W
powietrzu było czuć niesamowity zapach dopiekającego się kurczaka. Monika
zdecydowanym krokiem weszła do kuchni, przyjrzeć się wyczynom przyjaciółki a Bartek
skierował się do salonu. Słychać było, że serdecznie się z kimś wita.
- Cześć Kochana. Ja nie wiem co ty masz z tym gotowaniem. A jeszcze bardziej nie
rozumiem dlaczego zawsze wszystkiego mam próbować ja? Wiesz jakim jestem
beztalenciem kulinarnym, ledwo dodatki do pizzy rozpoznaje.
- Monika, przestań pieprzyć. Obie dobrze wiemy, że nikt tak dobrze nie doprawia jak ty a dla
Bartka kurczak z rożna i kaszanka to jedno i to samo – obie wybuchnęły serdecznym
śmiechem i przywitały się buziakiem w policzek.
- W ogóle Monia to jest taka sprawa. Kolacja będzie dzisiaj we czwórkę, Bartek zaprosił
kolegę z pracy, Tomka. Bardzo fajny, miły chłopak. Mamy plan później skoczyć gdzieś
potańczyć, piszesz się na to prawda?
Iza miała tak samo zawadiacki uśmiech jak jej chłopak i widać było, że to wszystko od
początku było ukartowane. Monika jeszcze próbowała protestować:
- Iza! Miliony razy was prosiłam – żadnego swatania. Jeszcze nigdy nie wyszło to ani mi, ani
wam na dobre. Nie szukam faceta, wiesz, że jest mi bardzo dobrze tak jak jest. Sam się
znajdzie.
Iza kręciła się po kuchni, udając, że wcale jej nie słucha. Przygotowywała kurczaka do
podania na stół a Monika produkowała się dalej.
- Nie pójdę z wami do żadnego klubu. Jestem zmęczona po pracy. Nie mam ochoty być miła
przez cały wieczór, udawać, że obchodzi mnie jego życie i zainteresowania. Iza, czy Ty mnie
w ogóle słuchasz?!
Pani domu kręciła się w kuchni, zupełnie nie zważając na komentarze Moniki. Wszystko już
Strona: 3/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
było gotowe, wystarczyło podać na stół. Iza chciała wychodzić z kuchni, przyjaciółka stanęła
w drzwiach:
- Nie wyjdziesz, dopóki nie wyjaśnisz mi o co w tym wszystkim chodzi.
- Monika, szkoda kurczaka, zobacz jaki apetyczny, wszyscy jesteśmy głodni.
- Iza, przysięgam, że cię znienawidzę, zniszczę tego pięknego kurczaka, podpalę twój
samochód, a na koniec napiszę na drzwiach – tu mieszka największa zołza w Warszawie! –
wkurzenie na twarzy Moniki z jej absurdalnymi pomysłami zemsty spowodowały jeszcze
większy uśmiech u Izy. Stanęła blisko Moniki twarzy i powiedziała do ucha:
- Zobacz, czy w ogóle jest w twoim typie. Potem będziemy myśleć co dalej.
Monika przez chwile zastanawiała się, czy może jednak najlepszym rozwiązaniem nie
byłoby zwyczajne pójście do domu. Iza chyba pomyślała o tym samym, bo stanęła za
przyjaciółką i wbijając jej tacę z kurczakiem w plecy, zaprowadziła do salonu.
Panowie zawzięcie dyskutowali na temat ostatniej przegranej Polaków w Lidze Światowej,
nawet nie zauważyli, jak dziewczyny przyszły z kolacją. Iza zabawnie próbowała postawić
tacę z kolacją na głowie swojego mężczyzny:
- Kochanie, ghym…
- Ach tak! Tomku, poznaj przyjaciółkę tego domu, drugą kobietę, po mojej Izie, za którą bym
poszedł w ogień – Monikę. Moniko, oto Tomek, mniejszy przyjaciel domu za to nieoceniony
kolega z pracy – Bartek z nieustającym uśmiechem przyglądał się tym dwojgu, aby
zobaczyć ich pierwszą reakcję.
Monika wychodząc z kuchni była wściekła ale teraz musiała robić dobrą minę do złej gry.
Uśmiechnęła się:
- Cześć Tomek, nie wiem jak Ty, ale ja nie miałam pojęcia o spotkaniu we czwórkę, więc
chyba zostaliśmy przez tych dwoje oszukani – patrzyła na jego reakcję. Zauważyła, że
chłopak jest trochę spięty.
- Witaj. Mnie też Bartek nie raczył uprzedzić o kolacji w szerszym gronie ale postaram się,
za wszelką cenę, być cały wieczór czarująco zabawny, żeby oszustwo okazało się przyjemne
– odwzajemnił uśmiech. Iza niepostrzeżenie mrugnęła do Moniki i zasiedli wszyscy do stołu.
Faktycznie, Tomek sypał żartami jak magik zającami z kapelusza. Był niewiele starszy od
Moniki, szarmancki, miał wyważone poczucie humoru i strasznie sympatyczny wyraz twarzy.
Bartek zaopatrzył gości w wyborne wino do kolacji, które rozluźniło członków spotkania. Po
zjedzeniu wyśmienitego kurczaka, Bartek rzucił propozycję wyjścia do klubu, o której Iza
mówiła w kuchni:
- Moi drodzy, pojedli, popili, czas na zabawę! Nie jesteśmy jeszcze na tyle starzy, żebyśmy
musieli spędzać piątkowe wieczory z piwem przed telewizorem, co wy na to?
- To świetny pomysł! – jak z armaty wypaliła Iza.
- Popieram inicjatywę, nie pamiętam, kiedy ostatnio tańczyłem – odparł Tomasz i wszyscy
skierowali wzrok na Monikę. Wino spowodowało, że Monika się przyjemnie rozluźniła, kolega
Strona: 4/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Bartka okazał się być bardzo miłym facetem:
- Czemu nie? Też dawno nie tańczyłam.
Zamówili taksówkę, która była na miejscu już po kilkudziesięciu minutach. Wybrali się do
klubu, w którym bywali często, jeszcze za czasów studenckich. Zresztą właśnie „na tańcach”
Bartek poznał Izę, z Moniką natomiast znali się już od liceum. Mimo, że studiowali w innych
miastach, to mieli świetny kontakt. Stale się odwiedzali, chodzili razem na imprezy, do kina,
mogli na sobie polegać. Którejś soboty, właśnie w tym klubie oboje poznali Izę. Była z
grupką przyjaciół, Monika sama namawiała Bartka, aby do niej podszedł bo widziała, że
wpadła mu w oko. Od tamtej pory są parą pięć lat, w przyszłym roku planują ślub a Monika
oczywiście, jako dobra dusza ich związku, ma być świadkową ceremonii.
Tak naprawdę nie wiedziała, kiedy go pokochała. Może już wtedy, gdy w liceum, czasem
ukradkiem, trzymali się za ręce i skradali sobie całusy jak byli pijani? Albo podczas
studenckich imprez, niezależnie czy bawili się w jego mieście czy jej, gdy spali w jednym
łóżku, tak po prostu w siebie wtuleni, bo było im zimno w tych pieprzonych akademikach?
Czy może wtedy, jak poznał Izę, bo zrozumiała, że jednak będzie musiała się nim dzielić?
Nigdy o tym nie rozmawiali, zresztą nie było o czym – ich znajomość, była dla nich jak
powietrze, nie było możliwości funkcjonowania bez niej. Gdy kiedyś zaczęli rozmawiać o
jakimś tak ustatkowaniu się, to padła propozycja – pół żartem, pół serio, że jak do
trzydziestki nikogo sobie nie znajdą to biorą ślub, tak po prostu. Ale potem pojawiła się Iza,
którą Monika Bartkowi tak naprawdę znalazła. Dla niej było oczywistym, że Bartek będzie
zawsze, bez względu na fakt posiadania dziewczyny. Jednak najbardziej na jej uczucia
wpłynęło jedno, przypadkowe zdarzenie.
Trzy lata temu, świeżo po skończeniu studiów, miała wypadek samochodowy pod Toruniem
– jechała do rodziców, aby pochwalić się tyle co zdobytym dyplomem. Nie wiedziała, że w
domu na nią czeka przyjęcie-niespodzianka, na którym między innymi, byli Bartek z Izą.
Gdy policja zadzwoniła, aby powiadomić rodzinę co się wydarzyło, Bartek bez słowa
zapakował rodziców Moniki do auta i natychmiast przyjechał do szpitala. Monika wyszła z
tego cało, z niewielką liczbą obrażeń jak na taki poważny wypadek – miała złamaną prawą
rękę w trzech miejscach, kilka siniaków na nogach i zadrapania na twarzy. I właśnie wtedy
Bartek wszystkim się zajął, stanął na wysokości zadania, ale z dystansem. Przesiedział z nią
ponad tydzień – najpierw w szpitalu, potem w jej mieszkaniu. Był troskliwy, uroczy,
rozmawiali o wszystkim, niby jak dawniej ale doskonale słyszała wszystkie telefony
wykonane do Izy, w których tłumaczył jej stan Moniki i zapewniał, że tęskni, bardzo kocha i
nie długo wraca.
Tak, wtedy nabrała pewności, że poetycko spierdoliła coś, co mogło być jej szczęściem na
całe życie.
Siedząc na przednim siedzeniu w taksówce, lekko podchmielona, stwierdziła, że mimo
tragicznie romantycznych uczuć, nie będzie się źle bawić. Tomek wydawał się być miłym
facetem, potańczy, upije się stosownie do sytuacji i zadowolona z siebie wróci do Luny.
Niestety przeliczyła swoje możliwości. Mniej więcej po dwóch godzinach, odkąd weszła do
Strona: 5/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
klubu, doprowadziła się do takiego stanu nietrzeźwości, w którym stanowczo ktoś ją musiał
odtransportować do domu. Próbowała jeszcze trochę tańczyć, ale z minuty na minutę czuła
się coraz gorzej, nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Postanowiła, że zadzwoni po taksówkę,
najwyżej będzie szorować czyjąś tapicerkę, ale musi jak najszybciej trafić do swojego łóżka i
łazienki. Próbowała wyjść z klubu niezauważona, jednak jej kocie ruchy okazały się być
widoczne dla całego świata. Bartek zorientował się co się dzieje, porozumiewawczo spojrzał
na Izę i popędził, za Moniką, do wyjścia. Siedziała na krawężniku z głową opartą na
kolanach. Zauważyła, że Bartek ją obserwuje:
- Przepraszam… - przyjaciel usiadł obok niej i popatrzył się na nią z pobłażliwością.
- Monika, każdemu może zdarzyć się taka sytuacja. Szkoda tylko, że upiłaś się tak szybko,
nawet nie dałaś szansy Tomkowi, żeby Cię lepiej poznał.
- Bartek, ja wiem, ja po prostu… - mówienie nie było w tym momencie najlepszym
rozwiązaniem, Monika bała się odgórnej eksplozji.
Ale za chwilę przyjechała taksówka. Chłopak zerwał się z krawężnika, podszedł do Moniki,
złapał ją za biodra i podniósł do góry. Mogła sama dojść do auta i marzyła, żeby ta żałosna
sytuacja jak najszybciej się skończyła.
Dojechali pod jej blok. Bartek wysiadł z nią, żeby sprawdzić czy poradzi sobie w dotarciu do
domu , więc chciał zaprowadzić ją do mieszkania. Monika pod wpływem chwili, alkoholu,
wszystkich uczuć, które się w niej gotowały od tylu już lat, zatrzymała Bartka, spojrzała mu
głęboko w oczy i namiętnie go pocałowała. Bartek przez chwile odwzajemnił pocałunek, po
czym zorientował się co robi, odsunął się od Moniki:
- Monika, co Ty… - powstała chwila niezręcznego milczenia, po czym Bartek odwrócił się od
niej i wsiadł do taksówki.
Stała kompletnie zdezorientowana i pijana na parkingu. Wiał lekki, chłodny wiatr, który ją
„trzeźwił”. „Co ja sobie myślałam? Dlaczego to zrobiłam?” – myślała. Wolno wczłapała się
do mieszkania, próbując pozbierać myśli i zastanowić się nad swoją beznadziejną sytuacją.
Będąc pod drzwiami swojego mieszkania, już doskonale wiedziała co musi zrobić. Weszła do
kuchni. Znalazła pełną butelkę wódki. Odnalazła gdzieś komputer. Zalewając się coraz
większą ilością alkoholu i łez śpiewała po cichu, będąc coraz bardziej przekonaną, że tak już
będzie zawsze… „I will wait for you, even though you're with another girl…”
Strona: 6/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty