Nowotwory - leczenie naturalne bez magii i mitów

Transkrypt

Nowotwory - leczenie naturalne bez magii i mitów
Artykuł pobrano ze strony eioba.pl
Nowotwory - leczenie naturalne bez magii i mitów
Mimo szerokiego rozwoju farmakoterapii nie radzimy sobie skutecznie z leczeniem większości chorób
przewlekłych. Ich występowanie wzrasta lawinowo i dotyka coraz to młodszych pacjentów. Powoli
zmierzamy do ideału populacji pracującej na rzecz koncernów farmaceutycznych i towarzystw
ubezpieczeniowych, która powinna leczyć się niemal od momentu poczęcia i umierać w roku przejścia
na emeryturę.
Wszechobecne reklamy wmawiają nam, że na wszystko znajdzie się jakaś tabletka, a producenci tzw.
suplementów czarują, że mają jedną tabletkę na wszystko. Najwięcej zamieszania robią „cudowne”
naturalne leki przeciwnowotworowe.
Wynika to z potrzeb rynku – liczba zachorowań na nowotwory stale wzrasta, zaś lęk przed zachorowaniem
paraliżuje coraz szersze kręgi społeczeństw. Według danych Międzynarodowej Unii Walki z Rakiem „… wzrastająca
liczba zachorowań na nowotwory złośliwe jest problemem całej Europy. Statystyki są alarmujące: w 2004 r.
odnotowano prawie 3 miliony nowych zachorowań i 1,7 tys. zgonów z powodu raka. Mimo przeznaczania coraz
większych środków na badania, wiedza o przyczynach tej choroby jest wciąż niewystarczająca, by prowadzić
skuteczną profilaktykę i terapię …”
Popyt na nowotworowe antidota jest więc zrozumiały. Są to najczęściej pojedyncze zioła lub mieszanki ziołowe,
często o egzotycznym pochodzeniu, sprzedawane po absurdalnie wysokich cenach w tzw. systemie sprzedaży
bezpośredniej, zwanej też sprzedażą sieciową, czyli po prostu poprzez domokrążnych handlarzy. Zioła te, co
prawda nie mają bezpośredniego wpływu na niszczenie komórek nowotworowych, ale korzystnie oddziałują na
czynność przewodu pokarmowego, nie szkodzą, a ich koszt uruchamia u chorego dodatkowe efekty
„psychoterapeutyczne”. Nie oznacza to jednak, że w leczeniu tak dramatycznie przebiegających schorzeń, jak
nowotwory nie ma miejsca na leczenie naturalne. Przeciwnie, naturalne leczenie powinno towarzyszyć choremu w
czasie chemio i radioterapii, a także po jej zakończeniu. Żeby to lepiej zrozumieć trzeba wyjaśnić, skąd się biorą
nowotwory i jak dochodzi do choroby nowotworowej.
Jak powstaje nowotwór?
Współczesna wiedza medyczna nie pozwala jednoznacznie ustalić przyczyny powstawania chorób nowotworowych.
Nie wiemy, dlaczego tkanka zaczyna odnawiać się w formie guza, który rozrasta się w sposób niepohamowany.
Znamy jednakże istotne mechanizmy, w jakich dochodzi do tworzenia się zmian nowotworowych. Otóż,
współcześnie uważa się, że komórki nowotworowe powstają w wyniku mutacji nośników informacji genetycznej,
kwasów dezoksyrybonukleinowych, skrótem nazywanych DNA. Pod wpływem takiej mutacji komórka określonej
tkanki przeistacza się w słabo zróżnicowaną, szybko namnażającą się komórkę nowotworową. Mnożąc się taka
komórka buduje masę guza nowotworowego, który niewiele przypomina tkankę, z której się wywodzi.
Wśród czynników odpowiedzialnych za powstawanie mutacji najważniejszy udział ma ją wolne rodniki tlenowe,
określane skrótem WRT. Mianem wolnego rodnika, określamy atom lub cząsteczkę zawierającą przynajmniej jeden
niesparowany elektron. Wolny rodnik jest tworem niestabilnym i wysoce reaktywnym. Posiada zdolność
przyłączania elektronu z otaczających go cząsteczek, co często wiąże się ze zmianą własności biochemicznych tej
cząsteczki. Najczęściej mamy do czynienia z wolnymi rodnikami zawierającymi w swej budowie tlen. Są to cząstki
bardzo nietrwałe, często istniejące jedynie przez drobny ułamek sekundy, ale ten drobny ułamek z powodzeniem
wystarcza, aby doprowadzić do rozległych zniszczeń struktury komórek, w tym również struktury DNA, co inicjuje
mutacje.
Wolne rodniki tlenowe wytwarzane są stale w niewielkich ilościach przez wszystkie komórki naszego organizmu. Są
one jednak szybko unieczynniane przez nasz własny, czyli endogenny system antyoksydantów, zwanych inaczej
wymiataczami wolnych rodników. Oczywiście sprawność tego systemu nie jest jednakowa u każdego człowieka i
prawdopodobnie dziedziczy się z pokolenia na pokolenie. Ponadto, ulega ona „zużyciu” wraz z postępującym
starzeniem organizmu. Oznacza to, że ludzie młodzi rzadziej ulegają wolnorodnikowymi uszkodzeniom niż osoby
starsze, czyli, że ryzyko wystąpienia u nich nowotworów jest mniejsze. I rzeczywiście, statystyki medyczne
wykazują znacznie wyższą zapadalność na choroby nowotworowe po 50 roku życia.
Wiemy już, że nowotwory powstają w wyniku mutacji naszych własnych komórek tkankowych i że za powstawanie
tych mutacji odpowiedzialne są wolne rodniki tlenowe. Wiemy również, że endogenne antyoksydanty dezaktywują
powstające WRT i w ten sposób chronią nasze tkanki przed ich uszkadzającym wpływem. Ryzyko (R) wystąpienia
mutacji nowotworowych jest więc wprost proporcjonalne do ilości wolnych rodników (WRT) i odwrotnie
proporcjonalne do aktywności endogennej obrony antyoksydacyjnej (WWRT).
Gdyby wielkości te dały się mierzyć, to ich zależność przedstawiałby wzór:
R = WRT / WWRT
Innymi słowy, zagrożenie rozwojem nowotworu powstaje wówczas, gdy ilość wytwarzanych wolnych rodników
tlenowych przekracza możliwości obrony antyoksydacyjnej. Dzieje się tak wtedy, gdy w organizmie toczą się
przewlekłe procesy zapalne, którym towarzyszy destrukcja tkanek, ponieważ wolne rodniki uwalniane są w dużych
ilościach podczas rozpadu komórek. Im większe jest uszkodzenie, tym większa ilość wolnych rodników uwalniana
jest do otaczającego środowiska.
Wielkie uszkodzenia tkanek spowodowane na przykład przez promienie gamma powodują uwalnianie ogromnych
ilości tych rodników, są więc obarczone szczególnie wysokim ryzykiem powstania nowotworu. Smutne obserwacje
historii wybuchów nuklearnych doskonale ilustrują to zjawisko. Należy też pamiętać, że duże ilości rodników
powstają podczas palenia papierosów.
Istotnym ogniwem generującym wolne rodniki tlenowe jest również destrukcja mikroflory jelit. W warunkach
prawidłowych mikroflorę jelit tworzą symbiotyczne bakterie, które stoją na straży nie tylko zdrowej przemiany
materii i procesów trawienia, ale także prawidłowej aktywności układu obronnego i odnowy komórek. Stan taki
nazywamy eubiozą jelitową. Zabijanie tych symbiotycznych drobnoustrojów, - a zdarza się to często, na przykład
poprzez zażywanie leków, albo zjadanie żywności zawierającej chemię spożywczą – nie tylko generuje kolejne
porcje wolnych rodników, ale również umożliwia kolonizację jelit przez drobnoustroje nieprawidłowe.
Stan, w którym przewód pokarmowy zasiedlają takie niewłaściwe bakterie nazywamy dysbiozą. Dysbiotyczne
bakterie nie tylko wywołują lokalne procesy zapalne ściany jelit, co generuje kolejne porcje wolnych rodników, ale
również wpływają hamująco na przeciwnowotworową aktywność naszego układu obronnego Ilustruje to Rys. 1
Rys. 1
Mechanizmy powstawanie zmian nowotworowych
Kolor czerwony – drogi sprzyjające powstawaniu komórek nowotworowych
Kolor zielony – endogenne drogi obrony przed powstawaniem komórek nowotworowych
Jak widać na Rys. 1 dysbioza jelit ma istotny udział w powstawaniu mutacji nowotworowych. Niestety we
współczesnym świecie jest powszechnie występującą dolegliwością. Jest ona wynikiem nieprawidłowego żywienia
oraz przewlekle zażywanych leków.
Szczególny udział w tworzeniu dysbiotycznej flory jelit ma polipragmazja, czyli równoczesne stosowanie kilku
leków. Dysbioza niekorzystnie wpływa na przeciwnowotworową aktywność układu obronnego, który jest
najważniejszym elementem naszej obrony przed powstawaniem nowotworów. Mutacje nowotworowe zdarzają się
również u ludzi zdrowych, są one jednak rzadsze, a co najważniejsze natychmiast lokalizowane i niszczone przez
komórki układu obronnego. Ilustruje to Rys. 2
Rys. 2
Naturalne mechanizmy obrony przed powstawaniem mutacji nowotworowych u ludzi zdrowych.
Kolor czerwony – drogi sprzyjające powstawaniu komórek nowotworowych
Kolor zielony –drogi obrony przed powstawaniem komórek nowotworowych
Odpowiednia strategia odpowiedzi układu obronnego jest w dużym stopniu zależna od obecności prawidłowej, czyli
eubiotycznej flory jelit. Zniszczenie tej flory prowadzi do zaburzeń odpowiedzi immunologicznej, co może się
wyrażać nie tylko rozwojem alergii albo chorób przewlekłych, ale także rozwojem nowotworów.
Warto w tym miejscu podkreślić rolę stresu. Okazuje się, że stres upośledza komórkową fazę odpowiedzi obronnej,
a więc tę, która jest zaangażowana w rozpoznawanie i niszczenie komórek nowotworowych. Można, więc
powiedzieć, że długo trwający stres stwarza warunki do rozwoju nowotworów.
Obniżoną aktywność układu immunologicznego obserwujemy w procesie starzenia się organizmu. Koreluje to
wyraźnie z zapadalnością na choroby nowotworowe, która jest znacznie częstsza u osób starszych. Również chorzy
przewlekle leczeni immunosupresyjnie są potencjalnie bardzo zagrożeni rozwojem choroby nowotworowej.
Reasumując należy zapamiętać, że ryzyko rozwoju nowotworu zależy od: A – puli wolnych rodników B – sprawności
bariery antyoksydacyjnej C – sprawności bariery immunologicznej
Gdyby parametry można było zmierzyć, to ich zależność ilustrowałby wzór:
R = A / ( B*C)
Gdzie R oznacza ryzyko rozwoju nowotworu.
Blaski i cienie onkoterapii
Idealnym sposobem leczenia nowotworów byłby lek wybiórczo niszczący wyłącznie komórki nowotworowe,
nienaruszający jednocześnie równowagi biologicznej chorego. Takie działanie wykazuje jedynie nasz własny układ
immunologiczny. Niestety jego sprawność w tym zakresie w nowotworach jest bardzo ograniczona. W przeciwnym
przypadku nie doszłoby przecież do rozwoju choroby. Na szczęście taka możliwość, kiedy pełną mocą nagle włącza
się do niszczenia nowotworu nasz własny układ obronny potencjalnie istnieje i opisywana jest w medycynie jako
„cudowne” wyleczenie. Zdarza się to jednak niesłychanie rzadko. Chorzy są więc skazani na chemioterapię i
radioterapię, które są obarczone bardzo niekorzystnymi objawami ubocznymi.
W klinikach onkologicznych wcale nierzadko zdarza się, że pacjent nie przeżywa toksycznych dla jego organizmu
procedur terapeutycznych, albo, że procedurę taką trzeba przerwać ze względu na pogarszający się stan ogólny
chorego. Nie ma jednak na to rady, bo tylko ten sposób leczenia jest w stanie zniszczyć komórki nowotworowe.
Pojawia się, więc pytanie, czy można poprawić tolerancję chorego wobec onkoterapii i czy będzie to miało wpływ
na wyniki leczenia przeciwnowotworowego.
Rys.3
Efekty biologiczne chemioterapii i radioterapii.
Kolor czerwony – drogi sprzyjające powstawaniu komórek nowotworowych
Kolor zielony –drogi hamowania rozwoju komórek nowotworowych
Rys.3 pokazuje wyraźnie, że onkoterapia obok niszczenia komórek nowotworowych stwarza warunki sprzyjające
powstawaniu dalszych mutacji . Komórki nowotworowe rozpadające się w trakcie leczenia uwalniają ogromne ilości
wolnych rodników. Ponadto leki przeciwnowotworowe potężnie nasilają dysbiozę, ponieważ niszczą nie tylko tkankę
nowotworu, ale również inne szybko namnażające się komórki, do których należą też bakterie jelitowe. Dodatkowo
działają hamująco na sprawność układu immunologicznego.
Każda onkoterapia jest, więc obarczona sporym ryzykiem wznowy procesów nowotworzenia.
Leczenie naturalne bez magii i mitów.
Procesy chemio i radioterapii zawsze stwarzają zagrożenie poważnymi konsekwencjami objawów ubocznych.
Okazuje się jednak, że można je znacznie zmniejszyć. Wystarczy połączyć onkoterapię z leczeniem naturalnym.
Osobiście uważam, że tam właśnie w leczeniu nowotworów znajduje się miejsce dla naturalnej medycyny. Nie
warto się oszukiwać. Nie ma żadnych cudownych ziół ani uniwersalnych tabletek z mikroelementami, które
niszczyłyby komórki nowotworowe. Takie zadanie mogą wypełnić jedynie prowadzone w klinikach onkologicznych
procedury terapeutyczne. Nie znaczy to jednak, że naturalna medycyna nie ma znaczenia w leczeniu nowotworów.
Rys.4 przedstawia biologiczne efekty zastosowania leków naturalnych u chorych poddanych onkoterapii.
Rys.4
Biologiczne efekty zastosowania ziół, probiotyków i właściwego żywienia u chorych poddanych onkoterapii.
Kolor czerwony – drogi sprzyjające powstawaniu komórek nowotworowych
Kolor zielony – drogi hamowania rozwoju komórek nowotworowych
Proszę zwrócić uwagę, że wprowadzenie odpowiednio dobranych mieszanek ziołowych, posiłków i probiotyków
znacznie ogranicza niebezpieczną pulę wolnych rodników i dysbiozę jelit oraz aktywuje naturalną obronę
immunologiczną. Mimo, że leki naturalne nie niszczą komórek nowotworowych, to stwarzają warunki do bardziej
skutecznej onkoterapii. W konsekwencji takiego współdziałania efekt onkoterapii jest lepszy, a proces leczenia
bardziej bezpieczny.
Zioła
Rośliny lecznicze dzięki zawartości łatwo przyswajalnych witamin, soli mineralnych, rozpuszczalnej krzemionki
oddziałują na nasz organizm niezwykle szeroko. Poprawiają przemianę materii, ułatwiają usuwanie szkód
wyrządzonych przez choroby, odbudowują prawidłową strukturę narządów i tkanek naszego organizmu. Zawarte w
nich związki hamujące rozwój bakterii chorobotwórczych i grzybów nie niszczą zamieszkujących nasz organizm
pożytecznych drobnoustrojów. Innymi słowy nie naruszają one prawidłowego ekosystemu mikroflory jelitowej, a
wręcz przeciwnie przywracają w nim zaburzoną równowagę. Co więcej, są one niezwykle bogatym źródłem
wymiataczy wolnych rodników, przez co bardzo istotnie wzmacniają antyoksydacyjną obronę organizmu, co ma
szczególne znaczenie w chorobach nowotworowych.
Ich przeciwwolnorodnikowa aktywność nie koliduje z leczeniem przeciwnowotworowym, co mogłoby się wydarzyć,
gdyby zastosować wysokie dawki izolowanych antyoksydantów, które są dostępne w postaci tabletek. Należy
wiedzieć, że część wolnorodnikowej puli jest wykorzystana do niszczenia komórek nowotworowych. Nadmierna
podaż izolowanych antyoksydantów mogłaby więc niekorzystnie wpłynąć na przeciwnowotworowy efekt
chemioterapii.
W przypadku roślin leczniczych takiego niebezpieczeństwa nie ma, co więcej synergistyczne oddziaływanie
wszystkich zawartych w nich związków mineralnych, witamin i mikroelementów działa regenerująco na organizm i
w sposób naturalny, a nie sztuczny, podnosi sprawność obrony antyoksydacyjnej.
Rośliny lecznicze stosujemy w postaci mieszanek ziołowych, z których dla celów leczniczych przyrządzamy odwary.
Ja posługuję się mieszankami o własnej recepturze. I tak, w dniu chemioterapii zalecam stosowanie mieszanek nr 1
i nr 6 zmieszanych w proporcji 1:1. W pozostałych dniach pomiędzy kolejnymi pulsami chemioterapii należy
zastosować mieszanki nr 1 i nr 10, również pomieszane w proporcji 1:1. Po ostrej fazie leczenia i proponuję
mieszanki nr 2 i nr 10, także pomieszane w proporcji 1:1.
Wbrew utartym opiniom odwary ziołowe powinny być indywidualnie dostosowane do naszego smaku. Jeżeli nam
smakują, to ich działanie jest dużo silniejsze. Obrzydliwie gorzkie mikstury powstają na ogół ze źle
skomponowanych mieszanek ziołowych.
Odwary uzyskujemy poprzez zalanie łyżki uprzednio wymieszanych ziół ok. 1 litrem zimnej wody. Dodajemy
ulubione, świeże owoce. Następnie gotujemy kompot z ziołami. Po zagotowaniu ogrzewamy na tzw. wolnym ogniu
przez około 10 minut. Potem przykrywamy pokrywką i pozostawiamy w cieple na kolejne 10 minut. Tak
przygotowany odwar odcedzamy i dosładzamy do smaku miodem. Jeżeli wydaje się nam zbyt gorzki, to dodatkowo
zakwaszamy sokiem z cytryny i ponownie dosładzamy. Pijemy ciepły w kilku porcjach w ciągu dnia. Najwygodniej
jest przechowywać go w termosie. Można przygotować od razu porcję na dwa dni, ponieważ zioła chronią nasz
kompot przed szybką fermentacją.
Probiotyki
Są to leki, składające się z żywych mikroorganizmów, które w organizmie gospodarza przywracając równowagę w
zamieszkującej przewód pokarmowy florze. Ponieważ dysbioza polega właśnie na nieprawidłowej kolonizacji jelita
przez drobnoustroje, które w nim zwykle nie występują lub znajdują się w niewielkich ilościach podawanie
probiotyków należy uznać za przyczynowe leczenie dysbiozy.
Na naszym rynku istnieją preparaty zawierające pałeczki kwasu mlekowego pod nazwami handlowymi Lakcid,
Laktobif i Trilac oraz preparat zawierający drożdże ze szczepu Sacharomyces boulardii pod nazwą handlową
Enterol. Grzyby Sacharomyces boulardii łatwo się implantując, w krótkim czasie ograniczają namnażanie się
bakterii beztlenowych i drożdży z gatunku Monilla albicans. Drożdżaki te są oporne na działanie większości
stosowanych leków. Łatwo się domyślić, że po każdorazowym pulsie cytostatyków dochodzi do szybkiego
rozprzestrzeniania się ich kolonii, a szkody przez niewyrządzane powodują stałe pogłębianie się dysbiozy.
Pałeczki kwasu mlekowego, które w warunkach prawidłowych obficie zasiedlają jelita łatwo ulegają zniszczeniu. To
właśnie w pozostałej po nich niszy ekologicznej implantują się bakterie chorobotwórcze oraz grzyby.
Szczególne spustoszenie wśród kolonii pałeczek kwasu mlekowego wywołuje onkoterapia, dlatego należy
wprowadzić do diety probiotyki. Ich dobroczynne działanie jest bardzo szerokie i pokrywa się z działaniem
symbiotycznej flory jelit. Po pierwsze, probiotyki ułatwiają trawienie poprzez rozkładanie błonnika roślinnego oraz
aktywnie w uczestniczą w wytwarzaniu witamin, co korzystnie wpływa na procesy przemiany materii. Po drugie
podnoszą odporność naszego organizmu na zakażenia, aktywują i jednocześnie regulują odpowiedź
immunologiczną, co może mieć wpływ na wzmacnianie własnej przeciwnowotworowej obrony immunologicznej.
Ponadto chronią przed zakażeniami jelitowymi i regenerują zniszczony nabłonek jelit.
Warto podkreślić, że nie wykazują przy tym żadnych objawów ubocznych i doskonale nadają się do długotrwałego
leczenia.
W okresie leczenia przeciwnowotworowego należy zażywać codzienną dawkę dwóch probiotyków – Enterol i
Beneflorę. Wybrałam je ze względu na własne doświadczenie w probiotykoterapii. Enterol dodany do probiotyku
zapewnia naturalną osłonę przeciw namnażaniu się grzybów drożdżakowatych i bakterii beztlenowych w świetle
przewodu pokarmowego. Można, oczywiście zastąpić je innymi, zgodnie z doświadczeniem chorego. Ważne jest
tylko, żeby wykazywały podobne działanie.
Po zakończeniu chemio i radioterapii należy kontynuować leczenie probiotykiem zawierającym symbiotyczne
bakterie jelitowe jeszcze, przez co najmniej 5 lat. Leczenie to po upływie roku można prowadzić z okresowymi
przerwami – na przykład 1 x w miesiącu.
Probiotykoterapia jest również znakomitym sposobem przeciwnowotworowej prewencji dla osób potencjalnie
narażonych na chorobę nowotworową.
Do grupy czynników ryzyka rozwoju nowotworu zaliczamy przede wszystkim:
tych, u których istnieje dziedziczne obciążenie nowotworami
przewlekłą farmakoterapię, niezależnie od jej przyczyny
stosowanie antykoncepcji hormonalnej lub leków hormonozastępczych
przewlekły smutek i stres
obecność łagodnych guzów nowotworowych
starszy wiek
Dziedziczne obciążenie chorobami nowotworowymi i obecność łagodnych guzów nowotworowych może sugerować
mniejszą sprawność genetycznie uwarunkowanej, endogennej obrony antyoksydacyjnej, a także nabyte lub
wrodzone upośledzenie układu immunologicznego w rozpoznawaniu i niszczeniu mutacji nowotworowych.
Przewlekła farmakoterapia, leki antykoncepcyjne i hormonozastępcze prowadzą do dysbiozy jelit i wzmożonego
wytwarzania wolnych rodników. Wtórnie też wpływają na zmniejszoną „czujność” układu immunologicznego w
wykrywaniu mutacji nowotworowych. Podobnie oddziałuje przewlekły smutek i stres. W procesie starzenia się
organizmu zarówno bariera antyoksydacyjny, jak i immunologiczna ulegają znacznemu osłabieniu, a proces ten
pogłębia się wraz z wiekiem. Powstają wówczas warunki sprzyjające przetrwaniu mutacji nowotworowych i
rozwojowi nowotworów.
Reasumując należy pamiętać, że proces odbudowy zniszczonej flory jelit wymaga czasu, ponieważ pośrednio wiąże
się z odbudową zniszczonego przez dysbiozę nabłonka jelitowego. Intensywne, nieprzerwane leczenie probiotykami
musi, więc być relatywnie długie i trwać, co najmniej 1 rok. Zawsze powinno mu towarzyszyć właściwe żywienie, a
w początkowym okresie stosowanie ziół.
Żywienie
Rys. 5
Efekty biologiczne naturalnego leczenia w zapobieganiu rozwoju nowotworów.
Kolor czerwony – drogi sprzyjające powstawaniu komórek nowotworowych
Kolor zielony – drogi hamowania rozwoju komórek nowotworowych
Rys.5 ilustruje naturalne sposoby profilaktyki przeciwnowotworowej. Widzimy na nim, w jaki sposób podtrzymują
one eubiozę flory jelit i zapobiegają rozwojowi dysbiozy i nowotworów nawet u osób potencjalnie zagrożonych
rozwojem zmian nowotworowych. Ważnym i nieodłącznym elementem naturalnego leczenia jest zawsze żywienie.
Dotyczy to również chorób nowotworowych.
Rys. 5 pokazuje, jak ważny wpływ na właściwą odnowę organizmu, ograniczanie puli wolnych rodników i skład flory
jelit ma pożywienie.
Wszyscy wiemy, że to, co zjadamy dostarcza nam zarówno energii, jak i substratów niezbędnych do czynności i
budowy całego organizmu. W stanach zagrożenia zdrowia należy, więc zwrócić szczególną uwagę na jakość i rodzaj
posiłków. Zawsze powinny one być dostosowane do możliwości trawiennych układu pokarmowego w danej chwili.
Bardzo wyraźnie widzimy to w leczeniu chorób nowotworowych.
W okresie konsolidacji leczenia (podczas i tuż po chemio i radioterapii), kiedy flora jelit ulega wielkim destrukcjom i
mimo stosowania probiotyków nie jest prawidłowa należy spożywać pokarmy wartościowe energetycznie i
budulcowo, które jednocześnie będą wpływać korzystnie na odbudowę nabłonka jelit. Po pierwsze ograniczamy do
minimum wszelkie surowe warzywa i owoce. Wynika to niedoboru symbiotycznej flory jelitowej, która uległa
zniszczeniu podczas onkoterapii. Brak jest więc bakterii trawiących błonnik roślinny, którego nadmierna podaż
mogłaby w tej sytuacji wywołać wzdęcia i bóle brzucha.
Warzywa należy więc podawać w postaci gotowanej na parze, lub duszonej, co pozwoli im zachować właściwości
antyoksydacyjne, tak potrzebne choremu. Do warzyw należy podać łatwo strawne ziarna zbóż. Przy dużych
zaburzeniach trawienia najlepszy będzie ryż.
Przy doborze warzyw także należy się kierować zawartością błonnika. Z oczywistych względów chory lepiej się
będzie czuł po marchewce albo buraczkach niż po kapuście, fasoli czy kalafiorze. Pamiętajmy też o odpowiedniej
podaży naturalnych tłuszczów – masła albo oleju – dzięki którym posiłki dostarczą choremu koniecznych kalorii i
będą bogate w rozpuszczalne w tłuszczach witaminy.
Nie wymaga chyba dodatkowego komentarza uwaga, iż wszystkie potrawy powinny być wolne od chemii
spożywczej. Oznacza to, że należy je przygotowywać samemu ze świeżych, naturalnych produktów. W Polsce
świeże warzywa i owoce są na szczęście powszechnie dostępne. Nie szukamy żadnych egzotycznych frykasów.
Najlepiej będą nam służyły te, które u nas rosną i do których nasz układ trawienny jest przyzwyczajony.
Pierwszoplanowe miejsce w jadłospisie muszą stanowić zupy. Pamiętajmy, że zupa jest odwarem z przypraw i
warzyw skomponowanych jako „włoszczyzna”, który sam w sobie jest niezwykle wartościowym lekiem roślinnym.
Zupa musi zawierać tłuszcz, nie może za to być doprawiana żadnymi modnymi vegetami, ziarenkami smaku czy
kostkami rosołowymi i innymi podobnymi dodatkami. W tych “wzbogacaczach smaku” znajduje się bowiem
glutaminian sodu, który niekorzystnie oddziałuje na przewód pokarmowy.
Zupy przyrządzamy na mięsie lub po wegetariańsku. Nie jest to szczególnie istotne. Ważne jest, żeby odwar
zawierał pełną włoszczyznę, tak jak się przyrządza rosół. Ze względu na unikanie wszelkich źródeł chemii
spożywczej i innych toksyn nie zjadamy drobiu pochodzącego z wielkoprzemysłowych ferm (indyk też jest drobiem)
ani sklepowych wędlin. Możemy bezpiecznie zjadać jedynie drób ekologiczny i wędliny pochodzące z ekologicznych
masarni lub własnej produkcji. Mięso jednakże nie powinno stanowić więcej niż 10% zjadanych produktów.
W gruncie rzeczy, w ostrej fazie leczenia bardziej wskazana jest dieta wegetariańska. Niezwykle wartościowym
źródłem białka są jajka, którymi w tych przypadka warto zastąpić mięso. W Wielkiej Brytanii w wybranych
ośrodkach hospicyjnych stosuje się taki sposób żywienia i daje on lepsze wyniki terapeutyczne niż dieta obfitująca
w białko zwierzęce.
Zawsze jednak należy pamiętać, że:
Sposób żywienia musi w pierwszej kolejności uwzględniać możliwości trawienne chorego
Wszystkie posiłki powinny być ciepłe, w ilości i częstotliwości dostosowanej do potrzeb chorego.
W komponowaniu jadłospisu należy uwzględniać „smaki” chorego. Każdy organizm sam wie, czego mu w
danej chwili najbardziej potrzeba.
Między posiłkami należy popijać w niewielkich ilościach bardzo gorącą, gotowaną wodę z dodatkiem liści
mięty, najlepiej świeżej (zimą można hodować roślinę w doniczce).
Koniecznym dodatkiem do żywienia jest popijanie odwaru z ziół, o czym pisałam wcześniej i codzienna podaż
probiotyków.
Moim zdaniem najlepsze wyniki daje mieszanka ziół 1+10 w połączeniu z Beneflorą i Enterolem.
Po zakończeniu ostrej fazy leczenia, kiedy stan chorego ulega poprawie rozszerzamy jadłospis, stopniowo
powracając do normalnego żywienia. Nadal stosujemy probiotyki, ale tym razem wystarczy sama Beneflora, a
mieszanki ziołowe zamieniamy na 2+10. Dalej obowiązuje zasada nie stosowania żadnej chemii spożywczej i
popijania gorącej, gotowanej wody, do której nie musimy już dodawać mięty.
W komponowaniu jadłospisu zwracamy uwagę na wartości antyoksydacyjne zjadanych roślin i dodawanych
przypraw. Oczywiście najlepiej jest często powtarzać takie, u których wartość ta jest najwyższa. Należą do nich
między innymi kalafior, brokuły i brukselka – pod warunkiem, że są gotowane na parze, oraz rozmaryn, którym
warto wzbogacać zupy i wszelkie potrawy.
Dla ułatwienia, w tabeli 1 przedstawiam właściwości antyoksydacyjne wybranych roślin przyprawowych.
Tabela 1
Właściwości antyoksydacyjne wybranych przypraw roślinnych (wg Halliwell i in, 1995)
Doskonałym źródłem wymiataczy wolnych rodników jest dobrej jakości zielona herbata oraz soki z aronii, czarnej
porzeczki i żurawin.
Zadbać o duszę i ciało
Podsumowując należy podkreślić, że właściwe żywienie, okresowa podaż probiotyków i odwarów ziołowych
stanowią zarówno potrzebne choremu uzupełnienie chemio i radioterapii jak i konieczną profilaktykę
przeciwnowotworową w okresie, co najmniej 5 lat po ustąpieniu objawów choroby i ułatwiają całkowite wyleczenie.
Ważnym elementem rehabilitacji i zapobiegania wznowie choroby jest ruch i poprawa stanu emocjonalnego
pacjenta. Pamiętamy, że stres niekorzystnie wpływa na aktywność naszego układu obronnego. Warto więc
zainwestować w przyszłe zdrowie poprzez odpowiednią psychoterapię. Jest to jeden z powodów, dla których mój
gabinet lekarski jest gabinetem lekarsko-psychologicznym. Równoległa terapia medyczna i psychologiczna
przynosi pacjentom ogromne korzyści.
Wśród rozmaitych mniej lub bardziej modnych form ruchu najprostszą i najbardziej skuteczną jest rytmiczny,
zwyczajny marsz. Najlepiej wędrować po lesie, albo parkach na dystansie, co najmniej 10 km dziennie. Zimą można
wykorzystać w tym celu narty biegowe.
Już teraz na stronie Naturalnej Medycyny znajdziecie państwo ciekawe oferty takiego aktywnego wypoczynku,
dodatkowo połączone z Hatha jogą, warsztatami psychologicznymi i innymi atrakcjami.
Na zakończenie chciałabym zaapelować do wszystkich, którzy cierpią, bądź cierpieli powodu nowotworów i do tych
także, którzy tej choroby się obawiają. Nie ma chorób jednoznacznie nieuleczalnych. Organizm człowieka posiada
ogromny potencjał samonaprawy i samoleczenia. Wystarczy stworzyć mu warunki do zaistnienia. Na tym polega
podstawowe zadanie naturalnej medycyny.
dr Bożena Ryczkowska
Autor: Bożena Ryczkowska
Przedruk ze strony:
http://www.naturalnamedycyna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=191&Itemid=84
Artykuł pobrano ze strony eioba.pl