Zabytkowa kopalnia płynnego metalu
Transkrypt
Zabytkowa kopalnia płynnego metalu
Zabytkowa kopalnia płynnego metalu Utworzono: czwartek, 10 listopada 2005 Zabytkowa kopalnia płynnego metalu Kopalnia w słoweńskiej Idriji to jedno z niewielu miejsce w Europie, gdzie wydobywano rtęć. Oprócz hiszpańskiej Almaden, był to najstarszy zakład tego typu na naszym kontynencie. Dziś już rtęci się tam nie pozyskuje, ale kopalnia – a przy tym i miasteczko – żyje dalej i ma się całkiem dobrze. Tyle tylko, że zyski czerpie teraz z turystów, którzy przyjeżdżają tu tłumnie każdego dnia. Idrija to małe, prowincjonalne miasteczko położone na zachodzie Słowenii. Żeby się tu dostać, trzeba odbić z głównej trasy prowadzącej z Lubljany w kierunku wybrzeża na wysokości miejscowości Logatec i wjechać w wysokie góry. Wąska i kręta droga prowadzi do wyrzeźbionej przez rzekę Idrjicę doliny, na dnie której znajduje się miasteczko. To właśnie tu przez blisko 500 lat miejscowi górnicy wydobywali spod ziemi rtęć, jeden z najcenniejszych, ale także jeden z najbardziej niebezpiecznych dla zdrowia metali. 500 lat historii Idrija to najstarsza górnicza osada w Słowenii. Miasteczko znajduje się na uskoku dwóch płyt tektonicznych i to właśnie dzięki temu miejscowe ziemie bogate są w różnorakie rudy i minerały. W miejscowych skałach najwięcej jest rtęci. Złoża „płynnego srebra”, jak często określa się ten metal, odkryto tu już w 1490 r. Rok później powstała kopalnia, wokół której szybko zaczęły wyrastać górnicze domostwa, a mała z początku osada, szybko rozrosła się w spore miasteczko. Powstawały sklepy, kościół oraz liczne domy robotnicze. Do Idriji zaczęli ściągać górnicy z całej Europy. Kopalnia prosperowała na tyle dobrze, że w swoim czasie wydobywano tu 13 proc. światowej produkcji rtęci, a wokół niej z czasem wytworzył się spory ośrodek myśli naukowej i technicznej. Na przestrzeni wieków prowadzono tu bowiem badania geologiczne i chemiczne oraz testowano możliwości użycia nowego sprzętu. W trakcie 500-letniej historii zakład niejednokrotnie zamieniał właściciela – władali nim Austriacy, Francuzi i Włosi, by ostatecznie trafić pod opiekę Jugosławii. Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku zaprzestano wydobycia, bo było po prostu nieopłacalne. Ale nikt nie myślał, żeby kopalnię zlikwidować. Od razu przystąpiono bowiem do przerabiania jej w górniczy skansen. Tradycja zobowiązuje Mimo że od zamknięcia kopalni minęło już sporo lat, wjeżdżając do Idriji nikt nie ma złudzeń, z czego żyło to miasto. Przybyłych witają kopalniane szyby, a w miasteczku na każdym kroku akcentowana jest górnicza przeszłość. Niemal każdy dom przyozdobiony jest górniczymi emblematami, pełno tu pomników przedstawiających górników. Nawet uliczne latarnie przypominają stare karbidówki. Co ciekawe, w dalszym ciągu kultywowane są tu górnicze tradycje, w dalszym ciągu z powodzeniem funkcjonuje miejscowa orkiestra, a raz do roku, 26 czerwca, odbywa się ogromna parada i festyn, upamiętniająca, że w tym dniu, przed laty odkryto tu złoża rtęci. Górniczy skansen zamiast kopalni W samym centrum położony jest Antonijev Rov, czyli Szyb Antoniego. To miejsce, gdzie zaczyna się 1,5-godzinna przechadzka po podziemiach miejscowej kopalni. Miejsce z zewnątrz w niczym jednak nie przypomina kopalnianego budynku – wygląda raczej jak okazała willa. Dopiero po przekroczeniu progu okazuje się, że z wnętrza prowadzi do podziemi kopalni długa na kilkaset metrów sztolnia. Zanim jednak wejdzie się w podziemia, odbywa się inscenizowana odprawa na szychtę, która ma miejsce w jednym z muzealnych pomieszczeń. Całość wygląda jak przed laty – odliczane są nazwiska, obowiązkowo trzeba włożyć kask i robocze ubranie. Przed wejściem w podziemia wszyscy oglądają jeszcze multimedialny pokaz, poświęcony historii miejscowej kopalni i o tym, jak bardzo niebezpieczna dla organizmu jest rtęć. Można się z niego dowiedzieć, że kontakt z oparami tego metalu wywoływał spustoszenie w organizmach miejscowych górników, którzy często cierpieli na różnego rodzaju zatrucia, powodujące konwulsje, a nawet na choroby psychiczne. Srećno – słoweńskie „Szczęść Boże” Z budynku do podziemi kopalni prowadzi sztolnia upadowa. Przed wejściem do niej, nad wielkimi żelaznymi drzwiami widnieje napis Srećno. Przewodnik wyjaśnia, że tym słowem żegnali się tutejsi górnicy przed zejściem na szychtę. Po przejściu kilkuset metrów dochodzi się do podziemnej kaplicy, gdzie przed laty górnicy modlili się przed pracą u stóp figury świętej Barbary. Po wyjściu z kaplicy idzie się dalej krętymi chodnikami i stromymi schodami, prowadzącymi jakieś 150 metrów pod ziemię. Na ścianach rozmieszczono podświetlane szybki. Za nimi widać rtęć. Przewodnik wyjaśnia, w jakich postaciach występuje, jak się ją wydobywało. Idąc dalej co chwilę napotyka się zainscenizowane scenki z życia górników, prezentujące róże rodzaje prac. Podziemia urządzono tak, by pokazać, jak wyglądała praca górnika na przestrzeni wieków. Im dalej w głąb, tym nowocześniejsze techniki i zabezpieczenia. Wstęp do kopalni kosztuje 6 euro, a jej zwiedzanie zajmuje ok. 2 godzin. Jarosław Tondos