2012.03.27 GazetaPrawna
Transkrypt
2012.03.27 GazetaPrawna
Dziennik Gazeta Prawna, 27 marca 2012 nr 61 (3199) B11 gazetaprawna.pl P R AW O Samorządy poniosą koszty internetowych rejestrów adresowych Bazy danych, które gminy opracowały już wcześniej, mogą być niekompatybilne z kraj0wym rejestrem Filip Konopko [email protected] Dodatkowe obciążenie urzędników lub zakup programu informatycznego do prowadzenia rejestrów adresowych. Taką alternatywę zostawia gminom rząd w związku z rozporządzeniem w sprawie ewidencji miejscowości, ulic i adresów. Koniec z papierowymi archiwami czy tabelkami robionymi w Excelu. Każda z blisko 2,5 tys. gmin będzie musiała prowadzić ewidencję adresową w formie elektronicznej i udostępniać ją za pośrednictwem Państwowego Rejestru Granic (PRG) na stronie Geoportal.gov.pl. Nowe wymagania względem gmin nakładają znowelizowane prawo geodezyjne i kartograficzne (Dz.U. z 2010 r. nr 193, poz. 1287), ustawa o infrastrukturze informacji przestrzennej (Dz.U. z 2010 r. nr 76, poz. 489) oraz rozporzą- dzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie ewidencji miejscowości, ulic i adresów (Dz.U. z 2012 r., poz. 125). Zgodnie z tym ostatnim samorządowcy mają na „cyfrową rewolucję” czas do lutego 2013 roku. Kwestia kompatybilności Na rewolucji mają zyskać obywatele i przedsiębiorcy, którym cyfrowa baza danych ułatwi dostęp do informacji i przyśpieszy załatwianie urzędowych spraw. Ale jak każda rewolucja, ta także nie obejdzie się bez ofiar. Według ekspertów i samych samorządowców poniosą ją właśnie gminy. I to mimo że Główny Urząd Geodezji i Kartografii (GUGiK) przygotowuje właśnie w ramach programu TERYT 2 komputerową aplikację „Ewidencja Miast, Ulic i Adresów”, z której samorządy będą mogły korzystać nieodpłatnie. Prototyp został już przedstawiony przedstawicielom 15 gmin. – My wszystko tworzymy papierowo, dlatego jesteśmy chętni do współpracy z GUGiK i korzystania z ich aplikacji – mówią urzędnicy z Mielca, ale gdzie indziej entuzjazm jest mniejszy. – Gorzej z wielkimi miastami, które są dość dobrze zinformatyzowane, jak właśnie Kraków – mówi Piotr Kochański, kierownik referatu nazewnictwa ulic i numeracji nieruchomości w tamtejszym ratuszu. – Wdrażamy program cyfrowy od 20 lat. Wszystko mamy powiązane z systemem rejestracji pism, powstaje więc kwestia kompatybilności tych systemów – tłumaczy Kochański. Bazy danych, które będą eksportowane do PRG, muszą być w formacie GML, a samorządy, które rozpoczęły proces informatyzacji urzędów dużo wcześniej, korzystają z różnych typów zapisu danych. – Oczywiście wątpliwości są, ale jeszcze żaden eksperymentalny transfer danych nie został dokonany, więc na razie możemy tylko teoretyzować – mówi Jarosław Zawadzki z wydziału katastru miejskiego w Poznaniu. Twórcy oprogramowania zapewniają z reguły opiekę autorską, w ramach której reagują też na zmiany w prawie, ale czasami samorządy będą musiały za taką aktu- Samorządy padają ofiarą najbardziej bzdurnych pomysłów urzędów centralnych Ukryte koszty GUGiK oferuje pierwszy import danych w innym formacie niż GML na swój koszt, ale nie ma przy tym gwarancji, że będzie w 100 proc. pozbawiony błędów. – Trzeba się zastanowić, czy tańsze będzie skorzystanie z darmowego systemu oferowanego przez GUGiK i prowadzenie dwóch rejestrów równolegle, czy zlecenie wykonania nakładki na nasz system, która zepnie oba systemy – słyszymy w Krakowie. alizację zapłacić nawet kilkadziesiąt tys. zł. – Duże miasta, jak Kraków czy Warszawa, nie będą z aplikacji GUGiK korzystać, bo ich systemy ewidencji adresów są zintegrowane z podatkami, ewidencją ludności itp. Aplikacja jest raczej dla małych i bardzo biednych gmin, gdzie wydanie nawet 500 zł jest kłopotem – ocenia Zbigniew Malinowski z firmy Geo-System, która wdrożyła informatyczne systemy ewidencji adresów w ponad 200 gminach w Polsce. Jak wskazuje choć GUGiK oferuje darmowy program, to w ocenie skutków regulacji zapisano, że średnie koszty wdrożenia rozporządzenia wyniosą średnio 5 tys. zł na gminę. Rzeczywiste koszty są więc ukryte. Bzdurne pomysły – Oferując darmowy program, nie mówi się, że trzeba jeszcze przenieść do niego dane z archiwów. W małych gminach ewidencja adresów stanowi tylko 1/10 obowiązków wyznaczonego urzędnika. Jeśli każemy mu teraz przenosić numerację adresową, która wskutek zaszłości historycznych często jest fatalna, to albo nie zostanie to zrobione dobrze, albo odbędzie się kosztem innych obowiązków – uważa Zbigniew Malinowski. GUGiK co prawda obiecał przekazać gminom dane, które ma w posiadaniu, tylko że gminy i tak powinny je zweryfikować. Bo w praktyce centralne bazy danych różnią się od tego, co jest w gminach w ok. 20 proc. – To praca dla wielu firm i instytucji na lata. Nie ma czarodzieja, który tak szybko z archiwów papierowych zrobiłby bazę numeryczną – puentuje ekspert. Ale są i dosadniejsze komentarze. – My musimy zmaksymalizować informację w przestrzeni, tak by każdy listonosz czy karetka wiedział, gdzie ma trafić – mówi urzędnik z dużego miasta, zastrzegając anonimowość. – Tymczasem państwo za pomocą tego systemu, ale rękami samorządów chce sobie zrobić ogólnokrajową inwenturę budynków. I teraz musimy nadawać numery porządkowe każdemu obiektowi, w którym ludzie przebywają powyżej 12 godzin: np. każdej z dziesiątek hal fabrycznych. Zawsze to samorządy padają ofiarą najbardziej bzdurnych pomysłów urzędów centralnych. Podstawa prawna Rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie ewidencji miejscowości, ulic i adresów (Dz.U. z 2012 r., poz. 125). PISALIŚMY O TYM Geoportal wskaże, gdzie znajdziesz komendanta, burmistrza i leśnika – DGP nr 57/2012. www.prawo.gazetaprawna.pl Zarzuty, których nie zgłosiła strona, nie liczą się Orzeczenie Anna Krzyżanowska [email protected] Sąd nie może zmniejszyć wysokości kary umownej, jeśli nie żąda tego strona – wynika z orzeczenia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Orzekał on w sprawie spółki z o.o., która zawarła z osobami fizycznymi, posiadającymi kilka lokali gastronomicznych, umowę o współpracy. Miała ona polegać na sprzedaży, reklamie oraz promocji produktów spółki w punktach gastronomicznych z zachowaniem zasady wyłączności: prowadzący lokale zobowiązali się, że nie zawrą umów o podobnym charakterze z podmiotami konkurencyjnymi wobec spółki. Złamanie warunków umowy chociażby w jednym z lokali oznaczało niewywiązanie się z zawartego kontraktu. Karę umowną za naruszenie tych zobowiązań ustalono na 150 tys. zł. Miarkowanie bez żądania Po podpisaniu umowy zasada wyłączności została jednak złamana, w związku z czym spółka wezwała swoich kontrahentów do wypłaty rekompensaty. Sąd okręgowy, do którego złożyła pozew w reakcji na brak zapłaty kary umownej, zasądził na jej rzecz jedynie 5 tys. zł. Uznał bowiem, iż wysokość ustalonej w umowie kwoty kary umownej była rażąco wysoka i należało ją zmniejszyć. Od orzeczenia powódka złożyła apelację, wskazując na liczne błędy, jakich podczas procedowania dopuścił się sąd pierwszej instancji. Wskazała m.in., że sąd błędnie zastosował art. 484 par. 2 k.c. i dokonał miarkowania kary umownej w sytuacji, gdy pozwani w toku postępowania nawet tego nie żądali (wnioskowali jedynie o oddalenie powództwa). Profesjonaliści Skład orzekający sądu apelacyjnego, któremu przewodniczył sędzia Adam Jewgraf, zgodził się w pełni z argumentami skarżącej i zasądził na jej rzecz 145 tys. zł. W uzasadnieniu wyroku wskazał, iż rozpatrywana sprawa jest sprawą gospodarczą, w której pozwani, w sprzeciwie od nakazu zapłaty, powinni przedstawić wszystkie okoliczności faktyczne i dowody na poparcie swojego stanowiska, pod rygorem utraty prawa do powoływania się na nie w toku postępowania. A niezłożenie przez nich wniosku o zmniejszenie wysokości kary umownej uniemożliwiało sądowi okręgowemu korektę wysokości dochodzonej przez spółkę kwoty. „Tym bardziej zatem brak jest uzasadnionych podstaw, aby pozwanym, reprezentowanym w niniejszej sprawie przez profesjonalnego pełnomocnika, przypisywać żądania czy zarzuty, których nie wyrazili w toku trwającego procesu” – czytamy w uzasadnieniu wyroku. PROMOCJA Instytut Badań Edukacyjnych zaprasza na konferencję Właściwi ludzie na właściwych miejscach Praktyka zarządzania kompetencjami w firmach Zapraszamy specjalistów, menedżerów i ekspertów zarządzania kapitałem ludzkim oraz doradców zawodowych. PRZEDSTAWIMY WYNIKI PIERWSZEGO W POLSCE BADANIA NT. ZARZĄDZANIA ZASOBAMI LUDZKIMI W OPARCIU O KOMPETENCJE W PRZEDSIĘBIORSTWACH: ▪ CV i co dalej? W jaki sposób firmy sprawdzają kompetencje kandydatów do pracy? ▪ Czy polscy pracodawcy potrafią zweryfikować i ocenić realne umiejętności pracowników? ▪ Jak znaleźć właściwą osobę na właściwe miejsce? ▪ Dobre praktyki na przykładzie 5 największych firm. W badaniu wzięło udział około tysiąca przedstawicieli średnich i dużych przedsiębiorstw działających na terenie Polski. Konferencja odbędzie się 30 marca 2012 r. o godz. 11.00 w hotelu Radisson Blu Sobieski (pl. Zawiszy 1) w Warszawie. Udział w konferencji jest bezpłatny. Zgłoszenia można dokonać do 26 marca br. za pośrednictwem formularza rejestracyjnego na stronie www.kwalifikacje.edu.pl Liczba miejsc jest ograniczona. O wynikach zgłoszenia poinformujemy po zamknięciu rejestracji. Kontakt w sprawach organizacyjnych: [email protected], tel. kom. 507 012 629 Konferencja organizowana jest w ramach projektu „Opracowanie założeń merytorycznych i instytucjonalnych wdrażania Krajowych Ram Kwalifikacji oraz Krajowego Rejestru Kwalifikacji dla uczenia się przez całe życie". Instytut Badań Edukacyjnych | ul. Górczewska 8, 01-180 Warszawa | www.ibe.edu.pl Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Patroni medialni: ORZECZNICTWO Wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, sygn. akt I ACa 1392/11. www.serwisy.gazetaprawna.pl/ orzeczenia