Nr3 Grudzień 2010
Transkrypt
Nr3 Grudzień 2010
Nr3 Grudzień 2010 egzemplarz dystrybuowany nieodpłatnie STO’S gazetka Liceum Ogólnokształcącego STO w Sieradzu Wyszeptane w biegu, zapisane w śniegu, złożone przy choinceniech się spełnią wszystkie. Te dalekie i bliskie, Bo wszystkie są do spełnieniaŻyczenia Marzeń, o które warto walczyć. Radości, którymi warto się dzielić. Przyjaciół, z którymi warto być I nadziei, bez której Nie da się żyć. WESOŁYCH ŚWIĄT !!! Autorka życzeń - Susanna Cola U nas Strona 01 Nasza szkoła była organizatorem I Konkursu Recytatorskiego „Od zniewolenia do wolności”. 27 listopada 2010 roku w Teatrze Miejskim w Sieradzu kilkunastu recytatorów pokazało, jak pięknie i lirycznie można interpretować poezję patriotyczną. Impreza była udana, zwycięzcy dostali super nagrody. Wiele osób gratulowało Pani Dyrektor pomysłu i inicjatywy. Na zakończenie uroczystości koleżanki i koledzy z koła teatralnego zaprezentowali się w spektaklu „Polska to wielka rzecz”. Koleżanki i koledzy, którzy brali udział w przedstawieniu Mateusz Sukiennik - autor prezentacji “A to Polska właśnie” na próbach w teatrze bywało różnie: tragicznie, komicznie, a najczęściej tragikomicznie Strona 02 U nas romantyczni nieszczęśliwie zakochani: Sylwia jako panienka ze szlacheckiego dworku i Maciek w roli ułana Klaudyna jako alegoria Polski pięknie i z wdziękiem zagrała swoją rolę Janusz jako Naczelnik Piłsudski (po lewej) i Michał jako adiutant Naczelnika (po prawej) – role grane w pięknych mundurach żołnierskich stały się dla nich spełnieniem marzeń z dzieciństwa biało- czerwone światła świec, wzruszający śpiew “Roty” - wykonawcy stworzyli wzruszający, niepowtarzalny nastrój. Malwina- za wspaniałą grę na skrzypcach i za piękną recytację dostała wielkie brawa od publiczności i białą różę od wzruszonego Pana Generała Mirosława Siedleckiego Podpisy - Hanna Michalak Fot. Mateusz Sukiennik strona literacka Strona 03 ….i mróz jest i moździerz i miłość rzecz w klimacie II wojny światowej [na środku stoi pusta kolebka , obok Pani Maryja w harcerskim płaszczu, przygaszone światła, nuci kolędę cicho, buja kolebkę, scena trwa pół minuty, nagle cichnie, wstaje] Maryja: Przyjęłam je z sercowym zadaszeniem choć pusto było wokół. Póki małe, póki pulchne, nadzieję miejmy gwiezdną mleczną, krzyż jeszcze daleko. [gitara Mizerna Cicha] [wjeżdża na starym rowerze do sali pastuch w kaszkiecie i w serdaku, po scenie przemyka się szatan, widać tylko cienie] Pastuch: Matko w harcerskim płaszczu, taka nadobna a już jak twierdza, obronna klękam przed Twoim Panem przed tym maleńkim gramem szczęścia, co tłumi trotyle wycie i biegnie za tymi, co nie radzą sobie z tym wojennym życiem ... diabli świąd w to ciałko się wkradnie... SPUSZCZAĆ PSY! [ryczy szatan] [wybiegają małe, czarne diabły z sierpami słychać psi hałas i strzały z karabinu] [wychodzi na środek król, w oddali wciąż słychać serie karabinu, wszystko blednie, diabły biegają, zaczynają cicho grać skrzypce Nie Było Miejsca..] Król: mam tu korony blask i lek na sen czy władca może pozwolić by przez wojnę błękit zgasł? płacz narodzie, szczęśliwie jeszcze skończy się ten dzień krzyknij tylko: modlitw mamy teraz czas! ciepły i biały jak len. [klęka obok pastuszków, kładzie koronę, wszyscy zastygają, w obłędzie złudnej radości wybiega Gwiazda] Gwiazda: MODLITW CZAS! WOŁA NAS PÓKI W SERCACH KWITNIE LAS ZAMIAST KULI! [gdzieś tam biją dzwony] Matko Radosna, tą śnieżyną Polska się cała przed chwilą podniosła Bóg zszedł z zastępów szeleści suknia na Matce Świętej zbierzmy się, kto niebieski i w sercu ma kolebkę! całuję skraj biednego płaszcza... [całuje rąb płaszcza, Maryja nieruchoma, skrzypce, wbiega parę chłopców w kaszkietach, w barchanach itp., wszyscy mają fujarki flety, grają coś nieskładnie, kłaniają się przed Maryją; wychodzi szatan: skrzypce nadal grają] Szatan: [z uśmiechem obłędnym] póki chata stoi póki młodzi czarni moi... bierzcie się w garść! pokażmy na co stać króla stalowych krat nie ma tu miejsca to pusta łza, a co to? tłum już po kolana w miłości małej brodzi?! [ze spokojem] krwiiii niebieskiej skrzep tu padnie bożego ducha lep na muchy Kolęda Żołnierzy: [ z dala słychać śmiechy żołnierskie, jakieś śpiewy] Chwała Chwała! Jaśminu gałązka przypięta jak wstążka do oficerskich piersi! Życie nam nie służy ale raj tu mamy duży przez chwilę w tej stajni! Zdejmij te sprzączki czapki w górę niech Bóg Ojciec łapie! [strzały, pociski, wycie. nagle zaczynają grać skrzypce, diabli pierzchają na widok białego światła i mocy kolędy którą śpiewają wszyscy w marszu np. Bóg Się rodzi!] Malwina Wojdała Rady rady Strona 04 Pomysł na prezent świąteczny Często przed świętami okazuje się, ze znajomych jest dużo, a pieniędzy mało. W dodatku prezentów szuka się głównie pod konkretną osobę, a co za tym idzie, znalezienie prezentu bywa długie. A planowanie jest cechą głównie bardzo poukładanych, czasem pedantycznych osób. Ja mam na to sposób – prezenty robię sama ze stosunkowo niedrogich składowych, przez co dopasowuję je do konkretnej osoby. Propozycja ta skierowana jest głównie, ale nie wyłącznie do dziewczyn. Jak wiadomo, częściej takimi zdolnościami wykazują się przedstawicielki płci pięknej. Chodząc po sklepach, można stwierdzić: „biżuteria jest droga”. Złota, platynowa – tak, srebrna – zależy kiedy, ale jest na to sposób. Tworzone są stopy metali, w kolorach złota, srebra i wielu innych barwach. I to właśnie od decyzji, jaki kolor ma mieć „baza kolczyka”, zaczynamy. Ja wybrałam srebrny. Na Allegro w dziale Rękodzieło/Półfabrykaty znajduję bigle oraz szpilki. Każde 100 sztuk kosztuje 1 zł. A tak to wygląda: Potem należy się zastanowić nad stylem i kolorystyką kolczyka. Można znaleźć całe mnóstwo szklanych, drewnianych, robionych ręcznie koralików. Bursztyn? Proszę bardzo, tak samo jak swarovski – wszystko od ręki. Idąc iście zwyczajnym tokiem myślenia, będę już zadowolona. Wszystko przyjdzie pocztą i będę miała dziwną minę, kiedy pomyślę: „jak to połączyć?”. Wtedy należy iść do skrzynki z narzędziami i zabrać kombinerki, w tej chwili nie żartuję. Normalnymi, ogromnymi kombinerkami też można pracować, ale znacznie poręczniejsze są kombinerki do elektroniki. Zestaw kombinerek i obcążków do elektroniki w różnych kształtach w sklepach z narzędziami kosztuje ok. 20 zł, a wykorzystać może go każdy w domu. Poza tym bardzo przydatne są specjalne kombinerki do robienia oczek, które za 14 zł można kupić przez Internet, ale to osobiście polecam tylko komuś, kto się w to wkręci. Ja sama zaczynałam z ogromnymi, starymi kombinerkami. To o czym mowa, wygląda tak: Teraz należy usiąść do pracy, ale nie ma co martwić się czasem. Mnie teraz zrobienie jednej pary 'zwyczajnych' kolczyków zajmuje ok. 4 minut, jeżeli mam już pomysł. Gorzej jak go nie mam albo przestaje mi się podobać. Jednak zaczynamy od nawleczenia koralików na szpilki. rady rady Strona 05 Potem górę szpilek należy zagiąć tak, żeby można to było zawiesić na biglu. Mamy koraliki, które nie spadną ze szpilek z oczkami. Teraz jak zawiesić to na biglu? Na początek należy odgiąć oczko w biglu. Trzymając tę część, która ma być w uchu, a kombinerkami delikatnie odciągając ramię oczka w bok, ale nie za daleko! Każdy drut odgięty zbyt mocno, potem zgięty jest bardziej podatny na złamanie. Po tym zabiegu bigiel ma wyglądać tak: Teraz oczka zrobione na szpilkach z koralikami zawieszamy na biglu i ściskamy tak jak na obrazku powyżej. Moje rady: źZawsze kupuj wszystko, co ma być w uszach, bez niklu – czasem on uczula, nawet, gdy wcześniej żadnych objawów nie było źOszczędza się i to dużo, kupując „zestawy”, które firmy tworzą same. Z jednego zestawu kosztującego ok. 30 zł można zrobić jakieś 30-40 par kolczyków. źSzukając dziwnych ozdób do kolczyków, jakiś piórek czy dodatków innych niż koraliki – zwiedź pasmanterie, naprawdę bywają tam ciekawe rzeczy. źBigle u jubilera, srebrne kosztują 5 zł od pary – zastanów się, czy na pewno srebro jest Ci potrzebne. źZ fajnych elementów z mojej szafki: drut z pamięcią, z którego można zrobić bransoletki i kolczyki nawet bez bigli; drut miedziany jest przydatny do wszystkiego, można go wygiąć dowolnie, a także zapleść z niego warkocz; źNie kupuj w Empiku – tam naprawdę jest drogo, ale jest jeden wyjątek: jakieś koraliki będą Ci się wydawać niesamowite, niepowtażalne i patrząc na nie masz pomysł na biżuterię z nimi, półfabrykaty możesz dostać na Allegro nawet o 200% taniej. Sara Józefina Jabłońska u nas Strona 06 Polska w NATO Bezpieczna Polska, Bezpieczna Europa, Bezpieczny Świat 11 grudnia 2010r. w Łodzi odbyła się VIII edycja Ogólnopolskiego Konkursu dla Uczniów Szkół Ponadgimnazjalnych „Polska w NATO”. Naszą szkołę reprezentowało troje uczniów: Sara Jabłońska , Julita Szymańska i Maciej Kubacki. Zaskoczeniem dla mnie była sympatyczna atmosfera tego konkursu. Organizatorzy zadbali o nasze dobre humory, mogliśmy delektować się dużą różnorodnością ciast i przystawek. Kiedy nadeszła pora pisania testów, wiedziałem, że każdy czeka w napięciu na ich rozdanie. Stres minął, kiedy przeczytaliśmy zadania konkursowe, a egzaminatorzy zaczęli sobie żartować z nami, dzieki czemu zrobiło się całkiem sympatycznie. Po napisaniu testu uczestnicy, niczym „ciasteczkowe potworki”, przeszli do sali „bankietowej”, by uzupełnić straconą energię. Wszyscy byli bardzo podekscytowani i szybko zaczęli się wymieniać informacjami i odczuciami na temat testu. Po około 30 minutach znaliśmy wyniki…. Pierwsze miejsce zajął Łukasz Pacholec z I LO im. Kazimierza Wielkiego w Zduńskiej Woli, drugie - Mateusz Wiśniewski z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Sieradzu i jakże dające dużo satysfakcji trzecie miejsce zajęła nasza koleżanka Sara Jabłońska. Nagrody ufundował Jan Kamiński - Łódzki Kurator Oświaty. Po ogłoszeniu wyników rozdano nam dyplomy za uczestnictwo w konkursie i tak zakończył się wojewódzki etap. Maciej Kubacki STO - Szkoła Twórczej Organizacji Tajemniczy tytuł, aczkolwiek temat wszystkim uczniom bardzo znany. Pod hasłem organizacji kryje się nasze kochane ciało pedagogiczne. Twórcze za sprawą oryginalnych stwierdzeń. Każdy z nauczycieli ma swój indywidualny styl, który prezentuje podczas lekcji. Pod względem ciekawych maksym króluje pan profesor Mieczysław Nawrocki. Nieraz na zajęciach, te mądrości potrafią wprawić w dobry humor większość klasy. Ja, jako osoba lubiąca żarty, wszystkie te terminy skrzętnie spisuję. Uwaga, czy wiecie, że jeśli „kota odwrócimy ogonem, będzie pies?” lub też „siedzi bardzo wolno”. Więc nasuwa się takie pytanie: Co autor miał na myśli ? Nie ma najmniejszego sensu zagłębiać się w sedno, bo cała magia tkwi w zastanawianiu się, jak zinterpretować słowa nauczyciela. Tak jak Wisława Szamborska marzy o Andrzeju Gołocie, tak pani profesor Kowalczyk potrzebuje kilku mężczyzn- na gwałt, a co za tym idzie pewnie marzy o męskim głosie i często zastanawia się, jak jest wyposażony wewnętrznie? Pan Marek Szczepaniak, uczący przysposobienia obronnego, jest tak zmęczony przeprowadzaniem RKO, że potrzebuje poczuć oddech spokoju. Zajęcia te doprowadzają naszego profesora do stwierdzenia, że jest zagubiony. Dziękujemy drodzy Nauczyciele, że dostarczacie nam wrażeń na zajęciach. Liczę również, że to nie koniec Szkolnej Organizacji Twórczej. Czekam z niecierpliwością na kolejne złote myśli płynące z Waszych ust. Mam nadzieję jednak, że mój zeszyt na kolejnych lekcjach nie będzie sprawdzony… Weronika Frontczak klub pasjonata Strona 07 Ułani, ułani, malowane dzieci... Ułan – na swój sposób magiczne „słowo”, które jest obecnej młodzieży znane (jeśli w ogóle) z podręczników od historii, bądź z dziadkowych opowieści o wojnie. Z ogólnodostępnej, choć skróconej definicji, którą można odnaleźć w Internecie, dowiadujemy się, że „ułan”, a w zasadzie ułani, gdyż traktować ich musimy jako podmiot zbiorowy, są to „żołnierze jazdy lekkiej uzbrojonej w lance, szable oraz broń palną, charakterystycznej głównie dla kawalerii polskiej”. Cóż, jest to prawdą, ale czy obok ułanów można przejść obojętnie tak krótką i beznamiętną definicją? Oczywiście, że nie! Cofnijmy się więc paręset lat wstecz… Słowo „ułan” oznacza w języku Tatarów „młodzieńca”. W I Rzeczypospolitej ułanami zostawali Tatarzy pochodzący z Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz wschodniej części Korony. Nazwa formacji pochodzi bezpośrednio od nazwiska jednego z ułańskich dowódców– pułkownika Aleksandra Ułana. Walczyli jako lansjerzy; szarżując z lancą na wroga, później siekąc szablami. Wyróżniali się ekstrawaganckim umundurowaniem, które zresztą było naśladowane w 2. poł. XVIII w. przez formowane w wojskach państw ościennych pułki lansjerów. Można zatem śmiało stwierdzić, żeśmy pierwsi tego typu kawalerię stworzyli. W epoce wojen napoleońskich pomieniony mundur i styl walki rozpowszechnił się po całej Europie, a w gwardii Napoleona Bonaparte znajdował się polski pułk ułański. Podczas zaborów natomiast istniały cztery pułki ułańskie w armii Królestwa Kongresowego. Ułani uczestniczyli w powstaniach narodowowyzwoleńczych. W czasie II Rzeczypospolitej kontynuowano tradycje związane z kawalerią, tworzono pułki ułańskie, strzelców konnych (zwanych także dragonami) i szwoleżerów. Zachowali oni tradycyjne uzbrojenie w zakresie broni białej, tj. lanca i szabla. Zmianie natomiast uległa broń palna, która miała duże znaczenie podczas starć I Wojny Światowej - ciekawostką jest fakt, iż podczas wojny polsko-bolszewickiej większość starć nadal rozstrzygało się w starciu bezpośrednim, co z kolei sprawiło, że polskie szable kawaleryjskie, będąc stale w użytku, a nie symbolicznie obarczając konia, stały się najlepszymi szablami na świecie (to dla wszystkich „nieznających swego” entuzjastów pewnej dalekowschodniej kultury, która słynie z wytwarzania także doskonałej broni siecznej…). Ale ad rem. Owa broń palna ewoluowała powoli, aż do wynalezienia zamka czterotaktowego (np. charakterystyczny zamek Mausera Kar98). Dzięki temu „usprawnieniu” można było prowadzić szybki i celny ogień. W związku z zaletami nowej generacji broni palnej i malejącej roli białej, postanowiono zmienić styl walki kawalerii; nie była to już otwarta szarża na wraże oddziały, jeno walka iście dragońska (dragoni poruszali się na koniach, lecz walczyli pieszo). Wzmiankowane już formacje kawaleryjskie nie różniły się od siebie niczym, z wyjątkiem tradycji. Zrezygnowano także z dość ekscentrycznego kroju munduru, choć trzeba Ci wiedzieć cierpliwy czytelniku, że słynna „fantazja ułańska” ocalała, a w międzywojniu mundury ułańskie jako jedyne nie miały tak zwanych patek; wężyki i proporczyki były bezpośrednio naszywane na kołnierze munduru, posiadali także jedyne w swoim rodzaju kolory otoków na rogatywkach… Po klęsce wrześniowej i ewakuacji wojsk na zachód formowano oddziały zachowujące tradycyjne nazewnictwo (np. 1 pułk ułanów Krechowieckich), jednakże zamieniając konie na konie mechaniczne; poruszając się i walcząc w czołgach, bądź wozach pancernych. Po wojnie prezydent Bierut ostatecznie zlikwidował jednostki kawalerii w 1949 roku… Obecnie jednak wraca się do nazewnictwa z okresu międzywojennego. Dziewiętnastowieczni ułani podczas patrolu. klub pasjonata Strona 08 Po krótkim rysie historycznym wypada mi zagłębić się nieco w okres międzywojnia, okres iście ułański, w którym ukształtowała się swoista ideologia związana z ułanami. Powstało wtedy większość piosenek o ułanach, a także słynne żurawiejki I właśnie o żurawiejkach chciałbym odrobinę napisać. Jest to krótka przyśpiewka, charakterystyczna dla konkretnego pułku, składająca się z dwóch wersów i refrenu: „Szable do boju, lance w dłoń; bolszewika goń, goń, goń!”. Refren w zasadzie pełni funkcję przecinka pomiędzy żurawiejkami, które bywały w dużej mierze rubaszne. Przykładowe żurawiejki: 1. p. uł. Krechowieckich: „Zawsze dzielni, wszędzie znani, Krechowieccy to ułani.” 4. p. uł. Zaniemeńskich: „Weneryczny i pijański, To jest czwarty pułk ułański!” 14. p. uł. Jazłowieckich: „Hej panienki w górę kiecki, Jedzie ułan Jazłowiecki!” 15. p. uł. Poznańskich: „Lepiej zginąć na dnie sracza, Niźli służyć u Kiedacza!” Ułan 15. p. ułanów Poznańskich. Na zdjęciu widać wyjątkową nierubaszność… Jak widać, sprośność głęboko zakorzeniona w polskiej kulturze (przypomnieć tu trzeba chociażby wielkie dzieło Jana z Koszyczek pt. „Rozmowy, które miał król Salomon Mądry z Marchołtem grubym a sprośnym”…) zachowała się głównie w kawalerii. Ułańska rubaszność polegała nie tylko na śpiewaniu, ale też wdrażaniu słów w czyn… Z tym wszystkim była związana znana już od czasów I Rzeczypospolitej „fantazja ułańska”. I tak powstał wizerunek ułana, jaki mamy dzisiaj, a który jest odzwierciedleniem słów mego pradziadka: „Walczyli, śpiewali, miłowali Polskę, wolność, kobiety i konie…” Obecnie w strukturach Wojska Polskiego istnieje reprezentacyjny Szwadron Kawalerii kontynuujący tradycje ułańskie i uświetniający wszelkie ważniejsze celebry związane ze świętami narodowymi, jak 3. Maja, 15. Sierpnia, 11. Listopada… Jest jeszcze spora grupa zapaleńców, takich jak autor, która zajmuje się odtwarzaniem umundurowania, wyposażenia i wyszkolenia polskiej kawalerii. Zainteresowanych zapraszam na forum Kawalerii RP www.forum.ulani.pl Janusz Tkaczyński klub pasjonata Strona 09 I cóż, że z Żegliny? Rodzimy się w określonych warunkach materialnych, obciążeni nie tylko grzechem pierworodnym i genetycznie, lecz również rodową przynależnością, z wszystkimi jej konsekwencjami. Rodzice nas wspierają, dają schronienie i pożywienie… Lecz cóż, gdybyśmy rodzili się w skrajnej nędzy i samotności, od pierwszych chwil swego życia zmuszeni do walki o przetrwanie? To koszmarna fantazja, czy straszliwa rzeczywistość? My, obywatele sieradzcy, nie zdajemy sobie sprawy z bliskości świata, w którym obowiązują normy zgoła odmienne od naszych. Wyjeżdżając z Sieradza, w stronę Weberlandii, mostem na Żeglinie, przemierzając inny mostek na tej rzeczce, dotarłem na pełne kwiatów, podmokłe łąki opodal skansenu. Ani się spodziewamy, cóż się dzieje pod powierzchnią tego cieku wodnego. Oto bowiem wiosenną porą owady z rzędu włoskoskrzydłych (Trichoptera), przystąpiwszy do godów, składają jaja – w zależności od rodzaju, a czasem i gatunku, samice składają je do wody bezpośrednio lub na tkwiące w niej kamienie, liście roślin, łodygi. W ciągu 2-4 tygodni z jaj wykluwają się larwy. Osamotnione larvula wkrótce linieją, co oczywiście nastąpi jeszcze wielokrotnie. Konieczność zapewnienia sobie bytu w wodnym świecie, który w zależności od gatunku trwać może od kilku miesięcy do całych lat, popycha chruściczą młodzież do rozmaitych działań. Larwy różnych rodzin, rodzajów i gatunków cechuje daleko idąca pomysłowość, idąca wszakże w różnych kierunkach. Na ten przykład potomstwo z rodziny Rhyacophilidae, w przeciwieństwie do pozostałych familii, do końca swego larwalnego bytowania nie dba o skrycie miękkiego odwłoka przed nieprzyjaciółmi – przeciwnie, okryte jedynie chitynową powłoką, same prowadzą drapieżny tryb życia. Brakiem domostwa podobni są nieco ich krewniacy Hydroptilidae, lecz w ich przypadku stan ten kończy się w końcowym stadium larwalnym. Drapieżcami jest wiele innych przedstawicielów rodzin Trichoptera: Hydropsychidae, Philihopotamidae, Polycentropidae etc. Larwy przedstawicieli tych rodzin konstruują swe schronienia w formie wygrzebanych w podłożu norek, połączonych z sieciami łownymi. Glossosomatidae wznoszą zaś swe gmachy z ziaren piasku, fragmentów drobnych gałązek i wszelkiego innego budulca, które jest akurat dostępny i zdatny do użytku przez niewielkie przecież, osiągające 3-5cm długości larwy. Surowcem bywają także niewielkie muszle ślimaków – ciekawostką jest, że często w ściany ich domków włączane są również żywe ślimaki. Spoiwem łączącym elementy budulca jest wytwarzana przez pracowite larvula przędza jedwabna. Budowle Glossosomatidae są statyczne; do cech ich architektury należy dwusymetryczność, nadająca ich domkom kształt zbliżony do skorupy żółwia. Najbardziej charakterystyczne domki noszą jednak przedstawiciele rodzin takich jak Limnephilidae, Leptoceridae, Goeridae czy chociażby Phryganeidae, obecni także w słodkiej Ziemi Sieradzkiej. Ich larwy budują przenośne, cylindryczne domki – rurki, rozbudowywane wraz ze wzrostem potrzeb przechodzących kolejne linienia stworzeń. Larwy nie rozstają się z przenośnymi domkami – podłużny odwłok jest do nich przytwierdzony. Żerując, wystawiają otworem głowotułów i odnóża kroczące, kryjąc je w razie zagrożenia. To od nich właśnie pochodzi ogólna dla Trichoptera polska nazwa chruściki – dawni ludzie siedzący nad płytką wodą dziwować się bowiem musieli (zdarza się to także dzisiejszym nieukom), widząc spacerujące patyczki – tak bowiem wyglądają podłużne domki, zbudowane z piasku i doczepionych listków i patyczków. W niektórych regionach zachowały się także nazwy pochodzące od zdrobniałej formy słowa kłoda – kłódka, kłodzik, klajduk. Także i w bystrej Żeglinie wiosną i wczesnym latem dojrzeć je można. klub pasjonata Strona 10 Zróżnicowanie larw różnych rodzin Trichoptera dotyczy nie tylko preferencji mieszkaniowych, ale także spożywczych. Zaznaczona została drapieżna natura Rhyacophilidae. Inne larwy bywają wszystkożerne, lecz nie brak wśród nich również fitofagów i detrytusofagów; sam sposób odżywiania także je różnicuje (mamy drapieżców, filtratorów, zdrapywaczy, wysysaczy, rozdrabniaczy…). Przepoczwarczenie odbywa sięw domku zbudowanym przez ostatnie stadium larwy w środowisku wodnym. Wydostawszy się na zewnątrz, poczwarka płynie ku powierzchni i zastyga w puparium, skąd oczywiście wkrótce wyjdzie. Formy dorosłe są owadami latającymi, zbliżonymi wyglądem do nocnych motyli. Odróżniają się od nich przede wszystkim obecnością włosków na skrzydłach (Trichoptera, czyli włoskoskrzydłe). Długośc ciała u rozmaitych gatunków waha się między 2 a 30 mm; ubarwienie utrzymane jest w stonowanych barwach takich jak szarość, brąz,czerń (wyjąwszy pewne gatunki tropikalne, ubarwione jaskrawo i wielokolorowo). Składane wzdłuż ciała skrzydła pokryte są oczywiście włoskami, a nieraz i łuseczkami. Długie, skierowane do przodu czułki wychodzą z głowy zaopatrzonej również w oczy złożone i przyoczka. Aparat gębowy o zredukowanych żuwaczkach wskazuje sposób odżywiania się dorosłych chruścików – zlizywanie soków roślinnych. Forma dorosła (imaego) żyje od kilku dni do kilku miesięcy – a więc o wiele krócej niż larwy, co zresztą jest w świecie insektów rzeczą częstą. O chruścikach warto wiedzieć z wielu względów. Po pierwsze, ich larwy są często jedynymi widocznymi na pierwszy rzut oka stworzeniami przemierzającymi piaszczyste koryto rzeki Żegliny. Po wtóre, ich los da się odnieść do rozmaitych koncepcji filozoficznych, społecznych i religijnych. Po trzecie, wznoszone przez ich larwy budowle są fascynującym przykładem architektury zwierzęcej. Po czwarte i ostatnie, chruściki są żyjątkami interesującymi, klawymi, godnymi czci i poważania, więc należy je sławić i opiewać- zwłaszcza teraz, gdy jesteśmy świeżo po \dniu \chruścika - ogólnopolskim święcie obchodzonym od ośmiu lat ( 11 XII). Michał Szymański Strona 11 wspomnienia Stan wojenny różne oceny, różne spojrzenia 13 grudnia 1981 roku generał Wojciech Jaruzelski ogłosił stan wojenny w Polsce potwierdzony dekretem Rady Państwa. Dla młodego pokolenia Polaków jest to jedno z wielu wydarzeń historycznych. Podchodzimy do niego bez większych emocji. W każdą rocznicę ogłoszenia stanu wojennego oglądamy z mieszanymi uczuciami demonstrację sprzed domu generała Jaruzelskiego, czasami wdajemy się w jakieś spontaniczne dyskusje. A oto, co sądzą o stanie wojennym koledzy z naszej szkoły: Janusz Tkaczyński (IIIH) – Moim zdaniem decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego przez generała Wojciecha Jaruzelskiego (komunistę) nie może podlegać jednoznacznej ocenie. Decyzja była bardzo trudna, jednak konieczna, biorąc pod uwagę fakt, iż wojska radzieckie zbierały się u granic polskich. Zatem w sytuacji zagrożenia państwa najazdem wojsk obcych trzeba było bronić się przed samym sobą, tzn. wprowadzić prewencję. Czesi i Słowacy- co prawda cieszyli się z zaistniałej sytuacji – chcieli się odegrać za '68, ale im się nie udało. Uważam jednak, że owa decyzja miała więcej pozytywów niż negatywów. A i tak stan wojenny nie trwał znowu wieczność, więc można było to przeżyć, choć było kiepsko. Reasumując, mimo iż owa decyzja była trudną, była też słuszną. Michał Szymański (IIIH) – Ja na temat stanu wojennego nie chciałbym się wypowiadać, ponieważ nie mam odpowiedniej ilości informacji. A szerzenie stereotypów uznaję za niestosowne. Maciej Kubacki (IP) – Nie wiem o stanie wojennym zbyt dużo. Mnie kojarzy się on z ograniczeniem wolności, godziną policyjną itp... Łódzkim, mieszkałam w akademiku. Były to czasy, kiedy nie wszystko wolno było mówić, nie wszystko można było czytać, oglądać w kinie czy teatrze. I choć byłam studentką polonistyki, o Cz. Miłoszu, W. Gombrowiczu, J. Giedroyciu, Paryskiej Kulturze, o Katyniu nie dowiedziałam się na zajęciach uniwersyteckich. Pamiętam, jak koledzy przynosili tomiki poezji Miłosza, Wierzyńskiego, Herberta, „Dzienniki” Gombrowicza drukowane na prymitywnych drukarenkach. Największe wrażenie zrobiła na mnie „Mała Apokalipsa” T. Konwickiego. W tamtym czasie wszystko miało inny wymiar, władza komunistyczna dbała, by społeczeństwo miało ujednolicony światopogląd. A przecież każdy z nas chciał myśleć po swojemu, odkrywać świat, czuć się wolnym. 12 grudnia 1981r. była sobota- taka jak wiele innych sobót. Wieczorem nieco zdziwiłam się, że na korytarzach stoją nieruchomo dziwni faceci, na pewno nie koledzy z akademika. Sprawa wyjaśniła się na drugi dzień, kiedy okazało się, że ci dziwni panowie to tajniacy, którzy po północy, czyli już 13 grudnia, aresztowali kilku najbardziej aktywnych działaczy Niezależnego Zrzeszenia Studentów. To był dla wszystkich szok, nikt jeszcze nie wiedział, że generał Jaruzelski ogłosił stan wojenny. Jak zwykle w niedzielę rano poszłam na mszę do kościoła św. Teresy. Wszędzie pełno policji, kościół gęsto obstawiony oddziałami ZOMO. Wśród ludzi pełna dezorientacja, milczenie, strach w oczach. Nie mogłam ogarnąć tej dziwnej, groteskowej sytuacji. Stan wojenny, czyli co? Wojna, ale z kim? Przez radiowęzeł akademicki poinformowano nas, że zajścia na uczelni są zawieszone do odwołania i że wszyscy muszą opuścić akademik. Zgodnie z zarządzeniem władz uczelni, opuściłam akademik Wracałam do domu autobusem, który co chwilę mijał się z kolumnami czołgów. A potem nastąpił martwy czas ciszy i wyczekiwania... A tak stan wojenny wspomina pani H. Michalak W 1981r. studiowałam na Uniwersytecie Opracowała: Sara Józefina Jabłońska Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego, Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki 2007-2013, Priorytet IX Rozwój wykształcenia i kompetencji w regionach, Działanie 9.1 Wyrównywanie szans edukacyjnych i zapewnienie wysokiej jakości usług edukacyjnych świadczonych w systemie oświaty. Podziałanie 9.1.2 Wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów z grup o utrudnionym dostępie do edukacji oraz zmniejszanie różnic w jakości usług edukacyjnych. WND-POKL.09.01.02.10-335/09-00 Zagadka detektywistyczna Jeśli jesteś bystrym detektywem spróbuj rozwiązać zagadkę: ź do kogo należy owa gustowna teczka? ź co w niej się kryje? ź z czego jest wykonana? Redakcja Hanna Michalak - opiekun koła Sara Józefina Jabłońska - łamanie, teksty Michał Szymański, Janusz Tkaczyński, Weronika Frontczak, Malwina Wojdała - teksty Mateusz Sukiennik - zdjęcia Biuro projektu: Społeczne Towarzystwo Oświatowe w Sieradzu, ul Bohaterów Września 61, 98-200 Sieradz tel./fax 43 827 37 46 e-mail: [email protected]