Przemówienie P.Kochańskiego - Instytut Pamięci Narodowej
Transkrypt
Przemówienie P.Kochańskiego - Instytut Pamięci Narodowej
1 WSCHÓD-ZACHÓD Witam szanownych państwa i was drogie dzieci. Nazywam się Paweł Kochański i wraz z kolegą Januszem Ogrodowskim reprezentuję dwie instytucje tj. miejsce naszej pracy, Instytut Pamięci Narodowej w Poznaniu, który w swych obowiązkach ma także działalność edukacyjną dotyczącą historii Polski oraz Stowarzyszenie „Polski Klub Kawaleryjski”, który działa już od ponad 10 lat i swoim działaniem współuczestniczył w odtworzeniu Reprezentacyjnego Oddziału Kawalerii Wojska Polskiego. Dzisiaj, zgromadziliśmy się w tym tak ważnym dla Poznania miejscu, w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych im. hetmana polnego koronnego Stefana Czarnieckiego, z dwóch powodów. W związku z Dniem Dziecka, które odbywa się dzięki uprzejmości dowództwa na terenie tutejszej jednostki, oraz między innymi w związku z cenną inicjatywą innej patriotycznej i jakże ważnej organizacji jaką jest Stowarzyszenie pomocy Polakom na Wschodzie „Wschód-Zachód”. Grupuje ono miłośników i właścicieli pięknych motocykli. To dzięki tym ludziom i ich pasji do motorów a także dzięki opiece duchowej ks. Zalewskiego, zrodziła się genialna myśl odwiedzania i wspierania Polaków na Wschodzie. Nasi rodacy za wschodnią granicą mogą poczuć przez to, że Polska i Polacy w macierzy nie zapomnieli o nich, że są potrzebni i równie ważni jak ci w kraju. Polska po II wojnie światowej została brutalnie odepchnięta od terenów wschodnich pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej, na których oni nadal żyją, a to także tam na obszarze obecnej Ukrainy, na terenach wchodzących w skład Białorusi, Litwy i Łotwy rozwijała się i kwitła polska kultura oraz tworzyła się historia naszych kresowych stanic, rycerzy broniących chrześcijańskiej Europy przed Tatarami i Turkami. Przez blisko 400 lat Rzeczypospolita jako państwo wielonarodowe, wielokulturowe i wieloreligijne pomimo wewnętrznych waśni politycznych i wojen z sąsiadami rozwijało się harmonijnie tworząc specyficzny charakter naszego narodu. Było tam miejsce zarówno dla Polaków, Litwinów i Rusinów jak i przybyszów z innych stron: Ormian, Niemców, Szkotów, Holendrów, Serbów, Tatarów, Karaimów, Żydów i wielu innych narodów. Społeczności obcokrajowców, które osiedlały się na terenach Rzeczypospolitej, dzięki królewskim przywilejom wtapiały się w to państwo uznając je za swoje, tworząc wraz z Polakami, Litwinami i Rusinami wielobarwną mozaikę wielokulturowości. Tej Rzeczypospolitej już nie ma. Odeszła wraz z akordami ostatniej wojny. Wcześniejsze zabory i powstania narodowe, I wojna światowa, straszna okrutna ze swym bestialstwem rewolucja bolszewicka, równie potworna i krwawa wojna polsko-sowiecka oraz tragedia II wojny światowej zniszczyły polskie dwory, pałce i kościoły, doprowadziły piękne miasta do ruiny i co równie ważne unicestwiły naród, który przez blisko 400 lat wspólnie budował I Rzeczypospolitą, a który ostatecznie podzielił się na kilka mniejszych. Jednakże pomimo tego wszystkiego. Pomimo wielkich zbrodni, wręcz eksterminacji żywiołu polskiego a także wypędzenia z ojcowizny milionów Polaków, na tych terenach, oraz w Rosji nadal żyją setki tysięcy naszych rodaków. Tak ważne zatem jest bycie tam i wspieranie w polskości tych co pozostali. I chodzi tu także o pomoc materialną, bo są to często bardzo biedni ludzie. Wiem o tym, bo sam miałem się okazję o tym przekonać. Tym większy należy się szacunek kolegom ze stowarzyszenia Wschód-Zachód za ich działalność. Kończący się niezwykły rajd naszych motocyklistów do Danii pod hasłem „ZA WOLNOŚĆ WASZĄ I NASZĄ”, miał na celu uczczenie pamiętnej wyprawy wojennej wielkiego polskiego żołnierza XVII w. Stefan Czarniecki, bo o nim mowa, patron tutejszej szkoły, wybitny polski dowódca, urodzony na kielecczyźnie, rotmistrz husarski, wojewoda ruski i kijowski i wreszcie hetman polny koronny oddał służbie ojczyźnie całe swoje życie. Już jako 18 letni młodzieniec wziął udział w bitwie z Turkami pod Chocimiem. Wiele lat później wyruszył wraz ze swoim wojskiem do sprzymierzonej z Polską, Danii by walczyć ze wspólnym wtedy wrogiem Szwecją. Pokonując niezliczone kłopoty tej podróży przebywając w zimie Morze Bałtyckie Polacy zaskoczyli Szwedów przyczyniając się do ich pokonania i wyzwolenia Danii. Rzeczypospolita będąca wtedy w konfliktach zbrojnych ze Szwecją, Moskwą, Turcją Tatarami i Kozakami, przerzucała swoje skromne i wykrwawione, ale jakże bitne wojska z jednego końca kraju na drugi. To przez Poznań hetman Czarniecki wracając z Danii prowadził wojsko na wojnę z Moskalami, którzy dokonali niszczycielskiego najazdu na północnowschodnie tereny Rzeczypospolitej. Do tego wielkiego wydarzenia tj. pomocy udzielonej Duńczykom, przez Polaków, nawiązali w tym roku członkowie stowarzyszenia WschódZachód przypominając im dawny wkład Wojska Polskiego w walkę za ich kraj. Trudno jest unaocznić współczesnym Polakom, czym była słynna polska konnica, a to ona wniosła decydujący wkład w pierwszym okresie tej kampanii. Trudno to pokazać, bo współczesna Polska oddaliła się od tego naturalnego przyjaciela człowieka jakim od wieków jest koń. Trudno porównać z czymkolwiek piekielną, błyskawiczną szarżę stu kilkudziesięciu lub nawet kilkuset świetnie uzbrojonych żołnierzy pędzących na wroga. Husaria, najlepsza jazda XVII w., która w Polsce funkcjonowała ok. 300 lat przez blisko 50 lat nie poniosła żadnej klęski. Ale nie była to jedyna polska konnica byli dragoni, pancerni, strzelcy konni, polscy rajtarzy i inni jezdni. Jazda polska ewoluowała zmieniając się wraz z czasami. Nastąpiły zmiany tak w broni jak i w samym wyglądzie polskich rycerzy, którzy przeistoczyli się w kawalerzystów. 2 Zawsze jednak rycerski duch walki znany szczególnie Polakom uosabiał się w wielu spektakularnych zwycięstwach. Takie bitwy jak pod Chocimiem, Kłuszynem, Kircholmem, Wiedniem, Somosierrą, Albuerą, czy ta ostatnia największa bitwa kawaleryjska XX w. pod Komarowem gdzie słabsi liczebnie ale silniejsi duchem i sprawnością polscy kawalerzyści zwyciężyli bolszewików, zapisały się w naszej narodowej skarbnicy triumfów. Właśnie duch bojowy oraz znakomite wyszkolenie we władaniu lancą i szablą często przesądzały o polskim zwycięstwie. Lanca ta rycerska broń następczyni kopii zyskała sobie renomę głównie w XIX wieku, za sprawą polskich ułanów i szwoleżerów, którzy gromili wtedy uzbrojonych w broń sieczną kawalerzystów innych armii. To właśnie od Polaków obcy kawalerzyści zaczęli przejmować do swego uzbrojenia lance, a żeby się upodobnić do jazdy polskiej także krój mundurów. Przypominając jeden z tych wielkich triumfów Czarnieckiego nasi koledzy ze Stowarzyszenia Wschód Zachód, robiąc to w dodatku w tak spektakularny sposób jadąc tam na motorach, nawiązali do tej pięknej historii Polski i tradycji kawalerii. Sami niejako mogliby być uznani za współczesnych kawalerzystów. I żeby nie być gołosłownym w porównaniu naszych motocyklistów do współczesnej kawalerii powiem tylko, że przed wojną Wojsko Polskie, które powoli bądź co bądź, ale skutecznie się modernizowało, doceniało także rolę motoru. To wtedy powstała dobra znana Polakom marka polskich motocykli Sokół 200, 600 i 1000. Rozwijała się broń pancerna, w której znaleźli się żołnierze na motorach. II wojna światowa jeszcze bardziej rozwinęła rodzaje wojsk pancernych i zmechanizowanych, w których składzie byli motocykliści, ale polskie doświadczenia wojenne i wielki wspomniany już przeze mnie bojowy duch kawalerii spowodowały, że jednostki te pomimo już czysto zmotoryzowanego sposobu walki przejęły tradycje kawaleryjskie. Historia i tradycja jak szlachectwo zobowiązują. Zobowiązują do szacunku dla przeszłych pokoleń, bo bez tych pokoleń nie było by nas teraz.