Odpowiednia kompensacja

Transkrypt

Odpowiednia kompensacja
Odpowiednia kompensacja
- Test sprawności fizycznej? – w czasie przerwy obiadowej po dachu rozszedł się głos
skonsternowanego Ryou. Erika, Azusa i Saki znowu miały tutaj lunch. Wszystkie trzy
przyniosły pudełka z drugim śniadaniem, podczas gdy Ryou miał w swojej ręce pieczywo.
Tego ranka, podczas nieprzytomnego słuchania lekcji Ryou pomyślał sobie, że skoro
wczoraj jadł bułki, to dzisiaj zje w kafejce miskę smażonego ryżu obłożonego kurczakiem i
makaron z jajkiem.
Szkolna kafejka dla uczniów była czymś naprawdę dobrym. Tanio, smacznie i rzadko
nieapetycznie. Dla Ryou zdolnego do zjedzenia za trzech, szkolna kafejka była miejscem
bliskim niebu.
Dobra, dzisiaj będzie kafejka. Gdy już się zdecydował, jego telefon zawibrował.
Sprawdził treść wiadomości. To Azusa pisała o spędzeniu przerwy obiadowej razem na dachu.
Ryou, którego żołądek miał już sprawę do jadłodajni, do niej się skierował. Po odpisaniu
otrzymał od razu identyczną, słowo w słowo, taką samą jak wcześniej wiadomość bez
wprowadzonych zmian. Bez możliwości wyboru, wypuścił westchnienie rezygnacji i dał
odpowiedź twierdzącą.
Kolejny raz została zakupiona duża ilość pieczywa (żadne pudełka z lunchem czy
onigiri). Gdy tylko dziewczyny zaczęły jeść na dachu, Azusa zapytała Ryou o test sprawności
fizycznej, a odpowiedzią była wcześniejsza, skonsternowana wypowiedź Ryou. Azusa
przytaknęła i zapytała:
- Zgadza się. Dlaczego wystąpiły tam takie wyniki?
- Takie wyniki? Czy nie dostałem normalnego B? Co jest dziwnego w dostaniu B?
- To jest twoja średnia całkowita. Twoją średnią na pierwszy dzień poprzedniego roku było C,
a na drugi dzień twoja średnia wyniosła A. Pierwszego dnia tego roku w pierwszym dniu
osiągnąłeś średnią A i na drugi dzień średnią było C. Średnią na poprzedni i ten rok to B.
Kolejność badań w tym roku pokrywała się z zeszłym rokiem. Najpierw oceniono cię na A,
potem oceniono cię na C. Jeśli to nie osobliwe, to jakie jest?
- Pierwszy dzień, drugi dzień…? Taa, to mi przypomniało, że podzielono to na dwa dni… A
do C? Rozumiem to C, ale było tam A?
- Zgadza się. Nie widziałeś wyników?
- Widziałem, ale przy moim nazwisko widniało tylko B. Z tego powodu poczułem ulgę, ale
pomyśleć, że było tam też A…
Wyniki testów sprawności fizycznej drukowano w formie listy. Ogólna średnia z obu
dni widniała obok nazwiska i dalsze szczegóły poniżej. Ryou przypomniał sobie, że spojrzał
tylko na ogólny wynik, zrobiło mu się lżej i wyrzucił je do kosza.
- Dlaczego były tam takie wyniki? – gdy Azusa ponownie zapytała, Ryou wzruszył
ramionami i odpowiedział:
- Starałem się uzyskać mniej więcej B z tych dwóch dni… Czemu tak wyszło danego dnia nie
jest dla mnie jasne. Szukałem gościa, którego odruchy wydawały się do kitu i po prostu
uzyskałem taki sam wynik jak ta osoba. Jednak, żeby wmieszało się tam A… Mimo wszystko,
przypuszczam, że nie można określić refleksu osoby po jej twarzy… - ostatnie słowa
wypowiedział z obawą, kręcąc głową.
- Dlaczego chciałeś koniecznie uzyskać takie beznadziejne wyniki? – zapytała rozsądnie po
takiej odpowiedzi Azusa.
- Dobry wynik by się wyróżniał. Byłoby nieprzyjemnie być zapraszanym do klubów
sportowych.
- Mówisz tak, jakbyś był pewny swoich odruchów.
- W miarę. Faktycznie, gdybym złożył wyniki z tego i zeszłego roku, myślę, że mógłbym
uzyskać A z obu?
- Zgadzam się.
- Myślę, że powinno się raczej spytać, dlaczego jesteś świadoma moich wyników
sprawnościowych…
- To banalna sprawa, nie martw się tym. Pomijając to, skłaniam się ku temu, żeby usłyszeć o
twoich prawdziwych umiejętnościach fizycznych…
- Nawet jeśli poprosisz, bieganie w tym upale zwróci na mnie uwagę, więc nigdy tego nie
zrobię.
- Cóż, prędzej czy później będę miała okazję, by to zobaczyć.
- Nie zrobię tego, to uciążliwe, więc nie zrobię.
- Nie bądź taki oziębły.
- Serio… Pomijając to, co z nią? – mówiąc to, Ryou odwrócił się do Eriki. Nie brała udziału
w rozmowie jego i Azusy sprzed chwili. Od momentu, w którym przyszedł, miała spuszczoną
głowę i skubała swoją spódniczkę, drżąc.
- Z nią…? Czyż nie jest urocza? Coś jest nie tak? – Azusa przeniosła swoją uwagę na Erikę z
wypisaną czystą rozkoszą na twarzy.
- Przyznam, że jest urocza. Aa, domyślam się, czemu tak to wyszło, więc powiedz mi, co
mam mówić – powiedział pewnie Ryou. Myślał o wczoraj i wierzył, że to było przyczyną
tego zachowania.
I to się, rzeczywiście, zgadzało. Mimo, że Ryou był świadomy tego, co widział,
byłoby dziwne, gdyby przeprosił. Tak naprawdę, nic nie zrobił, można powiedzieć, że tylko
spojrzał. Z drugiej jednak strony, jeśli jego uczucie wdzięczności by się ujawniło, sprawa
niepotrzebnie obrałaby zły obrót, więc Ryou nie wiedział, jak postąpić. Rozumiał tylko, że
jedynie może zachować na zawsze obejrzany wczoraj spektakl w którymś ze swoich zwojów
mózgowych.
- Hmm… Sądzę, że musisz szybko się do niej odezwać – powiedziała Azusa po chwili
wahania.
- Odezwać? – zapytał zaskoczony Ryou.
- Ta. Nie zapomnij użyć jej imienia – rzekła Azusa radośnie.
- Imię? Czy to było Fujimoto…? – wymamrotał Ryou, próbując je sobie przypomnieć.
- Inaczej, to ma być inaczej. Pierwsze imię. Nazwij ją Erika – Azusa śmiała się coraz
radośniej.
- Co… Czy samo nazwisko nie wystarczy? – powiedział Ryou lekko skonfundowany.
- Nie wystarczy. Jeśli to nie będzie jej imię, nie wystąpi żadna reakcja.
- … Naprawdę? – zapytał Ryou, trochę powątpiewając.
- Naprawdę – potwierdziła Azusa bez wahania.
- Ech… Yy… Ekchem, E-Erika – wyjąkał Ryou, wołając do Eriki delikatnym głosem i lekko
się rumieniąc. Jednak Erika nadal patrzyła w dół.
- Twój głos był za cichy, nie może go usłyszeć – stwierdziła Azusa, marszcząc brwi.
- Wiem. E… Erika! – powtórzył nieśmiało swoje słowa Ryou i zawołał Erikę trochę głośniej
niż przed chwilą. Wyraźnie zaskoczona Erika odwróciła się do niego.
- Tak?! Sa-Sakuragi? To przed chwilą… Wołałeś mnie?
- Ach, nie… Twoje jedzenie wystygnie, nie powinnaś jeść? – powiedział Ryou oszukańczo,
patrząc na to, co Erika trzymała w ręku. Azusa spojrzała na niego z takim zaciekawieniem, że
Ryou, który miał przeczucie, absolutnie nie chciał skrzyżować z nią wzroku.
-…? No tak… - Erika, przekrzywiając głowę na bok, zwróciła uwagę na to, co trzymała w
ręku i poruszyła nią. Ryou widząc pudełko jedzenia Eriki, powiedział:
- Pomijając, twoje jedzenie wygląda przepysznie. Twoja mama jest bardzo utalentowana w
gotowaniu.
- Ach, to…
Gdy Ryou wyglądał na zaintrygowanego lekkim wahaniem Eriki, Azusa otworzyła
swoje usta.
- Drugie śniadanie Eriki zostało przygotowane przez nią osobiście.
- Osobiście?! Heh… To niezwykłe – Ryou rzeczywiście czuł podziw.
- Dz-dziękuję – odpowiedziała zakłopotana Erika, ciesząc się. – Czy Sakuragi nie przynosi
pudełek z lunchem? – zapytała go, pozbywając się zmieszania.
- Ja…? Kiedy tak pytasz, od dawna nie miałem jedzenia domowej roboty… Chociaż czasami
kupuję sobie gotowe pudełka ze sklepów całodobowych – powiedział Ryou, patrząc gdzieś w
dal. Widząc go takiego, Erika poczuła coś, a słysząc go takiego, zaoferowała mu swoje
jedzenie.
- Jeśli chciałbyś, nie zjadłbyś może?
Ryou dostał dużych oczu i natychmiast odpowiedział, machając ręką:
- Nie, w porządku. Już zjadłem bułki, poza tym czułbym się źle akceptując coś tak małego.
Erika przechyliła głowę na bok w zamyśleniu.
- Naprawdę? To całkiem sporo dla dziewczyny…
- To świetnie. Dla mnie musiałoby tego być przynajmniej trzy, nie, pięć razy więcej?
Potrzebuję tyle zjeść, inaczej mój żołądek się nie napełni.
- Pięć razy! – powiedziała zaskoczona Erika, a zdumiona Azusa skupiła się na rozmowie.
- Zużycie paliwa w twoim ciele jest naprawdę niewydajne.
- Taaa, nie mogę zaprzeczyć, ale czy nie każdy facet uznałby rozmiar takiego pudełka za
niewystarczający? – stwierdził Ryou, przyglądając się rozmiarowi pudełka Eriki. W jego
opinii ten rozmiar był bardzo mały i uroczy, ale wydawał się być połową pudełek
przeznaczonych dla mężczyzn.
- Nawet gdyby, pięciokrotnie więcej to przejadanie się…
- No naprawdę… Nie tyjesz? – zapytała w zgodzie z Eriką Azusa o to, o co martwi się każda
dziewczyna.
- No cóż, nie utyję.
- Zazdroszczę ci… - stwierdziła Erika, wzdychając. Azusa też się z tym zgadzała.
- No naprawdę… Przy okazji, słyszałam już o tym, jak pomogłeś Erice…
- To dopiero jest nagła zmiana tematu – uśmiechnął się Ryou cierpko.
- Nie przejmuj się tym. Usłyszałam opowieść Eriki, więc, proszę, przyjmij jeszcze jedne
wyrazy wdzięczności.
- Tak, przyjmij – zgodziła się z nią szybko Erika.
- Jeśli chodzi o wdzięczność, to już ją otrzymałem. Wasze słowa wyraziły wystarczająco
szczere „dziękuję”…
- Mimo wszystko, nadal nie rozumiesz – pokręciła głową Azusa.
- Nie rozumiem, o co chodzi. Poza tym, wczoraj mówiłem chyba, że postawienie mi soku
będzie ok jako nagroda.
- Właśnie dlatego nie rozumiesz. Czy to w porządku? Przedwczoraj, można powiedzieć, że
ochroniłeś dziewictwo Eriki.
Gdy Erika usłyszała słowa Azusy, stała się jaskrawo czerwona na twarzy i, wytrącona
z równowagi, próbowała ją zatrzymać.
- E-ej, Azusa?!
- Jest dziewicą? – zapytał spokojnie Ryou, spoglądając w bok na Erikę.
Azusa skinęła powoli głową.
- Och i przy okazji, jest niewinną szesnastoletnią licealistką prawdziwej czystości, która się
jeszcze nie całowała.
- …! …! – Erika próbowała krzyczeć, ale nic z niej się nie wydobywało.
- Jeszcze się nie całowała – Ryou oczy się lekko zaświeciły.
- Zgadza się – Azusa założyła ramiona na piersi, kiwając głową z poważną miną.
- Czy rzeczywiście…
- Nie wierzysz w to?
- Ta… Znaczy, nie ma chłopaka? – powiedział nagle Ryou to, co zauważył. Erika, która w
końcu odzyskała mowę, zaprzeczyła ostro, stając się mocno czerwona.
- Nie mam! Hej, Azusa?! Dlaczego mówisz tu o takich rzeczach?!
- Acha, tak sprawy stoją.
Azusa, która nagle na coś wpadła, uderzyła dłonią o dłoń z cichym „tap” i powiedziała
do Ryou:
- Innymi słowy, można powiedzieć, że obroniłeś Eriki pierwszy pocałunek i dziewictwo.
Dziwnie jest mówić, że jakiś napój starczy jako nagroda. Naprawdę sądzisz, że to nie jest
warte więcej?
Erika, która stawała się coraz czerwieńsza w wyniku stwierdzeń Azusy, próbowała ją
powstrzymać i zakryć jej usta dłonią, ale Azusa bez zbytniego wysiłku uniknęła tego. Jak
można się spodziewać, Ryou trochę się zawstydził i jego twarz odrobinę poczerwieniała.
- Nie jest. Co myślisz o tym? Jeślibym jej nie pomógł i by ją zabrali, wtedy ktoś po drodze
mógł ją uratować albo pojawiłaby się okazja do ucieczki.
- Ta, istniała taka możliwość, ale koniec końców ty ją uratowałeś. Znaczy, pierwszy
pocałunek i dziewictwo Eriki – stwierdziła Azusa, kiwając głową, podczas gdy
powstrzymywała Erikę obiema rękoma. Z pewnością zostało to powtórzone celowo, Ryou to
czuł.
- No cóż, to prawda, jeśli wziąć pod uwagę najgorszy scenariusz.
- Pierwszy pocałunek i dziewictwo Eriki. W ogóle nie uważam napoju za dobrą odpłatę za
obronę czegoś takiego – powiedziała stanowczo Azusa, siłując się z Eriką.
Ryou, czując współczucie dla Eriki walczącej z rękoma Azusy, pokiwał głową.
- No więc… Rozumiem, że sok to za mało… To, co się nada…?
- Ta, Eriki pierwszy pocałunek i dziewictwo. Kiedy mówię o odpowiedniej kompensacji, musi
ona zostać odpowiednio dobrana. Dokładnie się nad tym zastanowię.
Nadal to powtarzasz, sadystko. Ryou po kryjomu spojrzał w jej twarz z podziwem, ale
Azusa nie zawahała się. Wyglądało na to, że Erika porzuciła opór i się nie poruszała. Miała
mocno czerwoną twarz, oczy zaszły jej łzami, bez tchu leżała w ramionach Azusy.
Widząc Erikę w takim stanie i myśląc, że było to nieprzyzwoicie urocze, Ryou
zastanawiał się, czy sam mimo wszystko nie był sadystą. Nie, ta knująca swoje intrygi osoba
wyglądała na to, odpowiedział na swoje pytanie, kiedy Azusa zadała Erice pytanie z miną
wyrażającą szczerą troskę.
- Uspokoiłaś się już, Erika?
- Ty!!! – zawyła, dygocząc, Erika z wilgotnymi oczami spomiędzy ramion Azusy. Widząc to,
Azusa uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Ach, jak słodko. Kocham cię, Erika – mówiąc to zbliżyła swój policzek do policzka Eriki i
potarła je o siebie.
- Starczy, Azusa, przestań! Sakuragi się na nas dziwnie patrzy!!!
- Ach, nie przejmujcie się mną… Muszę już iść…
Erika zawołała w panice do Ryou, który wstawał powoli, żeby go zatrzymać.
- Proszę, Sakuragi! Nie odchodź! Nie zrozum tego źle! Naprawdę, naprawdę nie zrozum tego
źle!!!
- Taa…
Z powodu intensywności rozzłoszczonego spojrzenia Eriki, Ryou odruchowo
zatrzymał się i z powrotem usiadł na miejscu. Gdy tylko znalazł się na ziemi, Erika zrobiła
taką minę, jakby jej ulżyło z głębi serca. Uspokoiwszy się, wyplątała się z niechętnych temu
ramion Azusy.
- Dość, Azusa, przestań wreszcie… W każdym razie, pozwól mi podziękować w inny sposób,
proszę – Erika uciekając wzrokiem od oczu Ryou, skłoniła lekko głowę, a jej twarz
zarumieniła się lekko.
- Taa… I wzajemnie – skinął bez namysłu Ryou. Pomimo niechęci do oderwania wzroku od
Eriki, Azusa spojrzała na swój zegarek i powiedziała:
- Już czas. Przy okazji, Sakuragi, czy masz coś zaplanowane na jutrzejszą sobotę lub dzień
po?
- Azusa? – Erika obróciła się do niej z podejrzeniem w oczach.
- Co… Hmm, po co? – zapytał Ryou, będąc czujnym.
- Nie musisz być taki ostrożny, ponieważ to może mieć do czynienia z wdzięcznością Eriki.
- Jest tak…? Jeśli chodzi o ten weekend… Oba dni mam wolne – odpowiedział Ryou,
przypominając to sobie.
- Jeśli tak, to jeśli to możliwe, zachowaj wolną niedzielę.
- Zrozumiałem… Tak więc, jak przed chwilą, będą spadać. Na razie – mówiąc to, Ryou
opuścił dach. Erika, gdy tylko to potwierdziła, odwróciła się do Azusy.
- Co robisz w niedzielę?
Azusa udała zdziwienie i uśmiechnęła się.
- Nie ja, lecz ty. Erika też jest wolna w niedzielę.
- Ja?! – rozległ się po dachu zdumiony głos Eriki.

Podobne dokumenty