relacja - Biblioteka Rybnik

Transkrypt

relacja - Biblioteka Rybnik
Zakochani w Śląsku, czyli Józef Hetman i Andrzej Kapłanek w bibliotece
5 kwietnia w murach rybnickiej biblioteki zorganizowano spotkania (pod hasłem „W śląską
stronę”) z malarzem intuicyjnym – Józefem Hetmanem i autorem książki „Śląskie mecyje” –
Andrzejem Kapłankiem.
Pół godziny przed rozpoczęciem wernisażu wystawy rzeźby i malarstwa intuicyjnego Józefa
Hetmana uczestnicy zostali wprowadzeni w iście śląski nastrój. A to za sprawą Kapeli
z naszego miasteczka, która przygrywała śląskie szlagiery tuż przed wejściem do biblioteki.
Nie inaczej było, gdy wybiła godzina 17:00. Zespół przeniósł się do galerii i zaprosił
wszystkich do śpiewania „Szła dzieweczka do laseczka”, co licznie zgromadzeni goście
z chęcią uczynili. Następnie Dyrektor biblioteki przedstawiła bohatera wernisażu. Józef
Hetman odniósł się do słów przedmówczyni – opowiadał skąd się wzięła jego pasja, jak praca
w górnictwie wpłynęła na jego twórczość, kim właściwie jest. Warto dodać, że pan Hetman,
wystąpił w mundurze górniczym. Po części oficjalnej goście mogli zapoznać się bliżej
z obrazami i rzeźbami twórcy, a także osobiście z nim porozmawiać.
Po wernisażu uczestnicy przenieśli się do sali wykładowej, gdzie zaplanowano spotkanie
autorskie z mieszkańcem Rybnika – Andrzejem Kapłankiem. Wizyta pana Kapłanka
w bibliotece była okazją do promocji jego ostatniej książki – „Śląskie mecyje”. Moderatorem
spotkania była Danuta Daszczyk (pracownik Czytelni Biblioteki Głównej).
Rozmowa rozpoczęła się od pytań o bliskich recenzentów autora, o nielubianą literaturę –
pisarz przyznał, że nigdy nie był w stanie przeczytać do końca „Ulissesa” Jamesa Joyce’a.
„Noce i dnie” Marii Dąbrowskiej także znalazły się na liście, autor żartował, ze przeczytał
tylko „noce”.
Następnie pytano czy w 500 stronach najnowszej książki Andrzeja Kapłanka zawarł
wszystko, co chciał. Wówczas zaczął opowiadać, że proces pisania jest długi, czasami zdarza
się, że autor piszę dwie książki jednocześnie. W dodatku przyznał, że pisanie przeplatane są
podróżami – autor podróżuje od ponad 40 lat. „Śląskie mecyje” pisał 5 lat, gdy skończył –
owoc jego pracy miał być jedynie propozycją dla wydawcy, jednak okazało się, że książka od
razu poszła do druku, zatem nie miał szansy, aby ją poprawić, co pewnie by zrobił – przyznał.
Rozmawiano o śląskich tematach tabu, niewygodnych sprawach poruszanych w książce.
Wówczas pan Andrzej wyznał, że w jego wieku obawia się już niewielu rzeczy. Poruszano
także kwestie języka książki. Autor opowiadał, że podczas tworzenia „Śląskich mecyj”
zastanawiał się nad posługiwaniem się gwarą, ostatecznie jednak książkę napisał po polsku.
Mimo to wprowadził swoje ulubione słowa w gwarze śląskiej, np. „ te łone”. Poruszano także
kwestie zmieniającego się regionu, faktu, że Śląsk w ciągu ostatnich 30 lat się przeobraził.
Autor wspominał, że w dzieciństwie nie pamięta niebieskiego nieba, które znał z kart książek.
Po raz pierwszy zobaczył je podczas wycieczki w Alpy, będąc studentem. Opowiadał także
o rytuałach sobotniej kąpieli, bawieniu się ciuciubabkę, „o byciu razem na tym samym placu
w familokach”.
Moderator spotkania zwróciła uwagę, że autor w swoim pisarskim dorobku ma już 17
książek, w związku z tym zapytała autora skąd ta samodyscyplina. Pan Andrzej wyznał, że
jest człowiekiem pracowitym, śpi cześć, siedem godzin po czym wstaje i robi swoje.
Twierdzi, że każdy człowiek potrzebuje odpoczynku ( Andrzej Kapłanek pracował
w górnictwie bardzo dużo, nie było wolnych sobót, w niedzielę także chodziło się do pracy),
a dla niego pisanie to odpoczynek.
Warto nadmienić, że prócz pracy twórczej i zawodowej związanej z kopalnią, studiach
w Krakowie, kompleksie „synka z familoka”, w wypowiedziach gościa często pojawiały się
podróże. Stwierdził, że po 40 latach wędrówek, widział na świecie wszystko to, co było warte
zobaczenia i jest z tego powodu bardzo szczęśliwy.
Po spotkaniu był jeszcze czas na rozmowy z autorem na temat Śląska oraz podpisywanie
egzemplarzy jego książek.