Pełen artykuł do pobrania w PDF.
Transkrypt
Pełen artykuł do pobrania w PDF.
Refleksje nad polską prezydencją w Radzie Unii Europejskiej. Energia i klimat Zbigniew M. Karaczun Wstęp Kiedy polski rząd przygotowywał się do sprawowania prezydencji w Radzie Unii Europejskiej nikt nie przypuszczał, że przypadnie ona w tak trudnym dla Europy momencie. Kiedy Polska starała się zwiększyć zainteresowanie partnerów problemami krajów należących do Partnerstwa Wschodniego wybuchła rewolucja w państwach Afryki Północnej. Kiedy starała się doprowadzić do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą, jej prezydent Wiktor Janukowycz rozpoczął proces byłej premier Julii Tymoszenko, co przekreśliło nadzieję Ukrainy na ściślejszy związek z UE. Kiedy Polska przygotowywała się do rozmów dotyczących zwiększenia współpracy w zakresie zewnętrznego bezpieczeństwa energetycznego, strefa euro zaczęła trzeszczeć w szwach i konieczne było podjęcie działań naprawczych, które uchroniły ją od upadku. Przygotowując się do prezydencji, Rząd Polski przyjął szereg priorytetów, z których jeden dotyczył kwestii bezpieczeństwa Europy, w tym jej zewnętrznego bezpieczeństwa energetycznego. Celem było rozpoczęcie dyskusji na temat nowych rozwiązań: proceduralnych i legislacyjnych, które pozwoliłyby zachować konkurencyjność europejskiego sektora energetycznego wobec zmieniającego się otoczenia zewnętrznego. Miało to pozwolić na wypracowanie mechanizmów prowadzenia solidarnej i konkurencyjnej zewnętrznej polityki energetycznej zgodnie z postanowieniami Traktatu z Lizbony. Wybór tego priorytetu nie powinien dziwić – niemal od samego początku odzyskania suwerenności w 1989 roku stosunki Polski z Rosją pozostają napięte. Krajowi politycy, pamiętając o wykorzystaniu „broni” gazowej przez Rosję w stosunku do Ukrainy i Białorusi obawiają się takich samych działań wobec naszego kraju. Stąd próba budowy podstaw europejskiej solidarności w kwestiach energetycznych. W chwili obecnej za wcześnie jest dla dokonania pełnej oceny skuteczności polskiego przewodnictwa w Radzie UE. Będzie to możliwe za pewien czas, kiedy okaże się, czy idee podnoszone przez naszych negocjatorów doprowadziły do głębszych zmian w polityce unijnej. Ta perspektywa jest konieczna, aby nie ulegać pokusie ocen skrajnych. Takie bowiem były już formułowane. W trakcie konferencji klimatycznej w Durbanie Lord John Prescott, były vice premier i minister środowiska Wielkiej Brytanii, oceniając prace polskich negocjatorów w trakcie szczytu stwierdził, że powinni oni "mówić w imieniu Europy, a nie Polski"1 i dodał, że 1 Clark P., England A., 2011: EU seeks hard commitments for Kyoto phase two. Financial Times 7.12.2011 dyplomacja brytyjska byłaby znacznie skuteczniejsza. Z drugiej strony, w grudniu 2011 roku, po wystąpieniu polskiego premiera Donalda Tuska w Parlamencie Europejskim, Martin Schulz, eurodeputowany z ramienia SPD stwierdził, że w jego opinii, była to najlepsza z ostatnich 15 prezydencji2. Dlatego też celem niniejszego tekstu nie jest pełna ocena polskiej prezydencji w zakresie jej priorytetów energetycznych i klimatycznych. Autor stara się natomiast przeanalizować czy kwestie podniesione w tym czasie przez Polskę w tych obszarach mają szansę zostać na trwale włączone do debaty wewnątrz Unii Europejskiej i Polski. Czy Europa potrzebuje większego bezpieczeństwa energetycznego W ostatnich latach pojęcie bezpieczeństwa energetycznego znacznie się rozszerzyło. Nie oznacza już jedynie kwestii pewności dostaw energii do odbiorców końcowych, ale także takich zagadnień jak brak bariery finansowej ograniczającej możliwość korzystania z energii przez użytkowników końcowych (np. w wyniku tzw. ubóstwa energetycznego) czy dbałości o jakość środowiska przyrodniczego i minimalizowanie kosztów zewnętrznych wytwarzania energii. Dotyczy także – o czym Europa zdaje się zbyt często zapominać – przywiązania do wartości demokratycznych i pewności, że prowadzona polityka energetyczna nie wspiera postaw antydemokratycznych. Solidarność energetyczna jest Europie potrzebna. Jest niezbędna gdyż Unia Europejska jest uzależniona od importu paliw kopalnych. Wspólnota konsumują około 17% energii wyprodukowanej na świecie, niemal 80% tej energii pochodzi ze spalania paliw węglowodorowych - węgla kamiennego, ropy naftowej i gazu ziemnego. Połowa źródeł energii wykorzystywana w Unii Europejskiej pochodzi z importu, w przypadku ropy naftowej udział importu sięga 80%, a gazu ziemnego 57%3. Niektóre z krajów członkowskich są całkowicie uzależnione od dostaw gazu ziemnego, dla innych pewność jego importu jest kluczowym czynnikiem bezpieczeństwa energetycznego (tabela 1). 2 3 http://www.eurofundsnews.pl/content/view/16161/320/ Dostęp z dnia 28.12.2011 Około 70% ropy i gazu ziemnego Unia Europejska importuje z Rosji i Bliskiego Wschodu, krajów o niepełnych standardach demokratycznych i niestabilnych politycznie, Rosja jest dostawcą 45% zużywanego w EU gazu i 29% ropy naftowej. Tabela 1. Poziom uzależnienia wybranych krajów UE od importu gazu ziemnego (dane z 2007 roku) Udział gazu ziemnego Kraj z importu (%) Kraje bałtyckie: Litwa, Łotwa, 4 Udział gazu importowanego z Rosji (%) 100 100 Finlandia 100 100 Słowacja 98 98 Francja 98 26 Niemcy 81 39 Polska 70 50 Estonia Dane w tabeli 1 dotyczą sytuacji sprzed 5 lat, jak jednak wynika z prowadzonych analiz uzależnienie krajów członkowskich od zewnętrznych dostaw surowców energetycznych w ostatnim okresie nie tylko nie zmniejszyło się, ale jeszcze bardziej wzrosło5. Dla Polski i krajów bałtyckich, uzależnionych całkowicie, albo w znacznym stopniu od dostaw gazu ziemnego z Rosji, kwestia pewności dostaw z tego kraju i solidarności europejskiej, w razie ich wstrzymania, stała się kluczowa po 2005 roku, kiedy Gazprom, rosyjski monopolista w dostawach gazu ziemnego, odciął dostawy tego paliwa do Ukrainy. Skutki tej decyzji odczuły niektóre kraje Unii Europejskiej m.in.: Austria, Niemcy, Polska i Włochy, które zaczęły otrzymywać o 30% mniej tego surowca. Chociaż kryzys trwał tylko kilka dni, to dla wielu przedsiębiorstw, bazujących na wykorzystaniu gazu dla celów produkcyjnych, oznaczał znaczące straty. Dwa lata później, w styczniu 2007 roku, Transnieft, inna rosyjska spółka, zablokowała dostawy ropy naftowej rurociągiem Przyjaźń. Chociaż działanie to było wymierzone w Białoruś, to skutki – w postaci 20% ograniczenia dostaw ropy, bardzo silnie odczuły m.in. Niemcy i Polska. Był to jednocześnie sygnał, że dostawa surowców 4 5 European Commission, 2009: Commission staff working document–Accompanying document to the Proposal for a Regulation of the European Parliament and of the Council concerning measures to safeguard security of gas supply and repealing Directive 2004/67/EC. Assessment report of directive 2004/67/EC on security of gas supply {COM(2009) 363}. European Commission. 16 July 2009. pp. 33; 56; 63–76. http://eurlex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.do?uri=SEC:2009:0978:FIN:EN:PDF. Baumann F., Simmerl G., 2011: Between Conflict and Convergence: The EU Member States and the Quest for a Common External Energy Policy. Discussion Paper. Research Group on European Affairs. Munich energetycznych staje się nowym argumentem w międzynarodowej dyplomacji i stosunkach Rosji z UE, a zwłaszcza krajami Europy Centralnej i Wschodniej6. Niestety nie stało się to sygnałem do zacieśnienia europejskiej współpracy energetycznej. Wręcz odwrotnie, niektóre kraje zaczęły realizować projekty zwiększające ich własne bezpieczeństwo energetyczne, nawet wtedy, gdy działo się to kosztem obniżenia bezpieczeństwa innych członków UE7. Potrzeba rozmowy o zewnętrznym bezpieczeństwie energetycznym wynika także stąd, że chęć zwiększenia pewności dostaw prowadzi do dwóch patologicznych zjawisk: 1. Dzielenia reżimów niedemokratycznych na „swoje” i „obce”. Swoje to te, z których dostarczane są surowce energetyczne. Przymyka się wówczas oko na niedemokratyczne postępowanie rządów tych krajów, łamanie praw obywatelskich, przemoc i terror w imię zapewnienia, że dostawy surowców nie zostaną przerwane. Rodzi to dwa zagrożenia. Po pierwsze, osłabia wiarę Europejczyków w demokracje i wzmacnia skrajnie lewicowe i prawicowe partie populistyczne, przekładające skuteczność działania nad zasady konsensusu społecznego. Z drugiej strony, wzmacniając rządy totalitarne stwarza zagrożenie, że w przyszłości Europa będzie musiała się zmierzyć z wojskami wyposażonymi w sprzęt, dzięki funduszom uzyskanym w poprzednich latach od krajów członkowskich UE. 2. Chęć dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia prowadzi do zaostrzenia konfliktów lokalnych i regionalnych, które „rozgrywa” się po to, aby zapewnić, że władze sprawować będą te siły, które gotowe są na współpracę z UE. Przykładem mogą być konflikty w strefie przebiegu rurociągu, którym transportowana jest ropa naftowa z Azerbejdżanu do Turcji: Baku – Tbilisi - Ceyhan. Ropociąg ten przebiega przez siedem różnych obszarów, na których trwają konflikty. Odnosząc się do sytuacji w tym regionie Konstantin Simonov, dyrektor rosyjskiej Narodowej Fundacji Bezpieczeństwa Energetycznego w Moskwie stwierdził wręcz, że: „...jest prawdopodobne, że w ciągu następnych dziesięciu lat dojdzie tu do wielkiej wojny, bowiem w Centralnej Azji występuje wiele konfliktów, jest tu Europa, USA, Chiny, Rosja, islamscy terroryści, jest to groźny splot różnorodnych interesów...”8. Brak wspólnej polityki europejskiej wobec tego i podobnych obszarów powoduje, że 6 Smith K., 2011: Russia and European Energy Security – Divide and Dominate. Center for Strategic International Studies. Washington DC 7 Tamże. Przykładem może być projekt budowy rurociągu po dnie Bałtyku, łączącego Rosję z Niemcami, przeciwko któremu – w obawie o bezpieczeństwo własnych dostaw – protestowały kraje nadbałtyckie i Polska. Chociaż budowa rurociągu omijającego kraje nadbałtyckie i Polskę i dostawa nim gazu dla „starych” krajów UE nie spowoduje, że zabraknie tego surowca dla tych krajów, to w opinii rządów tych krajów zwiększy zakres swobody Rosji do „gry” dostawami tych surowców – będzie mogła ona zamknąć dostawy do krajów Centralnej Europy bez obawy, że zagrozi to jej interesom na zachodzie kontynentu. 8 Hildyard N., 2011 (Co-director of The Corner House, United Kingdom): Conflict - The Creation of Insecurities Human Rights – Militarisation - The Millenium Development Goals. Energy. Security for What? For Whom. Mat. z konferencji: Energy Security - Polish, European and Global Perspectives. Warsaw. 24.05.2011? potencjalne konflikty potęguje gra interesów – często sprzecznych – poszczególnych krajów członkowskich UE. Dlatego potrzebna jest współpraca europejska. Tylko wówczas gdy będzie prowadzona skoordynowana polityka UE, wewnętrzne sprzeczności pomiędzy krajami członkowskimi nie będą rozgrywane przez kraje trzecie. Tylko wówczas gdy Europa będzie prowadziła solidarną politykę energetyczną może spodziewać się, że nie zostanie „ograna” przez Chiny, które gotowe są kupować zasoby surowców nieodnawialnych od każdego, kto je posiada – nie pytając o to, czy dany rząd dba o zasady demokratyczne, czy też nie. Potrzebę większej solidarności energetycznej dostrzegli też politycy. Dlatego w Traktacie z Lizbony, w art. 194 wskazuje się, że zapewnienie bezpieczeństwa dostaw energii w Unii odbywać się będzie „w duchu solidarności między Państwami Członkowskimi”9. Niestety brak jest instrumentów, które wskazywałyby jak tą solidarność wdrażać w praktyce. Z tego też punktu widzenia wybór priorytetu „zewnętrzne bezpieczeństwo energetyczne” należy uznać za w pełni uzasadniony. Zasadne jest pytanie czy jego zakres jest (i był) wystarczający w odniesieniu do energetycznych i klimatycznych wyzwań, przed którymi stoi Europa. Jak budować bezpieczeństwo energetyczne Europy Uwaga polskiej prezydencji skupiła się przede wszystkim na zwiększeniu koordynacji europejskiej polityki energetycznej wobec dostawców zewnętrznych, zarówno poprzez umożliwienie Komisji Europejskiej wglądu w kontrakty zawierane z krajami trzecimi, jak i przedstawianiu wspólnego stanowiska UE na forach organizacji międzynarodowych zajmujących się polityką energetyczną. O wprowadzeniu zapisów zawierających takie postanowienia do konkluzji Rady Transportu, Telekomunikacji i Energetyki zabiegano najbardziej. Udało się to częściowo. Nie uzyskano zgody na zwiększenie roli Komisji Europejskiej w kontrolowaniu zewnętrznych umów energetycznym w stopniu oczekiwanym przez nowe państwa członkowskie, ale w Konkluzjach zawarto zapis10, że Komisja, na wniosek rządu zainteresowanego państwa członkowskiego, będzie udzielała wsparcia w procesie negocjowania umów. Nie udało się wprowadzić zapisu, który wskazywałby obszary polityki 9 Wersje skonsolidowane Traktatu o Unii Europejskiej i Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej C 83, 30.03.2010 (O.J. 2010/C 83/01) 10 Sekretariat Generalny Rady Unii Europejskiej: Komunikat w sprawie bezpieczeństwa dostaw energii i międzynarodowej współpracy energetycznej – „Polityka energetyczna UE: stosunki z partnerami spoza UE” – Konkluzje Rady. Bruksela 25.11.2011. DG C 17615/11 energetycznej, w których UE powinna mówić jednym głosem, udało się natomiast wymienić instytucje i fora, na których tak być powinno (m.in. Międzynarodowa Agencja Energetyczna, Międzynarodowa Agencja Energii Odnawialnej IRENA, G8 i G20)11. Udało się także uzyskać zapis, który zobowiązuje Komisję Europejską do przygotowania w 2013 roku raportu z wykonania przyjętych celów. Przyjęcie Konkluzji to duży sukces prezydencji. Kwestie zwiększenia zewnętrznego bezpieczeństwa energetycznego były od początku autorską propozycją Polski, pomimo niesprzyjających okoliczności udało się utrzymać negocjacje na właściwym poziomie i doprowadzić do przyjęcia wniosków wyznaczających dalszy tryb pracy UE w tym zakresie. Zdaniem wicepremiera Pawlaka, ministra gospodarki, przyjęcie Konkluzji pozwoli na realne zwiększenie bezpieczeństwa dostaw energii w Europie12. Jak się jednak wydaje wspierając bardzo silnie negocjacje dotyczące zewnętrznego bezpieczeństwa energetycznego Polska nie chciała pamiętać, że bezpieczeństwo to, ma także wymiar wewnętrzny. Zależeć będzie nie tylko od tego na ile UE będzie koordynować swoje wystąpienia wobec partnerów z krajów trzecich, ale – chyba w jeszcze większym stopniu – od tego w jaki sposób wytwarzana będzie energia w krajach członkowskich. Jeśli Unia nie zmieni dotychczasowej polityki energetycznej, to w krótkim czasie jeszcze bardziej stanie się uzależniona od zewnętrznych dostaw surowców i energii – w 2030 roku zapotrzebowanie na importowane surowce energetyczne może dotyczyć nawet 65% ich całkowitego zużycia w UE! Zasadne staje się pytanie czy Europa będzie miała skąd te surowce importować? W sierpniu 2009 roku brytyjskie, rządowe Centrum Studiów Energetycznych opublikowało raport dotyczący wyczerpywania się zasobów ropy naftowej13. Z przeprowadzonych analiz wynikało, że większość eksploatowanych pól wydobywczych ma już za sobą szczyt wydobycia, a do końca pierwszej dekady XXI wieku wykorzystane zostało od 28% do 56% globalnych zasobów ropy naftowej. Raport zapowiadał, że jeszcze w XXI wieku zakończy się epoka ropy naftowej, bo pomimo sięgania po jej niekonwencjonalne zasoby (takie jak piaski roponośne), jej zasoby wyczerpią się. Chociaż w odniesieniu do pozostałych surowców węglowodorowych (węgiel, gaz) prognozy nie są tak negatywne, to także ich zacznie brakować w dającej się przewidzieć przyszłości14. Konkurencje o zasoby zaostrzy wzrastające zapotrzebowanie na nie w krajach rozwijających się. Już obecnie Chiny prowadzą agresywną politykę inwestycyjną w Afryce i Azji, gdzie 11 Tamże Kraje UE za wzmocnieniem bezpieczeństwa dostaw energii www.mg.gov.pl . Warszawa, 25.11.2011. dostęp z dnia 23.12.2011 13 Sorrell S., Speirs J., Bentley R., Brandt A., Miller R., 2009: Global Oil Depletion An assessment of the evidence for a near-term peak in global oil production. An assessment of the evidence for a near-term peak in global oil production. The UK Energy Research. Centre 14 Hedberg D., Kullander S., Frank H., 2010: The World Needs a New Energy Paradigm. Ambio 39: 1 –10 12 starają się uzyskać dostęp do istniejących i nowych źródeł surowców. Są politycznym sojusznikiem Iranu, nie krytykują planów budowy broni atomowej w tym kraju, za co mogą korzystać z zasobów naftowych tego kraju. Ale Chiny nie są jedyne. Do kolejki po zasoby, z rosnącym zapotrzebowaniem ustawiają się już Indie, Brazylia i inne kraje rozwijające się. Jak długo jeszcze Europa będzie w stanie z nimi konkurować ? Dlatego Europa potrzebuje zmiany paradygmatu energetycznego. Zrozumiały to rządy części państw członkowskich. Dania, w 2011 roku ogłosiła, że do 2050 roku chce aby jej energetyka była w pełni niezależna od surowców nieodnawialnych15. Wielka Brytania ogłosiła program budowy energetyki niskowęglowej16, dla Niemiec decyzja o zamknięciu istniejących elektrowni jądrowych do 2021 roku i moratorium na budowę nowych instalacji tego typu ma być bodźcem do przestawienia energetyki na zasoby odnawialne17. Potrzeba pójścia tą drogą – zwiększenia efektywności energetycznej i rozwoju odnawialnych źródeł energii widzi także Komisja Europejska w opublikowanej w listopadzie Mapie drogowej energetyki18. Niestety kwestie te nie są w Polsce traktowane jako priorytetowe. Chociaż w trakcie prezydencji pracowano nad projektem nowej dyrektywy o efektywności energetycznej – udało się wypracować kolejna wersję projektu dyrektywy, to ani rozwój efektywności, ani odnawialnych źródeł energii nie był traktowany jako rzeczywisty priorytet. Stanowi to odbicie polityki wewnętrznej – do obu tych kwestii politycy polscy odnoszą się z dużą rezerwą. Chociaż werbalnie wspierają efektywność energetyczną, to uchwalona ustawa w tym zakresie19, stanowiąca transpozycję normy prawnej dyrektywy 2006/32/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 5 kwietnia 2006 r. w sprawie efektywności końcowego wykorzystania energii i usług energetycznych oraz uchylającej dyrektywę Rady 93/76/EWG20 jest czysto mechanicznym przeniesieniem wymogów UE na grunt Polski. Nie tworzy ona warunków dla rzeczywistego rozwoju w Polsce rynku usług efektywności energetycznej, zapewne nie spowoduje, że działania w tym zakresie staną się priorytetem polityki energetycznej. Podobnie jest w przypadku rozwoju odnawialnych źródeł energii. Ustawa w tym zakresie spóźnia się już ponad rok, pierwszy jej projekt przedstawiony przez Ministerstwo Gospodarki w grudniu 2011 roku nie uwzględnia uwag i komentarzy kierowanych do tego resortu przez 15 Richardson K., Dahl-Jansen D., Elmeskov J., Hagem C., Hanningsen J., Korstgard J., Kristensen N.B., Morhorst P.E., Olsen J.E., Wier M., Nielsen M., Karlsson, 2011: Denmark’s Road Map for Fossil Fuel Independence. Solutions 2(4): 16 HM Government Department of energy and Climate Change, 2009: The UK Low Carbon Transition Plan. National Strategy for Climate and Energy. TSO London. 17 Pidd H., 2011: Germany to shut all nuclear reactors. The Guardian 30.05.2011 18 European Commission, 2011: Communication from the Commission to the European Parliament, the Council, the European Economic and Social Committee and the Committee of the Regions. Energy Roadmap 2050. COM(2011) 885/2 19 Ustawa z dnia 15 kwietnia 2011 r. o efektywności energetycznej Dz.U. 2011 nr 94 poz. 551 20 O.J. L 114 z 27.04.2006 organizacje pozarządowe i branżowe energetyki odnawialnej. Stąd też ma małe szanse na stworzenie podstawy dla istotnego rozwoju tego typu energetyki w naszym kraju. Zewnętrzne bezpieczeństwo energetyczne i zmiana dotychczasowej polityki energetycznej UE powinny być traktowane jako wspólny cel. Wymagają bowiem większej solidarności krajów członkowskich. Dlatego dobrze, że polscy politycy o potrzebie tej solidarności i zacieśnienia integracji europejskiej mówili – zarówno Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski, jak i premier Donald Tusk. Dobrze także, że zademonstrowali gotowość do takiej solidarności, wyrażając chęć uczestniczenia finansowego w stabilizacji wspólnej waluty europejskiej, pomimo tego, że Polska nie posługuje się euro. Świadczy to, że Polska o solidarności europejskiej nie tylko mówi, ale gotowa jest w jej imię przyjąć określone obowiązki i obciążenia. Tej solidarności Europa będzie potrzebowała. Po to aby zapewnić, że kontakty z zewnętrznymi dostawcami energii będą zawierane w interesie całej UE, a nie dla egoistycznych celów poszczególnych krajów. Po to, aby zapewnić, że wyrzekając się dziś pewnych korzyści zapewnimy możliwość ich uzyskiwania przez przyszłe pokolenia. Rozwój OZE, nawet kosztem wyrzeczeń dla obecnego pokolenia, oznacza bowiem, że zachowujemy cenne zasoby dla przyszłych pokoleń i, że nie będziemy rozwijać się kosztem degradacji środowiska przyrodniczego. Nie da się poprawić bezpieczeństwa energetycznego Europy bez większej solidarności krajów członkowskich. Konieczna jest akceptacja większego ryzyka – po to aby cały system działał sprawnie i efektywnie, poszczególne kraje członkowskie muszą zaakceptować zwiększenie indywidualnego ryzyka wynikającego z przeniesienia zarządzania własnym systemem energetycznym na wyższy, wspólnotowy poziom. Niezbędna jest akceptacja zasady, że bezpieczeństwo energetyczne tworzone będzie na poziomie całej wspólnoty, a nie pojedynczych krajów i wdrażane inwestycje powinny przede wszystkim poprawiać tak rozumiane bezpieczeństwo. Dziś pogrążona w kryzysie Europa potrzebuje nowej wizji. Wizji, której realizacja będzie tworzyć podstawy dla trwałego i zrównoważonego rozwoju, wspierać aktywność społeczną i demokrację. Tworzyć nowe miejsca pracy, zmniejszać różnicę w dochodach, aktywizować wszystkie grupy. Budowa bezpieczeństwa energetycznego, opartego na europejskiej solidarności i korzystaniu z lokalnych, odnawialnych, rozproszonych zasobach energii może stać się taką wizją. Urzeczywistnienie tej wizji potrzebuje swoistego Programu Apollo – połączenia programu naukowego, wykorzystującego wiedzę naukową, z programem wdrożeniowym pozwalającym na wykorzystywanie nowych pomysłów, rozwiązań i technologii w praktyce. Niezbędne jest wdrażanie innowacyjnych rozwiązań w sferze rozwoju nowych, bardziej efektywnych technologii OZE, inteligentnych sieci przesyłowych, magazynowania energii, tworzenia jej rezerw, dostosowywania się odbiorców końcowych do współpracy z odnawialnymi źródłami energii. Urzeczywistnienie tej wizji będzie kosztowne. Ale jeśli Europa nie zdecyduje się na jej podjęcie, poniesie jeszcze większe koszty: wzrostu egoizmów narodowych i przekładania indywidualnych korzyści nad dobrem wspólnym, utraty konkurencyjności spowodowanej rosnącymi cenami energii. Poniesie też koszt sprzeniewierzenia się etycznym, moralnym i demokratycznym wartościom będącym podstawą Unii. Dlatego należy mieć nadzieję, że Polska rozpoczynając dyskusję nad większą integracją europejskiej polityki energetycznej oraz wskazując na potrzebę europejskiej solidarności i zacieśnienia integracji będzie gotowa do prowadzenia dyskusji i podejmowania działań także w odniesieniu do zwiększania efektywności energetycznej i rozwoju odnawialnych źródeł energii. Jeśli tak się stanie, jeśli debata o bezpieczeństwie dostaw obejmie także ten szerszy wymiar, to efekty polskiej prezydencji mogą stać się stałym dorobkiem Unii Europejskiej, budując solidne podstawy jej zrównoważonego rozwoju w perspektywie najbliższych kilkudziesięciu lat. Taki wymiar polityki energetycznej odpowiadałby też na jedno z podstawowych wyzwań współczesnego świata – gwarantowałby skuteczną ochronę klimatu i środowiska. Energia bez klimatu, klimat bez energii Chociaż zagadnienia energetyczne są ściśle powiązane z ochroną klimatu, a na okres polskiej prezydencji przypadała 17 Konferencja Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmiany Klimatu, to zagadnienia ochrony klimatu nie były istotnym priorytetem prezydencji. Był to świadomy wybór. Polska należy do głównych oponentów europejskiej polityki klimatycznej, konsekwentnie sprzeciwia się podnoszeniu celu redukcyjnego, ponad ustalone w 2010 roku 20%. Dla Polski posiadającej znaczne zasoby węgla – brunatnego i kamiennego – które są podstawą dla wytwarzania energii, ograniczenie emisji gazów cieplarnianych nie jest wyzwaniem łatwym – zarówno z gospodarczego jak i ze społecznego punktu widzenia. Dodatkowo, ponieważ obecny poziom emisji jest obecnie około 29% niższy niż w roku bazowym, większość polityków uznaje, że kraj dokonał już wystarczająco dużo dla ochrony klimatu globalnego. Zakres ambicji Polski w zakresie ochrony klimatu wyznaczało głosowanie nad przyjęciem komunikatu Komisji Europejskiej „Road map for low-carbon economy – vision for 2050" w trakcie Rady ds. Środowiska w dniu 21.06.2011 - tuż przed rozpoczęciem polskiej prezydencji. Polska zablokowała wówczas przyjęcie przez UE kompromisu zakładającego zmniejszenie emisji CO2 w UE o 25 procent do 2020 roku, o 40 procent w 2030 roku i 60 procent w roku 2040 tak, aby w 2050 roku dojść do 80 procent. Komentując to brytyjski minister energii Chris Huhne stwierdził, że jest to „czarny dzień dla ochrony środowiska w Europie (...) Jesteśmy bardzo rozczarowani tym, że Polska jest jedynym krajem, który nie zaakceptował dobrego kompromisu, mogącego uczynić z Europy niskoemisyjną gospodarkę”. Podobne w tonie były wypowiedzi przedstawicieli kilku innych krajów prowadzących progresywną politykę klimatyczną. Choć veto należy uznać za porażkę polskiej dyplomacji - nasz kraj stracił bowiem legitymacje do wypowiadania się w kwestiach klimatycznych w imieniu innych członków UE to przynajmniej rozwiązało negocjatorom ręce w trakcie sprawowania prezydencji. Odrzucając progresywne stanowisko i zamykając dyskusję w tym zakresie, do czasu prezydencji duńskiej, rząd miał pewność, że przez następne pół roku niewygodne dla Polski kwestie nie trafią na stół negocjacyjny. Wydawało się, że dzięki temu polscy negocjatorzy uzyskiwali komfort pracy: przez następne miesiące nie musieli bronić interesu Polski, a mogli skupić się na szukaniu konsensu wśród krajów członkowskich. Po odrzuceniu ambitnego stanowiska wynegocjowanie wspólnego porozumienia powinno być łatwiejsze. Był to również ważny sygnał dla tych krajów członkowskich, które zainteresowane są progresywną polityką klimatyczną UE - po zgłoszeniu veta jasne stało się, że polskie przewodnictwo w Radzie UE w kwestiach klimatycznych będzie raczej bierne niż aktywne. Tym niemniej w pewnym momencie polscy negocjatorzy uaktywnili się. Kiedy Unia przyjmowała wspólne stanowisko negocjacyjne na Konferencje w Durbanie, Polska bardzo silnie dążyła do wprowadzenia do niego radykalnych zapisów dotyczących konieczności przedłużenia obowiązywania Protokołu z Kioto. Niestety, nie było to spowodowane zmianą polskiego stanowiska negocjacyjnego, ale raczej dbaniem o własny interes. Dysponując znaczną nadwyżką redukcyjną w pierwszym okresie rozliczeń, dążyła do przedłużenia obowiązywania Protokołu z Kioto, po to, aby mogła nadal sprzedawać nadwyżkę redukcji. W trakcie Konferencji w Durbanie pojawiły się negatywne oceny polskiej prezydencji. Zarzucano jej, że silnie forsuje własne interesy (przede wszystkim właśnie odnośnie przedłużenia możliwości handlowania jednostkami uzyskanej redukcji emisji – tzw. AAUs), kosztem budowy silnego stanowiska całej Unii Europejskiej i wykorzystuje przewodniczenie w grupach do blokowania stanowisk niewygodnych dla siebie. Chociaż osiągnięcie końcowego porozumienia złagodziło te negatywne oceny, to z pewnością nie zakończyło unijnych kontrowersji wokół celów polityki klimatycznej. Choć zdaniem niektórych obserwatorów Durban przyniósł „wiążące porozumienie w sprawie braku porozumienia”, to jego efekty tworzą podstawy do budowy nowej architektury globalnej. Największe i najszybciej rozwijające się państwa grupy G-77 wyraziły zgodę, aby po 2020 roku również one zostały objęte celami redukcyjnymi, zobowiązującymi do zmniejszania emisji gazów cieplarnianych. Nie tylko wzmacnia to skuteczność globalnych wysiłków ustabilizowania składu atmosfery, ale także usuwa polityczne przeszkody uniemożliwiające przystąpienie Stanów Zjednoczonych do nowego porozumienia. Chociaż 17 Konferencja Stron nie przyniosła oczekiwanych rozwiązań - porozumienie z Durbanu nie gwarantuje skutecznej ochrony klimatu i powstrzymania wzrostu globalnej temperatury poniżej 2o C, to z pewnością nie będzie podstawą dla zmiany kierunku europejskiej polityki klimatycznej. Zapewne sprzeciw Polski będzie trwały i uniemożliwi przyjęcie bardziej ambitnego celu na rok 2020 (25 lub 30% redukcji). Ale bardzo trudno będzie Polsce sprzeciwiać się przyjęciu nowych, ostrzejszych celów na okres po 2020 roku. Unia Europejska będzie się musiała do tego przygotować. Powoduje to, że kwestie rozszerzenia dyskusji o bezpieczeństwie energetycznym na zagadnienia dotyczące rozwoju OZE i efektywności energetycznej stają się jeszcze bardziej istotne. Podsumowanie Prezydencja polska, w wymiarze organizacyjnym, była sukcesem. Jej silną stroną była też umiejętność utrzymania negocjacji na ustalonych wcześniej tematach, pomimo zmiany zewnętrznego otoczenia i niespodziewanych wydarzeń, które spowodowały, że priorytetem stały się inne, niż planowane zagadnienia – wsparcie dla rodzącej się demokracji w krajach Afryki Północnej czy uratowanie strefy euro. Powodzenie prezydencji nie byłoby możliwe bez wycofania się z trudnych i kontrowersyjnych kwestii: relacji UE – Rosja, pozyskiwanie gazu łupkowego, promowanie „czystych” technologii węglowych i rozwój magazynowania dwutlenku węgla pod ziemią (CCS). W przypadku większości tych zagadnień Polska ma własne stanowisko, niejednokrotnie sprzeczne z wizją innych krajów członkowskich. Stąd wycofanie się z nich pozwoliło polskim negocjatorom skupić się na poszukiwaniu europejskiego porozumienia, zamiast walczyć o własne interesy. A właśnie takiej postawy oczekuje się od krajów sprawujących Prezydencję w Radzie UE. Ale omawiany okres to także niewykorzystane okazje. Polska nie potrafiła się wznieść ponad swoje wewnętrzne uwarunkowania i nie połączyła zagadnień zewnętrznego bezpieczeństwa energetycznego z potrzebą przestawiania europejskiej energetyki na efektywność energetyczną i odnawialne źródła energii. Prowadziła także negocjacje dotyczące polityki energetycznej w oddzieleniu od zagadnień ochrony klimatu. Sprostanie tym wyzwaniom staje się więc zadaniem dla kolejnych prezydencji w Radzie UE. Dr hab. Zbigniew Karaczun - profesor w Katedrze Ochrony Środowiska SGGW w Warszawie, Prezes Okręgu Mazowieckiego Polskiego Klubu Ekologicznego, ekspert Koalicji Klimatycznej.