Darmowy fragment www.bezkartek.pl
Transkrypt
Darmowy fragment www.bezkartek.pl
UTOPIA Rozdzial.qxd 1/2/10 17:13 Page 1 W STRONĘ MIEJSKIEJ UTOPII Szkice o wyobraźni społecznej t en m l ragek.p f wy kart o rm.bez a D ww w UTOPIA Rozdzial.qxd 1/2/10 17:13 Page 2 t en m l ragek.p f wy kart o rm.bez a D ww w UTOPIA Rozdzial.qxd 1/2/10 17:13 Page 3 Mariusz Czubaj W STRONĘ MIEJSKIEJ UTOPII Szkice o wyobraźni społecznej t en m l ragek.p f wy kart o rm.bez a D ww w Warszawa 2007 UTOPIA Rozdzial.qxd 1/2/10 17:13 Page 4 Mariusz Czubaj — „W stron´ miejskiej utopii. Szkice o wyobraêni spo∏ecznej” © Copyright by the author and for this edition by Wydawnictwo SWPS Academica, Warszawa 2007 All rights reserved. Wszelkie prawa zastrze˝one. Kopiowanie w ca∏oÊci lub we fragmentach jakàkolwiek technikà bez pisemnej zgody wydawcy zabronione Recenzenci: Prof. dr hab. Ewa Paczoska Prof. dr hab. Alina Brodzka-Wald Redaktor prowadzàcy: Andrzej ¸ab´dzki Korekta: Agnieszka Kiliƒska Projekt ok∏adki: Pawe∏ Roso∏ek Projekt typograficzny, ∏amanie i przygotowanie do druku: Ma∏gorzata Chmielewska Redakcja techniczna: Leszek Ogrodowczyk t en m l ragek.p f wy kart o m z ISBN 978-83-89281-30-2 ar .be D ww w Wydanie I Wydawca: Wydawnictwo Szko∏y Wy˝szej Psychologii Spo∏ecznej „Academica” ul. Chodakowska 19/31 03-815 Warszawa tel. (+ 48 22) 870 62 24 e-mail: [email protected] UTOPIA Rozdzial.qxd 1/2/10 17:13 Page 5 Spis treÊci Wst´p. Jakiej kultury miejskiej Polacy potrzebujà? . . . . . . . . . . . . 7 Miasto za miastem. Ku „nowej cywilizacji” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 Uroda ˝ycia i brzydota ˝ycia . . . . . . . . . . . . . . . PlemiennoÊç, kooperatyzm, technokratyzm . . . . . . . . Czekanie na cud: od idei strajku do awiacyjnego manifestu Utopia „szklanych domów” . . . . . . . . . . . . . . . nt e Miasto w mieÊcie. gm.pl a r Wzór kultury WSM-u . . . . . . . . .f . . .e.k. . . . rt wy˚eromskiego a Dwie legendy: „PrzedwioÊnie” Stefana o zk . . . . . . . . e rmBrandysa i „Listy do pani Z.” Kazimierza b a D iw„Dom, Dwa pisma: „˚ycie WSM” w. Osiedle, Mieszkanie” Przestrzeƒ osiedla spo∏ecznego: w wra˝liwoÊç proksemiczna . . . . . . . . . . . . 16 30 35 42 . . . . . . . . 49 . . . . . . . . . Stowarzyszenie „Szklane Domy” oraz inne instytucje spo∏eczne RacjonalnoÊç antykapitalistyczna . . . . . . . . . . . . . . . Wspólnota — klasowa, lokalna czy uniwersalna? . . . . . . . Projekt WSM-u — wzór kultury czy utopia? . . . . . . . . . Miasto po mieÊcie. Ku nowym formom ˝ycia spo∏ecznego . . . . . . . . . . . . . . . . . . 93 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 49 55 57 65 71 80 87 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nastroje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Od nastrojów do projektów ˝ycia spo∏ecznego . . . . . Ossowski i Znaniecki: cz∏owiek i cywilizacja przysz∏oÊci Wokó∏ sporów o socjalistyczny humanizm . . . . . . . W stron´ nowego polis . . . . . . . . . . . . . . . . Zasady „uspolecznionego indywidualizmu” . . . . . . Rozbrat z marzeniami . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 93 100 110 118 125 136 144 Literatura (wybór) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 149 5 UTOPIA Rozdzial.qxd 1/2/10 17:13 Page 7 Wst´p. Jakiej kultury miejskiej Polacy potrzebujà? Z publikacjà tej ksià˝ki zwleka∏em kilka ∏adnych lat. Zw∏oka ta wynika∏a po cz´Êci z tego, ˝e zaczà∏em zajmowaç si´ powa˝niej tematykà kultury popularnej, po cz´Êci te˝ wynika∏a z przekonania — by wykpiç si´ aforyzmem — ˝e ruch jest wszystkim, fina∏ niczym. Rzecz napisana mo˝e przecie˝ si´ odle˝eç i poczekaç. Co jakiÊ czas otrzymywa∏em jednak sygna∏y od Êwiata zewn´trznego, które by∏y czymÊ w rodzaju wspó∏czesnych przypisów do kwestii miejskiej, którà si´ tu zajmuj´. Przypis pierwszy. Prawdopodobnie ma∏o jest równie oczywistych znaków Êwiadczàcych o przemianie modelu kultury — a mamy to szcz´Êcie, ˝e transformacja ta dokonuje si´ na naszych oczach — jak Êwiadectwa odciÊni´te w przestrzeni miasta. Wbrew pozorom te manifestacje nowych czasów o wiele bardziej widoczne sà w mniejszych miastach, których centra wyglàdajà dziÊ bliêniaczo: niemal w ciemno mo˝na przewidzieç, ˝e miejsce takie b´dzie obstawione filiami banków, przedstawicielami sieci telefonii komórkowej, sprz´tu telekomunikacyjnego i towarzystwami ubezpieczeniowymi, gdzieniegdzie znajdzie si´ wolno stojàcy bankomat, pizzeria albo okienko z kebabem. Zderzenia starego i nowego miasta sà niekiedy niemal symboliczne. Par´ lat temu — choç dziÊ wydaje si´, ˝e od tych chwil up∏ynà∏ szmat czasu — w Warszawie naprzeciw hali Mirowskiej mieÊci∏a si´ nie ucywilizowana jeszcze gie∏da komputerowa. W ustawionych metalowych szcz´kach, nale˝àcych wtedy do oswojonego krajobrazu stolicy, handlowano programami i akcesoriami i wymieniano si´ najnowszymi grami. Nikt nie pos∏ugiwa∏ si´ wtedy kartami kredytowymi, wi´ê mi´dzy sprzedawcà i kupcem, tak˝e w tym akcie wymiany, by∏a bezpoÊrednia. Mo˝na by rzec, ˝e Tofflerowska „trzecia fala” — fala Êrodków elektronicznych — spotyka si´ z archaicznym targowiskiem. W ówczesnej gie∏dzie komputerowej, zlokalizowanej w sercu miasta, mo˝na widzieç te˝ profetyczny znak przemian, które dokonujà si´ szybciej ni˝by mog∏o si´ zdawaç. Niemiecki teoretyk mediów Florian Rötzer pisa∏ przed laty o rewolucji, jaka czeka metropolie: „Kierunek zmian wyznaczaç b´dzie telepraca w domu, telezakupy, telewykszta∏cenie itp. oraz wynikajàca stàd decentralizacja organizacji, odchudzenie zak∏adów i administracji z powstaniem wirtualnych przedsi´biorstw w∏àcznie, wreszcie przyrost pracy samodzielnej czy niechronionej — sà to czynniki, które w du˝ej mierze mog∏yby zlikwidowaç koniecznoÊç przestrzen- t en m l ragek.p f wy kart o rm.bez a D ww w 7 UTOPIA Rozdzial.qxd 1/2/10 17:13 Page 8 nego zag´szczania i zredukowaç nat´˝enie ruchu. (…) W centrum prze∏omu znajdujà si´ stacje medialne w mieszkaniach i domach. Cz∏owiek udaje si´ do pracy ju˝ nie Êrodkami komunikacji miejskiej czy samochodem, lecz — by tak rzec — modemem”1. Nat´˝enie ruchu póki co nie zmala∏o, czego Êwiadectwem przesuni´cie godzin szczytu (w Warszawie korki oko∏o godziny dwudziestej nie sà niczym nadzwyczajnym), ale wp∏yw przemian technologicznych jest wyczuwalny, a niektórzy sà zdania, ˝e sieç i inne nowe media dadzà wreszcie to, o czym marzyli wizjonerzy miejskoÊci — pozwolà po∏àczyç zaawansowanie cywilizacyjne z typem kontaktów jak najbardziej przypominajàcych relacje face to face. Gie∏da komputerowa znajdowa∏a si´ nieopodal Ciep∏ej i Krochmalnej, czyli w okolicach dobrze znanych z historii literatury, bo nale˝àcych do „najÊciÊlejszej ojczyzny” bohatera Ludzi bezdomnych. I dziÊ rzadkim widokiem nie sà obskurne budynki ∏atane gdzieniegdzie smo∏à, szyby z brudnymi, pop´kanymi oknami, sprayem pociàgni´ty nieÊmiertelny napis „HWDP”. Obrazki te sàsiadujà ze „szklanymi domami” instytucji finansowych, które wyros∏y wzd∏u˝ alei Jana Paw∏a II. I jeszcze jeden symboliczny kontrapunkt: tym razem z prawej strony Wis∏y. Fabryka Trzciny, jedno z modniejszych miejsc w stolicy. Zresztà w ogóle bywanie na Pradze sta∏o si´ kwestià mody, bo to ta cz´Êç miasta zacz´∏a w ostatnich pi´ciu latach uchodziç za dzielnic´ „artystowskà”. Zatem — Fabryka Trzciny szczelnie wype∏niona w oczekiwaniu na wyk∏ad Samuela Barbera. S∏owa specjalisty od d˝ihadu i McÂwiata o nierównoÊciach i demokratyzacji jakoÊ dziwnie brzmià po tej stronie miasta, która zawsze uchodzi∏a za biedniejszà i gorszà pod ka˝dym wzgl´dem od lewego brzegu. Procesy dokonujàce si´ wspó∏czeÊnie w polskich miastach majà charakter prze∏omowy. A zarazem wydaje si´, ˝e doczekaliÊmy momentu, w którym nastàpi∏a n a t u r a l i z a c j a p r z e s t r z e n i m i e j s k i e j. Zmiany postrzegane sà jako zjawiska zachodzàce niejako samoczynnie, w zgodzie z jakimÊ przedustawnym planem. Efekt jest taki, ˝e po1989 roku nie doczekaliÊmy si´ ˝adnej zasadniczej dyskusji o kszta∏cie kultury miejskiej, pozostawiajàc t´ spraw´ sile pieniàdza i sile przebicia inwestorów i deweloperów. MiejskoÊç jest czymÊ oczywistym. I jako ta oczywistoÊç — przyjmowana bezrefleksyjnie. Przypis drugi. Fenomenem stolicy, nadajàcej szyk innym miastom, sta∏y si´ osiedla zamkni´te. Niemiecki naukowiec Henrik Werth, który zajmowa∏ si´ problematykà naszych osiedli, skrupulatnie wyliczy∏, ˝e do 1999 roku w stolicy powsta∏o ok. 55 takich wydzielonych obszarów. W nast´pnych czterech latach ich liczba podwoi∏a si´. Od 2004 roku do dziÊ przyby∏o kolejnych 70 osiedli, w sumie jest ich ju˝ niemal 200. Pod tym wzgl´dem Warszawa staje si´ ewenementem na skal´ europejskà. Kilka scen z ˝ycia wybranych gated communities po polsku. Wizyta u znajomych, okolice Kampinosu. Przy szlabanie podaj´ nazwisko, które jest sprawdzane na liÊcie, pomyÊlne ukoƒczenie procedury oznacza, ˝e otrzymuj´ tabliczk´ t en m l ragek.p f wy kart o rm.bez a D ww w 1 F. Rötzer, MiejskoÊç w epoce cyfrowej, Warszawa 1996, s. 12—13. 8 UTOPIA Rozdzial.qxd 1/2/10 17:13 Page 9 „Visitor”, identycznà do tych, którymi obdziela si´ goÊci we wspó∏czesnych firmach. Tabliczka ta stygmatyzuje mnie jako „obcego” — takiego jednak „obcego”, który jest niegroêny. Poszukiwania domu gospodarzy nie powinny wywo∏ywaç zaniepokojenia mieszkaƒców. Osiedle Heroldów. Bielany. Opowiada mieszkanka grodziska: Burak to chyba najpopularniejsze s∏owo na internetowej stronie naszego osiedla. Jest tam propagowana na przyk∏ad akcja na buraka. Chodzi o êle parkujàcych kierowców. No wi´c jeÊli taki êle zaparkuje, to mo˝na opublikowaç numer rejestracyjny i mark´ samochodu takiego buraka — opowiada Karolina. Karolina mieszka na warszawskich Bielanach przy ulicy Heroldów. W dzieƒ — znów zgodnie z normà panujàcà w wielu podobnych przybytkach strze˝onych — osiedle choruje na brasilitatis. Tak swego czasu nazwano efekt wyludnienia i pustych przestrzeni w Brasilii, stolicy Brazylii, projektowanej jako miasto idealne. Mieszkaƒcy osiedli marzeƒ sà wiecznie nieobecni. Harujà, by posp∏acaç zaciàgni´te kredyty. Karolina: W ciàgu dnia najliczniejszà grupà sà opiekunki do dzieci. Czasem rzuca si´ w oczy te˝ facet je˝d˝àcy olbrzymim amerykaƒskim Navigatorem. Poza tym martwota i nuda. Wi´kszoÊç samochodów ma rejestracje niewarszawskie, spo∏ecznoÊç tu wi´c nap∏ywowa. W weekend — znów efekt brasilitatis, bo wtedy wyje˝d˝a si´ do rodziny. Moja rozmówczyni nie zna ˝adnych sàsiadów. KiedyÊ, gdy si´ ktoÊ wprowadza∏, to robi∏o si´ podobno jakieÊ kolacyjki i balangi z sàsiedztwem. Teraz si´ tego nie widzi. W osiedlach strze˝onych istnieje namiastka ˝ycia spo∏ecznego w postaci zebraƒ wspólnot mieszkaniowych. W zgodzie z duchem czasów cz´sto klatki w tym samym domu wydzielajà si´ w osobne wspólnoty. Mieszkaƒcy drugiej klatki to ju˝ sà „oni”, w gorszym razie — obcy. Osiedle zamkni´te, ulica Stawki, plac zabaw. Mówi Magda, na co dzieƒ pracujàca w Ministerstwie Rolnictwa: Teren dla dzieci jest dodatkowo grodzony. To taka klatka w klatce. Zdarza∏o si´, ˝e gdy sz∏am z dwojgiem ma∏ych dzieci objuczona siatkami, jakaÊ baba nie chcia∏a mnie wpuÊciç. Powiedzia∏a, ˝e tu nie mieszkam i ˝e chc´ „wybawiç plac zabaw swoimi dzieçmi”. Opiekunki dbajà o to, by „ich” pociechy „nie miesza∏y si´” z innymi. Gdyby przenieÊç na grunt polski wprost typologi´ stworzonà w ojczyênie gated communities, w Stanach Zjednoczonych, mo˝na by powiedzieç, ˝e grodziska polskie to typowe „osiedla bezpieczeƒstwa”, w przeciwieƒstwie od niewyst´pujàcych u „nas osiedli stylu ˝ycia” (lifestyle communities skupiajàcych emerytów, fanów golfa etc.) oraz „osiedli presti˝owych” (prestige communities), których rol´ spe∏niajà dzielnice willowe2. W przypadku rodzimych osiedli zamkni´tych sytuacja jest jednak bardziej z∏o˝ona, czego najlepszym przyk∏adem osiedle Marina Mokotów — po∏o˝one na 32 hektarach, kilkanaÊcie minut drogi od lotniska mi´dzynarodowego, na granicy Mokotowa i Ochoty. Odci´cie tego miejsca od przestrzeni publicznej jest przejawem panowania nad przestrzenià, które w dzisiejszych czasach staje si´ t en m l ragek.p f wy kart o rm.bez a D ww w 2 E.J. Blakely, M.G. Snyder, Fortress America: Gated Communities in the United States, Brookings Institution Press, 1999. 9 UTOPIA Rozdzial.qxd 1/2/10 17:13 Page 10 jednym ze znaków w∏adzy. Mo˝noÊç swobodnego, codziennego przebywania w miejscu, do którego inni nigdy nie b´dà mieli dost´pu, jest równie wa˝ne dla elity, jak — charakterystyczna dla czasów globalizacji — wolnoÊç nielicznych do pe∏nej swobody przemieszczania si´. Prozaicznie mo˝na te˝ powiedzieç, ˝e wtedy gdy praktyki konsumenckie typowe dla naszych czasów (pielgrzymki w mallach, korzystanie z kart kredytowych, organizowanie imprez okolicznoÊciowych w centrach rozrywki itd.) stajà si´ coraz powszechniejsze, gated communities pozwalajà wprowadziç dystynkcj´ oddzielajàcà wybraƒców od reszty. Uchylany codziennie szlaban wjazdowy, uk∏on ochraniarza strzegàcego porzàdku sà widomymi znakami presti˝u. Gdyby popatrzeç na osiedla zamkni´te w rozleglejszej perspektywie, nale˝a∏oby widzieç w nich nowe wcielenia heterotopii opisywanych przez Michela Foucaulta. „Sà tak˝e, prawdopodobnie w ka˝dej kulturze, w ka˝dej cywilizacji, miejsca rzeczywiste — miejsca, które istniejà i które wpisane sà w samà instytucj´ spo∏eczeƒstwa — stanowiàce w pewnym sensie przeciw-miejsca, rodzaj rzeczywiÊcie wcielonych w ˝ycie utopii, w których miejsca prawdziwe, wszystkie inne prawdziwe miejsca, jakie mo˝na odnaleêç w kulturze, sà jednoczeÊnie reprezentowane, kontestowane i odwracane. Miejsca tego rodzaju znajdujà si´ poza obr´bem wszystkich miejsc, nawet jeÊli mo˝liwe jest wskazanie ich rzeczywistej lokalizacji”3. Podobnà heterotopià jest mall — urzeczywistniona utopia konsumpcji, gdzie wszelkie napi´cia mi´dzy producentami, konsumentami i poÊrednikami zdajà si´ byç znoszone. W przestrzeni wielkiego miasta — co dosyç wymowne — malle zamieni∏y si´ z Foucaultowskà heterotopià — z cmentarzami. „Do koƒca XVIII wieku cmentarz mieÊci∏ si´ w sercu miasta, obok koÊcio∏a, istnia∏a wówczas na nim hierarchia dost´pnych grobów. W zbiorowym grobie cia∏a traci∏y ostatnie Êlady indywidualnoÊci, a obok niewielkiej liczby indywidualnych grobów by∏y te˝ groby znajdujàce si´ wewnàtrz koÊcio∏a”4. Malle stopniowo przenoszà si´ z peryferii w miejsca centralne — same nawet stajà si´ punktami wyznaczajàcymi nowe centrum. W mallowej zbiorowoÊci ka˝dy te˝, w akcie zakupów, ró˝nicuje si´ i potwierdza swojà indywidualnoÊç. Przyk∏ady osiedli zamkni´tych (w tym przypadku mo˝na by te˝ mówiç, odwo∏ujàc si´ do amerykaƒskiego badacza kultury miejskiej Evana McKenzie’ego, o privatopii) oraz malli — heterotopii dominujàcych — ilustrujà te˝ tez´ o d e g r a d a c j i p r z e s t r z e n i p u b l i c z n e j w dzisiejszym mieÊcie. Proces ten wydaje si´ trudno odwracalny z powodów, o których by∏a mowa wczeÊniej. A wracajàc na chwil´ jeszcze do Mariny Mokotów: legenda miejska g∏osi (wszak˝e tzw. urban legends sà istotnym sk∏adnikiem wielkomiejskoÊci), ˝e gdy budowano osiedle, koparki natrafia∏y na dziesiàtki portfeli porzucanych tam przez grasujàcych na Ok´ciu kieszonkowców. t en m l ragek.p f wy kart o rm.bez a D ww w 3 M. Foucault, O innych przestrzeniach. Heterotopie, t∏um. M. ˚akowski, „Kultura Popularna” 2006 nr 2, s. 9. 4 Tam˝e, s. 10—11. 10 UTOPIA Rozdzial.qxd 1/2/10 17:13 Page 11 Wreszcie przypis trzeci. Gdy zaczà∏em pracowaç w Szkole Wy˝szej Psychologii Spo∏ecznej — na Grochowie, wÊród Êladów kultury Romów i Starej Pragi (nie przypadkiem zresztà wybitny badacz terenowy, Roch Sulima upodoba∏ sobie ten teren jako miejsce eksploracji antropologicznych) — kilkakrotnie spotka∏em si´ ze szczerze wypowiadanym przez studentów zdaniem; oznajmiali oni mianowicie, doroÊli ludzie, ˝e znaleêli si´ p o r a z p i e r w s z y na Grochowie (raz us∏ysza∏em: „po tej stronie Wis∏y”), gdy podj´li nauk´ w szkole. Nie mogàc ukryç zdumienia, pyta∏em o przyczyny, czyli o to, dlaczego tak póêno si´ na to zdecydowali. Odpowiedzi by∏y zaskakujàco podobne: „nie by∏o ˝adnego powodu, by tu bywaç”. W godzinach szczytu, w piàtek na przyk∏ad, przejechanie od kraƒca do kraƒca Warszawy zajmuje czasami dwie godziny. Tyle samo b´dzie lecia∏ samolot do Dublina, lot tanimi liniami wyniesie oko∏o 100 z∏otych. Za podobne pieniàdze w niewiele d∏u˝szym czasie pociàg przewiezie do Krakowa. Dzisiejsza ∏atwoÊç przemieszczania si´ oznacza — raz jeszcze wracam do refrenu: „nie ma ˝adnego powodu, by tu bywaç” — ˝e doÊwiadczeniem coraz powszechniejszym b´dzie to, ˝e nasz obraz miasta, jakby powiedzia∏ Claude Lévi-Strauss, b´dzie b r i c o l a g e’e m w i e l u m i a s t: sk∏adajàcym si´ z dzielnicy Warszawy, Londynu, Dublina, Krakowa itp. Te trzy przypisy prowadzà w jednym kierunku. W stron´, która ka˝e zastanowiç si´, czy nie stoimy u progu k u l t u r y m i e j s k i e j p o z b a w i o n e j p o d s t a w o w e g o a t r y b u t u m i e j s k o Ê c i — p r z e s t r z e n i. Ale wraz z tà kwestià pojawiajà si´ inne: czy tak by∏o zawsze i czy tak musi byç? Odpowiedzi trzeba szukaç w przesz∏oÊci, gdy wielkie miasto nie by∏o obszarem danym naturalnie, ale gdy pojawi∏o si´ na horyzoncie w postaci nowej jakoÊci wymagajàcej projektu i organizowania. W polskiej myÊli spo∏ecznej okres ten przypada od schy∏ku XIX wieku do koƒca lat 40. stulecia nast´pnego przys∏oni´tych ju˝ ponurym cieniem stalinizmu. W gruncie rzeczy historia ma sens jedynie wtedy, poza hobbistycznym zajmowaniem si´ przyczynkarstwem, jeÊli prowokuje do pytaƒ o wspó∏czesnoÊç. Jaka jest wi´c wartoÊç utopii spo∏ecznych? Czy istniejà zapoÊredniczenia mi´dzy utopijnymi i reformistycznymi wizjami kultury? Czy mo˝liwe jest projektowane ˝ycia spo∏ecznego i rzeczywistoÊci spo∏ecznej? Jakie projekty w procesie cywilizowania si´ Polski zosta∏y zapomniane? Jakà lekcj´ mo˝na wysnuç z przesz∏oÊci przy za∏o˝eniu, ˝e kultura jest sferà nak∏adania si´ warstw i d∏ugiego trwania w historii, czego zresztà miasto jest najlepszym przyk∏adem? t en m l ragek.p f wy kart o rm.bez a D ww w * * * Pisarz. Spo∏ecznicy. Socjolog. Pierwszy szkic poÊwi´cony jest miejskim wizjom Stefana ˚eromskiego — postaci wa˝niejszej dziÊ ze wzgl´du na stworzone przez nià wyobra˝enia spo∏eczne ni˝ wartoÊci literackie pozostawione w powieÊciach. Jakkolwiek cywilizacyjne wyobra˝enia w przypadku tego pisarza kojarzà si´ g∏ównie ze „szklanymi domami” (nawiasem mówiàc idea „szklanych domów” krà˝y wówczas nad ca∏à Europà), to w gruncie rzeczy ca∏y dorobek twór- 11