najważniejsi na ławę - Stowarzyszenie Jestem

Transkrypt

najważniejsi na ławę - Stowarzyszenie Jestem
WRZESIEŃ
2012
Numer 32
STOWARZYSZENIE POMOCY DZIECIOM NIEPEŁNOSPRAWNYM
I OSOBOM POTRZEBUJĄCYM WSPARCIA
NASZE DZIENNIKARSKIE SPOJRZENIE NA ŚWIAT
Fot. 1
Kawa
na ławę
IZA GRZEŚKO
najważniejsi
i tak będą
PAULINA NOSKOWICZ
dzięki którym
rzeczy
ludzie te wszystkie
się wydarzyły
J.WIŚNIEWSKA, E. M. SZKALRSKIE, P. PLITTA, M. MILARSKA
PRZEMYSŁAW
PLITTA
ANNA
CZAPLIŃSKA
2
Stopka redakcyjna
u schyłku
lata
Drodzy Czytelnicy!
Cały miesiąc pracowaliśmy nad kolejnym numerem gazetki i oto teraz oddajemy go do Waszych rąk. Życzymy Wam pogodnej lektury, a chętnych zapraszamy do
współpracy. Jesteśmy otwarci na nowych redaktorów - każdy kto chciałby opublikować swój tekst na łamach gazetki będzie mile widziany!
ZESPÓŁ REDAKCYJNY
ŹRÓDŁA
wykorzystane
w numerze
Fot.7 - Kawa na ławę [s.7]
http://www.goodcafe.pl/
Archiwum Stowarzyszenia „Jestem”:
Fot.1 - Okładka [s.1]
Fot.2 - Najpiękniejszy widok na Świecie [s.3]
Fot.3 - Każdy mógł poczuć się jak w niebie [s.4]
Fot.4 - Dla samej frajdy uprawiania sportu [s.4]
Fot.5abcd - Ognisko z „deserem” [s.5]
Fot.8 - Marzenia i wyobraźnia [s.8]
http://www.pchelenok.com/Shariki--i
-tovari--dlya-prazdnika
Fot.6 - Forty i Fortyfikacje Torunia [s.6]
Fot. http://fort-torun.e-meteor.pl/
http://www.fort.torun.pl/_portal/
http://pl.wikipedia.org
J. Chorzępa, Fortyfikacje, 2007,
Carta Blanca Sp.z.o.o.
Fot.9, Fot.11
-fot. własna A. Czaplińśka [s.9, s.11]
Fot. 10 Rozmowa z Malwiną Kęsicką
-fot. Janusz Michalski [s.10]
Fot.12, Fot.13 [s.12]
Odkrycia ze świata kultury i sztuki
http://www.filmweb.pl/
KONKURS FOTOGRAFICZNY
„Terapia śmiechem”
- najbardziej zaskakujące i zabawne zdjęcie z wakacji.
Jeśli miałeś okazję podczas wakacji zrobić kilka ciekawych fotografii –
weź udział w naszej zabawie i podziel się radością z naszymi Czytelnikami. Najbardziej zaskakujące i zabawne zdjęcie z wakacji znajdzie się na
okładce naszego pisma. Do udziału w konkursie zapraszamy wszystkich
chętnych. Każdy z uczestników konkursu fotograficznego przesłać może
maksymalnie 3 autorskie zdjęcia w wersji elektronicznej na adres:
[email protected]. Zdjęcia te staną się własnością organizatora,
a twórcy pisemnie przed opublikowaniem udzielą pisemnej zgody upoważniającej organizatora do dowolnego zmieniania, przekształcania i wykorzystywania jego pracy, w tym dokonania publikacji. Czekamy na Wasze propozycje. Jesteśmy bardzo ciekawi co radosnego wydarzyło się
u Was w te wakacje:-)
rusz
głową
ZESPÓŁ REDAKCYJNY
ADAMOWSKA Joanna
CZAPLIŃSKA Anna
GRZEŚKO Izabela
IWAŃSKA Monika
KRZYŻANOWSKA Agata
MILARSKA Maria
NATKANIEC Monika
NOSKOWICZ Paulina
PLITTA Przemysław
ROMANOWSKA Paulina
ŚMIGIELSKI Piotr
SZAFARZ Filip
ADRES REDAKCJI
„Jestem” - Stowarzyszenie
Pomocy Dzieciom
Niepełnosprawnym i Osobom
Potrzebującym Wsparcia
ul. Żółkiewskiego 37/41,
87-100 Toruń,
tel. (0-56) 659 85 25 w. 170
www.jestem.free.ngo.pl
[email protected]
KRZYŻÓWKA
Rozwiązanie krzyżówki
z ostatniego numeru:
„JESTEM W JESTEM”
Spośród wszystkich
osób, które przysłały
prawidłowe rozwiązanie,
wylosowano zwycięzcę
i jest nim:
MARTA SZKLARSKA
która otrzyma nagrodę
niespodziankę!
GRATULUJEMY!
Wrześniowa wycieczka do Chełmna
najpiękniejszy na
widok
Chełmno leży tak blisko Torunia a jednak wielu z nas nie odkryło jeszcze jego piękna.
Jest to miasto, które swoje zabytki ma skupione
obok siebie. Posiada przepiękną architekturę
otoczoną murami obronnymi. Najbardziej zaintrygowało nas to, że Chełmno położone jest na
dziewięciu wzgórzach, a na każdym z nich był
wybudowany kościół.
ŚWIECIE
Po krótkim wypoczynku i tzw. czasie wolnym udaliśmy się do Europejskiego
Centrum Wymiany Młodzieży (ECWM)
im. dr K. Schumachera, w którym to mieliśmy swoją bazę pobytową. Jeszcze tego
samego dnia po rozpakowaniu i obiadokolacji odbył się pokaz filmowy w ramach
DKF-u. Uczestnicy, którzy nie mieli ochoty
na film spędzali czas na swobodnych rozW Chełmnie spędziliśmy trzy wrześniomowach, gdyż tak naprawdę były to pierwwe dni. Naszą wędrówkę po mieście zaczęliśmy,
sze chwile czasu wolnego, nie licząc pobytu
wraz z sympatycznym panem przewodnikiem
na lodach na chełmińskiej starówce.
od Kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi
Panny. Ten gotycki kościół został zbudowany
Następny dzień przywitał nas deszprawdopodobnie na przełomie XIII i XIV w. czem, ale nic to! Humory nam dopisały
Obiekt znajduje się obecnie w remoncie i dlate- i bawiliśmy się świetnie w świetlicy ECWM
go nie mogliśmy w pełni podziwiać jego wyso- w różne gry towarzyskie przygotowanie
kiej klasy gotyckiego wystroju, figur i malowi- przez naszych terapeutów: M. Hoffmandeł.
Orłowską, D. Konieczną i K. Badacha. Po
południu mogliśmy już skorzystać z zabaw
Następnie uliczkami Chełmna udaliśmy
na świeżym powietrzu. Z zabytków zwiesię do zespołu klasztornego Sióstr Miłosierdzia
dzanych tego dnia szczególną uwagę zwraśw. Wincentego a Paulo, w którym siostry obeccały miniaturowe budowle Zamków Krzynie opiekują się osobami chorymi i niepełnożackich Ziemi Chełmińskiej, w tym rekonsprawnymi. Niektórzy zaciekawieni naszą obecstrukcja „toruńskiego” Zamku Krzyżackiego.
nością przychodzili się z nami przywitać. ZwieWieczorem odbyło się karaoke i dyskoteka.
dzaliśmy też wnętrze dwukondygnacyjnego
Oczywiście przewodził Piotrek, a pomysł
kościoła klasztornego. Zobaczyliśmy w nim
Krzysztofa by „rozkręcić party” pozwolił
m.in. dużą figurę ukrzyżowanego Chrystusa
nam na szaleństwo i szampańską zabawę.
- o ruchomych ramionach, ze schyłku XIV wieku, wykonaną z drewna cedrowego. Dużą atrakW ostatnim dniu podczas wspólnecją były także organy, znajdujące się po lewej go spotkania każdy podsumował swój postronie głównego ołtarza, z klawiaturą umiesz- byt i do obiadu kontynuowaliśmy gry i zaczoną frontalnie do niego. Następnie udaliśmy
się na dziedziniec klasztorny, by podziwiać najpiękniejszy widok na… Świecie.
3
bawy towarzyskie. Zawsze dużo emocji
budzi w nas
gra „w osoby” (zgadywanie osób, które są przyklejone
na naszych plecach). Mieliśmy okazję
się przekonać jak ciężkie zadanie ma
osoba odgadująca, gdyż stojąc na środku i zadając pytania ma się totalną
pustkę w głowie. Wszystko nagle gdzieś
ucieka i człowiek bije się z własnymi
myślami. Potem już aura pozwoliła
opuścić nam gościnne mury i graliśmy
m.in. w boule. Rywalizacja stała się
bardziej zacięta dzięki Krzyśkowi, który
dla zwycięzców ufundował symboliczne
nagrody.
W drodze powrotnej zwiedziliśmy Obserwatorium Astronomiczne
Uniwersytetu Mikołaja Kopernika
w Piwnicach gdzie znajduje się m.in.
Astrograf Drapera sprowadzony do
Piwnic z Harvard College Observatory
w 1947 roku, który jest najcenniejszym
eksponatem obserwatorium oraz 32metrowy, największy w Europie środkowo-wschodniej radioteleskop. Jest to
obserwatorium, do którego zjeżdżają
się ludzie z całego świata. Cieszy nas
fakt, iż i my przyjęci zostaliśmy życzliwie i poczuliśmy magię tego miejsca.
Wyjazd do Chełmna, oprócz
swych walorów turystycznych i edukacyjnych, był dla nas kolejną dobrą okazją do integracji i dobrej zabawy. Czas
spędzony nad jeziorem Starogrodzkim,
nieopodal którego mieszkaliśmy był dla
nas miłym wypoczynkiem. Poza tym,
kolejny raz przekonaliśmy się, że grupowe działania i odpowiednia mobilizacja
stanowią receptę na zwycięskie wyjście
z każdej sytuacji. „Wypadek” Michała,
którego użądliła pszczoła obrazuje to
najlepiej. Szybko znalazła się cebula
i ocet, i nieco mu ulżyło.
Z niecierpliwością czekamy na
kolejne wyjazdy:)
MARIA MILARSKA, PRZEMYSŁAW PLITTA,
JOANNA WIŚNIEWSKA, ELŻBIETA I MARTA SZKLARSKIE
Fot. 2
Aktualności
z życia Stowarzyszenia
„JESTEM”
Festiwal Światła SKYWAY 2012
4
dla samej
frajdy
każdy
mógł
Fot. 3
poczuć
się
Wyjątkowi goście
jak w
uprawiania
sportu
Jak w każdy wtorek, tak i w dniu 11.09.2012 odbyło się w naszym Stowarzyszeniu spotkanie integracyjne. Tym razem zawitali do Nas państwo: Irena
i Henryk Hajncel z Polskiego Związku Niewidomych.
Goście w związku z zakończoną Para-Olimpiadą,
barwnie opowiadali o historii ruchu olimpijskiego.
Dowiedzieliśmy się min. o tym, że pierwsza starożytna olimpiada odbyła się w 776 r. p.n.e. w Grecji
u stóp góry Olimpia. Nowożytna zaś w 1896 w Atenach, a para-olimpiada w 1964 r. w Rzymie. Dowiedzieliśmy się także, o dyscyplinach olimpijskich, ogniu
i zniczu płonącym podczas olimpiad oraz o bohaterach
igrzysk. Główny nacisk postawiono jednak na tematykę
związaną z osobami niepełnosprawnymi. Czym dla nich
jest sport, walka, zwycięstwo. Ile sprawia im radości, ale
też ile jest przy tym wysiłku, wyrzeczeń, łez i potu. Są
jednak i łzy zwycięstwa; radość z uprawiana sportu. Można powiedzieć, że właśnie sport niepełnosprawnych najbardziej jest dziś zbliżony do antycznego bo bez pieniędzy
i dopingu, dla samej frajdy uprawiania sportu i tym samym rehabilitacji. Na ostatniej paraolimpiadzie w Londynie Polacy zdobyli 36 medali (14 złotych, 13 srebrnych
i 9 brązowych). Na zakończenie naszego spotkania odbył
się konkurs (z nagrodami) dotyczący wiedzy olimpijskiej.
niebie
Postanowiliśmy wspólnie wybrać się na Skyway. Zbiórka
przy fontannie Cosmopolis o 20.30. Ponieważ nie lubię się
spóźniać, jak zwykle byłam na miejscu grubo przed czasem.
Tuż za Łazienną spotykam „swoich”, Patrycję prowadzoną
przez, jak się za chwilę okazało, dawną moją sąsiadkę Arletę i jej córkę Zuzannę - wolontariuszkę w „Jestem”. Było
mi bardzo miło spotkać się po 30 latach, przy czym Arleta
spodziewała się mnie, bo widziała mnie na zdjęciach Stowarzyszenia, ja jej nie. Tym bardziej byłam miło zaskoczona, i już razem udałyśmy się na miejsce zbiórki. Festiwal zaczęliśmy podziwiać od fasady teatru im Horzycy.
Oj działo się! Z budynku spadały okna, kawałki muru,
ścian, w końcu cały dom poruszył się jakby chciał
gdzieś sobie iść i… zniknął. Potem poszliśmy na ul.
Podmurną, gdzie każdy mógł poczuć się jak w niebie,
stojąc pod pokaźną chmurą. Następnie podziwialiśmy
„zatrzymane” na ul. Ciasnej zachodzące słońce. Ostatnim wielkim obiektem był były bank, obecnie obiekt
UMK. Tu podobnie jak na teatrze odpadały ściany,
po murze łaziły jakieś stwory, aż wreszcie cały obiekt
się przekręcił. Z górki Placu Rapackiego podziwialiśmy drogę mleczną.
PRZEMYSŁAW PLITTA
Ciekawe i zaskakujące „widowisko”, trudne do opisania. To po prostu trzeba zobaczyć i przeżyć, możliwe dzięki wyobraźni, ale też technice rozwijającej
się w szalonym tempie.
MARIA MILARSKA
Fot. 4
Aktualności
z życia Stowarzyszenia
„JESTEM”
Środowe popołudnie na Czerniewicach
Ognisko z „deserem”
Fot. 5a
Od jakiegoś czasu Stowarzyszenie
„Jestem” współpracuje z ośrodkiem CMOLU, który skupia młodzież do 19 roku życia,
uwikłaną w różne uzależnienia. Tu pod
okiem fachowców uczą się jak żyć bez używek. Tradycją stało się to, że zazwyczaj
w ostatnią środę miesiąca zapraszają nas
na ognisko.
Zawsze bardzo starają się i wspaniale im to wychodzi. Są świetnymi gospodarzami i organizatorami. Trzeba tu podkreślić, że na upieczeniu nam kiełbaski wraz
z dodatkami: napojem (kilka do wyboru)
i samodzielnie przez społeczność CMOLU
wyhodowaną cukinią; podaniu, z uśmiechem na twarzy „do stołu” - sprawa się nie
kończy, a właściwie dopiero wszystko się
zaczyna!
Nie pozostawiają nas samych sobie,
do ostatniej chwili. A kiedy przyjeżdżają już
po niektórych z nas mikrobusy, zazwyczaj
trwa jeszcze szampańska zabawa.
5
Fot. 5c
Fot. 5b
Tym razem na „deser” zaproponowano nam, na zasadzie „bawimy
się wszyscy” pyszne zadania. Po podzieleniu nas na kilka grup, rozdaniu
papieru oraz kredek mieliśmy stworzyć widokówkę z Torunia. Praca była
zespołowa. Sprawniejsze osoby malowały na papierze umieszczonym na
bruku, reszta była autorami projektu.
Potem oczywiście była prezentacja:
jedna osoba, wybrana z zespołu opowiadała o tym co się „dzieje” na widokówce. Jednym z prezenterów był
nasz nowy kolega Piotr, który z łatwością wykonał zadanie. Następny konkurs polegał na przedstawieniu jakiegoś muzycznego utworu. Zdania nasze
były podzielone, w końcu dołączyliśmy do innej grupy i wyklaskaliśmy
rytm utworu Piotra Rubika. Wyszło
nam bardzo średnio. Zdecydowanym
faworytem okazała się grupa, złożona
głównie z gospodarzy, która zaprezentowała powalający na
kolana rap. Następnie
graliśmy w „butelkę”.
Jedna osoba kręcąc nią
wskazywała udzielającego odpowiedź, a pytania były przeróżne.
W zasadzie zostałam
w grupie sama z młoFot. 5d
dzieżą z CMOLU ale byłam przekonana, że to
prowadząca będzie odpytywana. Szybko się
okazało jak bardzo się myliłam - to właśnie ja,
widząc troje z nich po raz pierwszy, miałam
mówić co się o nich dowiedziałam. Hmm niewiele tego było, ale nie zawsze się wygrywa….
I tu bardzo zaskoczył nas Pan Feliks ojciec naszego nowego kolegi Piotra, który był po
raz pierwszy na ognisku, wszystkie wiadomości
zaprezentował… czytając je z kartki, a kiedy
spotkał się z krytyką podsumował ją dowcipnie
„chłopie kiedy będziesz miał tyle lat ile ja mam
to będziesz chodził z tabliczką na szyi z napisem ODPROWADZIĆ DO CZERNIEWIC”, czym
wywołał salwy szczerego śmiechu, i tą pointą
zakończyliśmy spotkanie.
Bardzo dziękuję za takie spotkania, za
wysiłek, za pomysły oraz dostosowanie zadań
do naszej różnej sprawności, a raczej niesprawności. Dajecie nam dużo radości!
Życzę sobie i wszystkim znajomym ze
Stowarzyszenia kontynuacji takich spotkań, ze
świadomością, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, po obu stronach. A uczestnikom CMOLU
życzę wiele szczęścia i obyście wracali do
Ośrodka tylko w charakterze gości.
MARIA MILARSKA
Aktualności
z życia Stowarzyszenia
„JESTEM”
6
Fascynujmy się historią Torunia!
Forty i Fortyfikacje Torunia
Pierwsze fortyfikacje bastionowe w Toruniu zaczęto budować dopiero 1629 roku w obliczu zagrożenia ze
strony Szwecji. Pomimo, że nie zostały
dokończone, uniemożliwiły one generałowi H. Wranglowi zdobycie miasta.
Paradoksalne rozbudowę tych umocnień zakończyli Szwedzi w kilka lat później, w czasach „potopu”.
W XVII wieku fortyfikacje nie
odegrały znaczącej roli. Dopiero w następnym wieku Prusacy przystąpili do
rozbudowy fortów i fortyfikacji.
Najważniejszą inwestycją tego
okresu był wznoszony od 1825 do 1832
Fort św. Jakuba, budowla obronna mająca osłaniać historyczne centrum miasta i dworzec kolejowy Toruń-Miasto
od strony wschodniej. Do naszych czasów zachowała się jedynie część fortu –
trzypiętrowa reduta na planie podkowy, przykryta nasypem ziemnym
z umocnieniami. Obecnie pełni ona
funkcje mieszkalne. Kolejne forty powstały na lewym brzegu Wisły. Były to
Przyczółek Mostowy przy ul. Podgórskiej (budowany w latach 1824-28
i rozbudowywany 1837-1840). Było to
dzieło rogowe z dwoma bastionami,
osłoniętą rawelinem kaponierą czołową oraz dwiema kaponierami barkowymi, zespołem nasypów i wykopów,
trzypiętrową redutą koszarową bez
większych obiektów murowanych. Szyję fortu zamykał mur ze strzelnicami.
Całość miała rozpiętość około pięciuset
metrów. Fort obecnie jest w rękach
FORTYFIKACJA
(z łac. fortificatio – umocnienie) – zespół
obiektów wojskowych w postaci odpowiednich budowli i urządzeń, przeznaczonych do
prowadzenia działań obronnych.
prywatnych i nie jest dostępny zwiedzającym. Drugim fortem ubezpieczającym
linię kolejową do Kutna był Fort Kolejowy, wzniesiony na planie sześciokąta w
latach 1863-1866. Obecnie fort ten jest
całkowicie zrujnowany.
Podobnie w ruinę popadł najbardziej znany Torunianom Fort VII im.
T. Kościuszki - miejsce pamięci narodowej. W latach 70-tych XX w. mieściła się
tam izba pamięci. Na początku II wojny
światowej, w okresie między październikiem 1939 a styczniem 1940 w forcie
urządzono więzienie Gestapo, przeznaczone dla polskich obywateli Torunia
(księży, nauczycieli, lekarzy, urzędników,
prawników, harcerzy, bardziej czynnych
społecznie w okresie międzywojennym
członków Polskiego Związku Zachodniego), z których ponad 1500 osób zostało
rozstrzelanych w lasach Barbarki i Przysieka. W samym forcie egzekucji nie dokonywano. Ślady po pociskach w ścianie
lewej kaponiery barkowej (zwanej Ścianą Śmierci) były prawdopodobnie pozostałościami po strzelnicy urządzonej w
suchej fosie. Na terenie fortu urzędował
niemiecki sąd doraźny dla Torunia i okolic. W styczniu 1940 pozostałych w wię-
FORT
(wł.) – fortyfikacja (budowla obronna) polowa lub stała, budowana od XVII do początków XX w., przystosowana do obrony okrężnej. Zasadniczo forty grupowane były w zespoły zwane twierdzami fortowymi, w szczególnych wypadkach budowano pojedyncze
forty, tzw. detaszowane (wydzielone).
zieniu 600 osób wywieziono do obozu Stutthof (Sztutowo). Obecnie fort jest niedostępny dla turystów. W pobliskim lesie napotkać można pomnik budowniczych
„Twierdzy Toruń” z lat 1912-19.
Natomiast Fort IV im. S. Żółkiewskiego jest jednym z lepiej zachowanych toruńskich fortów i został udostępniony zwiedzającym. Wybudowano go w latach 18781884 jako trzeci z kolei fort toruńskiego
pierścienia fortecznego, a zarazem pierwszy, w którym zastosowano odcinki wału
dolnego piechoty. Otoczony jest fosą
o obmurowanej przeciwskarpie wykonanej
jako ciągły mur z "łukami próżnymi", obiegającą zakolami kaponiery. Skarpę tworzą:
wolno stojący mur ze strzelnicami u podnóża wału na odcinku czół i barków, elewacja koszar, mury oporowe i ściany galerii
strzeleckich pod odcinkami wału dolnego.
Elewacja koszar szyjowych ma skromną
dekorację architektoniczną.
W Toruniu w latach 1886-93 wybudowano 15 fortów okalających granice
ówczesnego Torunia. Poza tym istnieje
niezliczona ilość bunkrów.
PRZEMYSŁAW PLITTA
Fot. 6
Kawa na ławę
Widzimy ten sam
świat?
Stowarzyszenie
„Jestem”
7
Uczestnicy o wygłodniałych kubkach smakowych mogli udać się do
Kona Coast Cafe na Cup tasting – degustację kaw prowadzoną przez SłaOd jakiegoś czasu możemy obserwować zwiększo- womira Serana, a na tych, którzy zapragnęli zabrać skondensowaną, rzene zainteresowanie tematem kawy – jej spożywaniem, telną wiedzę do domu, w Krzywej Cafe czekała Sara Magdalena Woźna
delektowaniem się jej smakiem i rozkoszowaniem aro- z prezentacją swojej książki „Tajemnice kawy”.
matem. Ludzie interesują się odpowiednim przygotowaW Central Coffe Perks – kawiarni wzorowanej na lokalu z popularniem kawy, dokładnym czasem parzenia, niezliczonymi
nego serialu „Przyjaciele” (jest to pierwsza tego typu inicjatywa w Polsce)
jej wariacjami i walorami oraz błogą przyjemnoścą płynązaprezentowano alternatywne metody parzenia kawy. Ten sam rodzaj
cej z niepozornej czynności PICIA.
kawy parzony był kolejno w Chemex’ie, Drip’ie i Aeropress’ie - za każdym
Nic więc dziwnego, że 28 lipca 2012 roku, po raz razem owocując odmiennym smakiem tego samego napoju. Zwłaszcza
pierwszy odbył się w naszym mieście, długo wyczekiwa- Aeropress wydaje się być dość wygodnym narzędziem dla ”zwykłych
ny przez wszystkich „kawopijców” Festiwal Kawy. Cafe śmiertelników”, poza tym można bez problemu zabrać go ze sobą w poAtmosphera będące organizatorem tego wspaniałego dróż.
wydarzenia, zaprosiło do współpracy uznanych baristów
Grupa szczęśliwych zwycięzców konkursu na portalu społecznoz całej Polski i oczywiście lokalne kawiarnie, których
ściowym facebook wzięła udział w zamkniętym, profesjonalnym warsztaw Toruniu mamy całkiem sporo.
cie metody oceny jakości kawy, tzw. coffee cupping, prowadzonym przez
Na Rynku Staromiejskim umiejscowiono stoisko Filipa Bartelaka. Osoby zainteresowane biznesową stroną kawowego szainformacyjne, gdzie rozdawano darmową kawę, do któ- leństwa miały możliwość wysłuchania wykładu Krzysztofa Szkutnika
rej, rzecz jasna, nie można było się dopchać. W samym „Fairtrade – idea sprawiedliwego handlu” lub wzięcia udziału w panelu
Cafe Atmosphera uczestnicy festiwalu mogli podziwiać dyskusyjnym z przedstawicielami branży kawowej w Polsce. Natomiast na
Latte Art czyli pokaz sztuki malowania na kawie. Każdy osoby spragnione mocnych wrażeń, o godz.20:00 w Tantrze czekała miemógł się napić pysznego napoju z przygotowanym spe- szanka kawy i alkoholu i oczywiście Afterparty.
cjalnie dla danej osoby wzorem. Oprócz tego przed wejMiejmy nadzieję, że Festiwal kawy stanie się wkrótce toruńską
ściem niestrudzenie pracowali barści - parząc różne rotradycją a organizatorzy zaskoczą nas nowymi pomysłami. Zainteresowadzaje kaw, z chęcią opowiadali o swojej pracy i odpowianych poruszanymi tu kwestiami, zachęcam do odwiedzenia bloga:
dali na pytania zainteresowanych. Zarówno w tym, jak
www.festiwalkawytorun.pl. Naturalnie kawiarnie, które brały udział
i w innych punktach, istniała możliwość zakupienia
w opisywanej akcji, nie są jedynymi toruńskimi lokalami dla miłośników
(zazwyczaj uprzednio posmakowanych) wysokiej jakości
kawy, czekolady i słodkości. Godny polecenia jest z pewnością dobrze już
kaw, niedostępnych w zwykłych sklepach – czyli z najlepznany Dom Czekolady, a także powstała jakiś czas temu Mademe Chocoszych ziaren, nie przetworzonych i nie zmielonych. Warto
lat. Oba miejsca zachwycają pięknym wystrojem, pyszną kawą i czekoladą
wiedzieć, że prawdziwą kawę pijemy jedynie wówczas,
oraz nietuzinkowymi słodyczami i własnym, niepowtarzalnym klimatem.
gdy zmielimy ją tuż przed zaparzeniem, najlepiej w młynNie można też zapominać o Coffe Heaven, która jest powszechnie znaną
ku ręcznym. Zabieg ten sprawia, że aromat „nie ucieka”.
siecią, gwarantującą wyśmienity smak oraz większą niż przeciętna objęZiarna najlepiej przechowywać w opakowaniu próżniotość swoich kaw. ;)
wym, nie przepuszczającym tlenu, ale puszki i słoiki rówPAULINA NOSKOWICZ
nież dobrze spełniają swoją rolę. Sprzedawano także
kawy przeznaczone specjalnie do picia z alkoholem, jak
i godny polecenia, bezkofeinowy napój Rooibos – napar
ziołowy uzyskiwany z czerwono-krzewu afrykańskiego,
nie będący ani kawą, ani herbatą (wbrew powszechnej
opinii czerwono-krzew nie jest spokrewniony z krzewem
herbacianym). W kategoriach smaku jest jednak czymś
pośrednim, między tymi dwoma poidłami. Rooibos pity
Fot. 7
bez dodatków jest dość gorzki, mimo, iż posiada charakterystyczną miodową nutę, jednak dopiero po dodaniu
miodu i mleka (razem lub osobno) smakuje wyśmienicie.
felietony
zamyślenia
rozważania
Widzimy ten sam świat?
8
Marzenia
i wyobraźnia
Mam ich wiele... Chciałabym być jak
ptak, który z wysokości obserwuje świat, ludzi podążających nie wiadomo gdzie… Gdybym
tak latała i czuła się wolna to moje przyziemne problemy stałyby się jak domek z kart, który
z powiewem wiatru poleciałyby hen w dal. Tyle
marzeń każdy z nas ma…
Czasem wyobrażam sobie, że jestem aktorką gdzieś na jakimś
planie filmowym i gram swoją życiową rolę. Fajnie by było gdyby
w przyszłości się to spełniło. Już występuje na scenie teatru w naszej
grupie teatralnej, a to już wiele. Marzę też, aby być szczęśliwa i kochana. Myślę, że nikt nie chciałby być samotny…
Niektórzy chcieliby podróżować po niezwykłych miejscach, odkrywać nieznane i dzielić się tym. Ktoś inny od zawsze pragnął mieć
psa lub jakieś zwierzątko i w końcu posiada ulubionego pupila; ktoś
marzył by grać na instrumencie i dążył do tego, aż nagle nauczył się.
Jest mnóstwo marzeń, niektóre z nich się spełniają a często zdarza się
tak, że pozostają one w Naszych głowach i przez to nasze dni są bardziej kolorowe i jest ta nadzieja, że kiedyś się spełnią.
Zaczęłam wstęp taką prywatą, bo chciałam
już od samego początku zadać Wam pytanie:
co to oznacza mieć marzenia?
Moim zdaniem są one bardzo każdemu z Nas potrzebne i to właśnie one sprawiają, że życie nabiera kolorów i człowiek dzięki nim jest gotowy na
wszystko. Jedni marzą o spełnionej miłości, rodzinie i dużym domu, zaś drudzy o zdrowiu i bogactwie. Są i takie marzenia, że tylko o nich myślimy,
ponieważ trudno jest zrealizować coś, co jest nieosiągalne, ale przecież na tym to polega aby sobie
pomarzyć - prawda?:)
One Nas niosą tam, gdzie sobie życzymy.
Nie ma ograniczeń w świecie fantazji i marzeń.
Liczy się tylko Nasza wyobraźnia. Ona jest jak bańka mydlana, która niesie nasze pragnienia wysoko
i jest wielobarwna .Gdy marzysz to świat jest piękniejszy, weselszy i na pewno łatwiej jest nam przeżyć w tym „wielkim świecie”.
A
masz
?
Ty marzenia
jakie
Nie trać wiary, a na pewno się spełnią
!
IZA GRZEŚKO
Fot. 8
felietony
zamyślenia
rozważania
?
Widzimy ten sam świat?
Piosenki
Czy iFestiwal
Ballady Filmowej
może mieć coś wspólnego z
rehabilitacją
St9
Okazuje się, że tak, a nawet dość sporo. Zacznę jednak od początku. Jednym z wydarzeń, które już na stałe weszło do kalendarza
imprez kulturalnych naszego miasta jest Festiwal Piosenki i Ballady Filmowej. W tym roku trzecia edycja tego Festiwalu odbywała
się w dniach od 2. do 4. sierpnia. Dla mnie była to druga edycja, ponieważ pierwszej, inauguracyjnej nie miałam okazji się przyglądać, natomiast w zeszłym roku poznałam, jak interesujące i wywołujące duże wrażenie są koncerty tego Festiwalu, więc już w tym
roku z wielką radością zasiadłam na widowni dwóch koncertów. Pierwszym, któremu się przysłuchiwałam był recital Katarzyny Dąbrowskiej z Teatru Współczesnego z Warszawy, zatytułowany „Stan podgorączkowy – Osiecka Filmowo”. Koncert odbywał się w
Baju Pomorskim. Wiadomo piosenki Osieckiej zawsze będą robiły duże wrażenie, zawsze będę przemawiały swoimi głębokim tekstami. Było tak też i tym razem, tym bardziej, że wykonywała je artystka bardzo utalentowana.
Po recitalu odbyło się ogłoszenie wyników
koncert do małego plecaka, kask na głoJury Przeglądu Konkursowego. Pierwsze
wę, dobre zabezpieczenie roweru i jazda
miejsce w konkursie zdobyła Matylda
na Koncert Galowy Festiwalu Piosenki
Damięcka, śpiewając piosenkę pod tytui Ballady Filmowej!!! Stare Miasto jest
łem „Do Ani” z filmu „Rób swoje, ryzyko
położone od mojego miejsca zamieszkajest twoje” w reżyserii Mariana Terleckienia dość daleko, bo około 3 km. Rowego i „Hurt” z filmu „Inside I’am Dancing”
rem tę odległość pokonuje się jednak
w reż. Damiena O’Donnella. Koncert zabardzo szybko, tym bardziej, że wieczorkończył się dość późno, bo tuż przed półną porą panuje tu mały ruch zarówno
nocą. Wyszłam z Baja Pomorskiego pełna
samochodowy jak i pieszy. Rower zaparwrażeń, w głowie szumiały jeszcze piosenkowałam w miejscu, gdzie stał dyżurująki Agnieszki Osieckiej i przewijały się obracy ambulans pogotowia ratunkowego
zy radosnych młodych ludzi, laureatów
i patrol policji liczący kilku policjantów.
tegorocznej edycji Konkursu. Trzeba było
Zajęłam miejsce i bawiłam się świetnie
jednak wracać do domu. Miałam jeszcze
słuchając muzyki z różnych filmów, nowwielką ochotę pospacerować po pięknie
szych i starszych, tych mniej i bardziej
oświetlonym Starym Mieście i chociaż
znanych oraz słuchając piosenek w wykotrochę zakosztować toruńskiego, nocnego
naniu laureatów Przeglądu Konkursoweżycia. Nie za bardzo miałam jednak na to
go. Po zakończonym koncercie rower stał
siły. Osłabione stopy ledwo dźwigały ciętam, gdzie go zaparkowałam, nie był
żar mojego ciała, ożywionego i radosneuszkodzony. Na Starówce było dużo luFot. 9
go, lecz mającego dość pokaźną wagę.
dzi, wracających z koncertu, siedzących
„Zaszalałam” więc i zafundowałam sobie
w ogródkach kawiarnianych, spacerująpowrót taksówką. Ostatecznie taki
cych. Miasto żyło pełnią życia
koncert odbywa się raz do roku. Nabilet na koncert do małego plecaka, mimo późnej pory. Trochę
stępnego dnia zaczęłam jednak za„pooddychałam” tą nocną atstanawiać się, czy nie byłoby fajnie
kask na głowę, dobre zabezpieczenie mosferą mojego ulubionego
pojechać na Koncert Galowy swoim
Starego Miasta i rozpoczęłam
własnym pojazdem, to znaczy roweroweru i jazda na koncert!
drogą powrotną do domu. Jerem i połączyć wrażenia duchowe
chałam dość szybko, oczywiście
z dobrą formą rehabilitacji, jaką jest
w kasku, mijałam niewielkie
jazda na rowerze. Przyznam się, że miałam trochę zwyczajnego grupki ludzi powracających pewno ze spotkań lub imprez. W gło„stracha” bo: po pierwsze: muszę gdzieś przecież zaparkować wie szumiała tak jak poprzedniego wieczoru muzyka festiwalowa.
rower (a jeżeli go ukradną albo uszkodzą albo wykręcą wentyle Noc była letnia, ciepła. To była naprawdę bardzo fajna forma rei wypuszczą powietrze z dętek?), po drugie: będę wracać dość habilitacji, bo czułam – dzięki muzyce - odprężenie psychiczne
późno, bo praktycznie już w nocy, czy dam radę, to jest trochę i jednocześnie odnowienie fizyczne poprzez jazdę na rowerze.
chyba niebezpieczne. Od dzieciństwa lubię jednak jazdę na Można więc stwierdzić - chociaż brzmi to może zaskakująco - że
rowerze, lubię muzykę, koncerty. Hm, może w moim wieku słuchanie koncertów festiwalowych ma jednak więc czasami spobrzmi to dość dziwnie, ale chciałam też tak trochę poznać at- ro wspólnego z rehabilitacją ruchową.
ANNA CZAPLIŃSKA
mosferę letniej toruńskiej nocy na Starówce. Więc cóż, bilet na
felietony
zamyślenia
rozważania
Rozmowa z Malwiną Kęsicką
10
- wieloletnią pracowniczką i wolontariuszką Stowarzyszenia „Jestem”
Najważniejsi i tak będą ludzie,
Jak trafiłaś do Stowarzyszenia
„Jestem” i co wówczas robiłaś w
Toruniu?
Do Stowarzyszenia trafiłam na początku trzeciego roku studiów. Przyszłam „z ogłoszenia”, które usłyszałam w Kościele Świętego Ducha.
Ksiądz ogłosił, że potrzebni są wolontariusze do pomocy w Stowarzyszeniu „Jestem” więc postanowiłam
spróbować. Szczerze mówiąc, trochę
się bałam, bo nie miałam nigdy
wcześniej kontaktu z osobami niepełnosprawnymi. Nie wiedziałam
czy się nadaję i czy nawiążę kontakt.
Myślę, że to dylematy większości
„nowo przychodzących” wolontariuszy. Na szczęście formuła zajęć
wtorkowych sprzyja integracji i poznawaniu nowych osób, więc szybko
się zadomowiłam i zostałam na ładnych parę lat.
Czym się zajmowałaś w Stowarzyszeniu ?
W Stowarzyszeniu zajmowałam się
bardzo wieloma i bardzo różnymi
rzeczami. Nigdy nie wiem od czego
zacząć. Najpierw przez ponad dwa
lata byłam wolontariuszką. Chodziłam wtedy na spotkania wtorkowe
(innych wtedy nie było), z Pauliną
i wyjeżdżałam na wyjazdy integracyjne.
styczności i ogromnych pokładów cierpliwości. To chyba
dzięki „Jestem” nauczyłam się
być cierpliwa. Chociaż może nie
zawsze było to widać . Odpowiadało mi to, że miałam tyle
Skąd wziął się pomysł na gazetkę?
różnorodnych zajęć, każdy
Nie pamiętam już tego dokładnie, ale tworzenie gazetki dzień był inny i nie było miejsca
wymyślił chyba Grzesiu. Tyle, że jemu nie udało się jej
na monotonię.
stworzyć, a mi się udało. Ale możemy go nazwać ojcem
Jeśli chodzi o ocenę, to niechrzestnym tego pomysłu stwierdziłam, że to bardzo
fajna forma aktywności i dobra forma promocji i infor- skromnie oceniam siebie domowania, więc postanowiłam spróbować. Szczególnie, brze. Oczywiście wiem, jakie
że odpowiadało to moim humanistycznym inklinacjom. mam braki i co mogłabym robić
lepiej, ale myślę, że dzięki zaanJak wspominasz i oceniasz swoją pracę w Stowarzygażowaniu i pracowitości moższeniu ?
na wiele rzeczy nadrobić.
Bardzo się cieszę, że miałam możliwość pracowania w
Istotniejsze jest chyba to, w jaki
Stowarzyszeniu „Jestem”. Była to praca wymagająca
dużego zaangażowania, aktywności a także dużej ela- sposób inni mnie ocenili, czy
moja praca przyczyniła się poprawy czyjejś sytuacji, czy ktoś
Fot. 10
skorzystał z mojej obecności,
czegoś się nauczył. Jest kilka
osób, które odpowiada twierdząco na takie pytania
i to mi wystarcza, aby czuć się
zadowoloną
Najciekawsze było chyba dla mnie prowadzenie warsztatów i spotkań dla wolontariuszy (chociaż samo ich
szukanie było czasem uciążliwe), poznawanie ich i
współpraca z nimi. A poza tym współpraca z osobami
zaangażowanymi w tworzenie gazetki.
Jakie wydarzenie wspominasz
najlepiej? (Jakie utkwiło Ci w
pamięci?)
Wspomnień mam wiele i chyba
żadne nie jest na tyle silne, aby
być tym „naj”. Pamiętam swoje
pierwsze spotkanie wtorkowe i
pierwszą rozmowę z Walkerem,
pamiętam jak dziwnie się czułam prowadząc pierwsze spotkanie z wolontariuszami, pamiętam, jak przyjechała do nas
młodzież z Białorusi i od razu
na dworcu lunął na nas deszcz,
pamiętam jak kiedyś ukradziono mi klucze i trzeba było wymieniać zamki w drzwiach, pamiętam jak Jasiu powiedział, że
wyjazd do Poznania uważa za
Potem przez trzy i pół roku pracowałam na etacie. Moim głównym zajęciem była koordynacja wolontariatu
i pozyskiwanie wolontariuszy. Poza
tym pisałam też wnioski o dotacje,
później pisałam sprawozdania z tych
wniosków, prowadziłam zajęcia,
organizowałam wyjazdy, rozmawiałam z rodzicami, redagowałam gazetkę, organizowałam zbiórki żywności itp. itd.
bardzo
bo rozmowa
wiele wnosi w życie
Widzimy ten sam świat?
11
dzięki którym
te wszystkie rzeczy się wydarzyły.
szczególnie udany i jak Szymon chciał, żebym została
jego żoną, albo jak szłyśmy
z Weroniką przez most na
zajęcia, żeby ominąć korki.
Mogłabym tak wymieniać
przez następne dwie strony.
Najważniejsi i tak będą ludzie, dzięki którym te
wszystkie rzeczy się wydarzyły.
A jak Ci się podobał Toruń?
Jak wspominasz czas w Toruniu?
Toruń to bardzo ładne miasto, w którym dobrze i wygodnie się mieszka. Spędziłam w nim prawie osiem lat,
które uważam za udane.
Pewnie będę go wspominać,
jako miasto mojej młodości .
Teraz, kiedy jestem już w
Gdańsku, Toruń wydaje mi
Fot. 11
się taki swojski i przyjazny.
Znałam wiele świetnych
miejsc, gdzie można spędzić
czas, pospacerować, posiedzieć. W Toruniu poznałam Co byś chciała dziś przekazać redaktorom gazetki i ludziom z „Jestem”?
wielu wspaniałych ludzi, z
którymi chcę utrzymać kon- Redaktorzy
takt pomimo swojego wy– twórzcie dalej gazetkę, niech wychodzą kolejne numery, cieszę się, że po moim
jazdu.
odejściu gazetka żyje nadal
Co obecnie porabiasz?
Czym się zajmujesz? Jakie
masz plany?
Obecnie mieszkam w Gdańsku i poszukuję stałej pracy.
Mam tymczasowe zajęcie,
dzięki któremu nie muszę
robić debetu na koncie Chcę
lepiej poznać Gdańsk, zadomowić się w nim i polubić go
tak jak Toruń.
Ludzie z „Jestem”
– po pierwsze odzywajcie się do mnie, chciałabym wiedzieć, co dzieje się w
„Jestem” i co dzieję się u Was prywatnie; po drugie bądźcie aktywni, działajcie,
uczęszczajcie na zajęcia, nie rozsiadajcie się w domu, bo porośniecie mchem od
północy, nie szukajcie wymówek, żeby czegoś nie zrobić, ale szukajcie pretekstów, żeby działać i zawsze głośno i wyraźnie (aczkolwiek kulturalnie) mówcie
czego oczekujecie.
Trochę się rozgadałam, ale mam nadzieję, że za bardzo mnie nie przytniecie.
Dziękuję za rozmowę
PRZEMYSŁAW PLITTA
Odkrycia ze świata kultury i sztuki
Jak urodzić
i nie zwariować
12
Nietykalni
Fot. 12
Fot. 13
„Jak urodzić i nie zwariować” to komedia w gwiazdorskiej obsadzie (m.in. Jennifer Lopez, Cameron Diaz, Chris
Rock) oparta na bestsellerowym poradniku "W oczekiwaniu
na dziecko".
Pozycja może przyciągać z uwagi na mnogość perspektyw z jakich ukazana jest sytuacja przyszłych rodziców.
Główną bohaterką jest rozanielona przyszła mama, która
kompletnie nie spodziewa się, że ciąża to nic przyjemnego.
Mimo zabawnej konwencji, twórcy nie unikają poważnych
tematów przedstawiając też parę, która traci dziecko, jak
również taką, która stara się o adopcję. Bardzo sympatycznym i jakże potrzebnym akcentem w filmie są zmagania
grupy ojców, codziennie zajmujących się swoimi pociechami i wymieniającymi między sobą osobliwe spostrzeżenia.
Film pozostaje spójny pomimo dużej ilości wątków.
Zaliczyłabym go do grupy filmów „lekkich, łatwych i przyjemnych”. Dla mnie osobiście świetnie wpasował się w wakacyjny klimat a oglądanie go wspólnie ze znajomymi przyniosło wiele radości.
PAULINA NOSKOWICZ
przeczytać
warto obejrzeć
posłuchać
Ta historia zdarzyła się naprawdę. Sparaliżowany na skutek wypadku milioner zatrudnia do pomocy i opieki młodego chłopaka
z przedmieścia, który właśnie wyszedł z więzienia. Zderzenie dwóch skrajnie różnych światów
daje początek szeregowi niewiarygodnych
przygód i przyjaźni, która czyni ich... nietykalnymi.
Obejrzałam ten film dwa razy, ponieważ
jest bardzo interesujący, wzruszający, z humorem i daje dużo przekazu o osobach niepełnosprawnych, na wózku. Myślenie stereotypowe
człowieka pełnosprawnego, że my niepełnosprawni jesteśmy „inni” i powinniśmy siedzieć
w domach zmienia się po obejrzeniu właśnie
tego filmu; ludzie dzięki temu mogą patrzeć na
nas zupełnie inaczej, bardziej pozytywnie.
Wiem to, bo słyszałam opinie od znajomych
którzy oglądali film i są pod wrażeniem.
IZA GRZEŚKO

Podobne dokumenty