najważniejsi na ławę - Stowarzyszenie Jestem
Transkrypt
najważniejsi na ławę - Stowarzyszenie Jestem
WRZESIEŃ 2012 Numer 32 STOWARZYSZENIE POMOCY DZIECIOM NIEPEŁNOSPRAWNYM I OSOBOM POTRZEBUJĄCYM WSPARCIA NASZE DZIENNIKARSKIE SPOJRZENIE NA ŚWIAT Fot. 1 Kawa na ławę IZA GRZEŚKO najważniejsi i tak będą PAULINA NOSKOWICZ dzięki którym rzeczy ludzie te wszystkie się wydarzyły J.WIŚNIEWSKA, E. M. SZKALRSKIE, P. PLITTA, M. MILARSKA PRZEMYSŁAW PLITTA ANNA CZAPLIŃSKA 2 Stopka redakcyjna u schyłku lata Drodzy Czytelnicy! Cały miesiąc pracowaliśmy nad kolejnym numerem gazetki i oto teraz oddajemy go do Waszych rąk. Życzymy Wam pogodnej lektury, a chętnych zapraszamy do współpracy. Jesteśmy otwarci na nowych redaktorów - każdy kto chciałby opublikować swój tekst na łamach gazetki będzie mile widziany! ZESPÓŁ REDAKCYJNY ŹRÓDŁA wykorzystane w numerze Fot.7 - Kawa na ławę [s.7] http://www.goodcafe.pl/ Archiwum Stowarzyszenia „Jestem”: Fot.1 - Okładka [s.1] Fot.2 - Najpiękniejszy widok na Świecie [s.3] Fot.3 - Każdy mógł poczuć się jak w niebie [s.4] Fot.4 - Dla samej frajdy uprawiania sportu [s.4] Fot.5abcd - Ognisko z „deserem” [s.5] Fot.8 - Marzenia i wyobraźnia [s.8] http://www.pchelenok.com/Shariki--i -tovari--dlya-prazdnika Fot.6 - Forty i Fortyfikacje Torunia [s.6] Fot. http://fort-torun.e-meteor.pl/ http://www.fort.torun.pl/_portal/ http://pl.wikipedia.org J. Chorzępa, Fortyfikacje, 2007, Carta Blanca Sp.z.o.o. Fot.9, Fot.11 -fot. własna A. Czaplińśka [s.9, s.11] Fot. 10 Rozmowa z Malwiną Kęsicką -fot. Janusz Michalski [s.10] Fot.12, Fot.13 [s.12] Odkrycia ze świata kultury i sztuki http://www.filmweb.pl/ KONKURS FOTOGRAFICZNY „Terapia śmiechem” - najbardziej zaskakujące i zabawne zdjęcie z wakacji. Jeśli miałeś okazję podczas wakacji zrobić kilka ciekawych fotografii – weź udział w naszej zabawie i podziel się radością z naszymi Czytelnikami. Najbardziej zaskakujące i zabawne zdjęcie z wakacji znajdzie się na okładce naszego pisma. Do udziału w konkursie zapraszamy wszystkich chętnych. Każdy z uczestników konkursu fotograficznego przesłać może maksymalnie 3 autorskie zdjęcia w wersji elektronicznej na adres: [email protected]. Zdjęcia te staną się własnością organizatora, a twórcy pisemnie przed opublikowaniem udzielą pisemnej zgody upoważniającej organizatora do dowolnego zmieniania, przekształcania i wykorzystywania jego pracy, w tym dokonania publikacji. Czekamy na Wasze propozycje. Jesteśmy bardzo ciekawi co radosnego wydarzyło się u Was w te wakacje:-) rusz głową ZESPÓŁ REDAKCYJNY ADAMOWSKA Joanna CZAPLIŃSKA Anna GRZEŚKO Izabela IWAŃSKA Monika KRZYŻANOWSKA Agata MILARSKA Maria NATKANIEC Monika NOSKOWICZ Paulina PLITTA Przemysław ROMANOWSKA Paulina ŚMIGIELSKI Piotr SZAFARZ Filip ADRES REDAKCJI „Jestem” - Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym i Osobom Potrzebującym Wsparcia ul. Żółkiewskiego 37/41, 87-100 Toruń, tel. (0-56) 659 85 25 w. 170 www.jestem.free.ngo.pl [email protected] KRZYŻÓWKA Rozwiązanie krzyżówki z ostatniego numeru: „JESTEM W JESTEM” Spośród wszystkich osób, które przysłały prawidłowe rozwiązanie, wylosowano zwycięzcę i jest nim: MARTA SZKLARSKA która otrzyma nagrodę niespodziankę! GRATULUJEMY! Wrześniowa wycieczka do Chełmna najpiękniejszy na widok Chełmno leży tak blisko Torunia a jednak wielu z nas nie odkryło jeszcze jego piękna. Jest to miasto, które swoje zabytki ma skupione obok siebie. Posiada przepiękną architekturę otoczoną murami obronnymi. Najbardziej zaintrygowało nas to, że Chełmno położone jest na dziewięciu wzgórzach, a na każdym z nich był wybudowany kościół. ŚWIECIE Po krótkim wypoczynku i tzw. czasie wolnym udaliśmy się do Europejskiego Centrum Wymiany Młodzieży (ECWM) im. dr K. Schumachera, w którym to mieliśmy swoją bazę pobytową. Jeszcze tego samego dnia po rozpakowaniu i obiadokolacji odbył się pokaz filmowy w ramach DKF-u. Uczestnicy, którzy nie mieli ochoty na film spędzali czas na swobodnych rozW Chełmnie spędziliśmy trzy wrześniomowach, gdyż tak naprawdę były to pierwwe dni. Naszą wędrówkę po mieście zaczęliśmy, sze chwile czasu wolnego, nie licząc pobytu wraz z sympatycznym panem przewodnikiem na lodach na chełmińskiej starówce. od Kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Ten gotycki kościół został zbudowany Następny dzień przywitał nas deszprawdopodobnie na przełomie XIII i XIV w. czem, ale nic to! Humory nam dopisały Obiekt znajduje się obecnie w remoncie i dlate- i bawiliśmy się świetnie w świetlicy ECWM go nie mogliśmy w pełni podziwiać jego wyso- w różne gry towarzyskie przygotowanie kiej klasy gotyckiego wystroju, figur i malowi- przez naszych terapeutów: M. Hoffmandeł. Orłowską, D. Konieczną i K. Badacha. Po południu mogliśmy już skorzystać z zabaw Następnie uliczkami Chełmna udaliśmy na świeżym powietrzu. Z zabytków zwiesię do zespołu klasztornego Sióstr Miłosierdzia dzanych tego dnia szczególną uwagę zwraśw. Wincentego a Paulo, w którym siostry obeccały miniaturowe budowle Zamków Krzynie opiekują się osobami chorymi i niepełnożackich Ziemi Chełmińskiej, w tym rekonsprawnymi. Niektórzy zaciekawieni naszą obecstrukcja „toruńskiego” Zamku Krzyżackiego. nością przychodzili się z nami przywitać. ZwieWieczorem odbyło się karaoke i dyskoteka. dzaliśmy też wnętrze dwukondygnacyjnego Oczywiście przewodził Piotrek, a pomysł kościoła klasztornego. Zobaczyliśmy w nim Krzysztofa by „rozkręcić party” pozwolił m.in. dużą figurę ukrzyżowanego Chrystusa nam na szaleństwo i szampańską zabawę. - o ruchomych ramionach, ze schyłku XIV wieku, wykonaną z drewna cedrowego. Dużą atrakW ostatnim dniu podczas wspólnecją były także organy, znajdujące się po lewej go spotkania każdy podsumował swój postronie głównego ołtarza, z klawiaturą umiesz- byt i do obiadu kontynuowaliśmy gry i zaczoną frontalnie do niego. Następnie udaliśmy się na dziedziniec klasztorny, by podziwiać najpiękniejszy widok na… Świecie. 3 bawy towarzyskie. Zawsze dużo emocji budzi w nas gra „w osoby” (zgadywanie osób, które są przyklejone na naszych plecach). Mieliśmy okazję się przekonać jak ciężkie zadanie ma osoba odgadująca, gdyż stojąc na środku i zadając pytania ma się totalną pustkę w głowie. Wszystko nagle gdzieś ucieka i człowiek bije się z własnymi myślami. Potem już aura pozwoliła opuścić nam gościnne mury i graliśmy m.in. w boule. Rywalizacja stała się bardziej zacięta dzięki Krzyśkowi, który dla zwycięzców ufundował symboliczne nagrody. W drodze powrotnej zwiedziliśmy Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Piwnicach gdzie znajduje się m.in. Astrograf Drapera sprowadzony do Piwnic z Harvard College Observatory w 1947 roku, który jest najcenniejszym eksponatem obserwatorium oraz 32metrowy, największy w Europie środkowo-wschodniej radioteleskop. Jest to obserwatorium, do którego zjeżdżają się ludzie z całego świata. Cieszy nas fakt, iż i my przyjęci zostaliśmy życzliwie i poczuliśmy magię tego miejsca. Wyjazd do Chełmna, oprócz swych walorów turystycznych i edukacyjnych, był dla nas kolejną dobrą okazją do integracji i dobrej zabawy. Czas spędzony nad jeziorem Starogrodzkim, nieopodal którego mieszkaliśmy był dla nas miłym wypoczynkiem. Poza tym, kolejny raz przekonaliśmy się, że grupowe działania i odpowiednia mobilizacja stanowią receptę na zwycięskie wyjście z każdej sytuacji. „Wypadek” Michała, którego użądliła pszczoła obrazuje to najlepiej. Szybko znalazła się cebula i ocet, i nieco mu ulżyło. Z niecierpliwością czekamy na kolejne wyjazdy:) MARIA MILARSKA, PRZEMYSŁAW PLITTA, JOANNA WIŚNIEWSKA, ELŻBIETA I MARTA SZKLARSKIE Fot. 2 Aktualności z życia Stowarzyszenia „JESTEM” Festiwal Światła SKYWAY 2012 4 dla samej frajdy każdy mógł Fot. 3 poczuć się Wyjątkowi goście jak w uprawiania sportu Jak w każdy wtorek, tak i w dniu 11.09.2012 odbyło się w naszym Stowarzyszeniu spotkanie integracyjne. Tym razem zawitali do Nas państwo: Irena i Henryk Hajncel z Polskiego Związku Niewidomych. Goście w związku z zakończoną Para-Olimpiadą, barwnie opowiadali o historii ruchu olimpijskiego. Dowiedzieliśmy się min. o tym, że pierwsza starożytna olimpiada odbyła się w 776 r. p.n.e. w Grecji u stóp góry Olimpia. Nowożytna zaś w 1896 w Atenach, a para-olimpiada w 1964 r. w Rzymie. Dowiedzieliśmy się także, o dyscyplinach olimpijskich, ogniu i zniczu płonącym podczas olimpiad oraz o bohaterach igrzysk. Główny nacisk postawiono jednak na tematykę związaną z osobami niepełnosprawnymi. Czym dla nich jest sport, walka, zwycięstwo. Ile sprawia im radości, ale też ile jest przy tym wysiłku, wyrzeczeń, łez i potu. Są jednak i łzy zwycięstwa; radość z uprawiana sportu. Można powiedzieć, że właśnie sport niepełnosprawnych najbardziej jest dziś zbliżony do antycznego bo bez pieniędzy i dopingu, dla samej frajdy uprawiania sportu i tym samym rehabilitacji. Na ostatniej paraolimpiadzie w Londynie Polacy zdobyli 36 medali (14 złotych, 13 srebrnych i 9 brązowych). Na zakończenie naszego spotkania odbył się konkurs (z nagrodami) dotyczący wiedzy olimpijskiej. niebie Postanowiliśmy wspólnie wybrać się na Skyway. Zbiórka przy fontannie Cosmopolis o 20.30. Ponieważ nie lubię się spóźniać, jak zwykle byłam na miejscu grubo przed czasem. Tuż za Łazienną spotykam „swoich”, Patrycję prowadzoną przez, jak się za chwilę okazało, dawną moją sąsiadkę Arletę i jej córkę Zuzannę - wolontariuszkę w „Jestem”. Było mi bardzo miło spotkać się po 30 latach, przy czym Arleta spodziewała się mnie, bo widziała mnie na zdjęciach Stowarzyszenia, ja jej nie. Tym bardziej byłam miło zaskoczona, i już razem udałyśmy się na miejsce zbiórki. Festiwal zaczęliśmy podziwiać od fasady teatru im Horzycy. Oj działo się! Z budynku spadały okna, kawałki muru, ścian, w końcu cały dom poruszył się jakby chciał gdzieś sobie iść i… zniknął. Potem poszliśmy na ul. Podmurną, gdzie każdy mógł poczuć się jak w niebie, stojąc pod pokaźną chmurą. Następnie podziwialiśmy „zatrzymane” na ul. Ciasnej zachodzące słońce. Ostatnim wielkim obiektem był były bank, obecnie obiekt UMK. Tu podobnie jak na teatrze odpadały ściany, po murze łaziły jakieś stwory, aż wreszcie cały obiekt się przekręcił. Z górki Placu Rapackiego podziwialiśmy drogę mleczną. PRZEMYSŁAW PLITTA Ciekawe i zaskakujące „widowisko”, trudne do opisania. To po prostu trzeba zobaczyć i przeżyć, możliwe dzięki wyobraźni, ale też technice rozwijającej się w szalonym tempie. MARIA MILARSKA Fot. 4 Aktualności z życia Stowarzyszenia „JESTEM” Środowe popołudnie na Czerniewicach Ognisko z „deserem” Fot. 5a Od jakiegoś czasu Stowarzyszenie „Jestem” współpracuje z ośrodkiem CMOLU, który skupia młodzież do 19 roku życia, uwikłaną w różne uzależnienia. Tu pod okiem fachowców uczą się jak żyć bez używek. Tradycją stało się to, że zazwyczaj w ostatnią środę miesiąca zapraszają nas na ognisko. Zawsze bardzo starają się i wspaniale im to wychodzi. Są świetnymi gospodarzami i organizatorami. Trzeba tu podkreślić, że na upieczeniu nam kiełbaski wraz z dodatkami: napojem (kilka do wyboru) i samodzielnie przez społeczność CMOLU wyhodowaną cukinią; podaniu, z uśmiechem na twarzy „do stołu” - sprawa się nie kończy, a właściwie dopiero wszystko się zaczyna! Nie pozostawiają nas samych sobie, do ostatniej chwili. A kiedy przyjeżdżają już po niektórych z nas mikrobusy, zazwyczaj trwa jeszcze szampańska zabawa. 5 Fot. 5c Fot. 5b Tym razem na „deser” zaproponowano nam, na zasadzie „bawimy się wszyscy” pyszne zadania. Po podzieleniu nas na kilka grup, rozdaniu papieru oraz kredek mieliśmy stworzyć widokówkę z Torunia. Praca była zespołowa. Sprawniejsze osoby malowały na papierze umieszczonym na bruku, reszta była autorami projektu. Potem oczywiście była prezentacja: jedna osoba, wybrana z zespołu opowiadała o tym co się „dzieje” na widokówce. Jednym z prezenterów był nasz nowy kolega Piotr, który z łatwością wykonał zadanie. Następny konkurs polegał na przedstawieniu jakiegoś muzycznego utworu. Zdania nasze były podzielone, w końcu dołączyliśmy do innej grupy i wyklaskaliśmy rytm utworu Piotra Rubika. Wyszło nam bardzo średnio. Zdecydowanym faworytem okazała się grupa, złożona głównie z gospodarzy, która zaprezentowała powalający na kolana rap. Następnie graliśmy w „butelkę”. Jedna osoba kręcąc nią wskazywała udzielającego odpowiedź, a pytania były przeróżne. W zasadzie zostałam w grupie sama z młoFot. 5d dzieżą z CMOLU ale byłam przekonana, że to prowadząca będzie odpytywana. Szybko się okazało jak bardzo się myliłam - to właśnie ja, widząc troje z nich po raz pierwszy, miałam mówić co się o nich dowiedziałam. Hmm niewiele tego było, ale nie zawsze się wygrywa…. I tu bardzo zaskoczył nas Pan Feliks ojciec naszego nowego kolegi Piotra, który był po raz pierwszy na ognisku, wszystkie wiadomości zaprezentował… czytając je z kartki, a kiedy spotkał się z krytyką podsumował ją dowcipnie „chłopie kiedy będziesz miał tyle lat ile ja mam to będziesz chodził z tabliczką na szyi z napisem ODPROWADZIĆ DO CZERNIEWIC”, czym wywołał salwy szczerego śmiechu, i tą pointą zakończyliśmy spotkanie. Bardzo dziękuję za takie spotkania, za wysiłek, za pomysły oraz dostosowanie zadań do naszej różnej sprawności, a raczej niesprawności. Dajecie nam dużo radości! Życzę sobie i wszystkim znajomym ze Stowarzyszenia kontynuacji takich spotkań, ze świadomością, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, po obu stronach. A uczestnikom CMOLU życzę wiele szczęścia i obyście wracali do Ośrodka tylko w charakterze gości. MARIA MILARSKA Aktualności z życia Stowarzyszenia „JESTEM” 6 Fascynujmy się historią Torunia! Forty i Fortyfikacje Torunia Pierwsze fortyfikacje bastionowe w Toruniu zaczęto budować dopiero 1629 roku w obliczu zagrożenia ze strony Szwecji. Pomimo, że nie zostały dokończone, uniemożliwiły one generałowi H. Wranglowi zdobycie miasta. Paradoksalne rozbudowę tych umocnień zakończyli Szwedzi w kilka lat później, w czasach „potopu”. W XVII wieku fortyfikacje nie odegrały znaczącej roli. Dopiero w następnym wieku Prusacy przystąpili do rozbudowy fortów i fortyfikacji. Najważniejszą inwestycją tego okresu był wznoszony od 1825 do 1832 Fort św. Jakuba, budowla obronna mająca osłaniać historyczne centrum miasta i dworzec kolejowy Toruń-Miasto od strony wschodniej. Do naszych czasów zachowała się jedynie część fortu – trzypiętrowa reduta na planie podkowy, przykryta nasypem ziemnym z umocnieniami. Obecnie pełni ona funkcje mieszkalne. Kolejne forty powstały na lewym brzegu Wisły. Były to Przyczółek Mostowy przy ul. Podgórskiej (budowany w latach 1824-28 i rozbudowywany 1837-1840). Było to dzieło rogowe z dwoma bastionami, osłoniętą rawelinem kaponierą czołową oraz dwiema kaponierami barkowymi, zespołem nasypów i wykopów, trzypiętrową redutą koszarową bez większych obiektów murowanych. Szyję fortu zamykał mur ze strzelnicami. Całość miała rozpiętość około pięciuset metrów. Fort obecnie jest w rękach FORTYFIKACJA (z łac. fortificatio – umocnienie) – zespół obiektów wojskowych w postaci odpowiednich budowli i urządzeń, przeznaczonych do prowadzenia działań obronnych. prywatnych i nie jest dostępny zwiedzającym. Drugim fortem ubezpieczającym linię kolejową do Kutna był Fort Kolejowy, wzniesiony na planie sześciokąta w latach 1863-1866. Obecnie fort ten jest całkowicie zrujnowany. Podobnie w ruinę popadł najbardziej znany Torunianom Fort VII im. T. Kościuszki - miejsce pamięci narodowej. W latach 70-tych XX w. mieściła się tam izba pamięci. Na początku II wojny światowej, w okresie między październikiem 1939 a styczniem 1940 w forcie urządzono więzienie Gestapo, przeznaczone dla polskich obywateli Torunia (księży, nauczycieli, lekarzy, urzędników, prawników, harcerzy, bardziej czynnych społecznie w okresie międzywojennym członków Polskiego Związku Zachodniego), z których ponad 1500 osób zostało rozstrzelanych w lasach Barbarki i Przysieka. W samym forcie egzekucji nie dokonywano. Ślady po pociskach w ścianie lewej kaponiery barkowej (zwanej Ścianą Śmierci) były prawdopodobnie pozostałościami po strzelnicy urządzonej w suchej fosie. Na terenie fortu urzędował niemiecki sąd doraźny dla Torunia i okolic. W styczniu 1940 pozostałych w wię- FORT (wł.) – fortyfikacja (budowla obronna) polowa lub stała, budowana od XVII do początków XX w., przystosowana do obrony okrężnej. Zasadniczo forty grupowane były w zespoły zwane twierdzami fortowymi, w szczególnych wypadkach budowano pojedyncze forty, tzw. detaszowane (wydzielone). zieniu 600 osób wywieziono do obozu Stutthof (Sztutowo). Obecnie fort jest niedostępny dla turystów. W pobliskim lesie napotkać można pomnik budowniczych „Twierdzy Toruń” z lat 1912-19. Natomiast Fort IV im. S. Żółkiewskiego jest jednym z lepiej zachowanych toruńskich fortów i został udostępniony zwiedzającym. Wybudowano go w latach 18781884 jako trzeci z kolei fort toruńskiego pierścienia fortecznego, a zarazem pierwszy, w którym zastosowano odcinki wału dolnego piechoty. Otoczony jest fosą o obmurowanej przeciwskarpie wykonanej jako ciągły mur z "łukami próżnymi", obiegającą zakolami kaponiery. Skarpę tworzą: wolno stojący mur ze strzelnicami u podnóża wału na odcinku czół i barków, elewacja koszar, mury oporowe i ściany galerii strzeleckich pod odcinkami wału dolnego. Elewacja koszar szyjowych ma skromną dekorację architektoniczną. W Toruniu w latach 1886-93 wybudowano 15 fortów okalających granice ówczesnego Torunia. Poza tym istnieje niezliczona ilość bunkrów. PRZEMYSŁAW PLITTA Fot. 6 Kawa na ławę Widzimy ten sam świat? Stowarzyszenie „Jestem” 7 Uczestnicy o wygłodniałych kubkach smakowych mogli udać się do Kona Coast Cafe na Cup tasting – degustację kaw prowadzoną przez SłaOd jakiegoś czasu możemy obserwować zwiększo- womira Serana, a na tych, którzy zapragnęli zabrać skondensowaną, rzene zainteresowanie tematem kawy – jej spożywaniem, telną wiedzę do domu, w Krzywej Cafe czekała Sara Magdalena Woźna delektowaniem się jej smakiem i rozkoszowaniem aro- z prezentacją swojej książki „Tajemnice kawy”. matem. Ludzie interesują się odpowiednim przygotowaW Central Coffe Perks – kawiarni wzorowanej na lokalu z popularniem kawy, dokładnym czasem parzenia, niezliczonymi nego serialu „Przyjaciele” (jest to pierwsza tego typu inicjatywa w Polsce) jej wariacjami i walorami oraz błogą przyjemnoścą płynązaprezentowano alternatywne metody parzenia kawy. Ten sam rodzaj cej z niepozornej czynności PICIA. kawy parzony był kolejno w Chemex’ie, Drip’ie i Aeropress’ie - za każdym Nic więc dziwnego, że 28 lipca 2012 roku, po raz razem owocując odmiennym smakiem tego samego napoju. Zwłaszcza pierwszy odbył się w naszym mieście, długo wyczekiwa- Aeropress wydaje się być dość wygodnym narzędziem dla ”zwykłych ny przez wszystkich „kawopijców” Festiwal Kawy. Cafe śmiertelników”, poza tym można bez problemu zabrać go ze sobą w poAtmosphera będące organizatorem tego wspaniałego dróż. wydarzenia, zaprosiło do współpracy uznanych baristów Grupa szczęśliwych zwycięzców konkursu na portalu społecznoz całej Polski i oczywiście lokalne kawiarnie, których ściowym facebook wzięła udział w zamkniętym, profesjonalnym warsztaw Toruniu mamy całkiem sporo. cie metody oceny jakości kawy, tzw. coffee cupping, prowadzonym przez Na Rynku Staromiejskim umiejscowiono stoisko Filipa Bartelaka. Osoby zainteresowane biznesową stroną kawowego szainformacyjne, gdzie rozdawano darmową kawę, do któ- leństwa miały możliwość wysłuchania wykładu Krzysztofa Szkutnika rej, rzecz jasna, nie można było się dopchać. W samym „Fairtrade – idea sprawiedliwego handlu” lub wzięcia udziału w panelu Cafe Atmosphera uczestnicy festiwalu mogli podziwiać dyskusyjnym z przedstawicielami branży kawowej w Polsce. Natomiast na Latte Art czyli pokaz sztuki malowania na kawie. Każdy osoby spragnione mocnych wrażeń, o godz.20:00 w Tantrze czekała miemógł się napić pysznego napoju z przygotowanym spe- szanka kawy i alkoholu i oczywiście Afterparty. cjalnie dla danej osoby wzorem. Oprócz tego przed wejMiejmy nadzieję, że Festiwal kawy stanie się wkrótce toruńską ściem niestrudzenie pracowali barści - parząc różne rotradycją a organizatorzy zaskoczą nas nowymi pomysłami. Zainteresowadzaje kaw, z chęcią opowiadali o swojej pracy i odpowianych poruszanymi tu kwestiami, zachęcam do odwiedzenia bloga: dali na pytania zainteresowanych. Zarówno w tym, jak www.festiwalkawytorun.pl. Naturalnie kawiarnie, które brały udział i w innych punktach, istniała możliwość zakupienia w opisywanej akcji, nie są jedynymi toruńskimi lokalami dla miłośników (zazwyczaj uprzednio posmakowanych) wysokiej jakości kawy, czekolady i słodkości. Godny polecenia jest z pewnością dobrze już kaw, niedostępnych w zwykłych sklepach – czyli z najlepznany Dom Czekolady, a także powstała jakiś czas temu Mademe Chocoszych ziaren, nie przetworzonych i nie zmielonych. Warto lat. Oba miejsca zachwycają pięknym wystrojem, pyszną kawą i czekoladą wiedzieć, że prawdziwą kawę pijemy jedynie wówczas, oraz nietuzinkowymi słodyczami i własnym, niepowtarzalnym klimatem. gdy zmielimy ją tuż przed zaparzeniem, najlepiej w młynNie można też zapominać o Coffe Heaven, która jest powszechnie znaną ku ręcznym. Zabieg ten sprawia, że aromat „nie ucieka”. siecią, gwarantującą wyśmienity smak oraz większą niż przeciętna objęZiarna najlepiej przechowywać w opakowaniu próżniotość swoich kaw. ;) wym, nie przepuszczającym tlenu, ale puszki i słoiki rówPAULINA NOSKOWICZ nież dobrze spełniają swoją rolę. Sprzedawano także kawy przeznaczone specjalnie do picia z alkoholem, jak i godny polecenia, bezkofeinowy napój Rooibos – napar ziołowy uzyskiwany z czerwono-krzewu afrykańskiego, nie będący ani kawą, ani herbatą (wbrew powszechnej opinii czerwono-krzew nie jest spokrewniony z krzewem herbacianym). W kategoriach smaku jest jednak czymś pośrednim, między tymi dwoma poidłami. Rooibos pity Fot. 7 bez dodatków jest dość gorzki, mimo, iż posiada charakterystyczną miodową nutę, jednak dopiero po dodaniu miodu i mleka (razem lub osobno) smakuje wyśmienicie. felietony zamyślenia rozważania Widzimy ten sam świat? 8 Marzenia i wyobraźnia Mam ich wiele... Chciałabym być jak ptak, który z wysokości obserwuje świat, ludzi podążających nie wiadomo gdzie… Gdybym tak latała i czuła się wolna to moje przyziemne problemy stałyby się jak domek z kart, który z powiewem wiatru poleciałyby hen w dal. Tyle marzeń każdy z nas ma… Czasem wyobrażam sobie, że jestem aktorką gdzieś na jakimś planie filmowym i gram swoją życiową rolę. Fajnie by było gdyby w przyszłości się to spełniło. Już występuje na scenie teatru w naszej grupie teatralnej, a to już wiele. Marzę też, aby być szczęśliwa i kochana. Myślę, że nikt nie chciałby być samotny… Niektórzy chcieliby podróżować po niezwykłych miejscach, odkrywać nieznane i dzielić się tym. Ktoś inny od zawsze pragnął mieć psa lub jakieś zwierzątko i w końcu posiada ulubionego pupila; ktoś marzył by grać na instrumencie i dążył do tego, aż nagle nauczył się. Jest mnóstwo marzeń, niektóre z nich się spełniają a często zdarza się tak, że pozostają one w Naszych głowach i przez to nasze dni są bardziej kolorowe i jest ta nadzieja, że kiedyś się spełnią. Zaczęłam wstęp taką prywatą, bo chciałam już od samego początku zadać Wam pytanie: co to oznacza mieć marzenia? Moim zdaniem są one bardzo każdemu z Nas potrzebne i to właśnie one sprawiają, że życie nabiera kolorów i człowiek dzięki nim jest gotowy na wszystko. Jedni marzą o spełnionej miłości, rodzinie i dużym domu, zaś drudzy o zdrowiu i bogactwie. Są i takie marzenia, że tylko o nich myślimy, ponieważ trudno jest zrealizować coś, co jest nieosiągalne, ale przecież na tym to polega aby sobie pomarzyć - prawda?:) One Nas niosą tam, gdzie sobie życzymy. Nie ma ograniczeń w świecie fantazji i marzeń. Liczy się tylko Nasza wyobraźnia. Ona jest jak bańka mydlana, która niesie nasze pragnienia wysoko i jest wielobarwna .Gdy marzysz to świat jest piękniejszy, weselszy i na pewno łatwiej jest nam przeżyć w tym „wielkim świecie”. A masz ? Ty marzenia jakie Nie trać wiary, a na pewno się spełnią ! IZA GRZEŚKO Fot. 8 felietony zamyślenia rozważania ? Widzimy ten sam świat? Piosenki Czy iFestiwal Ballady Filmowej może mieć coś wspólnego z rehabilitacją St9 Okazuje się, że tak, a nawet dość sporo. Zacznę jednak od początku. Jednym z wydarzeń, które już na stałe weszło do kalendarza imprez kulturalnych naszego miasta jest Festiwal Piosenki i Ballady Filmowej. W tym roku trzecia edycja tego Festiwalu odbywała się w dniach od 2. do 4. sierpnia. Dla mnie była to druga edycja, ponieważ pierwszej, inauguracyjnej nie miałam okazji się przyglądać, natomiast w zeszłym roku poznałam, jak interesujące i wywołujące duże wrażenie są koncerty tego Festiwalu, więc już w tym roku z wielką radością zasiadłam na widowni dwóch koncertów. Pierwszym, któremu się przysłuchiwałam był recital Katarzyny Dąbrowskiej z Teatru Współczesnego z Warszawy, zatytułowany „Stan podgorączkowy – Osiecka Filmowo”. Koncert odbywał się w Baju Pomorskim. Wiadomo piosenki Osieckiej zawsze będą robiły duże wrażenie, zawsze będę przemawiały swoimi głębokim tekstami. Było tak też i tym razem, tym bardziej, że wykonywała je artystka bardzo utalentowana. Po recitalu odbyło się ogłoszenie wyników koncert do małego plecaka, kask na głoJury Przeglądu Konkursowego. Pierwsze wę, dobre zabezpieczenie roweru i jazda miejsce w konkursie zdobyła Matylda na Koncert Galowy Festiwalu Piosenki Damięcka, śpiewając piosenkę pod tytui Ballady Filmowej!!! Stare Miasto jest łem „Do Ani” z filmu „Rób swoje, ryzyko położone od mojego miejsca zamieszkajest twoje” w reżyserii Mariana Terleckienia dość daleko, bo około 3 km. Rowego i „Hurt” z filmu „Inside I’am Dancing” rem tę odległość pokonuje się jednak w reż. Damiena O’Donnella. Koncert zabardzo szybko, tym bardziej, że wieczorkończył się dość późno, bo tuż przed półną porą panuje tu mały ruch zarówno nocą. Wyszłam z Baja Pomorskiego pełna samochodowy jak i pieszy. Rower zaparwrażeń, w głowie szumiały jeszcze piosenkowałam w miejscu, gdzie stał dyżurująki Agnieszki Osieckiej i przewijały się obracy ambulans pogotowia ratunkowego zy radosnych młodych ludzi, laureatów i patrol policji liczący kilku policjantów. tegorocznej edycji Konkursu. Trzeba było Zajęłam miejsce i bawiłam się świetnie jednak wracać do domu. Miałam jeszcze słuchając muzyki z różnych filmów, nowwielką ochotę pospacerować po pięknie szych i starszych, tych mniej i bardziej oświetlonym Starym Mieście i chociaż znanych oraz słuchając piosenek w wykotrochę zakosztować toruńskiego, nocnego naniu laureatów Przeglądu Konkursoweżycia. Nie za bardzo miałam jednak na to go. Po zakończonym koncercie rower stał siły. Osłabione stopy ledwo dźwigały ciętam, gdzie go zaparkowałam, nie był żar mojego ciała, ożywionego i radosneuszkodzony. Na Starówce było dużo luFot. 9 go, lecz mającego dość pokaźną wagę. dzi, wracających z koncertu, siedzących „Zaszalałam” więc i zafundowałam sobie w ogródkach kawiarnianych, spacerująpowrót taksówką. Ostatecznie taki cych. Miasto żyło pełnią życia koncert odbywa się raz do roku. Nabilet na koncert do małego plecaka, mimo późnej pory. Trochę stępnego dnia zaczęłam jednak za„pooddychałam” tą nocną atstanawiać się, czy nie byłoby fajnie kask na głowę, dobre zabezpieczenie mosferą mojego ulubionego pojechać na Koncert Galowy swoim Starego Miasta i rozpoczęłam własnym pojazdem, to znaczy roweroweru i jazda na koncert! drogą powrotną do domu. Jerem i połączyć wrażenia duchowe chałam dość szybko, oczywiście z dobrą formą rehabilitacji, jaką jest w kasku, mijałam niewielkie jazda na rowerze. Przyznam się, że miałam trochę zwyczajnego grupki ludzi powracających pewno ze spotkań lub imprez. W gło„stracha” bo: po pierwsze: muszę gdzieś przecież zaparkować wie szumiała tak jak poprzedniego wieczoru muzyka festiwalowa. rower (a jeżeli go ukradną albo uszkodzą albo wykręcą wentyle Noc była letnia, ciepła. To była naprawdę bardzo fajna forma rei wypuszczą powietrze z dętek?), po drugie: będę wracać dość habilitacji, bo czułam – dzięki muzyce - odprężenie psychiczne późno, bo praktycznie już w nocy, czy dam radę, to jest trochę i jednocześnie odnowienie fizyczne poprzez jazdę na rowerze. chyba niebezpieczne. Od dzieciństwa lubię jednak jazdę na Można więc stwierdzić - chociaż brzmi to może zaskakująco - że rowerze, lubię muzykę, koncerty. Hm, może w moim wieku słuchanie koncertów festiwalowych ma jednak więc czasami spobrzmi to dość dziwnie, ale chciałam też tak trochę poznać at- ro wspólnego z rehabilitacją ruchową. ANNA CZAPLIŃSKA mosferę letniej toruńskiej nocy na Starówce. Więc cóż, bilet na felietony zamyślenia rozważania Rozmowa z Malwiną Kęsicką 10 - wieloletnią pracowniczką i wolontariuszką Stowarzyszenia „Jestem” Najważniejsi i tak będą ludzie, Jak trafiłaś do Stowarzyszenia „Jestem” i co wówczas robiłaś w Toruniu? Do Stowarzyszenia trafiłam na początku trzeciego roku studiów. Przyszłam „z ogłoszenia”, które usłyszałam w Kościele Świętego Ducha. Ksiądz ogłosił, że potrzebni są wolontariusze do pomocy w Stowarzyszeniu „Jestem” więc postanowiłam spróbować. Szczerze mówiąc, trochę się bałam, bo nie miałam nigdy wcześniej kontaktu z osobami niepełnosprawnymi. Nie wiedziałam czy się nadaję i czy nawiążę kontakt. Myślę, że to dylematy większości „nowo przychodzących” wolontariuszy. Na szczęście formuła zajęć wtorkowych sprzyja integracji i poznawaniu nowych osób, więc szybko się zadomowiłam i zostałam na ładnych parę lat. Czym się zajmowałaś w Stowarzyszeniu ? W Stowarzyszeniu zajmowałam się bardzo wieloma i bardzo różnymi rzeczami. Nigdy nie wiem od czego zacząć. Najpierw przez ponad dwa lata byłam wolontariuszką. Chodziłam wtedy na spotkania wtorkowe (innych wtedy nie było), z Pauliną i wyjeżdżałam na wyjazdy integracyjne. styczności i ogromnych pokładów cierpliwości. To chyba dzięki „Jestem” nauczyłam się być cierpliwa. Chociaż może nie zawsze było to widać . Odpowiadało mi to, że miałam tyle Skąd wziął się pomysł na gazetkę? różnorodnych zajęć, każdy Nie pamiętam już tego dokładnie, ale tworzenie gazetki dzień był inny i nie było miejsca wymyślił chyba Grzesiu. Tyle, że jemu nie udało się jej na monotonię. stworzyć, a mi się udało. Ale możemy go nazwać ojcem Jeśli chodzi o ocenę, to niechrzestnym tego pomysłu stwierdziłam, że to bardzo fajna forma aktywności i dobra forma promocji i infor- skromnie oceniam siebie domowania, więc postanowiłam spróbować. Szczególnie, brze. Oczywiście wiem, jakie że odpowiadało to moim humanistycznym inklinacjom. mam braki i co mogłabym robić lepiej, ale myślę, że dzięki zaanJak wspominasz i oceniasz swoją pracę w Stowarzygażowaniu i pracowitości moższeniu ? na wiele rzeczy nadrobić. Bardzo się cieszę, że miałam możliwość pracowania w Istotniejsze jest chyba to, w jaki Stowarzyszeniu „Jestem”. Była to praca wymagająca dużego zaangażowania, aktywności a także dużej ela- sposób inni mnie ocenili, czy moja praca przyczyniła się poprawy czyjejś sytuacji, czy ktoś Fot. 10 skorzystał z mojej obecności, czegoś się nauczył. Jest kilka osób, które odpowiada twierdząco na takie pytania i to mi wystarcza, aby czuć się zadowoloną Najciekawsze było chyba dla mnie prowadzenie warsztatów i spotkań dla wolontariuszy (chociaż samo ich szukanie było czasem uciążliwe), poznawanie ich i współpraca z nimi. A poza tym współpraca z osobami zaangażowanymi w tworzenie gazetki. Jakie wydarzenie wspominasz najlepiej? (Jakie utkwiło Ci w pamięci?) Wspomnień mam wiele i chyba żadne nie jest na tyle silne, aby być tym „naj”. Pamiętam swoje pierwsze spotkanie wtorkowe i pierwszą rozmowę z Walkerem, pamiętam jak dziwnie się czułam prowadząc pierwsze spotkanie z wolontariuszami, pamiętam, jak przyjechała do nas młodzież z Białorusi i od razu na dworcu lunął na nas deszcz, pamiętam jak kiedyś ukradziono mi klucze i trzeba było wymieniać zamki w drzwiach, pamiętam jak Jasiu powiedział, że wyjazd do Poznania uważa za Potem przez trzy i pół roku pracowałam na etacie. Moim głównym zajęciem była koordynacja wolontariatu i pozyskiwanie wolontariuszy. Poza tym pisałam też wnioski o dotacje, później pisałam sprawozdania z tych wniosków, prowadziłam zajęcia, organizowałam wyjazdy, rozmawiałam z rodzicami, redagowałam gazetkę, organizowałam zbiórki żywności itp. itd. bardzo bo rozmowa wiele wnosi w życie Widzimy ten sam świat? 11 dzięki którym te wszystkie rzeczy się wydarzyły. szczególnie udany i jak Szymon chciał, żebym została jego żoną, albo jak szłyśmy z Weroniką przez most na zajęcia, żeby ominąć korki. Mogłabym tak wymieniać przez następne dwie strony. Najważniejsi i tak będą ludzie, dzięki którym te wszystkie rzeczy się wydarzyły. A jak Ci się podobał Toruń? Jak wspominasz czas w Toruniu? Toruń to bardzo ładne miasto, w którym dobrze i wygodnie się mieszka. Spędziłam w nim prawie osiem lat, które uważam za udane. Pewnie będę go wspominać, jako miasto mojej młodości . Teraz, kiedy jestem już w Gdańsku, Toruń wydaje mi Fot. 11 się taki swojski i przyjazny. Znałam wiele świetnych miejsc, gdzie można spędzić czas, pospacerować, posiedzieć. W Toruniu poznałam Co byś chciała dziś przekazać redaktorom gazetki i ludziom z „Jestem”? wielu wspaniałych ludzi, z którymi chcę utrzymać kon- Redaktorzy takt pomimo swojego wy– twórzcie dalej gazetkę, niech wychodzą kolejne numery, cieszę się, że po moim jazdu. odejściu gazetka żyje nadal Co obecnie porabiasz? Czym się zajmujesz? Jakie masz plany? Obecnie mieszkam w Gdańsku i poszukuję stałej pracy. Mam tymczasowe zajęcie, dzięki któremu nie muszę robić debetu na koncie Chcę lepiej poznać Gdańsk, zadomowić się w nim i polubić go tak jak Toruń. Ludzie z „Jestem” – po pierwsze odzywajcie się do mnie, chciałabym wiedzieć, co dzieje się w „Jestem” i co dzieję się u Was prywatnie; po drugie bądźcie aktywni, działajcie, uczęszczajcie na zajęcia, nie rozsiadajcie się w domu, bo porośniecie mchem od północy, nie szukajcie wymówek, żeby czegoś nie zrobić, ale szukajcie pretekstów, żeby działać i zawsze głośno i wyraźnie (aczkolwiek kulturalnie) mówcie czego oczekujecie. Trochę się rozgadałam, ale mam nadzieję, że za bardzo mnie nie przytniecie. Dziękuję za rozmowę PRZEMYSŁAW PLITTA Odkrycia ze świata kultury i sztuki Jak urodzić i nie zwariować 12 Nietykalni Fot. 12 Fot. 13 „Jak urodzić i nie zwariować” to komedia w gwiazdorskiej obsadzie (m.in. Jennifer Lopez, Cameron Diaz, Chris Rock) oparta na bestsellerowym poradniku "W oczekiwaniu na dziecko". Pozycja może przyciągać z uwagi na mnogość perspektyw z jakich ukazana jest sytuacja przyszłych rodziców. Główną bohaterką jest rozanielona przyszła mama, która kompletnie nie spodziewa się, że ciąża to nic przyjemnego. Mimo zabawnej konwencji, twórcy nie unikają poważnych tematów przedstawiając też parę, która traci dziecko, jak również taką, która stara się o adopcję. Bardzo sympatycznym i jakże potrzebnym akcentem w filmie są zmagania grupy ojców, codziennie zajmujących się swoimi pociechami i wymieniającymi między sobą osobliwe spostrzeżenia. Film pozostaje spójny pomimo dużej ilości wątków. Zaliczyłabym go do grupy filmów „lekkich, łatwych i przyjemnych”. Dla mnie osobiście świetnie wpasował się w wakacyjny klimat a oglądanie go wspólnie ze znajomymi przyniosło wiele radości. PAULINA NOSKOWICZ przeczytać warto obejrzeć posłuchać Ta historia zdarzyła się naprawdę. Sparaliżowany na skutek wypadku milioner zatrudnia do pomocy i opieki młodego chłopaka z przedmieścia, który właśnie wyszedł z więzienia. Zderzenie dwóch skrajnie różnych światów daje początek szeregowi niewiarygodnych przygód i przyjaźni, która czyni ich... nietykalnymi. Obejrzałam ten film dwa razy, ponieważ jest bardzo interesujący, wzruszający, z humorem i daje dużo przekazu o osobach niepełnosprawnych, na wózku. Myślenie stereotypowe człowieka pełnosprawnego, że my niepełnosprawni jesteśmy „inni” i powinniśmy siedzieć w domach zmienia się po obejrzeniu właśnie tego filmu; ludzie dzięki temu mogą patrzeć na nas zupełnie inaczej, bardziej pozytywnie. Wiem to, bo słyszałam opinie od znajomych którzy oglądali film i są pod wrażeniem. IZA GRZEŚKO