Lisik Filip Kl. VI ROZMOWA ZE STEFANEM GROTEM
Transkrypt
Lisik Filip Kl. VI ROZMOWA ZE STEFANEM GROTEM
Lisik Filip Kl. VI ROZMOWA ZE STEFANEM GROTEM-ROWECKIM W pewien letni, słoneczny dzień pojechałem do Libertowa na rowerze. Ciężko było tam dojechać, bo Libertów leży na wzniesieniu, lecz w końcu wjechałem na Górę Libertowską. Rozciągał się stamtąd piękny widok na tereny przed ulicą Jugowicką, bo resztę Krakowa przesłaniała Góra Borkowska, ale mimo to Opatkowice pięknie wyglądały z wysokości. Nagle zorientowałem się, że jest już późno i trzeba wracać na Nowy Ruczaj. Postanowiłem wybrać inną trasę, przez Brzyczynę. Jechałem ulicą Jana Pawła II w Libertowie. Wtem, niedaleko Brzyczyny, pojawił się ostry zjazd w dół. Rozpędziłem się aż do prędkości 40 km/h. nagle straciłem panowanie nad rowerem. Przede mną pojawił się autobus 203 w kierunku Borku Fałęckiego. Jechałem prosto w niego! Kierowca autobusu skręcił pojazdem w prawą stronę drogi, lecz ja niestety uczyniłem to samo. Wobec tego wjechałem prosto w krótki model Jelcza. Na szczęście rower wspiął się po pochyłej po d kątem 45 stopni klapie silnikowej busa i pofrunął wraz ze mną w powietrze. Nagle przyspieszył do niesamowitej prędkości i zniknął. Ja także przemieściłem się w jakieś inne miejsce. Okazało się, że znalazłem się w Brzyczynie, w tym samym miejscu, w którym wjechałem w klapę silnikową Jelcza, jednak była noc. Zdziwiłem się, bo na ulicy z Libertowa do Skawiny nie było asfaltu oraz nigdzie nie widziałem tabliczki z napisem „Brzyczyna” oraz przekreślonym „Skawina”. Wtem ujrzałem samochód wojskowy jadący w stronę Libertowa. Na mój widok zatrzymali się. - Poproszę dokumenty – powiedział kierowca. Pokazałem mu kartę rowerową, bo tylko ją miałem przy sobie. Kierowca zdziwił się mocno. Powiedział: - Według tego dokumentu urodziłeś się w 2004 roku – oznajmił mężczyzna takim tonem, jakbym coś złego zrobił. - I owszem, urodziłem się wtedy – odrzekłem. Kierowca zrobił taką minę, jakbym powiedział kompletną głupotę. - Uważasz mnie za głupka i myślisz, że nie wiem, który mamy teraz rok? Zerknąłem na datę w swojej komórce. 10 września 1939, czyli cofnąłem się w czasie! Opowiedziałem wszystko żołnierzom (było ich dwóch), o ty jak znalazłem się koło Brzyczyny, o zderzeniu z autobusem, o tym, jak wystrzeliłem w niebo. Pomyślałem, że znalazłem się tu tak jak w filmie „Powrót do przyszłości II”. Na szczęście mi uwierzyli. Powiedzieli mi, że jadą do Szczebrzeszyna koło Tomaszewa Lubelskiego, bo wezwał ich tam Stefan Rowecki. Stwierdziłem, że chętnie wybiorę się z nimi i razem wyruszyliśmy w stronę Zamościa. Po dwóch godzinach znaleźliśmy się w Szczebrzeszynie. Przywitał mnie Stefan „Grot” Rowecki. On tez uwierzył w moja historię. 15 minut później poszliśmy do wielkiej hali. Za katedrę wszedł generał Rowecki i przemówił: - Drodzy żołnierze Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej i Armii „Lublin”! Generał Piskor otrzymał rozkaz przełamania się przez Tomaszów w kierunku na Bełżec, Rawę Ruską i Lwów, a stąd do granicy z Rumunią. Musimy przejść przez tereny koło Zamościa pilnowanego przez Niemców. Prawdopodobnie dojdzie do bitwy. Musicie wykazać gotowość do walki! Życzę wam i nam wszystkim powodzenia w tym zadaniu! Wszyscy podnieśli do góry ręce i zaczęli „wykazywać wolę do walki z Niemcami”. Wiwatowali też na cześć Roweckiego i Piskora, który właśnie zjawił się na hali obok dowódcy Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej. Wszyscy udali się do swoich mieszkań w obozie niedaleko Rudki i Kosobudów. Ja pojechałem z generałem Roweckim jego pojazdem. Wkrótce dotarliśmy na miejsce. Usiedliśmy na krzesłach i zaczęliśmy rozmawiać. - Musisz wiedzieć, że w czasie I Wojny Światowej walczyłem w I Brygadzie Legionów Polskich. Potem wysłali mnie do obozu internowanych oficerów. Byłem tam w 1917r. Do Polskiej Siły Zbrojnej wstąpiłem w 1918 roku. Miesiąc później zostałem porucznikiem. - Czy odtąd ciągle służył pan w wojsku ? - Nie. Niedługo po otrzymaniu tego stopnia uczyłem „umocnienia polowego” w Szkole Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej. Rowecki wziął oddech i kontynuował: - W listopadzie 1918, gdy utworzono niepodległe państwo polskie, uczestniczyłem w rozbrajaniu okupantów niemieckich. W 1919 roku byłem słuchaczem I Kursu Wojennej Szkoły Sztabu Generalnego w Warszawie. W 1920 roku walczyłem na wojnie z bolszewikami. Generał westchnął i rzekł: - Nie jest łatwo być dowódcą brygady. Boję się, że przegramy i nie dostaniemy się do Rumunii. Ty masz pewnie dobrze w twoich czasach. Chciałbym się cofnąć do przeszłości i jeszcze raz być dzieckiem. Milczałem. Nie chciałem powiedzieć, że bitwa pod Tomaszowem Lubelskim będzie przegrana. Zresztą nie wiem, czy byłoby w porządku znać przyszłość. Wobec tego postanowiłem nie mówić mu także o tym, że będzie generałem Armii Krajowej, że Polska będzie pod rządami ZSRR jako PRL, i że potem będzie całkiem wolnym krajem, i tak dalej. Zobaczyłem leżące na stole plany dotarcia do Lwowa i zapytałem go: - Gdzie pan się nauczył tak dobrze rysować plany? - Na studiach technicznych w Warszawie w latach 1912-13. Co do obmyślania planów, to jakoś bardzo łatwo mi to przychodzi. Postanowiłem wrócić do domu. Zapytałem, czy mają pojazd z pochyła klapą silnikową i czy w okolicy jest ostry zjazd z górki. Na szczęście było i to, i to. Przed podróżą napisałem na komórce w notatce datę z godziną, kiedy miałem wrócić. Udało mi się zrobić dokładnie taki sam manewr i wystartowałem w powietrze. Dzięki napisanej w notatce dacie przeniosłem się do tego samego momentu, w którym zniknąłem. Zobaczyłem 203-jkę wjeżdżającą w zakręt w kierunku Libertowa. Szybko wróciłem do domu. To był świetny dzień, pełen emocji Cieszę się, że miałem okazję poznać gen. Grota-Roweckiego i nie dziwię się, że ważna ulica w Krakowie otrzymała jego imię.