„WY JESTEŚCIE ŚWIADKAMI TEGO” Pod koniec
Transkrypt
„WY JESTEŚCIE ŚWIADKAMI TEGO” Pod koniec
III niedz. Wielkanocna – B „WY JESTEŚCIE ŚWIADKAMI TEGO” Pod koniec drugiej wojny światowej, bomba uderzyła w jeden z kościołów w Niemczech. Runęło sklepienie. W bocznym ołtarzu stała piękna marmurowa figura Serca Jezusowego. Pan Jezus miał wyciągnięte ręce z gestem zapraszającym: “Przyjdźcie do mnie wszyscy”. W tę figurę uderzył odłamek muru czy sklepienia. Gdy po bombardowaniu ludzie weszli do kościoła, piękna figura leżała w gruzach. Kiedy ją podniesiono, okazało się, że dłonie Pana Jezusa są odłamane. Chrystus wyciągał ręce, ale bez dłoni. Po skończonej wojnie odwiedzili ten kościół żołnierze alianccy. Jeden z nich, katolik, stał długo zamyślony przed tym Chrystusem, który wyciągał ręce do ludzi bez dłoni. Potem wziął kawałek kartki, wyjął ołówek i coś napisał. Kartkę tę przywiązał do ręki Pana Jezusa. Przychodzili potem inni ludzie i czytali: “Nie mam już odtąd innych rąk, tylko Twoje”. Twoje ręce są Mu teraz potrzebne, Twoje świadectwo o Jego zmartwychwstaniu, o Jego bezgranicznej miłości. Tego oczekiwał od Apostołów, tego oczekuje teraz od każdego z nas. Ukazując się Apostołom po swoim zmartwychwstaniu, umacniał ich wiarę. Mówił do nich, “Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: To Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam”. Chrystus chciał, aby wiara apostołów była silna, aby byli “dobrymi świadkami” Jego zmartwychwstania. Oni nie tylko słyszeli o Jego zmartwychwstaniu, ale również Go widzieli, dotykali Jego rany i z Nim jedli. Dodatkowo Jezus “oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma”. Tak utwierdzeni i oświeceni później świadczyli o Nim do końca swego życia. Jedenastu z nich przypieczętowało to świadectwo własną krwią, oddając życie za Niego. “Wy jesteście świadkami tego”. Słowa te kieruje dzisiaj Chrystus do nas. Każdy z nas powinien świadczyć o Chrystusie tak, jak tylko potrafi. Powinniśmy świadczyć, że Chrystus jest naszym Bogiem i Zbawicielem, że dla naszego zbawienia umarł na krzyżu i zmartwychwstał, że żyje i króluje nie tylko w niebie, ale także w naszych sercach. Nie wystarczy tylko o tym mówić. Powinniśmy przede wszystkim świadczyć o tym przykładem codziennego życia. Chrystus wstąpił do nieba i nie może już tak jak kiedyś w Palestynie, sam nauczać, uzdrawiać, okazywać miłość i współczucie ludziom potrzebującym. Do głoszenia Dobrej Nowiny, kontynuowania swojej misji, potrzebował Apostołów i swoich wyznawców. Potrzebuje i naszego świadectwa, ukazywania Jego troski w naszych czasach. Każdy z nas powinien być takim człowiekiem, poprzez którego Chrystus dalej żyje, dalej naucza, pracuje, poświęca się i kocha oraz zbawia. Świadkami Chrystusa jesteśmy także wtedy, gdy tak jak On dzielnie znosimy wszystkie cierpienia, krzyże i przeciwności. Pewien niewierzący lekarzy opiekował się ciężko chorą na raka pacjentką, której zostało już tylko kilka miesięcy życia. Zazwyczaj lekarze w takiej sytuacji starają się pocieszać pacjenta. Ona nie oczekiwała żadnego pocieszania. Ile razy ten lekarz ją odwiedzał, tyle razy odczuwał w jej zachowaniu jakiś nadzwyczajny, nadludzki spokój. Zaczęło go to zastanawiać. Pewnego razu otwarcie jej powiedział: “Podziwiam to, w jaki sposób znosi pani swoje cierpienie i chorobę i zastanawiam się, co jest źródłem tego spokoju”. Wtedy kobieta ta wskazała na wiszący na ścianie krzyż i odpowiedziała: “Chrystus, który umarł za mnie na krzyżu, pomaga mi pogodzić się z losem i znosić moje cierpienie”. Pełna wiary odpowiedź kobiety sprawiła, że ten niewierzący lekarz zaczął głęboko się nad tym zastanawiać. Po kilku miesiącach odnalazł swoją drogę do Boga, stał się wierzący. Popatrzmy dzisiaj w nasze serca i zapytajmy samych siebie: czy poprzez naszą wiarę, przykład naszego codziennego życia i mężne znoszenie cierpień i doświadczeń, jesteśmy dla ludzi światłem, rozpraszającym mroki ich niewiary i zwątpienia? Chrystus nieustannie wyciąga ręce do ludzi, jest wśród nas, chce nam pomagać i błogosławić. W dziele tym potrzebuje nas. Niech ta figura Pana Jezusa z wyciągniętymi rękami do ludzi, ale bez dłoni, będzie dla nas zachętą, byśmy byli Jego świadkami wśród swoich najbliższych, w rodzinie, w sąsiedztwie, we współczesnym świecie. Amen. Msza radiowa, OL, 2015